Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czemu tak jest?

Anonymous - 2013-01-31, 09:33

krasnobar
miłość to nie bycie razem, mieszkanie, kredyty, seks, zabawa i spacery po lesie...


...ja właśnie tak chce.. być razem, spacerować po lesie itp czy przypadkiem miłość którą ty opisujesz nie robi z nas męczenników, po co się tak upierać

[ Dodano: 2013-01-31, 09:37 ]
mirakulum

Odbudowa związku po zdradzie jest trudna , ale możliwa - piszę z autopsji :mrgreen:

tak tylko po co??? po co wchodzić to tej samej wody, to czy mąż będzie w niebie to jest jego sprawa w żadnym wypadku nie czuję się za niego odpowiedzialna

Anonymous - 2013-01-31, 09:46

Przepraszam nie czytałem dokładnie twojego postu.....ale......
Ja też mam miałem taką wizję miłości - romantyk jestem.....Mi żoną świństwo zrobiła .....i chce dac jej szansę chodź dla mnie faceta czystego przed ślubem i w trakcie trwania małżeństwa to cios w samo sedno istnienia razem.....
Ale walczę sam że soba ....i o żonę chodź b.b.trudno.
Kochać miłością Chrystusowa - tak chce i myślę że będzięmy mieć razem spokój serca,zaufanie,wzajemne poświęcenie,radość z bycia razem
Modlimy się razem, chodzimy na terapię,jedziemy na spotkanie małzenskie,msza o uzdrowienie daje dużo zachęcam.
Jestem przy Bogu on daje siłę.
Pozdrawiam Cię
Pójdź na mszę o uzdrowienie duszy i ciała .
...Po co wchodzić do tej samej rzeki..... Nigdy nie wiadomo na co trafimy a wydaje nam sie że na coś lepszego bo najgorsze nas spotkało .......
Każdy popełnia błędy......Tylko niektórym potrzeba cczasu aby uświadomić sobie co robią i ile stracili......

Anonymous - 2013-01-31, 09:57

sawek
dwa lata temu też myślałam tak jak Ty tylko że to się nie sprawdza zwyczajnie nie działa....

Anonymous - 2013-01-31, 10:02

Dwa lata wydaje się sporo......ale może trzeba upaść n same dno aby zrozumieć.
Pan Bóg nie daje Ci siły?
Wypaliłas się?

Anonymous - 2013-01-31, 10:04

1. mam wrażenie, że miłość i przebaczenie często są traktowane wyłącznie jako uczucia/emocje a nie postawy, stąd wiele nieporozumień. Przebaczenie nie jest brakiem odczuwania negatywnych emocji wobec osoby, która nas skrzywdziła (bo to wymaga czasu i przepracowania w sobie), ale jest świadomym aktem, kiedy mówię Bogu i sobie: wybaczam tej osobie, a co za tym idzie nie mszczę się, nie odpłacam jej pięknym za nadobne, nie odpłacam jej małostkowością. To samo z miłością, ktoś mnie skrzywdził...to nie znaczy, że mam prawo czynić tej osobie krzywdę, być niewiernym, opuścić w chorobie czy niedoli (bo to właśnie jej przed Bogiem ślubowaliśmy). Zatem nie tu usprawiedliwienia typu: jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. A emocje, uczucia towarzyszące postawie miłości w takich sytuacjach są rzeczą naturalną, bo są wpisane w naszą człowieczą naturę. Tylko nie emocje mają stać za podjętymi decyzjami, a postawa miłości.
Ani przebaczenie ani postawa miłości nie gwarantują powrotu małżonka, odbudowy związku, życia z/bez złudzeń. Raczej to wyzwanie dla nas do samokształcenia, do życia zgodnego z wiarą.
Powyższe piszę z myślą o tych skrzywdzonych, bo zgadzam się, że zauroczenie kochanką/kochankiem jest UCZUCIEM i emocją "miłościopodobną" a nie POSTAWĄ MIŁOŚCI.
2. Mirakulum pisze o możliwości życia po zdradzie. Zgadzam się, MOŻLIWOŚĆ istnieje zawsze, tylko nie wiemy komu i po jakim czasie, czy w ogóle będzie taka łaska od Boga dana. To trochę tak jak z modlitwą za ciężko chorą osobę: jedni się modlą i zostają wysłuchani - osoba zdrowieje, inni nie - chory umiera. I nie mamy zielonego pojęcia dlaczego jest taka wola Boża.
3. pada też pytanie "jezeli chcesz szczescia i milosci dla meza to uwazam ze nie mozna popierac zwiazku meza z kochanka, oni za reke ida wprost do piekla /czy takiego "szczescia" chcesz dla meza?". W perspektywie zbawienia jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie ale i za ludzi, którzy nas otaczają. Ale czy zawsze mamy na wpływ i to taki jaki my byśmy chcieli??? Człowiek nie darmo ma wolną wolę. My możemy napominać, piętnować zło, nie aprobować go, modlić się ale nic więcej. Dany delikwent podejmuje wolną decyzję czy chce żyć po bożemy czy w grzechu.
A tak po ludzku, każdy z nas chce szczęścia tutaj na ziemii...
4. piszemy o naszych przemyśleniach, rozważaniach, próbach i dobrze...na pewno pomaga to nam samym wzrastać...szkoda tylko, że nie można z tym dotrzeć do naszych współmałżonków...bo tak naprawdę Oni również powinni to wszystko przeczytać...tylko czy do nich by coś dotarło??? W tym miejscu należy pokornie wszystko polecić woli Bożej...

