Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Życie po zdracie emocjonalnej

Anonymous - 2013-03-01, 22:17

Orsz napisał/a:
ale oczywistą rzeczą jest że żona nie powinna mieć żadnych tajemnic.


troszkę farmazony....bo gdyby tak było, małżeństwa mogłyby chodzić do spowiedzi parami....a póki co, grzechem jest podsłuchiwanie spowiedzi drugiej osoby.....i nie znalazłem żadnego przepisu czy zalecenia kogoś uprawnionego w tej kwestii, który by to zmieniał....nie bawmy się w bogów, co to mają wiedzieć, rozliczać, karać....Bóg będzie rozliczał za wszystkie nieszczerości i kłamstwa....śledzenie, lanie po mordzie, zemsta, kontrolowanie niestety jest strasznie słabe...ludzkie może, ale i słabe, zwłąszcza, jeśli trwa l a t a m i, czy miesiącami, jak tam czytam niektórych forumowiczów....bez urazy....
byłem taki sam....dopóki wreszcie nie dotarło do mnie: halo, Szymon.....wielce idealny człowieczku, twoja pycha cię unosi pół metra nad ziemią, a z tej odległości wiele spraw wygląda inaczej niż w rzeczywistości....im człowiek ma szczersze spojrzenie na siebie i więcej w sobie pokory, tym łatwiej wybacza....a im bardziej wierzy w swoją kryształowość i bezbłędność, tym dłużej trwa w zaciętości.....prosty mechanizm.....każdy sam wybiera swoją drogę dochodzenia do naprawy małżeństwa i naprawy siebie.....
prosiłbym jednak zdecydowanie i stanowczo o usuwanie postów nakłaniających lub sugerujących przemoc fizyczną, a nie jest to pierwszy wątek, w którym się taka opcja pojawia.....to chore i szkodliwe.....i nie ma nic wspólnego z nauką Chrystusa......pozdrawiam,s.

Anonymous - 2013-03-02, 00:19

krasnobar napisał/a:
.im człowiek ma szczersze spojrzenie na siebie i więcej w sobie pokory, tym łatwiej wybacza....a im bardziej wierzy w swoją kryształowość i bezbłędność, tym dłużej trwa w zaciętości.....prosty mechanizm...


Prawda

Anonymous - 2013-03-05, 21:17

Żona od 2-ch tygodni jest w sanatorium. Byliśmy u Niej. Zapytałem, w piątek wieczorem (sms-em), czy mamy jednak przyjechać i ze uszanuję jej każdą decyzję i jeśli nie chce żebym przyjechał z synem to zrozumiem. Odpisała dopiero rano, kiedy byliśmy już spakowani a dziecko cieszyło się że jedziemy do mamy. Odpisała, że lepiej jakbyś my nie jechali, dziecko może bardziej tęsknić..., ja zacznę się Jej czepiać i że ogólnie boi się spotkania ze mną. Nic się nie odezwałem. Było mi przykro.
Ale, przemyślałem sprawę i zdecydowałem, że pojedziemy nie do niej, ale zrobimy sobie wycieczkę do tej samej miejscowości. Odpoczniemy od miasta. Najwyżej dostanie smsa, że pozdrawiamy z rynku Muszyny i jak będzie chciała nas zobaczyć to przyjdzie. Pojechaliśmy. Ona zadzwoniła jak byliśmy w drodze. Powiedziałem, że jedziemy. Dzwoniła powiedzieć byśmy jednak przyjechali. Dziecko dobrze się tam czuło. Ja zupełnie nie. Była chłodna. Czułem się jakby się mnie wstydziła przed nowymi kolegami i koleżankami. Całusek, przytulenie? Tylko z mojej inicjatywy i to bardzo krótki. Co jakiś czas mi zarzucała, że a to dziecko źle ubrane, że nie wziąłem tego i tamtego.. (A naprawdę się starałem). Tak kilkanaście razy. W połowie drugiego dnia nie wytrzymałem. Zdenerwowała mnie kolejnymi zarzutami. Pokłóciliśmy się. Zostawiła mnie na chwilę w pokoju i nie mogłem się oprzeć. znalazłem kolejną nową kartę SIM do telefonu. Domyślałem się że używa ją do kontaktu ze swym "przyjacielem". pokazałem ją jej i zapytałem. Ona że ją znalazła, potem że ktoś jej ją dał i nie może mi powiedzieć, itd. Gubiła się i kłamała jak nastolatka. W jednej chwili zabrałem dziecko i ruszyliśmy do samochodu. Wybiegła za nami. Na parkingu rozmawialiśmy krzycząc i płacząc jedno na drugiego. Ona mi zarzucała, że wiedziała że tak się skończy nasz przyjazd, że ciągle węszę, szpieguje i ma tego dość. A ja jej kolejne kłamstwo i złamanie następnych już przyrzeczeń że nie będzie się z nim już kontaktować...
Odjechałem. Zadzwoniłem już z domu, że dziecko jest całe i bezpieczne. Poprosiłem ja aby się stanowczo określiła ja czy on. Płakała i powiedziała że potrzebowała porady informatyka dla kogoś. (nie do końca jej już w to wierze). Tym bardziej, że przed wyjazdem znalazłem dwa nowe numery gg spisane na karteczce (jeden jej, a drugi jego). Emocje stopniowo opadały i rozłączyliśmy się w udawanym spokoju.

