Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pomóżcie!

Anonymous - 2013-05-13, 15:53

joanna83 napisał/a:
Co do określenia tego, gdzie jest mój dom, to jest to rzecz trudna w chwili obecnej ze względu na moją pracę i to, że znajduje się ona w większym mieście do którego bliżej mam z mieszkania moich rodziców, a dalej od mieściny w której ma mieszkanie mój mąż a w którym mamy swoje gniazdko. W tym gniazdku mogę pojawiać się od czasu do czasu.


Myślę, że warto pomyśleć nad zmianą tego stanu rzeczy, może jest jakiś sposób, by jednak "uprawomocnić" to gniazdo rodzinne. W tej chwili mąż u ojca, Ty głównie i swoich rodziców, okoliczności nie sprzyjają. Uważam, że warto byłoby spróbować znaleźć rozwiązanie. Sprzedaż i kupno nowego? Zmiana pracy? Inny dojazd? Nie wiem - zgaduję. Według mnie to bardzo istotne w Waszej sytuacji jest to, że praktycznie nie macie wspólnego domu, stałego miejsca zamieszkania. Czy ono nie generuje Wam kosztów? Czynsz, opłaty i tak trzeba płacić. Może pomyśl o tym, przemyśl sobie różne opcje, rozpisz na kartce za i przeciw, przeanalizuj, na pewno da się coś zrobić. :)


joanna83 napisał/a:
Moje gadanie o ojcu męża i o jego konkubinie z pewnością dobrze nie podziałało.



Pewnie, że czasem trzeba dać upust emocjom, żeby człowieka nie rozsadziło. Ale może w samotności, Bogu pokrzyczeć troszkę, pożalić się. Właśnie w takich sytuacjach zbliżasz się z Bogiem, oddając mu troski dnia codziennego. No i żebyś nie popadła ze skrajności w skrajność - czasem trzeba zaprotestować, powiedzieć nie, wypowiedzieć się w sprawie, która Cię dotyczy. Ale trzeba wiedzieć "jak" i tego "jak" - można się nauczyć, choćby pierwszym krokiem nie będą lektury na ten temat. "Jak mówić, by dzieci słuchały", jest taka fajna pozycja. Niech Cię tytul nie zraża, bo wiele sposobów na dotarcie do dzieci działa z powodzeniem w świecie dorosłych. Zasady są takie same, wszak i dzieci trzeba traktować jak ludzi, prawda? :) Polecam, przystępnie napisana. Możesz poćwiczyć przed lustrem. W ten sposób ludzie poprawiają swoje umiejętności komunikacyjne, bo wielu, wielu ludzi ma ten problem (ja też miewam!).

A co do oceniania czy analizowania rodziny męża, czy samego męża - to jest trochę bez sensu. A wiesz czemu? Bo nigdy nie wiesz, co siedzi w jego głowie, nie wiesz, co planuje, nie wiesz, czy słowa, czyny idą w zgodzie z zamiarami i ochotą, co jest jego blokadą, a co normalnym zachowaniem. Dzisiaj mąż jest taki, jutro może spotkać kogoś mądrego na drodze, kto na niego tak wpłynie, że zmieni się lub przynajmniej spróbuje walczyć z wadami. Nie jutro, to za tydzień - to już jego proces, jego sprawa, jego droga. Ale analizy, bawienie się w psychologów, zgadywanie, a co, a dlaczego - to raczej zostawmy specjalistom, którzy pracują z ludźmi. Przede wszystkim nie ma sensu analizować kogoś, kogo tu nie ma prawda? Bo ani niczego nie ustalimy, ani niczego nie wiemy na pewno. Dlatego warto skupić się na sobie samym (w tym pozytywnym słowa znaczeniu), by walczyć ze swoimi słabymi stronami, najpierw dowiedzieć się, jakie są. A jakie mocne - i je podkreślać. Ktoś tu kiedyś napisał (AWS?) nie pamiętam. Że kiedy my się zmieniamy, ulepszamy - zmienia się cały świat wokół nas. I tu już nie chodzi o zmiany konkretne - że nagle wszyscy są dookoła super fajni i kochani, choć to też się zmienia (np. kiedy stawiasz granice - przemocowiec traci możliwość ranienia, kiedy pracujesz nad swoją impulsywnością - brak argumentów w kłotniach z małżonkiem, który Ci to zarzucał itd itd). A poza tym - wraz ze zmianą nas samych, zmienia się nasze postrzeganie innych osób. Jesteśmy bardziej wyrozumiali, ale i bardziej konsekwentni. Bardziej samodzielni, ale i zdecydowani i wierni. I tak dalej.
Warto się przemieniać, choćby dla samej siebie. A to jak zareaguje na Ciebie świat Cię otaczający to już wielka przygoda, w którą wspaniale wejść - zwłaszcza jeśli z Bogiem pod rękę. :)

