Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Ilu jest tych, którzy wymodlili Łaskę dla porzucającego?

Anonymous - 2013-08-01, 09:24
Temat postu: Ilu jest tych, którzy wymodlili Łaskę dla porzucającego?
Wiem, że pytanie z tematu odsyła mnie do działu świadectwa, ale może ktoś z Was, którzy jesteście tu od wielu lat kojarzy mniej więcej, ile małżeństw dostąpiło radości obopólnego nawrócenia i pojednania? Co się musiało stać?

Ja po ludzku nie mam nadziei, wiem, co radzicie - nie robić już nic i nie zgadzać się na rozwód.

A gdzieś głęboko wierzę, że będziemy razem i będzie to nowe życie.

Ale nie mam do tego żadnych podstaw poza wewnętrznym przekonaniem.

Anonymous - 2013-08-01, 09:30

Hmm, podstawa to nie trzymać się kurczowo tej nadziei na powrót/nawrócenie małżonka. Należy się o to modlić, ale żyć tu i teraz, przyjmować codzienność, przyszłość takimi jakie są nam dane. Nawet jeśli ma być bez męża.
I poza tym:
Cytat:
A gdzieś głęboko wierzę, że będziemy razem i będzie to nowe życie.

Anonymous - 2013-08-01, 20:44

Filomena
napiszę tak
Ponad 3 lata temu, na otwarciu Sychar Trójmiasto zjechało sie koło 14 osób z całej Polski. Na dzień dzisiejsze odbudowują małżeństwo 4 pary , i dotychczas urodziło sie dwoje dzieci po kryzysie i jedno jest w drodze . :mrgreen:
I co Ty na to ???

Anonymous - 2013-08-01, 21:15

:mrgreen:
Anonymous - 2013-08-01, 21:41

Mirakulum, nie są to liczby imponujące niestety, chociaż i z tego należy się cieszyć. Jak rozumiem były to przypadki po ludzku beznadziejne?

Ale z pozycji racjonalnych pewnie mieszczą się w granicach błędu.

Co prawda na modlitwie wstawienniczej modlono się abym przestała wszystko widzieć przez pryzmat rozumu. Nie wiem, czy jest to faktycznie problem, ale może coś w tym jest ;-)

Anonymous - 2013-08-02, 00:46

No statystyki fest.!
To nic , ale może więcej z nas znormalnieje, wroci na drogę Bożą i Koscioła. Ja osobiście to mam plan nauczyś się szczęśliwego życia bez żony, czy kobiety u boku. Przecież mam Pana Boga. A z nią to się policzę na górze.
Kiedyś slyszałem że nasze modlitwy mają z regóły odowiedź po śmierci. Ale nawet ta perspektywa nie jest zła. Jeżeli domniemywać że są grzechy, czy kara za grzechy są dziedziczne, to może warto za nasze dzieci, albo dzieci rodziny, coby oni mieli lepiej i nie ładowali sie w takie kłopoty jak nasze.
Wkońcu będzie ten koniec świata. I jak się ten ,czy ta ,teraz przechwala że mieli iluś partnerów, ten lepszy ten gorszy , ciekawe jak tam będą śpiewać kiedy skąńczą się jaja, uśmiechy, uściski , buziaczki i namiętne noce???

Anonymous - 2013-08-02, 10:31

Filomena napisał/a:
Mirakulum, nie są to liczby imponujące niestety, chociaż i z tego należy się cieszyć. Jak rozumiem były to przypadki po ludzku beznadziejne?


4 z 14 to ponad 25 % procent i wg ciebie to mało ???
To nie jest granica błędy

po latach 10 - 20 braku pracy nad miłością, takie efekty w ciągu 3 lat to rewelka.

Bóg jest wspaniały.

Od ponad 3 lat spotykam się z osobami w kryzysie w poradni diecezjalnej, i wiem co mówię.
I jeszcze jedno
Jest taki etap współpracy w Bogiem w odbudowie swojego sakramentu, że nie ratujesz tego, bo liczy się jako sukces tylko powrót współmałżonka. To zdarza się jakby po drodze naszego szczęśliwego życie z Bogiem.
Kiedy we mnie "umarło" ziemskie przywiązanie do myśli
- że powrót męża będzie oznaczał uratowany sakrament" , a ważniejsza stała się relacja z Bogiem.
Czułam się szczęśliwa w tym sakramencie z Bogiem, to wtedy mąż wrócił, a raczej dołączył do Boga i do mnie w drodze do świętości.

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-08-02, 12:01

Mirakulum, miałam na myśli raczej 4 uratowane małżeństwa na skalę ilości użytkowników tego forum. Jeżeli chodzi o stosunek 4 do 14 fizycznie uczestniczących w życiu Wspólnoty, to oczywiście masz rację.

U mnie problem w tej chwili jest w tym, że biję się z myślami, czy powinnam się wyprowadzić z dzieckiem z nie mojego domu (to dom rodziców męża) i rozpocząć życie bez męża, który zdradza, kocha inną i uważa, że to moja wina. Dla dziecka jest to jedyny dom, jaki ono zna. Ale moje pozostanie tam, to akceptacje dla tego, co robi mąż i pogrzebanie się za życia. Z drugiej strony nie wiem, czy moja wyprowadzka nie oznacza braku wiary w możliwość uratowania małżeństwa.

Anonymous - 2013-08-02, 15:16

Prawda jest też taka, że nawet jeśli małżeństwa się naprawiają, ratują, to nie zawsze mają ochotę i czas na to, by o tym wszędzie rozgłaszać, stąd może mniej to spektakularne.

