Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Czy jeśli raz zdradził,zrobi to po raz drugi? Jak zaufać?

Anonymous - 2013-04-22, 21:26
Temat postu: Czy jeśli raz zdradził,zrobi to po raz drugi? Jak zaufać?
Kochani.Na jesieni pisałam o mojej tragedii.Uzyskałam tutaj ogromne wsparcie.Ale mój mąż był slepy i głuchy.Zapadłam się w siebie,zamilkłam,jedyne,co mi pozostało to modlitwa.Mąż wracał i odchodził rujnując moją psychikę.W lutym tego roku zdecydowanie poprosiłam o to,żeby się wyprowadził.To było po jego kolejnym powrocie,który trwał dwa tygodnie.Pojechał się z nią rozmówić i ....wrócił za dwa dni,mówiąc,że nie potrafią się rozstać a do mnie on już nic nie czuje....Zabolało mnie,kiedy powiedział,że ta kobieta to był tylko katalizator,że nie ta,byłaby inna.Że nasze małżeństwo od dawna już nie istniało.
Ofiarowałam Bogu moje cierpienie i upokorzenie.Poczułam,że tylko On będzie wiedział,co zrobić.Zresztą od początku Mu ufam.Od lutego do marca mąż mieszkał u tej kobiety,dojeżdżając co rano,żeby odwieźć dziecko do szkoły.Oczywiście okazało się,że takie życie na dłuższą metę już nie ekscytuje....pojawiły się między nimi rozdzwięki.Kłótnie.Mąż stwierdził,że nie mogą razem mieszkać.Że nie wie,czy to kobieta jego życia.Ale,że nie chce,żebym ja czuła się "jak otwarta furtka",którą może zawsze wrócić.Postanowilismy,że zamieszkamy osobno.Tydzień temu mąż po raz kolejny zerwał z tą kobietą.Pojawiły się refleksje,prośba o wybaczenie,stwierdzenie:"co ja ci zrobiłem" a także fakt,że bardzo kocha nasze dziecko i chce zacząc wszystko od nowa.Boi się naszego oddzielnego mieszkania....próbuje zblizyć się do mnie,przytulać.Ale równocześnie utrzymuje,że tamta kobieta nie jest złym człowiekiem! Że to wszystko jego wina.To on szukał kontaktu z nią,to on za nią biegał.Powiedzcie jaki człowiek,jaka kobieta pozwoli na to,żeby facet przez trzy dni nie odezwał się do dziecka,nawet telefonicznie? Jaka kobieta idzie do łóżka z facetem,który ma zonę i dziecko?Oczywiście jaki mąż i ojciec tak bardzo zrani osoby bliskie jego sercu?Wiem.Powiecie o wybaczaniu i nie osądzaniu.Kto z nas jest bez winy.....wiem.Ale jestem tylko człowiekiem.Poprosiłam męża,żeby jednak się wyprowadził.Znalazł mieszkanie na pół roku.Widzę,że chodzi zdruzgotany.Nie ma już między nami wojny ale jest coś gorszego: brak emocji z mojej strony.Jedyne co czuję to paniczny lęk,ze wszystko się powtórzy.Lęk nawet jak zdwoni telefon od mojego męża.Na domiar złego on nadal jest z nią w kontakcie mailowym.Przyznał mi się,że oboje uważają i piszą o tym,że ten związek nie ma sensu.Ale piszą do siebie.Jest mi tak cięzko.Nie ufam,nie wierzę.Obawiam się,że wszystko się powtórzy.Oczywiście chciałabym zacząć od nowa,ale jestem jak sparalizowana.Uważacie,że dobrze robię nalegając na jego wyprowadzkę? Moja mama sądzi,że popycham go z powrotem w jej ramiona.A ja po prostu nie umiem już mu zaufać.Po za tym jak budować przyszłość z kimś,kto tyle razy mnie upodlił.Z kimś,kto chciał mieć i rodzinę i kochankę.Kto oficjalnie zdradzał.Skąd mogę mieć pewność,że nie będzie innej kobiety? Bóg dał mi ogromną silę.Od sierpnie u.r.wiem,że mąż mnie zdradza.Jego romans trwał od marca.Od sierpnia podnosiłam się i szłam dalej.I teraz,kiedy wydawałoby się pojawił się promyk nadziei,ja nie mam już sił....

Anonymous - 2013-04-23, 07:27

pozwol sobie na ten brak sil....
zrob krok do tylu, nabierz dystansu, spojrz na siebie i meza jakbys patrzyla z boku czyimis oczami
nie miej wyrzutow sumienia, ze tak sie czujesz, ze nie ufasz, ze nie ma emocji, przeciez przezylas wielka traume wiec daj sobie do tego prawo, moze przyszedl czas zaloby ??
nie ponaglaj siebie, nie dyscyplinuj, niech Yoka przytuli mocno do serducha Yoke i pozwoli jej sie uciszyc, dojsc do madrych i wlasciwych wnioskow
pol roku dla meza to swietny czas na przejscie przez niego "proby"......
powodzenia zycze i mocno przytulam !!

