Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - nie wiem co myśleć...

Anonymous - 2013-06-29, 22:51
Temat postu: nie wiem co myśleć...
Dawno temu pisałam na forum o moim rozpadającym się małżeństwie, były zdrady, kłamstwa, manipulacje, oszustwa itd. Od sześciu lat nie jesteśmy razem, od trzech po rozwodzie. Mąż zerwał kontakt ze mną i z dziećmi , nie płacił alimentów , ożenił się ponownie . W końcu trafił za te alimenty do więzienia. Jest tam od pół roku. Pewnego dnia zadzwonił, powiedział,że dziękuje Bogu,że tam trafił, że do tamtej żony już nie wróci i że bierze z nią rozwód, że chce nas odzyskać.. Pisze piękne listy, mówi,że zawsze mnie kochał i że będzie o nas walczył jak wyjdzie.... Co mam myśleć? czy taka przemiana jest możliwa, nie wiem, czy mu wierzyć, tyle razy mnie zranił... dzieci są przeszczęsliwe,że tata do nich dzwoni, rozmawia z nimi. Mówią,że go kochają, a nasza starsza córka kiedyś stwierdziła,że teraz wreszcie wie,że tata ją kocha. Spowiednik powiedział mi żebym zrobiła wszystko aby mógł do nas wrócić, przede wszystkim dla dzieci... Nie wiem co o tym myśleć, a jeśli robi to tylko po to żeby wyjść wcześniej ... a może jednak zrozumiał i jest szansa uratować nasze małżeństwo? Jak mam postąpić? Pomóżcie... proszę o modlitwę...
Anonymous - 2013-06-29, 23:40

Oli, przede wszystkim wzmocnij siebie, może jakaś terapia , tak by nie powtarzać tych samych błędów co kiedyś, jak mąż był, jak już przepracujesz swoje błędne zachowania, będziesz mogła rozmawiać z mężem o tym, co było nie tak . Takie nazwanie tego co złe było w waszych relacjach i jak chcecie to zmienić będzie budowaniem waszego małżeństwa na nowo.
Anonymous - 2013-06-30, 00:44

Oli napisał/a:
Spowiednik powiedział mi żebym zrobiła wszystko aby mógł do nas wrócić, przede wszystkim dla dzieci...

Mnie szokują takie słowa... Przede wszystkim dla dzieci? Przede wszystkim jest sakrament, moim zdaniem... To co mają powiedzieć ojcowie/matki, którzy mają dzieci w nieślubnych związkach - że też przede wszystkim dla dzieci?
Gdzie w tym wszystkim jest szacunek do sakramentu? Gdzie jest sam sakrament? Na szarym końcu, po dzieciach? Przepraszam, ale ja też się spotkałam z radą: niech się Pani zastanowi, co byłoby lepsze dla dzieci (gdy pytałam o poradę w kwestii ewentualnego wniosku o stwierdzenie nieważności)... a ja nie mam pojęcia, jak się do takich rad potem odnieść...

Oli, cuda się zdarzają, to Ci powie niejeden tu na forum... Może mąż się faktycznie nawrócił? A może chce wcześniej wyjść... Nie zadasz mu przecież tego pytania: albo inaczej, zadasz, ale nie masz pewności, czy otrzymasz szczerą odpowiedź...
Jesteście tyle lat po rozstaniu, że myślę, iż nawet gdyby Twój mąż wcześniej wyszedł i chciał na nowo z Wami żyć, to przecież od razu byś z nim chyba nie zamieszkała?
Musicie się jakby na nowo poznać - w końcu on jest innym człowiekiem (zakładając jego nawrócenie) a Ty też masz w jakiś sposób poukładane życie bez niego.
Nie odcinaj się od niego, nie odwracaj, nie zabraniaj kontaktu. Ale bądź ostrożna - obserwuj, wyciągaj wnioski. Moim zdaniem, jeżeli faktycznie Cię kocha i kocha Boga, i chce po Bożemu układać Wasze małżeństwo, to uszanuje fakt, że nie od razu chcesz go do swego domu wpuścić... to uszanuje fakt, że chcesz nabrać do niego zaufania - a nie to zaufanie niejako z góry mu dać... uszanuje fakt, że powiedzmy będzie musiał wynająć mały pokoik na poddaszu, pójść do pracy i dalej płacić alimenty... w międzyczasie może się z Tobą/Wami spotykać. On będzie miał szansę na poukładanie swoich spraw (przecież ma ślub cywilny z inną kobietą, a co za tym idzie pewnie i jakieś zobowiązania choćby moralne, musi to w sposób godny i z szacunkiem dla tej drugiej kobiety pozałatwiać), na odnalezienie się w sytuacji nowej dla niego: rozstanie z drugą partnerką, przyzwyczajenie się do życia na wolności...
Nie darmo się mówi: co nagle to po diable. Nie można tak nagle rzucić wszystkiego, bo mąż się opamiętał. Jak troszkę o Ciebie powalczy, to mu nie zaszkodzi :->

Dużo modlitwy, rozmów z Bogiem, kapłanem... najlepiej porozmawiaj z innym jeszcze księdzem - zawsze ktoś może coś jeszcze więcej dodać. I nie rób nic pod wpływem emocji ani Twoich ani dzieci. Ja wiem, że one pewnie by chciały, żeby tato od razu do domu wrócił. Ale myślę, że warto przede wszystkim zadać sobie pytanie: jeżeli intencje męża nie są uczciwe, w jaki sposób odbije się to na dzieciach?

