Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Upadłam na samo dno!

Anonymous - 2013-06-05, 09:56

Lonia napisał/a:
Zastanawiam się kiedy wreszcie ten ból minie, kiedy odzyskam spokój i równowagę


Daj czasowi czas. :-)

Anonymous - 2013-06-11, 09:36

Muszę Wan opisać jak ostatnio spotkałam "ją' Jechałam samochodem w mieście oddalonym od mojego o 35 km . Patrzę ona idzie, więc zjechałam samochodem, poprosiłam aby zeszła na bok i bez żadnych wulgaryzmów prosto w twarz wygarnęłam jej co o niej myślę i o tym co narobiła mi i moim dzieciom.Dużo bym musiała opisywać... była tak roztrzęsiona że aż policzek jej się trząsł, był to widok niezapomniany... narobiła sobie wstydu strasznego, próbowała się tłumaczyć ale na każdym kroku uświadamiałam ją ze nie istnieje przyjaźń damsko męska w tajemnicy przed mężem czy żoną, tym bardziej jeżeli ta przyjaźń trwała 3 i pól roku!! (MASAKRA) powiem tak po tym jak prosto w twarz wygarnęłam jej co o niej o moim mężu i o tym draństwie myślę , jest mi lżej, TEGO MI BRAKOWAŁO. zrobiła bym to dużo wcześniej ale ona nie odbierała ode mnie telefonów i nawet jak dzwoniłam z innych numerów to tez nie odbierała. bała się się czy co? :-) Ja to nawet nie wiem skąd we mnie taka siła i opanowanie. Mój mąż też zachowuje się zupełnie inaczej w stosunku do mnie, a było beznadziejnie, wydawało mi się to nie do uratowania, odkochał się czy oprzytomniał? Nie wiem, wiem że tylko Bóg może nam pomóc, ja cierpliwie czekam, obserwuję , nie naciskam, nie sprawdzam , daję czasowi czas a to forum daje mi silę i cenne wskazówki jak postępować. Zbliżyłam się bardzo do Boga, on nas ratuje, czuję to i doświadczam na każdym kroku. Mam nadzieję że z czasem napisze w dziale świadectwa... nie chce chwalić dnia przed zachodem słońca , ale jest o niebo lepiej.. A tak naprawdę to myślę sobie jak ten mój mąż mógł tak zdurnieć, ona jest zwykła,przeciętną kobietą, żadne cudo. Co ona miała takiego w sobie?Nie wyobrażam sobie być na jej miejscy ani na jego też- zapadła bym się pod ziemię.
Anonymous - 2013-06-11, 10:09

one najczesciej nie sa zadnymi cudami............
i w tym NASZA sila

Anonymous - 2013-06-14, 10:54

katalotka72 napisał/a:
one najczesciej nie sa zadnymi cudami............
i w tym NASZA sila


No właśnie, nie są. Więc w czym tkwi ich siła (przyciągania)?

Anonymous - 2013-06-15, 19:39

latwy lup ??
zadnych barier do pokonania ??

Anonymous - 2013-06-16, 20:40

Lonia napisał/a:
bez żadnych wulgaryzmów prosto w twarz wygarnęłam jej co o niej myślę


To niezła jazda była ;). Tak trzymać !!!

