Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Chciałabym uratować nasze małżeństwo.

Anonymous - 2013-08-29, 21:18

Martusia1970 moje pół roku minie miesiąc po Twojej ,,rocznicy" :-( Mój mąż już nie pije ale to właściwie teraz bez znaczenia bo i tak go nie ma z nami. Kiedy jeszcze pił, zaczęłam chodzić na al-anon a potem na terapie ( wtedy on juz też nie pił i chodził na swoją terapię).
Myślę, że dobrze by Ci zrobiło uczestnictwo w grupie Al-anon bo tam spotkasz osoby z podobnymi problemami a terapia dla współuzależnionych daje bardzo dużo wiedzy o różnych mechanizmach które rządzą zachowaniem pijących osób. Poza tym można się nauczyć jak radzić sobie żyjąc z taką osobą.
Ja też się bałam co znajdę w komórce męża no i niestety słusznie. Sms-y do kobiety a właściwie dziewczyny nie pozostawiały złudzen. To jeszcze nie był romans ale zdrada na pewno. Było strasznie ale przynajmniej stanęłam w prawdzie o nim, no i tym samym o nas. Wiedziałam jedno, że tak żyć nie mogę i nie chcę. Pomimo tego jego decyzję o wyprowadzce przyjęłam jak trzęsienie ziemi i koniec świata prawie. Ale patrząc na to wszystko z perspektywy tych 5 miesięcy widzę, że wiele się we mnie zmienia. I to w dobrym kierunku.

Anonymous - 2013-08-30, 07:40

martusia_1970 napisał/a:
........Mój mąż mnie nie kocha, i to podobno jest jedyny powód jego decyzji, oprócz tego pije może nie na umór ale codziennie kilka piw, a w weckendy idzie na całość,....

Ja swojego czasu znienawidziłem swoją żonę... i piłem, bo nie radziłem sobie z tym, że WSZYSTKO (jak wtedy uważałem) wychodzi nie tak jak powinno i WSZYSTKO jest źle...
żona niezadowolona, w pracy nerwówa, matka marudzi, dzieci niegrzeczne- odpocząć nie można..... Wokół sam stres.......
Dziś wiem, że piłem ponieważ musiałem. Po kilkunastu latach spożywania nie potrafiłem funkcjonować bez alkoholu... i cały czas uważałem, że mi pomaga, że koi moje smutki, łagodzi nerwy.... Jak wypiłem byłem do rany przyłóż.... ale z czasem bez stanu upojenia jedno wielkie rozżalenie, złość i pretensje do całego świata.
Dziś pogodziłem się z tym, że nie potrafię kierować własnym życiem i zdałem się na Siłę Wyższą w wielu sprawach...
No i po odgrzebaniu sterty żali, uraz i pretensji okazuje się, że coś tam czuję do mojej żony... "coś tam" takiego tkliwego... i tak myślę, że nie przestałem jej kochać.
martusia_1970 napisał/a:
........żadne moje próby nie przyniosły rezultatu więc postanowiłam zająć się sobą, ....

Moja żona poszła po pomoc do Al-Anon. Dostała narzędzia i wytrąciła mnie z mojego zaślepienia alkoholowego.

Anonymous - 2013-08-30, 09:24

Witaj Andrzeju,
czy te spotkania w Al-Anon są odpłatne? bo ja szczerze powiedziawszy pracuję ale utrzymuję siebie i dzieci, mój mąż ograniczył się tylko do opłacania rachunków, resztę przeznacza na swoje tzw przyjemności.

[ Dodano: 2013-08-30, 09:27 ]
Jak żona sprawiła że poddałeś się terapi?

Anonymous - 2013-08-30, 12:43

martusia_1970 napisał/a:
Witaj Andrzeju,
czy te spotkania w Al-Anon są odpłatne?

No.... jest jedna niepisana zasada w AA. "Co dostałeś za darmo oddaj za darmo"... przynajmniej w tym AA do którego ja zaglądam :) jedną z tradycji jest to, że "utrzymujemy się z własnych datków" (opłata za salę, kawa, herbata, niesienie posłania dla ludzi na odwykach- ulotki zwłaszcza)....
A Al- Anon ma ścisle współpracować z AA, z tego co wiem. Byłem tam na spotkaniu otwartym tylko raz....
A co ja tu. Proszę link:
http://www.al-anon.org.pl/

[ Dodano: 2013-08-30, 12:46 ]
martusia_1970 napisał/a:
Jak żona sprawiła że poddałeś się terapi?

No wiesz.... głupia sprawa, ale nie spytałem, co robiła specjalnie, a co pod wpływem emocji....
Ja zauważyłem, że stała sie spokojna, przestała sie poddawać moim zaczepkom, robiła cos tam w domu spokojnie, przestała narzekać.... no i zaczęła gdzieś wychodzić skubana bez pytania :)
A ogólnie rzecz biorąc robiła tak, że pomimo całej złości i urazy do niej nie miałem się kurde o co przyczepić, żeby zrobić awanturę, trzasnąć drzwiami i iść na piwo :)

Anonymous - 2013-08-30, 13:29

Spróbuje może mi podpowiedzą co zrobić z moim przypadkiem, mam nadzieję że pójdę do przodu a nie zacznę się znowu cofać.:)

[ Dodano: 2013-08-30, 13:36 ]
Jędrek napisał/a:


Ja zauważyłem, że stała sie spokojna, przestała sie poddawać moim zaczepkom, robiła cos tam w domu spokojnie, przestała narzekać.... no i zaczęła gdzieś wychodzić skubana bez pytania :)
A ogólnie rzecz biorąc robiła tak, że pomimo całej złości i urazy do niej nie miałem się kurde o co przyczepić, żeby zrobić awanturę, trzasnąć drzwiami i iść na piwo :)


Spróbuję też tego, ale co do wychodzenia z domu to będzie problem, ponieważ to ja zawsze odbieram dziewczynki i ze mną wracają do domu, a mój mąż po pracy musi jeszcze zaliczyć bar i siedzi tam do północy, albo i dłużej.

Anonymous - 2013-08-30, 13:39

martusia_1970 napisał/a:
ale co do wychodzenia z domu to będzie problem

chodziło mi o wychodzenie na spotania Al-Anon :)

Anonymous - 2013-08-30, 14:05

jak często odbywają się takie spotkania?

[ Dodano: 2013-08-30, 14:08 ]
wyczytałam że niedaleko mnie ma być takie spotkanie 14.09 napisałam do nich i czekam na odpowiedz:)

Anonymous - 2013-08-30, 14:10

martusia_1970 napisał/a:
jak często odbywają się takie spotkania?

Myślę, że to kwestia planowania Twojego. Ja w złym okresie codziennie na mityng jeździłem.... a można i dwa razy dziennie :) To zależy od ilości i dostępności grup w AA.

Anonymous - 2013-08-30, 14:23

będę próbować - opiszę to później.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group