Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Licheń- miejsce zmian z nadzieją na uzdrowienie małżeństwa

Anonymous - 2013-07-08, 20:23
Temat postu: Licheń- miejsce zmian z nadzieją na uzdrowienie małżeństwa
Czytam to forum już od jakiegoś czasu, w sumie od momentu, gdy moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Jestem młodą mężatką, w najbliższą niedzielę minie rok od momentu gdy powiedziałam TAK mojemu mężowi. Był dla mnie ideałem, myślałam że nigdy nie zawiodę się na nim, ale Bóg chciał inaczej.

Poznaliśmy się przez posługę w kościele, On- ministrant, Ja- należałam do grupy JPII oraz do wolontariatu. Od początku wiedzieliśmy, że kościół odgrywa ważną rolę w naszym życiu. Spotykaliśmy się praktycznie codziennie, przez ponad 3,5 roku, aż do chwili, gdy połączył nas Bóg przed swoim ołtarzem. Msza ślubna była cudowna, wszystko było jak z bajki i moje życie również, przynajmniej tak myślałam. Niczego nam nie brakowało, młode małżeństwo które miało wszystko, mieszkanie (bez kredytu), samochód, wszystko czego można sobie zamarzyć, jeżeli chodzi o rzeczy materialne.

Gdzieś w tym wszystkim się pogubiliśmy, zaczęły się starania o dziecko i nic przez 9 miesięcy. Zauważyłam, że oddaliliśmy się od Boga, już nie był na I miejscu, zdarzało się nam opuszczać niedzielną mszę świętą. Nie modliliśmy się wieczorem, zresztą wcale tego nie robiliśmy, czasem tylko ja przed snem, szybko wyrecytowałam "wierszyk"

Bóg dawał nam znaki, że nie pamiętamy o nim, ale my byliśmy głusi...
I zaczęło się w kwietniu niespodziewanie odszedł mój ojciec chrzestny, bardzo to przeżyłam, zaczęłam się modlić, ale to nie była taka modlitwa jak kiedyś. Podczas tego wszystkiego co działo się wokół mnie, mój mąż zaczął spotykać się z inną kobietą (też mężatką).

Zauważyłam, że coś jest nie tak, gdy w końcu przyznał się do tego co zrobił, zaczęło się piekło, moje serce robiło się na miliony kawałków. Dużo się wydarzyło przez ten miesiąc, ale nie będę pisała o szczegółach.

Wybaczyłam jemu, twierdził i nadal twierdzi, że mnie nie zdradził, a ja chcę w to wierzyć, że to były tylko spotkania, chociaż to też w pewnym sensie zdrada. Wrócił, ale dalej powtarza, że nie wie czy chce ze mną być, że nie kocha mnie tak jak powinien i nie tak bardzo jak kiedyś, każde jego takie słowo strasznie mnie boli, ale wierzę że zakocha się ponownie, że Bóg sprawi iż ta miłość znowu nabierze ogromnej mocy. Jest zmienny, raz uprzejmy, taki nawet czuły jak kiedyś, a za chwilę zimny, obojętny i traktujący mnie jak przedmiot.

Mimo wszystko wiem dlaczego mnie to spotkało, dzięki temu wszystkiemu zaczęłam doceniać małe gesty, to co wcześniej uważałam za normalne i nie miało dla mnie ogromnego znaczenia. Dzięki temu zbliżyłam się do Boga, modlę się codziennie, zaczęłam nawet nowennę pompejańską, dopiero 5 dzień, ale już widać różnicę, no i przede wszystkim ja czuję ogromną siłę. Teraz wiem, że o Bóg musi być na 1 miejscu, aby wszystko było na właściwym.

