Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Sprawa trywialna a statystycznie beznadziejna

Anonymous - 2013-06-07, 16:17

Wraca za miesiąc teoretycznie na stałe. W praktyce nie wiem. Kontakt był - z dzieckiem, częstszy wtedy, kiedy ja o to dbałam. W każdym razie ja tak to odczuwam. Teraz kontakt jest raz w tygodniu. Nie było go od początku stycznia. Nie zapytał wprost. Chyba czeka, aż ktoś za niego rozwiąże problem.
Anonymous - 2013-06-08, 17:27

Filomena napisał/a:
Jakie jest wasze zdanie? Czy powinnam pozwolić wrócić mężowi do domu, żeby spał w innym pokoju, a nadal przed córką udawać? Czy skoro zrobił to, co zrobił, a w ciągu następnych miesięcy nie było żadnych oznak zmiany zdania, to powinnam uznać, że jako dorosły człowiek, który chce porzucić rodzinę ma sobie poszukać innego miejsca?

Mój psycholog zaleca to drugie, bo uważa, że nie wytrzymam mieszkania z nim pod jednym dachem. Uważa też, że to krzywdziciel powinien powiedzieć dziecku o decyzji jaką podjął - w mojej obecności, ale nie według wersji " z mamusią zdecydowaliśmy się rozstać", bo to on zdecydował.

Boję się nadal, znowu się rozsypuję, boli mnie, że mąż nie dał szansy naszemu małżeństwu. Śnił mi się sen, w którym dostałam radę modlenia się litanią do miłosierdzia bożego. Mam też koszmary, że mąż wraca i nadal ja rozbijam się o ścianę jego obojętności. Pytałam Boga ile jeszcze tak będę cierpieć, cała we łzach po tym jak zobaczyłam w filmie obrazki z Rzymu - byliśmy tam w podróży poślubnej, chodziliśmy po forum, była bliskość, zrozumienie, harmonia, opiekuńczość - tak wtedy myślałam. I w tej mojej skardze modlitwie usłyszałam głos w głowie (pewnie śmiesznie to brzmi) - tak długo, jak będziesz ty chciała. A potem jeszcze - podam ci dłoń i pomogę. I byłam przeświadczona, że ten głos w mojej głowie pochodził od Jezusa. Czy ktoś z Was miał takie doświadczenia? Zaznaczam, że ogólnie jestem sceptyczna i racjonalna.


Witam Cię serdecznie :)
Co do pierwszych pytań pierwszeństwo oddaj Panu...
"Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli
i myślenie godne tego , co mi dano!
On jest bowiem i przewodnikiem Mądrości i
Tym , który mędrcom nadaje kierunek" ( Mdr 7, 15-16)

Modlitwa o Mądrość
" Boże przodków i Panie miłosierdzia,
któryś wszystko uczynił swoim słowem
2 i w Mądrości swojej stworzyłeś człowieka,
by panował nad stworzeniami, co przez Ciebie się stały,
3 by władał światem w świętości i sprawiedliwości
i w prawości serca sądy sprawował -
4 dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą,
i nie wyłączaj mnie z liczby swych dzieci!
5 Bom sługa Twój, syn Twojej służebnicy,
człowiek niemocny i krótkowieczny,
zbyt słaby, by pojąć sprawiedliwość i prawa.
6 Choćby zresztą był ktoś doskonały między ludźmi,
jeśli mu braknie mądrości od Ciebie - za nic będzie poczytany.
7 Wybrałeś mnie na króla swojego ludu
i na sędziego synów swoich i córek.
8 Kazałeś zbudować świątynię na górze swej świętej
i ołtarz w mieście swego zamieszkania -
obraz Namiotu świętego, któryś zgotował od początku.
9 Z Tobą jest Mądrość, która zna Twe dzieła,
i była z Tobą, kiedy świat stwarzałeś,
i wie, co jest miłe Twym oczom,
co słuszne według Twych przykazań.
10 Wyślij ją z niebios świętych,
ześlij od tronu swej chwały,
by przy mnie będąc pracowała ze mną
i żebym poznał, co jest Tobie miłe.
11 Ona bowiem wie i rozumie wszystko,
będzie mi mądrze przewodzić w mych czynach
i ustrzeże mnie dzięki swej chwale.
12 I będą przyjemne dzieła moje,
będę rozsądzał lud Twój sprawiedliwie
i stanę się godnym tronu mego ojca.
13 Któż bowiem z ludzi rozezna zamysł Boży
albo któż pojmie wolę Pana?
14 Nieśmiałe są myśli śmiertelników
i przewidywania nasze zawodne,
15 bo śmiertelne ciało przygniata duszę
i ziemski przybytek obciąża lotny umysł.
16 Mozolnie odkrywamy rzeczy tej ziemi,
z trudem znajdujemy, co mamy pod ręką -
a któż wyśledzi to, co jest na niebie?
17 Któż poznał Twój zamysł, gdyś nie dał Mądrości,
nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?
18 I tak ścieżki mieszkańców ziemi stały się proste,
a ludzie poznali, co Tobie przyjemne,
i wybawiła ich Mądrość." (ks. Mdr 9 rozdział)

