Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Zycie

Anonymous - 2013-02-24, 22:25
Temat postu: Zycie
...........
Anonymous - 2013-02-25, 11:54

Moją modlitwę masz :D
Anonymous - 2013-02-25, 13:48

Muzyka napisał/a:
Jednak czy ja za wiele wymagam od meza; placic rachunki, nie klamac, nie bic mnie i brac nadgodziny jak istnieja mozliwosc?

Muzyka napisał/a:
slysze, ze do czasu mego wyjazdu z dziecmi do Polski mnie zabije


Muzyko,

faktycznie - stanowczo za wiele wymagasz od męża
a już na pewno nie powinnaś wymagać, żeby Cię nie bił i nie groził, że Cię zabije

Muzyko, opamiętaj się!
dajesz mężowi przyzwolenie na tego, aby Cię bił (?!)
aż trudno uwierzyć, że możesz tak myśleć
i godzić się na to
proszę nie usprawiedliwiaj tego, że on Cię bije, tym że Ty zamknęłaś drzwi

Można zrobić 12 x 12 kroków i nic się może nie zmienić
jeśli on tego nie chce
12 kroków to nie magiczna różdżka
czy ci, którzy razem z Twoim mężem przechodzą 12 k wiedzą, że on Cię bije (?)
nic z tym nie robią, nie reagują (?)

Jeśli Twój mąż chce grać w bilarda, niech gra - może bardziej mu to pomoże niż 12k -
może relaks i sen bardziej mu pomogą niż "męczenie" 12 kroków

pozdrawiam
i proszę zatroszcz się o siebie i dzieci
Bóg czuwa, ale Ty sama też musisz czuwać nad sobą

Lea

Anonymous - 2013-02-25, 16:21

Lea....... masz doświadzenie z 12 Krokami....czy wogóle z terapią lub pracą nad sobą??
Lea napisał/a:
Jeśli Twój mąż chce grać w bilarda, niech gr a może bardziej mu to pomoże niż 12k -
może relaks i sen bardziej mu pomogą niż "męczenie" 12 kroków

Pewnie....jeszcze do tego zgrzewka piwa......
Po co dajesz takie rady?
Muzyka napisał/a:
Nie szukam jak na razie pomocy
słuchaj....dobrze że tu jesteś...bo to jest właśnie szukanie pomocy
Muzyka napisał/a:
ze konczy 'pisanie Sychara' - jak to mowi, glownie z mej przyczyny, bo nie pozwalam mu pisac,

a nie pozwalasz? robisz mu wymówki z tego powodu?kłócisz się z nim o to? karzesz go cichymi dniami? odrzucasz?
Jak mu zabraniasz?

Muzyka...... nic i nikt nie daje takiego prawa mężowi do stosowania przemocy emocjonalnej,psychicznej czy fizycznej wobec Ciebie.
On to wie.......
Potrzeba spojrzenia na Waszą komunikację,na Wasz sposób rozmowy,dialogu by eliminować takie postawy.
Być może,że trudna sytuacja w Waszym małżeństwie i rodzinie oraz urazy i wzajemne żale jeszcze bardzije wpływają na sposób w jaki się porozumiewacie.A to prozumienie może mieć wiele z postaw przemocowych.
Wspomniałaś o nich w swoim zachowaniach......... Muzyka..... to żeTwój współmałżónek pracuje nad sobą w 12 Krokowym warsztacie jest tez i wyrazem tego że i on chce naprawy,że sobie nie radzi -tak jak i Ty- z ta sytuacją.
Teraz potrzeba czasu...dania czasu Czasowi(Bogu).Ale potrzeba też i Waszego wysiłku.Męża...Twojego.....
Dobrze że oboje pragniecie zmian w sobie.
Fajnie że napisałaś.

