Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - pokój serca

Anonymous - 2013-03-28, 17:31

przemekfrank napisał/a:
Na tym poziomie dyskusji chyba jest już jasne, że żaden nie przekona drugiego do swoich racji.
Zresztą czuję się tak jakbym w koło to samo pisał... a ty ciągle to samo odpowiadał.

Nie mam zamiaru cię przekonywac. :-D
Pisałem zreszta wczesniej z racji swojego zawodu-pewne sprawy sa mi bliskie.
Choć nigdy nie spodziewałem sie ,że sam będe musiał korzystać z pomocy kolegów/koleżanek.
Zreszta konsenkwencje tego co nadeszło w moim zyciu(prywatnym)-spowodowały choćby zawieszenie na haku mego zawodu na kilka lat. :-?
Ja Przemku pisałem wielokrotnie etap na jakim jestes:
żalu,bólu,rozpamiętywania-zatrzymał cię w pozycji NIE
Ale nie do końca -i sam to przyznałes :idea:
Dlatego starałem sie na wszelkie sposoby wyrazić to:
twoje zdanie nie ratowac związku,a moje pytanie dlaczego nie spróbować ratowac?
Czy chcesz -czy nie problem jest w tobie :
otworzenia sie na coś lub zamykania na coś.
Ku temu miał słuzyc miedzy innymi pomysł z zamiana roli
Nie wiem :?:
-to fakt :na ile jest otwarta twoja zona na cokolwiek,nie wiem jakie jest jej stanowsiko
Zreszta nawet:
wszelkie terapie w takich przypadkach zaczynają sie oddzielnie,sporadycznie wspólmałzonkowie wyrażają chęc na wspołną terapię -ale to jest zazwyczaj dla nich piekło(gwarantuję).
Bo długo trwa chocby etap wysłuchania żali i stanowiska drugiej strony(współmałzonka),a jeszcze dłużej zrozumienie tego.
Dobra by nie ciagać tematu dalej bo chyba został zajęty (tym gadaniem) temat autorki
napisze jedynie że:
Daj sobie czas na przemyslenia,na obserwację,na spedzenie emocji(jak gorączki).
A dopiero pózniej DECYZJE
grzegorz_ napisał/a:
Czy to normalne życie w małżeństwie?
Rozmawiać to można także z kolegą, koleżanką, sąsiadem...

Grzegorzu nie jest to łatwe-ale tak powstało i trudno to zmienic(może dlatego że winy były po obu stronach).
Faktem jest tylko to że taka sytuacja dała duża gwarncje bezpieczeństwa dzieciakom.
No i wiadomo :
poniewaz robie zawodowo co robie -pewne sprawy jest mi łatwiej akceptowac,przyjąc ,zrozumieć
przemekfrank napisał/a:
Naprawdę nie jest po to właśnie by leczyć, dzielić się doświadczeniami, wysnuwać jakieś wnioski na podstawie dośwaidczeń, rozmawiać zwyczajnie i również chyba wskazywać i uczulać na rzeczy istotne.
Chyba lepiej porozmawiać na tym forum z ludżmi którzy przeżyli takie sytuacje niż odsyłać do oglądania filmów typu ognioodporni (mnie również ten film nie przekonał) albo czytania poradników o toksycznych związkach które mają nam wszystko wyjaśnć.

I na koniec jedna główna uwaga
Forum nie jest miejscem by leczyc.
Nie leczy się przez internet bez kontaktu wzrokowego,bez wyczucia impulsów jakie dotykają osobe korzystająca z pomocy.
Przez internet także nie wiesz co ma szanse pomóc -a co zaszkodzić.
Tak poprzez forum można wspierac,moża mówic o własnych doświadczeniach-owszem.
A jak to wygląda?
-wszak względem ciebie ludzie kierowali własne doświadczenia -i jaki finał-efekt?

