Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - to juz 5 miesiac separacii

Anonymous - 2013-01-14, 11:58
Temat postu: to juz 5 miesiac separacii
witam wszystkich serdecznie to juz 5 miesiecy jak zona sie wyprowadzila nie wiem juz co mam robic kocham zone nad zycie mamy slub koscielny 3 tygodnie temu zona uzyskala rozwod cywilny na pierwszej sprawie na ktorej nie bylem wnioslem sprzeciw nie wiem jak zawalczyc o zone nie chce ze mna rozmawiac spotykac sie nic zupelnie nic pustka bez niej jest nie do zniesienia modle sie o nia ale brakuje mi sil powoli wiem ze nie moge sie poddac ale tak ciezko walczyc w samotnosci prosze o wsparcie i modlitwe za nasze malzenstwo
Anonymous - 2013-01-14, 12:18

Masz moja modlitwę ale proszę sam tez modlitwy nie zaniedbuj , módl się ile dasz radę tak długo az nadejdzie spokój bo on nadejdzie zapewniam Cię.
Nie znam się na rozwodach ale nie wiedzialam że juz na pierwszej rozprawie mozna uzyskać rozwód?

Anonymous - 2013-01-14, 14:49

Można. Znam ludzi którzy dostali rozwód na pierwszej rozprawie. Ale nie mieli małych dzieci.
Anonymous - 2013-01-14, 22:46

ja tez obiecuje modlitwe
przede wszystkim napelnij te pustke Bogiem
schowaj sie w sercu Jezusa,On ukoi bol i pomoze trwac.
"w Nim moja sila,nie jestem sam"

Anonymous - 2013-01-15, 19:03

Jak to niesamowicie przeczytać, że kochasz żonę,
To wielki wkład w Kościół. Sama Twoja miłość.
Już za to masz moją modlitwę!
I oczywiście życzę Ci odwzajemnienia
Z Bogiem:)

Anonymous - 2013-01-16, 23:14

Też jestem z Tobą i będę się za Ciebie modlił.
Nie poddawaj się Bóg Jest Miłością.

Anonymous - 2013-01-23, 08:46

5 miesiąc to jeszcze bardzo trudny czas, jeszcze tęsknota przysłania życie.
Polecam odmawiać kilka razy dziennie modlitwę o cud, mnie bardzo ona pomagała się podnieść, a upadek miałam naprawdę mocny.
Dopiero po 2 latach od zdarzenia i 10 miesiącach separacji wszystko zaczyna mieć prawidłowe kształty, każdy dzień daje kolejne olśnienie, a dziś 3 dzień bez myślenia o mężu, o losach mojego małżeństwa, zaczynam widzieć świat rzeczywisty, dostrzegam jak wiele spraw, sytuacji umykało mi dotychczas, jak wiele dopisywała moja wyobraźnia

Anonymous - 2013-01-23, 10:32

Nie da się na siłę naciągnąć rzeczywistości do swoich wyobrażeń i oczekiwań.
Siłę człowieka stanowi umiejętność poddania się i przyjęcia do wiadomości tego co napawa go buntem a także zrozumienie, że to co się dzieje ma jakiś głebszy sens i czemuś służy.
Uczy nas pokory wobec życia i zmusza do wyciągania wniosków, jednym słowem szlifuje nas jak najlepszy szlifierz, byśmy bez żadnych zafałszowań mogli zobaczyć siebie i towarzyszące nam okoliczności takimi jakimi są naprawdę.
Obawiam się Zmęczony_walką, że twoja niezgoda, walka, bunt wobec rzeczywistości na nic się zda. Dla swojego własnego dobra, spokoju wewnętrznego, zdrowia psychicznego, pogódź się....a życie będzie przychylniejsze dla ciebie.

Mallgos- wiele mądrych słów tu napisałaś.

Anonymous - 2013-01-23, 10:54

witam z czym mam sie pogodzic?z tym ze sakrament malzenstwa jest deptany?ja z mojej strony probuje wszystkiego a zona za plecami nawet wysmiewa moje modlitwy jak trwac jak wierzyc dalej?jak sie nie poddawac?widze ze zona ma kilka masek ktore nosi na codzien raz mnie wysmiewa raz oskarza a czasami potrafi rozmawiac jak dawniej nie wiem juz co robic nie jem nie czuje glodu prawie z domu nie wychodze codziennie walcze zeby wstac z lozka zaczyna mnie to przerastac jak wytrwac dalej i nie zwariowac w tym wszystkim?pozdrawiam serdecznie
Anonymous - 2013-01-23, 11:23

Z faktami się pogódź.
Spójrz na to z innej strony. Tak bardzo chcesz odmienić rzeczywistość, że nie czujesz głodu, prawie z domu nie wychodzisz, walczysz żeby z lóżka wstać i zastanawiasz się jak nie zwariować.
Wolisz zniszczyć swoje zdrowie, swoją psychikę, swoje życie niż powiedzieć, trudno ale nic już na ten moment nie mogę zrobić.
Tu nie o sakrament chodzi tobie. To kwestia twojego cierpiącego ego, które wspiera się sakramentem.
Właściwie to należałoby zadać ci pytanie:
co takiego się stało w waszym małżeństwie, że bez ciebie, zaocznie, na pierwszej rozprawie żona dostała rozwód?
Co się stało, że ona nawet nie chce z tobą żadnego kontaktu?
Jakaś twoja wina w tym jest?

Anonymous - 2013-01-23, 11:37

Zmęczony jesli dobrze widzę dołączyłeś w styczniu tego roku, no cóż nie gniewaj się, ale życzę ci szerokiej drogi. Będzie długa i niełatwa, ale warto przez nią przejść.
Odnoszę wrażenie, że póki co zaślepia cię twój gniew, ty wręcz masz żal do żony, że ona nie docenia twojego wysiłku. Uwierz mi naszamoczesz się jeszcze troszkę po czym opadniesz z sił, zdystansujesz się, spojrzysz na te swoje wysiłki jeszcze raz i powiesz - Boże ale narozrabiałem, proszę Cię wybacz, ratuj.
Po drodze będą jeszcze zwątpienia, emocje, upadki, ale coraz mniejsze. Co by było, gdyby człowiek nie błądził, ojjjj świat już dawno uległby zagładzie.

Anonymous - 2013-01-23, 20:26

Zmęczony witaj na forum

Nie walcz ,tylko ratuj . Ratowanie małżeństwa to bieg długodystansowy , bez Bożego wsparcia ani rusz.

Jak ?

zacznij od
1. odbudowy relacji z żywym Bogiem - spowiedź , komunia, msza adoracja ,
2. wspólnota - jak daleko masz do najbliższych sycharków ? , a może przez skypa
http://www.kryzys.org/viewforum.php?f=40

3 praca nad sobą
zacznij np od filmu " Ognioodporny"

http://pl.gloria.tv/?media=297261

Jak jesteś z tych wytrwałych to polecam
do odsłuchania nasze rekolekcje
tu cały zbiór

http://www.rekolekcje.sychar.org/

:mrgreen:

Pogody Ducha
Dla Boga nie ma bowiem rzeczy niemożliwej


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group