Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Zdradziłem i straciłem wszystko

Anonymous - 2013-04-12, 10:20

Bardzo dziękuję... Tak, w tej kwestii zrobię wszystko, co tylko możliwe. Prace chcę zmienić właśnie dlatego, by moc jeździć do Niego choć na kilka dni każdego miesiąca.
Anonymous - 2013-04-12, 10:27

Z poziomu kobiety... To, że się przyznałes, jest wielkim dobrem. Nie mozna mówic czy pisac, że zrobiłeś głupotę. Kiedy mój mąż sam się przyznał, ja postanowiłam o nasze małżeństwo walczyc, bo to znaczyło, że żałuje, że nie jest jeszcze stracony. I teraz tej decyzji nie zmienię, bo wiele dobrego wydarzyło się w naszym życiu.
Rozumiem Twoją żone. Bólu jaki jej zadałeś nie da się wytłumaczyc żadnymi słowami. Jak Ci napiszę, że 100 mieczy rozrywa serce po zdradzie osoby, której ufałeś, to i tak będzie to słabe określenie. Ona jest teraz pod wpływem emocji. Pod wpływem żalu i strachu, że skoro raz to zrobiłeś powtórzy się znowu. Daj jej czas. I daj sobie czas. Zawaliłeś jej świat i szybko go nie odbudujecie. Wiem co pisze.
Kiedy moje małżeństwo się sypało, modliłam się dużo, duzo... Prosiłam o pomoc Anioła Stróżą męza i możesz mi wierzyc lub nie, ale pomagał mi bardzo. Działy się rzeczy, które były niczym małe cuda. Z pozoru beznadziejna sytuacje stawała się coraz bardziej klarowna. Mąż zaczynał się zmieniac, ja się zmieniałam... I teraz choc nie jest lekko, wiem, że jest lepiej niz było.
jeżeli chodzi o wyjazd, to postaraj się ją zatrzymac. ja też chciałam uciec, chciałam odejśc, zapomniec, przemyslec wszystko, wywalic męża z życia. Nie pozwolił mi na to, ale z punktu widzenia upływającego czasu może taki wyjazd pozwoliłby nam jednak lepiej zafunkcjonowac. Bo ciągle wracają stare sprawy, o których nie potrafię zapomniec. I ścinamy się nieraz mocno, oj tak, że wióry i talerze lecą :mrgreen: Nikogo do takiech rzeczy nie namawiam, ale oboje jesteśmy bardzo temperamentni i naprawdę potrafimy się na siebie wściec. Ale czasami to wykrzyczenie żalu pomaga, a czasami pomaga typowe olanie tematu. Ty sam musisz ocenic co jest w danej chwili dobre.
Spróbuj z nią porozmawiac. Kobieta mówi, że nie chce rozmowy, ale pragnie jej bardzo. Ot nasza logika. sama się czasami dziwię jak mężczyźni z nami, kobietami wytrzymują. :roll: Ale nie wolno ci naciskac. Czasami nawet dobrze trozkę pokazac, że bierzesz ją na dystans. To trochę skłoni ją do walki, ale z drugiej strony kazda kobieta jest inna. I każdy facet też. ja doskonale wiedziałam, że olanie męża skłoni go do refleksji, a wielka kłótnia do działania. Nie wiem jak jest u was. Ale to Twoja zona i Ty wiesz najlepiej. A w razie czego modlitwa do Anioła Stróża Żony jest bardzo pomocna. Powodzenia. Trzymam kciuki. Każdy ma prawo popełnic błedy. To co zrobiłes było głupie i złe. Ale może w planie Boga miało swoje miejsce. Wierzę, że wam się uda. Sycharki i dla mnie były pomocą tak wielką, o jakiej nie sniłam. szczerze mówiąc to chciałabym by mój mąż tu zajrzał, ale to typ niereformowalny w niektórych kwestiach. Nie lubi opinii innych, taki facet. :-P

