Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Walczyć czy odpuścić:(

Anonymous - 2013-05-31, 13:30
Temat postu: Walczyć czy odpuścić:(
Witam:) dawno słyszalm o tej stronie ale nigdy nie zagladnełam nawet:( az do dzisiaj w nocy kiedy szukałam pomocy dla mojego maluzenstwa:( nie wiem od czego zaczac bo dosc duzo tego sie wydarzylo ale postaram sie w skrocie napisac;) 7 lat temu zakochalm sie w moim mezu po uszy! poniewaz bylam po dosc ciezkim zwiazku wydawalo mi sie ze chwycilam Pana Boga za nogi! krottko trwalo moje szescie zaszlam zaraz w ciaze ale to nie bylo dla mnie problemem! najgorsze bylo to ze jego rodzina nie akceptowala mnie ani dziecka i tak jest po dzien dzisiejszy! wyzywali mnie i dziecko, upokazali a moj mąż niiiigdy nas nie obronil. Doszlo w koncu do rekoczynow i ze wyladowalam z dzieckiem i soba na obdukcji!! mimo ze 4 lata walczylam o to malzentwo (a przede wszystkim o to by odseparowac go od rodziny ktora ma okropny wpływ na niego) nie udalo sie:( dawalam mu tyle szans ale on caly czas katowal mnie psychiocznie i nic nie chial zminic:( klekałam płakałam błagalam a on nic! bylam juz tak zmeczona ta walka ze chialam popełnic samobojstwo! tak bardzo chialm sie czuc kochana a on udawanial na kazdym kroku ze mama jest wazniejsza! dla dobra dziecka zeby nie patrzylo jak sie klucimy i swojego zdrowia psychicznego wnioslam pozew rozwodowy! nie walczyl o nas ani 1 dzien! po rozwodzie zajmowal sie dzieckiem tyle co sąd nakazal (o ile nie zaimprezowal) i placil! ja wciaz go kochalam i mialam nadzieje ze sie obudzi! cierpialam niesamowicie:( w tym samym roku w ktorym sie rozwodzialm dowiedzialam sie ze mam nowotwora w mozgu! pozniej mialam 1 faze padaczki:( poprosto MASAKRA:( plakalm dniami i nocami ale nikomu o tym nie pwoiedziualm udawlam ze wszystko jest ok:( te wszystkie wydarzenia baaaaaaardzo mnie zblizyly do Boga (zawsze bylam wierzaca ale nie az tak ) mimo ze bylismy po rozwodzie wciaz go kochalam:( rok temu dalam mu szanse i chialm wierzyc ze sie opamieta ale szcescie trwalo 2 mies. i znow nas zostawil i wjechal pod namowa mamusi do ameryki! czekalam cierpliwie bo obiecywal ze jak wroci wszystko bedzie ok! ale nie nawet nie przyjechal sie przywidac tylko prosto do swojej rodzinki!! dowiedzialm sie ze prawdopodobnie mnie zdradziol ze swoja kuzynka:( nie daje sobie z tym rady mimo ze on mowi ze to nie prawda ale o tym powiedziala mi nasza corka a dzieci nie potrafia klamac:( modlilam sie i prosilam Pana zeby tak pokierowal moim zyciem zebym byla szczesliwa. Dalam mu kolejna szanse w tym roku! chialam zapomniec o przeszlosci zaczac nowy rodzial w zyciu! obiecywal tyle zmian a tym czasem jak bylo tak jest. Klucimy sie, nie potrafimy ze soba rozmawiac! Jestem załamana non stop chce mi sie plakac! nie tak to sobie wszystko wyobrazalam :( mija 2 mies. odkad jestesmy znow razem a ja czesto sie zastanawiam czy nie odejsc od niego:( po kolejnej klutni zaczelam szukac pomocy na internecie i doszlam tutaj bo wiem ze Pan tego chicial, poniewaz modle sie zeby nam momogl ale brakuje juz sil:( jest nieodpowiedzialny i nie widzi zadnego problemu, nic mu sie nie chce! wszystko jest tak jak on chce a ja? moje marzenia plany? Nie moge liczyc na niego!a najgorsze jest to ze mu nie ufam! w nic!! klamie na kazdym kroku. trafilam tutaj i znalazla rekolekcje! chialabym zeby sie zgodzil ale nie wiem! chce isc tez na terapie malenska ale jestem tak zalamana ze nie wiem czy to pomoze! mam nadzieje ze ktokolwiek przeczyta ten post i doradzi co mam robic:( czy jest sens walczenia o to malzensto jesli on nie chce dac nic z siebie:(:( z góry dziekuje i pozdrawiam
Anonymous - 2013-05-31, 13:40