Asiu. Lekturki. Rekolekcje (możesz sama!)Bądź na forum. Spowiedź. Wyciszenie. Samorozwój (praca, dom, hobby, uroda).

Trzymaj się ciepło! :)

Anonymous - 2013-05-13, 16:03

Dziękuję!!!!
Bardzo mnie to podbudowało!!!!

Co do mieszkania, to wyjściem jest sprzedaż mieszkania które mamy i kupno mieszkania w miejscowości w której pracuję ale zanim to się stanie, podjęcie działań zmierzających do znalezienia pracy w tym mieście przez męża. Jest to duże miasto. Mąż mógłby przenieść się do oddziału swojej firmy w tym mieście. On jednak nie chce się przeprowadzić, chce mieszkać na wsi u ojca. W pracy tez czuje się świetnie!

Anonymous - 2013-05-13, 16:04

Ojciec uzależnił Go od siebie. Czy Mąż ma jakieś z tego korzyści?
Anonymous - 2013-05-13, 16:13

Ojciec miał w zyciu pasję, naprawiał samochody, majsterkował i zaraził tym męża. Mąż uwielbia grzebać przy samochodach z ojcem, a możliwość do tego jest u męża w pracy i u ojca na wsi. Męża mąż z uwagi na to, że jest na emeryturze grzebie przy autach 7 dni w tygodniu:)
Anonymous - 2013-05-13, 16:44

Także w ... Niedzielę? :idea:
Anonymous - 2013-05-13, 17:08

w niedzielę też.... dla niego niedziela jest jak każdy inny dzień, do Kościoła tez nie chodzi.
Anonymous - 2013-05-13, 17:13

Rozbijanie mojego Małżeństwa zaczęło się właśnie od zlekceważenia Dnia Pańskiego. Zaczęło się od ... indywidualnej i oddzielnej Mszy Świętej (na której mnie oczywiście nie było) a skończyło na ... wyrzucenia Niedzieli z ... rodzinnego kalendarza. Wspólna Eucharystia i ... Komunia Święta ... bardzo cementuje. I jednoczy. Jeśli w Małżeństwie zaczynamy do tej sfery podchodzić ... indywidualnie ... to już sumienie bije na alarm. Spróbuj (tak, jak wcześniej pisałem) zacząć od pogłębienia więzi z Chrystusem, a nóż może Twoja zmiana i odnowa wewnętrzna sprowokuje Męża do przemyśleń? Bo co innego możesz zrobić? Zadbaj chociaż o sumienie. Jezus da Ci oczekiwany Pokój. A przez to może uda Ci się i zbawić Męża? Na Teścia się może nie porywaj.. ;-)
Anonymous - 2013-05-13, 17:15

Jakie to ma znaczenie czy tesc majsterkuje w niedziele?
Anonymous - 2013-05-13, 17:19

Takie, że i dla Męża - przez Ojca - nie ma znaczenia Trzecie Przykazanie?
A jeśli nie ma znaczenia Trzecie Przykazanie, jakie mają znaczenie Inne?

