Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Odbudowanie

Anonymous - 2013-05-09, 10:37
Temat postu: Odbudowanie
Poradźcie proszę, gdzie leży Prawda. Jeśli małżonek zdradził, wyznał prawdę, teraz okazuje miłość, nawrócił się, a ja mu przebaczyłam i mam szczere pragnienie odbudowania nas po tej sytuacji:

- czy dzielić się z małżonkiem dręczącymi mnie od czasu do czasu emocjami związanymi ze zranienia kobiecości, z dręczącymi wspomnieniami, wyobrażeniami tamtej sytuacji, żalu który czasem dochodzi do głosu, czy lepiej nie wracać do tych trudnych spraw, starać się je przepracowywać indywidualnie, aby pozwolić tej sferze wyleczyć się,

- czy poczucie, że mąż powinien pracować teraz dużo mocniej na nasze pojednanie, interesować się dużo mocniej moją emocjonalnością i starać się uczestniczyć w tym, jak się odbudowuję od nowa, pomagać w tym aktywnie, a więc wykazywać inicjatywę i troskę - jest dobrem, czy też raczej wynika z mojego egoizmu i chęci doświadczania zadośćuczynienia po tym zranieniu. Czy może nie należy tym się kierować, tego oczekiwać od drugiej strony i zająć się sobą samemu. Jednym słowem nie wymagać tego od małżonka, nie stawiać mu żadnych wymagań.

Dziękuję...

Anonymous - 2013-05-09, 11:05

Oj, trudne pytania zadajesz, na które chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi...
Nie da się w człowieku wcisnąć jakichś guzików, żeby wszystko było jak dawniej. Bo nie będzie.

Chyba tylko- bądź szczera sama ze sobą w kwestii odczuwanych emocji i bądź szczera wobec męża...

Anonymous - 2013-05-09, 11:16
Temat postu: Re: Odbudowanie
fi napisał/a:

- czy poczucie, że mąż powinien pracować teraz dużo mocniej na nasze pojednanie, interesować się dużo mocniej moją emocjonalnością i starać się uczestniczyć w tym, jak się odbudowuję od nowa, pomagać w tym aktywnie, a więc wykazywać inicjatywę i troskę


Oczywiście że powinien...ale dużo zależy od tego jaka to była zdrada.
Jeśli chwilowe zaćmienie i skok w bok....to pewnie mąż zrobi wszystko aby Cię odzyskać....
Jeśli to był romans związany z zainwestowaniem uczuć gdzie indziej to pewnie mąż aż tak bardzo starał się nie będzie...
Poza tym ważne jak było przed zdradą, jakie były Wasze relacje...
Jak widać nie ma prostych odpowiedzi

Anonymous - 2013-05-09, 11:57

Dokładnie tak jak Grzegorz napisał... Wszystko zależy od tego jaka to była zdrada, łatwiej wybaczyć chwilowe zauroczenie, skok w bok , gorzej jeżeli ta druga strona zaangażowała się uczuciowo w tej "drugiej " i jak trwało to sporo czasu. Najlepiej byłoby nie wypominać i obserwować. Ja słyszałam: zrobił to raz , zrobi to drugi raz, ale ja nie wierzyłam, każdy ale nie mój, on taki nie jest... i co? zrobił to raz potem dalej to ciągnął i nie potrafił skończyć.. Zakochał się, chciał ode mnie odejść, został ale mam wrażenie że jest nieszczęśliwy, nie stara się, nie wydusił ani raz ze mnie kocha jest zimny jak coca -cola z lodówki, obojętny i zupełnie inny. Ciężko jest z tym żyć i nie wiadomo co robić i jak się zachować . Czekam i obserwuję, nie ufam i szybko nie zaufam. Nie ma jednoznacznej podpowiedzi jak się zachowywać każdy z nas musi to przerobić po swojemu. nie ma takiej gumki która wymazała by to z pamięci. Człowiek silniejszy jak koń!- wszystko wytrzyma :-)Pozdrawiam
Anonymous - 2013-05-14, 09:41