Prywatnie powiem tak:
To forum jest dobrym miejscem gdzie jest wsparcie,gdzie jest pokazanie wiary w Boga-w małżeństwo
Myślę że ludzie trafiając tu czują się bezpiecznie: ba -na tyle bezpiecznie że często pisząc o swoich rozterkach nawet nie czuja tego że w necie czytaja ich wszyscy,nawet cały świat gdy tylko zna j.polski

Anonymous - 2013-03-28, 21:08

NM napisał:

Cytat:
Ale forum nie jest miejscem leczenia a tym bardziej konkretnie coś wskazywać czy uczulać.


kolejny raz zwracam Ci uwagę i UCZULAM Cię abyś trzymał się faktów NM.
Jak widać z trudem Ci to przychodzi i nie wiedzieć dlaczego masz tendencje do manipulacji słowami, powstają w twojej głowie teorie, których autorami czynisz innych, ciekawe dlaczego?
Powstaje pytanie czy robisz to specjalnie, czy tak mimochodem?

Gdzie DOKŁADNIE napisałam, zacytuj mnie jeśli potrafisz, że forum jest miejscem do leczenia?????????

Czy słowa uczulać, wskazywać dla Ciebie są tożsame z LECZYĆ?

Dla mnie nie i jest to tak oczywiste, że chyba nie wymaga tłumczenia.
Poza tym, skoro to forum także nie jest miejscem by uczulać, wskazywać to zadaję sobie w takim razie pytanie, dlaczego ty dopuszczasz się tego non stop.
Zabraniasz innym uczulać i wskazywać, podczas gdy wciąż robisz to choćby w stosunku do Przemka i chcesz mu, powiedziałabym już na siłę wcisnąć twój sposób postrzegania wałkowanego tematu.

7 dni na tym forum wystarczyło Tobie by autorytatywnie stwierdzić czemu służy a czemu nie to forum?

[ Dodano: 2013-03-28, 21:15 ]
sama siebie cytuję, specjalnie!
Porównanie kulejących związków do chorób uleczalnych czy nieuleczalnych jest przenośnią i nie należy tego rozumieć literalnie.

Cytat:
I tak, nie przyjmuje się, że są związki nie do uleczenia tak samo jak i choroby nieuleczalne.
Jednak część chorób jest możliwa do uleczenia, tak samo jak część chorych związków.
Rzecz w tym by nie leczyć objawów tych chorób tylko znaleźć przyczynę ich powstania, bo to jest droga do wyzdrowienia.

Anonymous - 2013-03-29, 07:35

kenya napisał/a:
7 dni na tym forum wystarczyło Tobie by autorytatywnie stwierdzić czemu służy a czemu nie to forum?

Forum znam dłużej, ale wystarczyły mi tylko 2 godziny by z większości twoich postów wyczytać to:
kenya napisał/a:
kolejny raz zwracam Ci uwagę i UCZULAM Cię

i nie chodzi o mnie tylko o większość odbiorców twoich wypowiedzi.
To jakaś misja???
kenya napisał/a:
Czy słowa uczulać, wskazywać dla Ciebie są tożsame z LECZYĆ?

nie jest jednoznaczne- pod warunkiem że to uczulanie jest w pozytywnym wydaniu
(ma przynieść konkretna pomoc)
zamiast klasycznie -non stop-podcinać skrzydła
kenya napisał/a:
Zabraniasz innym uczulać i wskazywać, podczas gdy wciąż robisz to choćby w stosunku do Przemka i chcesz mu, powiedziałabym już na siłę wcisnąć twój sposób postrzegania wałkowanego tematu

To w twojej głowie powstaje jakaś wizja zabraniania
Ja Przemkowi pokazałam właśnie zamianę ról-a chodziło o jego wypowiedzi do autorki postu.
No cóż by sam się przekonał jak wygląda sprawa gdy:
Ja mówię to jest litera A -a ktoś odpowiada błąd to litera B, no to ja znów ależ to A, a ktoś inny nie to B.
Poczuł to???
ano poczuł :-D :-D
kenya napisał/a:
nie należy tego rozumieć literalnie.