Anonymous - 2013-04-23, 09:47

Cytat:
Powiedzcie jaki człowiek,jaka kobieta pozwoli na to,żeby facet przez trzy dni nie odezwał się do dziecka,nawet telefonicznie? Jaka kobieta idzie do łóżka z facetem,który ma zonę i dziecko?


Yoka, co to za pytanie?
Ty do niej masz pretensje, że Twój mąż i ojciec Twojego dziecka nie kontaktował się z nim?
Ją czynisz odpowiedzialną za bezmyślne i bezduszne postępowanie Twojego męża?
Weź się kobieto opamiętaj.
To była jego suwerenna decyzja.
Nie wiem dlaczego ale znakomita większość zdradzonych, tutaj na forum to wręcz wysyp takich postaw, wciąż upatruje przyczyn powstałego zła w pojawieniu się kochanki/kochanka, odsuwając w cień winę i bezpośrednie zaawanasowane zaangażowanie małżonka w romans/romansy.
Zakładając z góry, że celem jest jednak zwabienie niewiernego do domu trudno zmierzyć się z prawdą, więc na potrzeby własnej psychiki buduje się takie oto dziwy.

.
Cytat:
Pojawiły się refleksje,prośba o wybaczenie,stwierdzenie:"co ja ci zrobiłem" a także fakt,że bardzo kocha nasze dziecko i chce zacząc wszystko od nowa.Boi się naszego oddzielnego mieszkania....próbuje zblizyć się do mnie,przytulać.


Teraz kiedy szał ciał spowodowany hormonalnym tańcem dobiega końca, nagle sobie przypomniał o miłości do dziecka, bez którego radził sobie całkiem dobrze wcześniej?

Teraz kochanką manipuluje Twój mężuś, a właściwie Wami obiema, zresztą z wielkim powodzeniem.

Anonymous - 2013-04-23, 12:18

No,Kenya jesteś świetna w podtrzymaniu na duchu:-) Zastanawiam się tylko czy byłaś zdradzona,czy moze to z Tobą ktoś zdradził? Bo to by Twoją postawę tlumaczyło.
Po pierwsze wybrałaś z mojego postu jedną mysl,trochę taką uboczną i zrobiłas z niej wielkie "halo".Znakomita większosć kobiet z którymi faceci zdradzają albo kobiet,które nigdy nie były zdradzone wychodzi z drapieżnego założenia,że kochanki są niewinne.Oczywiście,że to od mojego męża zależało czy skontaktuje się z dzieckiem czy nie.Przecież to nie ulega wiadomości,kto mi wkladał na palec obrączkę i kto jest ojcem.Ale z czystej uczciwości wynika,czy jesli przyjeżdża do mnie na weekend facet zonaty i dzieciaty ja się z tym czuję dobrze i w porządku? Czy zakładam seksowną bieliznę i sprawiam,że facet głupieje i zapomina o bozym świecie.Oczywiście facet ma rozum i wolną wolę.Grzeszy świadomie.Ale,czy nie byłoby o połowę mniej zdrad,gdyby jedno z nich okazalo się mieć Boga w sercu.I nie chodzi tu o usprawiedliwianie faceta.Ani zwalanie winy na kochankę.
Moim celem nie jest zwabienie niewiernego do domu.Wręcz odwrotnie.Walczę z sobą,żeby nie zrzucić go ze schodów.Stąd ten post tutaj.Gdyby było inaczej nie pisałabym tutaj tylko kupiła sobie ekstra haleczkę i wykorzystała kryzys w ich,pożal się Boże -związku. Oczywiście najprościej załozyć,że mąż manipuluje biedną,skrzywdzoną kochanką ( nie wiedziała biedactwo jak się kończy większość związków z zonatymi facetami.Zresztą co tam.Najwazniejsze to się zabawić.) i mną i w związku z tym jak najszybciej złozyć pozew rozwodowy,żeby mu pokazać,gdzie jego miejsce.Dziwię się prezentowaniu takiej postawy na TYM forum.Bo to nic innego jak krzyk EGO.Pokazać,stłamsić,upokorzyć,odegrac się.
Widzisz,dawno temu zauroczył się mną zonaty facet z dwójką dzieci.Byłam młoda,wolna,bez problemów.Podobał mi sie,nawet więcej.Ale ja nigdy nie zrobiłabym drugiej kobiecie tego,czego sama nie chcialabym doznać.To ja zdusiłam tą zażyłość w zarodku.I nie dopuściłam do tego,żeby się do mnie zblizył.W moim przypadku los chciał,że stało się inaczej i moja rywalka nie była tak wspaniałomyślna,żeby mojemu męzowi kopnąć w tyłek.Czasem wystarczy,ze jedna strona sie opamięta.
Wydaje mi się,że celem tego forum jest ratowanie świętości małżeństwa.Próba usprawiedliwiania,dawania szansy.A piszemy te posty,bo toczymy ze sobą wewnętrzne walki.I ktoś,kto to przerobił,wie o czym mówię.Ty najwidoczniej,nie.
Oczywiście,że zdradzeni będą zawsze mieć tendencje do usprawiedliwiania zdradzaczy.Ale ja sama znam przypadek,gdzie panienka tak zagięła parol na żonatego przystojniaka,ze musiał przed nią uciekać.Nie mówię,że tak bylo w przypadku mojego męża.Ale tak bywa,więc z laski swojej nie wrzucaj wszystkich do jednego worka.
A jaka jest Twoja interpretacja słów: miłosć wszystko wybacza? Pewnie taka,że to dewiza naiwnych,głupich bab.A świętość i nie nierozerwalność małżeństwa? Mój maż straszliwie pobłądził.Nie mam do niego zaufania.I o tym traktował mój post.Jak dać kolejną szansę?Jak być ponad jego grzechem? Ufam,że są tu osoby,którym się udało odbudować małżeństwo.Ale żeby tego dokonac trzeba od czegoś zacząć.Napewno jeśli się zarzuci męża kupą kamieni nie będzie to dobry poczatek.Mój maż usłyszał ode mnie już wszystko.Dostał w twarz.Przeklęłam jego i tą kobietę.Ale mój spowiednik uważa,że zlo rodzi zło.Sztuką jest umieć mądrze wybaczyć.I tego,czy jest to mozliwe chciałam się tutaj dowiedzieć od osób,które są " w temacie". Ty tą osobą nie jesteś,chociażby z powodu sposobu powierzchniowego potraktowania mojego wątku.Nie rozumiesz tego,przez co przeszłam i przechodzę.Nie rozumiesz,ile kosztuje trwanie w walce o małżenstwo.Rozwieść można się dzisiaj szybko.Ale na to zawsze jest czas.