Anonymous - 2013-01-31, 10:09

Nie zrozumiałam swoją głupotę po dwóch latach bezsensownego trwania przy tym co już nie istnieje, trzeba się się pogodzić z tym co jest dla mnie mój mąż nie żyje zwyczajnie go nie ma... żyję swoim życiem i wiem jedno nie można wymagać od drugiej osoby przysięgania miłości to jest bzdura ....i zdarz się tylko w filmach.
Anonymous - 2013-01-31, 10:35

http://www.kobieceserca.p...a_i_bestia.html

http://www.kobieceserca.p...niego.html.html

http://www.kobieceserca.pl/czytelnia.html

Anonymous - 2013-01-31, 10:36

Cytat:
to czy mąż będzie w niebie to jest jego sprawa w żadnym wypadku nie czuję się za niego odpowiedzialna

Aaa, bo trudno jest modlić się za kogoś, kto nas krzywdzi, trudno chcieć dla niego dobrze, bo ...trudno jest przebaczyć. Może to zwyczajnie jeszcze nie ten czas?

Miłość widzi daleko, dużo dalej niż moje egoistyczne JA, moje zachcianki, kaprysy, moje ludzkie kalkulacje. Może właśnie z pragnienia nieba dla NAS rodzi się prawdziwa odpowiedzialność za siebie nawzajem - tu i teraz?

Anonymous - 2013-01-31, 10:39

Różo co ma odpowiedzialność wspólnego z modlitwą ja modlę się za swojego męża ale co on robi to jego sprawa
Anonymous - 2013-01-31, 10:42

Reanato, czyli jednak chcesz dla niego Nieba? :-)
I pewnie, że odpowiada za swoje czyny, bo to dorosły chłopak.

Anonymous - 2013-01-31, 14:09

Bardzo ciekawy temat:)

Cytat:
wiem jedno jesli milosc byla prawdziwa jest w stanie przetrwac wszystko :)


Też tak myślę:)

Cytat:
wiem jedno nie można wymagać od drugiej osoby przysięgania miłości to jest bzdura ....i zdarz się tylko w filmach.


Zależy co rozumiemy pod pojęciem miłości. Dla mnie miłość jest powiązana z wiernością, odpowiedzialnością za rodzinę, szacunkiem do wspólnie przeżytych chwil. Jak ktoś szuka uniesień to pewnie będzie musiał zmieniać partnera co parę lat, jak uczucie zauroczenia się wypali, bo zawsze się wypali:)

Cytat:
mąż wróci i co ???? co dalej, czy dam rady tak żyć z myślą zdrady na ramieniu przecież nie da się tego zapomnieć , wybaczyć tak ale nie zapomnieć .Czy my sami siebie nie oszukujemy czym jest związek po zdradzie, układem dogadaniem się ustępstwem i ciągłym kontrolowaniem aby nie nadepnąć na odcisk drugiej strony …nie ma związku po zdradzie czemu tak boimy się to przyznać i uznać koniec bycia z mężem czy żoną.


