Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie!

Anonymous - 2013-05-13, 18:26

To dobry pomysł. Przygotuj Mu do tego czasu jakiś bardzo wartościowy prezent. Tak z serca. By poruszył Go do granic możliwości. Na pewno coś wymyślisz. Znasz Go najlepiej.
Anonymous - 2013-05-17, 17:16

Ogarnęła mnie przed chwilką bardzo duża tęsknota za mężem. Chciałabym do Niego zadzwonić, zaproponować wyjście na rower. Wiem, jednak że On nie będzie chciał się spotkać i powie tak jak zwykle mówi, że ma inne plany i że nie rozumie czemu to spotkanie miałoby służyć, bo On i tak nie chce być ze mną. Boję się takiej reakcji. Zawsze tak reagował. Dlatego przestałam do niego pisać i dzwonić z propozycjami. W tym tygodniu miałam dwa dni bardzo kryzysowe, kiedy to bardzo chciałam zadzwonić ale powstrzymałam się. Koleżanka mówi żebym dała mu czas i nie odzywała się, a może on przemyśli sprawę i zatęskni, albo pojawi się w nim obawa ze już mi na nim nie zależy, bo się nie odzywam i wtedy zadzwoni. Mąż jest bardzo zacięty i nieustępliwy w swym działaniu. W tygodniu zdałam dość ważny egzamin, o którym on wiedział i o wynikach też i nawet nie napisał mi żadnego smsa z gratulacjami. Było mi przykro, ale to nie jest ważne. sprawa jednak związana z tym ze się nie odezwał, może świadczyć, ze nie chce dalej ze ,mną być, utwierdza się w tym przekonaniu, bo przecież wynik tego egzaminu byłby tak wspaniała okazją, żeby nawiązać kontakt. Nasz kryzys trwa od 1 kwietnia. Ostatni raz widziałam męża 15 kwietnia, a rozmawiałam z Nim ostatni raz 30 kwietnia. Wciąż się modle i nie tracę wiary, że Bóg mi pomoże!
Anonymous - 2013-05-17, 17:23

...
Anonymous - 2013-05-17, 17:27

Czyli nie dzwoniłabyś na moim miejscu? Lepiej tego nie robić, prawda? Skoro i tak zna się odpowiedź męża . Myślę, ze gdyby mi powtórzył swoja starą śpiewkę to bym poczuła się jeszcze gorzej. Musze przeczekać ten czas. Boże ile przyjdzie mi czekać, zwłaszcza że ta moja sytuacja jest taka pokręcona i niezrozumiała.

Chciałam dodać jeszcze jedną kwestię. Otóż w momencie kiedy mąż powiedział mi, że nie chce ze mną być, kierowana rozpaczą, oddałam mu obrączkę, pierścionek zaręczynowy i pierścionek który dostałam od męża na rocznicę ślubu. Nie powinnam oddawać obrączki, nie tak powinno się postępować. Napisałam dzisiaj do niego smsa żeby przy najbliższej okazji, jak będzie w naszym mieszkaniu, żeby zostawił obrączkę i pierścionki na stoliku. Obrączka to symbol małżeństwa, a ja czuję się bez niej tak jakbym była naga. Nie wiem jak określić to uczucie. Nosząc obrączkę szanuję i cenię nasze małżeństwo, podkreślam, iż jest ono dla mnie nadal ważne. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam pisząc tego smsa ale serce tak mi podpowiadało, a ksiądz z którym rozmawiałam jakiś czas temu powiedział mi, że powinnam nosić obrączkę.

Przed chwileczką mąż odpisał na mojego smsa i już nie tak jak zwykle, nie rozpoczął go bezpłciowo ale odniósł się do mnie po imieniu, zdrobniale. Napisał, że zostawi obrączkę i dwa pierścionki i że gratuluje mi zdanego egzaminu. Zupełnie nie rozumiem jego zachowania. Czemu wcześniej nie napisał mi gratulacji? Czemu pisze je dopiero w odpowiedzi na mój sms? Oznaczałoby to, ze gdybym się do niego nie odezwała, to on nie odważyłby się sam napisać smsa z gratulacjami. Już sama tego nie rozumiem.