W sobotę wybraliśmy się do Lichenia, przeżycia tam są niesamowite, a mój mąż, był tam sobą, dawnym moim mężem, uśmiechał się i nawet powiedział do mnie "kochanie". Mam wrażenie że w tym świętym miejscu, gdzie miało miejsce objawienie Matki Bożej, zły nie działa, nie ma tam wstępu. W każdą sobotę w Bazylice tej o godzinie 19 odprawiana jest msza święta w intencji rodzin i małżeństw. Byliśmy na tej Mszy z mężem, to co tam się czuję, tego Ducha, ten pokój, to trzeba samemu zobaczyć. Polecam wszystkim i proszę o modlitwę w intencji mojego małżeństwa, bo wiem, że ta walka będzie jeszcze długo trwała i mam nadzieję, że po tym wszystkim, mój mąż będzie kochał mnie jeszcze mocniej.

W Bogu pokładam nadzieję i jemu oddaję wszystko co mam, niech pokieruje mną i moim mężem tak jak tego pragnie.

JEZU UFAM TOBIE!

Anonymous - 2013-07-10, 00:30

Moje małżeństwo przechodziło już kiedyś kryzys - mąż często nie wracał na noc, bo mu się nie chciało, a miał drugie mieszkanie w miejscu pracy. Od jego znajomego dowiedziałam się, że często bywa u konkubiny tego znajomego, z którym ona się rozstała,że pożyczył jej pieniądze na otwarcie sklepu, kiedy ja oszczędzałam każdy grosz, żebyśmy mogli sie wprowadzić do nowego domu... nie wytrzymałam, spakowałam mu rzeczy i kazałam sie wynosić....
Wtedy mój ojciec organizował jakąś pielgrzymkę do Lichenia i postanowiłam też pojechać- dałam na mszę św. - do dziś mam obrazek 1996r. sanktuarium było dopiero w budowie - wszędzie dźwigi..... Gdy wracałam miałam wrażenie, że mój mąż stoi na przystanku, ale było ciemno i nic nie widziałam. W domu mama poinformowała mnie, że rzeczywiście był, bawił się z córką i powiedział, że przyjedzie następnego dnia..... Porozmawialiśmy... daliśmy sobie szansę .... i tak do następnego kryzysu - w 2006 r - 10 lat później. (Zauważyłam to dlatego, bo przy jakiś porzadkach wpadl mi w ręce obrazek przywieziony z wpisem, że od tego momentu będą się odbywać msze w intencji naszej rodziny). Myślę o tym Licheniu od tego czasu, ale mam dość daleko - sama raczej się nie odważę jechac w taką podróż (mam stare auto, małe... a ja taki kierowca - do najbliższego miasta i z powrotem :-) ), patrzę na pielgrzymki, ale nie znalazłam.... myslę, że może miejsce nie jest najważniejsze, ale kilka razy mi od tego czasu jakiś obrazek z Matką Boską Licheńską wpadał w ręce , ostatnio kilka dni temu, w czasie weekendu zaczęłam znowu szukać pielgrzymek...

Anonymous - 2013-07-10, 12:35

Polecam tez Sanktuarium Matki Boskiej Leśniowskiej - patronki rodzin.
Anonymous - 2013-07-10, 13:56

Nie wiem, czy to miejsce zmian, ale jeździmy z mężem i zawsze się tam dobrze czujemy.
Anonymous - 2013-07-10, 22:59

Byłam w Leśniowie z córkami, już w czasie obecnego kryzysu - chyba 2 lata temu, czy nawet już 3... Myślę, że w tym roku również się wybiorę - dzieci już nie bardzo z mamą chcą jeździć, więc poczekam na dzień kiedy zaplanują sobie jakiś wyjazd i pojadę sama. Patrzyłam tez na odpust, ale akurat wtedy chodzę pieszo do sąsiedniej wsi - do kościoła "matki" - do którego kiedyś należała moja miejscowość. W ubiegłym roku akurat terminy się nie pokryły, ale było to zaraz po zakończeniu roku szkolnego, kiedy jeszcze nie zdążyłam zaskoczyć.

