Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Upadłam na samo dno!

Anonymous - 2013-07-12, 07:34

Lonia napisał/a:
Co ona miała takiego w sobie?

hmm....
oparcie i mobilizację?
Ja miałem pokusy innych kobiet, które jak mi się wydawało mnie szanowały... zabiegały o moje względy.... były zadbane i uśmiechnięte. I nie wisiały na mnie z pretensjami i żalami.... rozmawiały ze mną (wydawało się) szczerze i otwarcie....
A do burdelu poszedłem wiadomo po co.
Ale ja uciekałem przed rzeczywistością małżeńską głównie w alkohol. Na szczęście można by rzec....

Anonymous - 2013-07-12, 08:56

hmm....
oparcie i mobilizację?
Ja miałem pokusy innych kobiet, które jak mi się wydawało mnie szanowały... zabiegały o moje względy.... były zadbane i uśmiechnięte. I nie wisiały na mnie z pretensjami i żalami.... rozmawiały ze mną (wydawało się) szczerze i otwarcie....
A do burdelu poszedłem wiadomo po co.
Ale ja uciekałem przed rzeczywistością małżeńską głównie w alkohol. Na szczęście można by rzec....

Jędrek
Oparcie ? Mobilizację?- tak to można tłumaczyć, a co w nas mężowie nie mają oparcia?- totalna bzdura!
Mnie też nieraz adorowali różni mężczyźni, ale wiesz co? rozumu nie straciłam ani na chwilę, zawsze myślałam i nie dałam szans żadnemu! Każdy na starcie dostawał przysłowiowego kopa. Nie miał szans żaden mężczyzna się zbliżyć , czy przekroczyć granice.. Dzięki czemu tyle lat po ślubie jestem czysta jak łza, nie zawiodłam ani męża ani dzieci.A właśnie od tego się zaczyna: telefon po kryjomu do "koleżanki" , mail, sms, spotkanie, gruchanie i tak aż do momentu zdrady.

.... były zadbane i uśmiechnięte. i co?
też zawsze byłam i jestem zadbana a teraz po tych wydarzeniach mniej uśmiechnięta( trauma odcisnęła piętno na mojej psychice)

Nie ma tłumaczenia w sytuacji zdrady czy ucieczce w alkohol,to wy zdradzający jesteście winni, winą chcecie nas obarczyć?, tak było by najwygodniej zrobić z żony potwora.

Znudził się stary model , wymienić trzeba na nowy?

A con Ty zyskałeś Jędrek?
Bo jedno jest pewne, dużo straciłeś!

Mój mąż teraz po tych wydarzeniach też często popija, nie ma problemu nawet z tym, że popija sam.

A ja co? Patrzę i obserwuję, od czasu do czasu grzecznie mówię że źle robi, ale to on podejmuje decyzje... to on decyduje o tym co robi a czego nie..

Zrobił ze mnie potwora tak jak każdy zdradzający... żalił się do kochanki jaka to ta żona jest zła.( a to boli i to bardzo tym bardziej jeżeli przez tyle lat się o męża bardzo dba i troszczy.
Zrzucenie winy na współmałżonka to typowe dla każdego kto zdradził..

Dzisiaj małymi kroczkami wracamy do życia, fakt, rana jest i nadal bardzo boli i boleć będzie jeszcze bardzo długo.
Jaka jestem?
Myślę że jeszcze lepsza jak byłam..
a potworem nie jestem i nigdy nie byłam, dzieci są po mojej stronie i mnie bardzo kochają, rodzina, przyjaciele znajomi też mnie bardzo lubią.

To mąż pogubił się , a że trafił na adoratorkę której życie nie układa się od zawsze i ona czule do niego gruchała to teraz jest jak jest!!