[ Dodano: 2013-04-23, 12:26 ]
katalotka72 napisał/a:
pozwol sobie na ten brak sil....
pol roku dla meza to swietny czas na przejscie przez niego "proby"......
powodzenia zycze i mocno przytulam !!

Dziekuję Ci Katalotko za ciepło i zrozumienie :cry: To jest coś,czego teraz bardzo potrzebuję.....

Anonymous - 2013-04-23, 13:32

Nie uważam, że podtrzymywanie na duchu, które jest aż nazbyt często podtrzymywaniem iluzji i złudzeń jest pomocne, ale to moje osobiste zdanie do którego mam niewątpliwie prawo, sama sobie tego prawa udzielam ;-)

Kolejny raz, wyjaśniam: mam gdzieś kochanki, ich odczucia i pragnienia. Nie jest mi ich szkoda z oczywistych wzlgędów. Także nie im poświęcam uwagę, traktuję raczej jako zbędny balast.
Pokusy pojawiają się przed WSZYSTKIMI, równo, nie da się ich wyeliminować z życia, dlaczego więc jedni im ulegają podczas gdy inni nawet im się nie przyglądają - to jest pytanie i istota rozważań.

I nie chodzi o to, żeby zdecydować za Ciebie czy masz mężowi dać szansę czy nie. To twoja decyzja. Zwracam Ci uwagę tylko na istotne elementy, które mogą wpłynąć na podjęcie decyzji czy też przeczekanie w imię uzyskania pewności a tym samych chronienia siebie samej przed kolejnym ranieniem.

Cytat:
Na domiar złego on nadal jest z nią w kontakcie mailowym.Przyznał mi się,że oboje uważają i piszą o tym,że ten związek nie ma sensu.Ale piszą do siebie.Jest mi tak cięzko


Wybacz Yoka, ale nie jest to postawa związana z jego prawdziwą przemianą. Ktoś kto rozumie krzywdę jaką zrobił najbliższym, mało tego deklaruje chęć powrotu i naprawy tego co zniszczył - nie może wykazywać jednocześnie przywiązanie do kochanki - dla mnie to oczywiste.
On stoi w rozkroku - chce zjeść ciastko i mieć ciastko, nie jest do końca zdeklarowany.

To jest moje zdanie. Pisząc inaczej nie byłabym w zgodzie ze sobą samą.
Wybacz jeśli oczekiwałaś czegoś innego. Z pewnością wielu innych wesprze Cię w sposób, który Tobie jest bliższy.
Nie chciałam Ci zrobić przykrości, wybacz jeśli tak czujesz. Chciałam raczej byś oceniła sytuację realnie, tylko tyle.
Powodzenia, mam nadzieję, chciałabym by jego intencje wobec Ciebie były uczuciwe, byś nie musiała więcej cierpieć.
Dawać szansę należy, tylko nie za wszelką cenę, trzeba ocenić, zrobić bilans zysków i strat, szczególnie tych emocjonalnych.
Życzę Ci rozważnych decyzji:)

Anonymous - 2013-04-23, 13:36

Yoka napisał/a:
No,Kenya jesteś świetna w podtrzymaniu na duchu:-) Zastanawiam się tylko czy byłaś zdradzona,czy moze to z Tobą ktoś zdradził?

Yoka, skąd w Tobie tyle agresji? Nie doczytałam sie w poście Kenyi tego, co jej zarzucasz.Ale może po kolei:

[ Dodano: 2013-04-23, 13:43 ]
Yoka napisał/a:
Znakomita większosć kobiet z którymi faceci zdradzają albo kobiet,które nigdy nie były zdradzone wychodzi z drapieżnego założenia,że kochanki są niewinne.

