Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak dotrzeć, dogadać się z żoną czyli ratowanie małżeństwa

Anonymous - 2013-07-20, 01:39
Temat postu: Jak dotrzeć, dogadać się z żoną czyli ratowanie małżeństwa
Witam!
To mój pierwszy post na tym forum więc proszę o wyrozumiałość. Nie bez znaczenia jest Wasz charyzmat "Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania", który sprawił że trafiłem na tą stronę. Pokrótce opiszę swój przypadek. Żona wyprowadziła się do mamy ok. 5 m-cy temu. Na początku twierdziła, że to przez moje nadużywanie alkoholu, jednak im dłużej trwa rozłąka tym powodów jest więcej: a to ze jest lato i dziecko może przebywać na podwórku,a to, że nie chce mieszkać w bloku,a to znowu, że nie czuje się bezpiecznie itd. Jesteśmy 2 lata po ślubie, mamy 1,5 rocznego synka. Muszę nadmienić, że to jej druga wyprowadzka. Wtedy jednak udało nam się pogodzić m in. za sprawą rekolekcji o. Manjackhala, w których uczestniczyliśmy. Wypisała mi wtedy 11 punktów, które wypełniłem (lepiej lub gorzej) i myślę, że teraz również byłbym w stanie zrobić wszystko aby tylko do mnie wrócili. W tej chwili staram się bardzo udowodnić Jej, że możemy fajnie razem spędzać czas i kiedy ich gdzieś zabieram w weekendy wyglądamy jak normalna rodzinka, aż do powrotu, kiedy muszę ich odwieźć a sam wrócić do pustego mieszkania z zakurzonymi zabawkami. Myślę, że przez ten samotny czas wiele zrozumiałem i dojrzałem do bycia małżonkiem i ojcem. Wiem, że najważniejsza dla mnie jest rodzina. To jest moje powołanie. Chciałbym i wierze, że potrafiłbym być dobrym mężem i ojcem oraz sprawić żebyśmy byli szczęśliwi tylko nie mam możliwości wykazania się na co dzień. Aktualnie kłócimy się głównie z powodu, że nie jesteśmy razem. Ja naciskam i przekonuję żeby wróciła. Ona twierdzi, że jestem nachalny i kółko się zamyka. Modlę się aby Jezus rozmiękczył jej serce a Duch Święty sprawił aby mi przebaczyła. Ja uważam, że nie stało się nic takiego czego by nie można przebaczyć (nikt nikogo nie zdradził ani nie uderzył), żona na to, że zbyt wiele wycierpiała i boi się do tego wracać. Ona również jest osobą wierzącą. Uczestniczy w Odnowie w Duchu Świętym. Staram się chodzić z nią na msze z uzdrowieniami i kiedy myślę, że nasze pojednanie jest na wyciągnięcie ręki szatan tak między nami namiesza, ze pokłócimy się i wracamy do punktu wyjścia. Ostatnio wymysliła żebym to ja wprowadził się do domu jej rodziców, czego sobie nie wyobrażam bo po ślubie mieszkałem tam ok. 4 m-cy i nie czułem się tam najlepiej (delikatnie mówiąc). Poza tym wynajmujemy mieszkanie, które razem umeblowaliśmy i myślę, że jest to odpowiednie miejsce gdzie sami będziemy mogli odbudowywać nasze relacje. Teraz myślę, że im dłuzej osobno tym gorzej dla nas gdyż oddalamy się zamiast zbliżać jak w historii ks. Pawlukiewicza, którą przytoczył użytkownik NM:
do pewnego księdza przyszła kobieta ,żali się i płacze jaki to jej mąz alkoholik jest okrutny,ile to zła zadał rodzinie,ile to ciężkich chwil przeszła ona i dzieci,jaki to potwór z niego i jak wielkim szczęściem jest dla niej to że odżyła i zmieniła swój świat -teraz już taki inny bez niego(męża potwora)
Ksiądz wysłuchał jej historii i zadał tylko jedno pytanie
czy wierzy w to że Bóg potrafi uzdrowić i naprawić wszystko??
kobieta odpowiada WIERZĘ
a ksiądz do niej :
czyli wierzysz w to że Bóg ma szanse zmienić i naprawić twojego męża???
kobieta milczy
ksiądz zatem zadaje znów pytanie

