Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Prawie upadłam ale Bóg znowu podał mi rękę

Anonymous - 2013-03-30, 15:24
Temat postu: Prawie upadłam ale Bóg znowu podał mi rękę
Witajcie
Niektórzy z was znają mnie już z innych wątków. Moja szarpanina z mężem trwała przez 9 miesięcy no prawie rok. Mąż przestał sie do mnie odzywać , nie skutkowały żadne prośby, grożby..nic. Przez ten czas zrobił mi wiele przykrości, nie wiedziałam gdzie szukac pomocy. Pojednałam się z Bogiem , zaczęłam regularnie uczęszczać na mszę oraz korzystać z sakramentów. Cudownie wyciszyłam się, odzyskałam spokój , szczęście, radość życia, ludzie mówią że czuja ode mnie takie ciepło, wiem co to jest to miłość Boża.
Zaczęłam planować swoje życie bez męża. Wynajęłam firmę remontowo-budowlaną aby w domu moich rodziców zrobić dla siebie oddzielne mieszkanie ( teraz mieszkam u męża). Wydałam na to wszystkie pieniądze i dość mocno zadłużyłam się.
W międzyczasie w moim życiu pojawił się mężczyzna , miły opiekuńczy itd. Nic poważnego między nami nie zaszło bo...cały czas sumienie mówiło:,,nadal jesteś żoną i wiąże cię przysięga ", choć nie powiem bo cos mnie w nim bardzo pociągało.
Ni z tego ni z owego mąż postanowił sie odezwać i pyta czy możemy sie jakoś porozumieć. Najpierw mnie to kompletnie ,,wkurzyło", pozniej było kilka rozmów , które tak naprawde do niczego nie doprowadziły. Mąż podaje jakieś bzdurne wytłumaczenie dla swojego postepowania. Próbuje mnie przekupić czekoladkami jak dziecko , nie rozumie że potrzebne tu jest zwyczajne przepraszam oraz działania które mnie utwierdza w przekonaniu że on naprawde chce ratowac to małżeństwo.
Do tego upiera się przy swoich pomysłach dotyczacych naszego mieszkania, widzę że nie chce żadnych kompromisów ma byc tak jak on chce. Ja w tym mieszkaniu czuję sie jak obca i...najchetniej bym z niego uciekła. Brakuje mi poczucia bezpieczeństwa, stabilizacji. Co z tego że teraz jest dobrze? Takie sytuacje miały już miejsce wczesniej a mnie tylko to rozbija wewnetrznie i trudno mi pózniej jest sie pozbierać.
Kilka dni temu zakończyłam ,,związek" z nowym panem, chciałam abysmy zostali znajomymi, przyjaciółmi ale..on nie chce , rozumiem i nie rozumiem.
Jest mi smutno i żle że musiałam zranic tego człowieka , przecież nie chciałam.
Co do męża , nadal mam do niego duży dystans nie wiem czy będę potrafiła to zmienić zbyt dużo się zadziało.
Co mam zrobic ? Powierzyłam swoje małżenstwo Bogu a on zadziałał według swojej woli, połączył nas na nowo ale czy my bedziemy potrafili skorzystać z tej nowej szansy?

Anonymous - 2013-03-30, 17:58

Iza , czas na porządną pracę nad sobą :mrgreen:
Anonymous - 2013-03-30, 18:57

i czemu Bóg nie zadziałał według Twojej woli????
a może pomyślał że skoro powierzyłaś Mu swoje małżeństwo pomoże Ci....
zadajesz ważne pytania - ale to Ty musisz na nie odpowiedzieć, w swoim sercu
pozdrawiam

Anonymous - 2013-03-30, 19:03

Iza, wiele osób na tym forum czeka na drugą szansę, a Ty ją otrzymałaś i pytasz: Co mam zrobić?

Czeka Cię ciężka praca nad sobą, nad budową Waszego małżeństwa na mocnym fundamencie wiary. Więc do pracy.

