Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik dla narzeczonych - Czy narzeczeństwo warto naprawiać?

Anonymous - 2013-03-13, 18:38

Zdradziłam mojego narzeczonego nawet nie pomyślałam, że mogę tak zranić, że to tak bardzo zaboli, ze wszystko zniszczę co budowaliśmy przez 8 lat, nie myślałam wtedy o konsekwencjach...

Dlaczego człowiek nie docenia tego co ma kiedy to jest tylko dopiero jak to straci..
Miałam człowieka, któremu na mnie zależało, który mnie kochał, o którego nie raz walczyłam przez ten czas kiedy byliśmy razem, bywało różnie był czas gdzie już miałam wszystkiego dosyć, bo wykańczał mnie psychicznie podczas kryzysu i wtedy to się zaczęło.. zamiast odejść szukałam pocieszenia w ramionach innego, mogłam się wyżalić choć jego to pewnie i tak nie obchodziło ehh jacy ludzie są głupi... później jak już wszystko wróciło do normy i zaczęło nam się układać, chciałam skończyć z tamtym, ale on się w tym czasie o wszystkim dowiedział :( brakowało mi tchu z żalu kiedy widziałam jak cierpi, jak płacze, jaką zrobiłam krzywdę, że tak cierpi, że ja mogłam mu to zrobić :(

Tak bardzo mi go brakuje, już od grudnia nie mieszkamy razem... jeszcze do dwóch tyg temu spotykaliśmy się, przychodził do mnie, rozmawialiśmy, a ostatnio powiedział, że nie chce się ze mną widywać, że chce zapomnieć o tych złych rzeczach, a jak mnie widzi to mu się to przypomina (o wszystko mnie pytał i powiedziałam mu), powiedział, że nie wie co będzie na razie chce mieć tylko kontakt sms-owy... od wczoraj jest cisza nie odzywa się do mnie :(
A jeszcze dwa tyg. temu byliśmy na obiedzie potem w drugim lokalu na deserze, później jak wracaliśmy zapytał czy idę do niego na kawę poszliśmy i rozmawialiśmy prawie do północy... w tamtym tygodniu popadałam w paranoję i trochę go naciskałam za bardzo że nie może podjąć decyzji, żeby dał nam szansę chyba niepotrzebnie, ale tęsknię za nim bardzo :(

Czy uważacie, że warto starać się tylko o małżeństwo? My byliśmy praktycznie jak rodzina prawie 8 lat razem, w połowie tamtego roku oświadczył mi się.
Wiem, że już nie cofnę czasu chciałabym tylko żeby dał nam szansę żebym mogła mu pokazać, że żałuję tego i że on jest dla mnie najważniejszy.
Uważacie, że nie powinien mi dać szansy, bo jeszcze nie byliśmy małżeństwem?
Niektóre osoby mówią jak raz tak zrobiła to znów to zrobi... Uważam, że to zależy od człowieka.. Jeśli ktoś szczerze żałuje i zrozumiał, swój błąd, wie że można inaczej postąpić, wie jaką krzywdę zrobił i więcej tego nie zrobi... :(

Przepraszam za chaos.. emocje :(

Anonymous - 2013-03-13, 18:50

Zuzia

Trochę sprzeczne to co piszesz.
Raz piszesz, że narzeczony wykańczał cię psychicznie, a kawałek dalej go idealizujesz.
Oczywiście nie zamierzam Cię usprawiedliwiać, zdrady nikt nie usprawiedliwia.
Zastanów się jednak, czy teraz kieruje Tobą głównie strach przed przyszłością? czy też rzeczywiście kochasz narzeczonego. Lepiej się teraz zastanowić niż po ślubie

