Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czemu tak jest?

Anonymous - 2013-01-30, 19:13
Temat postu: Czemu tak jest?
Wszyscy proszą o powroty tej drugiej strony wiem chcemy aby odwróciła się karta wrócił mąż nie koniecznie na kolanach, wróciła żona i aby życie toczyło się dalej rodzinnie , ja też tak chciałam, też o to prosiłam ale w raz z upływem czasu w moich myślach huczało pytanie ,mąż wróci i co ???? co dalej, czy dam rady tak żyć z myślą zdrady na ramieniu przecież nie da się tego zapomnieć , wybaczyć tak ale nie zapomnieć .Czy my sami siebie nie oszukujemy czym jest związek po zdradzie, układem dogadaniem się ustępstwem i ciągłym kontrolowaniem aby nie nadepnąć na odcisk drugiej strony …nie ma związku po zdradzie czemu tak boimy się to przyznać i uznać koniec bycia z mężem czy żoną. O ile łatwiej byłoby zaakceptować zaistniałą sytuację gdybyśmy nie żyli złudzeniami, czekaniem.
Z drugiej strony jak patrzę na męża widzę że jest zakochany w innej kobiecie czy ja mam prawo chcieć aby był ze mną .. czy tak naprawdę można przysięgać komuś miłość na całe życie przecież to uczucie którego nie da się zaplanować, miłość pochodzi od Boga a miłość mojego męża do kochanki pochodzi od kogo czy ona jest zła gorsza myślę że nie.
Ja przestałam się modlić o powrót męża bo to jest dla mnie nie do przyjęcia, ale modlę się o jego nawrócenie co nie jest jednoznaczne z powrotem do małżeństwa.
Miną drugi rok u mnie więcej dni szczęśliwych nie wiem dlaczego ale czuję się szczęśliwa.

Anonymous - 2013-01-30, 19:40

Renata23 napisał/a:
miłość pochodzi od Boga a miłość mojego męża do kochanki pochodzi od kogo czy ona jest zła gorsza myślę że nie.

Witaj,
Mylisz ciutkę Miłość z pożądaniem. Miłośc jest jedna i na całe zycie. Nie można jej odwołać i nie umiera. Wszystkie inne stany sa miłościopodobne, inaczej Pismo Święte nie zawiearałoby tego zapisu:
(4) Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
(5) nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;
(6) nie cieszy się z niesprawiedli-wości, lecz współweseli się z prawdą.
(7) Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
(1 list do Koryntian 13:4-7, Biblia Warszawsko-Praska)

Zresztą na cały Twój post jest w tu odpowiedź, jak to przemedytujesz to sma zobaczysz, ze tak jest. A po ludzku to i my i nasi małzonkowie ewoluuejemy i stajemy sie sobie nieco obcy, ale może taki jest zamysł Pana Boga, aby było łatwiej zaczynac od nowa, a nie naprawiac stare. :-D
(16) Nikt nie przyszywa laty z nowego materiału do starego ubrania, bo [nowa] łata powoduje rozdarcie ubrania i powstaje jeszcze większe uszkodzenie.
(17) Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków, bo pękają. Wówczas wino wycieknie i bukłaki się zmarnują. Młode wino wlewa się do nowych bukłaków i wtedy wszystko się ocala.
(Ew. Mateusza 9:16-17, Biblia Warszawsko-Praska)

Anonymous - 2013-01-30, 19:57

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
(5) nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;
(6) nie cieszy się z niesprawiedli-wości, lecz współweseli się z prawdą.
(7) Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
(1 list do Koryntian 13:4-7, Biblia Warszawsko-Praska)

skąd możemy wiedzieć że miłość męża do kochanki właśnie nie jest taka jak pisze wyżej

Anonymous - 2013-01-30, 19:59
Temat postu: moje "trzy grosze" komentarza.refleksji
Renatko - napisałaś wiele słów bliskich mojemu na dziś myśleniu. Ja bardzo pragnę powrotu mojego męża, ale właśnie -kiedy widzę jego szczęśliwe błyszczące oczy, jego rytuał przygotowań na spotkanie, jego radość z "wicia"w wieku 59 lat kolejnego "gniazdka". Cieszy Go wszystko- kupione żelazko,kupiona kołdra,dzbanek, choinka itd. Wówczas pytam siebie - skoro go kocham to dlaczego nie chcę żeby był szczęśliwy. Piszesz ,,ze zaczynasz być szczęśliwa ja nie ja ciągle boleje ,płaczę i też sądzę że to życie złudzeniami i czekaniem przedłuża okres mojego ustawicznego bólu. Tak wiem zaraz otrzymam informację o mocy związku sakramentalnego ,ale czym ona jest dla męża ateisty? Jeśli mój tok myślowy jest błędny - pokornie przyjmę uwagi.
Anonymous - 2013-01-30, 20:14
Temat postu: Re: moje "trzy grosze" komentarza.refleksji
agawa a czym ta milosc sakramentalna jest dla Ciebie ? nie dla meza, nie dla kochanki, a dla Ciebie?

czy nie przysiegalas milosci i wiernosci poki smierc Was nie rozlaczy?
maz kochance niczego nie przysiegal przed Bogiem, to luzny, grzeszny zwiazek
jezeli chcesz szczescia i milosci dla meza to uwazam ze nie mozna popierac zwiazku meza z kochanka, oni za reke ida wprost do piekla /czy takiego "szczescia" chcesz dla meza?