A to już najbardziej zabawne
jak nie odbierać literalnie-skoro jest napisane.
Czy dopuszczasz to że przenośnia (porównanie)powstaje tylko w twojej głowie!
a ktoś inny tego tak nie odbiera-chyba że jest to jasno zaznaczone
że to porównanie lub przenośnia.
Warto też czasami przed wlasnymi wypowedziami dokładać magiczne"Ja"
-ja tak to widzę,ja tak to czuje ,ja tak to odbieram
Wówczas dopiero rozmówca z drugiej strony ma sznse sobie to
PORÓWNAĆ
czyli: z tym co ja czuję ,a jak to czuje ktoś inny
Twoje kenya rozważania natomiast brzmią :
jak pewniki

[ Dodano: 2013-03-29, 08:47 ]
kenya napisał/a:
i nie wiedzieć dlaczego masz tendencje do manipulacji słowami,

Ano wiedzieć z racji włąsnego zawodu musze miec tą zdolnośc(jest nieodzowna)
W manipulacji trzeba tylko znać granicę by wyczuć moment do kiedy pomaga-a gdzie juz szkodzi

Anonymous - 2013-03-29, 10:44

NM dobrze to określiłeś "podcinanie skrzydeł". dokładnie to czułam...

specjalnie weszłam na katolickie forum, żeby ktoś dodawał mi otuchy w tak bardzo trudnym dla mnie czasie....

jednocześnie pojawił się lęk, że gdyby mój mąż znów mnie zawiódł, to niestety nie mogę tu wrócić i tego opisać, bo porostu usłyszę słowa "a nie mówiłem/mówiłam"...

poza tym przyznam Przemkowi rację nie ma możliwości odbudowy związku po czymś takim, nie jest to możliwe. nie jest możliwe wybaczenie.... normalne funkcjonowanie.... nie jest możliwe bycie kiedykolwiek szczęśliwym i spełnionym...
ja uważam, że
NIE JEST I NIGDY NIE BĘDZIE MOŻLIWE, GDY NIE BĘDZIE OBOK BOGA

teraz taki piękny czas na rozmyślania....

Jezus urodził się w szopie wśród zwierząt i najgorszych typków jakimi kiedyś uważano pasterzy. przebywał i jadał celnikami, faryzeuszami, nawet w Ogrójcu jego uczniowie zasnęli i był sam. a potem jego bliski uczeń zdradził Go. Piotr wyparł się go. biczowany, wyśmiany, obnażony, poniżony, zdradzony, upokorzony, osamotniony, pogardzony, zdeptany... umęczony męką...spragniony...nawet umierał wśród najgorszych zbójców... na krzyżu przeznaczonym dla najgorszych..... (to nie ja wymyśliłam, słyszałam piękne kazanie)

czyż ktoś z nas był, jest bardziej upodlony niż Jezus....
ale to już kwestia wiary i zawierzenia wszystkiego Bogu....

Anonymous - 2013-03-29, 19:49

Orsz.
Nie miałem czasu wcześniej odpowiedzieć a i teraz mam tylko pół godzinki.
Nie wiem jak ty rozumiesz zdradę emocjonalną.

Fajny art o tym jest przytoczony na tym forum w wątku piotraploc - jak wybaczyć zdradę.
Przytoczę kawałek.

Cyt:
"Warto przypomnieć, że wiele osób dzieli zdradę na psychiczną i fizyczną. Zdradzający usprawiedliwiają się: „To tylko platoniczna znajomość”. Jednak tak naprawdę jeśli o drugiej osobie zaczynamy coraz więcej myśleć, tęsknić za nią, okłamywać partnera po to aby
się z nią spotkać. Wtedy to już mamy do czynienia ze zdradą, ponieważ zaczyna się ona najpierw w ludzkim umyśle i nie musi skończyć się w łóżku. Dlatego niektórzy ludzie ciężej znoszą zdradę emocjonalną. Bardziej bolesne dla nich to że partner trwale zaangażował
się psychicznie w relacje z inną osobą niż zdradził ich fizycznie. Tym bardziej jeśli był to jednorazowy „skok w bok".
Niewierność emocjonalna – głębokie, namiętne związki między ludźmi, którzy często nawet nie zdają sobie sprawy że przekroczyli granicę między platoniczną przyjaźnią a romantycznym uczuciem "

Zdrada emocjonalna zazwyczaj dotyka kobiety. Fizyczna zazwyczaj bardziej boli mężczyzn.
Taka ogólno przyjęta opinia panuje. Ale jest to generalizowanie.
Zależy to przede wszystkim jaki jest mężczyzna i jaka jest kobieta, jakie cenią wartości jakie mają usposobienia...
Nawet badania potwierdzają, że postrzeganie zdrady nie zależy od naszej płci – tylko leży w naszych charakterach i doświadczeniu.
W dalszym ciągu art który zacytowałem są zawarte te własnie wnioski.