Z wakacji już wróciłam z córką, mąż z tego wyjazdu tez wrócił i po wiedział że jest niezadowolony i żałuje że z nami nie pojechał :-D

Anonymous - 2013-07-12, 10:04

Lonia napisał/a:
Zrobił ze mnie potwora tak jak każdy zdradzający... żalił się do kochanki jaka to ta żona jest zła.( a to boli i to bardzo tym bardziej jeżeli przez tyle lat się o męża bardzo dba i troszczy.
Zrzucenie winy na współmałżonka to typowe dla każdego kto zdradził..

No i właśnie to jest mój pierwszy krok.
Uznałem cztery lata temu bezsilność swoją wobec mojej żony, bo z jej zachowania i wypowiedzi wychodziło, że jest zazdrosną, zawziętą, wredną, złośliwą.... kobietą. Ale ponieważ zacząłem się orientować, że coś grubo ze mną nie tak. Że się potrafię doprowadzić do obłedu, żeby się napić alkoholu.... To zgodnie z zaleceniami terapeutów odpuściłem żonę.... usiłowałem robić to, co mówiła, ale ciągle było źle.... to mnie drażniło i frustrowało.... Bo źle to ja miałem w głowie. Cały czas byłem wbity w to absurdalne przeświadczenie, że jestem "bez skazy", że "dobra- piłem- ale wcale nie byłem taki zły"... bo co? Bo JESZCZE miałem pracę, bo jeszcze samochody, bo było za co żyć i gdzie mieszkać ...i nawet jakieś wyjazdy rekreacyjne były......
Tylko nie widziałem, że się zaprzedałem... na każdym kroku było ze mną piwo.... w lodówce piwo, w piwnicy piwo (jakby co).... "żeby tylko była kasa na piwo"....
i wszystko, tylko żeby nie brakło piwa !!!!!!!!!!!!!!!
Nie wierzyłem, jak mi matka mówiła, że alkohol zlasował mi mózg. Wszystko było nadzwyczaj racjonalne i na swój chory sposób byłem w stanie wytłumaczyć wszystko. Nawet to, że "chodzę w kawalerskich ciuchach, bo wszystkie pieniądze oddaję na rodzinę!!!!!"..... wszystko wytłumaczyłem sobie.... zwalając winę na innych. Fakt. Na cały wredny, pełen przemocy, gwałtów i rozbojów świat.
Wczoraj dostałem mail'a od przyjaciela:
..:. czystość .:..
Apostoł Paweł napisał:
"Wszystko jest czyste dla czystych, a dla splamionych i niewierzących nic nie jest czyste, bo umysł i sumienie mają splamione."
do Tytusa 1,15 Współczesny Przekład
W drugim kroku zacząłem naprawdę szukać Boga, bo już nie dawałem sobie rady z niczym.

Anonymous - 2013-09-12, 16:55

No cóż u mnie POWTÓRKA Z ROZRYWKI....
Mój mąż miał romans, bagateka 4 lata...
Wybaczałam niewiele.. tylko 4 razy i co?
Wczoraj odkryłam,że miłość nadal kwitnie
Bidulek po raz kolejny założył nowe konto dla kontaktu z nią na g- mailu i się nie wylogował, wczoraj córka rano przed szkołą chciała coś sprawdzić i zaniemówiła jak przeczytała maile tatusi i jego kochanki- kocha ją nadal...
Oczywiście,że wszystko przesłałam aby mieć dowody ..

mąż w styczniu błagał o wybaczenie i prosił o danie szansy, dałam, a teraz zastanawiam się czy ja to jestem normalna?
Po raz kolejny przeżywa co przeżywam, mam już wszystkiego dość!
Oczywiście ,że jest problem, brak kasy, firma w złej kondycji finansowej i dużo innych problemów..
Jak z tego wybtnąć?, nie wiem!
Co robić? nie wiem!
Jak postępować?- nie wiem!
Po co nam to było?
Mam wrażenie ,że mój mąż już nie jest normalny,
To nie ten sam człowiek co kiedyś
Zniszczył mnie ,dzieci i całą naszą rodzinę, cierpimy wszyscy..

Zawładnął nim szatan i ona!