Anonymous - 2013-01-30, 20:15

Cytat:
O ile łatwiej byłoby zaakceptować zaistniałą sytuację gdybyśmy nie żyli złudzeniami, czekaniem.


Renata23, Otóż to! Wspaniała konkluzja!

Cytat:
Piszesz ,,ze zaczynasz być szczęśliwa ja nie ja ciągle boleje ,płaczę i też sądzę że to życie złudzeniami i czekaniem przedłuża okres mojego ustawicznego bólu


awaga, to twoje życie i twoja decyzja. Cierpisz dokąd nie uznasz, że dość masz już tego cierpienia.
Widać najwyższy czas na decyzję uwalniającą cię od złudzeń. Życzę powodzenia. :-)

Anonymous - 2013-01-30, 20:26

http://ia600408.us.archiv...aczyc77razy.mp3

polecam

Anonymous - 2013-01-30, 21:02
Temat postu: c.d
Landis - tak przysięgałam i trwam i nie z przymusu lecz z potrzeby. Nie napisałam ,ze popieram związek mężą z kochanką. Co się tyczy przebaczenia nie mam z tym w ogóle problemu. Natomiast nie wiem co nazywasz moim złudzeniem ? - miłość, tęsknotę, moją słabą konstrukcję psychiczną ( tak to "defekt" wrodzony.) przepraszam za moje "wynurzenia"
Anonymous - 2013-01-30, 21:38

Renata23 napisał/a:
nie ma związku po zdradzie czemu tak boimy się to przyznać i uznać koniec bycia z mężem czy żoną.


Odbudowa związku po zdradzie jest trudna , ale możliwa - piszę z autopsji :mrgreen:

jak możesz bać się przyznać do czegoś, czego nie przeżyłaś

Zadaj to pytanie Bogu.

Ja zaraz po nawróceniu , pytałam Boga , jak to się stanie ???, jak to możliwe ??? kochać po tym wszystkim , być , odbudowywać .......

i dostałam zapewnienie, że bez nawrócenia to nie jest możliwe.

Więc modliłam się o nawrócenie męża

Tacy jacy byliśmy dotychczas nie mieliśmy szans na niebo
nawrócenie dało mi szansę na spełnieni mojego pragnienia serca
na życie wieczne w niebie :mrgreen:



Renata23 napisał/a:
jak patrzę na męża widzę że jest zakochany w innej kobiecie czy ja mam prawo chcieć aby był ze mną .. czy tak naprawdę można przysięgać komuś miłość na całe życie przecież to uczucie którego nie da się zaplanować, miłość pochodzi od Boga a miłość mojego męża do kochanki pochodzi od kogo czy ona jest zła gorsza myślę że nie.


Miłość to nie uczucie
MIłość pochodząca od Boga to miłość - Agappe

Mąż z kochanka maja coś co ks. Pawlukiewicz nazywa " zachowaniem miłosnopodobnym"

pięknie jest to wyłożone w książce B. Dubiosa
" Uzdrowienie relacji w rodzinie"

Renato masz kawał roboty przed sobą
to co ruszasz do pracy nad sobą , do samowychowania ?
to jeden z dwóch elementów dających szczęście
rozwój osobisty daje wolność.

Nie jesteś wolna o postrzegania całej swojej sytuacji oczami tego świata ,
szukaj a znajdziesz własne odpowiedzi na pytania najważniejsza
co to miłość ?
jak być szczęśliwą naprawdę ???

" Szukajcie a znajdziecie , proście a będzie wam dane ....

Anonymous - 2013-01-30, 22:21

landis85 napisał/a:
jezeli chcesz szczescia i milosci dla meza to uwazam ze nie mozna popierac zwiazku meza z kochanka, oni za reke ida wprost do piekla /czy takiego "szczescia" chcesz dla meza?


landis85, dziękuję za Twoje słowa.pozdrawiam!.s.