Nie wiem co mam robić? Nie umiem jeszcze, ale staram się coraz więcej modlić taką prawdziwą modlitwą. Wiem że muszę dużo zacząć pracować nad sobą. Jestem obecnie wrakiem psychicznym. nie mam siły zając się dzieckiem, w pracy mam problemy, domem. Myślę tylko o niej. Zarówno Ona jak i ja jesteśmy już całą sytuacją strasznie zmęczeni.

Przed chwilą zadzwoniła i rozmawiała tylko z dziećmi. Ze mną nie. Smutno mi się zrobiło, no ale.. Zresztą mija już drugi tydzień jej pobytu poza domem i jej telefony do domu, mnie - można policzyć na palcach. Tęsknie za nią bardzo, a Ona za mną chyba w ogóle.
Został jeszcze tydzień i chciałbym przygotować się emocjonalnie na jej przyjazd by niczego nie zepsuć. By stanąć na nogi i by zacząć odbudowywać to co zaczęło się rozlatywać w ostatnim czasie. Wiem,że ja też jestem temu winny, nie pielęgnowałem naszej miłości, nie dbałem o jej potrzeby emocjonalne i bardzo chcę się zmienić, ale nie wiem czy potrafię...
Dzięki, że Jesteście ze mną!

Anonymous - 2013-03-07, 13:07

Żona nie widzi swojej winy, żąda od Ciebie zaufania jednocześnie okłamując Ciebie - to jakby żądała dla siebie "swojej" przestrzeni do działania, wypychając z niej Ciebie jako przeszkodę.
Wydaje mi sie ze postawienie granic Twojej akceptacji i konsekwencja w jej przestrzeganiu są nieodzowne.
Granic dotyczących jej zachowania, sposobów odbudowy zaufania, szacunku, szczerości.
Te kłamstwa co do karty - trzy różne wersje... która z nich prawdziwa czy aby jedna.. nawet tego nie dostrzega ?

Konsekwencja to nie działanie w emocjach.
Tobie, co zrozumiałe, "puszczają nerwy".
Jednak kłótnia niczego nie rozwiąże, często w kłótni mówimy coś czego potem żałujemy, mówimy coś co zamyka drogę pojednania.

Nic nie piszesz na temat religijności w Waszym życiu.
Jak było z religijnością Waszą kiedyś jak teraz.
Czy zachowanie żony zmieniło się od jakiegoś czasu ?
Może powrót na do religijności, zrozumienie przesłania miłości pozwoliłby Wam znaleźć porozumienie ?