Podzielam zdanie Isi. Nie ma gotowych recept, ja mogę powiedzieć że nie próbuję ukrywać swoich emocji, tego co czuję, za wszelką cenę nie wracać do tego co było. Oczywiście był okres intensywnego wypominania, pretensji, obwiniania. Próbuję jakoś się z tym uporać, nie "wyżywam" się już, ale gdy czuję że wspomnienia mnie dopadają na tyle mocno, że aż mnie bolą, dzielę się tym z mężem. Z różnych powodów: żeby z siebie to wyrzucić (już samo to sprawia pewną ulgę), żeby wiedział co ja czuję, a jeśli jestem przygnębiona czy smutna - najzwyczajniej w świecie będzie wiedział z jakiego powodu. Dodatkowo kiedy sobie myśli że już po wszystkim pozamiatane i nie ma śladu - musi wiedzieć, że ślady są a blizny pozostaną na całe życie. Nie chodzi żeby go karać i obwiniać bez końca - a o to, że jeśli chce abyśmy byli razem - musi to cenić i dbać bardziej niż dotąd...
Anonymous - 2013-05-14, 14:38

powiem Ci tak ,ja byłam tą złą zdradzilam męża ,bardzo tego żaluję......nawet nie macie pojęcia jak...mam potworne wyrzuty sumienia....
na początku tej sytuacji mąż poweidział ,,że da mi szanse ja ze swojej strony wiedziałam ze musze robić więcej ,starać się na każdym kroku, na poczatku były wypominania ,ale ja byłam spokojna,słuchałam płakałam ,i tłumaczyłam,uspakajałam go na każdym ktroku kiedy miał jakies zle myśli...niewiedzialam ze tak to bedzie wyglądać ale dalej sie staralam mimo ze cierpialąm w głębi serca mąż caly czas mi wypominał to wszystko...wytrzymałam 3 lata .....staraj ac się mim,o wszystko ..mąż zaczoł wracać pijany z pracy do domu, po pijaku nazywał mnie brzydko mówiąc szmatą..wytrzymałam,. pare razy podniósł na mnie ręke ..wiecie co zrobilam jak mnie pierwszy raz uderzył...przyszdł do mnie bo mu głupio było ,niepoweidział przepraszam ,ale ja do niego podeszłam przytulilam go i poweidzialam ze teraz jestesmy kwita ze przetrwamy to wszystko,...za pare tyg znowu sie sytuacja powtorzyla uderzyl mnie bo krzyczalam ze naduzywa alkoholu i ze dziecko pilnuje i patrzy na to wszystko:( było picie jego bicie, tajfun w domu, aż meble latały,policja...ja to wszystko przetrwalam bo tak potwornie czułam się winna a mąż mi to wbijał do głowy przez te 3 lata ze to wszystko moja wina ,to picie tez przezemnie W listopadzie sie wyprowadzilam z dzieckiem ,chcialam zeby maz przemyslal ze tez zle robil ze dawajac mi sznase tak naprawde jej nie dawal Ja robilam wszystko ,on zupelnie nic bo niby czemu jak to ja zawinilam ,niewidzialam nic co by wkazywalo ze on tez walczy...przykre ale tak było..myślałam że skoro tak go mocno kocham to wytrzymam wszystko i dam rade za nas dwuch niestety teraz juz wiem ....ze sama nic niezrobie..maż zamiast przemyslec ze tez niebył zawsze fer znalazl sobie kolezanke od serca :( bardzo mnie to boli ,rozmawiaja ,spedzaja ze soba czas,chyba juz naprawde stracilam ,i jeszcze na dodatej kolezanka namawia go na rozwod czuje ze sie oddala ode mnie od dziecka:(