Anonymous - 2013-01-30, 23:11

mysle ,ze zostały tutaj poruszone bardzo wazne kwestie.

co w momencie kiedy kochanka nigdy meza nie miala i jest je to wielka milosc?

co w momencie kiedy jedno z malzonków z roznych przyczyn zawarlo zwiazek sakramnetalny nigdy tak naprawde nie kochajac malzonka?

jakie my jako ludzie mamy prawo oceniac jaka milosc jest lepsza?


Sprawa przebaczanienia jest dla mnie oczywista -jesli ma sie czyste serce -ono jest najwazniejsze - nic nie jest w stanie zagluszyc milosci -z tym zgadzam sie z Nirwana i z psalmem absolutnie -ale tutaj trzeba wzbic sie na wyzyny :)


wiem jedno jesli milosc byla prawdziwa jest w stanie przetrwac wszystko :)

Anonymous - 2013-01-31, 02:37

sylwiacz napisał/a:
co w momencie kiedy jedno z malzonków z roznych przyczyn zawarlo zwiazek sakramnetalny nigdy tak naprawde nie kochajac malzonka?


no cóż....można się pochylić nad naiwnością osoby, która łyka takie kawałki....
i można się pochylić nad nieodpowiedzialnością i niedojrzałością takiego kogoś, kto z Sakramentu zrobił wycieraczkę, przystępując do niego nieszczerze, po co zatem to zrobił? powiedział, że przysięga....nie tylko miłość, ale i uczciwość małżeńską, no i że nie opuści żony....prawdziwy rycerz....... Ślub kościelny to nie zakup bułki w sklepie, ani nie zawiązanie krawata....są zapowiedzi, są przygotowania, jest w koncu sama uroczystośc i jest ciągle czas na to, by się wycofać i nie robić rzeczy ostatecznych.....można współczuć i takiemu delikwentowi i jego żonie oczywiście,....nie zazdroszczę jej, wyjść za mąż za kogoś, kto przed ołtarzem kłamał, że przysięga jej miłość.....no chyba, że był jakiś ograniczony umysłowo i nie wiedział, co robi, no to na to już nie ma rady....
aha i ten żonkoś teraz tak mówi, że nigdy nie kochał? ;) osobiście nie znam przypadku, kiedy ktoś mężczyznę czy kobietę na sznurku do ołtarza wiódł...a trochę w swoim życiu byłem na ślubach... a jeśli ma dzieci....to może też pod groźbą strzału w głowę brał udział w tym, by te dzieci się poczęły? o ile kobietę można w ten sposób zniewolić, to jak to sobie wyobrażasz w przypadku mężczyzny? toż to prawdziwy biedaczek....nie kochał żony, ale się z nią ożenił, może miał dzieci.....wszystko pewnie dla jej dobra, bo on jej nie kochał od początku przecież. .....echssss....... Sylwio, jesteś z tego, co pamiętam, w związku z żonatym mężczyzną.....wierz mi, takie bajki o "niekochaniu" żony słyszała każda kolejna kobieta męża.....to są już tak oklepane teksty, że powstają nawet skecze w kabaretach na ten temat...naprawdę dziw, że kobiety się jeszcze na te teksty nabierają.....skoro jednak on upiera się przy tym, że wziął ślub bez miłości, to czemu nie sprawdzi w Sądzie Biskupim, czy jego związek został ważnie zawarty i po prostu po ludzku nie oczyści swojej sytuacji? powiedz mi, co to za miłość takiego mężczyzny, który będąc wobec Boga i wszystkich ludzi wierzących wciąż czyimś mężem, z "wielkiej miłości" prowadzi kochankę na zgubę? to życie w grzechu teraz jest wyrazem miłości? miłość to nie bycie razem, mieszkanie, kredyty, seks, zabawa i spacery po lesie....miłość to odpowiedzialność i dbałość o to, by tej drugiej kochanej osobie nie działa się krzywda....dla swoich zachcianek, namiętności, przyjemności wpycha swoją kochankę w łapy szatana....naraża ją na życie bez sakramentów, na życie w ciemności......no rzeczywiście kocha......:]
przyzwoity facet, nawet jeśli popełnił w przeszłości błąd, to go naprawia.....np. oczyszczając sytuację tak, by nie ranić i niszczyć życia kolejnej osobie....żonie już zmarnował, biorąc z nią ślub rzekomo bez miłości....i co to za miłość tej kochanki, skoro również nie przeszkadza jej to, że ta najbardziej kochana osoba przez nią żyje w grzechu ciężkim...
jeśli ta kochanka nigdy męża nie miała, to jaką ma w sobie dysfunkcję, że wiąże się z żonatym mężczyzną? coś musiało się jej podziać w dawnym życiu, że ma tak niskie mniemanie o sobie, że nie poczekała na wolnego mężczyznę.... czy myślała, że nie zasługuje na kogoś, kto potrafi dotrzymywać słowa, który jak mówi: przysięgam, to wie, co mówi? czemu tak źle myśli o sobie ta kochanka....czemu ma tak niskie poczucie własnej wartości, które nie daje jej odwagi do życia pięknego, czystego, a pcha ją w ramiona jakiegoś dziwnego człowieka, faceta z "odrzutu", czyjegoś męża (tak, tu na forum wszyscy sakramentalni małżonkowie to nadal małżonkowie, rozwód to tylko papierek urzędowy, który niczego nie zmienia) który potrafi wziąć ślub wbrew swojej woli....w dodatku ona nazywa to miłością.....ja bym tej kochance poradził terapię...aby otworzyła oczy, co naprawdę dla niej jest dobre....na pewno nie życie w grzechu ciężkim....ciekawe, co kiedyś poradziłaby swojej córce, gdyby była w takiej sytuacji....
i Sylwio, to nie ludzie osądzają, co jest dobre, a co złe....poczytaj o małżeństwie w Biblii, może się zaskoczysz, niestety w niemiły sposób.....fajnie by było, gdyby każdy tak sobie tłumaczył słowa Boga na swoją korzyść....żony nie kocha, więc to nasza miłość jest ta prawdziwa...no błagamm......a za pięć lat jak się znudzi Tobą i znajdzie kolejną, w końcu i z Tobą też może się pomylić, to ta kolejna "miłość" też będzie tą miłością wielką, która się Bogu będzie podobała? co tam Sakramenty, co tam Pismo Święte, ważne, żebyśmy się trochę pobawili w miłość......to tak niesamowicie smutne, że trudno mi spokojnie o tym pisać, widząc, jak kolejne osoby po prostu same się rzucają w przepaść. :]