Oczywiście, że zdrada fizyczna mnie boli - nawet nie będę próbować zaprzeczać.
Ale emocjonalna zdrada również bardzo mnie dotyka, może przez to że to nie był jednorazowy błąd tylko długi "związek".

Ja przez zdradę emocjonalną rozumiem tu prowadzenie podwójnego życia, romantyczne wyznania mojej żony czynione kochankowi, ciągłe, codzienne kłamstwa, opowiadanie mojej żony kochankowi jak to jest u nas w domu, omawianie naszych sprzeczek a nawet pożycia sexualnego ( czytałem ich czuła korespondencję więc wiem jak to wyglądało), stawianie wyżej niż życia rodzinnego potrzeb kochanka, podporządkowywanie naszego życia do jej schadzek, wyjazdów z nim, potrzebę z nim rozmowy, zwierzeń, bliskości.
Takie przykłady: żona wolała wyjechać z kochankiem niż zostać na urodzinach naszej córki, na krótki urlopik również wyjechała z kochankiem nie razem z nami...
Dodając do tego ich barwne i udane życie sexualne - masz całkowity obraz tego romansu.

Naprawdę uważasz, że każdego faceta boli tylko to, że żona uprawiała sex z kochankiem?
Uwierz mi, że nie każdego.
Może gdyby to była tylko zdrada jednorazowa to patrzyłbym na to przez pryzmat sexu tylko.



NM


Nie chcę się wdawać znów dyskusję bo to już nie ma większego sensu skoro żaden nie przekona drugiego ale znów mnie korci by na koniec coś dopisać :)
Czepię się jak Grzegorz tego Twojego stwierdzenia:

Cyt:
"I kończąc -ja swoim dzieciakom pokazałem właśnie to że można się podnieść z tego, można
normalnie żyć i można normalnie rozmawiać z ich mamą-mimo że rodziców bliskość już nie łączy".

Widzisz a nie jesteś trochę potwierdzeniem, że szewc bez butów chodzi? Bez ironii to piszę.
Dla mnie to nie jest przykład dobrego małżeństwa ale to oczywiście zależy od oczekiwań ludzi.
Każdy szuka tego co dla niego dobre.
I każdy słucha tego co chce usłyszeć.


To własnie usiłowałem napisać - mnie nie interesuje takiego rodzaju związek !!!
Nie chce małżeństwa bez bliskości, intymności, miłości, szacunku....
Nie chcę żyć razem ale obok siebie,tylko ze względu na dzieci, podział majątku, rachunki, bo tak wypada...
I naprawdę nie myśl, że nie potrafię z moją żoną rozmawiać spokojnie o codzienności, zakupach, stopniach dziewczynek...
Mogę i to robię na codzień. Ale szansę na odbudowę małżeństwa takiego jakie cenię i jakiego szukam w tym momencie widzę bardzo niewielką....

Jeśli Tobie i innym takie związki pasują to ok, ale robienie ideologi przez Ciebie z ratowania małżeństwa tylko po to by egzystować w takiego rodzaju związkach jest dla mnie osobiście dziwne.
To twoje życie oczywiście i jeśli Ci to pasuje....