Izka napisał/a:
Powierzyłam swoje małżenstwo Bogu a on zadziałał według swojej woli, połączył nas na nowo


A to nie było działanie zgodne również z Twoją wolą?


Izka napisał/a:
czy my bedziemy potrafili skorzystać z tej nowej szansy?


Właściwe pytanie brzmi: czy Ty potrafisz skorzystać z tej nowej szansy?
Na męża nie masz wpływu. Jak on będzie pracował nad Waszym małżeństwem to się okaże, ale to co Ty zrobisz zależy wyłącznie od Ciebie.

Mam nadzieję, że za jakiś czas przeczytam Twój wpis w dziale "Świadectwa".
Pozdrawiam. :mrgreen:

Anonymous - 2013-03-31, 07:29

Odwolam sie do kazania ks.Pawlukiewicza,w ktoeym mowi-Jezus pyta- CO CHCESZ ABYM CI UCZYNIL?-Cchemy zmiany, ale sie jej boimy,stare bylo zle, ale juz znajome i oswojone.Ja tez w chwilach w ktorych sie wydaje ze w moim mezu cos drgnelo odczuwam strach..niby chce ale sie boje nowego,no chyba ze bedzie troche na moich warunkach..trudne to bardzo i uda sie tylko wtedy jesli naprawde oddamy to Panu i poddamy sie Jego Woli.
Anonymous - 2013-03-31, 13:46

iwonesku napisał/a:
Odwolam sie do kazania ks.Pawlukiewicza,w ktoeym mowi-Jezus pyta- CO CHCESZ ABYM CI UCZYNIL?-Cchemy zmiany, ale sie jej boimy,stare bylo zle, ale juz znajome i oswojone.Ja tez w chwilach w ktorych sie wydaje ze w moim mezu cos drgnelo odczuwam strach..niby chce ale sie boje nowego,no chyba ze bedzie troche na moich warunkach..trudne to bardzo i uda sie tylko wtedy jesli naprawde oddamy to Panu i poddamy sie Jego Woli.


Do tego co stare juz wcale nie chciała bym wrócić, to było ,,złe" i niszczące.

Boję sie tego co może przynieść nowe. Wiem że Bóg działa, widzę , spełnia to co obiecał ale ja nadal sie boję że tego nie podzwignę. :-(

Anonymous - 2013-03-31, 16:47

Ja tez nie chce "starego", ale jak sobie uswiadomilam ile trzeba zmienic zeby bylo "nowe" to wpadlam w panike, ale wszystko moge w Tym, ktory mnie umacnia, i skoro mnie prowadzi taka droga, samej nie zostawi.
Zycze Ci Izko z calego serca, aby Zmartwychwstaly Pan dodal Cil sil, wiary i nadzieji.

Anonymous - 2013-03-31, 21:14

Przecież ty wcale nie upadłaś, skąd ten tytuł wątku?:) Jesteś silną, niezależną kobietą, pewną siebie i swoich wartości, wiesz czego chcesz. Fajnie, że mąż zrobił jakiś ruch w kierunku naprawy małżeństwa. Ja bym jeszcze poczekała na jakieś konkretne zmiany z jego strony, jak za szybko pozwolisz mu do siebie podejść to żeby nie zrobiło się zbyt łatwo i żeby zaraz nie było to samo. Moim zdaniem potrzebny wam czas i szczere rozmowy.
Anonymous - 2013-04-01, 12:54

porzucona_33 napisał/a:
Przecież ty wcale nie upadłaś, skąd ten tytuł wątku?:)


Prawie upadłam , spotykałam się z innym facetem niż mąż , prawie doszło do czegoś wiecej.

Wczoraj mąż dostawał co chwile sms-y nie chciał pokazac od kogo bo : ja mu tez nie pokazuję kto do mnie pisze. Dzisiaj to samo znowu sms-y i nie chce mi ich pokazac ta sama odpowiedz. Powiedziałam że gdyby nie miał nic do ukrycia to by pokazał.
Nie wiem co mysleć czy zdrowy mężczyzna jest w stanie tyle miesiecy wytrzymac bez seksu? czy gdyby faktycznie kochał to nie chciał by mnie przeprosić? Czy gdyby zależało mu na tym małżeństwie tak mało by sie starał ?