Anonymous - 2013-03-13, 19:02

Byliśmy razem prawie 8 lat bywało różnie dobrze i źle, głównie dobrze, ale był pewien czas jak zamieszkaliśmy razem że stał się nie do zniesienia wtedy w pewnym czasie już nie wytrzymałam był oschły, niemiły, często mówił rzeczy, które sprawiały mi przykrość, a wieczorem chciał się kochać ja nie chciałam przez to jego zachowanie, wtedy odsunęliśmy się od siebie...
Po jakimś czasie wszystko wróciło do normy zaczął się starać po jakimś czasie się oświadczył ja chciałam zakończyć tamtą znajomość, ale chyba przeczytał archiwum na gg nawet nie wiedziałam że jest na web.gg...
Wiesz wszystkiego nie jestem w stanie opisać jest dobrym człowiekiem wiele razem przeszliśmy bardzo się zżyliśmy...
Teraz tlumaczy to zachowanie tym, że miał problemy i nie potrafił sobie z tym poradzić, a ciężko było nam rozmawiać o problemach... Teraz więcej rozmawiamy o trudnych sprawach niż kiedyś.. wiesz trudno tak w kilku zdaniach opisać to co działo się w związku...
Wiem, że mi na nim zależy, bo wiem jak mi go brakuje, jak mi dobrze z nim spędzać czas, wiem jak się starał przez ostatni czas od kiedy zaczęło nam się układać znów...
Ciężko tak wszystko opisać żeby każdy zrozumiał :(

Dodano: 2013-03-13, 19:23
dodam jeszcze, że na początku jak zamieszkaliśmy razem ja wszystko robiłam w mieszkaniu, a on prawie w ogóle mi nie pomagał tylko w soboty jak sprzątalismy to odkurzał.
A z czasem zaczął mi pomagać może w końcu moje gadanie mu otworzyło oczy i nawet wziął się za gotowanie więc zaczął się bardzo starać co ja widziałam...

Dodano: 2013-03-13, 19:25
Powiedzcie mi doradźcie czy mam szansę go odzyskać :(
Bardzo tego chcę żeby mi zaufał już go nie zawiodę...
Trudno mi zrozumieć dlaczego wcześniej się odzywał, a teraz się odciął...

Anonymous - 2013-03-13, 21:32

zuziaaaa28 napisał/a:
Tak bardzo mi go brakuje, już od grudnia nie mieszkamy razem...

Witaj na forum.
Wydzieliłam Ci osobny watek,
a od siebie dodam tylko że warto naprawiać miłość, ale oprzeć ją trzeba na Miłości, a to kłoci się z brakiem czystości czyli wspólnego mieszkania w narzeczeństwie.

Anonymous - 2013-03-13, 21:32

Zuzia, a powiedz.... o jakim małżeństwie ew. myślisz? Bo jesteś na forum katolickim. I to, że zamieszkaliście ze sobą już - hm... kłóci mi się jakoś. Nie z tej strony zaczęliście.
Anonymous - 2013-03-13, 22:59

warto zamieszkać razem żeby przekonać się czy faktycznie się dogadamy nie tylko się spotykając ale razem mieszkając, dzieląc obowiązki. Mieszkało nam się dobrze razem choć na początku było ciężko, bo ja wszystko praktycznie robiłam, ale walczyłam o swoje i później wszystko zaczęło się układać, dzieliliśmy obowiązki...
Czyli to że zamieszkaliśmy razem w narzeczeństwie jest w tym momencie najważniejsze i oznacza że nie bylo miłości.... siostra z bratem też mieszkają razem, w akademiku ludzie też mieszkają razem, jak wynajmowałam pokój, też mieszałam z obcymi osobami, miałam też współlokatora nie tylko współlokatorki czy to robi ze mnie grzesznika?
Wiem że to forum katolickie, ale pomyślałam że też mogłabym poprosić o radę...
Piszę do was jak do ludzi... czy to, że jeszcze nie pobraliśmy się oznacza, że nie warto walczyć o miłość? Mam rozumieć, że jak zdaży się coś takiego to warto wybaczyć tylko w małżeństwie tzn. że nie robi się tego z miłości? Bo kocha się człowieka także przed ślubem..
:(

