Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak postawic granice

Anonymous - 2013-01-29, 12:32
Temat postu: Jak postawic granice
Pytanie jak w tytule watku czyli : Jak postawić granice ?

Niektórzy z was znaja mnie juz z mojego poprzedniego watku. Czytaliście zapewne jak się z mężem szarpalismy , jak robilismy sobie na wzajem na złość. W rezultacie nic to nie dało tylko niepotrzebnie dodatkowo siebie poraniliśmy. Przez ten czas bardzo sie wyciszyłam , dwa razy w tygodniu chodzę na mszę św. przyjmuje eucharystie, spowiadam sie , czytam Pismo Świete, modle sie , ogólnie bardzo pracuje nad soba i swoja duchowością.

Myslę że bardzo zmieniłam sie ja i moje myslenie , teraz z perspektywy czasu uważam że ta cała szarpanina do niczego nie była potrzebna, staram sie nie reagowac na to co wyprawia mąż ale ..jestem tylko człowiekiem.

I tu pytanie do was : Jak postawic granice?

- mieszkam w domu teściów mamy z mężem osobne mieszkanie ale jak by nie było spakować męża i wyrzucić nie mogę bo to on jest u siebie a nie ja
- mąż nie odzywa sie do mnie od 8- miesięcy i nie chce podać przyczyny dlaczego
-naznosił starych dywanów z piwnicy i porozkładal po całym mieszkaniu
- zabronił mi sprzatac jak sprzatam to na nowo robi bałagan itd. ale sam posprzatac nie chce
nie chce mi sie nawet pisać o tym wszystkim , żadne prosby , grozby nie działają , ignorowanie tego co mąż robi również nie skutkuje

czy ostatecznym i jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest moja wyprowadzka? czy to jedyna granica jaka moge postawić?

Anonymous - 2013-01-29, 13:21

Cytat:
ale jak by nie było spakować męża i wyrzucić nie mogę


Izka, całe szczęście, że nie możesz, bo i niby dlaczego? :-) Masz tu cała gamę innych działań przewidzianych na tę okoliczność. Może Twoja przemiana umożliwi wreszcie podjęcie szczerego, dobrego dialogu z mężem? Jak myślisz, czy teściowie nie utrudniają Wam tego?

Moim zdaniem, warto zastanawiać nad tym: co pomogłoby Wam zbliżyć się do siebie??? Masz jakieś pomysły? :-) Napisz.

Jestem przeciwna "wyrzucaniu" męża/żony z domu................ To jest wątek Izki.

Cytat:
od momentu kiedy zaczęłam iść w stronę Boga moje małżeństwo posypało sie


Taka przemiana współmałżonka - może szokować, a nawet budzić niepokój... Myślałaś o tym? W takiej sytuacji potrzeba chyba duuużo roztropności... Wiara ma pomagać w życiu, nie zaś je burzyć. Może czegoś tu za dużo? Może nie w porę?

Anonymous - 2013-01-29, 14:12

przezde wszystkim: moje zdanie jest takie, że granice trzeba najpierw ustawić sobie w głowie i w sercu....dopiero za tym idą wtedy właściwe zachowania i postawy wobec codziennych sytuacji....czyli uodparnianie się psychiczne i duchowe na zranienia, walka z uzależnieniem emocjonalnym od męża, zwrócenie się całym sobą w stronę Boga, co wiąże się z pracą nad wybaczeniem, spokojem, opanowaniem, rozsądkiem, wielkodusznością (ale nie poddańczością czy uległością wobec zła, jedno z drugim nie ma nic wspólnego).......
jeżeli piszesz: mąż jest u siebie, to znaczy, że nie jest to Twoje miejsce....zatem ja bym się pochylil nad stworzeniem osobnego WASZEGO wspólnego gniazda.....brak władzy nad swoim kawałkiem podłogi nie ma nic wspólnego z prawdziwym, małżeńskim pożyciem....jeśli mąż nie będzie chciał do Ciebie dołączyć, to trudno....ale jest to jakieś rozwiązanie wobec traktowania żony w sposób podrzędny.....takie jest moje zdanie...pozdrawiam,s.