Anonymous - 2013-06-17, 00:21

A czy panowie to takie superatrakcyjne skarby? ;)
Anonymous - 2013-06-18, 20:27

Oj była jazda, była, miała delikatnie mówiąc strach w oczach . Nie wyobrażam sobie być na miejscu jej ani na miejscu mojego męża, taki wstyd przed najbliższymi. Podbudowałam się po tej rozmowie z nią , jest mi lżej.. ( żeby to była laska, to pomyślała bym- no zwariował, ale to takie byle co!) no ale fakt "gruchała do niego wymawiając końcówkę jego imienia na Ń, słodziła ile wlazło i co? facet mający 50 lat stracił rozum ! Jak patrzę na niego to mi Go żal, co on narobił sobie, mi dzieciom i jej rodzinie też! Zrobiła mu totalne"pranie mózgu" , on pod jej wpływem zmienił się nie do poznania, to jest zupełnie inny człowiek.A mogło być tak pięknie, była cisza, spokój, nie brakowało nam nic! jedynie mojemu mężowi zabrakło rozumu i dzisiaj trzeba się szarpać z emocjami.W rozmowie z nim w celu przywrócenia mu myślenia cytowałam wiele zdań z tego forum. Zadałam mu też pytanie czy odchodząc od nas potrafisz być szczęśliwy po tylu latach spędzonych razem? bo my bez ciebie szczęśliwi nie będziemy, Przemyśl coś zyskasz ale bardzo wiele stracisz, Nie znam twoich myśli, uczuć, nie wiem co czujesz, to ty podejmujesz decyzje,przemyśl to i zastanów się. Sama nie wiem co na niego zdziałało? Jak na razie powolutku małymi kroczkami on wraca z "dalekiej podróży" tak mi się wydaje a czas pokaże jak to będzie. Zaufania nie mam i długo miała nie będę, opadłam z sił całkowicie, robię to co muszę czyli praca, wracam do domu, obowiązki związane z domem i tyle, czuję się jak by powietrze ze mnie uszło.Chciała bym przestać o tym draństwie myśleć ale nie wychodzi mi to, nie ma dnia abym nie myslała o tych traumatycznych przeżyciach....
Anonymous - 2013-06-19, 10:16

grzegorz_ napisał/a:
A czy panowie to takie superatrakcyjne skarby? ;)

Fakt, nie zawsze. Ale myślę sobie, że skoro facetów jest dużo mniej niż kobiet, a wolnych (i do tego niegłupich) - to już jak na lekarstwo. Więc może to działa tak, że z braku laku....? :-P

A poważniej - kobiety bardziej uczuciowo podchodzą do tych spraw (zresztą do wszystkich pozostałych też), mężczyźni są wzrokowcami. Tylko chyba zaćma im pada na oczy (i na mózgi), jak zaczynają romansować...

Anonymous - 2013-06-19, 10:53

Grzegorz - sluchaj, jesli sie chce to zawsze sie cos znajdzie co bylo NIETAK. to jest juz chyba jakby fakt - pewnik, wiadomo ze gdyby bylo idealnie, te wszystkie zdrady nie mialy by miejsca. no ALE - chyba nie ma malzenstw idealnych, zakladamy ze w kazdym jest dwoje ludzi, ktorzy idealni nie sa i w zasadzie to jest oczywiste ze zawsze bedzie tak, ze kazdy w zwiazku bedzie czegos tam winny, ze cos bedzie nie tak, no ale przeciez do cholerci nie oznacza ze kazdy wlasnie zdradza! to generalnie kazdy i kobieta i mezczyzna w danym zwiazku powinni isc i poszukac czegos lepszego, bo takie same powody jakie mogl miec maz Loni, mialaby pewnie i ona, albo i wieksze.

czesto jest faktycznie zle w zwiazku. ale jesli kobieta czuje, pisze, zebylo DOBRZE, byl spokuj, niczego nam nie brakowalo do szczescia, to znaczy ze tak bylo. ok, zawsze moglo by byc lepiej, jedyne czego wlasnie w tych przypadkach, kiedy kobieta pisze ze bylo naprawde dobrze przez wiele lat - to czego brakowalo?? rozumu u meza zabraklo zeby rozwiazac cokolwiek, co wlasciwe nie bylo. zeby porozmawiac, sprobowac to cos zmienic, a nei szukac powodow do odejscia i skoku w bok.

o to tutaj chodzi. kwestia docenienia pewnych rzeczy. jesli tak jak u mnie np. - bylo wszystko, byla prawdziwa milosc miedzy nami, byl szacunek, byle wspolne plany ktore realizowalismy, bylo zdrowie, rodzina, przyjaciele, coraz to lepsze prace, mieszkanie, zero problemow finansowych - no to czyz nie mielismy wszystkiego za co nalezaloby Bogu dziekowac??? a ze idealna nie jestem ani ja ani on i pewnym momencie cos mu zaczelo przeszkadzac??? no super, to wystarczy przyjsc i porozmowawiacm powiedziec. a tego u mnie i chyba w wielu przypadkach zabraklo. a potem - n oto juz coraz gorzej i zdradacz tym wiecej powodw i zlego bedzie szukal,zeby tylko sie usprawiedliwic. i nagle, po ilus miesiacach albo latach klamstw i tego kryzysu to faktycznie nawet naprawde dobre mazlenstwo zaczyna wygladac jak najwieksze bagno....

takie jest moje zdanie.