Oczywiście,że wczoraj się obydwoje wypierali, twierdząc ,że to ja mam urojenia, ale wysłałam im te ich maile,w których są informacje o ich spotkaniach, telefonach i tym jak się kochają...

Mój mąż po tylu latach odebrał mi radość życia, uśmiech i zadowolenie

Łatwo nie jest i nie będzie, jak postępować, co robić?
Po raz kolejny i od nowa biała nieprzespana noc i na nowo rozstrój nerwowy..
Ciśnienie skacze, serce wali jak oszalałe i od nowa trauma..

Jak się okazuje, samemu ni da się odbudować małżeństwa i wyjść z kryzysu..
Mój mąż nie potrafił się uwolnić od kochanki, zgnoił nas totalnie
Zadałam mu pytanie czy można być szczęśliwym zostawiając żonę po 28 latach małżeństwa a 32 latach spędzonych razem?-odpowiedział ,że nie!
Czy można być szczęśliwym stawiając kochankę na pierwszym miejscu a zaniedbując swoje dzieci - odparła nie!

Dzieci po wczorajszej "dokładce"nie chcą go znać!

Jakie z tego wnioski?
Czy warto zdradzaczowi dawać szansę?
Dzisiaj po tym wszystkim przez co przeszłam, myślę ,że gdybym mu spakowała 3 lata temu walizki, dzisiaj chodziła bym z głową do góry i nie pamiętała bym o tym wszystkim
A tak to gehenna zaczyna się od nowa!

Brak słów! nic dodać nic ująć

Anonymous - 2013-09-12, 17:08

Cytat:
Jakie z tego wnioski?
Czy warto zdradzaczowi dawać szansę?
Dzisiaj po tym wszystkim przez co przeszłam, myślę ,że gdybym mu spakowała 3 lata temu walizki, dzisiaj chodziła bym z głową do góry i nie pamiętała bym o tym wszystkim
A tak to gehenna zaczyna się od nowa!

Brak słów! nic dodać nic ująć


Kochana Loniu, choc mam staż małżeński dużo mniejszy od Twojego, rozumiem Twój ból i zranienie. Teraz to chyba nic innego jak walizki za drzwi.

Anonymous - 2013-09-12, 19:56

Walizek nie wystawiłam, gros ludzi mnie przed tym przestrzegało, jak chce niech spakuje i wyprowadzi się sam...

Po tym co zrobił i narobił nigdy nie będzie dobrze...

Wyprowadziłam się z sypialni, mieszkamy osobno, przestałam mu gotować

Chodzimy do pracy, niech on płaci za rachunki

Będzie jak Bóg zechce, a pomaga mi na każdym kroku, modlę się nieustannie i na każdym kroku doświadczam pomoc Bożą.Wymodliłam to że wydało się po raz kolejny,że utrzymują kontakt, a tak szli w zaparte..:-)

Bez względu na to co się w moim życiu wydarzy muszę być dzielna i dam radę!
Mam cudowne dzieci, pocieszają mnie i mówią mamo spokojnie,ty jesteś najważniejsza

Anonymous - 2013-09-12, 20:10

To nie ten sam człowiek co kiedyś
Zniszczył mnie ,dzieci i całą naszą rodzinę, cierpimy wszyscy..

Zawładnął nim szatan i ona!