Anonymous - 2013-05-04, 01:22

a nie pomyślałeś wcześniej,że mogłeś tą wiadomością ją zabić?że mogła sobie z tym całkowicie nie poradzić ? jeśli dziewczyna jest delikatna czy przewidziałeś jaka może być reakcja ? Słuchaj wszystko rób i pokaż ,że Ona i Syn jest dla Ciebie wszystkim.
Uwierz mi chyba nie ma nic gorszego otrzymać taką informację od męża któremu ufasz beznadziejnie :-)

Anonymous - 2013-05-14, 10:01

Każdy ma swoje zdanie na ten temat. Ja uważam inaczej niż Rebeka. To o czym się dowiedziałam i jakie szczegóły poznałam rzeczywiście rozerwały moje serce na strzępy. Mogłabym tego nie wiedzieć, dzięki temu z pewnością szybciej bym wybaczyła. Ale to tylko mąż na tym skorzystałby. Ja mogłabym dowiedzieć się po czasie, a jeśli nawet nie, żyłabym w nieświadomości. Nie chciałabym tego! Zastanawiałam się nad tym, czy nie lepiej byłoby nie wiedzieć wszystkiego. Lepiej jedynie o tyle, że mniej bym cierpiała. Z perspektywy czasu stwierdzam jednak, że cała poznana prawda pozwoliła na adekwatne reakcje, nie ma miejsca na mydlenie oczu. Trzeba stanąć twarzą w twarz z PRAWDĄ, taką jaka ona jest, a nie taką, jaką ją ktoś wykreuje. To trudne, o wiele trudniejsze niż NIE WIEDZIEĆ, bo czego oczy nie widzą (uszy nie słyszą) - sercu nie żal... Ja mam uczulenie, alergię na kłamstwa (zbyt wiele ich już było), by tolerować je w jakimkolwiek stopniu...
Anonymous - 2013-05-14, 14:24

Rozumiem :-) Ja miałam tez na myśli jakich okolicznościach tą prawdę się poznaję i też nie chodzi o mydleniu oczu.Czasami aby powiedzieć o tej prawdzie trzeba wyczucia i może przewidzenia co może się stać później. Nikt nie jest czołgiem ani ze stali :-) aby tak to przyjąć bez emocji, bez głupich zachowań, wytrącenia z równowagi.Ponieważ wtedy się robi najgłupsze rzeczy i działania.Czasami trzeba się przygotować aby powiedzieć tą prawdę i przygotować tą druga osobę na to. Co się stało to się już nieodstanie.....
Anonymous - 2013-05-14, 14:37

Hmm, mój mąż twierdzi właśnie, że chciał mnie przygotować na prawdę. I w tym celu oszukiwał mnie, bo uznał że nie jestem na nią jeszcze gotowa. Chciał mi powiedzieć, tylko kiedy indziej... Ha, ha, dobre.
Ja i tak czułam że co się święci, nie znałam tylko szczegółów. Więc w czym mnie oszczędził? Tak naprawdę ja już wtedy byłam strasznie zraniona, a dodatkowo tym, że nie wiedziałam co się dzieje, taka niepewność mnie zabijała. A on zapewniał, że wszystko ok...
Jestem przekonana, że prawdziwy powód był taki, że doskonale wiedział, iż wyjawienie mi prawdy spowoduje mój protest i pozbawienie go możliwości czynienia "dobra" (o którym pisał Wilkoo w innym temacie).

Anonymous - 2013-05-31, 13:10

Moim zdaniem z przyznawaniem sie do zdrady jest tak jak pisał Grzgorz - uwalniasz SWOJE sumienie, od tego ciężaru, który pali Cię od środka. Bo to TOBIE ciąży, nie żonie, która nic nie podejrzewa. Nawet jeśli bywa zazdrosna i zaborcza - jak i ja bywam - i nawet jeśli o zdradę się boi....dopóki nie usłyszy tego z Twoich ust, to dla niej tej zdrady NIE MA! I na najgorsze nawet podejrzenia z jej strony, Twoja odpowiedź " nie zdradziłem" bedzie oznaczała, ze faktycznie tego nie zrbiłeś.
Ciężko żyć komuś z przeświadczeniem że zdradził. Tym bardziej jeśli to był głupi wyskok, jednorazowy. Kochasz małżonka i od tej pory żyjesz w lęku, że jakimś cudem wszystko się wyda i że to bedzie koniec.