Anonymous - 2013-01-29, 16:00

Przylaczam sie do tego co napisal krasnobar, najpierw granice we wlasnej glowie. Druga sprawa jest taka, ktora zrozumialem na przykladzie wlasnego malzenstwa - milosc potrafi stawiac granice w sposob przyjazny. Kiedy malzonek bedzie ciagle czul sie przy nas winny i ograniczany, to cale stawianie granic przynosi skutek odwrotny. Wiadomo, ze w wiekszosci przypadkow byl jakis powod, jakas wina rowniez po naszej stronie, ze druga polowka posunela sie do zdrady. Jesli ma wrocic, to niestety raczej musi miec ku temu dogodne warunki. Oczywiscie nie mowie tu o akceptacji wyrzadzanych nam notorycznie krzywd, ale punktowanie wszystkich niewlasciwych zachowan powoduje tylko poglebienie konfliktu.
Anonymous - 2013-01-29, 23:27

Różo mój mąż nie chce rozmawiać , tak było zawsze jak sie obraził to koniec. Jeżeli próbuje go zagadać to zbywa mnie milczeniem o dialogu nie ma tu nawet mowy.

Co do teściów to z tego co mi mówili próbowali z nim rozmawiac ale bez skutku im tez nie chce wyjawić powodu swojego milczenia. Byc może to tescie powinni ustalić granice w końcu to ich dom ale pewnie az tak nie chca sie wtrącać.

Cytat:
jeżeli piszesz: mąż jest u siebie, to znaczy, że nie jest to Twoje miejsce....


to mąż twierdzi że on jest u siebie a ja jestem u niego więc mam go słuchać bo..,,żona ma słuchac męża" ale niestety o całej reszcie tego cytatu juz nie pamieta :-(

Wiesz z tym uodparnianiem psychicznym i duchowym u mnie jest tak że wszystko jest dobrze mam równowagę ale chwila nieuwagi i bach..leżę.Pewnie jeszcze dużo pracy przede mną.

TB77- u nas z tego co wiem nie było żadnej zdrady, więc tym bardziej nie rozumiem całej tej sytuacji. Byc może mąż kogos poznał i teraz próbuje sie mnie pozbyć a nie ma odwagi mi powiedziec tego wprost.

Anonymous - 2013-01-30, 07:47

też mam wątpliwości w jaki sposób stawiać granice. Jak pisze Dobson, z jednej strony należy je stawiać, a z drugiej kobieta delikatnie ma przyciągać partnera swoim zachowaniem. W moim związku gubię się w tym: staram się stawiać granice, a mąż, co ciekawe, bierze mnie "na litość": ciągle podkreśla jak ciężko pracuje, jak bardzo jest zmęczony, jakie ma problemy zdrowotne itp. (co jest prawdą, ale tak było również kiedy mnie zdradzał). Próbuje mną manipulować mówiąc: przeszkadzam Ci w domu, to z niego idę, nikomu nie jestem potrzebny itp. I bądź człowieku mądry, jak tu się zachować żeby męża nie odtrącić, a jednak stawiać granice...nie potrafię tego robić skutecznie.
Anonymous - 2013-01-30, 09:28

reginak1313 napisał/a:
Próbuje mną manipulować


reginiak1313 własnie mi uswiadomiłaś że to sie nazywa manipulacja tylko jak z tego wyjśc cało skoro trwa to juz latami?

Tak jak róża napisała w swoim poście że byc może nasze przemiany wprowadzaja w naszych małżonkach niepokój? Bo przeciez to dość znaczna zmiana zachowania , może nie wiedza czego się dalej spodziewać?
Wiesz i to może być prawda mój mąż na wszelkie sposoby próbuje mnie sprowokować do awantury i widać że jak kiedyś wrzeszczałam i sie miotałam dla niego była to ,,normalka" i bezpieczna sytuacja a teraz tej nowej nie zna a wszelkie zmiany napawaja lekiem.