Co to za generalizowanie? Nie należę ani do jednej, ani do drugiej grupy i wcale nie twierdzę, ze kochanka jest bez winy. Ale to nie kochanka Cię zdradza, nie kochanka Ci ślubowała. Z reszta, czy Twój mąż przypadkiem sam nie stwierdził:
Yoka napisał/a:
.Zabolało mnie,kiedy powiedział,że ta kobieta to był tylko katalizator,że nie ta,byłaby inna.
I jeszcze:
Yoka napisał/a:
Że to wszystko jego wina.To on szukał kontaktu z nią,to on za nią biegał.
. Mąż nazywa rzecz po imieni, ale Ty wolisz zrobic z niego zniewolonego biedaka.

[ Dodano: 2013-04-23, 13:48 ]
kenya napisał/a:
Wybacz Yoka, ale nie jest to postawa związana z jego prawdziwą przemianą. Ktoś kto rozumie krzywdę jaką zrobił najbliższym, mało tego deklaruje chęć powrotu i naprawy tego co zniszczył - nie może wykazywać jednocześnie przywiązanie do kochanki - dla mnie to oczywiste.
On stoi w rozkroku - chce zjeść ciastko i mieć ciastko, nie jest do końca zdeklarowany.

Też tak sądzę! I to jest właśnie ta manipulacja wami obiema, a na stwierdzenie której przez kenie, tak się oburzyłaś.

[ Dodano: 2013-04-23, 13:52 ]
Yoka napisał/a:
Ale,czy nie byłoby o połowę mniej zdrad,gdyby jedno z nich okazalo się mieć Boga w sercu.

Czemu to domagasz sie, aby Boga w sercu miała właśnie kochanka, a Twój mąż co niewiewrzący? Czemu nie zastanawiasz sie nad tym , co sie stało z Twoim mężem, że własnie Boga w jego sercu zabrakło, że krzywdzi tyle osób ?

[ Dodano: 2013-04-23, 13:58 ]
Yoka napisał/a:
Oczywiście najprościej załozyć,że mąż manipuluje biedną,skrzywdzoną kochanką

Nikt tu nie nazwał kochanki ani biedną, ani skrzywdzoną, choć taka jest, bo pozbawia się sama szacunku i godności i tak naprawdę to należy jej tylko współczuć, że tak bardzo się pogubiła. Nie o kochanke tu jednak chodzi, ale o Twojego męża, który jest jeszcze bardziej pogubiony od niej, bo przecież to on ślubował wierność. Dlatego zgadzam się również z tym:
kenya napisał/a:
Pokusy pojawiają się przed WSZYSTKIMI, równo, nie da się ich wyeliminować z życia, dlaczego więc jedni im ulegają podczas gdy inni nawet im się nie przyglądają - to jest pytanie i istota rozważań.


[ Dodano: 2013-04-23, 14:05 ]
Yoka napisał/a:
i w związku z tym jak najszybciej złozyć pozew rozwodowy,żeby mu pokazać,gdzie jego miejsce.Dziwię się prezentowaniu takiej postawy na TYM forum.

Gdzieś Ty się tego doczytała? :shock:

[ Dodano: 2013-04-23, 14:16 ]
Yoka napisał/a:
Pokazać,stłamsić,upokorzyć,odegrac się.

Yoka na tyle , o ile znam to forum to ucza tu własnie całkiem odmiennej postawy: przede wszystkim nie mszczenia sie, nawet nie zaleca sie walki o małżeństwo, a raczej jego obrony, nakazuje przebaczenie krzywdzicielowi w sercu, bo nieprzebaczenie niszczy przede wszystkim skrzywdzonego, bo go mentalnie "trzyma" z krzywdzicielem i jeszcze wielu innych fajnych rzeczy, które ogólnie nazywamy postawa miłości. Czemu Cie to tak zabolało? A wiesz, że boli przy dotknieciu to, co chore? Co Cie tak dotknęło w słowach Keni? A może trzeba jeszcze cos w sobie przepracować, by pozbyć się goryczy, agresji???

[ Dodano: 2013-04-23, 14:32 ]
Yoka napisał/a:
Oczywiście,że zdradzeni będą zawsze mieć tendencje do usprawiedliwiania zdradzaczy.
:shock: :shock:
Nie, nic nie tłumaczy, a tym bardziej nie rozgrzesza zdrady! Trzeba natomiast pozwolić zdradzaczowi poczuc ból i cierpienie, związane z tym, że jest krzywdzicielem. Jak sie usprawiedliwia jego czyny niemoralnościa kochanek, to podkłada sie "poduchy pod tyłek". Osiągnięcie "dna", w postaci ujrzenia konsekwencji swych czynów (krzywdę i cierpienie żony, córki, zniszczone relacje, zaufanie...) daje dopiero szansę na prawdziwą przemianę Twojego męża. On się uzależnił od emocji (skok adrenaliny w czasie romansu), więc jak każdy nałogowiec jest śmiertelnie chory. Uratować go może tylko całkowita abstynencja, a więc zero kontaktu ze żródłem zniewolenia (kochanką), a jak nie potrafisz, to nie ma miejsca dla Ciebie w naszym domu, bo ja nie daje zgody na trójkąt. To jednak nie oznacza absolutnie rozwodu. Nie stwarzam Ci komfortu grzesznia. Rozwód to krzywda, a ja nie pozwole sie już krzywdzić . Yoka to, że kochasz męża, nie daje mu prawa Cię krzywdzić! Manipulacja, zdrada, oszustwo, kłamstwa to nadal czyny przemocowe. Kenia na to zwracała uwagę. Nikt Ci tutaj nie chce dołożyc, bo jesteś wystrczająco zraniona. Dlatego nie rań się dodatkowo sama, a tak jest, gdy:
Yoka napisał/a:
Dostał w twarz.Przeklęłam jego i tą kobietę


[ Dodano: 2013-04-23, 14:47 ]
Yoka napisał/a:
Nie rozumiesz,ile kosztuje trwanie w walce o małżenstwo.Rozwieść można się dzisiaj szybko.Ale na to zawsze jest czas.