I jeszcze odnośnie tego podcinania skrzydeł - to co napisałeś Kenyi -uczulanie w pozytywnym wydaniu, które ma przynieść konkretną pomoc.
Czy masz na myśli wsparcie w postaci głaskania po głowie i mówienia, że teraz już na pewno będzie dobrze, to co się zdarzyło nigdy się nie powtórzy, a teraz będzie lepiej?
I komu takie coś może pomóc?
Chyba osobom słabym tylko.
Nikt nie ma takiej pewności i mieć nie może.
Tak jak ja, nie mam pewności że się powtórzy.
Moim zdaniem to oszukiwanie i siebie i kogoś komu się to pisze.
No chyba, że osoba której to piszemy to i tylko to chce właśnie usłyszeć i zamyka oczy i uszy na wszystko inne.
To oczywiście zmienia postać rzeczy....

I jeśli na zupełny już koniec, w odpowiedzi do Kenyi zwracasz uwagę, że warto w swych postach pisać : Ja tak sądze, Ja tak myślę...
Nie zauważyłem byś sam to robił w swoich wpisach :mrgreen: .
Odpowiadając na moje posty i krytykując moje wypowiedzi nigdzie nie piszesz, że ty tak sądzisz, ja natomiast w każdym swoim poście i zdaniu piszę ja tak myślę, to moja opinia.
Wróć do swoich wypowiedzi i sam to zobacz :)
Może zasłanianie się swoim zawodem nie jest równoznaczne, że wiesz coś na pewno a reszta się myli?
Daruję już sobie resztę uwag bo i tak już nic nowego nie wniosą :-D .
Gaduła ze mnie, zawsze chcę tylko kilka zdań wyskrobać a tu się długie wywody same "robia".



Wesołych Świąt.
Spokoju Wam wszystkim życzę.
Przemek F.

Anonymous - 2013-03-29, 21:08

przemekfrank napisał/a:
To własnie usiłowałem napisać - mnie nie interesuje takiego rodzaju związek !!!
Nie chce małżeństwa bez bliskości, intymności, miłości, szacunku....
Nie chcę żyć razem ale obok siebie,tylko ze względu na dzieci, podział majątku, rachunki, bo tak wypada...

Przemku nie chcesz i ja to szanuję
Powiem więcej:
na początku też tak myślałem-
koniec,nie interesuje mnie to,to nie jest życie,zawaliło mój cały świat.
Bo pod wpływem czegoś odezwał się normalny ludzki czynnik(moje doznanie).
Ale z czasem przyszedł zawodowy czynnik a z nim myśl:
Przeciez i tak nie zapadnę się pod ziemie,przecież i tak dzieci mają dwoje rodziców,przeciez i tak ani ja-ani zona nie wylecimy na inna planetę.
Nie wiem czy rozumiesz ale rozwód,separacja w sytuacji gdy nikt nie zakłąda nowej rodziny i nowych relacji partnerskich,jest sztucznym wytworem.
Bo przecież każde chce dalej miec udział w wychowaniu dzieci,każde się czyms interesuje w ich zyciu
A bliskośc,intymnośc,uczucia-to tak naprawde Przemku pragnienia,pragnienia jakie się pojawiają z nasileniem wówczas kiedy je całkiem stracimy.
Stań tak przed lustrem i z ręką na sercu podumaj ile z tego na te 18 lat małżenstwa ci uleciało,ile się zaniedbało.ile zgasło z czasem -przechodząc w rutynę.
I nagle gdy całkiem brak-to pojawia się żal.
A tym większy żal im większa emanuje w nim emocja.
Ale znam choćby z mojego otoczenia małżeństwo(zresztą kiedyś kolega i koleżanka z pracy)
Jakich sytuacja ciężka potoczyła w dół -a finałem było
Ona założyła Centum -On Stowarzyszenie (nie napisze jakie by nie było reklamy i antyreklamy)
I smutny finał bo w jedej placówce uczy się nienawiści do mężczyzn,a w drugiej placówce nienawiści do kobiet-a wszystko pod pseudo skrzydłami pomocy innym
przemekfrank napisał/a:
tylko po to by egzystować w takiego rodzaju związkach jest dla mnie osobiście dziwne.