Duch Święty przybywa kiedy to JEZUS CHRYSTUS jest uwielbiony...( wtedy kiedy i jak chce chce też:)
http://www.youtube.com/wa...ature=endscreen

Co do ostatniego pytania...skąd wątpliwości z obcowania z Bogiem i Jego hojności...to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9)?
Bardzo Cie zadziwia Bóg? Mnie też...:)


Niech cię Pan błogosławi i strzeże.
Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą,
niech cię obdarzy swą łaską.
Niech zwróci ku tobie oblicze swoje
i niech cię obdarzy pokojem

Pamiętam w modlitwie

Anonymous - 2013-06-27, 16:21

Mąż wraca za tydzień, a mój niepokój rośnie. Byłam na modlitwie wstawienniczej, zaproponowano mi modlitwę o rozeznanie dla mnie w tej sytuacji, ale ono nie przychodzi, a może ja go nie rozpoznaję. Na tej modlitwie w słowach poznania usłyszałam, że ja i moja córka będziemy miały piękne życie, a Bóg ma mnie od zawsze w opiece i z moim mężem też uczyni dobro, chociaż teraz nie odkrywa, jakiego rodzaju ono będzie. Po tej modlitwie miałam impuls żeby napisać do męża Wracaj do domu, czekam. Ale przestraszyłam się, że to euforia z powodu pozbycia się lęku - po modlitwie poczułam się jak nowo narodzona.

Teraz mój terapeuta radzi, żebym jeszcze przed powrotem męża zapytała, jak wyobraża sobie swój powrót. Ja się boję zadać to pytanie, bo łudzę się, że jeszcze te 7 dni może coś zmienić. Nie chcę też narazić dziecka na ten ból, który ja przeżywam, skoro ono czeka na ojca, a ojciec miałby wrócić na chwilę i się wyprowadzić. Z drugiej strony robienie farsy z małżeństwa poprzez mieszkanie na dwóch piętrach i udawanie, że się nic nie dzieje też jest szkodliwe dla dziecka i rodzi przestrzeń dla różnych manipulacji.

Modliłam się przez cały ten czas za męża, słałam w jego kierunku myśli pełne miłości, a czasem mam wrażenie że się nadal oszukuję i to jednak człowiek zepsuty, egoistyczny i asekurant.

Nie wiem, co robić.

