Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Co czuje zdradzający mąż?

Anonymous - 2013-08-04, 14:27

Ja jestem niestety na etapie wypatrywania, na etapie nadziei, że czas pokaże i wszystko się ułoży. Najbliżsi przyjaciele tez mi tak mówią, ze się ułoży, ze trzeba czekać, modlić się i wierzyć. Po ludzku sytuacja jest beznadziejna ale myślę, ze cuda się zdarzają. Po ludzku wygląda na to, że do siebie już nigdy nie wrócimy ale nigdy nic nie wiadomo. Ostatnio koleżanka powiedziała mi, ze przed wylotem na wakacje, okazało się, że jej brat ma nieważny paszport. Nic nie dało się zrobić, bo nikt nie wyrobi paszportu w jeden dzień. Zaryzykowali i poszli na lotnisko, zabrali ze sobą nieważny paszport. Przeszli bez problemu kontrole w Gdańsku i kontrolę w Warszawie- nikt nie zauważył. Sytuacja która w ocenie człowieka nie mogła się udać, udała się! Koleżanka powiedziała mi na pocieszenie, że "zobaczysz uda się tez i u Ciebie - potrzeba tylko czasu, a ja Ci przekazuję te historie żebyś wiedziała ze nigdy nic nie wiadomo." W tym kryzysie małżeńskim, Bóg prostuje moje drogi, leczy z tego co było złe, widzę to namacalnie. Uleczył mnie nawet z choroby, która męczyła mnie 9 lat i zniknęła tak nagle. Na to co się dzieje patrzę przez pryzmat psalmów: "Uczyń dla mnie znak - zapowiedź pomyślności"
Anonymous - 2013-08-04, 15:20

moi kochani , moja sytuacja przerasta wszystkie wasze! przepraszam,bo to właśnie świadczy o mojej naiwności i mojej głupocie!! tak tak bałam sie podjąć jakiejś decyzji, a on robił ze mną /tzn z nami bo mam 4 dorosłych dzieci/ co chciał. a wiecie co było najgorsze????????????????nawet nie pomyślicie, że tak można! codziennie rano modliliśmy sie RAZEM!!! RAZEM wyobrażacie sobie? kim trzeba być? chciałabym to kiedyś zrozumieć; wszystko co opisujecie również przeżyłam. Wybudował nam dom, wprowadziliśmy się, chociaż ciągle pytałam dla kogo i po co?? odpowiadał dla nas; więc po pół roku od wprowadzenie po prostu go wyrzuciłam, tzn chcialam tylko separacji, żeby przemyślał czego chce i ............nic. oszukiwał dzieci, wiec i one na razie sie od niego odwróciły.
Wiem że jest w tej całej sytuacji dużo moje winy, chciałam naprawić prosiłam, próbowałam, ale nie miałam z kim i dla kogo. teraz muszę nauczyć się zyć inaczej , żyć dla siebie i nauczyć sie cieszyć, bo moje prawie 9 lat strasznego kryzysu spowodowały, że nie umiem sie cieszyć bo cały czas cierpiałam, skupiałam sie na bólu na tym co jutro wymyśli i modliłam sie kiedy sie to wreszcie skończy.Bałam sie podejmować decyzji, bałam sie ze sobie nie poradzę i nadal sie boję ale jest mi juz lżej. "mleko sie wylało" i z tego najbardziej sie cieszę, że moje cierpienie było potrzebne do tego, żeby to wszystko sie wydało s a m o! mój mąż jest b znaną osobą, uważany był za autorytet dla bardzo, bardzo wielu osób , aż sie skompromitował. sam na własne zyczenie.
kiedyś lubił pokonywać trudności, był odważny /a może sie myliłam?/ a teraz tylko zabawa, to co łatwiejsze każda każdy błąd znajdzie osobe odpowiedzialną.
Żal mi bardzo; wydawało mi sie że ma wartości, ale myliłam się bo były tomoje wartości a on tylko je popierał bo tak bylo prościej

Anonymous - 2013-08-05, 09:40

mój mąz też mnie zdradzał... od półtora roku ma romans z moja znajomą... ale po drodze przez całe małżeństwo też zdarzały się zdrady ona nie była jedyna, ale z nia ma dłuższy romans... i też zastanawiam się co on czuje Ja odkryłam to przypadkiem choć podświadomie czułam co się dzieje, że on kogoś ma. I co sądzisz że mnie przeprosił czy wyraził jakąś skruchę? żadnej. Od razu poleciał do adwokata napisać kłamliwy pozew o rozwód, w którym nie ma ani jednego ziarnka prawy. Do tego mnie szantażuje i starszy, że nic mi nie odda ze wspólnego majątku, że go popamiętam. A to z tego powodu, że romans się wydał. Nie wiem co go opętało. Nie znam człowieka którym się stał. I też zastanawiam się co czuje ta dziewczyna będąc z nim. W sumie to moja koleżanka wiedziała, że jesteśmy razem, znała nas, wiedziała jak bardzo zachorowałam i ile przeszłam przez pierwszy kryzys, który mi mąz zafundował 2 lata temu. I myślicie, że ruszyło go to że widział mnie umierającą? Nie. Może zmienił się na chwile, ale cały czas zdradzał i oszukiwał. Przez całe małżeństwo. A żeby przykryć swoje postępowanie wmawiał wszytskim dookoła, że to ja jestem ta zła, choć nie było w tym prawdy. Nie wiem co on czuje. Wiem że myślał i myśli jedynie o sobie.
Anonymous - 2013-08-05, 09:52

