Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Emocje

Anonymous - 2013-02-01, 20:42

http://www.wedrowka.nastr...er-4&Itemid=155

bardzo ciekawy artykuł

Anonymous - 2013-02-02, 14:58

Wyraziłaś Mallgos wszystkie moje myśli, doświadczenia i przemyślenia... Jestem na podobnym etapie w życiu. Dziękuję, że jesteś Mądra Kobieto!

Mam poczucie, że nie spełniłam oczekiwań mojego męża, że go rozczarowałam i dlatego mnie nie chce. Czy przepracowałaś tę kwestię? :-D Jak poradziłaś sobie z odrzuceniem?

Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie.

Anonymous - 2013-02-02, 19:52

........... emocje ?


Jak one śpiewają ?


1, 2 , 5 ? :->

Anonymous - 2013-02-02, 21:59

dziekuję za komplement, choć z tą mądrością to lekka przesada, łatwo jest mówić/pisać mądrze trudniej mądrze zyć.
Ja sobie raczej z odrzuceniem nie poradziłam w sensie pogodzenia się z nim, chyba troszkę oswoiłam ten ból, ale pogodzenie to proces na lata.
Do mnie powolutku dociera, że mąż ma już swoje zycie, że to ja jakbym zatrzymała się w czasie i nie chciała przyjąć do wiaqdomości faktu, że to już rok, że padły konkretne deklaracje, że właściwie to nic już o nim nie wiem, bo cały rok to bardzo dużo.
No niestety nie potoczyło się po mojej myśli, teraz tylko w tym wszystkim nie chciałabym "zgubić" Boga.
Życie w pojedynkę jest trudne, brakuje drugiego człowieka, a i po takich przeżyciach trudno jest otworzyć się na innych, ale praca, praca, praca nad sobą dla siebie i na całe życie.

Ja długo wierzyłam w cud, a teraz to już chcę cieszyć się życiem, bo przecież Bóg właśnie tego chce dla nas - radości. Stosuję metodę małych kroczków, powolutku po jednym kroku.
Proszę Boga by się taki ktoś pojawił, bo bardzo przykro jest w pustym domu, a i świadomość, że życie przy kimś kto cię nie kocha i nie akceptuje byłoby udręką coraz większa.

Zaraz mnie tu zakrzyczą, że jak Bóg to i trwałość małżeństwa, a ja mimo to proszę Boga by już ktoś się w moim życiu pojawił, bo życie jako singielka jest bardzo przykre.

Anonymous - 2013-02-02, 22:30

mallgos napisał/a:
Bóg właśnie tego chce dla nas - radości

No własnie radości, nie tylko chwilowej przyjemności, a radośc związana jest właśnie z życiem zgodnie z wolą Bożą, jest tak wiele osób żyjących samotnie ale nie są sami, nieraz nie moga opędzić sie od ludzi. Można tez byc samotnym w małżeństwie jak nie ma więzi miłości.

Anonymous - 2013-02-03, 09:50

to prawda Tereska mozna być samotnym w małżeństwie to tez już przeżyłam.

Jest wiele osób po rozwodzie, które weszly w nowy związek czy mamy prawo oceniać ich szczęście, podważać ich uczucia?
Jak długo można czekać na kogoś kto wciąż twierdzić nie chcę cię, nie kocham, chce być z nią?
Może to wszystko właśnie dlatego nie ma końca, bo człowiek uparł się, że to musi być ten konkretny człowiek.
Nie chcę już na niego czekać, modlitwy dały mi siłę by wyjsć z najgorszego dołka, niestety w małżeństwie nic się nie zadziało, widać nie dla mnie ten cud.
Właściwie to się zadziało pojawiła się nowa miłość mojego męża i nie chce mi się wierzyć, że Bóg tak chciał, że tak tym kieruje, bo trudno byłoby mi kochać takiego Boga. Coś się skończyło dla wszystkich wokół mnie to jest oczywiste, mąż ma nowe życie, stanął na nogi, poukładał się wewnętrznie i wszystko wokół siebie, ma wolną wolę i wie czego chce.

Anonymous - 2013-02-03, 11:04

mallgos napisał/a:
Właściwie to się zadziało pojawiła się nowa miłość mojego męża


to nie miłość
fragmenty z książki " Uzdrowienie relacji w rodzinie"
"'
Grzech odgradza nas od miłości,
z powodu PYCHY następuje zerwanie obiegu miłości, i obserwujemy trzy skutki :
•ODMOWA GOŚCINNOŚCI – niczego nie przyjmuje, nie oczekuje, (sam - wiem, mogę, zdobędę,) przez zranienie, zrywa kontakt ze spojrzeniem Ojca i uzależnia się od spojrzenia innych i własnego, często niosących oskarżenie , wyrok i potępienie.
•ODMOWA DZIELENIA SIĘ – niczego nie daję, niczym się nie dzielę, przywłaszczam sobie rzeczy i osoby – pułapka egocentryzmu. Zajęty sobą rezygnuje z tożsamości, którą daje Bóg. Wchodzą w namiastkę istnienia opierając się na posiadaniu, władzy lub udawaniu.
•ZAKŁÓCENIE RELACJI – postawa niezależności- lub zależność dwuznaczna – udawana miłość, jest to skutek niedojrzałości psychiczno – uczuciowej...."