Powiem ci, że jestem trochę na etapie takich dylematów. Mąż sprawia wrażenie jakby chciał coś naprawiać. Więc zaczęłam się nad tym zastanawiać jak by to wyglądało. Tak dużo słów zostało powiedzianych, tyle zranień.. nie zapomniałabym tego nigdy. Ciężko byłoby zaufać. Można przebaczyć, zaakceptować, nie mówić o tym ale w głowie zostaje. Myślę że bez przerobienia tego na terapii małżeńskiej nie dałoby się razem żyć. Dla mnie jest coś jeszcze niż tylko potrzeby jednej i drugiej strony - dzieci. Których dobro stawiam wyżej niż swoje. Widzę jak bardzo córka chciałaby mieć pełną rodzinę.. Zrobiłabym to dla niej - przebaczyłabym, przyjęłabym męża z powrotem. Podjęłabym próbę naprawy, scalenia rodziny. Dla dzieci. Biorąc na siebie ryzyko że zrobi to znowu - zdradzi, zostawi. Ale jedno jest pewne - zdrada skądś się wzięła i powrót tak po prostu, do starych schematów, ról nie wchodzi w grę. Należałoby na terapii znaleźć przyczyny problemów i je naprawić. Inaczej za chwilę będzie dokładnie to samo. Nie można wchodzić dwa razy do tej samej rzeki - ale w sensie powrotu do starych nawyków. Jak związek - to od nowa, na nowych zasadach.

Dlaczego trzeba się kontrolować i uważać żeby nie nadepnąć na odcisk? To jest postawa jakiejś zależności, dopasowywania się na siłę do drugiej osoby, żeby tylko nas nie zostawiła. Lepiej przyjąć założenie że oboje jesteśmy wolnymi ludźmi i nie da się nikogo kontrolować ani do niczego zmusić. Żadnymi gierkami. Jestem zdania, że małżeństwo to partnerstwo, układ dwóch osób, które powinny mieć świadomość podejmowanych zobowiązań, odpowiedzialności za drugą osobę, za rodzinę. Tylko wtedy związek może przetrwać bo pokusy w postaci zauroczenia inną osobą lub ucieczki gdy zaczną się problemy - będą zawsze.

Cytat:
miłość to nie bycie razem, mieszkanie, kredyty, seks, zabawa i spacery po lesie...


I owszem - to jest właśnie miłość:) drobne, przyziemne sprawy, które przeżywa się razem.

Anonymous - 2013-01-31, 14:15

Renata23 napisał/a:
tak tylko po co??? po co wchodzić to tej samej wody,


by być naprawdę szczęśliwą

Anonymous - 2013-01-31, 19:18

Ja jestem szczęśliwa i nie jest mi do tego potrzebny mąż na dodatek taki który zdradza,
ale czasami chodzi mi po głowie taka sprawa którą usłyszałam u psychologa że łatwiej będzie może nie przebaczyć ale zrozumieć postępowanie tej drugiej osoby jak się jest w tej sytuacji co ona myślę że mogłabym przełamać bariery i zaakceptować bycie z mężem ale najpierw musiałabym go zdradzić aby wiedzieć jak to jest zrozumieć go i umieć z nim rozmawiać może warto to zrobić dla ratowania związku w końcu cel uświęca środki..

Anonymous - 2013-01-31, 19:39

Renata, ło matko, cóż piszesz? Nie dziś ludzkość ukuła powiedzenie, iż nie zwalcza się dżumy cholerą. I nie rób drugiemu co tobie nie miłe.... I można by jeszcze przytaczać.
NIGDY nie zrozumiesz męża też zdradzając! Jesteście różnymi osobami, w różnych konfiguracjach społecznych, związkowych, płciowych... Każde przeżywa całkiem po swojemu. Zupełnie nie tędy droga.
Poza tym, można całkiem nieźle człowieka rozumieć, ale niefajne emocje towarzyszące niewybaczeniu wciąż są, bo to są zupełnie inne płaszczyzny odbioru człowieka i relacji.
Naprawiać jeden grzech popełniając drugi... :evil:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group