Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Życie po zdracie emocjonalnej

Anonymous - 2013-03-16, 12:59

Orsz
Piszesz za przeproszeniem jak jakis macho, który obije (sorry za wyrażenie) mordę każdemu potencjalnemu kochankowi zony.
Mam nadzieję, że nie uważasz, że żona przy okazji też powinna dostać po twarzy?

Anonymous - 2013-03-16, 13:01
Temat postu: Re: Życie po zdracie emocjonalnej
Witam!
Ja jestem po przeciwnej stronie,byłam zdradzana przez męża ponoć od kilku lat,tłumaczył się tym że zawsze był pod wpływem alkoholu,lecz gdy znowu nie wrócił na dwie noce coś we mnie pękło i zaczełam szukać i znalazłam.Okazało się że to nasza wspólna znajoma i ponoć wiele innych,teraz w to nie wnikam.Najgorzej zabolało jak w nerwach wyprowadziłam się z dziećmi do innego mieszkania bo nie mogłam na niego patrzeć.A on zamiast ratować małżeństwo pił i pisał tylko sms "wróć".Po czym znalazł następną z którą prawie układał sobie życie-szybko co?Po trzech miesiącach wróciłam do domu ze względów finansowych wynajem kosztuje,on wyszedł na cały wikend a w niedziele go zobaczyłam pijanego z nową zdobyczą.Przyszedł wieczorem do domu i klękał,błagał.Bardzo go kocham i chyba nie jestem gotowa na zupełne odejście od niego,ból który przeżyłam nie jest do opisania to wyrwane serce a mimo wszystko próbuję mu wybaczyć jest bardzo ciężko ale moja miłość jest silniejsz i jeżeli nie da mi powodó do nowych podejżeń myślę że z biegiem czasu znów mu zaufam.Teraz jest cudownie chciałabym aby tak pozostało.Więc jeśli Twoja miłość do żony jest tak silna jak moja do męża to walcz,jest warto,pokaż jej że ją kochasz,okazuj dużo czułości i szacunku,zmień coś,zaskocz ją.WALCZ O SWOJĄ MIŁOŚĆ.

Anonymous - 2013-03-16, 13:01

Dobrze uważasz.
Tu nie chodzi o bycie maczo, tylko normalnym mężczyzną. Pan Jezus też nawet bata potrafił użyć gdy okoliczności tego wymagały.

[ Dodano: 2013-03-16, 13:06 ]
Basia, Twój mąż Cię nie kocha. Jesteś od niego uzależniona emocjonalnie. Moim zdaniem to nie jest właściwa droga. Niestety żadnej recepty nie mam. Jedyną nadzieją jaką mam jest to że moje słowa, zapewnie bolesne są niczym względem tego co opisałaś słowami "miałam wyrwane serce".

Anonymous - 2013-03-16, 13:23

Orsz, jeśli już mielibyśmy karać przemocą za zdradę (nie uważam tak) to żonę/męża
bo to oni ślubują wierność skrzywdzonemu, a nie kochanek czy kochanka

Anonymous - 2013-03-16, 14:13

Piszesz tak jakbyś nie czytał tego co napisałem. A poza tym tu nie o karę chodzi tylko o racjonalne choć w pewien sposób wyglądające na emocjonalne działanie.
A poza tym kobietom krzywdy się nie robi i kobiety sa przeważnie ofiarami naszymi i kochanków. Tak uważam. Co nie zmienia faktu, że o miłość po zdradzie ciężko o ile jest możliwa.

Anonymous - 2013-03-16, 17:53

Cytat:
Ewentualna krzywda powinna być adekwatna do sytuacji. Przesadzać nie wolno. Wyrzekanie się przemocy jest niesłuszne choć politycznie bardzo poprawne.

Czy należy przez to rozumieć, że usprawiedliwiasz zrobienie komuś krzywdy? Adekwatnie do sytuacji? Czy to nie jest zasada "oko za oko"? A nieprzesadzanie to zapewne nie wolno "dwa oka za jedno oko"?
Poza tym chyba ja inaczej rozumiem słowo "przemoc". Dla mnie ono zawsze jest pejoratywne, oznaczające nadmiar siły w stosunku do potrzeb sytuacji. I nijak się ma do użycia siły w obronie własnej lub kogoś, którą uważam za usprawiedliwioną i konieczną.

