Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Nieślubne dziecko, jak uratować małżeństwo

Anonymous - 2013-03-24, 19:41
Temat postu: Nieślubne dziecko, jak uratować małżeństwo
Jestem mężatką 10 lat , mamy ślub kościelny. Pół roku temu dowiedziałam się o trzyletnim romansie mojego męża z zamężną kochanką. Z tego związku urodziło się dziecko , które ma dziś 2 lata . Nie miałam o tym pojęcia , o wszystkim powiedziała kochanka męża która chciała zakończyć małżeństwo swoje i moje , ponieważ zaczęłą tracić mojego męża . Moja rodzina i mój mąż są dla mnie wszystkim , świat mi się zawalił . Modliłam się bardzo i błagałam Boga o taki wynik testów DNA , który wykluczy ojcostwo mojego męża . Niestety potwierdził je . Mąż wybrał rodzinę i życie z nami , ze mną i naszym synem . Ale ja boję się , że to będzie życie zbyt trudne . Przecież to DOŻYWOCIE ;lęku niepewności .NIE UMIEM NAWET WYOBRAZIĆ SOBIE KONTAKTÓW MOJEGO MĘŻA Z BYŁĄ (?) KOCHANKĄ I DRUGIM DZIECKIEM . NIE POTRAFIĘ DZIELIĆ SIĘ MĘŻEM , KTÓREGO KOCHAM , ANI NIM , ANI JEGO EMOCJAMI .Nie widzę światełka w tunelu , chyba tego nie uniosę... Jak wybaczyć , jak z tym żyć . Pomóżcie proszę , może ktoś z was ma takie doświadczenia za sobą ...? Proszę o modlitwę
Anonymous - 2013-03-24, 20:30

http://archive.org/detail...MarekDziewiecki

Tu masz odpowiedz na każde swoje pytanie.

[ Dodano: 2013-03-24, 20:33 ]
Wiara, nadzieja i miłość - one nas uratowały

Tu jest świadectwo Asiuli ,\

http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=6690

Anonymous - 2013-03-24, 22:02

Cytat:
Mąż wybrał rodzinę i życie z nami , ze mną i naszym synem


A jak uzasadnił ten wybór?

Jak wytłumaczył, uzasadnił swój trzyletni romans?
Jak mąż wyobraża sobie teraz wasze życie?

Odnoszę wrażenie, że zbyt szybko chcesz się uporać z twoimi emocjami, tylko to dziecko Ci spokoju nie daje. Wydaje ci się, że skoro mąż fizycznie jest z Tobą, znaczy że jest naprawdę.
Nie ulegaj temu złudzeniu, trzyletni romans+ dziecko z tego związku pozostawia trwały ślad NA ZAWSZE.
Może gdyby kochanka nie powiadomiła Ciebie o ich związku i dziecku, ty do tej pory żyłabyś w błogiej nieświadomości, z człowiekiem o podwójnym obliczu.
W pewnym sensie powinnaś jej podziękować za tą informacje.
Nie jesteś zła na niego za to co Tobie zrobił?

Anonymous - 2013-03-24, 23:49

Oczywiście , że jestem , ale miałam trochę czasu , aby to oswoić i przeżyć, a nawet wybaczyć, co nie znaczy że nie umieram z bólu i zdziwienia , że on był do tego zdolny. Bardzo staram się z tym uporać, ale tak jak napisałam wcześniej to może okazać się niemożliwe...Mąż chce ratować małżeństwo, twierdzi , że nas kocha i nigdy nie zamierzał nas zostawić. Twierdzi , że popełnł błąd, a potem próbował ukryć jego konsekwencje, miał nadzieję że nigdy się nie dowiem . Budował swoje życie na kłamstwie.
Zadałaś dużo pytań , co Ty zrobiłabyś na moim miejscu ?Powinnam odejść ? Próbuję wybaczyć, każdy dzień jestt dla mnie wyzwaniem ...

