Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Ciężko żyć w kryzysie małżeńskim

Anonymous - 2013-01-15, 11:23
Temat postu: Ciężko żyć w kryzysie małżeńskim
Witam Mam na imię Przemek , o Wspólnocie Trudnych Małżeństw dowiedziałem się od zaprzyjaźnionego księdza. Piszę dlatego że szukam pomocy, może też wsparcia a przede wszystkim kierunku w jakim mam iść. Ale może zacznę od początku. Jesteśmy małżeństwem od 12 lat mamy dwójkę wspaniałych dzieci, 4 lata temu wprowadziliśmy się do nowego domu , który był zawsze naszym marzeniem. Oboje z żoną wywodzimy się z dobrych rodzin katolickich, poznaliśmy się na oazie w parafi. Oboje byliśmy animatorami Ruchu - Światło Życie. I tam połączyła nas miłośc i pobraliśmy się .2000r w święto Matki Bożej Częstochowskiej. Przez pierwsze lata było cudownie. Ale przez ostatnie 3-4lata zaczeło się coś psuć. A kulminacja nastąpiła w te Święta Bożego Narodzenia, kiedy żona powiedziała mi że mnie juz nie kocha i nic do mnie nie czuje i nie chce ze mną żyć. Powiem księdzu że wszystkiego się spodziewałem w moim życiu , jakieś choroby , utraty pracy - co by sie wiązało ze sprzedażą domu - gdyż dom mamy na kredyt. Ale że kobieta którą znam 20 lat i jednocześnie bardzo kocham powie mi takie coś to bym się nigdy nie spodziewał. Między nami nigdy nie dochodziło do jakis spięć kłótni, jakieegoś pijaństwa awanturnictwa itp. Zona mi powiedziała że jestem bardzo dobrym mężem i ojcem jakich mało , ale nie dla niej i że już ta miłość zgasła. A jeszcze dopowiedziała że tego małżeństwa już nie chce , ani nie będzie ratować , bo już się nie da. Dodała jeszcze że próbowała się przemóc , przekonać do mnie ale nic z tego nie wyszło i zrezygnowała bo stwierdziła że nie ma sensu. I jeszcze powiedziała że musiałby być cud żeby mnie pokochała.
I tak w dużym skrócie to wygląda. Ja jestem ogromnie dobity i załamany . Powiedziałem o tym kilku zaufanym osobą w tym jej dobrym koleżankom to nie mogły w to uwierzyć i były w wielkim szoku. Również powiedziałem to siostrze mojej żony, która jest katechetką - mam do niej duże zaufanie. Powiedziała że bedzie sie modlić za nas Nowenną Pompejską i wierzy że wydarzy się cud. Wiele osób się modli w tej intencji bo chyba tylko modlitwa może wszystko odwrócić i ja w to wierzę choć czasami wątpię.tak po ludzku. Proszę powiedzcie jak powinna byc postawa w stosunku do mojej żony? Bo ja staram się dalej być normalny , być czuły w stosunku do niej, czasem ja pragnę przytulić to mnie odpycha i mówi że przecież powiedziałam ci że cie nie kocham. I to naprawdę boli i to bardzo. Ale ja będę walczył o to małżeństwo do końca choć żona tego nie chce. Czy jest jakieś inne wyjście? i co mogę jeszcze zrobić prócz modlitwy?
Do wspólnoty Sychar mam najbliżej do Rychwałdu kołoŻywca, trochę poczytałem na stronie internetowej zwłaszcza świadectwa osób które maja kryzys już za sobą i to mnie troszkę podniosło na duchu ale niewiele.
Dlatego gorąco proszę o modlitwe w mojej intencji i może jakieś drogowskazy na przyszłość. Ja gorąco się modlę w tej intencji i wierzę w cud bo nic innego mi już nie pozostaje. Bardzo dziękuje za przeczytanie mojej wiadomości choć może jest napisana chaotycznie i nieskładnie , ale polonistą to ja nigdy nie byłem. Bardzo proszę o jakieś rady z góry dziękuję

Anonymous - 2013-01-15, 12:35

Na poczatek, to chyba jest Ci potrzebna szczera rozmowa z zona. To, ze jej uczucia do Ciebie oslably moglaby naprawic wspolna terapia.