Anonymous - 2013-03-17, 23:46

Orsz czemu uważasz, że mąż nie kocha Basi?
To nie jest takie proste.

On jest chory i ona także.

Właśnie pochłaniam "kobiety, które kochają za bardzo" Norwood. Rewelacyjna, aczkolwiek to smutne, ale jestem jedną z tych kobiet (gdzieś w tym tłumie znalazłam siebie, choć na pierwszy rzut oka ciężkie do stwierdzenia). Zamówiłam kolejne książki i mam namiary na terapeutę.

Jak tak zaczęłam się zagłębiać to wokół mnie jest pełno chorych ludzi. Ale póki życie trzeba walczyć :mrgreen:

Anonymous - 2013-03-18, 09:21

Witajcie...
Cieszę się, że znalazłam to forum. Po wertowaniu wielu "świeckich" forów, nie znalazłam tam dokładnie tego, czego szukałam. Tam najczęściej polecanym lekarstwem zwykle jest rozstanie. Najprościej...
A ja mam mętlik w głowie. Po zdradzie emocjonalnej jestem rozbita i cierpię chyba tak samo, jak po fizycznej. Tak boli zaangażowanie emocjonalne z inną kobietą, oszustwa i kłamstwa z tym związane... Nie wiem jak ponownie zaufać, nie wiem nawet czy tego chcę... Potrzebuję czasu, żeby wszystko na nowo poukładać. I nie wiem jak to będzie dalej... Próbuję być cierpliwą (choć to niezmiernie trudne) i oddać sprawy Bogu...
Nieustannie się modlę, proszę także o Waszą modlitwę w mojej intencji...

Anonymous - 2013-03-18, 12:44

Witam!
Dziękuję że zadałaś pytanie,dlaczego uważa że mąż mnie nie kocha.Ostatnio dużo ludzi mi to mówi,że jakby kochał to by nie zdradzał.Ja zdaję sobie sprawę z tego iż kocham go za bardzo lub jestem od niego uzależniona,pewnie to prawda,ale on odemnie też,miał kochanki ale nie potrafi się zakochać w innej nie chce odejść.Także chodzę do terapełty iż zdaję sobie sprawę z problemu.Ale jak na razie nawet po zdradzie jednak nie potrafię żyć bez niego.Czy uważasz iż z mojej strony brak zapachu męża,nie umiejętność zasypiania bez niego,szybsze bicie serca gdy go widzę,czułośc w każdej postaci,namiętność,wspólne wyjazdy,wykonywanie różnych czynności razem,jego dotyk mnie uspokaja i to bardzo czuję się bezpiecznie i wiele innych mogę wymieniać bez końca.Czy uważasz nadal że jestem od niego uzależniona czy jednak uznasz że to jest miłośc.I jeszcze Ci coś powiem uważam że on mnie kocha na swój sposób ale kocha,i wiele odczuć moich odczuć wiem że on też przeżywa.Nie bronię go ale ja to czuję.Jesteśmy ze sobą 18 lat po ślubie a dwa lata przed ślubem,mamy ja 37 mąż 38,więc jesteśmy ze sobą od zawsze a znamy się jeszcze dłużej.On wyprzedza moje myśli a ja jego.Co o tym myślicie,czy to nie miłość tylko przyzwyczajenie a może jednak jesteśmy dla siebie przeznaczeni?

Anonymous - 2013-03-18, 17:37

Basiu kochacie się, ale jednocześnie potrzeba wielu zmian i to w twoim życiu wewnętrznym. Musisz sama dla siebie stać się ważna, kochana, lubić siebie, lubić samotność, musisz być samolubem. I wiele innych kroków musisz podjąć jak i każdy z nas, który ma tu problem. To nie naszych współmałżonków mamy zmieniać, a samych siebie. Dlatego takie odcięcie się od tej naszej połówki, pewnego rodzaju utratą kontroli, manipulacji nad ich życiem, obojętność i stanie z boku mogą pomóc naszym małżeństwom.