Anonymous - 2013-03-25, 01:34

Betka, bo to bardzo trudna sytuacja i nie ma tu dobrych rozwiązań. Wybierasz mniejsze zło. Ważne, żebyś wiedziała z czym TY poradzisz sobie lepiej. Trochę czasu i będziesz wiedziała. Podejmiesz decyzję. Podejmując jakąkolwiek decyzję nie można jednak kierować się tym jakie ona przyniesie konsekwencję. Bo na to co się wydarzy nie masz wpływu. Ważne, żebyś wiedziała przy jej podjęciu dlaczego akurat taką decyzję podejmujesz.
Niedawno spotkałam kobietę, 50 - cio letnią, której mąż zafundował takie emocje jak Twój Tobie. Powiedziała, że nie było dla niej dyskusji, wystawiła męża z walizką za drzwi. On wrócił do kochanki, która się rozwiodła i swojej z nią córki. Kobieta została sama z dwiema córkami. Do dziś jest sama. I powiedziała, że żałuje, bo tamta dziewczyna miała ojca, jej córki nie. Kobieta ta cały czas żyje życiem swojego byłego męża. 20 lat temu, nie umiała jednak podjąć innej decyzji, ta którą podjęła była dla niej najlepsza. Nie była w stanie przewidzieć jakie będzie miała konsekwencje. Nie wiadomo też kim by była i co by mówiła, gdyby te 20 lat temu zdecydowała inaczej.
Chyba więc musisz rozważyć z czym TY sobie lepiej poradzisz, jakie rozwiązanie mniej wydrenuje Cię z sił do zycia. Do tego musiasz wiedzieć jak ma, wg męża wyglądać Wasze życie z dzieckiem jego w tle. Czy to dziecko ma Was odwiedzać, jak często on ma zamiar z dzieckiem się kontaktować, co z wakacjami, świętami, etc. Gdzieś tu ktoś pisał, że chyba w takiej sytuacji, gdyby miał zostać z Wami, musiałby tam ograniczyć się do alimentów. To jednak też może budzić różne Twoje emocje. Znam dziewczynę, która jest w takim właśnie układzie. Jej mąż płaci tylko zasądzone alimenty na dziecko nieślubne, mimo badań DNA nadal twierdzi, że to nie jego dziecko. I dziewczyna ta po latach ma problem z zaakceptowaniem odrzucenia przez niego tamtego dziecka. A w małżeństwie przez lata ten mąż nigdy już nie zawiódł i jest dobrym ojcem dla ich wspólnych dzieci.
Betka, możesz z nim być ale też nie musisz. Daj sobie trochę czasu, będziesz po prostu wiedziała. Pozdrawiam. Spokoju ducha życzę.

Anonymous - 2013-03-25, 06:03

Cytat:
Podejmując jakąkolwiek decyzję nie można jednak kierować się tym jakie ona przyniesie konsekwencję. Bo na to co się wydarzy nie masz wpływu. Ważne, żebyś wiedziała przy jej podjęciu dlaczego akurat taką decyzję podejmujesz.

Właśnie po to dostaliśmy rozum, aby w miarę możliwości przewidywać konsekwencje i brać je pod uwagę. Nie znamy oczywiście przyszłości, ale już parę lat na tym świecie żyjemy, i znamy życie na tyle, aby pewne zdarzenia po jakimś działaniu były dla nas bardzo prawdopodobne, a inne całkiem nieprawdopodobne.
Natomiast słusznie powinnam się zastanawiać, skąd taka moja decyzja się bierze - z emocji czy z racjonalnych przemyśleń. I zdecydowanie odradzam podejmowanie decyzji pod wpływem emocji, ważne decyzje wymagają maksymalnego wyciszenia.

Anonymous - 2013-03-25, 09:43

złamana napisała:
Cytat:
Niedawno spotkałam kobietę, 50 - cio letnią, której mąż zafundował takie emocje jak Twój Tobie. Powiedziała, że nie było dla niej dyskusji, wystawiła męża z walizką za drzwi. On wrócił do kochanki, która się rozwiodła i swojej z nią córki. Kobieta została sama z dwiema córkami. Do dziś jest sama. I powiedziała, że żałuje, bo tamta dziewczyna miała ojca, jej córki nie.


Gdyby niewierny mąż rzeczywiście kochał swoją rodzinę i swoje dzieci, po decyzji jego żony NIGDY

1. nie wróciłby do kochanki
2. nie zaniedbaby swoich dzieci
3. starałby się udowodnić, że zasługuje na danie mu szansy

Wspomniany zdradzacz miał alternatywę zapewne, mógł przeczekać ból żony w jakimś neutralnym miejscu, gdziekolwiek, mógł swoją postawą udowodnić, że mimo zdrady jednak wybiera rodzinę.
Wobec takich faktów, jest pewne że ten mężczyzna nawet pozostając w domu, wciąż byłby z kochanką. Kobieta prawdopodobnie zaoszczędziła sobie wiele lat nerwów i bycia okłamywaną, sama zdecydowała za niewiernego a ten, jej wybór jak widać przyjął z aprobatą. ;-)
Przecież ten mężczyzna to nie bezmyślne stworzenie, że nie wie co postanowić, że tylko od żony zależy gdzie on pozostanie.
To była jego decyzja. Mógł nie iść do kochanki i czekać cierpliwie na wybaczenie żony, która być może pod wpływem jego postawy mogłoby nastąpić.