Pogody Ducha

Anonymous - 2013-02-25, 19:12

nałóg,

tak, mam doświadczenie w terapii i pracy nad sobą
(nie krótkie) indywidualnej i grupowej

co do zgrzewki piwa ... czy ja gdzieś coś takiego zaproponowałam (?)
to Ty to napisałeś
mnie to nawet na myśl nie przyszło - jakikolwiek alkohol;
jakieś dziwne skojarzenia masz

nie ma nic złego w zwyczajnym odpoczynku - grając w bilard, kręgle, siatkówkę itp.
sen - jego ilość i jakość też mają duży wpływ na samopoczucie człowieka m.in. na stan emocjonalny (poziom agresji)

nałóg, najwidoczniej znasz męża Muzyki, skoro napisałeś, że on wie,
że nikt nie daje mu prawa do stosowania przemocy wobec Muzyki,
szkoda tylko, że nadal przemoc fizyczną, jak napisała Muzyka, stosuje
i moim zdaniem nie usprawiedliwia go w żadnym stopniu zachowanie jego żony;
z samej wiedzy, że człowiek nie ma do czegoś prawa jeszcze nic nie wynika,
jeśli człowiek nie wdroży tego w życie
(a nad biciem żony chyba potrafi zapanować? takie zachowanie wymaga radykalnego zaprzestania czynienia tego...)

pozdrawiam
Lea

Anonymous - 2013-02-25, 23:05

........
Anonymous - 2013-02-26, 11:02

Muzyka..... piszesz o przemocy męza..... gdzieś tam wcześniej pisałaś o zamykaniu drzwi mężowi do mieszkania........ i gdzie wtedy on jest?gdzie śpi? PO CO to robisz?
Czy wiesz o tym, że to też jest przemoc?
Muzyka napisał/a:
trudnosci w podjeciu wlasciwej decyzji
a jak mu pomagasz je podejmować?gderaniem? modlitwą? wspieraaniem?zaufaniem? ropzmową?
Muzyka napisał/a:
ze skoro ja odchodze od niego z dziecmi
a PO CO chcesz odchodzić? co tym zyskasz? a co stracisz?Ty i córki?
Muzyka napisał/a:
A dzieci rosna, widza, wyciagaja wnioski i nasladuja...
no tak..... naśladują...Ciebie tez.
Wiesz? dzieci często postrzegaja swojego ojca tak jak postrzega go ich matka.Widzą ojca oczami matki.To matka afirmuje ich ojca...buduje jego wizerunek...szczególnie gdy ojciec dużo pracuje.
Mimowolnie rzucone słowo negujące autorytet ojca zapada w dzieci.
Jak Ty mówisz do nich, że on jest nieodpowiedzialny....że oferma...że nie potrafi zapewnić dostatku materialnego....że jest uzalezniony od długów.....że leń.... bo nie bierze nadgodzin.......
One tak widzą swojego ojca.....
Obwinianie go za aborcję..... czy Wy przepracowaliście te aborcję w sakramencie spowiedzi? modlisz sie za duszę swojego nienarodzonego dziecka?
Ile w tej Waszej sytuacji jest syndromu postaborycjnego?

A kiedy pochawliłaś swojego współmałżonka ostanio? powiedziałaś że cieszysz się że juz wrócił z pracy?Zapytałaś go jak mu minął dzień?czy jest zmęczony? kiedy zaproponowałaś wspólny spacer?
Pomyśl....... on ma swoje za uszami....... pomyśl o tym co Ty masz....

Anonymous - 2013-02-26, 12:31

....
Anonymous - 2013-02-28, 13:01

Muzyka napisał/a:
Zaczelo to troche przypominac traktowanie domu jak hotel.

ja nie mam zamiaru go tłumaczyć,choć może robi tak by rozładować swoje pokłady ewentualnej agresji?
Muzyka napisał/a:
I wkurza mnie taka postawa.