Anonymous - 2013-03-07, 14:01

Jakie w tej sytuacji ma znaczenie czy zona jest religijna czy nie:?

Mąż pewnie jest bo szuka pomocy na tym forum, a nie jakimś forum GW

"Zona nie widzi swojej winy"

Gdyby tak było to pewnie już wnioslaby pozew o rozwód

Anonymous - 2013-03-07, 14:25

grzegorz_ napisał/a:
Jakie w tej sytuacji ma znaczenie czy zona jest religijna czy nie:?

Mąż pewnie jest bo szuka pomocy na tym forum, a nie jakimś forum GW


Jakie ma znaczenie czy jest religijna ... takie jakie ma znaczenie uznawanie pewnych wartości moralnych, zasad.


grzegorz_ napisał/a:

"Zona nie widzi swojej winy"

Gdyby tak było to pewnie już wnioslaby pozew o rozwód


sorry, ale nie widzę związku przyczyna-skutek :-(
Rozwodzą się tylko ci którzy nie widzą swojej winy ???? :-/

Anonymous - 2013-03-07, 15:45

"GregAN"]Może powrót na do religijności, zrozumienie przesłania miłości pozwoliłby Wam znaleźć porozumienie ?

Mysle ze wlasnie to jest droga.bo grzeszac,oddalamy sie od Boga i stajemy sie slepi,i latwo sie usprawiedliwiamy. A zblizajac do Boga,Jego swiatlo zaczyna rozjasniac nasze skrywane zakamarki i staje sie coraz jasniejsze co jest dobre a co zle.
Mysle ze tylko zblizajac sie do Boga jest szansa by malzenstwo na nowo odkrylo moc sakramentu i czym jest prawdziwa milosc.

Anonymous - 2013-03-07, 15:55

GregAN napisał/a:

sorry, ale nie widzę związku przyczyna-skutek :-(
Rozwodzą się tylko ci którzy nie widzą swojej winy ???? :-/


Myśle ze związek przyczynowo-skutkowy jest.
Osoba widząca swoją winę ma większą motywacje do trwania i naprawy związku.

Anonymous - 2013-03-07, 17:09

tpi7 jak żona wróci do domu kup dla niej piękny bukiet jej ulubionych kwiatów, wypucuj chałupkę, zrób pyszny obiad o nic nic pytaj. bądź uśmiechnięty i zadowolony :->

a swoje obawy, smutki i lęki powierz Bogu.

poszukaj terapeuty dla siebie i popracuj nad sobą, a potem z Bożą pomocą będziesz walczył o żonę, wasze małżeństwo, waszą rodzinę.

cierpliwości....

Anonymous - 2013-03-07, 20:14

niezapominajka8
Super praktyczne,a zarazem Boze ujecie problemu!

tpi7,powodzenia

Anonymous - 2013-03-08, 22:39

Cytat:
Osoba widząca swoją winę ma większą motywacje do trwania i naprawy związku.

No własnie duży problem w tym, iż Ona nie do końca widzi tu jakąkolwiek swoją winę. Ciągle powtarzała, "że Ona nic złego nie robi. To tylko rozmowy. Ja jak zwykle przesadzam, i tak w kółko." Kiedyś zarzuciłem jej, że szatan nimi kieruje by rozwalić nasze małżeństwo, to w odpowiedzi usłyszałem, że to własnie dostała pokierowanie od Boga by pomóc innemu człowiekowi.

Cytat:
żąda od Ciebie zaufania jednocześnie okłamując Ciebie - to jakby żądała dla siebie "swojej" przestrzeni do działania, wypychając z niej Ciebie jako przeszkodę.
Wydaje mi sie ze postawienie granic Twojej akceptacji i konsekwencja w jej przestrzeganiu są nieodzowne.
Granic dotyczących jej zachowania, sposobów odbudowy zaufania, szacunku, szczerości.
Te kłamstwa co do karty - trzy różne wersje... która z nich prawdziwa czy aby jedna.. nawet tego nie dostrzega ?