Kochana Loniu! jesteśmy w podobnym wieku i podobne sytuacje, tyle tylko, że ja dłużej cierpiałam, aż w końcu powiedzialam D O S Ć!!!!!Miał dużo czasu na podjęcie decyzji i nie podjął żadnej; chciał ,żeby nadal bylo tak jak on chce, bo tak mu wygodnie, bo ludzie patrzą i jeszcze źle go ocenią?!
Jest politykiem, nie jest w żadnym razie tym za którego wyszłam! ale widze że zawsze mial predyspozycje do "aktorstwa" i teraz je świetnie wykorzystuje.
Byłam naiwna i głupia. Myślałam, że on zobaczy moja dobroć; było oczywiście jak pisał ks Dziewiecki - nikt z ludzi nie jest zobowiązany do heroizmu "Między rozpaczą a zawierzeniem"/; wykorzystał na maxa i do tego przestał mnie w ogóle szanować!. Od 3 miesięcy mieszka na działce , czasem z kochanką /może cały czas?/ Wywiozłam mu jego rzeczy. Musiałam do tego dojrzeć. Dużo sie modliłam, bardzo dużo, o własciwą decyzję. Potem, najpierw była ulga i spokój, po tygodniu zaczęły sie oskarżenia znajomych i bliskich co ty zrobiłaś?! BARDZO BOLAŁO, BARDZO!!! ale przestało, nie mogłam dawać przyzwolenia na takie życie, moje dzieci wszystko widziały i też cierpialy.
Teraz juz nie oskarża, czasem tylko widzę że próbując sie bronić coś powie w rodzaju to ty mnie wyrzuciłaś, ale teraz spokojnie odpowiadam ,że ponosisz konsekwencje swoich wyborów-miałeś dużo czasu i mogłeś decyzję podjąć sam.
Widziałam sie z nim wczoraj, chwile rozmawialiśmy-mówi dajmy sobie szansę, ale ja w to nie wierzę , zawsze ładnie mówił a robił zupełnie coś innego. Widzę tylko, że źle wygląda, żal mi go. Żyje zachowywaniem pozorów i mam nadzieję że nie daje mu spokoju to co wyrabia. Zawiódł oprócz nas bardzo dużo ludzi- to na pewno przyniesie konsekwencje.
Myślę, ża gdybyś znała całą naszą historię to pocieszeniem może być to ,że nie jesteś sama. Trzymaj sie mocno BOGA i Matki Bożej.! Maryja w Medjugorju prosi o modlitwe o post , prosi o zachowanie pokóju w swoim sercu, wtedy można ten pokój nieść innym. Gorąco Cie pozdarawiam

[ Dodano: 2013-09-12, 21:28 ]
Lonia napisał/a:

Walizek nie wystawiłam, gros ludzi mnie przed tym przestrzegało, jak chce niech spakuje i wyprowadzi się sam...

mnie tez przestrzegała koleżanka, ale byłam u kresu wytrzymałości,a on jak go znam , dalej robiłby to co do tej pory czyli zachowywał pozory. /ostatni czas strasznego kryzysu trwał 8-9 lat./
Bóg mnie zna lepiej niż ja sama siebie i wie że moja dojrzałość albo niedojrzałość na ten moment po bardzo wielu próbach ratowania naszego małżeństwa pomogła mi podjąć taką a nie inną decyzję.
Życzę Ci cierpliwości, wytrwałości i pokoju w sercu!

Anonymous - 2013-09-14, 13:21

Awe dziękuję Ci za twój wpis, dużo cennych rad.

Ja na nowo przeżywam koszmar, nie mogę dogadać się z mężem.., on mówi że jest z nami, zostaje z nami

Cały czas obiecuje,i oszukuje..
W styczniu jak nie chciałam już z nim być, on po nocy przespanej w hotelu ze łzami w oczach prosił o wybaczenie, mówił że to koniec z nią i że dopiero teraz jest gotowy, że strasznie mu ciężko z tym że taką nam krzywdę wyrządza,po rękach mnie całował, widziałam prawdziwą skruchę i wtedy czwarty raz dałam mu szansę, uwierzyłam mu bo go kochałam...

A teraz na nowo szok, ból i myśli co zrobić?, jak żyć, rozstrój nerwowy na nowo, zaś leki bo nerwy szaleją...

[ Dodano: 2013-09-14, 14:38 ]
Awe napisałaś, że u Ciebie mąż oszukiwał 8, 9 lat. Mnie się wydawało,że większego oszusta stażem jak mój nie ma, a tymczasem Twój pobił rekord. Współczuję Ci bardzo, wiem przez co przeszłaś. A teraz jest Ci lepiej, lżej, spokojniej?