Anonymous - 2013-06-27, 20:52

Nie zadręczaj się proszę. Nie snuj przypuszczeń, nie pisz historii przyszłej, nie daj się pochłonąć myślom, których skutkiem jest twój lęk, niszczący Cię dzień po dniu.
Sytuacja jest jaka jest, zaakceptuj fakt, że nie wiesz....po prostu nie wiesz co będzie. Jesteś tylko człowiekiem, dodam że b. wrażliwym i prawym ale NICZEGO nie zmienisz, nie przyśpieszysz, nie zapobiegniesz też niczemu co ma stać się Twoim udziałem. Poddaj się tej sytuacji z wiarą, że to doświadczenie, jakie by nie było będzie dla Ciebie najwyższym dobrem.
Kiedy godzimy się, znaczna część bólu odchodzi, w innym wypadku dokonujemy samodręczenia. Twój umysł błądzi zapewne między przeszłością i ranami tam odniesionymi a przyszłością związaną ze strachem by znów owe rany się nie otworzyły.
To jedna ze skuteczniejszych praktyk - umysł utrzymać na tej chwili, na tu i teraz, na jednym kroku po którym następuje znowu tylko jeden. Nic dalej, nic więcej. Ani w tył ani w przód, tylko TERAZ.
Życzę Ci Filomeno droga spokoju wewnętrznego, którego tylko TY sama możesz być twórczynią, cokolwiek by się działo. :-)

Anonymous - 2013-07-04, 01:54

Przeczytałam dzisiaj moje stare listy i kartki do niego i jego do mnie. Było tam wszystko: zainteresowanie, uważność na drugą osobę, miłość i wiara w to, że ta miłość będzie na zawsze...

U mnie jest miłość, mimo tego co się stało i mimo tego, że pewnie te osoby, które wiedzą co się stało tego nie rozumieją. Ta miłość nie jest ślepa, ona jest mimo tego, co teraz widzi.

I świadomość, że tak łatwo tę miłość zgubić. Kiedyś wielostronicowe listy, teraz dwie linijki e-maila, kiedyś na zawsze Twój, teraz pozdrawiam...

Anonymous - 2013-07-04, 07:22

wrocil Kochana? jak sprawy wygladaja?
Anonymous - 2013-07-09, 12:22

Wraca jutro, ja jestem dziwnie spokojna. Przyszykuję jednak dom na jego powrót niezależnie od tego, co on zrobi. Dzwoniłam na lotnisko, życzyłam mu spokojnego powrotu, córeczka również. Może robię głupio miarą ludzką, ale tak czuję, że powinnam i chyba nie jest to spowodowane lękiem. Ale co ja tam o sobie wiem...

[ Dodano: 2013-07-09, 12:21 ]
Nic się nie zmieniło, w ramach wolnej woli wybrał krzywdzenie rodziny.

Zakochał się miłością romantyczną w muzułmance. Według mnie poznali się półtora miesiąca po jego wyjeździe za granicę. Dla niego ważniejsze są teraz romantyczne uniesienia, niż przysięga, dobro dziecka, zdrowie rodziców i teściów. Bo ja się od dawna nie liczę. On nie rozumie, że krzywdząc matkę, krzywdzi dziecko.

A ja muszę trwać dla dziecka i być silna. Widocznie Bóg nie chce dla mnie tego człowieka.

A ja widząc, jaki teraz jest, nadal go kocham tą miłością z listu św. Pawła i modlę się za nas wszystkich. Ale nie wiem, czy za chwilę nie polegnę w tym noszeniu wody, bo może chcąc ocalić małżeństwo niszczę siebie.

Moi rodzice cierpią, widząc moją samotność, zdradę i kłamstwo która mnie dotknęła, podłość, którą można uczynić dla własnego egoistycznego szczęścia. Ja widząc ich cierpienie też cierpię, bo mój ból niosę sama, ale dlaczego przez mój wybór mężczyzny na męża cierpią też inni?

Proszę o modlitwę o siłę dla mnie i rozeznanie w tej sytuacji.

Anonymous - 2013-07-09, 14:52

mysle, ze "milosc" meza dość szybko się skończy, muzlumanka i do tego kobieta z innego kraju, to nie rokuje swietlanej przyszłości, tylko kwestia czasu kiedy uniesienia i romantyzm przyslonia realia zycia
trzymaj się dzielnie
przytulam

Anonymous - 2013-07-09, 22:59

To będą sobie idealizowali swoją wielką miłość na odległość. Albo on zaplanuje wyjazd tam, albo ją tu sprowadzi.

W tej chwili ja już niczego nie oczekuję, zwłaszcza że widzę, że i dobrym ojcem jest wtedy, kiedy nie wymaga to od niego dużego wysiłku.