[ Dodano: 2013-07-10, 23:03 ]
Ale ten Licheń i tak chodzi za mną.... właśnie obrazki stamtąd mi w ręce wpadają... chociaż z Leśniowa ostatnio książeczka mi "na wierzch" wyszła :-)

Anonymous - 2013-07-10, 23:35

W Licheniu po raz pierwszy w zyciu bylem rok temu pod koniec czerwca 2012, na poczatku wakacji, wraz z zona pojechalismy tam na moja prosbe, widok naprawde porazajacy, jestesmy w malej wiosce, a nagle z lanu zboza wylania sie Watykan, ja tak to odebralem, wszystko tam jest najwieksze.....
Spedzilismy tam cala dobe, bylismy takze na mszy sw. w nowej bazylice...
Paradoksem jest fakt, ze rok temu w czerwcu 2012 mającanadzieję byla tuz po slubie, a ja pol roku po rozwodzie.
Ciesze sie, ze zona mimo wszystko decyduje sie na wspolne wyjazdy, ale nadal jest bardzo nieufna, rana zdrady w Jej sercu niestety nie zabliznila sie, chcialbym juz zapomniec o zlej przeszlosci, ale tak sie nie da...Obrazy, tematy nieustannie wracaja....Mysle, ze u Ciebie sytuacja jest podobna, Twoj maz nadal Cie kocha szalona miloscia, a reszta nalezy juz do Ciebie....porozmawiaj z Nim szczerze i daj Mu szanse....

Anonymous - 2013-07-11, 00:36

Licheń to miejsce szczególnej obecnosci Maryi.
Kiedy pierwszy raz widziałam to miejsce byłam małą dziewczynką, na miejscu Bazyliki rosły łany zboża, a na miejscedoszłam piechotą z przeciwległego brzegu jeziora gdzie byłam na obozie.
Po latach zawitałam tam jeszcze przed wprowadzeniem obrazu Maryi, a następnie zaraz po. Każdy ten pobyt pamiętam jako naznaczony Mocą, tam naprawdę dzieją się cuda ja ich tam doswiadczyłam i nadal doświadczam , bo Maryja pisze stamtąd do mnie w najróżniejszy sposób :mrgreen: Tam zaczęło się moje nawrócenie i tam mam nadzieje podziękuję Maryi za otrzymane łaski kiedy sie dopełnią :mrgreen:
Dorota2 napisał/a:
Myślę o tym Licheniu od tego czasu, ale mam dość daleko - sama raczej się nie odważę jechac w taką podróż (mam stare auto, małe...

Miałam tak samo, ale tak bardzo chciałam tam być, ze dojechałam 2 razy, cuda działy sie po drodze niemal cały czas, podróz była szczęśliwa i zmęczenia nie czułam. Dorota2 odważ się jeśli masz determinację tam byc u Matki, Ona Ci pomoże, zdaj sie na Nia załatwi ci sposób abys sie z Nia spotkała, :mrgreen:

Anonymous - 2013-07-11, 11:17

W czerwcu 2012 roku byłam jeszcze przed ślubem. W najbliższą niedzielę minie pierwsza rocznica. Bardzo się jej boję, bo pamiętam to jak było w zeszłym roku, a nie wiem co będzie teraz.
Dałam mu szansę, przyszedł z kwiatami, przepraszał, powiedział, że jest pewien tego, iż pragnie wszystko naprawić...
Jednak ja mam wrażenie, że się nie stara, wygląda to tak jakbym ja coś złego zrobiła i się o niego starała. Słyszę nadal z jego ust, że nie wie czy chce być ze mną, że wrócił bo chce spróbować, ale jak się nie uda to trudno, a mnie to załamuje. Czasem mam ochotę uciec gdzieś daleko, gdzie go nie będzie, myślę o tym aby żyć sama, wiem że to właśnie ten zły tak działa.

W Licheniu zły nie działał na mojego męża. Mój mąż był dawnym sobą, uśmiechnięty, sam łapał moją dłoń i szedł tak ze mną przez cały dzień, a nawet powiedział "kochanie" co mu się nie zdarza od momentu, gdy zaczęło się to wszystko dziać. Wiem, że mało czasu minęło, ale też jesteśmy krótko po ślubie.

Ślub był inicjatywą mojego męża, to on bardzo tego pragnął tak szybko, ja myślałam jeszcze o studiach magisterskich, ale mówił że damy radę, że dalej mogę studiować.

Mam nadzieję, że Bóg wyleczy jego serce.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group