sylwiacz napisał/a:
wiem jedno jesli milosc byla prawdziwa jest w stanie przetrwac wszystko :)


jeśli małżonkowie żyją, to nawet na łożu śmierci może się okazać, że
........jednak się kochali....
......nie wierzyli, ale uwierzyli i żałują....
....nie chcą dalej żyć bez siebie.......
....chcą dalej żyć zgodnie z przykazaniami.....nawet jeśli osobno.....
w każdej chwili każdy człowiek może doznać łaski wiary, nawrócenia.....
jeśli są w ich życiu jakieś osoby trzecie, to to prawdopodobieństwo się zmniejsza....ale to nie ich miłość jest słaba, tylko te osoby trzecie, które nie zostawią w spokoju cudzych małżonków.....kto wie, co by było, gdyby tych osób trzecich nie było?
to jest trochę tak, jakbym przywiązał psa na łańcuchu i w znacznej odległości położył miskę z jedzeniem.....zwierzak nie ma szans na dosięgnięcie do jedzenia....a jaki Twój wniosek? widać nie był naprawdę głodny.....bo gdyby był, pewnie przegryzłby łańcuch, albo przybliżył miskę siłą woli......i takie masz właśnie rozumienie miłości....odsuń się od tego mężczyzny, a kto wie, co się wydarzy jutro, za rok, dwa lata, tego nie wiesz, może każde z nich zapragnie na nowo być ze sobą (sa takie przypadki nawet tu na forum)...w sądach się szarpali, padały najgorsze słowa, były kochanki i kochankowie, mijały lata, a mimo to znów byli razem.......zawsze osoba trzecia jest wtedy przeszkodą dla takiego małżeństwa, bez względu na to, co jej wciśnie tej biedny niekochający małżoneki...i nie ma znaczenia, że poznali się po rozwodzie....poznali się po ślubie kościelnym, które rozwiązać może tylko Bóg (chyba, że nigdy ważne nie było, dopóki jednak tego nie oceni sąd, nadal trwa......)pozdrawiam,s. :]

Anonymous - 2013-01-31, 07:31

Sylwio błąd nazywania miłością dwóch sytuacji w których tylko jedna jest miłością, i to nie człowiek tak wymyślił tylko Bóg.
Anonymous - 2013-01-31, 08:43

Nie zyje z zonaty mezczyzna -
i zupelnie nie wiem dlaczego doczytales w moim poscie moja sytuacja i wszystko sobie powiedziales -kiedy ja w ogole nie pisalam o sobie .

Widze jak wielu mlodych ludzi pochopnie podejmuje decyzje o slubie -bo rodzina , bo dzieci -bo cos tam .

Rzadko zdaza sie ,ze ksieza uswiadamiaja mlodych -czym jest malzenstwo -taka prawda.
Wiele razy widzialam i slyszalam o sytuacjach kiedy mlodzi ludzie mieszkali ze soba -majac dziecko -ale nie brali slubu -bo nie byli pewni . Nastepnie ksiadz nalegal na zalegalizowanie zwiazku -.


NIe pisze tu o swojej sytuacji .


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group