Sytuacja identyczna, jak u mnie w Rodzinie. Rozumiem Ciebie bez słów. Jednym słowem, sytuacja patowa, nie do pozazdroszczenia. Myślę, że warto byłoby na sam początek wziąć się za siebie i za terapię; a gdy odzyskasz siły, zacząć walczyć o Małżeństwo. Wskazywanie na siebie, jako ofiarę, raczej nie pomoże. Musisz być silna, by Mąż zaczął brać pod uwagę Twoje argumenty. Lamentowanie, emocje, histeryzowanie, płacz - nie pomoże. Zaszkodzi bardziej. Szukaj różnych możliwości i sposobów, by zaciągnąć Go do Specjalisty czy Księdza. Mąż musi być świadom, że z "takich" powodów niejednokrotnie w Sądzie Biskupim orzeka się niezdolność do budowania związku ze strony osoby, która nie odeszła z domu rodziców, pozwalając im ingerować w każdą sferę życia.

Musisz być silna i zdecydowana. Im bardziej będziesz zwlekać, tym będzie trudniej. To, co widzę u mnie w Rodzinie (Ciotka Żony ma ten sam problem, co Ty), naprawdę .. aż strach myśleć, co dalej będzie.. Terapia i jeszcze raz terapia.

Anonymous - 2013-05-31, 21:19

codziennie o 21.30 modlimy sie wspolnie na skype za nasze malzenstwa. moze to doda Ci sil...dodaj uzytkownika acafax na skype i zglos chec uczestnictwa, jesli masz ochote. Z Panem Bogiem...duzo zdrowia i milosci
Anonymous - 2013-05-31, 21:48

Witaj.
Zgłoś się też do najbliższego ogniska sycharowskiego.Rozmowa w realu z ludźmi z bagażem doświadczeń bardzo dużo daje.Posłuchaj rekolekcji z księdzem Dziewieckim ....są tu na forum szczególnie tych ostatnich i oczywiście film ognioodporny i spotkanie.
Sytuację masz trudną tak jak większość z nas.
Po pierwsze zajmuje się sobą,poukładaj emocjonalnie.
Jest tu na forum wiele wspaniałych osób które na pewno tobie pomogą.
Trzymaj się i nie poddawaj !!!
Z Panem Bogiem
Artur

Anonymous - 2013-05-31, 21:50

Anet witam na forum

w Krakowie masz ognisko Sychar
http://sychar.org/archidiecezja-krakowska/

Jak mąż nie chce iść idź sama

Ratowanie małżeństwa zaczynamy od siebie

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-06-06, 17:59

dziekuje za odpowiedzi:) niestety z dnia na dzien jest coraz gorzej maz nei chce isc na terapie ani jechac na rekolekcje:( nie mam juz sily walczyc o to malzenstwo!! do tanga trzeba dwojga a on tylko chce zeby bylo tak jak on chce! poki co nie bede sie odzywac tylko modlic! zobaczymy!
Anonymous - 2013-06-06, 18:29

Anet
mąz nie chce, a ty sama chcesz ?

Jeśli tak, to rób coś z sobą, rozwijaj się i wzrastaj.

To przykład własnego odnowionego, przemienionego przez Boga , szczęśliwego życie "pomimo kryzysu" pociąga innych do przemiany.

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-06-06, 19:25

chce i to bardzo!!!! ale nie mam juz sil! nie widze nadzieji ;(
Anonymous - 2013-06-06, 19:48

Św. Paweł zapewnia:
„A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świetego, który został nam dany” (Rz 5, 5).

Nadzieja chrześcijańska to działalność Ducha Świetego w ludzkim życiu. Zakorzeniona jest w zmartwychwstaniu Pana Jezusa i opiera sie na Bożej obietnicy życia wiecznego.

Anetka polecam ćwiczenie

otwórz nasza broszurę sycharowską
http://www.broszura.sychar.org/
na str 22
jest tekst o nadziei
skopiuj i zakreśl to co otwiera Ci serce , wlewa nadzieję
zapisz pod spodem wnioski, przemyślenia itp .