Anonymous - 2013-06-19, 10:59

Kiedyśbyłam

Ależ ja się w 100% zgadzam z tym co napisałaś.
Jak się coś psuje, komuś jest źle to powinien porozmawiać, iść na terapie, ....
a nie zdradzać. To oczywiste.

Zwracam tylko uwagę na to, że jeśli ktoś myśli , że było super i tylko ta okropna kochanka męża opętała na chwilę....to za chwilę może się okazać, że kolejna pocieszycielka męża "opęta".

Anonymous - 2013-06-19, 11:15

ale Lonia w moim przekonaniu nie zwalnia meza z odpowiedzialnosci - pisze wyraznie, ze braklo mu rozumu i ze to jego wina, a ze do kochanki zawsze przy okazji zywie sie takie a nie inne odczucia, no to juz inna sprawa. bo tak naprawde tez sa winne i dobrze wiedza co robia. o ile winy nei zrzuca sie tylko na kochanke, wybielajac meza, to nie widze niz zlego i nienaturalnego w wyrazaniu swoich odczuc co do tych 'kobiet'
Anonymous - 2013-06-22, 12:05

Gdyby to było takie proste...kiedy jest coś nie tak przyjść i porozmawiać....Myślę, że mężczyźni najczęściej zaczynają szukać innego ,,lepszego" życia kiedy sytuacja w małżeństwie w jakiś sposób ich przerasta. Mój mąż najwyraźniej przechodzi kryzys wieku średniego ( 50 lat na karku). Nawiązał kontakt z nastolatką :oops: Nie wiem czy to romans czy jeszcze nie ale kontakt jest a na telefonie gorąca linia bez przerwy. Teraz się wyprowadził ale podczas spotkań z córką sms-uje z ,,koleżanką"- kochanką- znajomą...? Sama nie wiem jak ją nazwać.
Loniu jak czytałam Twoją historię bardzo mocno poczułam co mogłaś przeżywać i co teraz przeżywasz.Rozumiem Cię w 100%. Ja wiem jedno, po wyprowadzce męża odzyskałam przynajmniej spokój. Wiara w Boga, modlitwa uratowały mnie od poddania się rozpaczy. Będę modliła się za Wasze małżeństwo. Z Panem Bogiem :-)

[ Dodano: 2013-07-04, 23:55 ]
Loniu co u Ciebie się dzieje..?Modlę sie za Was.

Anonymous - 2013-07-07, 07:43

Dziękuję Ci Karmel za modlitwę, bardzo Ci dziękuję, wierzę, że tylko modlitwa nam może pomóc. Co się u mnie dzieje? Jestem w górach z córką i jej koleżanką na wakacjach, odpoczywamy troszeczkę, Mąż postanowił że wyjedzie z kolegami na trzy dni na Słowację. Ok jest wolny i to on decyduje. Nie powiem nie lubię jeździć bez niego ani nie lubię jak on wyjeżdża sam... ale chciał -pojechał. Ja po tych wszystkich wydarzeniach jestem tak trochę bez sił i córka wyszukała mieszkanie i prosiła żebyśmy wyjechały, bo w zeszłym roku przez to co się wydarzyło nie była na żadnych wakacjach. Spakowałyśmy się i przyjechałyśmy tu na blisko tydzień.Ja co czuję? wielki ból i żal po tym co mnie spotkało, płaczę po kątach jak tylko dziecko nie widzi... A tu moja córka chodzi i pyta mamuś nie nudzisz się z nami ? nie czujesz się samotna? powiedziałam że nie, ale prawda jest taka.nie nudzę się ale samotna się czuję.. Mężowi mojemu zostawiłam wolną przestrzeń, on decyduje o swoim życiu . Nie powiem wydaje mi się, że powoli małymi kroczkami nasze małżeństwo się odbudowuje,pewności nie mam, zaufania też. Czas wszystko pokaże. Ja na forum jestem po kilka razy dziennie, wszystko czytam, rzadziej piszę. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie,modlitwę i słowa otuchy

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group