Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Żona odeszła

Anonymous - 2013-08-12, 12:32

schemat jest brutalny

wygrywają najwytrwalsi lub szczęściarze-na tak zwany "pstryk" i stało się lepiej-uwierz mi -byli i tacy

[ Dodano: 2013-08-12, 12:35 ]
zawsze mnie jednak korciło,by do oceny swoich szans używać statystyki

wszak w toto-lotka byli(i będą) ludzie ,którzy podorabiali się fortun
wszyscy wysyłając kupony wierzą,że będzie to ich dzień....
...jednak jest trochę :-( inaczej

[ Dodano: 2013-08-12, 12:36 ]
ale Krzychu!

droga,która wybrałeś jest znakomita!

[ Dodano: 2013-08-12, 12:38 ]
bo czy wygrasz ten kupon z żoną przy Tobie czy bez to....i tak WYGRAŁEŚ

a w toto-lotka tak już nie ma :mrgreen:

Anonymous - 2013-08-12, 15:42

Grzegorz napisał ,
Cytat:
Problem w tym, że jeśli latami zawodziłeś żonę (tak piszesz)
to jak ona ma uwierzyć, że pstryk i już się zmieniłeś?


Problem jest w tym ,
CZY ŻONĘ INTERESUJE
jakakolwiek zmiana Krzyśka .


I tu niestety zwykle odpowiedź jest przecząca - NIE .
Jeżeli żona byłaby zainteresowana
to po pierwsze ,
sama walczyła by o to małżeństwo ,
po drugie ,
pokładała nadzieje na przemianę męża
nawet jakby ledwie zaczął o tym mówić .

A problem zwykle bywa taki ,
że dla odchodzącego
nas już nie ma , nie istniejemy ,
to przeszłość o której chcą jak najszybciej zapomnieć .


Lepiej abym się mylił
( może jest akurat u ciebie inaczej niż na to wyglada ) .

Anonymous - 2013-08-12, 16:37

mare1966 napisał/a:
Grzegorz napisał ,
Cytat:
Problem w tym, że jeśli latami zawodziłeś żonę (tak piszesz)
to jak ona ma uwierzyć, że pstryk i już się zmieniłeś?


Problem jest w tym ,
CZY ŻONĘ INTERESUJE
jakakolwiek zmiana Krzyśka .


I tu niestety zwykle odpowiedź jest przecząca - NIE .
Jeżeli żona byłaby zainteresowana
to po pierwsze ,
sama walczyła by o to małżeństwo ,
po drugie ,
pokładała nadzieje na przemianę męża
nawet jakby ledwie zaczął o tym mówić .

A problem zwykle bywa taki ,
że dla odchodzącego
nas już nie ma , nie istniejemy ,
to przeszłość o której chcą jak najszybciej zapomnieć .


Lepiej abym się mylił
( może jest akurat u ciebie inaczej niż na to wyglada ) .


Nigdy nie mówiła nie kocham, zmień się bo odejdę, jestem nieszczęśliwa, itd. Dlatego żyję nadzieją, że dostanę szansę....kiedyś. Póki co wydaje mi się, że też jest jej ciężko, i na pewno ma wątpliwości czy dobrze robi, dlatego tak szybko chce rozwodu, żeby nie wycofać się. Bo jeżeli teraz się wycofa to wie, że przegra (w jej oczach). Z tym, że w moich nie przegra. Już chyba o tym pisałem, że ja nie chce tego małżeństwa naprawiać. Chce zacząć od nowa i to co było,teraz jest i co się wydarzy do ewentualnego powrotu jest nie ważne. To co robi, z kim i gdzie, nie ma znaczenia. Staliśmy się dla siebie obcy, chciałbym ją poznać na nowo, "nauczyć się" jej od nowa. Ufam Bogu, że da mi szansę, nie wiem kiedy. Mam tylko nadzieję, że do tego czasu nie zdradzę mojej, żony bo sobie w tej kwestii nie ufam i nie ufam Paniom które staną na mojej drodze. Przykre to ale prawdziwe. To, że nie oglądam pornografii 3 miesiące nie znaczy, że zacząłem myśleć tylko rozumem. Papierosów nie pale 2,5 roku, a jak zobaczę jak ktoś pali te co ja lubiłem, to mi się nogi jeszcze uginają. dlatego domyślam się, że przemiany u mnie będą trwały latami, być może do końca życia, ale pewne jest że z psychologami, terapeutami, kierownikiem duchowym, spowiednikiem, Bogiem i oczywiście żoną u boku dam radę, bez wątpienia dam radę. Tu jestem na 100% pewny, jak tego że kocham ją jak nigdy przedtem, oraz tego, że córka jest całym moim światem, dla której zrobię wszystko, aby miała mamę i tatę razem!!!