no cóż...... może wkurzać
Czy taka sytuacja jest efektem Waszej kłótni najczęściej? czy poprostu.....wychodzi i ....już?
Jaka jest Twoja postawa przed takim zajściem?
Z tego co piszesz to mąż kocha Wasze dzieci..... chyba chce sie tez nimi zajmować...przebywać z nimi...... pozwalasz mu na to?np.zostawiasz go z dziećmi samego a Ty idziesz na spacer? do sklepu? czy do koleżanki aby oderwać sie od montoni codzienności?
Czy jak coś zrobi w domu.....z dziećmi..... to doceniasz to?mówisz mu o tym?kiedy pochwaliłaś ostatnio męża za cokolwiek? za drobnąrzecz....
Muzyka napisał/a:
Pisalam, ze czasem i ja sama jestem w punkcie kata.
i co? pasi Ci taka postawa? PO CO to robisz? co Ci to daje?co zapełnia w Twojej psychice?
Muzyka napisał/a:
Dlatego aby samej ochlonac zamykam drzwi na jakis czas

taka postawa jest przejawem przemocy....
Po co dajesz soebie prawo do nie wpuszczania męża do domu? bo ja to odczytuję jako karanie.......
Muzyka napisał/a:
Kilka razy maz jednak nie spal w domu, bo nie otworzylam drzwi a czasem, bo nie chcial wejsc.

A potem miałaś do niego żal bo gdzieś poszedł? czułaś sie skrzywdzona i naprzemiennie winna? A potem go jeszczxe ukarałaś czyms tam? a on w odwecie Ciebie? i tak jak w tej opowieści o szpaku i bocianie i dziobaniu.......
Muzyka napisał/a:
Na poczatku chcialam to zmienić - maz nie byl temu przychylny. Teraz zas, zdania sie odwrocily.
no tak...... a teraz to Ty nie chcesz......ale on jest winny.....
Czujesz w tym manipulację sobą? odwet? a jednocześnie jest Ci z tym -chyba-mało komfortowo.
Muzyka napisał/a:
Kolejny argument aby odejsc, mysle, ze w Polsce bedzie mi latwiej pracowac nad soba.
myślę że to samomanipulacja...... zakłamywanie rzeczywistości..... czasami potrzebna jest separacja....... ale chyba nie w tym przypadku.
Dobrze że odważyłaś się napisać na forum.....skonfrontować swoje myślenie..... zobaczyć swoje teorie i postawy jak w lustrze....mam nadzieję ,ze pozwoli Ci to zmienić optykę widzenia siebie nie tylko jako ofiary kryzysu,ale i jako uczestnika....jako odpowiedzialnego w jakiejś tam części za powstanie tego kryzysu..Mam nadzieję że dostrzeżesz swój w nim udział.
Muzyka napisał/a:
Maz jak wiekszosc mezczyzn o pracy nie lubi rozmawiac i na wszystkie moje pytania odpowiada krotko i na temat.

no to wiesz juz to.Faceci tak mają....i juz.Akceptujesz to? czy drzesz "koty" z nim o to?
Muzyka napisał/a:
O zmeczeniu moglabym pisac i pisac, bo maz jest wiekszosc dnia zmeczony i senny.

a kiedy go zapytałaś czy jest zmęczony? albo stwierdziaś ,że widzisz iz jest zmęczony?kiedy ostatnio?
Czy masz żal do męza o to ż e on nie pyta się Ciebie o to?
Muzyka napisał/a:
Spedzanie wspolnego czasu idzie nam bardzo mozolnie, bo teraz jest 12 krokow

EEEEEE Muzyka...... to wymówka...... bo nawet wspólnie wypita kawa ...zjedzony posiłek...... nawet krótki spacer..... czy nie uciekasz od tego ?bo czujesz się skrzywdzona?uote="Muzyka"]spacerze bylismy z 3 miesiace temu... [/quote] i co z tym możesz zrobić???
Muzyka.... czy Twój mąż ma jakieś zalety? możesz je nazwać? poszukać ich?

Miłego dnia

Anonymous - 2013-02-28, 23:48

Nałóg a czy potrafisz byc bardziej stonowany w swoich wypowiedziach? Bo wiesz, ja tu 'pogadac' przyszlam... ;-)

Dzien byl mily, dzieki :-)
Spokojnej nocy.

Anonymous - 2013-03-01, 09:22

Muzyka napisał/a:
Nałóg a czy potrafisz byc bardziej stonowany w swoich wypowiedziach? Bo wiesz, ja tu 'pogadac' przyszlam...