Czasem tak bywa , ża się dobrze ukrywają .
Anonymous - 2013-08-05, 10:01

Dobrze? Idealnie!
Anonymous - 2013-08-05, 14:28

"Nie znam człowieka którym się stał"


szatan tak działa,choć nie wszyscy w to wierzą

Anonymous - 2013-08-06, 00:11

a ja, jestem jedną z niewielu, które są głupie i naiwne, mają nadzieję, że mąż się zmieni, opamięta, wierzą w kłamstwa, w zapewnienia, że to był już ostatni raz, że to one są największą miłością jego życia, a tamte- to epizody, zauroczenia, chwile zapomnienia ja poza początkową furią, w jaką wpadam, potem, jak minie szał, czuję litość, mój biedny mąż musi mieć wiele zranień z dzieciństwa, kompleksów, skoro w taki sposób musi się dowartościowywać, by uwierzyć w swoją atrakcyjność...
Anonymous - 2013-08-06, 01:03

Powiem dziś jako złamany zdadzany facet, ale niestety kiedyś zdradzający mąż.
Mimo że teraz boli jak jasny gwint, -boli od 3 tygodni , ale przechodzi.
Stwierdzam brutalnie że lepszy komfort psychiczny być zdradznym, niż zdradzić , kochając, wracając do domu, milcząc, cierpiąc, spowiadając się, modląc.
Być moze są ludzie kturzy nic nie czują kiedy poszli na lewiznę- ja takich nie znam.Większość z tych niestety , cierpiała jeszcze gorzej niż ja.
Łatwiej jest wygadać sie światu jak to mnie życie zkrzywdziło- a niech świat wie;
Ciężko żyć , być , wiedząc że to nie on/ona tylko JA, trzeba przemilczeć, przecierpieć, kiedy wyjdzie na jaw, inny oczekują że bedziesz popiołem się posypywał( ale każdy też ma jakąś dumę)
Nie raz czytam tu ,że maż nie okazal wystarczjącej skruchy, pewnie też nim jestem.
Tylko jak ją okazać???????
Trzeba żyć, jeść, palic w piecu, zrabiać.
Chyba nie ma takiej ceny żeby temu zadośćuczynić.
Moja małżonka akuratnie wybrała najgorszą drogę: zemstę
Tylko że przelicznik wzieła :jak bujka pod dyskoteką chlopaków z Gołątą.
Boli straszniiiiiiiiie bo wciągneła dzieciaka.

Anonymous - 2013-08-06, 05:19

piszesz, że zdradzający cierpi, że go to męczy gryzie, to wszysto zależy od wrażliwości sumienia i tego ile zostało w nim jeszcze człowieczeństwa, bo z czasem się uzwierzęcia
Anonymous - 2013-08-06, 08:58

na szczęście Bóg zawsze codziennie puka do każdego, także do zdradzacza

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-08-06, 09:14

wiesz, czasami moze być aż tak źle, że brakuje człowiekowi wiary, nie ma nadziei, na zmianę postępowania drugiej polówki, zostaje tylko wegetacja i czekanie na szybki koniec świata.

niektórym trudno wtedy zwrócić się do Boga, bo dookola panuje mrok i bezsens wszystkiego, nawet wesołe ludzkie twarze mijane na ulicy drażnią

Anonymous - 2013-08-06, 10:11

Skrzaciku, dookoła wcale nie panuje mrok i bezsens wszystkiego, wręcz przeciwnie - to tylko TY kreujesz taką wizję świata, spoglądając przez pryzmat własnych doświadczeń.
Rozejrzyj się wokoło i spróbuj dostrzec piękno tego świata, jak tętni życiem wszelakim.
Najgorszym nie jest niewierność Twojego męża lecz fakt, że niemal jesteś do niego "przyspawana mentalnie".
Sama siebie, siłą wtrąciłaś do tego "więzienia", mało tego, wyjść z niego nie chcesz.
"Wegetacja i czekanie na szybki koniec świata" - z powodu faktu, że ktoś okazał się nie tym za kogo go braliśmy??? Zmiłuj się nad sobą skrzaciku. Otwórz oczy szeroko, oddetchnij pełną piersią i zrozum, że sobie samej, TY robisz największą krzywdę.
Życzę odzyskania wewnętrznej radości życia, która jest w każdym z nas a jej obecność nie zależy od nikogo innego. :-)

Anonymous - 2013-08-06, 10:29

całkowicie się z Tobą zgadzam

tylko skąd na to wszystko czerpać siły, gdy wszystkie światła dawno zgasły?

Anonymous - 2013-08-06, 10:39

Cytat:
tylko skąd na to wszystko czerpać siły, gdy wszystkie światła dawno zgasły?

Jak to?
Ja znalazłem ukojenie i uspokojenie poprzez codzienną modlitwę i powierzanie się.
Uspokajając swoje rozchełstane emocje pozwalam sobie na zaoszczędzenie energii (nie spalam się na złość, zazdrość, zawiść, ocenianie innych i porównywanie się...) i wykorzystanie jej na podziw i wdzięczność do Siły Wyższej... zwłaszcza za pomoc w opanowaniu mojego nadętego i wybujałego EGO ustawiającego wszystkich i wszystko na moją modłę...
I wziąłem się za siebie. Schudłem od początku roku koło 15 kg, ćwiczę, ostatnio zapisałem się na kurs angielskiego.... działam, żeby nie myśleć o bzdetach.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group