Anonymous - 2013-08-12, 17:01

Krzysztof,

Nikt tak nie odchodzi bez powodu przecież. Żona nie jest dzieckiem.
Nie sądzę też aby jakaś żona odeszła od męża dlatego, że ten oglada filmiki w necie...
Pewnie są głębsze i poważniejsze powody, zresztą sam napisałeś, że byłeś "slepy"

"Wybaczyłem jej to co zrobiła i co zrobi, nawet ewentualny romans postrzegam jako łaskę, środek do otworzenia się na życie jakie było wokól mnie a ja ślepy nic nie widziałem, nic nie słyszałem!!!"

Anonymous - 2013-08-12, 17:10

Cytat:
Nigdy nie mówiła nie kocham, zmień się bo odejdę, jestem nieszczęśliwa, itd. Dlatego żyję nadzieją, że dostanę szansę....kiedyś. Póki co wydaje mi się, że też jest jej ciężko, i na pewno ma wątpliwości czy dobrze robi, dlatego tak szybko chce rozwodu, żeby nie wycofać się. Bo jeżeli teraz się wycofa to wie, że przegra (w jej oczach). Z tym, że w moich nie przegra. Już chyba o tym pisałem, że ja nie chce tego małżeństwa naprawiać. Chce zacząć od nowa i to co było,teraz jest i co się wydarzy do ewentualnego powrotu jest nie ważne. To co robi, z kim i gdzie, nie ma znaczenia. Staliśmy się dla siebie obcy, chciałbym ją poznać na nowo, "nauczyć się" jej od nowa.


A mówiła - kocham ?

Żona nie tobie ma "dawać szansę" , ale WAM ( "nam" ) .
Bo jeżeli tobie , to marnie widzę jej świadomość problemu ,
a tym samym przyszłość .

Ma wątpliwości dlatego szybka decyzja - bardzo "roztropnie" . :-?
Skoro pozostanie z tobą , to dla niej przegrana ,
to co DLA NIEJ jest wygraną ?


Cytat:
To co robi, z kim i gdzie, nie ma znaczenia.

Jeżeli ......, to dla niej niestety ma chyba spore znaczenie .
Dla ciebie w przyszłości też .

Życia nie da się do końca zresetować .
Nawet kasowanie dysku twardego ,
nie kasuje w istocie informacji .
To gdzieś w nas już pozostaje i wpływa na przyszłość .

Oczywiście - pewnie da się to przezwycięzyć , ale tylko w Trójkę .

Anonymous - 2013-08-12, 17:40

grzegorz_ napisał/a:
Nie sądzę też aby jakaś żona odeszła od męża dlatego, że ten oglada filmiki w necie...



Wystarczy rozejrzeć się po tym forum, ile cierpienia jest przez oglądanie tych "filmików w necie", w co drugim temacie niemal pojawia się ten problem. Oczywiście, że pornografia jak najbardziej rozwala małżeństwa, oddala od siebie małżonków, więc nawet jeśli żona Krzyśka odeszła z innego powodu, to Krzysiek będzie wygrany o tę jedną wywaloną z siebie złą skłonność. I super!