Życzę pogody ducha i podjęcia właściwych ;-) decyzji

Anonymous - 2013-06-30, 08:40

Oli
nawrócenie jest możliwe, dostępne dla każdego.

Daj mężowi czas, by to co mówi się stało : rozwód cywilny itd...
wskaż mu nasze forum , to niezła kopalnie wiedzy, rekolekcje , kazania , filmy itp... niech wzrasta.
Ale i Ty wzrastaj, może masz blisko ognisko sychar , jak nie to zapraszam na skypa :mrgreen:

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-06-30, 08:56

Aniołku on właśnie tak to widzi i tak planuje, że kiedy wyjdzie to wynajmie mały pokoik, pracę podobno ma zagwarantowaną i będzie o nas walczył, mówi,że pomoże mi spłacać kredyt hipoteczny i będzie płacił alimenty, a przede wszystkim postara się odzyskać moje zaufanie. Chciałabym żeby tak było ale z drugiej strony jest we mnie taka blokada i strasznie się boję.... Zdaję sobie sprawę z tego,żę jesteśmy inni, że musimy się od początku poznać... bardzo boję się,że to wszystko to tylko gra... bo wiele było kłamstw w naszym małżeństwie... za wiele... a z drugiej strony ... właśnie... "przecież cuda sie zdarzają"... od sześciu lat razem z dziećmi modlimy się codziennie za tatę, za naszą rodzinę... czy dobry Pan Bóg wysłuchał naszej modlitwy... przecież może tak być... i bardzo bym tego chciała, bo to jedyny mężczyzna w moim życiu... "świat" namawiał mnie wiele razy do poukładania sobie życia od początku... a mnie to wręcz napawa obrzydzeniem... nie potrafiłabym wprowadzić do domu innego mężczyzny... ale w domu potrzebny jest mężczyzna... same wiecie... są różne rzeczy, którymi w domu powinien zająć sie tata a nie mama... jest bardzo trudno... Prosi żebym przyjechała go odwiedzić, boję się tych odwiedzin, boje sie ,że będzie wymagał czegoś czego zrobić nie mogę, i z jednej strony nie potrafię mu wierzyć a z drugiej tak bardzo bym chciała żeby to była prawda... i strasznie sie boję,że to wszystko jest grą .... :?: i że jak tam pojadę to okaże się,że kłamał... i powiecie pewnie,że im szybciej tym lepiej ale mnie jest tak dobrze z nadzieją,że może wszystko się jeszcze ułoży....nie wiem co robić, a znikąd nie mam żadnego wsparcia jedynie tutaj na forum, więc proszę o modlitwę :roll:
Anonymous - 2013-06-30, 09:59

Oli napisał/a:
Prosi żebym przyjechała go odwiedzić,


Oczywiście, jeśli się boisz, nie chcesz - to nie jedź, bo nic na siłę nie możesz robić, to jasne.
Ale ja czytając Twój pierwszy wpis nawet sama chciałam zasugerować, czy jest możliwość odwiedzin. Czemu? Nie chcę wlewać jakiejś niepotrzebnej nadziei, do czego ani prawa, ani podstaw nie mam - ale słyszałam WIELE razy o prawdziwych nawróceniach w więzieniu. Ludzie tam trafiający często z nudów chodzą na msze lub spotkania z księżmi więziennymi, a to często potem owocuje w postaci prawdziwych, szczerych zbliżeń do Boga. Bodajże ze 2 miesiące temu pokazany był reportaż w telewizji, gdzie pokazana była sylwetka gangstera, windykatora długów, który trafił do więzienia za swoje czyny i tam przeżył katharsis. Może trafił na wspaniałego duchownego, może wreszcie coś zrozumiał - ale od wielu lat - mimo, że wyszedł z więzienia, jeździ po różnych placówkach zamkniętych i przedstawia swoje świadectwo. W tym reportażu wypowiadał się kapelan więzienny, który potwierdził, że jest świadkiem wielu nawróceń i że częściej mężczyźni otwierają się na Boga w więzieniu, niż kobiety (to taka ciekawostka). Więc ja akurat tego nawrócenia nie neguję, choć oczywiście nie znam Twojego męża. Myślę jednak, że sama będziesz potrafiła to ocenić, na przykład właśnie odwiedzając go i rozmawiając - jak to się stało, skąd ta przemiana, może uda Ci się porozmawiać z duchownym, który ma z Twoim mężem kontakt?