Więc droga koleżanko,,jeśli masz spokojnego męża ,umiecie ze sobą rozmawiać ,to jesli tylko cos cie dręczy możesz mu elikatnie zasugerować co cię boli ,co cię martwi to nic złego on, moze rozieje twoje wątpliwości, uspokoi Cię ..tak jak ja to robiłam ,ale niewypominaj mu zbytet często bo to tobie nie pomoże ani jemu, na dłuższą mete tego obydwoje niewytrzymacie..Jak to koleżanka mojego męża poweidziala ja miałam swoją szanse ,straciłam ją .a TERAZ ONA WKRACZA DO AKCJI mimio ze jest moim mezem jeszcze ,pewne nie długo zlozy pozew ,bo kolezanka przeciez dobrze radzi wiec u mnie to Koniec ale wy walczcie obydwoje ,bo zamiesc problemy pod dywan łatwo gorzej walczyć ,dlatego teraz jest tak wiele rozwodów ..kiedyś ludzie walczyli o siebie ,teraz wolą isc na skróty i do sądu..Żle zrobilam ,ale jak ktos szczerze żałuje to niema mowy żeby powtórzył zdrade, więc powiedzenie się niesprawdza w każdym przypadku

ja wierzylam w męża ze nieuderzy mnie juz nigdy więcej,,,,,przestal mnie bic zaczoł się wyrzywac na meblach...potem zaczoł mnie niszczyć psychicznie,, i mu sie to udało...kocham go ale zniszczył mnie i nieumiem siuę pozbierac

Anonymous - 2013-05-14, 15:00

Przykro mi bardzo Beti :-(
Ja to rozumiem, że druga strona czuje się winna, że nie jest jej łatwo. Chociaż mój mąż przez długi czas twierdził, że to nie on zawinił :evil: Wszyscy, tylko nie on...
Wiem, że ciągłe wypominanie nie jest dobre, dla żadnej ze stron. Próbuję nie robić tego świadomie, chcę zacząć nowy etap, bez tego bagażu. Wiadomo, że przykre wspomnienia i emocje wciąż się pojawiają i to miałam na myśli pisząc, że nie chcę ich ukrywać. Czekam z utęsknieniem na moment, kiedy przestanie mnie to już tak boleć i dotykać, żebym mogła zacząć oddychać pełną piersią, lekkim powietrzem. Nie da się tego procesu przyspieszyć, więc czekam cierpliwie, co przyszłość przyniesie :-)

Anonymous - 2013-05-14, 15:13

BetiSw napisał/a:

..mąż zaczoł wracać pijany z pracy do domu, po pijaku nazywał mnie brzydko mówiąc szmatą..wytrzymałam,. pare razy podniósł na mnie ręke ..wiecie co zrobilam jak mnie pierwszy raz uderzył...przyszdł do mnie bo mu głupio było ,niepoweidział przepraszam ,ale ja do niego podeszłam przytulilam go i poweidzialam ze teraz jestesmy kwita ze przetrwamy to wszystko,...za pare tyg znowu sie sytuacja powtorzyla uderzyl mnie bo krzyczalam ze naduzywa alkoholu i ze dziecko pilnuje i patrzy na to wszystko:( było picie jego bicie, tajfun w domu, aż meble latały,policja...ja to wszystko przetrwalam bo tak potwornie czułam się winna


Beti,
Sorry, ale jeśli facet bije kobietę, to nic dobrego o nim powiedzieć nie można.
Wiadomo, ze po zdradzie są kłótnie, wypominanie, żale...ale przemoc i to niejednokrotna?
Na dodatek dziecko patrzyło jak tatuś bije mamę....
Teraz idealizujesz męża i ....wszystkiemu winna jestes TY.
Czy przed zdradą mąż był takim aniołem, na jakiego go teraz kreujesz i za jakim tęsknisz?
Pewne rzeczy mi się jednak w głowie nie mieszczą. Mąż bije żone, a ona po biciu go przytula....aby nie czuł sie głupio...

Anonymous - 2013-05-14, 16:07
Temat postu: Re: Odbudowanie
fi napisał/a:
(...) a ja mu przebaczyłam (...)