Krzysiu - ogrom pracy wykonałeś i dobrze, że zdajesz sobie sprawę z tego, że to na lata. U mnie wszystko układa się dobrze, a ja i tak pilnuję się, by nie wracać do starych nawyków, walczę z wadami. I już tej "pracy" nad sobą nie zauważam, pewnie u Ciebie też tak będzie.

I tylko wiesz, co? Fajnie, że schudłeś (jeśli miałeś nadwagę) - ale jedz. Rozumiem, że samemu się nie chce jeść, ale powiedz - czy nie jesteś wart dobrego obiadu, kolacji? Spróbuj potraktować siebie, jako cennego i interesującego gościa, który Cię odwiedził. Przynajmniej jeden posiłek dziennie zjedz porządny, np. obiad. Albo rób sobie takie kulinarne święta w weekendy. Zła dieta, niedojadanie, jadanie na szybko zemści się na zdrowiu, a przecież musisz być zdrowy. Dbaj o siebie. :)

Anonymous - 2013-08-12, 18:22


Anonymous - 2013-08-12, 22:06

grzegorz_ napisał/a:
Krzysztof,

Nikt tak nie odchodzi bez powodu przecież. Żona nie jest dzieckiem.
Nie sądzę też aby jakaś żona odeszła od męża dlatego, że ten oglada filmiki w necie...
Pewnie są głębsze i poważniejsze powody, zresztą sam napisałeś, że byłeś "slepy"



Żona na pewno nie odeszła z powodu oglądania pornografii, wyznałem jej, że mam z tym problemy juz 2 dni po jej odejściu w celu oczyszczenia się, potrzeby bycia uczciwym względem żony (wiem, że późno, pewnie za późno, ale lepiej niż wcale), oraz ukazanie, że nasze problemy łóżkowe mogły wynikać między innymi z tego. Teraz wiem że na pewno tak było. Ona wyznała, że docenia moja szczerość, mówiła ze coś podejrzewała, ale nigdy mnie nie przyłapała na masturbacji, i że to nic nie zmienia.

Wiem, że to może wówczas było nierozważne, mówić jej takie rzeczy, ale nie żałuję, bo teraz wyznanie tego, nawet z technicznego punktu było by niemożliwe. Zona unika rozmowy "sam na sam"

Wydaję mi się, że owoce szczerości zbiera się dopiero po jakimś czasie. Może kiedyś to doceni?

Nie wiem jak jest naprawdę na świecie, jakie są statystyki, ale ilu na stu samotnych panów, lub żyjących z paniami, gdzie seks pod względem ważności jest w drugiej dziesiątce za serialami, fryzjerem, wyspaniem się, itd nie ogląda pornografii i nie masturbuje się?

Nikt mi nie powie, że jeżeli coś się ma "pod nosem" to nie trzeba szukać, bo wtedy nie brakuje :mrgreen: A jak się nie ma, to jest jak jest.

Tylko tu jest pytanie czy najpierw było "jajko, czy kura"?
Bo jak oglądałem porno, zanim się poznaliśmy i zbliżyliśmy, to już od początku te relacje były niepoprawne.

To takie trudne, że tyle się wie i nic nie można z tym zrobić :-(

[ Dodano: 2013-08-12, 22:12 ]
Swallow napisał/a:


I tylko wiesz, co? Fajnie, że schudłeś (jeśli miałeś nadwagę) - ale jedz. Rozumiem, że samemu się nie chce jeść, ale powiedz - czy nie jesteś wart dobrego obiadu, kolacji? Spróbuj potraktować siebie, jako cennego i interesującego gościa, który Cię odwiedził. Przynajmniej jeden posiłek dziennie zjedz porządny, np. obiad. Albo rób sobie takie kulinarne święta w weekendy. Zła dieta, niedojadanie, jadanie na szybko zemści się na zdrowiu, a przecież musisz być zdrowy. Dbaj o siebie. :)