Znowu jestem zła a było tak dobrze. Nie ogarniam tego zupełnie :cry:

Anonymous - 2013-04-02, 10:39

Cytat:
Nie wiem co mysleć czy zdrowy mężczyzna jest w stanie tyle miesiecy wytrzymac bez seksu? czy gdyby faktycznie kochał to nie chciał by mnie przeprosić? Czy gdyby zależało mu na tym małżeństwie tak mało by sie starał ?


A może warto jego o to zapytać?:)

Anonymous - 2013-04-03, 09:31

Cytat:
Mąż podaje jakieś bzdurne wytłumaczenie dla swojego postepowania.


Właśnie Iza, tylko szczerość męża, jego pełne zrozumienie tego co zrobił, wyrzuty sumienia i jego żal, mogłyby stanowić dowód jego prawdziwej zmiany, a tak to nie wygląda niestety.
Wobec tego co Ci zrobił i do czego Cię niejako zmusił poprzez swoje zachowanie, które nazwać można presją psychiczną, zwykłe przepraszam brzmi nieco groteskowo.
Nie twierdzę, że nie macie szans jako małżeństwo, ale nie takim sposobem. Przede wszystkim postawa męża powinna Ci dużo powiedzieć.
Zjawił się w momencie kiedy ty stanęłaś na nogi, kiedy wzięłaś się za siebie i uznałaś że musisz sobie poradzić bez niego. Podziwiam Cię, że miałaś tyle odwagi i determinacji ale jednocześnie wyobrażam sobie jak trudne było życie pod jednym dachem z mężem który nawet nie chciał z Tobą rozmawiać.
Cytat:
Powiedziałam że gdyby nie miał nic do ukrycia to by pokazał.

Otóż to! Nie jest szczery.
Na pewno powinnaś oczekiwać poważnej zmiany postawy, inaczej jest realna obawa, że wejdziesz znów w te same, co tu mówić, przerażające klimaty.

ps. co do tamtego mężczyzny, który ulokował w Tobie swoje uczucia i czuje się odrzucony, należą mu sie przeprosiny. Pewnie wiedział jak byłaś traktowana przez męża, więc nawet nie przypuszczał, że zechcesz mężowi powtórnie zaufać i ryzykować swój spokój. Nie bawimy się uczuciami innych, to proste.

Anonymous - 2013-04-05, 18:36

porzucona_33 napisał/a:
A może warto jego o to zapytać?:)


pytałam ale nie dostałam odpowiedzi.

;(
kenya napisał/a:
znów w te same, co tu mówić, przerażające klimaty.


własnie tego sie boje że nic sie nie zmienia a teraz wszelkie negatywne emocje do mnie wracają a ja tego nie chce bo bez nich było mi zwyczajnie lżej

kenya napisał/a:
Zjawił się w momencie kiedy ty stanęłaś na nogi, kiedy wzięłaś się za siebie i uznałaś że musisz sobie poradzić bez niego. Podziwiam Cię, że miałaś tyle odwagi i determinacji ale jednocześnie wyobrażam sobie jak trudne było życie pod jednym dachem z mężem który nawet nie chciał z Tobą rozmawiać.


Dlatego tym bardziej trudno mi uwierzyc w to że mu zależy , może zwyczajnie widział , przejezdzał obok domu moich rodziców i widział że trwaja tam jakies prace? Może w swoim chorym mysleniu postanowił pokrzyzować mi plany ?

dzis będąc w pracy napisałam do niego sms , przysłał mi dwa puste sms-y , zapytałam w kolejnym dlaczego przesyła mi puste sms-y , nie doczekałam sie odpowiedzi. Teraz jest w pracy a ja czuje sie kompletnie zignorowana. nie wiem nawet czy warto z nim rozmawiać bo to zwyczajnie nie daje rezultatu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group