Bardzo ranią mnie te jej kontakty z nim i kłamstwa z tym związane, w których jak 5-latka zaczyna się gubić. Nigdy wcześniej nie umiałaby mnie okłamać. Teraz to chleb powszedni. Kiedy mówię Jej o swych uczuciach. odpowiada, żebym nie jej szpiegował, nie trzymał ją w wiezieniu psychicznym i dał żyć. Żebym był dla niej dobry, a wtedy będzie dobrze. A ja jej mówię, że jej nie ufam i dopóki nie pozwoli na odbudowywanie zaufania do siebie tak mogę reagować..

Co do stanowczości. To mam rozumieć, że kiedy po jej powrocie znów się skontaktują to mam Jej pokazać łózko w innym pokoju, pomóc spakować walizki uśmiechając się, mówiąc to uprzejmie w spokoju i opanowaniu ?... Czy w ten sposób okażę Jej moją miłość, dobroć i zrozumienie? Wybaczam Jej. Wybaczam jej za każdym razem i jeszcze wybaczę. Bo Ją kocham, ale to według mnie, trochę kłóci się z tą ostrą stanowczością po kolejnym kłamstwie i kontakcie z pseudo przyjacielem.

Mam jeszcze parę dni do końca "okresu ochronnego" czyli Jej przyjazdu i mam niezły mętlik w swej "zdołowanej" głowie, jak mam się zachowywać w razie krytycznej sytuacji.

Jesteśmy osobami wierzącymi praktykującymi, ale tak bez większego zaangażowania. Czyli co niedziela i święta w Kościele, szybka modlitwa i starczy.
Teraz wiem, zagłębiając się w literaturę teologiczno-psychologiczną, że nawet szczerze i prawidłowo nie umiałem z Bogiem rozmawiać poprzez modlitwę. Z małżonką nie modlimy się razem, bo gdy jej (nawet w trakcie kryzysu) zaproponowałem to odrzekła, że to wtedy na pokaz będzie i nie będzie szczere. Woli osobno. Na razie odpuściłem, ale wrócę do tego.
GregAn zachowanie mojej żony zmieniło się nagle od pierwszego realnego spotkania z tym gościem. Tak jakby ktoś palcem pstryknął i odwrót o 180 stopni ode mnie.

Cytat:
Może powrót na do religijności, zrozumienie przesłania miłości pozwoliłby Wam znaleźć porozumienie ?

Myślę, że na pewno. Tą drogą postanowiłem iść przynajmniej na razie sam i pociągając stopniowo za sobą małżonkę. Bez modlitwy, bez rozumowania obecnego mojego krzyża nie dam sobie rady. Chciałbym dzięki zbliżeniu się do Boga nauczyć się tej prawdziwej miłości z "Hymnu o miłości". Teraz faktycznie ta miłość jest bardziej toksyczna niż Boża. Jestem zbyt zaborczy, zazdrosny i nie ufający. Pracuję nad tym. potrzebuje dużo siły i cierpliwości o którą mi trudno.

Kiedyś to ja bardziej byłem chłodny dla żony i to ona o mnie zabiegała (ale nigdy jej nie zdradzałem i nie miałem zamiaru) a teraz jest na odwrót. Zrozumiałem, co ona przechodziła, jak czuła się odrzucona, nie rozumiana i choć często mówiłem jej słowa że ją kocham to czuła się jednak nie kochana, a i rutyna swoje dodatkowo zrobiła. Teraz już wiem jak bardzo zaniedbałem naszą miłość i wziąłem się wpierw za siebie. Ale mam nadzieję, że nie jest jeszcze za późno. Ale mam nadzieję i to również dzięki Wam, którzy tu piszecie, krytykujecie mnie i korespondujecie ze mną. Bóg zapłać Wam za to.