czy chcesz tego kobieto by twój mąz był zawsze trzeżwy i zył razem z wami???
znów kobieta milczy
po czasie ksiądz znów pyta czy chcesz tego??
po chwili milczenia odzywa się ciche

chyba NIE..
ksiądz:
dlaczego nie?.
kobieta:
bo nie wiem czy będę potrafiła znów kochać męża

a nauczyłam się go już nie kochać i żyć bez niego.

Jesteśmy, ze świętokrzyskiego a tu niestety nie działają żadne Wspólnoty Sychar niemniej może moglibyście polecić gdzie można szukać pomocy. Wybieramy się na początku sierpnia na nasze pierwsze wspólne wakacje we trójkę. Myślałem, że po powrocie zamieszkamy razem (żona sama zresztą to wymyśliła, że dla dziecka nie będzie szoku) jednak teraz powtarza: bądź świadom, że nie wrócę. Sam już nie wiem na czym stoję tak często zmienia zdanie… a ja już tak długo czekam…
Proszę o modlitwę i cenne rady.

Uff trochę się rozpisałem, sam nie lubię czytać zbyt długich postów ale jakby ktoś miał jakieś sugestie jak mam dotrzeć do żony to będę wdzięczny.

Anonymous - 2013-07-20, 06:24

Witaj MarWu!!!
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ale pobraliście się jak żona była już w ciąży, czy tak?

Dlaczego chcesz zmienić żonę a nie siebie?

Anonymous - 2013-07-20, 07:32

MarWu napisał/a:
Na początku twierdziła, że to przez moje nadużywanie alkoholu


a tak było ??
Masz problem z alkoholem ??

MarWu witaj na forum


zajrzyj do działu świadectw

http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3

do działu rekolekcji ,

http://www.rekolekcje.sychar.org/

czy kącika filmowego
gdzie na początek polecam film "Ognioodporny"
http://pl.gloria.tv/?media=297261

i do poczytania nasza broszura, a szczególnie temat,
Jak działa Łaska sakramentu małżeństwa ?
http://www.broszura.sychar.org/

wspomnę w modlitwie
Pogody Ducha

Anonymous - 2013-07-20, 11:15

Tolek52 napisał/a:
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem ale pobraliście się jak żona była już w ciąży, czy tak?

Owszem ale byliśmy zaręczeni i wtedy wydawało mi się, że ciąża tylko przyspieszyła decyzję o małżeństwie.
Tolek52 napisał/a:

Dlaczego chcesz zmienić żonę a nie siebie?

Wydaje mi się, że siebie już zmieniłem. Wszystko się za szybko potoczyło. W ciągu jednego roku zostałem mężem i ojcem. Mogłem po prostu nie sprostać. Ale teraz się wiele nauczyłem, dojrzałem do tych ról i wyrosłem z krótkich spodenek. Obawiam się tylko czy nie za późno.
Cytat:
a tak było ??
Masz problem z alkoholem ??

Myślę, że wówczas nagromadziło się kilka imprez (dokładnie 4 razem z sylwestrem) w przeciągu 2 m-cy i to właśnie przelało czarę goryczy. Problem jakiś jest ale nie na tyle duży żebym nie był w stanie sobie z nim poradzić. Od dłuższego czasu nie chodzę na imprezy, nie szukam okazji i jest mi z tym dobrze. Zona jest DDA i na pewno jest przewrażliwiona na tym punkcie ale ja teraz to zrozumiałem i wiem że jeśli mam wybierać: imprezy czy rodzina to wybór jest oczywisty...