Aby twój mąż się zmienił musisz sama dla siebie się zmienić i wypełnić swoją pustkę, aby przerwać swoje cierpienie. Myślę, że Bóg chce, aby człowiek tu na ziemi też był szczęśliwy

U mnie teraz podobnie. Małżeństwo miało wypełnić moją pustkę i niespełnione marzenia. Właśnie próbuję zaakceptować, że pewna bardzo ważna rzecz w moim życiu się NIGDY nie spełni i muszę znaleźć swoją przytań. Coś nowego. Mój mąż musi przestać wypełniać moje niespełnione marzenia.

Na prawdę ostatnio dużo rozmawiamy o nas, naszym dzieciństwie, o naszych żalach i dziś wiem, że nie przypadkowo został moim mężem. Kochamy się bardzo, ale jednak On upadł.

Wiem, że teraz to ja mam się zabrać za robotę. Fachowa pomoc, książki, modlitwa i ciężka lekcja nauki kochania siebie taką jaka jestem i zaakceptowania wszelkich moich niepowodzeń. To strasznie trudne, ale zrobię wszystko, żeby wygrać, bo nagrodą jest wspólne życie z moim mężem w wieczności i niesamowicie pragnę naszej świętości.

Czasami to myślę, że trzeba stanąć z boku i obejrzeć film o nas samych, o naszych tajemnicach, sekretach... Chyba najgorsze jest to, że może się wydać jak bardzo jesteśmy nieszczęśliwe, sztuczne ze swym uśmiechem, poczuciem humoru, ze swoją maską dla ludzi.....

Muszę przyznać, że dzięki ludziom obecnym na tym forum poznałam na prawdę co znaczy Sakrament Małżeństwa. Nigdy nie był dla mnie taki ważny jak teraz.

Anonymous - 2013-03-19, 10:01

Dziękuję że odpisałaś na moją wiadomość.A co do Twoich rad to najgorsze jest to że ja to wszystko wiem ale nie potrafię tego zrobić,nie wiem czemu jest to takie trudne,może mój mąż faktycznie ma na mnie taki wpływ,po moim powrocie do domu praktycznie osiągnoł już wszystko co chciał.Wycofałam papiery rozwodowe,ale teraz nie wiem czy dobrze zrobiłam może powinnam przetrwać ten ból który miałam w sobie i pokazać mu że to co zrobił było bardzo złe.On ma do tego bardzo tródny charakter jest bardzo uparty i odnosze wrażenie że nie widzi moich cierpień tylko swoje.Od ponad roku walczy ze mną o to bym swoje stoisko zrobiła i na niego i na siebie.Ponieważ ja prowadzę małe stoisko odzieżowe,ale pracuję sama nikogo nie zatrudniam wiadomo na rynku nie jest dobrze.Ale on nie może tego przeżyć że ono jest na mnie i cały czas walczy ze mną.Ale ja tego nie zrobię już mu nie ufam po tym wszystkim,a jeszcze teraz zamiast nadal mieć skruchę to on znowu zaczyna walkę,ja już nie wiem o co mu chodzi,czy chce być ze mną bo mnie kocha czy tylko dla tego że ma wygodę,choć naprawdę jest kiepsko ale on się na tym nie zna i myśli inaczej.Mówiem Ci nie wiem co mam robić nie umiem żyć bez niego ale czy to warto czy on naprawdę mnie kocha.Mówi że tak bardzo,ale to tylko słowa tamtym też tak mówił.Mam w to wierzyć.Choć"wiara czyni cuda"
Anonymous - 2013-03-19, 14:04

Przeczytaj koniecznie książkę "kobiety, które kochają za bardzo" Norwood.
Jest tam wiele ciekawych spostrzeżeń i rad.
Mnie bardzo poruszyło to jakie role odgrywamy w naszym życiu. Jak bardzo jesteśmy uwikłani w granie ról.

Skończ walkę z mężem. Musisz realizować tzw. 10 przykazań autorki i być konsekwentna w tym. Kto wie być może jedynym rozwiązaniem będzie separacja, albo dużo trwalszy i mocniejszy związek. Czego Ci bardzo życzę.