Cytat:
tpi7 jak żona wróci do domu kup dla niej piękny bukiet jej ulubionych kwiatów, wypucuj chałupkę, zrób pyszny obiad o nic nic pytaj. bądź uśmiechnięty i zadowolony

mam własnie taki plan :) Tylko z tym uśmiechem będzie trudno bo taki stan depresyjny mam i przeszkadza mi to w radości.

Cytat:
poszukaj terapeuty dla siebie i popracuj nad sobą, a potem z Bożą pomocą będziesz walczył o żonę, wasze małżeństwo, waszą rodzinę.

Już pozapisywałem siebie i nas. Zarówno na indywidualną jak i małżeńską terapię. Czytam mnóstwo poradników i tych chrześcijańskich i nie. Rozmawiam z Wami. Jutro wybieram się na ognisko Sycharowskie. Staram się korzystać ze wszelkich możliwości, bo sam nie dałbym rady i chyba koniec byłby bliski. Póki mam siły chcę walczyć!

Cytat:
cierpliwości....

Tego mi własnie brakuje ;-)

Anonymous - 2013-03-09, 16:01

Witam Cie serdecznie!
Być może przegapiłam wcześniej, a może i nie...
Bardzo Ci polecam ten film http://pl.gloria.tv/?media=179874
i tę modlitwę...

Mdr 7,15-21
Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli
i myślenie godne tego, co mi dano!
On jest bowiem i przewodnikiem Mądrości,
i tym, który mędrcom nadaje kierunek.
16 W ręku Jego i my, i nasze słowa,
roztropność wszelka i umiejętność działania.
17 On mi dał bezbłędną znajomość rzeczy:
poznać budowę świata i siły żywiołów,
18 początek i kres, i środek czasów,
odmiany przesileń i następstwa pór,
19 obroty roczne i układy gwiazd,
20 naturę zwierząt i popędy bestii,
moce duchów i myślenie ludzkie,
różnorodność roślin i siły korzeni.
21 Poznałem i co zakryte, i co jest jawne,
pouczyła mnie bowiem Mądrość - sprawczyni wszystkiego!


Dasz radę :)\ Panem Bogiem...
Niech Pan uświęci swoim Imieniem wszystkie zranione miejsca w Waszym małżeństwie, niech Wam błogosławi Miłością

Anonymous - 2013-03-10, 22:33

Rozpoczną cytatem : „To że Cię kocham, nie daje Ci prawa by mnie krzywdzić” – pytasz co masz zrobić jeżeli żona nie będzie przestrzegała granic, które postawisz.
Dla osoby która dba o samopoczucie współmałżonka, po określeniu przez niego jasno które zachowania powodują poczucie krzywdy, które nie sa akceptowane, wystarczyłaby świadomość że swoim postępowaniem powoduje poczucie krzywdy u żony/męża.
Obawiam się, na podstawie Twojego opisu, że żona nie przyjmuje tego do świadomości.
Uważa, że ma „prawo” a Twoja krzywda jest „nieuprawniona”
Tak to już jest , że nie jesteśmy w stanie zapanować nad naszymi odczuciami. To jakby lustro w którym odbijają się postępowanie, zachowania ludzi, nasze emocje, lęki, radości.
To że postępowanie żony powoduje Twój żal, lęk co do przyszłości, poczucie opuszczenia – o to nie może Ciebie oskarżać. Ty nie jesteś winien tego że tak odbierasz jej zachowanie.
Poproś ją o pomoc w pozbyciu się tych odczuć.
Poproś ją o przekonanie Ciebie że się mylisz, że Twoje odczucia co do jej zachowania, nie mają racji bytu.

Jednak, nie załamuj się kiedy nie podejmie się tego zadania.
Jeżeli wyprowdziła swoje emocje poza rodzinę, do osobe trzeciej, nie będzie jej zależało na odbudowie relacji z Tobą. Smutne ale nie teraz.