Proszę nie nazywajmy MIŁOŚCIĄ tego co nią nie jest

Pogody Ducha

ps: obszerniejsze notatki z książki na stronie Sychar Trójmiasto

Anonymous - 2013-02-03, 11:06

Jeżeli masz małżeństwo sakramentalne, to w waszym małżeństwie obecny jest tez Bóg, co zamierzasz z Nim zrobić. On się nie rozmyślił, nie zrezygnował by być w waszym małżeństwie co z Nim masz zamiar zrobić?
A co byś zrobiła, gdyby Twój mąż miał wypadek i leżał już do końca życia sparaliżowany, i nie miałabyś już od niego żadnego wsparcia i pociechy, zostawiłabyś go i zrezygnowała, pod hasłem mam prawo by jeszcze mieć coś z życia. W czym leży nasze szczęście?

Anonymous - 2013-02-03, 12:01

Mirakulum - a co jest miłością? to co ja czuję, to moje czekanie i odmawianie sobie prawa do normalnosci - to jest miłość, Bóg tak dla mnie chce???
Wiesz ja to interpretuję tak - zatrzymałam się w czasie zyjąc wiarą w trwałosć sakramentu, w tym czasie mój mąz pozbierał się, znalazł sobie nowe znajomości, nową kobietę, dawno to już wszystko zamknął i nawet o milimetr nie zmienił nastawienia do mnie, wręcz przeciwnie w trakcie separacji odkrył, że beze mnie jest po prostu szczęśliwy.

tereska - Bóg z małżeństwa nie zrezygnował? nie wiem, mąż dawno temu zrezygnował, ja też już rezygnuję.
Gdyby miał wypadek - nie przyrównuj nieszczęścia w postaci wypadku, gdzie wiem, że mąż mnie kocha i ja jego, ale przytrafiło nam się nieszczęście i muszę być silna za nas dwoje do tego wszystkiego co zrobił mój mąż, jak mnie wykorzystał, by jeszcze przed odejściem podsunąć mi odpowiednie dokumenty i zapewnić sobie lokum. Ja sobie zaserwowałam całkowity lincz emocjonalny, obwiniając siebie za błędy typowo ludzkie, ale nie skreślające mnie jako żony.
Jak długo można trwać w takiej paranoi, gdzie w uczuciach i myśleniu męża nie zmieniło się dosłownie nic. ostatnie jego słowa - teraz chce tylko, byś nie robiła żadnych problemów, nie walczyła. I tu jest w błędzie to teraz właśnie mam zamiar walczyć, nie o małżeństwo, ale o moją godność i prawdę, że oboje doprowadziliśmy do głębokiego kryzysu, ale ostatecznie to on zrezygnował.
mam w sobie pełne przekonanie, że choćby się ziemia rozstąpiła on już nie wróci.
ponad 2 lata głębokiego kryzysu w tym rok separacji + rok gdzie już było bardzo źle zanim wszystko wybuchło, razem 3 lata, a czas ucieka, lat przybywa.

Pięknie czyta się te świadectwa, tylko że bardzo ich mało, a rozwodów miło modlitw przybywa. Jeżeli ktoś nie czuje się winny to juz się do tej winy nie poczuje.

Anonymous - 2013-02-03, 14:16

Po wypadku ludzie różnie się zachowują, mogą być zmiany w mózgu i można nawet zacząć nienawidzić swojego współmałżonka, więc te sytuacje z wypadkiem nie są aż tak dalekie od Twojego przypadku.

mallgos napisał/a:
Mirakulum - a co jest miłością? to co ja czuję, to moje czekanie i odmawianie sobie prawa do normalnosci - to jest miłość, Bóg tak dla mnie chce???


Bóg chce żebyś umiała kochać.

Mallgos cierpliwa jest,
Mallgos łaskawa jest.
Mallgos nie zazdrości,
Mallgos nie szuka poklasku,
Mallgos nie unosi się pychą;
Mallgos nie dopuszcza się bezwstydu,
Mallgos nie szuka swego,
Mallgos nie unosi się gniewem,
Mallgosnie pamięta złego,
Mallgos nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
Mallgos wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

Potrafisz tak kochać?


Jeżeli nie potrafisz, to masz nad czym pracować, czyli nad sobą. Naszym celem jest nauczyć się kochać , bo niebo jest miejscem gdzie są Ci co umieją kochać, a na Ziemi mamy się tego uczyć. Bo pod koniec życia będziemy rozliczani z miłości.

