Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Pomoc - bezradność i złość

Anonymous - 2013-04-24, 12:47
Temat postu: bezradność i złość
Czuję się kompletnie bezradna i już nie mam siły...
Jesteśmy małżeństwem od 8 lat, mamy dwoje dzieci. Od ponad roku (albo prawie 3 lat, sama nie wiem) mamy kryzys. Mój mąż twierdzi, że się zmienił i że nie wie czy mnie kocha. Od roku tak twierdzi, ale nie podjął żadnej decyzji i chyba nie zrobił nic, by coś się zmieniło. Ja próbowałam wielu sposobów, najpierw płakałam, prosiłam, krzyczałam, potem stałam się obojętna... i nadal chyba trwa ta sinusoida, tylko że ja już nie mam siły... Byliśmy kilka razy na spotkaniu z terapeutą. A że nas na to już nie stać, nie chodzimy. Sama nie wiem czy to nie jest wymówka ze strony mojego męża... Rozmawiałam z jego przyjacielem, z rodzicami... i nic. Nieustannie proszę o modlitwę za nas.
Ja sama od ponad pół roku chodzę codziennie na Mszę Św. To mnie ratuje. Miałam wiele chwil i czasami się jeszcze pojawiają, że nie chciałam żyć. Ból wewnętrzny jest straszny.
Najgorsze jest chyba to, że mój mąż nie chce ze mną rozmawiać. Zamknął się na mnie. Uważa że jestem zazdrosna i tyle. Ale jak mam nie być, jeśli on nie jest pewny uczuć do mnie, a dodatkowo zdarzyło się, że mnie okłamał. To boli. Dla mnie prawda, szczerość i rozmowa to podstawa związku. Jak mam funkcjonować skoro mu już nie ufam? Jak mam z nim żyć skoro ze mną nie rozmawia, a wiem, że rozmawia z innymi kobietami? Co ja mam robić?
Nie mam już siły... nie wiem co robić... wykrzyczałam mu, żeby się wyprowadził... jego postawa i zachowanie mnie wykańczają...
Proszę o modlitwę.

Anonymous - 2013-05-05, 18:31

Anulam... Wiesz, może nie jest to iście katolicka pozycja, ale myślę, że można z niej parę wniosków wynieść...
Polecam Ci zajrzeć do książki: Sherry Argov "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"
Ja jej jeszcze nie skończyłam (i choć nie zawsze z autorką się zgadzam), żałuję, że nie przeczytałam jej zanim zaczęłam spotykać się z moim mężem...

Zamiast się złościć - może zajrzyj tam, zanim mąż się wyprowadzi. Póki masz go pod swoim dachem, może będziesz miała możliwość dokonać w sobie zmian w postawie i choć w niewielkim stopniu przyciągnąć uwagę swojego męża, zaintrygować go?

Pozdrawiam :D

Anonymous - 2013-05-05, 19:29

Anulam napisał/a:
Czuję się kompletnie bezradna i już nie mam siły...
Jesteśmy małżeństwem od 8 lat, mamy dwoje dzieci. Od ponad roku (albo prawie 3 lat, sama nie wiem) mamy kryzys. Mój mąż twierdzi, że się zmienił i że nie wie czy mnie kocha. Od roku tak twierdzi, ale nie podjął żadnej decyzji i chyba nie zrobił nic, by coś się zmieniło. Ja próbowałam wielu sposobów, najpierw płakałam, prosiłam, krzyczałam, potem stałam się obojętna... i nadal chyba trwa ta sinusoida, tylko że ja już nie mam siły...


Witam Cię Anulam.
Cały Twój post opowiada moją historię, z małymi różnicami. Pierwsza to taka, że nasz staż małżeński w tej chwili wynosi 20 lat, a druga to ta, że mąż powiedział mi wprost, że mnie już nie kocha, po za tym mąż nie chciał podjąć terapii. Reszta się zgadza, zarówno moje, jak i jego zachowanie.
Moje poszukiwania trwały jakieś 1,5 roku (czytanie książek o związkach, słuchanie rożnych wykładów z tą tematyką związane) zanim odkryłam, a właściwie usłyszałam zdanie pana Jacka Pulikowskiego : Jeśli chcesz zmienić swoje małżeństwo, zmień siebie.
A potem usłyszałam gdzieś zdanie, że jedyną osobą na jaką mamy wpływ jesteśmy my sami. Więc zaczęłam próbować. I nic. W całym tym bólu i poranieniu nie umiałam tego zrobić, mimo, że odpowiednią wiedzę już posiadałam.
Wtedy znalazłam tę wspólnotę. Ale nie tylko to forum (bo tu dopiero zaczynam pisać), ale żywą, działającą w mojej okolicy. Na dzień dobry zapisałam się na warsztaty 12 kroków (tu na forum), zaczęłam jeździć na rekolekcje organizowane przez wspólnotę i teraz dopiero tak naprawdę zaczęłam pracować nad sobą. Zajęłam się sobą, odkrywaniem i poznawaniem siebie z Bogiem.
Przestałam uzależniać własne szczęście od drugiej osoby (męża). Poukładałam właściwie priorytety: Bóg, ja, mąż, dzieci, reszta świata.
To jednak wcale nie było i nadal nie jest łatwe i wciąż widzę ogrom pracy przede mną, ale rezultaty już zaczynam widzieć...
Nie czytałam tej książki, którą poleca Aniołek, ale jest na mojej liście (po prosty jeszcze nie zdążyłam).
Ja Ci poradzę, abyś poszła na spotkanie grupy w Twojej okolicy, bo mimo że to forum jest pomocne, to jednak nie zastąpi "żywej "rozmowy. Z pewnością spotkasz tam wspaniałych i w dużej mierze radosnych :shock: ludzi (co dla mnie było dużym zaskoczeniem), którzy mają podobne doświadczenia i pomogą Ci.
Dopytaj się też o warsztaty 12 kroków (chyba nawet teraz na forum trwają zapisy).
Pozdrawiam :->

Anonymous - 2013-05-06, 14:37

Dziękuję za wsparcie i podpowiedzi. Poszukam książki i wspólnoty, poczytam o 12 krokach. To jest dla mnie nowe, i to forum i wspólnota... Proszę o modlitwę i zapewniam o własnej w Waszej intencji.
Anonymous - 2013-05-06, 16:28

Anulam na stronie głównej znajdziesz miasta, w których działają już ogniska wspólnoty, jeśli wejdziesz na to najbliżej Ciebie znajdziesz adres oraz terminy spotkań.
Powodzenia :->


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group