Ja nie chciałabym się dowiedzieć o zdradzie. Właśnie dlatego, że - jak ktoś powyżej już napisał - to by mnie zabiło. Po prostu pękło by mi serce na pół. Już nigdy nie byłabym tą samą kobietą, do końca życia żyłabym z tym piętnem...

I uważam że to niesprawiedliwe. Dlaczego to zdradzony ma cierpieć do końca życia borykając się z piętnem zdrady i pytając "dlaczego"?
To cierpienie powinno być POKUTĄ dla tego kto zdradził. Jeśli zrobiłeś coś takiego... trzeba szukać ukojenia w Bogu, jeśli już, nie w małżonce/małżonku i przyjąć ten ciężar strachu i bólu na siebie jako należna nam pokuta...

Takie jest moje zdanie.

I jeśli mój mąż kiedykolwiek by mnie zdradził, a wiem że tego nie zrobi, to niech zachowa to dla siebie. Jeśli poczuje skruchę, zrobi ten błąd raz i bedzie żałował... niech ten ból i cierpienie beda dla niego. niech on boryka się z tą świadomością, że bardzo zbłądził. Ja nie chce tego wiedzieć. Chcę jedynie czuć, że mnie kocha i wierzyć, że odkąd jesteśmy małżeństwem żadnej innej kobiety nie dotknął...

Anonymous - 2013-05-31, 16:19

Grzegorz i Boxerka maja rację .
Swego czasu czytałem na temat tego problemu .

Popełniłeś dwie głupoty pod rząd .
Argumentacja z zarażeniem jakoś do mnie nie przemawia .
Mogłeś wymyślić dziesiątki mniej lub bardziej idiotycznych sposobów , żeby nie iść z żoną do łóżka ,
siłą by cię nie wzięła .
Sam piszesz , że dobrze znasz żonę .......... to na co liczyłeś , nie rozumiem ?

Myślę też , że nie napisałeś wszystkiego uczciwie .
Jakiś konflikt narastał między wami już wcześniej .

Anonymous - 2013-05-31, 19:12

ON__ napisał/a:
Zauważyłem, że taka opinia, jaką przedstawia Grzegorz, jest bardzo powszechna. Także zresztą wśród wielu księży. Skoro tak jest, to musi być w ty wiele racji, ale ja jednak nie potrafię tego do końca zrozumieć, ponieważ nikt, kto pisze, że lepiej się nie przyznawać, nie bierze pod uwagę tego "drobiazgu", o którym wspomniałem, a mianowicie tego, że zdrada niestety może nieść za sobą konsekwencje nie tylko psychiczne, ale i fizyczne. I w ślad za tym nie potrafię zaakceptować faktu, że lepiej ryzykować w takiej sytuacji zdrowiem (a w krańcowych przypadkach - wiadomo jaki wirus mam na myśli - nawet życiem Żony) niż się przyznać.
.