Anonymous - 2013-03-13, 23:26

Zuziu jakoś widać że nie było warto, a gdzie w tym wszystkim miejsce Boga ????

zuziaaaa28 napisał/a:
zamieszkaliśmy razem w narzeczeństwie jest w tym momencie najważniejsze i oznacza że nie bylo miłości....

nie o to chodzi to po prostu dało początek temu kryzysowi

Ja też zamieszkałam z mężem przed ślubem , i teraz wiem, że to był błąd ( grzech ) , nie miała szansy rozwinąć się z zakochania prawdziwa miłość , miłość oblubieńcza
teraz po prawie 25 latach wreszcie budujemy na skale, nie na piasku.

zuziaaaa28 napisał/a:
czy to, że jeszcze nie pobraliśmy się oznacza, że nie warto walczyć o miłość?

warto , trzeba wybrać o jaka definicje miłości chodzi
taką o której mówi świat , kocham jak mi pasuje , jak się nie dopasujemy, to już sie odkocham ---mnie przestała taka definicja wystarczać

Ja idę na maxa w temacie miłości

Zuziu proponuje poczytaj świadectwa
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=3
, obejrzyj film " Ognioodporny'
http://pl.gloria.tv/?media=297261

brakuje Ci wiedzy w temacie miłości,ale to można nadrobić :lol:
polecam kazania ks. Pawlukiewicza

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-03-13, 23:30

zuziaaaa28,
grzesznikami jesteśmy wszyscy, bez różnicy. Już taka nasza ludzka natura. Nie chodzi z tym mieszkaniem o dotarcie sie i próby bo człowiek to nie przedmiot, nie dostaniesz gwarancji na działanie, ale szczególnie młodych mieszkanie przed ślubem uczy zdejmowania odpowiedzialności z siebie za drugiego człowieka, o łamanie barier, o upośledzanie rozumienia szacunku do siebie i człowieka, którego chcesz za współmałżonka. Na forum jest sporo o tym co za dramat człowiek sobie funduje testując tak związek. Posłuchaj zwłaszcza wykładu p. Pulikowskiego.
Czym chcesz zachwycić jeszcze swojego przyszłego męża po ślubie skoro już zył z Tobą jak z żoną Odarłas się z tajemnicy. Pamietaj facet jest zdobywca, a Ty zmieniasz go w posiadacza, czy to nie zmieni jego podejścia do Ciebie? Dlaczego chcesz być użytkowana zamiast zdobywana? Spłycasz swoim podejściem piękno miłości jaka powinna sie rozwijać w atmosferze lekkiej niewiadomej, która sam Bóg wpisał w jestestwo kobiety, nie rób sobie i przyszłemu męzowi tego. Do końca zycia masz byc tajemnicą, którą sie powoli odkrywa, a nie przeczytana księgą.
To co Ty teraz nazywasz miłościa jest tylko tańcem zmysłów oksytocyna , a z miłościa nie ma nic wspólnego, miłość nie wybucha ona rodzi się w czasie i zastępuje zauroczenie, inaczej po zrodzeniu potomstwa rozpadałyby sie wszystkie zwiazki, a jednak tak nie jest.
Dzis odczuwasz wielkie emocje, a to co piszesz swiadczy o tym, że masz potencjał tylko odkłam znaczenie słów jakich uzywasz, inaczej nie dogadasz sie z ludźmi. Nie buduj zycia na wartosciach promowanych w mediach, ale wsłuchaj sie w serce, poznaj siebie, narzeczonego, dowiedz sie jaka jest różnica pomiedzy zauroczeniem, pożądaniem, miłoscia, a pomyłką. Inaczej u progu zycia sie zagubisz.
Poczytaj Dekalog, wczytaj się w niego. To nie jest lista zakazów, ale drowskazów. Czytaj tak:
Nie kradnij, abys był szczęśliwy i spał spokojnie
Nie cudzołóż , abys był szczęśliwy i spał spokojnie itd.
Jak to przeczytasz sercem zrozumiesz, że te 10 zdań mógł zapisać tylko ktos kto doskonale zna ludzka naturę i kocha, wiec ostrzega. Pogadaj z Jezusem , On wiecej Ci da niz zabierze, ale zmieni myslenie, ukoi ból, uleczy rany i pokaże jak kochać, aby obudzić miłośc, która zespoli Ciebie i męza po grób,Jezus nie ocenia i nie potępia, On kocha i uczy kochac z godnością. :-D