A czy pytałes kiedyś zone uczciwie co ja pchało do.....
może już dawno była egzystencja i nuda?
przemekfrank napisał/a:
I jeszcze odnośnie tego podcinania skrzydeł - to co napisałeś Kenyi -uczulanie w pozytywnym wydaniu, które ma przynieść konkretną pomoc.
Czy masz na myśli wsparcie w postaci głaskania po głowie i mówienia, że teraz już na pewno będzie dobrze, to co się zdarzyło nigdy się nie powtórzy, a teraz będzie lepiej?
I komu takie coś może pomóc?
Chyba osobom słabym tylko.

Mylisz sie nie chce sie powtarzac :
ale choćby z racji mojego zawodu wiem to-w rozmowach z ludżmi trzeba jak stąpanie po lodzie.
Niezapominajka nie chce słuchać trudnych wersji -na dzis chce nadzieji zatem uszanujcie to i dajcie jej
Kolejny raz napisze zamiana ról:
Ty nie chcesz słuchac pozytywów,nie szukasz nadzieji
i wymagasz niemalże uszanowania tego (choćby z mojej strony)
-a niezapominajce nie pozwalasz na to co ona chce-dlaczego?
przemekfrank napisał/a:
Chyba osobom słabym tylko.

Przemku osoby słabe to te jakie nic ze swoim zyciem nie potrafia zrobic-jedyne co im przychodzi do głowy to zamknąc sie przed światem w swoim cierpieniu.
Prościej :
to takie osoby jakie nie podejma działań-na zmianę swego położenia
przemekfrank napisał/a:
Nikt nie ma takiej pewności i mieć nie może.

Dlatego że nie ma pewności to trzeba tkwić w marażmie?
Bynajmniej
dlatego jedni nie wierza i ida droga rozwodu
inni wierza i starają się naprawić związek
przemekfrank napisał/a:
I jeśli na zupełny już koniec, w odpowiedzi do Kenyi zwracasz uwagę, że warto w swych postach pisać : Ja tak sądze, Ja tak myślę...
Nie zauważyłem byś sam to robił w swoich wpisach .
Odpowiadając na moje posty i krytykując moje wypowiedzi nigdzie nie piszesz, że ty tak sądzisz, ja natomiast w każdym swoim poście i zdaniu piszę ja tak myślę, to moja opinia.
Wróć do swoich wypowiedzi i sam to zobacz :)
Może zasłanianie się swoim zawodem nie jest równoznaczne, że wiesz coś na pewno a reszta się myli?

Odpowiedz jest prosta -
bo ja analizuję to co piszesz.
Co do zasłaniania się zawodem?
Przemku na kilkanaście lat pracy-jestem w stanie wiele wyczuć nawet bez tego kontaktu face to face
I mam konkretna propozycje:
Udaj sie do jakiegoś terapety lub psychologa
opisz cała sytuacje jaka zaszła w tym temacie
przytocz wypowiedzi włąsne,kenya,moje i autorki postu
i poproś o przeanalizowanie tego i wnioski

Dla Ciebie też Pokój Ducha

Anonymous - 2013-03-29, 22:06

NM

Radzisz Przemkowi, aby udał się do terapeuty....
ale kilka postów sam piszesz, że jesteś w zwiazku dla dzieci bo bliskości juz nie ma.
Może jednak sam powinieneś się udać do terapeuty?
Po tym co napisałeś (o byciu dla dzieci) Towje rady są trochę ...hm...mało autentyczne.
Związek dwojga ludzi to jednak bliskość i zaufanie.

Anonymous - 2013-03-30, 08:06

grzegorz_ napisał/a:
Może jednak sam powinieneś się udać do terapeuty?

:mrgreen: :mrgreen: Sam jestem terapeutą
grzegorz_ napisał/a:
Po tym co napisałeś (o byciu dla dzieci) Towje rady są trochę ...hm...mało autentyczne.
Związek dwojga ludzi to jednak bliskość i zaufanie.

Grzegorzu to jest mój wybór(uwarunkowany moim życiem i relacjami)
Każda relacja zresztą jest inna -ja nikomu nie narzucam tego co sam wybrałem i czuje w danej chwili, nigdzie nie pisze pozostać w czymś takim na siłę.
Ja jedynie pisze że warto próbować cos naprawiać(szczególnie gdy są ku temu możliwości).