A możesz wskazać miejsce,słowo....zdanie w którym jest coś wykraczającego poza "stonowanie"?
Muzyka....... fajnie że tu jesteś,bo to -wg mnie- jest wyrazem tego,że nie przekreśliłaś Waszego małżeństwa....nawet jak tak po ludzku mas zgo dość.
A co do moich zwrotów........ dokładam staranności by zwroty dotyczyły postaw,uczynków a nie osoby.
Taką postawą-tak mi sie wydaje- u Ciebie jest podświadome poszukiwanie potwierdzenia dla Twojego myślenia o tym jak to tylko mąż jest winien temu wszystkiemu co sie u Was dzieje.
Kolejna sprawa jest -wg mojego rozumienia Twoich postów- jest poszukiwanie potwierdzenia dla pozostawienia męża i powrotu do kraju....i tu nawet jest szczytny cel;ewentualna terapia mającą ewentualnie pomóc Wam jako małżeństwu i rodzinie.

Bo tak trudno podjąć prace i uznawać swój udział w tym co przeżywacie...czyli kryzysu.
Muzyko...... ja nie jestem od przytakiwania i głaskania...... od potwierdzania jaki to zły jest Twój mąż...bo jego nie ma w tym wątku.
Piszesz TY.......a ja dostrzegając -z Twoich postów- że masz swój znaczący udział w tym kryzysie usiłuję Ci zasugerować obszary na które Ty masz znaczący wpływ.Które Ty możesz zmieniać...bez większego wysiłku...... taki drobniutkie kroczki.
Muzyka napisał/a:
Bo wiesz, ja tu 'pogadac' przyszlam...

Muzyko...... a nie szkoda czasu na to by tylko sie użalać nad sobą? by narzekać? by wbijać sie w poczucie skrzywdzenia?
Bo to już znasz...to juz było i jest....teraz może czas na otwarcie oczu i spojrzenie na to co Was dzieli tak samo ale inaczej....... poszukania tego co Was łączy.....tego co Was połączyło....... co Was w sobie fascynowało do tego stopnia ,że postanowiliście być małżeństwem i rodziną..... odszukanie tego co Ci się podobało w mężu.....
Pogadać.......... można........ ale niech to pogadanie będzie zmierzać do jakiegoś owocu....dobrego owocu.
Oczywiście.....w każdej sytuacji kryzysowej jest czas wyrażania bólu...żalu...złości.... gniewu....
Mam wrażenie ,że to już wyraziłaś........ Twój mąż coś usiłuje robić....... Ty też.....
Nie obrażaj się......

Dla Ciebie do rozważenia obecnej sytuacji Modlitwa o Pogodę Ducha:

O Boże, użycz mi pogody ducha,
abym godził się z tym,
czego nie mogę zmienić,
odwagi, abym zmieniał to,
co mogę zmienić,
i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.