Napisała do mnie użytkowniczka tego forum - co prawda w sprawie medycznej, ale już z korespondencji wynikło, że też uratowali z mężem swoje małżeństwo, choć ona ani jednego posta nie napisała na Sycharze, tylko czytała. Obiecała mi, że napisze świadectwo, ale brak czasu wynikający z opieką nad ciężko chorym dzieckiem jej to uniemożliwia.

Filomena napisał/a:
Co prawda na modlitwie wstawienniczej modlono się abym przestała wszystko widzieć przez pryzmat rozumu. Nie wiem, czy jest to faktycznie problem, ale może coś w tym jest



A nie znasz tego?

http://sychar.org/jezu-ty-sie-tym-zajmij/

Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.

Sprzeczne z zawierzeniem jest martwienie się, zamęt, wola rozmyślania o konsekwencjach zdarzenia. Podobne jest to do zamieszania spowodowanego przez dzieci domagające się, aby mama myślała o ich potrzebach gdy tymczasem one chcą się tym zająć same, utrudniając swymi pomysłami i kaprysami jej pracę. Zamknijcie oczy i pozwólcie Mi pracować, zamknijcie oczy i myślcie o obecnej chwili, odwracając myśli od przyszłości jak od pokusy.


Nie ma innej rady, trzeba zawierzyć, zaufać, odpuścić, przestać wyznaczać terminy, przestać wypisywać Panu recepty. To, co po ludzku trzeba zrobić - to zrobić (np. pracować nad swoimi słabościami, wadami), a resztę oddać Bogu, bezwzględnie i bezgranicznie.

W przeciwnym razie modlitwy bardziej przypominają czary-mary, zaklęcia - ja się pomodlę, a Ty zób to i tamto. A jak nie - to znaczy, że Cię Boże nie ma. I tu termin - 30 dni na rozpatrzenie wniosku przez Boga. ;)

Bóg da wszystko - ale trzeba porzucić wątpliwości. Więc o to módl się Filomenko, o zabranie od Ciebie wątpliwości, o opiekę Ducha Świętego, o mocną wiarę.

Pogody Ducha! :)


Mirakulum napisał/a:
Kiedy we mnie "umarło" ziemskie przywiązanie do myśli
- że powrót męża będzie oznaczał uratowany sakrament" , a ważniejsza stała się relacja z Bogiem.
Czułam się szczęśliwa w tym sakramencie z Bogiem, to wtedy mąż wrócił, a raczej dołączył do Boga i do mnie w drodze do świętości.


U mnie było IDENTYCZNIE.

Anonymous - 2013-08-02, 17:13

Filomeno na forum nie prowadzimy statystyk, oczywiście znam o wiele więcej małżeństw odbudowujących swój sakrament tu z forum i w trójmiejskim ognisku :mrgreen:

Popracuj Filomeno z tekstem o Nadziei str. 22 w naszej broszurce

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-08-02, 17:17

Zaprawdę mówię wam, że każdy akt prawdziwego, głębokiego i całkowitego zawierzenia Mnie wywołuje pożądany przez was efekt i rozwiązuje trudne sytuacje. Zawierzenie Mnie nie oznacza zadręczania się, wzburzenia, rozpaczania, a później kierowania do Mnie modlitwy pełnej niepokoju, bym nadążał za wami; zawierzenie to jest zamiana niepokoju na modlitwę. Zawierzenie oznacza spokojne zamknięcie oczu duszy, odwrócenie myśli od udręki i oddanie się Mnie tak, bym jedynie Ja działał, mówiąc Mi: Ty się tym zajmij.


Dlatego tak uwielbiam śpiewać zwłaszcza "Wielbić Pana chcę..." bo co innego mi zostało :mrgreen:

Anonymous - 2013-08-02, 19:08

Macie rację, ale to trudne w szczegółach. Jak pisałam, czy nie ograniczam wiary w miłosierdzie i Łaskę, czy nie jest dowodem na moje niedowiarstwo i brak nadziei to, że bym się wyprowadziła, czy że zaczynam z mężem rozliczać wydatki na kredyty i utrzymanie? Dotychczas nigdy mu nie wyliczałam, kiedy potrzebował pieniędzy na zakupy, dawałam, miał przez prawie całe małżeństwo drugi egzemplarz mojej karty debetowej, żeby w razie potrzeby mieć dostęp do gotówki na zakupy. Teraz sądzę, że skoro ma inną miłość i uważa, że słusznie czyni, to konsekwencją jest rozdzielność portfeli, a równocześnie boję się, że to kolejny krok ku rozwodowi.
Anonymous - 2013-08-04, 21:07

Mam ogromną prośbę do Mirakulum, czy jest możliwość spotkania się z Nią. Historię mojego małżeństwa opisywałam już na Tym forum, do tej pory nic się nie zmieniło od tamtego czasu. Mimo, iż niedługo minie 3 lata od porzucenia mnie przez męża i mimo tego, iż wiem, że nadal jest z tą kobietą dla której to zrobił On dla mnie jest tym JEDNYM JEDYNYM. Nasz synek bardzo tęskni za tatą, bo tamten z kolei praktycznie zerwał kontakt z dzieckiem. Mirakulum czy mogłabyś podać adres poradni, w której można się z Tobą spotkać. Będę bardzo wdzięczna. Widzę mój grzech zaniedbania w tym małżeństwie i dlatego jestem w stanie zrobić wszystko by Bóg zechciał dać nam jeszcze jedną szansę, będę czekać tak długo jak Bóg uzna to za odpowiedni czas, ale bardzo potrzebuję Twojej pomocy Mirakulum.
Anonymous - 2013-08-04, 21:10

Filomena, chcesz napisać, że finansujesz
męża , który mówi, że chce się z Tobą rozwieść ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group