Po zdradzie, my z mężem podpisaliśmy intercyzę. Wszystko należy do mnie. To też mi dało pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i niezależności, że gdyby się nie zmienił nie jestem zależna tylko od niego i z pewnością sobie poradzę. Dodam, że po macierzyńskim wybrałam zaległy urlop i od marca jestem bezrobotna i to też była dla mnie kolejny cios jak przed Świętami dowiedziałam się, że mi dziękują. W tamtym roku straciłam wszystko. Męża, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, szacunek do siebie, pracę, perspektywy, wszystko.....
Chyba to było moje dno.....
I teraz chcę się odrodzić na nowo, znaleźć to wszystko co pogrzebałam dawno na dnie serca...

Nie chcę Ci doradzać. Sama jestem w drodze do uzdrowienia samej siebie i podobnie jak Ty szukam. Choć mój mąż zmienił się o 360 stopni i czasami myślę, że chyba tego nie chciałam. W jednym z kazań ks. Pawlukiewicz powiedział, że niektóre kobiety nie chcą, aby ich mąż przestał pić. Dziś wiem o co mu chodziło. Tak właśnie jest w destrukcyjnych związkach i nie ma co się łudzić, że jesteśmy takie kryształowe. Coś w dzieciństwie zostawiło na nas rysę.....

Zajrzyj też do kącika filmowego, jest tam wiele ciekawych propozycji.

Myślę, że bardzo ważne jest też powiedzenie sobie, że mam problem i sama nie dam sobie z nim rady.
Więc nie skupiaj się teraz na mężu odstaw go trochę na bok i zacznij czytać i szukać samej siebie. Fajnie, że masz terapeutę, ja nadal szukam, bo te namiary co dostałam chyba nieaktualne - dzwonię i nikt nie odbiera, ale będę szukała dalej :-D

Z Bogiem

Ps. Jak przeczytasz możemy podzielić się wrażeniami. Niedługo mi przyjdą kolejne książki. Przy małym dziecku potrafię pochłonąć jedną w 3 dni ;-)

Anonymous - 2013-03-20, 14:40

Na pewno przeczytam książkę poleconą przez Ciebie i dam znać jakie wyciągnęłam wnioski.
A co do odsunięcia się od mojego męża to jest trochę trudne on jest teraz na etapie bycia przy mnie prawie non stop.Nie wiem czy pisałam ale ja nie mieszkałam z nim w domu prawie 3 miesiące jak odkryłam jego zdradę on myśli że ja też kogoś miałam bo przeczytał moje smsy.Owszem spotykałam się z kimś ale nic nas nie łączyło po prostu miałam z kim pogadać i na chwilę zapominałam o bólu.Powiedziałam mu o tym ale on i tak chyba przestraszył się że ja naprawdę mogę zakochać się w kimś innym i poczuł zagrożenie.Przez te wspólne lata nigdy nie dawałam mu podstaw do zazdrości może zaczoł traktować mnie jak nie atrakcyjną kurę domową,a tu nagle ktoś się mną zainteresował to był chyba dla niego szok,fakt jest taki że wygląd zewnętrzny też trochę zmieniłam i zaczęłam bardziej dbać o siebie ale na pewno nie dla mężczyzn tylko dla samej siebie.Po prostu lepiej się czuje.
Wiem że mam problem i to sama z sobą i wiem że muszę sobie z nim poradzić,chodzę na terapię ale to tkwi we mnie sama nie wiem czego chcę od życia i jak chcę je przeżyć.Nie wiem czy warto dawać kolejną szansę mężowi mimo tego że go kocham bo nie wiem czy on na nią zasługuje nadal chce być w moim życiu najważnieszy i nim zawładnąć a ja staram się z tym walczyć a jak na razie to słabo mi to wychodzi.

Anonymous - 2013-03-20, 15:32

basia976 napisał/a:
Nie wiem czy warto dawać kolejną szansę mężowi mimo tego że go kocham bo nie wiem czy on na nią zasługuje


a ty chciałabyś mieć kolejną szansę ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group