Anonymous - 2013-03-03, 00:13

...
Anonymous - 2013-03-04, 12:20

Witaj Muzyko, masz piękny nick ;-) Muzyka, Muzyka ;-)
Poruszyła mnie Twoja historia. Dlatego postanowiłam napisać, bo doświadczyłam emocji, które Ci towarzyszą.
Żeby było krótko i na temat. Ludzie doradzają często przez pryzmat swojego własnego doświadczenia, przemysleń. Nie zawsze to zgadza się z naszymi własnymi przemyśleniami. Nawet jeśli pomagają w dobrej wierze, ich pomoc niekoniecznie bedzie dla nas tym, czego oczekujemy w danym momencie. Wszak wiadomo, że różnimy sie między sobą i różnie reagujemy na pewne sprawy. To trochę w temacie Nałoga. Wierzę, że miał dobre zamiary, ale akurat Muzyko w tym momencie potrzebowałaś innych słów i niekoniecznie chodzi tu o potwierdzenie, że to co robisz/myslisz jest właściwe, jak sugerował Nałóg. My kobiety (nie mówię tu oczywiście o wszystkich kobietach, żeby nie było, że generalizuję, a potem będzie ktoś mnie łapał za słówka :lol: ) jesteśmy momentami wrażliwe (a może nawet i przewrażliwieone), ale na szczęście to mija, bo potrzeba czasu, by właśnie przemysleć i "przetrawić" pewne sprawy. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że ktoś dawał mi rady, które zwyczajnie nie były dobre, choć robił to, mam nadzieję, w dobrej wierze. Przykład pierwszy z brzegu, poszłam sie "poużalać" do zaufanego księdza, że ciężko mi z mężem, a ksiądz na to, że marudzę i przecież jest dobrze, więc o co mi chodzi. (Trochę przejaskrawiam oczywiście). No dopiero po latach wyszło, że jednak księdz całkowietej, a może i nawet częściowej, racji nie miał. Przykład drugi- kolażanka oświadczyła mi, że jak ktoś się będzie jej pytał o przyczyny kryzysu MOJEGO małżeństwa, to ona będzie musiałam powiedzieć, że to jest również MOJA wina, bo to (tu cytat z koleżanki) "twoje małżeństwo Alzacjo zmierza w złym kierunku, jeśli bedziesz mówiła, że tylko mąż jest winny". Ponieważ mam spóźniony refleks nie zareagowałam od razu, ale tłumaczę to sobie tak, że koleżanka i mój mąż mają "coś" wspólnego, więc patrzy koleżanka patrzy na innych, przez pryzmat swojego doświadczenia i uważa, że jak pomaga, to jest ok.

[ Dodano: 2013-03-04, 12:24 ]
Jeszcze dopiszę parę słów, ale nie teraz. Teraz muszę pędzić ;-)
Pozdrawiam Cię Muzyko i życzę słońca ;-)

[ Dodano: 2013-03-04, 14:23 ]
Już jestem. A teraz parę słów o Twoich wymaganiach, oczekiwaniach Muzyko. Jeszcze raz podkreślę, że rozumiem Cię doskonale, bo sama przez to przechodziłam. Nie będę tu poruszać przemocy fizycznej, bo mnie nie dotyczy. Czy oczekiwanie od męża minimum pomocy w sprawach dot. domu i dzieci to AŻ TAK DUŻO? Ja się buntowałam po cichu, analizowałam sytuację, podglądałam, jak to wygląda u znajomych. I niestety poniosłam cichę klęskę. Ja też przez kilka dobrych lat byłam piastunką ogniska domowego (przynamniej w terorii była to nasz wspólna decyzja). Nie tylko po lekturze tego forum wiem, że od męża trzeba i należy wymagać, by włączał się życie domowe. Tylko niestety prośby i groźby nie zawsze skutkują, bo nasi mężowie są oporni. Nie mam pomysłu, co wtedy należy robić i jak wyznaczyc granice miłości wymagającej.
Mój mąż też był wiecznie zmęczony i śpiący, "zarobiony", dzieci, żona, wspólne przebywanie i spędzanie czasu były na dalszym planie, za to na swoje (czasochłonne i kasochłonne) hobby ochotę i chęci znajdował zawsze.
Piszesz, że chcesz wrócić do Polski i bedziesz mieszkać, przynamniej na początku, u rodziców. Zastanów sie, czy dasz radę (psychicznie) z nimi przebywać, mieszkać. Tu, gdzie ja jestem, nie mam żadnej rodziny, mozna rzec nawet, że jestem zupełnie sama, bo i "dobre" znajomości po owym wydarzeniu sie mocno rozluźniły, ale właśnie ze względu na "niemożliwość" przebywania z rodzicami pod jednym dachem nie zdecydowałam się przeprowadzkę. Poza tym moje dzieci są starsze, więc to był dodatkowy argument na nie. Ale w sumie w tym trudnym czasie bardzo mi pomogli, choć z rodzicielką relacje mam różne. Ważne jest by rodzice nie "zaszczuwali" wnuków przeciwko tacie.
Jeszcze jedna sprawa, piszesz, że razem jesteście zaangażowani w życie kościoła. U nas było podobnie. Ale jak życie pokazuje, być zaangażowanym, a żyć wiarą i wierzyć to dwie rózne sprawy niestety. Pozdrawiam i życzę Światła, być Muzyko podjęła dobre i przemyślane decyzje. Powodzenia.