Mój mąż przed chwilą powiedział mi że na głowie będzie stawał żeby to wszystko naprawić, ja już mu nie wierzę, dzieci nie chcą go znać, mówią że miał ostatnią szansę którą zmarnował..

Proszę Boga o pomoc w podjęciu właściwej decyzji.
Was kochani bardzo proszę o modlitwę.

Anonymous - 2013-09-14, 18:55

Loniu! odpowiedziałam Ci na pw ale nie wiem czy dostałaś?

[ Dodano: 2013-09-14, 20:05 ]
Lonia napisał/a:
A teraz jest Ci lepiej, lżej, spokojniej?


tak to już 3 miesiąc, jestem spokojniejsza, radośniejsza, znalazłam wspólnotę Sychar w pobliżu i Bogu Dzięki! zaczęlam zajmować się sobą , przedtem nie potrafiłam. Teraz dostrzegam swoje błędy ktore bolą, ale przedtem byłam skoncentrowana na swoim bólu i nie widziałam tak jak teraz. Nie wiem co będzie dalej, bardzo dużo ludzi modli się za nas, czas pokaże.

Anonymous - 2013-09-16, 14:22

Według mnie to co robią Ci zdradzacze to jest chore, jak im nie wstyd, jak ich wyrzuty sumienia nie zjedzą...

Ja sobie tego nie wyobrażam, jak można tyle cierpienia zadawać swoim najbliższym..

Mówię mężowi po co w styczniu prosiłeś o wybaczenie, po to aby po 8 miesiącach zadać nam kolejny , jeszcze mocniejszy ból, czy wiesz ,że jesteś egoistą?odpowiedział że wie.
Najbardziej szkoda mi córki, ona jest bardzo wrażliwa, już się cieszyła ,że tato staje się normalny i taki jak kiedyś, a tato dla takiej... znów zadał córce mi i nam wszystkim kolejne "okaleczenie"

Na ten moment myślę i myślę i tak naprawdę nie wiem co wymyślę...

Anonymous - 2013-09-16, 14:43

Loniu, nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale chyba zastanawiasz się czy przebaczyć mężowi po raz kolejny, tak?
Lonia napisał/a:
Mój mąż przed chwilą powiedział mi że na głowie będzie stawał żeby to wszystko naprawić
O ile dobrze pamiętam ks. Dziewiecki w swoich kazaniach podaje warunki pojednania małżonków. Twój mąż wg mnie kompletnie ich nie spełania. Manipuluje, bo próbuje ratować swój tyłek. Boi się zmiany sytuacji. I nic poza tym. Jeśli teraz przyjmiesz go z otwartymi ramionami, jest wielce prawdopodobne, że za jakiś czas znów napiszesz, że zdradza...
Skoro tak bardzo Twój mąż chce stwać na głowie, to daj mu pole do popisu :-) Nie ułatwiaj.

Lonia napisał/a:
Na ten moment myślę i myślę i tak naprawdę nie wiem co wymyślę...
Wg. mnie sytuacja jest jasna jak słońce, to nie czas na pojednanie. Lekcja powinna być trudna inaczej za szybko ją zapomni.

Chyba, że rozważasz jedynie możliwość wyrzucenia go z domu, to moje uwagi są zbędne.

Anonymous - 2013-09-16, 14:59

Lil napisał/a:
O ile dobrze pamiętam ks. Dziewiecki w swoich kazaniach podaje warunki pojednania małżonków.


Lil, czy mozesz podac link do tego kazania ?

Anonymous - 2013-09-16, 15:47

nunana nie wiem czy Lil chodziło o to nagranie:

http://www.youtube.com/wa...SYsfS6&index=12

Ale ja tam znalazłam i warunki i wskazówki.
M.in. dzięki temu łatwiej mi było przyjąć niewiernego ale skruszonego męża.

Anonymous - 2013-09-16, 16:18

Dzieki krawedz nadziei.
A jak tam u Ciebie ? Nadal tak sie starasz za dwoje ?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group