Nie miałem nadwagi :-( ale powoli wraca mi apetyt i chęć do życia :mrgreen: Mama, mnie wspiera pokazując, że zona żyje, jest zdrowa, kiedyś może rozmowa będzie z nią możliwa, że mam córkę itd. Inni mają gorzej. Trzeba się cieszyć z tego co się ma :lol:

Anonymous - 2013-08-12, 22:42

krzysieks7 napisał/a:
Wiem, że to może wówczas było nierozważne, mówić jej takie rzeczy, ale nie żałuję, bo teraz wyznanie tego, nawet z technicznego punktu było by niemożliwe. Zona unika rozmowy "sam na sam"

Oj chłopie to nie było nierozważne, tylko głupie do potęgi entej. Kilka lat słuchałem :puki nie powiesz wszystkiego to nic nie odbudujemy, sciemniałem, udawałem że nic nie wiem, była "fikcja" ale była.
Kiedy zabłysłem jak Ty to jak bym dynamit podłożył pod własny dom. W niczym to nie pomogło tylko rozwaliło to co ledwo stało.
Więc przygotuj garba na najgorsze, bo pewnie będzie bolało. teraz albo nadstawiasz policzek raz po razie, oddajesz płaszcz i co masz za nic, albo cisza i milczenie. Ona myśli tylko o jednym Ty jesteś winien wszystkiemu, - ba wszystko co naszkudzi wytłumaczy sobie i innym, rodzinie, swoim koleżanką, twoim przyjaciołom że nie miała wyjścia, bo to Ty jesteś winny, a ona bidusia to ot tak teraz.
Trzymaj sie

Anonymous - 2013-08-13, 00:08

Dabo napisał :
Cytat:
Ona myśli tylko o jednym Ty jesteś winien wszystkiemu, - ba wszystko co naszkudzi wytłumaczy sobie i innym, rodzinie, swoim koleżanką, twoim przyjaciołom że nie miała wyjścia, bo to Ty jesteś winny, a ona bidusia to ot tak teraz.


........... zgadzam się , ale chyba wszyscy popełniają ten błąd


Krzysiek napisał :
Cytat:
Ona wyznała, że docenia moja szczerość, mówiła ze coś podejrzewała, ale nigdy mnie nie przyłapała na masturbacji, i że to nic nie zmienia.

Wygląda niestety , że odeszła nie przez ciebie .

Cytat:
Nikt mi nie powie, że jeżeli coś się ma "pod nosem" to nie trzeba szukać, bo wtedy nie brakuje A jak się nie ma, to jest jak jest.


i dalej

Cytat:
Bo jak oglądałem porno, zanim się poznaliśmy i zbliżyliśmy, to już od początku te relacje były niepoprawne.


No właśnie , dla ciebie , twojego pokolenia to normalne .
A możesz sobie wyobrazić :shock:
że kiedyś nie było filmików ?
Poza tym to jednak w dużej mierze kwestia poruszania tych spraw , np. na religii .
ROZUMIENIA - dlaczego nie i co w tym złego
Pornografia
Masturbacja
Antykoncepcja
Współżycie przedślubne

Albo się to rozumie , albo nie .
Masz teraz szansę zrozumieć głębiej te rzeczy ,
czym naprawdę powinno być współżycie w zamyśle Boga .
W końcu to on je wymyślił , nie ? :mrgreen:

Anonymous - 2013-08-13, 08:59

Dabo napisał/a:
Kilka lat słuchałem :puki nie powiesz wszystkiego to nic nie odbudujemy, sciemniałem, udawałem że nic nie wiem, była "fikcja" ale była.


To ja nie wiem. Po wszystkich przejściach nie toleruję już żadnej fikcji, żadnych kłamstw. Po prostu nie. Albo szczerość i uczciwość, albo...