Czasem wystawienie niewiernemu walizek za próg takiemu , skutkuje natychmiastowym "wyklarowaniem" się sytuacji. Owszem bywa, że małżonkowie niewiernych nie są na to przygotowani ale jeśli niewierny/niewierna idzie wprost w ramiona kochanki/ kochanka, od razu wiadomo, że z tej mąki chleba by już nie było. Taka sytuacja obnaża aż nadto intencje niewiernego, który deklaruje pozostanie w domu, często z powodów niewiele mających wspólnego z prawdziwą miłością.

Anonymous - 2013-03-25, 11:26

Kenya, ale mi nie chodziło o analizę zachowania tego mężczyzny. TYlko o kobietę. O to, jak lata całe nie umiała i nadal chyba nie umie emocjonalnie pożegnać się z mężem. Zaskoczyła mnie, bo widziałyśmy się dwa razy w życiu, a ona mi taką historię opowiedziała. Bo racjonalnie powinna sobie mówić to co Ty napisałaś. A ona żałowała. O to mi tylko chodziło. Każdy człowiek ma swoją wrażliwość, swoją historię, swoją odporność, swoje racje. Rozważając co dalej..., Betka musi wiedzieć czy twardo stąpa po ziemi i trzyma się swoich decyzji, czy też w sytuacji gdy nie jest do nich na 100% przeknana będzie nimi żyła cały czas. Musi siebie poznać w tym swoim, chyba najgorszym kryzysie.
Betka, jedno jest w tym wszystkim dobre, przeżyłaś, a już nic gorszego ze strony męża spotkać Cię nie może. Słońce zaczyna wychodzić, kończy się ta zima. ;-)

[ Dodano: 2013-03-25, 11:41 ]
Nirwana, doprecyzjuję na przykładzie. Żyje sobie taka żona z mężem alkoholikiem. Doszła do ściany i zastanawia się nad separacją. Podejmując tą decyzję nie może kierować się tym, że jej wyprowadzka otrzeźwi męża, bo tego przewidzieć nie może, na to nie ma wpływu. Nie ma tutaj żadnej mozliwości uznania, że jest to prawdopodobne lub zupełnie nieprawdopodobne. Podejmując tą decyzję musi być przekonana, że robi to dla uzyskania równowagi dla siebie i dla dzieci, robi to by mieć spokój, nabrać dystansu. Intencje tej decyzji są dobre. Konsekwencje nieznane. Może przecież być gorzej. Taka decyzja dotychczas spolegliwej żony może rojuszyć męża, może uruchomić całą lawinę dramatycznych zdarzeń. Może też wpłynąć na otrzeżwienie męża, na podjęcie przez niego walki o siebie i rodzinę.
Pewnie to samo mamy na myśli, tylko od innej strony. Chodziło mi o to, że moja własna decyzja nie może być podyktowana tym jak ona wpłynie na drugą osobę

Anonymous - 2013-03-25, 12:42

To ja mam problem , nie mój mąż , on podobno wybrał i dokładnie ponoć wie czego chce , nawiasem mówiąc spełnia trzy waruki Kenyi, deklaruje uczciwość , wierność itd . twierdząc , że dostał nauczkę na całe życie . Natomist jestem przekonana , że atawizm genów spowoduje , że będzie chciał od czasu do czasu widywać dziecko, mimo że dziecko ma ojca , który go bardzo kocha i żyje w pełnej rodzinie , o małżeństwo kochanki przetrwało .
Cały lęk bierze się z braku zaufania , którego już nigdy nie odbuduję i mówię Wam , że świadectwo Joanny to dla mnie nieosiągalny kosmos . Przecież ja się dobrze znam ; będę szukać , węszyć , panikować ...taki mam charakter . Sprawa kontaktów z kochanka i dzieckiem chyba nie zdoła mi zobojętnieć . Nie wiem jak i gdzie szukać dla SIEBIE pomocy . Mąż jest zmęczony moimi wątpliwościami twierdząc , że każdego dnia stara mi się udowodnić jak mu zależy . Ja siebie wystraszonej i węszącej też nie lubię , ale nic nie potrafię z tym zrobić , podobno to naturalne w takiej sytuacji , ale czy da się tak żyć ...?
Aaaaa.... jeszcze dziecko, które kocha ojca bardzo , a ojciec syna (10 lat ) jeszcze bardziej.
Dzisiaj w tym małżeństwie byłabym idealną żoną , bo zobaczyłam wszystkie swoje błędy , nasze życie mogłoby być doskonałe ( było takie kiedy czekaliśmy na wynik ok. 3 miesięcy sprawa w sądzie ), TYLKO , że niestety ...