Oli napisał/a:
boje sie ,że będzie wymagał czegoś czego zrobić nie mogę


To już jest kwestia do przerobienia dla Ciebie. Nie możesz czegoś zrobić - więc nie robisz. Reakcja danej osoby na odmowę zrobienia czegoś, co jest dla Ciebie trudne, niemożliwe - nie powinna wpływać na zmianę tej decyzji. Musisz być pogodzona z sobą.
Jeśli mąż jest prawdziwie nawrócony i naprawdę chce naprawiać - zrozumie WSZYSTKO, także granice, które ustalisz. Jeśli nie - no cóż, można wtedy mieć wątpliwości, czy jego przemiana jest autentyczna, czy jedynie chce (docelowo) Twojej rezygnacji z alimentów, a co za tym idzie - zwolnienia go z formalnego obowiązku łożenia na rodzinę (czego nieprzestrzeganie zaprowadziło go tam, gdzie teraz jest).


Tu się wiele razy pisało i zgadzam się z tym - że czasami człowiek musi naprawdę upaść na dno, by zrozumieć, że źle robi.

Powodzenia, moją modlitwę masz. :)

Pozdrawiam. :)

Anonymous - 2013-06-30, 10:23

Zawsze warto dac szansę, choc wiem jakie to trudne. Nikt nie każe Ci od razu, natychimast... Najpierw się z nim spotkaj, obserwuj i byc może okaże się, że Dobry Bóg wysłuchał Twojej modlitwy :mrgreen:
Anonymous - 2013-07-04, 22:45

Jeszcze kilka lat temu chciałam starać się o orzeczenie nieważności tego małżeństwa, choć nie po to żeby z kimś nowym układać sobie życie tylko chyba po to żeby tak bardzo nie cierpieć, a teraz chyba chcę ratować tą rodzinę tylko nie wiem, czy potrafię zapomnieć to wszystko, co się stało. Jutro pojadę się z nim zobaczyć, okaże sie czy chce nas czy ma jakiś ukryty cel. Proszę o modlitwę, tak bardzo chciałabym żeby nie było ukrytych zamiarów, zeby wreszcie okazalo się, że ja też mam prawo do szczęścia :-> Dzieci tak bardzo cieszą się,że tata z nimi rozmawia, że pisze listy, córka stwierdziła kiedyś,że teraz wie,że tata ją kocha. To wszystko takie inne niż dotychczas,aż trudno się przyzwyczaić. Pozdrawiam. ;-)

Oby Dobry Bóg dał nam łaskę przebaczenia i poukładania wszystkiego od początku....

Anonymous - 2013-07-04, 22:48

:mrgreen:
Anonymous - 2013-07-05, 14:19

Oli zapomnieć się nie da , wybaczyć - jak najbardziej się da :mrgreen:
Anonymous - 2013-07-05, 18:31

No i byłam dzisiaj na widzeniu, nie macie pojęcia z jakim strachem tam pojechałam, po drodze już zawróciłam do domu, ale jednak postanowiłam dotrzeć do celu i co "serce na ramieniu przed tym spotkaniem..... No i w końcu przyszedł... nigdy wcześniej nie wycałował tak moich rąk dziękując,że przyjechałam... nie maił żadnych ukrytych zamiarów :!: ... nie chciał niczego.... przez całą godzinę patrzył na mnie jak na ósmy cud świata... czy taka przemiana jest możliwa? Myślę,że był szczery i to bardzo, grzecznie odpowiadał na moje pytania, pytał o dzieci i prosił o szansę , o to żebym pozwoliła mu spróbować jeszcze raz... nosi na szyi Pana Jezusa, a to już wiele... gdy odchodził nie chciał krzyżyka, który kiedyś nosił a teraz nosi... cóż dalej ? pewnie czas pokarze.... jestem w pozytywnym szoku :-D :!:
Anonymous - 2013-07-05, 18:58

Absolutnie nie chcę abyś pomyślała sobie, że chcę podważyć pozytywną przemianę Twojego męża. Jedynie co mogłabym podpowiedzieć, to żebyś nie ulegała euforii. Spokojnie przyjmuj to co widzisz, a co ma być to i tak będzie.
Bo tak mi się przypomniało, jak niejednokrotnie widziałam/słyszałam o pięknych listach pisanych przez więźniów, jakże mądrych, pełnych dojrzałych przemyśleń, skruchy i żalu za popełnione błędy... To jest zapewne szczere w danym momencie, a specyfika miejsca (odosobnienie, duużo czasu) powoduje że człowiek bardzo głęboko analizuje wszelkie aspekty życia. Tak więc, jak wspomniałam, mimo pięknych słów, gestów itp. po wyjściu na wolność najczęściej było rozczarowanie.
Nie życzę Ci tego, cuda naprawdę się zdarzają, może w tym przypadku też się zdarzy :-)

Anonymous - 2013-09-23, 15:26

Oli co u Ciebie słychać ??

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group