Pierwsza mysl, ktora mi sie nasunela to, ze Twoja zona miec nowy obiekt swoich westchnien. Jestes pewny, ze nikt sie w jej zyciu nie pojawil?

Anonymous - 2013-01-15, 12:40

Ja wielokrotnie rozmawiałem z żoną ale ona nie chce w ogóle o tym rozmawiać uważa sprawę za zamkniętą. A co tyczy się nowego obiektu zainteresowania to byl 2 lata temu ale to już jest przeszłośc. Z tego co mi żona powiedziała to teraz odczuwa pustkę i nie ma nikogo.
Anonymous - 2013-01-15, 14:18

Jesli jestes tego pewien, to moim zdaniem Twoja zona przezywa jakis kryzys emocjonalny. Powinienes sprobowac namowic ja na spotkanie z terapeuta, moze pod pretekstem zeby ocenil szanse naprawy Waszego malzenstwa. Wydaje mi sie, ze taka pomoc jest Wam bardzo potrzebna.

Czegos najwidoczniej Twojej zonie zabraklo w Waszej relacji i pewnie nie ma odwagi Ci o tym powiedziec.

Anonymous - 2013-01-15, 19:36

TB77 napisał :
Cytat:
Pierwsza mysl, ktora mi sie nasunela to, ze Twoja zona miec nowy obiekt swoich westchnien. Jestes pewny, ze nikt sie w jej zyciu nie pojawil?


........ mi też
Zwykle nikt nie skacze do basenu , jeżeli w nim nie ma wody .

Nawet jak teraz nie ma nikogo - to właśnie na niego czeka .
Dowiedz sie konkretnie ( albo uważnie słuchaj ) co jej nie pasowało u was .

Anonymous - 2013-01-15, 21:00

Cytat:
Przez pierwsze lata było cudownie. Ale przez ostatnie 3-4lata zaczeło się coś psuć. A kulminacja nastąpiła w te Święta Bożego Narodzenia, kiedy żona powiedziała mi że mnie juz nie kocha i nic do mnie nie czuje i nie chce ze mną żyć.


Może należałoby przeprowadzić poważną rozmowę z żoną. Skoro ona deklaruje brak chęci do dalszego wspólnego życia, to pytanie jest : jaki w takim razie jest jej PLAN?
Niech powie co zamierza w związku z tym.
Nie sądzę, by jej zachowanie wypłynęło tak znikąd, tak się zwykle nie dzieje.
Mówisz, że 2 lata temu pojawił się jakiś nowy obiekt jej zainteresowania, czyli zdarzyło się małżonce już hasać po zakazanych rewirach wcześniej. Znaczy to tylko tyle, że i tym razem impulsem do jej "odkochania" się w tobie jest być może ktoś z zewnątrz, może ten sam lub ktoś nowy.
Radzę ci się przyjrzeć lepiej małżonce i w żadnym wypadku jej słów nie przyjmować za pewnik na tym etapie.
Jeśli kochasz żonę to nie pozwól jej postradać zmysłów do końca. Zachowanie większości kobiet w zdradzie pozbawia ich resztek zdrowego rozsądku.

Anonymous - 2013-01-15, 23:12

Witaj.Identyczna sytuacja jak u mnie tylko ja mam dłuższy staż małżeński trójkę dzieci i kredyt hipoteczny na głowie.Przeczytaj mój temat 9 miesiąc separacji,a w archiwum jest mój główny temat pt życiowy problem.Tam są 34 pkt podane przez jednego forumowicza których nie powinieneś robić w kryzysie.
Podstawa to dać żonie przestrzeń,odsunąć się trochę i zająć się sobą,oczywiście nie możesz zapomnieć o stawianiu granic i na pewno nie gódź się na rozwód..stanowcze nie.To forum to kopalnia wiedzy..korzystaj...wytrwałości życzę i jestem do twojej dyspozycji...