[ Dodano: 2013-05-24, 11:42 ]
NIE WYTRZYMAŁAM....walczyłam cały tydzień z myślą by skontaktować się z mężem i zaproponować mu spotkanie i nie wytrzymałam. Dzisiaj ogarnęła mnie tak wielka potrzeba napisania do niego i zrobiłam to............ zaproponowałam mu sobotnie spotkanie imieninowe , zaprosiłam go na ciasto z okazji moich imienin ......... jeszcze nic nie odpisał i nie wiem, czy to zrobi. Wszyscy odradzali mi kontaktowanie się z nim i składanie mu tego typu propozycji. Ja jednak tak bardzo za nim tęsknie. Czuję, że ból i mój stan zdrowia pogarsza się z każdym dniem. Czuję ze to uczucie będzie mi towarzyszyło zawsze.

[ Dodano: 2013-05-29, 20:31 ]
Wracając do tematu to Mąż odpisał na mojego smsa i odpowiedź była taka jak zawsze tj. " w ten weekend nie dam rady może innym razem. Wszystkiego najlepszego". W swoim smsie do Niego poruszyłam kwestię umowy majątkowo małżeńskiej która chciałam podpisać u notariusza - miał to być główny temat naszego spotkania. Myślę, ze Mąż poradził się kogoś co mi odpisać i czy się w ogóle spotkać, bo na mojego smsa odpisał dopiero o 19 00, gdy ja pisałam do niego o 11.00. Takiego negatywnego smsa o powyższej treści mógł przecież napisać szybko w pracy i wcale nie musiał czekać do wieczora. Pomyślałam, ze jednak nie będę się już więcej do niego odzywać, pisać itp. Niech Mąż sam wszystko przemyśli i może sam któregoś dnia poczuje tęsknotę i zobaczy że On też ma wady.

Anonymous - 2013-06-04, 17:44

Podnoszę do góry Twój temat..
Anonymous - 2013-06-04, 19:31

Dziękuję Elżbieto....

Jestem na siebie zła, bo dzisiaj pod wpływem emocji zadzwoniłam do Męża i zapytałam się czy przez te 2 miesiące dokonał czynności zmierzających do realizacji tego co postanowił tj. rozwodu. Powiedziałam mu, że od Znajomych wiem, ze z jego ust padło stwierdzenie, że "rozwodem się nie będzie zajmował, bo nie ma pieniędzy". Mąż odpowiedział, że jeszcze nic nie zrobił ale zamierza o tym pomyśleć. zdenerwował mnie jego spokój i odpowiedziałam mu, że ma miesiąc na podjęcie decyzji i złożenie pozwu o rozwód, którego pragnął. On stwierdził, ze się tym zajmie. Rozmawiał ze mną jak z kumplem, którego nie lubi. Powiedziałam mu, że takie problemy, które dla niego są końcem małżeństwa należy rozwiązywać rozmową i ze dla mnie są one bezsensu. Mąż stwierdził, ze te powody są dla niego ważne i ze jest zdecydowany na rozwód. Powiedziałam że nie da się z nim nic ustalić, bo gdy chciałam podpisać umowę o rozdzielności majątkowej i wysłałam mu na ten temat smsa on stwierdził, ze może innym razem się spotkamy bo nie da rady.... nie przedstawił alternatywy. Myślę, ze on wolałby żebym to ja złożyła pozew o rozwód a ja tego robić nie chcę, co najwyżej chcę tylko uzyskać rozdzielność majątkową ze względów bezpieczeństwa, bo nie wiem pod czyim wpływem jest mąż. Zasugerowałam mu żeby zadbał o swoje zdrowie psychiczne i duchowe i udał się do psychologa i może poszukał jakiegoś przewodnika duchowego i zrobił sobie rachunek sumienia. Martwię się o niego i modlę się ale brakuje mi sił, bo go nawet przez te 2 miesiące naszej rozłąki nie obchodziło jak się czuję, czy jestem zdrowa, czy mam za co żyć. Zupełna znieczulica, a w słowach i w głosie taka maksymalna oschłość. Jestem w totalnej rozsypce. Staram się skupić na sobie, na swoim świecie, na modlitwie i zawierzeniu Bogu ale zawsze jakaś iskra niepokoju się we mnie pojawia, która prowadzi do smutku i łez.