Anonymous - 2013-03-04, 19:48

nałóg napisał/a:

Wiesz? dzieci często postrzegaja swojego ojca tak jak postrzega go ich matka.Widzą ojca oczami matki.To matka afirmuje ich ojca...buduje jego wizerunek...szczególnie gdy ojciec dużo pracuje.
Mimowolnie rzucone słowo negujące autorytet ojca zapada w dzieci.
Jak Ty mówisz do nich, że on jest nieodpowiedzialny....że oferma...że nie potrafi zapewnić dostatku materialnego....że jest uzalezniony od długów.....że leń.... bo nie bierze nadgodzin.......
One tak widzą swojego ojca.....
Obwinianie go za aborcję..... czy Wy przepracowaliście te aborcję w sakramencie spowiedzi? modlisz sie za duszę swojego nienarodzonego dziecka?
Ile w tej Waszej sytuacji jest syndromu postaborycjnego?

A kiedy pochawliłaś swojego współmałżonka ostanio? powiedziałaś że cieszysz się że juz wrócił z pracy?Zapytałaś go jak mu minął dzień?czy jest zmęczony? kiedy zaproponowałaś wspólny spacer?
Pomyśl....... on ma swoje za uszami....... pomyśl o tym co Ty masz....

Rozumiem ,że napisałeś w kontekście lustra...jednak, myślę sobie ,że jest to w jakimś stopniu forma minimalizowania problemu. Nie chodzi mi tutaj o wyolbrzymianie, koloryzowanie , czy dodawanie ale wiem nałóg tak samo jak Ty dlaczego tematu nie minimalizujemy w kręgu uzależnionych i współuzależnionych.
Konkretnie chodzi mi o to ,że jeśli mowa o afirmacji ojca to mowa również o tym ,że mężczyzna afirmuje siebie jako mężczyzna, mąż i ojciec, odnajduje swoją tożsamość przez odniesienie do kobiety, żony, matki. Aby być dobrym ojcem, trzeba najpierw być dobrym mężem; aby być dobrym ojcem i mężem, trzeba najpierw stać się dojrzałym, odpowiedzialnym mężczyzną. Oczywiście pojawiają się tego typu zachowania żon , czy matek które nie są wzorcem do naśladowania i jest to potwierdzenie twego co już sam mąż wcześniej potwierdził, czego nie powinno się robić.
Zadajesz pytania dalej typu "czy zaproponowałaś mężowi spacer itp ( intencję tych pytań doskonale rozumiem...), przy czym odnoszę jednak wrażenie ,że zadajesz pytania bardzo konkluzyjne. Czy uważasz ,że to załatwia sprawę np . zainteresowanie , dowartościowanie takiego typu w tym przypadku? Czy może raczej umiejętne staranie zmiany stereotypu myślenia jako faceta- nie mogę prosić o pomoc, nie mogę wyrażać tego co czuję , że jedyne uczucie z jakim mogę po świecie się obnosić to złość, że nie muszę być agresywny żeby uzyskać spełnienie swoich potrzeb, że mogę okazywać ludziom swoja miękka i delikatną stronę nie bojąc się ,ze zostanie to nadużyte lub wykorzystane.( oczywiście działa to również w drugą stronę)
Z drugiej strony jako kobiecie w tej sytuacji mogę powiedzieć pojawia się przynajmniej po strachu...obojętność niestety z którą trzeba walczyć otwarciem się , bo ona jest wynikiem zamknięcia...ale do tego trzeba predyspozycji .
Muzyka zaskoczyło mnie coś...napisałaś ,że wiesz co to praca nad sobą jeśli dobrze zrozumiałam...Jak pracujesz nad sobą...z kim pracujesz nad sobą?

Oglądałam Syndrom.
To wymaga wiele odwagi takie świadectwo...Bardzo dziękuję... Wam.Oboje potraficie zrobić coś razem naprawdę wyjątkowego , TO BARDZO POZYTYWNE , pomimo całej sytuacji.
Pozdrawiam serdecznie Ciebie , Męża .
Pamiętam w modlitwie


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group