Po 10 miesiącach nieobecności na sugestię, żeby dziecko nie szło do przedszkola jutro zasugerował/zadysponował, żebym ja w takim razie nie szła do pracy, bo on się jak rozumiem nie może nią zająć sam. Oboje mamy nienormowany czas pracy, ale ja jestem w tej chwili zapracowana, a on po powrocie jeszcze pracy nie zaczął.

Anonymous - 2013-07-12, 08:13

Filomena napisał/a:
Chyba czeka, aż ktoś za niego rozwiąże problem.

ja tez czekałem. Dwa lata czekałem, aż wszystko wróci do normy...
Nawet się modliłem... na leżąco...na kucąco....na jedno kolano....
I kurde nic się nie działo.
Bo jak się mogło dziać jak ja nic nie robiłem tylko brałem prochy i spałem ciągle?

Anonymous - 2013-07-14, 16:25

Opiszę pokrótce co się dzieje i bardzo proszę o rady od osób, których mężowie w trakcie kryzysu przenieśli uczucia na inną - zakochali się.

Męża wpuściłam do domu, nie wyrzucam go. On najpierw chciał znowu spać w łóżku z córką, gdy się sprzeciwiłam, śpi we wspólnym, ale oczywiście mnie nie dotyka.

Co rano wychodzi na spacer z psem, czego wcześniej nie robił, po to, żeby pisać na komunikatorze i facebook'u z tamtą. Są dla siebie piękni, przystojni, kochają się na zawsze, są dla siebie książętami. Na szyi nosi amulet - być może z jej zdjęciem i włosami. Do domu przywiózł Koran, sznurek na szyi ma zielony - kolor proroka. Wiem o tym, ale na razie nie reaguję, bo nie chcę być ta zła, co to biedaczka z domu wyrzuciła.
Teraz poszedł do kolegi prawnika porozmawiać zapewne o tym, jak szybko i bezboleśnie się rozwieść.

Ja powiedziałam mu, że widzę jego kłamstwa, tchórzostwo i zdradę (na razie wspomniałam o wcześniejszych znajomościach) ale nadal chcę ratować małżeństwo od tego punktu w którym jesteśmy, powiedziałam, że teraz dba tylko o własne szczęście, że krzywdzi dziecko. On odrzekł, że znowu zasłaniam się dzieckiem i przypomniał jako przyczynę kryzysu sprawy sprzed 6 lat. W ogóle stoi na stanowisku, że ja się za późno zaczęłam starać, więc to w domyśle moja wina. Zapewne też uważa, że on może już planować życie z inną, skoro w grudniu oświadczył, że chce rozwodu. Wie o tym, że modliłam się za małżeństwo i opiekę Boską nad córką, wie o mszach w intencji, które zamówiła moja przyjaciółka, wie o mszach o uzdrowienie i o Eucharystii, którą przyjmowałam w naszej wspólnej intencji. Niestety nie przeszkadza mu to w niedzielę pisać do tej kobiety, że jest jego księżniczką, że on kocha jej uśmiech i ja całą.

Co teraz - chłód i dystans oraz obserwacja, ciepło i rywalizacja na głaskanie z muzułmanką, czy gra w otwarte karty? Dom, w którym mieszkam należy do teściów, więc sprawy majątkowe też są skomplikowane. Córka o niczym nie wie, on chce jej powiedzieć, że się nie dogadujeMY. Ja odpowiadam, że to nie tak, bo to on się nie chce ze mną dogadać, a ja chcę.

A on już planuje sobie wyjazd do Azji na 2-3 lata, czyli tak naprawdę życie tam i wizyty córki u niej. Nie mamy podpisanej z tymi krajami konwencji haskiej o przeciwdziałaniu uprowadzeniom dzieci, więc wyobrażacie sobie, co ja o tym myślę. Córkę juz ma, żonę wymieni na uległą i zachwyconą w pierwszej fazie zakochania i zmontuje sobie nową rodzinę. A ja myślałam, że wychodzę za dobrego, uczciwego, prawego i honorowego człowieka. On zaś na honor przysięgał ojcu, że nikogo innego nie ma... I co ten honor wart?