Anonymous - 2013-07-20, 13:40

MarWu napisał/a:
Owszem ale byliśmy zaręczeni i wtedy wydawało mi się, że ciąża tylko przyspieszyła decyzję o małżeństwie.
Niestety ale taka decyzja tylko sprawiła, że zdjąłeś spodnie a założyłeś żony spódniczkę a żona zrobiła na odwrót, zamieniliście się rolami pozostaję przy swoich zachowaniach i tutaj jest sprzeczność.
MarWu napisał/a:
Wydaje mi się, że siebie już zmieniłem.
Najważniejsze słowo pogrubiłem Tobie. Też kiedyś tak myślałem, że się zmieniam ale niestety cały czas tkwiłem w swoich własnych błędach w sposób nieświadomy. Potrzebne są naprawdę głębokie zmiany własnych postaw. Niestety trochę mało piszesz o swoich zachowaniach, i ciężko jest coś konkretnego doradzić. Wszystkie zmiany wymagają czasu i tak na prawdę ciężko jest dostrzec zmiany jakie w Tobie będą zachodziły ale bądą zachodziły. Możesz dać znać żonie nie naciskając na nią ale pracując nad sobą zmieniając powoli swoje zachowania z wyuczonych na bardziej świadome. Niestety ale innej drogi nie ma. Żona powinna poczuć się bezpiecznie przy Tobie i wówczas będzie sama chciała z Tobą żyć.
Anonymous - 2013-07-21, 01:17

Wg mnie najważniejsze jest, że dostrzegłem swoje błędy i wykazuję chęć do zmiany swojego postępowania. Nie da się tak od razu zmienić swoich nawyków i nie da się od razy nauczyć być dobrym mężem tak jak nie da się od razu nauczyć dobrze grać w bilarda. Problem w tym, że chciałbym móc się wykazać na co dzień a nie mam możliwości, gdyż żona nie wierzy we mnie. Tu jest ten problem, że nie wiem jak do niej dotrzeć i modlę się abyśmy spotkali na swojej drodze kogoś mądrego kto pomoże nam się dogadać. Znalazłem poradnię Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Kielcach http://dziedzictwo.ekai.pl/text.show?id=2793 W poniedziałek zadzwonię, może uda się umówić jeszcze w tym tygodniu...
Anonymous - 2013-07-21, 08:40

MarWu napisał/a:
Wg mnie najważniejsze jest, że dostrzegłem swoje błędy i wykazuję chęć do zmiany swojego postępowania.

Marwu
a powiadają że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane :mrgreen: :mrgreen:
Sens w tym by nie skończyło się na chęciach.!!!!
Masz racje zmiana zaczyna się od dojrzenia własnych problemów,
pogodzenia się że je mam i miałem takie problemy
i stwierdzeniem zmieniam to.
MarWu napisał/a:
Nie da się tak od razu zmienić swoich nawyków i nie da się od razy nauczyć być dobrym mężem tak jak nie da się od razu nauczyć dobrze grać w bilarda. Problem w tym, że chciałbym móc się wykazać na co dzień a nie mam możliwości, gdyż żona nie wierzy we mnie. Tu jest ten problem, że nie wiem jak do niej dotrzeć i modlę się abyśmy spotkali na swojej drodze kogoś mądrego kto pomoże nam się dogadać.

Marwu powinieneś zrozumieć chyba jedno żona jak wspomniałeś jest DDA i poprzez to świat jej wewnętrzny jest mocno wypaczony
szczególnie co do wiary w deklaracje, osiągnięcia celu , zmian, popraw itd. itp.

Nie zapominaj
CÓRKA -obserwuje jak z tym radziła sobie matka.
Najczesciej co powielają DDA -to sposób ucieczki od problemów.
Potrzebny jest wam niewątpliwie mądry psycholog lub terapeuta,jaki pokarze wam błędy jakie popełniacie( każdy z osobna )
i nauczy was rozwiązywać te błędy -a nie uciekać przed nimi.

Anonymous - 2013-07-21, 10:05

MarWu!