Wim, ze Cie boli odrzucenie i samotność, ale nie musisz być samotna, można mieć naszą wspólnotę, można mieć przyjaciół. Ale warto najpierw uporządkować siebie , ponaprawiać,dowiedzieć sie co tak naprawdę chcę w życiu. Kryzys jest po to by coś zmienić w sobie, jest darem od Boga byśmy uzdrawiali to co w nas chore, mąż myśli , ze jak zmieni klimat to wyzdrowieje, niestety pójdzie do "uzdrowiska" ze swoimi chorobami.

Nie musisz go naśladować.

Anonymous - 2013-02-03, 14:55

czego ja chcę to ja doskonale wiem, a czego chce Bóg? to co napisałaś to jest doskonałość, żeby to osiągnąć nalezy wyrzec się swojej ludzkości, tego nie potrafię.
Boże nie potrafię spełnić Twoich oczekiwań
jeśli cała ta wiara w trwałość małżeństwa, wybaczanie - jeśli to faktycznie jest prawdą to proszę Cię o cud, coś co dodałoby mi sił, coś czego można się chwycić w zwątpieniu. Jeśli istniejesz, kochasz mnie i słyszysz moje prośby to proszę o cud w moim małżeństwie, niestety jak dotąd widzę jedynie wymagania, oczekiwania z Twojej strony.

Nie powiem już nic
Nie napiszę już nic
wydawało mi się, że jestem na dobrej drodze, ale to wcale szczęścia nie daje, utrzymuje tylko w jakimś amoku.
Czy Bóg istnieje, czy te wartości w ogóle są moje, czy mam prawo podważać uczucia męża do innej kobiety, to on jest chory, czy te nasze przekonania są chore?

Wycofuję się, to jakiś obłęd
Absolutnie nie chcę was urazić, to są jedynie moje przemyślenia
nie mogę wierzyć tak ślepo, ciągle nad sobą pracować i nie otrzymywać nic w zamian.
Skąd w was ta pewność, że to nie mój mąż jest mądry i poszedł właściwą drogą?
Koniec
....

Anonymous - 2013-02-03, 15:09

Mallgos, nie powiem Ci , ze tak masz rację, i idź za swoimi pragnieniami i bądź tak jak mówisz po ludzku szczęśliwa.
Powiem Ci tylko, że rozmawiałam kiedyś ze staruszką 94 lata , o bardzo jeszcze sprawnym umyśle, rozwiodła się z mężem, wyszła za kogoś innego, on też ożenił się z kimś innym. Też dożył 94 lat i powiem Ci pod koniec życia utryzmywali bardzo intensywny kontakt ze sobą, ze pytałam ją o ta wtedy decyzje, powiedziała mi , ze to był wtedy błąd, ze wszystko dlatego , że nie słuchała Pana Boga, tylko robiła tak jak chciała. On tez mówił, ze to nie była dobra decyzja , tez z nim rozmawiałam tuz przed jego śmiercią.
To jest piekne świadectwo kogoś kto patrzy na życie nie pod wpływem emocji tylko juz z jakiegoś doświadczeńi i wypływającej stad mądrosci.

Anonymous - 2013-02-03, 18:43

o miłości
http://www.youtube.com/watch?v=ys1VfpSUYwA

Anonymous - 2013-02-03, 18:45

mallgos napisał/a:
to moje czekanie i odmawianie sobie prawa do normalności - to jest miłość, Bóg tak dla mnie chce???


piszesz że czekałaś , wygląda to jakbyś zastygła,
Bóg zdecydowanie tego dla nikogo nie chce , dla Ciebie też nie.
I co dla Ciebie oznacza " Normalność"
- mąż jest jak chodzący trup , " grób pobielany" zmierza do piekła - a teraz że uśmiechnięty - cóż przez jakiś czas dostaje dary od pana ciemności , słono za to zapłaci.
Bardzo mu współczuje. Nie ma czego zazdrościć grzesznikom

polecam psalm 37 i 73


Tu we wspólnocie i na 12 - krokach nauczyłam się "czekać nie czekając".

A hymn o MIŁOŚCI
stał się dla mnie przewodnikiem, w tej drodze

Jak łapałam mega doła
robiłam to co radziła Ci Tereska
i w czasie tego czytania miałam retrospekcje jaka danego dnia byłam ,

czy w konkretnych sytuacjach byłam np: cierpliwa, czy nie pamiętałam złego ...ipt
nie tylko do męża , ale wszystkich osób spotkanych w danym dniu.

i nie martwiłam się że nie wszystko sie danego dnia udało
widziałam że jestem w drodze, by wreszcie naprawdę nauczyć się kochać Boga, siebie , innych . :mrgreen:

Nadal to robię, jestem w drodze,idę i upadam i znowu się podnoszę
Mam za dużo lat by dać satysfakcje panu kłamstwa , że mnie znów pokonał
Wystarczy wstać 1 raz więcej niż upadasz

We wspólnocie to o wiele łatwiejsze

zapraszam do poznanie nas na żywo
rekolekcje wiosenne, wakacje ,ogniska sycharowskie , skype. :mrgreen:

Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group