Anonymous - 2013-06-04, 19:57

joanna83 napisał/a:
Powiedziałam mu, że takie problemy, które dla niego są końcem małżeństwa należy
rozwiązywać rozmową i ze dla mnie są one bezsensu

Skoro tak, to czemu prowokujesz męża?:
joanna83 napisał/a:
odpowiedziałam mu, że ma miesiąc na podjęcie decyzji i złożenie pozwu o rozwód, którego pragnął

I po tym miesiącu co? Co zrobisz? W jaki sposób "wyegzekwujesz" ten miesiąc?
Joasiu, powinnaś się jak najszybciej wyciszyć, na siłę wręcz zmuszać się do odpuszczania tych działań w emocjach, bo małżeństwa nie uratujesz, a siebie w depresji pogrążyć możesz.

Anonymous - 2013-06-04, 20:11

Chciałam żeby Mąż podjął jakieś działania, bo mam już dosyć tego czekania.

Po miesiącu jeżeli nie złoży pozwu chciałabym w celu zabezpieczenia spraw majątkowych złożyć wniosek o separację i dzięki temu zyskać rozdzielność majątkową. U notariusza umowy nie da się niestety podpisać, bo mąż unika tego tematu. Boję się, że Mąż może zaciągnąć jakieś zobowiązania, ma dość swobodny styl życia.

Wiem, że powinnam się wyciszyć ale mam wrażenie, że jest coraz gorzej, mimo modlitwy. Niby robię małe kroczki do przodu ale potem robię duży krok do tyłu i wracam do punktu wyjścia.

Anonymous - 2013-06-04, 20:20

joanna83 napisał/a:
chciałabym w celu zabezpieczenia spraw majątkowych złożyć wniosek o separację i dzięki temu zyskać rozdzielność majątkową.


wiesz Joanno jest takie niebezpieczeństwo, że gdy ty wystąpisz o separacje, mąż może zażądać na tej rozprawie rozwodu i niestety znam przypadki że tak się stało.
Czemu nie chcesz złożyć samego wniosku o rozdzielność majątkową ?

Joanno byłaś juź w Gdańsku na spotkaniu ogniska Sychar ?

Jeśli nie zapraszam 23 czerwca na 16,30 do kościoła św Barbary

Anonymous - 2013-06-04, 20:28

Myślałam o zgodnym wniosku o separację, gdzie wniosek podpisują obie strony i taki składają w sądzie. Nie jest to więc pozew o separację a wniosek.
Pozew o rozdzielność majątkową także wchodziłby w grę ale to już jest normalny proces. Ja chciałabym to załatwić polubownie i szybko poprzez wniosek o separację.

Nie byłam jeszcze na spotkaniu. Myślałam o tym żeby się wybrać ale troszkę przepełnia mnie strach i takie osamotnienie, bo podejrzewam że będą tam głównie małżeństwa które chcą ratować związek, a ja będę sama jak palec.

Anonymous - 2013-06-04, 21:34

Joanno zapraszam większość ratuje w pojedynkę

http://gdansk-barbary.sychar.org/

możesz tez umówić się na spotkanie ze mną w poradni diecezjalnej w Oliwie

http://www.poradnictwo.gd...w&id=1Itemid=26

DIECEZJALNA PORADNIA RODZINNA
Plac Biskupa Edmunda Nowickiego 2
80-330 Gdańsk Oliwa
tel. (58) 552-18-81