Wiem, że są kobiety, które wolałyby nie wiedzieć. Którym lepiej żyje się z fikcją, bo nie trzeba dopuścić do świadomości prawdy, bo wtedy jest łatwiej. Pewnie łatwiej jest. Ja jednak mam inaczej. Wolę zasadę najgorszej prawdy zamiast najpiękniej ubranych w słowa i kwiatki kłamstw. Tylko skąd można wiedzieć, którą wersję wolałaby moja żona ;)) (zresztą ona sama może tego nie wiedzieć "przed").

Ja mimo, że widziałam jak mąż coraz bardziej angażuje się w niefortunną znajomość/przyjaźń, przez cały czas byłam dla niego wsparciem, rozmawialiśmy, wysłuchiwałam, nawet go w pewnym sensie rozumiałam (!). I mam poczucie, że w dużej mierze dzięki temu sprawy nie potoczyły się za daleko...
Dziwne to, nie wiem skąd mi się to wzięło (a może wiem :) ), teraz nie zachowałabym się ponownie tak samo, nie miałabym tyle siły. Wówczas ta siła chyba była mi celowo ofiarowana...

Anonymous - 2013-08-13, 13:03

Ja już tego nie cofnę co powiedziałem i co zrobiłem. To tak jak z tej przypowieści, gdzieś słyszałem, że pewna kobieta poszła do spowiedzi i za pokutę miała przejść przez cały Rzym z kura pod pachą i skubiąc pierze. Gdy doszła z łysą kurą do celu, spowiednik powiedział, dobrze to teraz idź i pozbieraj to całe pierze. To pierze to moje czyny i słowa już wypowiedziane, nie cofnę tego.

Ale jestem sam ze sobą ok. Nie zakłamany, nie fałszywy, nie mam sekretów, tajemnic. Nie mam przywiązania do żadnego grzechu co jest warunkiem darowania odpustu za zmarłych, ojca i teścia już "obsłużyłem", ale jest jeszcze parę dusz osób na których mi zależy. Tak w głębi serca jestem szczęśliwy, to jest taka dziwna radość, nie kłócę się z nikim, jak coś zawalę idę i mówię, nic nie kręcę, nie chowam problemów. Nie złoszczę się, nie zazdroszczę innym ludziom, nawet zazdrość o żonę jest przygaszona, czasem jeszcze daje mi się we znaki, ale wtedy staram się szybko pomodlić i jakoś dajemy radę.

Może zrobiłem źle, że powiedziałem to co powiedziałem, ale Ona wie wszystko i jeżeli będzie chciała wrócić wie, że czekam, czekam bez żadnych sekretów.

Z resztą i tak wszystko w rękach Boga, bo jeżeli jego wola jest, że mamy być razem będziemy, jeżeli nie to nie. On jest moim pasterzem, nie braknie mi niczego :-D

Anonymous - 2013-08-13, 13:09

Cytat:
A problem zwykle bywa taki ,
że dla odchodzącego
nas już nie ma , nie istniejemy ,
to przeszłość o której chcą jak najszybciej zapomnieć .