Co do bliskości i zaufania??
Kryzys w związku -zazwyczaj jest konsenkwencjami czegoś ,czego właśnie się nie pielęgnowało w związku, zaniedbało, albo coś przeszło w rutynę.
A tak na marginesie:

Grzegorzu:
nawet na tym forum często się pisze ile się psuło-tyle się naprawia

Ja Przemkowi nie proponuję spotkania ze specjalistami-by się przekonał co do własnej relacji(bo to musi samo dojrzeć)
Ja proponuje mu by zweryfikował prowadzą tu dysputę.
Czy niezapominajka ma prawo do własnej prywatnej wizji związku.
To zresztą co postarałeś się zrobić Grzegorzu powyżej z moim związkiem (ocenić)
Masz takie prawo??
raczej nie -ale rozumiem ludziom zawsze łatwiej babrać się w życiu innych- niż zająć się własnym
No chyba że jest to kogoś zawodem

Anonymous - 2013-03-30, 13:20

Cytat:
Manipulacja (łac. manipulatio – manewr, fortel, podstęp) – w psychologii oraz socjologii to celowo inspirowana interakcja społeczna mająca na celu oszukanie osoby lub grupy ludzi, aby skłonić je do działania sprzecznego z ich dobrem, interesem. Zazwyczaj osoba lub grupa ludzi poddana manipulacji nie jest świadoma środków, przy użyciu których wywierany jest wpływ. Autor manipulacji dąży zwykle do osiągnięcia korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych kosztem poddawanych niej osób.
Ogólnie, manipulacja jest formą zamierzonego i intencjonalnego wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała działania zaspokajające potrzeby/(realizowała cele) manipulatora.
Manipulować można treścią i sposobem przekazywania informacji.

Z punktu widzenia etyki manipulacja bywa postrzegana jako zachowanie niemoralne.

Mimo tego jest często używana w interpersonalnych kontaktach handlowych i negocjacjach.


źródło- Wikipedia.

Cytat:
NM napisał:
Ano wiedzieć z racji włąsnego zawodu musze miec tą zdolnośc(jest nieodzowna)
W manipulacji trzeba tylko znać granicę by wyczuć moment do kiedy pomaga-a gdzie juz szkodzi


Manipulacja, wszelkie jej rodzaje są zawsze dla mnie zachowaniem NIEMORALNYM, nawet jeśli dokonujący tej maniupulacji mieni się terapeutą.

Od razu wyczułam, choć terapeutą nie jestem, że lubisz NM manipulować, do czego się nawet bez żadnego zażenowania przyznajesz, szok!
Może to z racji zawodu jestem taka wyczulona, mam do czynienia z maniuplacją, manipulantami i im podobnymi na codzień:lol:
Ja powiem szczerze, biorąc pod uwagę twoje wcześniejsze "rowerowe sugestie" stawiałam na to, że być może zagrzewasz (trenujesz) akwizytorów.
Konkluzja - lekarzu lecz się sam.

Anonymous - 2013-03-30, 16:33

kenya napisał/a:
Ja powiem szczerze, biorąc pod uwagę twoje wcześniejsze "rowerowe sugestie" stawiałam na to, że być może zagrzewasz (trenujesz) akwizytorów.Konkluzja - lekarzu lecz się sam.

Błąd miła Pani
to jest moje zajęcie

[Wycięty link]

-i wiem że na tym forum niemile widziane.(przepraszam moderatorów za link)

I cóz widac miła Pani(z twojej strony)
-stosowana technika-oszmieszanie innych.

A moja konkluzja?
-Kenya: może czas polubić ludzi

[ Dodano: 2013-03-30, 20:40 ]
kenya napisał/a:
Może to z racji zawodu jestem taka wyczulona, mam do czynienia z maniuplacją, manipulantami i im podobnymi na codzień

no własnie :mrgreen: :mrgreen:

Czym jest manipulacja?