Reszta na pw :-D

Anonymous - 2013-06-22, 13:50

Dowiedziałam się, że mąż złożył pozew o rozwód. Powiedział mi to podczas dzisiejszej rozmowy telefonicznej, gdy chciałam abyśmy spotkali się i podpisali umowę o rozdzielności majątkowej u notariusza. Jest bardzo stanowczy, przekonany o swojej słuszności, wręcz szczęśliwy. Powtarza, że to nasza decyzja o rozwodzie. Powiedziałam mu, że się na rozwód nie zgodzę, że się za niego modlę i bardzo go kocham. On mnie wziął tego poważnie. Powiedział, że on tez się za mnie modli. Zapytałam się go czy jest katolikiem? Odpowiedział że tak. Zapytałam czy chodzi do Kościoła? Odpowiedział, że tak. Zapytałam, czy przysięgał na dobre i na złe? Odpowiedział, że tak. Na to ja zapytałam, więc dlaczego gdy przychodzi to złe ucieka do ojca i nie walczy o małżeństwo? Odpowiedział wymijająco i stwierdził, że nie możemy razem być bo to nie ma sensu. Zapytałam się go, czemu nie chce popracować nad swoimi wadami, dostrzec je i zobaczyć, że niepowodzenia związane z naszym małżeństwem są związane także z moimi, jak i jego problemami z dzieciństwa, czemu nie chce podjąć działań zmierzających do wyleczenia samego siebie. Nie podjął tematu, temat ten jakoś uleciał, stwierdził, że próbował ratować ale rozwód jest najłatwiejszą drogą żeby to skończyć. Myślę, że ktoś nim steruje. Myślę, że może być to jego ojciec albo kochanka, która może mieć. Jest bardzo pewny siebie w rozmowie, zero emocji, stanowczy i wyważony. Myślę, ze ma ogromne poparcie i to go motywuje. Dodatkowo myślę, że ktoś z naszych znajomych, prawdopodobnie rodzina która nas ze sobą wiele lat temu poznała pomogła mu napisać pozew, bo nie chciał się przyznać kto mu pomógł, gdy próbowałam to ustalić (o dziwo ta sama rodzina kiedyś pomagała w rozwodzie jego ojca z pierwszą żoną). W tygodniu miałam mieć zabieg chirurgiczny i napisałam smsa z wiadomością o tym do jego wujka. Wujek nie odpisał nawet, że jest ze mną myślami w czasie tego zabiegu, że mi współczuje, zero słów otuchy. Mąż pewnym i śmiejącym się głosem stwierdził, że od Wujka dowiedział się, że miałam zabieg i on teraz przy okazji że rozmawiamy chce się zapytać jak poszedł. Powiedziałam mu, że nie ma o czym mówić, bo mógł mi chociaż napisać dobre słowo otuchy skoro wiedział, że mam zabieg, a on na to, że przecież do niego bezpośrednio tego smsa nie napisałam. Odpowiedziałam mu, że do niego nie napisałam, bo on się mną przez te 3 miesiące naszej rozłąki wcale nie interesował, nawet nie napisał smsa jak się czuję, czy jestem zdrowa, czy nie mam depresji? On mi na to, że ja też się go o to nie zapytałam. Odpowiedziałam mu, że jak miałam się o to pytać skoro to on mnie zostawił. Dodatkowo pisałam do niego smsy, maile, prosiłam o przemyślenie sprawy, pytałam się także na samym początku jak się czuje z tą całą sytuacją. Najgorsze jest to, że nasi znajomi podzielili się na jakieś chore obozy. Są osoby, które nawet nie znając sprawy nie odzywają się do mnie i jawnie trzymają jego stronę. Mam kryzys wiary, modlę się jednak wciąż i nie przestanę. Dokończę nowennę pompejańską w intencji uratowania mojego małżeństwa, potem zacznę się modlić o nawrócenie męża. Ludzie doradzają mi żebym podczas rozwodu żądała ustalenia jego winy, ja jednak mam zamiar nie zgodzić się na rozwód. Cieszę się, że umiem wybaczać. Przebaczyłam mu i jest mi lżej na sercu. Będę pracować nad swoim zdrowiem, wadami, sfera duchową. Proszę Was o wsparcie!

11 lipca mamy rocznice ślubu - 4 rocznicę. Chciałam mu wysłać w prezencie broszurkę Sycharu i na listku napisać treść przysięgi małżeńskiej i zapewnienie, że się o niego modlę. Chciałam też zamówić mszę za uratowanie naszego małżeństwa i poinformować go o dacie mszy pisząc informacje na dołączonym listku.

Anonymous - 2013-06-23, 11:21

joanna83 napisał/a:
11 lipca mamy rocznice ślubu - 4 rocznicę. Chciałam mu wysłać w prezencie broszurkę Sycharu i na listku napisać treść przysięgi małżeńskiej i zapewnienie, że się o niego modlę. Chciałam też zamówić mszę za uratowanie naszego małżeństwa i poinformować go o dacie mszy pisząc informacje na dołączonym listku.


Świetny pomysł

wspieram modlitwą

Asiu dzisiaj spotkanie o 16.30 :mrgreen:

Anonymous - 2013-06-23, 12:12

joanna83 napisał/a:
chciałam mu wysłać w prezencie broszurkę Sycharu

W pierwszej chwili przeczytałam "koszulkę Sycharu" :lol:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group