Doskonale rozumiem, bo pięć lat jestem w kryzysie, ale zbyt powierzchowne wybaczenie, gdy krzywdziciel nie do końca ma świadomość spustoszenia, którego dokonał, gwarantuje prawie na pewno "nawrót". Twój mąż bardziej od Twojego wybaczenia, potrzebuje prawdziwego nawrócenia. Dlatego rozsądne jest mu dać szansę nie powrotu, ale wykazania się, że żałuje, che wynagrodzić, pracuje nad własną zmianą, a utrzymywanie nadal kontaktu z kochanką temu przeczy. Masz być nieskazitelna jak gołębica (a więc kochajaca, przebaczająca, łagodna, dobra...), ale jednocześnie przebiegła jak wąż( czyli nie naiwna, łatwowierna, dająca się nadal oszukiwać), bo będziesz wtedy Fujarą Bożą (jak nazywa to ks. M Dziewiecki!). A Ty masz być dzielnym wojownikiem, który NIE AKCEPTUJE już zła, krętactwa, zdrady, kłamstwa i nie szuka dla nich usprawiedliwienia.
Wierzę głęboko, że jak oprzesz się na Jezusie, to wygrasz swoje małżeństwo, ale to musi być TWARDA miłość. Twarda - nie znaczy obrzucanie kamieniami, przeklinania, rozwodzenia się. Mocno Cię przytulam i proponuję Ci, abyś wyciszyła emocje, a pozwoliła na działanie rozumu i rozsądku. Pamiętaj, rozszalałe emocje, to największy wróg kobiety!

Anonymous - 2013-04-23, 15:03

Yoka, skąd w Tobie tyle agresji? Nie doczytałam sie w poście Kenyi tego, co jej zarzucasz.Niczego nie zarzucam.Może moja odpowiedz była emocjonalna,ale nie doczytałam się w niej ani jednego zdania,które usprawiedliwia postepowanie mojego męża.Zaraz po tym jak napisałam o współodpowiedzialnosci kochanki pojawiło się przecież stwierdzenie,ze wina mojego męża jest oczywista.Ale na to jakos kenya uwagi nie zwróciła:-) wzywając mnie do opamiętania.

[ Dodano: 2013-04-23, 13:43 ]
Yoka napisał/a:
Znakomita większosć kobiet z którymi faceci zdradzają albo kobiet,które nigdy nie były zdradzone wychodzi z drapieżnego założenia,że kochanki są niewinne.

Co to za generalizowanie?
A gdzie tu jest generalizowanie? Napisałam "znakomita większość..."czyli na pewno nie wszyscy.
Nie należę ani do jednej, ani do drugiej grupy i wcale nie twierdzę, ze kochanka jest bez winy. Ale to nie kochanka Cię zdradza, nie kochanka Ci ślubowała.
Ależ ja właśnie o tym piszę.....
Z reszta, czy Twój mąż przypadkiem sam nie stwierdził:
Yoka napisał/a:
.Zabolało mnie,kiedy powiedział,że ta kobieta to był tylko katalizator,że nie ta,byłaby inna.
I jeszcze:
Yoka napisał/a:
Że to wszystko jego wina.To on szukał kontaktu z nią,to on za nią biegał.
. Mąż nazywa rzecz po imieni, ale Ty wolisz zrobic z niego zniewolonego biedaka.
W którym momencie robię z niego zniewolonego biedaka? Przedstawiam swoje wąpliwości i fakty stąd pisze to,co mówił.Przecież mam obiekcje,zeby mu zaufać.

[ Dodano: 2013-04-23, 13:48 ]
kenya napisał/a:
Wybacz Yoka, ale nie jest to postawa związana z jego prawdziwą przemianą. Ktoś kto rozumie krzywdę jaką zrobił najbliższym, mało tego deklaruje chęć powrotu i naprawy tego co zniszczył - nie może wykazywać jednocześnie przywiązanie do kochanki - dla mnie to oczywiste.
On stoi w rozkroku - chce zjeść ciastko i mieć ciastko, nie jest do końca zdeklarowany.