Anonymous - 2013-03-13, 23:32

A i jeszcze jedno z własnego doswiadczenia napiszę, że nie warto mieszkać z facetem przed ślubem. Przerobiłam parę razy, dziś żałuję ale czasu nie cofnę. Nie rób sobie tego ponownie.
Anonymous - 2013-03-14, 06:41

Zuziu, zadając Ci poprzednio te pytania, sugerowałam pewien tok myślenia. Jakie małżeństwo? Jeśli po Bożemu - to nie mieszkamy ze sobą przed ślubem, i dbamy o rozwinięcie się naszej więzi poza-fizycznej (tu wliczam nie tylko seks, ale i przez Ciebie przytaczane "ja pracowałam, a on nie"), oraz uczymy się komunikacji i poznajemy się od innej strony niż fizyczna.
Jeśli małżeństwo "po świecku", czyli tak jak zaczęliście, aby spróbować czy się dogadacie - to o co masz pretensje? Wyszło na to że się nie dogadywaliście, prawda? On Cię niszczył psychicznie, Ty go zdradziłaś, on zrywa.... próba nie wyszła, więc rozstajecie się. Takie były założenia "rozumowe" na początku, prawda? Teraz widzisz jakie to precyzyjne kłamstwo złego. Nie ma "rozstajemy się, próba nie wyszła". Boli dokładnie tak samo, jakby to nie była próba, prawda? O to złemu chodzi - aby ludzie wciąż szukając "miłości" nie byli w końcu z powodu ogromu zranień zdolni do Miłości.

A zatem - ja nie wiem czy warto walczyć o Twojego narzeczonego, o ten związek. Może tak, może nie. Wiem, że warto złapać dystans, i spytać się samego siebie - jak ja chcę aby to wyglądało. Spytać się Pana Boga, jak On chce, aby to wyglądało. Usłyszeć i przyjąć odpowiedź. I dopiero wtedy działać.
Powodzenia, Zuziu :-)

Anonymous - 2013-03-14, 11:14

Nirwanna jesteś nastawiona anty myślę, że warto starać się o kogoś z kim było się prawie 8 lat.
Czy ludzie, którzy są małżeństwem 2 lata, pobrali się dlatego ze była 'wpadka' mają o co walczyć, a ja nie, bo jeszcze nie byliśmy małżeństwem?
Oświadczył mi się z własnej nieprzymuszonej woli, starał się zaczęło być naprawdę dobrze między nami tak jak dawniej po prostu jak w przypadku innych zabrakło rozmów na temat problemów, dziś oboje wiemy, że trzeba rozmawiać o problemach, lzawsze lubiliśmy i ubimy spędzać ze sobą czas, mamy różne zainteresowania, ale oboje lubimy spędzać czas w podobny sposób i dobrze się razem czujemy. To że mieliśmy spory kryzys znaczy że już nie warto być razem, myślę że taki związek może być silniejszy niż nowy...