Ludzie, którzy poniżają, są manipulatorami z definicji. Nic nie dają, tylko biorą. Jest tysiąc sposobów na manipulowanie i oszukiwanie ludzi. Perswazja, szantażowanie zawstydzeniem, obrażanie, insynuacje i fałszywe komplementy — to wszystko są werbalne sposoby manipulacji.

Anonymous - 2013-03-30, 22:32

NM, skoro wiesz że na tym forum nie zamieszczamy linków do rzeczy mogących być zagrożeniem duchowym, to nie przepraszaj, tylko po prostu tak nie rób.
Cel nie uświęca środków, czyli nie podpieram się linkiem za który muszę przepraszać, bo to oznacza (w moim rozumieniu), że siła moich argumentów bez tego linka jest mikra.
Link wycinam.
Dobrych Świąt życzę :-)

Anonymous - 2013-04-01, 08:46

Nirwanna napisał/a:
Cel nie uświęca środków, czyli nie podpieram się linkiem za który muszę przepraszać, bo to oznacza (w moim rozumieniu), że siła moich argumentów bez tego linka jest mikra.

Nirwano co racja to racja.
Zatem :
specjalizacja moja związana jest(była) z:
perswazja manipulacyjną- dlatego jawne przyznanie się do manipulacji.

Ale jest i dobra strona w tym wszystkim :
Ponieważ jak napisałaś Nirwano forma terapii przy jakiej pracowałem, niesie za sobą pewne złe aspekty.
A ja personalnie znalazłem nową drogę(wskazana chyba przez Kogoś-kto tego chciał)
jestem w trakcie zmiany specjalizacji
- Nirwano nie ma tego złego -jakie by na dobre nie wyszło
:lol: :lol:

Anonymous - 2013-04-01, 11:13

NM napisał/a:
Sam jestem terapeutą


Witaj Norbert. :) A to się czegoś nowego dowiedziałam.

Jakim terapeutą? Którą uczelnię skończyłeś? Pytam z ciekawości, chyba to nie jakaś tajemnica?

Myślę, że niepotrzebnie próbujesz "uprawomocnić" swoje teorie poprzez wzbudzenie w forumowiczach zaufania jako do kogoś, kto pracuje z ludźmi i prowadzi z nimi profesjonalne terapie. Myślę, że kłamiesz. Przecież znam Twoje dawne posty, źródła, którymi nie raz i nie dwa się wspoerałeś i tu cytowałeś, Twoje wypowiedzi pozbawione większego sensu, bez ładu, bez składu, niespójne, chaotyczne. Nie widać w nich było śladu wiedzy potrzebnej do prowadzenia terapii z kimkolwiek, nie widać było profesjonalizmu charakterystycznego dla fachowców tego typu.

Kolejne konto i widzę, kolejne awantury, słowne potyczki, prowokacje, scysje....

Ponoć to forum już Cię nie interesowało, nadal tu jesteś i w każdym zdaniu słychać, widać i czuć "starego" Norberta. Gdzie te wyniki terapii w Twoim życiu, Norbercie?

Anonymous - 2013-04-01, 12:51

NM napisał/a:

To zresztą co postarałeś się zrobić Grzegorzu powyżej z moim związkiem (ocenić)
Masz takie prawo??
raczej nie -ale rozumiem ludziom zawsze łatwiej babrać się w życiu innych- niż zająć się własnym
No chyba że jest to kogoś zawodem


NIe oceniam Twojego związku, nie oceniam bo zwyczajnie nie znam ani Ciebie, a ni Twojej żony. Jedynie poddaję w wątpliwość Twój przepis na życie który serwujesz innym.
Mianowicie "dla dobra dzieci trwaj w związku bez intymności i bliskości".
Może ludziom poranionym przez życie , a tacy są na tym forum trzeba mówić : "walcz o dobre relacje" walcz o małżeństwo bo może sie uda i kiedyś będziesz blisko z Twoją żonę/mężem.
Może to lepsze niż proponowanie od razu męczeństwa w imię dobra dzieci ?
Ponadto dodam , że w słowach przysięgi małżenskiej na 1 miejscu jest MIŁOŚĆ ! czy miłość to zycie jak kumple, bo dzieci?....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group