Też tak sądzę! I to jest właśnie ta manipulacja wami obiema, a na stwierdzenie której przez kenie, tak się oburzyłaś.
Wiesz co nie tyle oburzyłam się na stwierdzenie manipulacji ,ile odebrałam maila kenyi jako bardzo stronniczego.Przecież ja mam świadomosć tego wszystkiego.Ona się dośc dobitnie skupila tylko na tym,że bronię męża,co jest bzdurą.Wypumktowala mi wszystkie :przeciw temu,żeby mu zaufać.Ja te wszystkie "przeciw" doskonale znam.I mam ich pełną świadomość.Nie ukrywam,że liczyłam na to,ze ktoś znajdzie coś "za".A nie dokopie mi,bo i tak leżę. tak naprawdę po lekturze waszych odpowiedzi mam ochote powiedzieć męzowi,żeby spadal na drzewo:-)

[ Dodano: 2013-04-23, 13:52 ]
Yoka napisał/a:
Ale,czy nie byłoby o połowę mniej zdrad,gdyby jedno z nich okazalo się mieć Boga w sercu.

Czemu to domagasz sie, aby Boga w sercu miała właśnie kochanka, a Twój mąż co niewiewrzący? Czemu nie zastanawiasz sie nad tym , co sie stało z Twoim mężem, że własnie Boga w jego sercu zabrakło, że krzywdzi tyle osób ?
Na litość Boską! czasem mam wrażenie,że ludzie nie czytają ze zrozumieniem:-) przepraszam,znowu zostanę nazwana agresywną.Więc piszę jeszcze raz: domagam się aby Boga w sercu miała i ta kobieta i mój mąż.W żadnym zdaniu mojej wypowiedzi go nie usprawiedliwiłam ani nie zwolnilam z tego.Oczywiście,że się nad tym zastanawiam,co się z nim stało i jak to się stało? Od początku,odkąd wiem,że mnie zdradza.I mam wrażenie,że to ujęłam w tym mailu.Czemu to do was nie dociera?napisałam,że czasem wystarczy,że jedno się powstrzyma i zapobiegnie to tragedii.tak naprawdę nieważne czy to bedzie facet czy kobieta....a niby dlaczego kochanka nie miałaby być mądrzejsza chocby dlatego,że jest kobietą i może sama miała kiedyś męża,może ma dzieci?Nie wyłaczając odpowiedzialności faceta,po prostu dywaguję....

[ Dodano: 2013-04-23, 13:58 ]
Yoka napisał/a:
Oczywiście najprościej załozyć,że mąż manipuluje biedną,skrzywdzoną kochanką

Nikt tu nie nazwał kochanki ani biedną, ani skrzywdzoną, choć taka jest, bo pozbawia się sama szacunku i godności i tak naprawdę to należy jej tylko współczuć, że tak bardzo się pogubiła. Nie o kochanke tu jednak chodzi, ale o Twojego męża, który jest jeszcze bardziej pogubiony od niej, bo przecież to on ślubował wierność. Dlatego zgadzam się również z tym:
kenya napisał/a:
Pokusy pojawiają się przed WSZYSTKIMI, równo, nie da się ich wyeliminować z życia, dlaczego więc jedni im ulegają podczas gdy inni nawet im się nie przyglądają - to jest pytanie i istota rozważań.

No tak.Kochanka jest w tym wszystkim najwazniejsza......nalezy jej współczuć.Oczywiście.
To ja się bawiłam przez rok z cudzym idiotą ( zeby nie było,że go usprawiedliwiam ),bez krępacji przyjechałam za nim do rodzinnego miasta,żeby go przekonac do powrotu,kiedy podjął decyzję o zerwaniu znajomości ( drań,macie rację,jego wina przede wszystkim ).Ale może byłoby inaczej gdyby odpuściła?
[ Dodano: 2013-04-23, 14:05 ]
Yoka napisał/a:
i w związku z tym jak najszybciej złozyć pozew rozwodowy,żeby mu pokazać,gdzie jego miejsce.Dziwię się prezentowaniu takiej postawy na TYM forum.

Gdzieś Ty się tego doczytała? :shock:
Tak zinterpretowałam tą wypowiedz.Facet nie rokuje,nie ma co mieć planów.Więc pozostaje tylko się rozwieść.....bo po co tracić czas?

[ Dodano: 2013-04-23, 14:16 ]
Yoka napisał/a:
Pokazać,stłamsić,upokorzyć,odegrac się.

Yoka na tyle , o ile znam to forum to ucza tu własnie całkiem odmiennej postawy: przede wszystkim nie mszczenia sie, nawet nie zaleca sie walki o małżeństwo, a raczej jego obrony, nakazuje przebaczenie krzywdzicielowi w sercu, bo nieprzebaczenie niszczy przede wszystkim skrzywdzonego, bo go mentalnie "trzyma" z krzywdzicielem i jeszcze wielu innych fajnych rzeczy, które ogólnie nazywamy postawa miłości. Czemu Cie to tak zabolało? A wiesz, że boli przy dotknieciu to, co chore? Co Cie tak dotknęło w słowach Keni? A może trzeba jeszcze cos w sobie przepracować, by pozbyć się goryczy, agresji???
Nie,nie i jeszcze raz nie:-) TAk zrozumiałam,to,co kenya napisała.Pewnie,że to moja interpretacja.Nazwałam rzeczy po imieniu,które ona zasugerowała....