Anonymous - 2013-01-16, 06:39

Przemol wygląda na to, że żona szuka mocnych wrażeń. Wiele kobiet za taką stabilizację jaką zapewniłeś żonie +brak odchyleń jak piszesz nosiłoby Cię na rękach, ale... nie Twoja żona.
No właśnie trwa to już jakiś czas, dwa lata, decyzji o tamtym wyskoku też nie podjęła z dnia na dzień.
Jak dowiedziałeś się o tamtym incydencie? Czy widziałeś w żonie, że poczucie winy odpuściło, czy też nie odzyskała już takiej normalnej radości.?Czy widziała u Ciebie przebaczenie czy też bacznie jej się przypatrywałeś?

Wiesz to wszystko może w niej tkwić, nie wybaczyła sobie, Ty "śledzisz" jej zachowania..., choć wydaje Ci się ależ skąd...
Zdrada to trauma dla małżeństwa i nie przepracowana za jakich czas się odzywa.

Anonymous - 2013-01-16, 08:02

Przemol, tu http://www.kryzys.org/vie...r=asc&start=126 masz listę, o której mówi atutekkepa.
Wszyscy polecają film OGNIOODPORNY - warto, tylko pytanie czy już jesteś na to gotowy (mi to zajęło prawie rok).

Ja chciałabym dodać, z mojego doświadczenia tylko jedno - jeżeli Twoja żona zgodziłaby się na terapię małżeńską, to szukaj wyłącznie DOBREGO terapeuty chrześcijańskiego. To ważne. Chrześcijański i dobry!

Anonymous - 2013-01-16, 09:01

Jarek co masz na myśli że zdrada nie została przepracowana? Jakbyś mógł rozwinąć tą myśl.
Anonymous - 2013-01-16, 19:00

atutekkepa napisał/a:
Jarek co masz na myśli że zdrada nie została przepracowana? Jakbyś mógł rozwinąć tą myśl.

Chodzi o przepracowanie u zdradzonego poczucia skrzywdzenia a u zdradzacza poczucia winy. Wszystko zależy od osoby, jednemu pomaga rozwój duchowy , komuś innemu terapia, a trzeci potrzebuje tego i tego.

Anonymous - 2013-01-16, 20:28

Nie wiem jak to powiedzieć ale jestem w tym samym miejscu w małżeństwie co ty Przemol. Dokładnie te same symptomy i reakcje obserwuje u mojej żony. Też mówi że już nie kocha, chce się rozwieść, a nawet przestała nosić obrączkę. Jakby tego było mało na Facebooku napisała że jest stanu wolnego i skreśliła mnie z listy znajomych. Nasze rozmowy to słowa: tak, nie, nie twoja sprawa. U mojej żony jest jeszcze problem w tym że zupełnie odeszła od Boga. Tak jak ty próbowałem się zbliżyć ale za każdym razem byłem ignorowany.
Spotkaliśmy się raz z małżeństwem które w naszej parafii prowadzi poradnie rodzinną. Ich spostrzeżenie to że moja żona zachowuje się jak rozkapryszone dziecko które zabiera swoje zabawki z piaskownicy i idzie do domu.
Nie wiem co robić i co będzie dalej. Spróbuje wdrożyć te 34 punkty które polecają atutekkepa i GosiaH. Myślę że to dobry pomysł. Modlę się za moją rodzinę, mam tak jak Ty dwójkę dzieci.
Proszę o modlitwę i przyłączam się do modlitwy za wszystkich w kryzysie. Pozdrawiam.

Anonymous - 2013-01-16, 23:06

ja mam podobnie ja Wy tylko problem z mężem. Też dwójka kochanych dzieci, też powiedział że mnie nie kocha, że wogóle do siebie nie pasujemy i nic nie będzie naprawiał. Masakra. Boli strasznie. W piątek kończę nowenne pompejańską i tylko liczę na Maryję, że ona nam pomoże. Bo tylko cud może pomóc.
Anonymous - 2013-01-17, 10:21

Witaj tost, czy możesz napisać jak długo to już u Ciebie trwa ?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group