Anonymous - 2013-01-30, 11:29

Manipulowanie jest okropne. Ze swojej sytuacji wiem, ze niezaleznie od tego, co robiłam, było to tłumaczone przeciwko mnie. Gdy mąż straszył wyprowadzką, zatrzymywałam go, to mówił ze go ograniczam.
Jak w koncu machnęłam ręką i powiedziałam niech robi, co chce- to powiedział,ze go wygoniłam, ze jest mi obojętny w nawet że tylko na to czekałam, bo mam kochanka.
Straszne.
Trudno się odpowiednio zachować- ja w końcu stałam się obojętna, ale to tez było źle- powiedział,ze sie odsunęłam od niego.
Nie lubię teorii spiskowych, ale naprawdę wygląda to tak, jakby zły mieszał i kręcił tym człowiekiem, bo zachowanie jego nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i logiką.

Anonymous - 2013-01-30, 22:03

Izka czy macie dzieci?mam podobnego faceta w domu,to takie duże dziecko.na dłuższą metę taka sytuacja jest nie do wytrzymania,ja odpuściłam całkowicie,nie mam już do niego sił.
Anonymous - 2013-01-30, 22:55

Bety ja tez nie lubie teorii spiskowych , lubie normalne zwykłe życie bez tajemnic i niedomówień.

Malwinko nie mamy dzieci, teraz to sobie myslę że może to dobrze że nas nimi Bóg nie obdarzył , widocznie wiedział że tak będzie lepiej.[/b]

Anonymous - 2013-01-31, 14:24

Bety napisał/a:
Manipulowanie jest okropne. Ze swojej sytuacji wiem, ze niezaleznie od tego, co robiłam, było to tłumaczone przeciwko mnie. Gdy mąż straszył wyprowadzką, zatrzymywałam go, to mówił ze go ograniczam.
Jak w koncu machnęłam ręką i powiedziałam niech robi, co chce- to powiedział,ze go wygoniłam, ze jest mi obojętny w nawet że tylko na to czekałam, bo mam kochanka.
Straszne.
Trudno się odpowiednio zachować- ja w końcu stałam się obojętna, ale to tez było źle- powiedział,ze sie odsunęłam od niego.
Nie lubię teorii spiskowych, ale naprawdę wygląda to tak, jakby zły mieszał i kręcił tym człowiekiem, bo zachowanie jego nie ma nic wspólnego ze zdrowym rozsądkiem i logiką.


:D
Też tak mam:) mój mąż jest mistrzem manipulacji, niedomówień, przekręcania słów, zmiennej interpretacji faktów. Momentami aż się z tego śmieję. Mówi, że chce rozwodu, idzie do prawnika, wyprowadza się, za chwilę słyszę że to ja go wygoniłam z domu. Jest zazdrosny, podejrzewa że randkuję z innymi - ale skoro on chce rozwodu, to co za różnica... Jestem zmęczona jego gierkami. Marzę o tym, żeby powiedział wreszcie coś szczerze, co naprawdę myśli.

Znalazłam coś takiego:
http://www.rozwodpoczekaj.org.pl/gry-malzenskie/
fajne:) pomocne.

Anonymous - 2013-01-31, 18:32

ale skąd sie bierze taki emocjonalny bałagan w człowieku, który tak przekręca?
to jest meczące dla dwóch stron
pytanie: po co ?
moze to choroba

Anonymous - 2013-01-31, 20:29

Nie, raczej dysfunkcja. Człowiek nabywa w trakcie życia, to zaszłości z domu rodzinnego, wychowanie, ale również to czego nauczył się jako dorosły człowiek. W kryzysowych sytuacjach to jedyne działanie jakie zna i/lub uważa za skuteczne.
Anonymous - 2013-02-01, 12:16

porzucona_33 napisał/a:
Jestem zmęczona jego gierkami. Marzę o tym, żeby powiedział wreszcie coś szczerze, co naprawdę myśli.


to tak jak ja ,

przekrecanie słów, zmienna interpretacja faktów, kłamstwa , sam może chodzic gdzie chce ale jak ja wychodzę to zaczynaja sie na nowo chamskie psoty

Ja może jestem zbyt szczera wobec ludzi i często ludzie są urażeni moja szczerością. Jednak szczerośc jest dla mnie największa wartościa jaka sobie cenię w drugim człowieku, chciała bym aby wszyscy ludzie byli wobec mnie zawsze szczerzy ale widocznie tak sie nie da.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group