[ Dodano: 2013-04-23, 14:32 ]
Yoka napisał/a:
Oczywiście,że zdradzeni będą zawsze mieć tendencje do usprawiedliwiania zdradzaczy.
:shock: :shock:
Nie, nic nie tłumaczy, a tym bardziej nie rozgrzesza zdrady! Trzeba natomiast pozwolić zdradzaczowi poczuc ból i cierpienie, związane z tym, że jest krzywdzicielem. Jak sie usprawiedliwia jego czyny niemoralnościa kochanek, to podkłada sie "poduchy pod tyłek". Osiągnięcie "dna", w postaci ujrzenia konsekwencji swych czynów (krzywdę i cierpienie żony, córki, zniszczone relacje, zaufanie...) daje dopiero szansę na prawdziwą przemianę Twojego męża. On się uzależnił od emocji (skok adrenaliny w czasie romansu), więc jak każdy nałogowiec jest śmiertelnie chory. Uratować go może tylko całkowita abstynencja, a więc zero kontaktu ze żródłem zniewolenia (kochanką), a jak nie potrafisz, to nie ma miejsca dla Ciebie w naszym domu, bo ja nie daje zgody na trójkąt. To jednak nie oznacza absolutnie rozwodu. Nie stwarzam Ci komfortu grzesznia. Rozwód to krzywda, a ja nie pozwole sie już krzywdzić . Yoka to, że kochasz męża, nie daje mu prawa Cię krzywdzić! Manipulacja, zdrada, oszustwo, kłamstwa to nadal czyny przemocowe. Kenia na to zwracała uwagę. Nikt Ci tutaj nie chce dołożyc, bo jesteś wystrczająco zraniona. Dlatego nie rań się dodatkowo sama, a tak jest, gdy:
Yoka napisał/a:
Dostał w twarz.Przeklęłam jego i tą kobietę
[/quote]
Przypominam,że jego romans trwa od marca zeszłego roku.Ja się już nie ranię.To,co napisałaś już mu dawno powiedziałam.Przecież chcę,żeby się wyprowadził.A zastanawiam się czy w ogóle będe potrafiła z nim być.Nie ma mowy o znoszeniu i akceptacji trójkata! To już koniec.
Niestety to tylko dowód,że interpretacja wyrwanych z kontekstu zdań jest bez sensu......może to moja wina,bo zbyt zawile napisałm wyjściowego maila....

Anonymous - 2013-04-23, 15:16

Yoka napisał/a:
W którym momencie robię z niego zniewolonego biedaka?

A w takim:
Yoka napisał/a:
e z czystej uczciwości wynika,czy jesli przyjeżdża do mnie na weekend facet zonaty i dzieciaty ja się z tym czuję dobrze i w porządku? Czy zakładam seksowną bieliznę i sprawiam,że facet głupieje i zapomina o bozym świecie.

A co ten żonaty faccet robi w sypialni z seksownie ubrana kobietą? Ona go siłą ciągnęła z domu od rodziny do siebie? Poukładany męższyzna nigdy do takiej sytuacji nie dopuści!

[ Dodano: 2013-04-23, 15:19 ]
Yoka napisał/a:
Przedstawiam swoje wąpliwości i fakty stąd pisze to,co mówił.Przecież mam obiekcje,zeby mu zaufać.

Yoka i bardzo dobrze, że to widzisz, bo jesteś ostrożniejsza i nie dasz sie znów oszukiwać. A na powrót zaufania to Twój mąż musi dopiero zapracować!

[ Dodano: 2013-04-23, 15:28 ]
Yoka napisał/a:
Nie ukrywam,że liczyłam na to,ze ktoś znajdzie coś "za".A nie dokopie mi,bo i tak leżę. tak naprawdę po lekturze waszych odpowiedzi mam ochote powiedzieć męzowi,żeby spadal na drzewo:-)

Dziewczyno nikt Ci tu nie dokopuje, tylko z boku wiecej widać. Absolutnie nie masz męża posyłać na drzewo, tylko pozwolić mu pocierpieć, bo tylko ból może sprawić, że zechce coś ze soba zrobić. Moje słowa są nie po to, abyś pogoniła męża. Nie mi go osądzać, bo od tego jest Bóg, ale chce Cię uwrażliwić, że Twój mąż jeszcze jest w rozkroku. Już chce wracać, ale jeszcze nie puszcza kochanki, a tak sie nie da. On musi doswiadczyc straty, żeby się obudził z tego matrixsu. Dlatego jasno komunikujesz mu, że nie ma mowy o powrocie, dopóki kochanka w tle! I tylko tyle Ci chciałam powiedzieć. Nie jestem Ci wrogiem, choc tak mnie postrzegasz.

Anonymous - 2013-04-23, 18:57

Cytat:
No tak.Kochanka jest w tym wszystkim najwazniejsza......nalezy jej współczuć.Oczywiście.
To ja się bawiłam przez rok z cudzym idiotą ( zeby nie było,że go usprawiedliwiam ),bez krępacji przyjechałam za nim do rodzinnego miasta,żeby go przekonac do powrotu,kiedy podjął decyzję o zerwaniu znajomości ( drań,macie rację,jego wina przede wszystkim ).
Ale może byłoby inaczej gdyby odpuściła?


Zapewne, byłoby inaczej gdyby odpuściła. Może nie lepiej ale inaczej.
Zwykle są dwie opcje:
1. kochanka go już nie chce, więc on wraca do domu - koniec romansu, ona zdecydowała.
2. kochanka chce wymusić deklarcje (rozwód, definitywne rozstanie się z żoną), więc stawia warunki-zatem straszy go rozstaniem, on zdobywa ją na nowo.