Świetne spostrzeżenie:) Doszłam do tego samego wniosku, tylko osoba porzucona rozpamiętuje przeszłość. Dla odchodzącego nie istniejemy, w momencie gdy się wyprowadza już tak ma poukładane w głowie, że żadna zmiana na koniec w osobę religijną nic nie pomoże. Zanim ktoś się wyprowadzi i powie 'rozwód' siedzi miesiącami i rozmyśla, przygotowuje się, taka prawda i przeważnie niczym się nie dzieli z małżonkiem. A potem oznajmia swoją decyzję i u drugiej strony, nieprzygotowanej jest szok i akceptacja rozstania przychodzi dużo później. Dziwiłam się, że mąż nie jest zaskoczony tym jak dobrze sobie radzę. Że z osoby mało ogarniętej życiowo stałam się przebojową, dojrzałą kobietą, która radzi sobie z wychowaniem dzieci, pracą i milionem różnych rzeczy. On miał mnie zawsze za dziecinną, niezaradną a tutaj jeżdżę sama autem po Polsce, nie mogłam pojąć dlaczego nie robi to na nim wrażenia. I odpowiedziałeś mi Mare - ja dla niego już nie istnieję, chce zapomnieć o tym rozdziale i nic go nie obchodzi co robię, jak, czy się zmieniłam czy nie. Nikt nikomu się nie staje obojętny z dnia na dzień. To jest proces, który trwa długo, u mnie szacuję ok. 4 lata trwało oddalanie się od siebie, jakaś gra pozorów, oszukiwanie i samooszukiwanie. Lepiej niż uczucie ludzi wiąże interes - ekonomiczny, wspólne dzieci, utrzymanie pozorów przed otoczeniem, wspólny kredyt, strach przed samotnością itd. Jeżeli ktoś zdecyduje się pomimo wszystko odejść to musi być nieźle zdeterminowany. Czy w takiej chwili starania małżonka coś zmienią? Ja np. podsunęłam raz śniadanie pod nos, jeszcze przed wyprowadzką i usłyszałam tylko że teraz jest na to za późno, że nie ma to już sensu, że szkoda żebym się starała bo i tak nic to nie zmieni jak przez lata śniadań nie robiłam. Nikt nie uwierzy w taką nagłą zmianę. Jak komuś druga osoba nie pasuje to nie pasuje i już.

Anonymous - 2013-08-13, 14:09

porzucona_33 napisał/a:
Lepiej niż uczucie ludzi wiąże interes - ekonomiczny, wspólne dzieci, utrzymanie pozorów przed otoczeniem, wspólny kredyt, strach przed samotnością itd.


przypadeczkiem zapomniałaś o czymś? ludzi jeszcze silniej wiąże Sakrament......mogą mieć nowych partnerów, a ta niewidzialna więź i tak między nimi jest, jest grzech, jest ciężar konsekwencji, które poniosą, może być rozwód, a ta niteczka zawsze będzie ich wiązać, do śmierci jednego z nich...............Pan Bóg może i nierychliwy.....
Porzucona,Twój mąż jest w oczach Boga kawalerem,człowiekiem wolnym......miał prawo odejść,chociaż wcześniej postąpił nieodpowiedzialnie przywołując na świat dzieci........ale dzieci te są i tak skrzywdzone tym, że są nieślubne.......a to już jest chyba odpowiedzialność nie tylko ojca, ale i matki, nieprawdaż?.............dzisiaj Twój partner jest z kimś innym na tych samych zasadach jak z Tobą kiedyś......jeśli nie przeszkadzało Ci, że nie ma tego "do śmierci" w Waszym życiu, czemu odbierasz mu prawo do ułożenia sobie życia tak, by on czuł się szczęśliwy? to było Wasze takie ludzkie patrzenie na życie......docieranie się, sprawdzanie, testowanie........może on kiedyś zechce wziąć ślub kościelny,,tegho przecież nie wiesz............... i zechce żyć zgodnie z Sakramentami? być może trzeba było nie siedzieć z nim latami i żyć na kocią łapę, wedle tylko ludzkich spraw, bo teraz po ludzku zostałaś skrzywdzona.........w ten sposób już narzeczeni mieliby mieć obowiązek bycia ze sobą razem, nawet jeśli przestaną się kochać czy lubić.....a tak nie jest.....dopóki nie jesteś związana węzłem małżeńskim, masz prawo szukać tego "męża do śmierci" i on też ma prawo do szukania "żony do śmierci".......małżeństwo cywilne to tylko umowa cywilno-prawna,rejestracja.....nie ma prawnych ograniczeń,by wziąć ślub i 20 razy.......żyliście tak oboje i takie zasady sobie przyjęliście i Twój partner z tego skorzystał.......miał prawo.......i to jest prawda.pozdrawiam,s.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group