Co do granic, konsekwencji – poczytaj J.C. Dobsona – „Miłość potrzebuje stanowczości”.
Piszesz, że ją kochasz, więc nie możesz postępować przeciwko niej.
Miłość tak, ale nie uległość. Uległością nie zyskasz szacunku, niezbędnego dla prawidłowej rodziny.
Miłość potrzebuje stanowczości, mądrości, konsekwencji.

Rodzic, ulegający zachciankom dziecka, pewnie je miłuje, ale czy jest to prawidłowe zachowanie. Czy tak traktowane dziecko będzie szanowało rodzica, to co dla niego robi ?
Czy takie dziecko będzie właściwie przygotowane do życia ?
Podobnie miłość małżeńska, wymaga mądrej miłości, postawienia granic „dobrego egoizmu” i konsekwentnego przestrzegania ich.

Pisałeś, że Wasze życie religijne nie ma szczególnych wzlotów, ale też nie miało upadków.
Proponuję, żebyś spróbował wprowadzić zwyczaj codziennej modlitwy. Choćby dziesiątka różańca.
Będą na rekolekcjach małżeńskich, otrzymaliśmy świece. Świece które palimy w trakcie modlitwy, konwersacji małżeńskich. Myślę że to dobry zwyczaj. Symbol, znak że zapalamy świecę która ma nam rozjaśnić umysł, znak ze robimy coś ważnego dla naszego małżeństwa.
Nie wiem czy żona od razy zgodzi się uczestniczyć w takiej codziennej modlitwie w intencji Waszego małżeństwa, proponuję zacznij sam, poinformuj żonę że modlisz się za Was, teraz, za chwilę i bardzo się ucieszysz kiedy dołączy do Ciebie. Może z czasem to nastąpi.

Rekolekcje małżeńskie – zapisz Was na rekolekcje małżeńskie uczące komunikacji małżeńskiej. Poproś prowadzących, nas o modlitwę za Wasze uczestnictwo.
Powiedz żonie że zapisałeś Was i prosisz ją by pojechała.
To są rekolekcje które można odbyć tylko jeden raz w trakcie małżeństwa, w tej chwile sytuacja dojrzała do tego żeby zastosować najsilniejszy lek duchowy jaki istniej by ratować Wasze małżeństwo.

Anonymous - 2013-03-16, 12:54

Czemu Krasnobar uważasz, że to farmazony. Raczej nadinterpretowujesz moją wypowiedź pisząc
Cytat:
...bo gdyby tak było, małżeństwa mogłyby chodzić do spowiedzi parami....

Napiszę tak, w sprawie kontaktów prywatnych a tym bardziej intymnych z mężczyznami żadna żona nie powinna mieć przed mężem żadnych tajemnic. Jest po prostu wyraz przysięgi małżeńskiej której albo się dochowuje albo nie. Tak ja rozumiem uczciwość małżeńską.
Poza tym męskim obowiązkiem jest chronić kobietę przed popełnianiem głupstw i chronić ją przed niebezpieczeństwami. Łajdak podrywający mężatkę jest takim niebezpieczeństwem i o ile jesteśmy w stanie warto takich niebezpieczeństw się pozbywać... nie pisze jak... zależy od okoliczności. Ewentualna krzywda powinna być adekwatna do sytuacji. Przesadzać nie wolno. Wyrzekanie się przemocy jest niesłuszne choć politycznie bardzo poprawne.
Wiem że trzeba zacząć przede wszystkim od siebie. Trzeba prześledzić własne błędy i niedociągnięcia względem żony. Odbudowa małżeństwa to ciężka praca. Ale jednocześnie trzeba zrobić wszystko by zapobiec zdradzie fizycznej bo po niej już wszystko będzie inne. I nie bawiłbym się w obliczu takiego zła w jakieś ceregiele. Nie żal róż gdy płonie las.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group