Anonymous - 2013-07-14, 21:00

Filomena napisał/a:
A on już planuje sobie wyjazd do Azji na 2-3 lata, czyli tak naprawdę życie tam i wizyty córki u niej. Nie mamy podpisanej z tymi krajami konwencji haskiej o przeciwdziałaniu uprowadzeniom dzieci,


Natychmiast idź do prawnika i poradź się, co robić w tej sytuacji. Być może poradzi Ci o wystąpienie do sądu z wnioskiem o ustalenie pobytu dziecka w miejscu zamieszkania matki (zwłaszcza, że nie mieszkasz w "swoim" domu), a nawet o ograniczenie praw ojca. Jest realne zagrożenie uprowadzenia dziecka, mąż jest w amoku. Wiem, że to okropne - tylko, że tu trzeba schować dumę w kieszeń, chodzi o życie dziecka - nagrywaj wszystkie "plany" męża, jego wizje przyszłości i plany odnośnie do córki, w sądzie może się wyprzeć, że coś takiego mówił. No przykro mi - nigdy nie byłam za odbieraniem praw rodzicom, zwłaszcza ojcom, o których wiem, że są często krzywdzeni i poszkodowani w takich sprawach - ale kiedy jest przemoc, pedofilia, zgorszenie moralne lub ryzyko skrzywdzenia dziecka/uprowadzenia itd - to uważam, że trzeba. Przykre - ale trzeba.

[ Dodano: 2013-07-14, 21:01 ]
A co na to jego rodzice, w domu których mieszkasz? Jak reagują na te rewelacje o nowej miłości, wyjeździe itd?

Anonymous - 2013-07-14, 22:52

Nie akceptują tego, uważają, że ten wyjazd to jakaś niepoważna mrzonka, on dopiero co wrócił, żeby tam znowu wyjechał, musi tu zwolnic się z pracy, tam pracę dostać i dostać wizę długoterminową. Ja zaś musiałabym wyrazić zgodę na wyrobienie paszportu dla dziecka.

Pomagają mi, chcą, żebyśmy byli razem, ale wiadomo, że to ich syn, więc będą podatni na jego manipulacje.

Na razie klasyka, całe małżeństwo było błędem, zatrzymałam go na dziecko, dziecku będzie lepiej jak się rozstaniemy, a tak w ogóle to on się starał, a ja tego nie widziałam, a potem już było za późno i ja wszystko zniszczyłam 6 lat temu...

W tej chwili jak komuś wprowadzonemu w temat mówię, że jeśliby się opamiętał, to bym chciała ratować małżeństwo, to uważa mnie za albo nawiedzoną, albo nadmiernie tolerancyjną...

Zresztą sama zaczynam sądzić, że z takim człowiekiem, jakim mąż jest teraz nie mogę być, a cudu przemiany nie widać. A jakby nawet się zdarzył, to skąd mam wiedzieć, czy to nie pozory i za kilka lat znowu przeżyję to, co w ciągu ostatnich kilku lat.

Anonymous - 2013-07-15, 08:34

Filomena napisał/a:
Na razie klasyka, całe małżeństwo było błędem, zatrzymałam go na dziecko, dziecku będzie lepiej jak się rozstaniemy, a tak w ogóle to on się starał, a ja tego nie widziałam, a potem już było za późno i ja wszystko zniszczyłam 6 lat temu...

Skąd ja to znam...
Narzekałem na żonę notorycznie. Oskarżałem ją i dzieci nawet o to, że nie mam sobie za co ciuchów kupić i chodze jeszcze w kawalerskich... A codziennie minimum czteropak i paczka fajek.....
No a w weekend trzeba się rozerwać po całotygodniowej harówce.....
Jak mnie żona kopnęła w dupę pierwszy raz, to dało mi troche do myślenia.... Ale za wcześnie wróciła, bo oklapłem w pół kroku myśląc, że już jest dobrze.
Teraz myślę, że kończe prace nad sobą i powoli mogę zacząć myśleć o rodzinie...
I planuję pójść do tych zawziętych Al- Anonek na mityng otwarty.... jak się nie rozmyślę ...:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group