Anonymous - 2013-05-13, 17:23

Skupiam się teraz przede wszystkim na sobie, na pracy nad sobą i swoimi wadami, na szczerej modlitwie w intencji zmiany wewnętrznej mojej osoby, a także męża, jego nawrócenia i uratowania naszego małżeństwa. Modlę się za siebie i za niego. Wiem, że Bóg ma wobec nas jakiś plan, chce nas doprowadzić do czegoś dobrego. Do tej pory myślałam ze wiem wszystko, że o Bogu też wiem sporo i uznawałam siebie za dobrą katoliczkę... kryzys uświadomił mi ze myliłam się i ze moja wiedza o Bogu jest mierna. Dopiero teraz czuję, ze staję się dobrym człowiekiem ale widzę, ze długa droga przede mną. Jakis czas temu napisałam do męża maila zatytułowanego "ostatni list". Napisałam w nim o swoich wadach i przeprosiłam go za wszelkie zło, a także przebaczyłam mu jego przewinienia. Wskazałam na nasza niedojrzałość i podkreśliłam, ze jeżeli chce rozwodu, to niech pamięta ze w oczach Boga zawsze będziemy małżeństwem i ze ja wierzę w to, że do siebie wrócimy. Prosiłam go o zastanowienie się nad swoimi wadami i pracę nad sobą. Wierzę, ze Bóg nam pomoże i że przyjdzie taki dzień może nie za miesiąc może za poł roku, ze on będzie chociaż chciał ze mna porozmawiać.
Anonymous - 2013-05-13, 17:30

Joasiu, za dobrego Katolika uważałem się już ponad 10 lat temu. A moment, w którym naprawdę przyjąłem Jezusa do życia? Nastąpił naprawdę niedawno. Przyjąłem = w sensie - radykalnie porzucam zło, złe nawyki, uwiązania ze złem, wszystko, co ma choćby pozór zła - tak, jak piszą Apostołowie w Listach.. Wierzę w owoce Twoich zmian.
Anonymous - 2013-05-13, 17:37

staram się, żyć w zgodzie z własnym sumieniem i Boskimi przykazaniami ale czasem, a nawet bardzo często złe moce chcą mnie sprowadzić na złą drogę i poniżyć. Ostatnio nawet im uległam ale nie poddałam się, nie zniechęciłam się w walce ale czułam się podle. Przygotowuję się do generalnej szczerej spowiedzi z całego życia i jest to dla mnie bardzo trudne ale chcę mieć czyste serce, bo tylko tak mogę wygrać. Myślę, ze do momentu kiedy się solidnie nie wyspowiadam, zły będzie bazował na grzechach i złych mocach z tym grzechem związanym, które we mnie siedzą. W nocy głos w głowie podpowiada mi, że dopiero prawdziwe cuda w moim życiu, zaczną dziać się po mojej spowiedzi.
Anonymous - 2013-05-13, 17:44

Nie skupiaj się na swojej słabości. Jezus jest od niej silniejszy...
Anonymous - 2013-05-13, 18:24

A myślicie, że skoro mąż tak ostro, krzykliwie reaguje na próbę kontaktu z nim, na smsy, na telefony i propozycje spotkania to powinnam dać mu czas, zostawić go w spokoju żeby przemyślał w samotności sprawę? Wiele razy próbowałam z nim porozmawiać, zaproponować wyjście do restauracji, spotkanie w domu, nawet pójście na mszę, a nawet wyjazd na mszę z modlitwą o uzdrowienie, a on zawsze wygłaszał starą, utartą śpiewkę, że nie ma ochoty, że jest zajęty, że już się umówił, że do czego ma prowadzić takie spotkanie, że on nie chce tego ciągnąć. Ręce opadają, człowiek załamuje się za każdym razem. Jedyne co, to ostatnio napisałam mu żeby sprawdzał skrzynkę pocztową bo ja nie mam klucza, mój sms był normalny, miły, zaczynał się od jego imienia, a on mi odpisał bezpłciowo "Hej, ok sprawdzę"
Ja tak w ciszy mogę czekać na reakcję albo jakiś sygnał od niego pewnie i z 6 miesięcy. W lipcu mamy rocznicę ślubu, wtedy myślałam żeby się odezwać, a tak zawierzyć Bogu i modlić się!


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group