Przemilczenie jako forma hasła co było i nie jest nie pisze sie w rejestr??
nic bardziej głupiego,i raczej niezbyt jestem w stanie uwierzyc że księża namawiaja do kłamstwa.
On jak najbardziej uzasadnione jest to że wyznałes prawde,problem jest tylko czasami z forma jakiej sie uzywa.
Jaka była w twoim przypadku tego nie wiemy-wiesz ty.
Dodatkowo przyznajac sie do tego co zrobiłes z jednej strony podeptałes wasza strefe intymna,dalej zapewne zdeptałes kobiecośc zony.
Ale z drugiej nie zniweczyłes zaufania,napewno wyznanie z twoich ust jest ważniejsze dla żony,niz ta sama wiadomośc z ust trzecich-nawet gdy narazie nie chce cie znac i w sercu jej jest obrzydzenie.
On
taką wiadomośc smutna i przykrą-a zarazem ochydną(bo masz tego świadomośc że taka jest co?)
trzeba pogodzic w sobie,przeanalizowac,obejrzec ze wszystkich stron,wyciagnąc wnioski na tak i na nie.
A do tego zona potrzebuje czasu.
Zatem jaka twoja rola w tym ?
napewno:
nie odwracac kota ogonem,nie tłuc sie przez połowe życia w piersi,nie biadolić,nie zmuszanie do szybkiej decyzji.
A jedynie pokazanie jej że głupota jaka sie w twoim zyciu pojawiła ,jest nauczka na większośc dalszego zycia-a zona jest dla ciebie bardzo ważna kobieta .
No cóz czasami tak sie dzieje w zyciu że trzeba łape wsadzic w ogień by wiedziec jak on mocno parzy.
Zrobiłes to i juz wiesz!!

Anonymous - 2013-06-01, 11:32

NM, właśnie w tym temacie byłam zszokowana niedawno słuchając pewnego kazania wygłoszonego przez księdza, który "namawiał" aby nie wyznawać zdrady. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy cię wprost zapytają - wtedy nie kłam. Poza tym sam się z tym męcz, ale "nie obarczaj" drugiej strony. Trochę mnie to wprawiło w zaniepokojenie, bo w końcu co jest najważniejsze: szczerość, sumienie, czy może tworzenie fikcji i iluzji? Wiem jak zdrada może boleć, tak - może zabić. Ale mimo to wolałabym wiedzieć, wolałabym mieć wybór i wolną wolę, co z tym zrobię, wolałabym nawet utracić "zdradzacza" jako konsekwencję zdrady. Wiem, że nie każdy ma takie samo zdanie, ja jednak dość w życiu zaznałam oszustwa, krętactwa i manipulacji - w wyniku tego wolę teraz nawet trudne, ale czyste sytuacje...
Anonymous - 2013-06-01, 12:41

Przyznaję , że sam jak natrafiłem
na taki wywód i to księdza ( nie pamiętam , ale chyba nawet na forum )
byłem trochę zaskoczony .

Jednak argumentacja była dość mocna .
Sam jednak wyraźnie zaznaczał - należy rozeznać i prezmodlić każdy przypadek indywidualnie .


......... kochanie , widzę , że znowu przytyłaś
....... muszę ci coś wyznać , nie cierpię twojej matki
.......ten obiad nie był najlepszy , zjadłem z trudem
..... w pracy 2 razy obejrzałem się i 1 raz w markecie

wiesz , nie mogę przemilczać takich sytuacji
więc będę cię informował w imie prawdy

....... proszę pana , nie mogę pana okłamywać
spieszę donieść ( właśnie dostałem wyniki )
nowotwór
będziemy leczyć , ale ........ prawdę mówiąć
to bez sensu

Adopcja - mówić , nie mówić ?


Oczywiście przerysowuję sytuacje , ale to nie jest takie proste .

Anonymous - 2013-06-01, 12:48

Cytat:
bo w końcu co jest najważniejsze: szczerość, sumienie, czy może tworzenie fikcji i iluzji?

Najważniejszy jest człowiek. Wiadomość o zdradzie może zabić zdradzonego.

Mieliśmy tutaj na forum taki bardzo smutny przypadek :-(

Anonymous - 2013-06-01, 13:00

Dlatego uważam, że rzeczywiście jest to bardzo trudna sytuacja, każdy postrzega ją inaczej. Z tym, że decyzję podejmuje ten, który ma w ręku "asa" (czyli w tym wypadku ten co zdradził) i rzadko kieruje się dobrem człowieka, a tylko i wyłącznie egoizmem (ew. chęcią uniknięcia konsekwencji własnych czynów). Druga strona zdana jest na tę jego decyzję - taką a nie inną...

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group