Tu nikt mnie nie chce zrozumieć. Macie racje, mieszkaliśmy już jakbyśmy byli małżeństwem, mieliśmy wspólne obowiązki i problemy, ale trzeba było wcześniej się pobrać żeby mieć to poczucie bezpieczeństwa że ten drugi człowiek chce być z Tobą na zawsze.
Wiem, że go kocham i chcę z nim być uwielbiam spędzać z nim czas, nasze przyzwyczajenia wszystko mi pasowało. Czy jeśli bylibyśmy małżeństwem to byłoby prawdziwe i warto byłoby walczyć ? A jeśli to był mój narzeczony to juz nie warto? To przykre... Sytuacja taka sama.. Nigdy nie pomyślałabym że ja mogłabym czegoś takiego się dopuścić on też nie mógł w to uwierzyć, że ja taka dobra osoba(tak twierdził).. Nie mogę sobie wybaczyć tego jak mogłam tak zranić, jak mogłam zniszczyć wszystko co budowaliśmy przez tyle lat, już tak się dopasowaliśmy. To prawda na początku jak zamieszkaliśmy razem strasznie się zachowywał jakby nie był sobą, ale naprawdę od początku tamtego roku tak bardzo się zmienił zrozumiał, że on też ma obowiązki zobaczył, że przecież nie moze się tak zachowywać... nie potrafię sobie wybaczyć..
Może macie racje powinnam poczekać z tym mieszkaniem, powinnam powiedzieć, że zamieszkamy razem jak już będzie pewien, że chce być ze mną i się pobierzemy. Ale chciał być ze mną powiedział mi jak się oświadczał, ze wie że to jestem ja, że jestem jego miłością... Myślę że możecie mieć rację z tym gdyż wydaje mi się że gdyby wcześniej się oświadczył to nie doszłoby do tego miałabym pewność że on na pewno chce ze mną spędzić życie... Przykre to... Aż nie chce się życ..

[ Dodano: 2013-03-14, 11:23 ]
Mirakulum
Zuziu jakoś widać że nie było warto, a gdzie w tym wszystkim miejsce Boga ????

Wiesz wydaje mi się, że powinnam mu powiedzieć że zamieszkamy jak się pobierzemy i tyle.. Ale wiem że jest dobrym człowiekiem ten kryzys był tylko przejściowy, w końcu byłam z nim tyle czasu i oświadczył mi się z własnej woli nic nie naciskałam nie wspominałam, sam do tego dojrzał...
Miejsce dla Boga właśnie aż mi wstyd, bo kiedyś bardzo kochałam Boga chodziłam do kościoła, modliłam się.. W moim życiu przed tym jak poznałam mojego M jakieś 8,5 roku temu zdarzyło się coś złego i wtedy tak jakby obraziłam się na Boga (wstyd mi, ale tak było), Miałam do niego pretensje że to co się stało że dlaczego mi to zrobił, próbowałam popełnić samobójstwo o to też miałam do niego pretensje, odcięłam się przestałam chodzić do kościoła chodziłam tylko w święta, nawet mój M pytał czy ja jestem obrażona na Boga, przez to co się stało, bo jak rozmawialiśmy czasami o wierze o Bogu to tak trochę wypowiadałam się jakbym wątpiła (on wierzy w Niego mocno). Nie chcę żebyście mnie potępiali za to..

Dodano: 2013-03-14, 11:32
kinga2
Masz rację dramat sobie człowiek funduje, bo gdybyśmy się już pobrali i zamieszkali razem coś by się zmieniło w związku, byłoby inaczej, potem przyszedłby czas na dziecko, znów coś by się zmieniło i znów zbliżyłoby nas do siebie :(
Tak mi żal tego że nawet nie wiem jakby wyglądało nasze dziecko :(
On powiedział mi jak już się oświadczył że chciałby mieć już dziecko, tak mi żal tego..
Pewnie przytulałby się do brzuszka, całowałby go, słuchałby serduszka maleństwa, opiekowałby się mną wiem to jest troskliwym człowiekiem. Chciałabym się o tym przekonać..