Załóżmy, że (wasza) kochanka odpuszcza.
Jeśli mąż wraca do domu z powodu odrzucenia, jaki to sukces?
On nie wraca bo zrozumiał, bo chce się zmienić i naprawić krzywdy, on wraca bo ONA go nie chce. Chciałabyś takiego powrotu Yoka?
Nie wiem czy możnaby nazwać to sukcesem zakończone ratowanie małżeństwa.

Kochanki - oczywiście są bezmyślne, bo kto wiąże się z mężczyzną, który oszukuje inną kobietę i zostawia swoje dzieci, no kto, chyba tylko ktoś pozbawiony wyobraźni, nie mówiąc o całym szeregu innych cech warunkujących taką postawę?
Skąd w nich przekonanie, że oto one unikną losu porzuconych wcześniej żon i partnerek? Nie wiem.
Choć bywają przypadki, że tacy mężczyźni rozkochują w sobie kobietę, nawet nie zdradzając, że mają rodziny, grają, udają, oszukują także kochanki. Kiedy te się dowiadują są tak samo skołowane jak żony oszustów.
Jest także grupa zdradzaczy, znacznie większa, od początku grająca biednych misiów z mokrymi noskami, którzy do kochanek wygadują cuda o swoich "okropnych" żonach, heterach, z którymi nie da się żyć . Oczywiście, tylko ktoś bez wyobraźni uwierzy w coś takiego i stworzy układ oparty na kłamstwie.

Cytat:
Dlatego jasno komunikujesz mu, że nie ma mowy o powrocie, dopóki kochanka w tle!

Podpisuję się pod tym co napisała AWS, ma absolutną rację. To właśnie miałam na myśli, nie pozwól sobą manipulować.

Anonymous - 2013-04-28, 00:34

Więc postawiłam sprawę jasno - ma się wyprowadzić.Spakował się w godzinę.Mieszkanie miał już wynajete wcześniej,wiedziałam o tym,tylko,że miał to byc taki okres proby dla nas.Po naszej dzisiejszej rozmowie padło słowo: rozwód.Już nie umie znieśc mojego braku zaufania i w jego pojęciu-kontrolowania....a ja powiedziałm,że ciagle nie wierzę,że tej kobiety już nie ma w jego życiu. Stwierdził,że zamyka ten rozdział życia,ale że jeszcze dyskutują ze sobą w mailach...stwierdziłam na to,że ma się wyprowadzić natychmiast. I zrobił to. A na odchodnym usłyszałam,że on na chwilę obecną nie chce ze mną niczego odbudowywać,Chce być sam.
Ja też zostałam sama.

Anonymous - 2013-04-28, 08:44

Yoka uwazam ze dobrze zrobilas, rowniez jestem zdania ze nie ma mozliwosci odbudowania zaufania z kochanka w tle, bo sama przerobilam to w swoim malzenstwie
nie daj sie tylko wpedzic w poczucie winy
to maz nie potrafil zerwac z przeszloscia, mysle ze nie odczul jeszcze porzadnie konsekwencji swojej zdrady, zachowania

Anonymous - 2013-05-21, 11:50

Cytat:
Kochanki - oczywiście są bezmyślne, bo kto wiąże się z mężczyzną, który oszukuje inną kobietę i zostawia swoje dzieci, no kto, chyba tylko ktoś pozbawiony wyobraźni, nie mówiąc o całym szeregu innych cech warunkujących taką postawę?
Skąd w nich przekonanie, że oto one unikną losu porzuconych wcześniej żon i partnerek? Nie wiem.
Choć bywają przypadki, że tacy mężczyźni rozkochują w sobie kobietę, nawet nie zdradzając, że mają rodziny, grają, udają, oszukują także kochanki. Kiedy te się dowiadują są tak samo skołowane jak żony oszustów.
Jest także grupa zdradzaczy, znacznie większa, od początku grająca biednych misiów z mokrymi noskami, którzy do kochanek wygadują cuda o swoich "okropnych" żonach, heterach, z którymi nie da się żyć . Oczywiście, tylko ktoś bez wyobraźni uwierzy w coś takiego i stworzy układ oparty na kłamstwie.


To jest bardzo ciekawy post i ostatnio się nad tym zastanawiałam. O czym myśli kobieta, która się wiąże z mężczyzną, który zostawił żonę i dziecko. Pomijając fakt, że kochanka może podzielić los żony, jak można oceniać pozytywnie takiego mężczyznę, chcieć z nim coś budować. Trzeba być właśnie bez wyobraźni i nieźle zdesperowaną. W przypadku mojego męża to jest jego umiejętność podrywania kobiet. Wie co mówić, co robić, jak trafić w potrzeby. Niewątpliwy talent. Oczywiście wszystko podszyte kłamstwami. Gra biednego, poszkodowanego a ja najgorsza na świecie. Cały świat się sprzysiągł przeciwko niemu. To wszystko manipulacja. Znam go świetnie i jak widzę, że zaczyna związek od takich kłamstw już współczuję tej kobiecie. Ale to nie moja sprawa.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group