:mrgreen:

Jestem ciekawa wyników :mrgreen:

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-06-15, 22:29

Anett-chcieć to móc.kazdy z nas i ja też zaczęłam cokolwiek robić od siebie.Sytuacja bardzo podobna do mojej tylko u mnie na szczęście nie było agresji i przemocy fizycznej.na siłe sama nie zrobisz nic.miłosć to nie postawa przymusu,maz tez winien miec postawę ja chcę. ale to nie sytuacja przegrana,wielu z nas tak startowało tu jak Ty.mamy tu na forum wiele zmian,cudów w sytaucjach czasem wydawałoby sie beznadziejnych ale Bóg jest wielki w swojej łąskawości i wszystkich ,którzy sie do niego zwracaja o pomoc a przede wszystkim zawierzających mu swoje życie obdarowuje obfitościa łąsk.
Anonymous - 2013-06-16, 10:41

Anett86 napisał/a:
do tanga trzeba dwojga


To samo usłyszeliśmy kilka lat temu od księdza terapeuty. Wydawało się, że nic z naszego małżeństwa nie będzie, a jednak ... :).

Szanuj siebie. Jeśli dochodzi do przemocy to jest Niebieska Linia. Masz pod ręką Wspólnotę Sychar więc korzystaj, samej będzie ciężko tą walkę wygrać.

Anonymous - 2013-06-16, 21:10

przykra sprawa:( niestety odpuscilam :( zrobilam wszystko zeby uratowac to malzenstwo ale sie nie udalo!! zeby zdazyl sie cud to trzeba chceic ale maz nie chial:( ani isc na terapie ani jechac na rekolekcje ani nic:( rozmawialam z 2 ksizmi ktorzy znaja sorawe od podstaw i sami doradzali ze on jest niedojrzaly ani do rali ojca ani meza wiec niesety tak zakonczyla sie moja sytuacja:( a co najorsze ani 1 dnia nie walczyl o nas:( to boli ale musze isc na przod i wierzyc ze Pan Bóg mi poblogoslawi;) trzymajcie kciuki i jedynie co moge to prosze o modlitwe ! pozdrawiam
Anonymous - 2013-06-16, 21:22

Aneta kciuków trzymać nie będę -bo to zabobon

rozumiem, że Mąż nic nie robił, a ty ? Nie chcesz tego ratować ?
piszesz że "musisz" iść dalej, co to znaczy ?
nie chcesz , ale musisz ???

Ja też myślałam, że muszę się rozwieść i to zrobiłam , Bóg wołał mnie wielokrotnie , ale ja odpowiedziałam dopiero 2, 5 roku po rozwodzie.
Wtedy zrozumiałam, że moje muszę, było po to, by nie podjąć całej odpowiedzialności za swoje decyzja.

Ja nie wierze w Twoje "muszę" , tak zdecydowałaś.

Jeśli chcesz pogadać napisz na skypie lub na pw, do mnie. Po co masz uczyć się na swoich błędach , lepiej na cudzych

Wspomnę w modlitwie

Anonymous - 2013-06-16, 22:18

Droga Anetko moja imienniczko Św.Anna jest naszą patronką...

Nie słuchaj innych, a zwłaszcza księży!!!
Mój proboszcz jak się dowiedział o podwójnym życiu mojego męża skwitował, że nie jest za rozwodami, ale w tym w przypadku jest na za. A nikt go nie pytał o zdanie. Drugi ksiądz stwierdził, że wyglądał na takiego co może na boku kręcić i nie nadaje się na męża....

A na forum byli tacy co wręcz mnie za naiwniare traktowali i głupią gęś (przynajmniej tak ich odbierałam), bo dałam mężowi szansę. Bo cieszyłam się zmianami. Zastanawiam się gdzie są Ci krzykacze?

Na forum znalazłam cudowne modlitwy i sposoby, aby to przetrwać. Ludzi, którzy nie wierzyli w drugiego człowieka, bo ten zawsze może zawieść taka juz nasza natura, ale wierzyli w moc Bożą i obietnice, dla tych którzy wiernie trwają przysiędze małżeńskiej.

Nigdy ten sakrament nie był dla mnie tak ważny jak teraz.

Powiem jedno odnalazł siebie w tym kryzysie. Choć wiem , że wiele pracy przede mną, ale aby wzrastać trzeba cały czas się doskonalić nie można osiąść na laurach.

Ks. Dziewiecki powiedział, że to draństwo zdradzać, a jeszcze większe powiedzieć o tym małżonkowi. Zgadzam się, ale dowiedziałam się i wiesz wyciągam z tego wszystko co najlepsze. Łaski, których doznaje na co dzień są nie do uwierzenia dla mnie, a jednak. Bóg bardzo hojnie wynagradza mi podjęty trud wytrwania w małżeństwie.

Nie poddawaj się. Zawalcz o siebie. A resztę zostaw Bogu.

Jeśli masz problem z modlitwą mów przez cały tydzień tylko "Ojcze nasz" i wsłuchaj się, nawet gdy klepiesz w te modlitwę...


więc zaczynamy :->

Ojcze nasz któryś jest w niebie....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group