Niepotrzebnie człowiek tyle czeka, żeby mieć lepszą pracę, ustatkować się itd dopiero się pobrać i mieć dziecko. Przecież w trakcie małżeństwa też można powoli do czegoś dochodzić, nie trzeba mieć wszystkiego od razu..
Teraz myślę, ze jakbyśmy wrócili do siebie to zaczęlibyśmy chodzić w niedzielę do kościoła, że poczekalibyśmy aż będzie pewny, aż weźmiemy ślub i dopiero zamieszkalibyśmy razem..

Dodano: 2013-03-14, 11:43
Mirakulum
dziękuję za film na pewno go obejrzę.. Żałuję że nie jesteśmy małżeństwem po tylu latach bycia razem to strasznie przykre byliśmy jak rodzina, kochałam jego, jego rodziców, dziadka uwielbiałam ich odwiedzać spędzać z nimi czas od grudnia nie mam z nimi kontaktu przykre to :(

Poczytam też i obejrzę kazania

Anonymous - 2013-03-14, 13:27

zuziaaaa28
pamietaj, ze NIKT tu Ciebie nie potepia !!
w czym mielibysmy byc lepsi zeby to czynic ???????
jestem taka sama malenka mroweczka na szlaku zycia jak i Ty
podaj mi reke i chodzmy razem :mrgreen:

Anonymous - 2013-03-15, 21:43

Piękny film

Dodano: 2013-03-16, 11:24
Już nikt się nie wypowie, bo wszyscy chyba już uważają mnie za najgorszą grzesznicę.
Większość tu wypowiada się zdradzonych osób więc rozumiem, że mają mnie za tą złą.
Aż boję się iść do spowiedzi co ksiądz mi powie...
ehh
Nie potrafię panować nad emocjami to zbyt silne przeżycie dla mnie, czasami myślę że zwariuję niedługo przez to wszystko. Piekło sobie i jemu urządziłam i po co mi to było :(

Dodano: 2013-03-17, 15:34
Oglądam i czytam świadectwa coś pięknego.

Byłam dziś w kościele tak dobrze mi się siedziało i słuchało co ksiądz mówi.
Tak dawno nie byłam w kościele. Mam nadzieje że już co niedziele będę chodzić że mi nie przejdzie i że nie wpadnę w depresję. Choć ciężko jest strasznie cały czas nie mogę spać i jem dwa razy dziennie nie mam w ogóle apetytu ehhh.
A on się nie odzywa :(
Jak wy mieliście osoby zdradzone? Bo on przez trzy miesiące spotykał sie ze mną przyjeżdżał albo ja byłam u niego i rozmawialiśmy, spędzaliśmy razem czas, a teraz powiedział, że chce sobie to poukładać i jak się ze mną widzi to mu się te złe wspomnienia przypominają. Chce żebyśmy na razie się nie spotykali, mówił że nie chce tracić ze mną kontaktu, ale nawet na tel się nie odzywa :(
Ciężko..

[ Dodano: 2013-03-17, 21:07 ]
Dziękuję bardzo ze mi zrobiliście taki kącik na którym sama mogę ze sobą pisać.
W czym mi to pomoże?
:(

Anonymous - 2013-03-21, 03:29

zuziaaaa28,
twoje tęsknoty są normalne. Masz zwykłe odruchy skrzywdzonej osoby, zranione serce. Czasu nie cofniesz. Możesz jednak iść do przodu i poprosić Jezusa i Maryję, aby na Twojej drodze postawili mężczyznę na całe zycie. Zaufaj im, może to właśnie Twój narzeczony. Ty najpierw jednak musisz, musisz miec uleczone serducho, inaczej wniesiesz w małzeństwo ból, który zatruje Ci życie. pozwól się Jezusowi sobą zająć. Bądź dla siebie miłosierna.
Chyba to dobry czas na lekturę, polecam Księgę Rodzaju i Pieśń nad Pieśniami, z tamtąd zaczerpnij inspiracje jak mężczyzna winien Cię kochac i jak Ty na to odpowiadać. To piękne teksty, które wiele Cie nauczą o Miłości Boga do człowieka, roli kobiety i pielegnacji uczuć. :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group