Z tego co piszesz i w jaki sposób piszesz widzę, że masz tendencje do usprawiedliwiania siebie takiego swoistego wybielania. Brakuje Tobie przede wszystki cierpliwości.

Dostrzeżenie swoich wad i problemów jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, to jest taki maleńki pikuś. Ważne jest co ty z tym fantem zrobisz, jak jego przepracujesz. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, od Twoich postaw w stosunku co do żony i otoczenia. Jeżeli zmienisz siebie zmienisz cały świat, nie ma innej drogi.

MarWu praca nad sobą jest procesem i to trwa niestety ale bardzo długo i dobrze, ze masz tego świadomość. Pracuj nad sobą a będziesz najlepszym mediatorem pomiędzy wami
MarWu napisał/a:
Tu jest ten problem, że nie wiem jak do niej dotrzeć i modlę się abyśmy spotkali na swojej drodze kogoś mądrego kto pomoże nam się dogadać.
Jest ktoś taki i z całego serca polecam tą osobę jest nim JEZUS CHRYSTUS. Postaw go w swoim życiu na pierwszym miejscu i będzie wszystko dobrze.
Anonymous - 2013-07-21, 15:03

Jezeli zona chce iśc na terapie, idzcie razem. Fajnie, że chcesz rodziny. To duzo. Daj jej troswzkę czasu, wiem, że jest Ci ciężko.... Boże, te niektóre kobiety....
Anonymous - 2013-07-22, 00:26

MonikaMaria3 napisał/a:
Jezeli zona chce iśc na terapie, idzcie razem. Fajnie, że chcesz rodziny. To duzo. Daj jej troswzkę czasu, wiem, że jest Ci ciężko.... Boże, te niektóre kobiety....

MonikaMaria3 napisał/a:
Daj jej troswzkę czasu

to juz piąty miesiąc, to baaardzo duuużo czasu...
Cytat:
Boże, te niektóre kobiety....

co zrobić... trudno:)

Anonymous - 2013-07-22, 09:24

MarWu napisał/a:
to juz piąty miesiąc, to baaardzo duuużo czasu...
MarWu dla jednego za dużo dla drugiego jeszcze za mało. Tak prawdę mówiąc to tylko taka maleńka kropelka czasu te 5 miesięcy. Zobacz ile czasu się znacie i cały czas oboje psuliście wasz związek.
Anonymous - 2013-07-22, 09:47

co to 5 miesiecy ????????
ja w malzenstwie od 22 lat
w permanentnym kryzysie przynajmniej od 2003
porzucona 2 lata temu
i nie oczekuje na zadne cudowne zmiany na wczoraj

Anonymous - 2013-07-24, 00:25

Wiesz co MarWu ja też postanowiłem się zmienić po tym, jak żona odeszła pierwszy raz. Prosiłem, błagałem, obiecywałem i po 3 tygodniach wróciła. Moja poprawa trwała może tydzień. Po tym czasie zaczęła maleć. Znów stawaliśmy się wobec siebie opryskliwi itd. Czasami wydawało się, że żona tylko mnie prowokuje do kłótni, żeby wyjść z domu. Tym razem minął już miesiąc. Ja zacząłem uczęszczać na DDa (ona niestety nie,a też powinna). Cholernie bym chciał znów mieszkać z żoną, ale w głębi duszy wiem, że sam nie jestem jeszcze na to gotowy. Wiem, że tym razem nie może być tak, iż ja muszę się zmienić, tym razem ja chcę się zmienić. Zaczynam też rozumieć, że nie zmieniam się dla żony, a dla siebie. Ona w sumie to już mnie przekreśliła. Myślę, że dopóki ona nie zdecyduje się na terapię DDA to nawet jeśli do siebie wrócimy, to nie na długo.
Anonymous - 2013-07-24, 11:21

Cytat:
tym razem nie może być tak, iż ja muszę się zmienić, tym razem ja chcę się zmienić.


zmiana myślenia z "muszę" na "chcę" to duży postęp, oby tak dalej

Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group