Jesteś tego pewna?

;-)

Anonymous - 2013-05-14, 16:35

ja_tez napisał/a:
chcę zacząć nowy etap, bez tego bagażu. Wiadomo, że przykre wspomnienia i emocje wciąż się pojawiają i to miałam na myśli pisząc, że nie chcę ich ukrywać. Czekam z utęsknieniem na moment, kiedy przestanie mnie to już tak boleć i dotykać, żebym mogła zacząć oddychać pełną piersią, lekkim powietrzem. Nie da się tego procesu przyspieszyć, więc czekam cierpliwie, co przyszłość przyniesie


Zdrada współmałżonka bardzo godzi w nasze poczucie własnej wartości. Jest to ogromna rana,z którą często samemu trudno sobie poradzić, często mimo ogromnych chęci trudno również wybaczyć. Może warto wtedy wspomóc się jakąś terapią bądź u psychologa (chyba najlepiej w poradni katolickiej, aby chronić również małżeństwo), bądź tu na forum zapisać się na warsztaty 12 kroków (aktualnie są prowadzone zapisy). Myślę, że mimo starań, współmałżonek nie zawsze jest w stanie to poczucie wartości przywrócić (BetiSw jest tego przykładem), dlatego warto chyba samemu spróbować też coś z tym zrobić. Warto też chyba podjąć terapię wspólną, jeśli współmałżonek chce ratować związek, to powinien się zgodzić.

Anonymous - 2013-05-14, 18:50

Tak, ja korzystam z fachowej pomocy. Bez tego chyba bym zwariowała, tak myślę gdy sobie przypominam tamte emocje, mój ówczesny stan... :-x
Mężowi proponowałam wspólną terapię, rekolekcje, spotkania małżeńskie, lub chociażby jego indywidualną wizytę u "kogoś mądrzejszego"... z niczego nie chciał skorzystać. Strach? Twierdził, że nigdy nie zamierzał mnie opuścić, nie planował odejść. Poza tym sam musi sobie z tym poradzić, dopiero wtedy może gdzieś się zgłosi. Dla mnie to niezrozumiałe, ale nie nalegałam. Wiem, że człowiek sam sobie raczej nie za bardzo potrafi pomóc. Zwłaszcza w tak trudnych sytuacjach. Cóż, zajmuję się więc swoją osobą i staram się wrócić do równowagi.

Anonymous - 2013-05-14, 19:49

Więc może forma 12 kroków tu na forum odpowiadałaby mu? Uczestnicy programu pracują przez internet na zamkniętych forach. Program trwa ok 1,5 roku. Po za tym opieka psychologiczna nie wyklucza pracy na krokach i odwrotnie. Znam osoby które równocześnie przerabiały jedno i drugie. Ponadto 12 kroków pogłębia naszą duchowość, bo opiera się na wierze, natomiast psychoterapii nie ma miejsca na duchowość.
Anonymous - 2013-05-14, 20:05

Nie sądzę. To uparty typ ;-) Na tyle ile uważałam, że nie narzucam się z takimi propozycjami, tyle proponowałam. Nic na siłę. :->
Gdyby nasze relacje były złe (a nie są), stanowczo zażądałabym wspólnej terapii. W obecnej sytuacji uważam, że nie muszę ingerować w jego decyzje.
Nie powiem, sama zastanawiam się nad udziałem w 12 krokach. Od września zaczynam terapię, więc muszę to dobrze przemyśleć.

Anonymous - 2013-05-14, 20:39

ja_tez napisał/a:

Nie sądzę. To uparty typ ;-) Na tyle ile uważałam, że nie narzucam się z takimi propozycjami, tyle proponowałam. Nic na siłę. :->


Masz rację, nic na siłę. Ja też tego się trzymam.
W zakładce 12kroków można odsłuchać porównanie warsztatów z terapią.
Powodzenia i pogody ducha ;-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group