[ Dodano: 2013-03-25, 13:00 ]
Zawsze wierzyłam w to , że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych i MODLITWĄ MOŻNA WYPROSIĆ , WYBŁAGAĆ WSZYSTKO. Dużo się modlę i wiele ważnych dla siebie rzeczy i spraw wymodliłam w życiu , ale na tę sytuację nie ma mocnych i nie dowierzam , że Bóg który mnie kocha skroił mi taki krzyż ...

Anonymous - 2013-03-25, 13:16

Cytat:
To ja mam problem , nie mój mąż


Betko bardzo Ci współczuję.
Piszesz, że nie lubisz siebie wystraszonej i węszącej, kto to lubi?
Dlaczego taka jesteś? Bo nie masz pewności, bo nie wierzysz, bo nie wiesz jak zachowa się Twój mąż. Obawy nie są bezpodstawne, wobec 3 letniego romansu z bonusem w postaci dziecka (któremu współczuję jeszcze bardziej), niepokój jest jak najbardziej zrozumiały.
Ten cytat powyżej jest bardzo znamienny. Wygląda tak jakby po nim to spłynęło, owszem jest jakaś niedogodność bo się wydało, więc było zamieszanie, zmącony spokój itd, ale to ty cierpisz a on twierdzi, że (ponoć) wie czego chce. Ciekawe dlaczego nie wiedział wcześniej?
Mam wrażenie Betko, że nie przerobiliście dogłębnie tego co się stało.
Zrozum, że emocje męża powstałe z romansu nie ulecą w powietrze ot tak sobie, taka jest natura długotrwałych romansów niestety.
Mąż nie powinien być zmęczony twoimi wątpliwościami, wszak to on jest sprawcą twojego samopoczucia.
Na każdym kroku, po wielokroć powinien być gotowy ponosić odpowiedzialność za krzywdę jaką Ci zrobił, powinien wykazywać się wyrozumiałością aż Ty wydobrzejesz na tyle by odzyskać spokój i wiarę w niego a także wasze małżeństwo. To jego rola starać się Ciebie przekonać, że on zasługuje na daną mu szansę. W żadnym wypadku szansy zdradzaczowi nie powinno dawać się a priori, bo jak życie pokazuje, to zawsze zakończone jest porażką.
Oczywiście to co piszę nie świadczy o tym, że Wam się udać nie może, oczywiście pozytywne zakończenie jest możliwe, lecz problem trzeba przepracować. Droga na skróty nie zawsze prowadzi do celu. Zdarza się, że idąc na skróty wpada się w zasadzki. Czasem jest lepiej wybrać drogę dłuższą ale pewniejszą.

Anonymous - 2013-03-25, 18:03

Złamana, tak, mówimy o tym samym innymi słowami :-)

Betko, mam wrażenie, że dostałaś od Boga niezwykle trudny dar, trochę zgodny ideą modlitwy św. Franciszka: http://adonai.pl/modlitwy/?id=151 albo z "Modlitwą" Bułata Okudżawy: http://www.youtube.com/watch?v=rFyKjO9zUxs
Inaczej mówiąc Pan Bóg nie zawsze daje wprost o co prosimy, a raczej sytuacje do ćwiczenia się w tym, o co prosimy.

betka napisał/a:
Cały lęk bierze się z braku zaufania , którego już nigdy nie odbuduję i mówię Wam , że świadectwo Joanny to dla mnie nieosiągalny kosmos . Przecież ja się dobrze znam ; będę szukać , węszyć , panikować ...taki mam charakter

A ja wierzę, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, pomodlę się o wsparcie dla Ciebie :-)

Anonymous - 2013-03-25, 22:31

Nirwanna , modlitwa św. Franciszka cudowna i trafiona w samo sedno ! Dziękuję za modlitwę , to bardzo ważne by mieć wsparcie , a ja czuję że je mam dzięki Wam wszystkim .

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group