Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Sprawa trywialna a statystycznie beznadziejna

Anonymous - 2013-11-08, 20:55

Filomena napisał/a:
Jak będę we Wrocławiu, to się przypomnę

nie mogę się doczekać ;-)

cieszę się, że masz taką dobrą fazkę sama ze sobą... ciesze się, że nasz ból mija, albo chociaż się zmniejsza...

"Jaka piękna katastrofa!" - przeczytałam gdzieś i strasznie mi się spodobało ;-) ))

Anonymous - 2013-11-08, 21:30

Cytat:
To nie jest ten człowiek, o jakim sądziłam, że istniał.

Chyba warto zastanowić się nad tym .
Może zauważyć , że to dwie różne "osoby" .
I trochę gorzej . :mrgreen:
Bo "nasza osoba" , nasze wyobrażenie tejże osoby
jest TYLKO naszym wyobrażeniem
a tymczasem podejmujemy działania
właśnie w oparciu o te informacje . :-?


Cytat:
Wiele ostatnio myślałam i czytałam, żeby wyrobić sobie własny pogląd powiedzmy, że metafizyczny, na to, co się stało.

Fajne zestawienie . ;-)
Słuchamy co mają inni do powiedzenia
i na tej podstawie wyrabiamy sobie "własny" :mrgreen: poglad .
Ciekawe jak to jest naprawdę . :roll:
Dlaczego słuchamy jednych a innych nie .
Jedne argumenty uważamy za rozsądne itd.
Moim zdaniem te poglądy jakoś są "ukryte w nas" .

Cytat:
Byłam w swojej wierze chłodna i rozumowa. Obowiązkowa tak, jak we wszystkim, ale rozumowa. Teraz wiem, że nie tylko poznanie rozumem się liczy.

"Czucie i wiara silniej mówi do mnie" .
Jak mniejszy rozum może "zrozumieć" większy ?
Wiara i rozum to dwa konie w zaprzęgu .


........a , i bardzo mi się spodobało to :
Cytat:
a ja sama też jestem zadbana, a co więcej obiektywnie mam lepsze walory wszelkiego typu , niż tamta. On traci więcej, niż mu się wydaje.

Bardzo kobiece .

Stoję sobie "na światłach" .
Obok też sobie stoi jakaś pani .
Wyciąga szminkę i zaczyna się malować ,
potem nakremowała sobie ręce ,
jeszcze potem zaczęła poprawiać fryzurę ,
a na koniec "zerwała się " wcześniej niż ja . :mrgreen:
( mam nadzieję że do męża się jej tak spieszyło :-> )
Ciemno juz było , ale fajnie czasem być facetem . :mrgreen:
Ponoć zły humor gorszy niż zły los .

Anonymous - 2013-11-08, 22:05

Mare, trochę tu niejasności. Czy chodzi Ci o to, że moja autopercepcja jest również skrzywiona? Wiem to, ale jestem w trakcie długotrwałej terapii i percepcja mi się na tyle, na ile może obiektywizuje. W lustrze terapeuty zobaczyłam lepsze rzeczy, niż myślałam.

Widzimy współmałżonka przez pryzmat własnych wartości, własnego ideału męża/żony, potem to się urealnia. Jednak okazuje się, że urealnienie, to nie jest przysłowiowa skarpetka rzucona na środku pokoju, ale odmienny system wartości.

Trochę to postmodernistyczne ;) o ile dobrze Ciebie rozumiem. Piszesz, że dobieramy sobie z literatury a la carte, bo nasze poglądy były już w nas? A skąd się tam wzięły? Albo mamy w sobie jakiś kompas, który nas skłania ku określonym ideom, albo to wszystko są procesy myślowe, albo jedno i drugie. A od czego zależy kompas? Socjolog, neurolog, psycholog - każdy da inną odpowiedź, religie też szukają odpowiedzi.

Co do mnie - szybko czytam, mam przygotowanie w postaci szkiełka i oka. A na koniec przyjmuję, że i tak istoty Boga, bytu, kosmologii ludzie na tę chwilę nie pojmą, ale jest prawda duchowa w tym, że najważniejsza jest Miłość - Caritas, a wszystko co potrzebne dla wzrastania jest w Ewangeliach.

"...Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy" 8-)

Co do porównań do tamtej - wiem, że dla zakochanego nie mają znaczenia, jeżeli obiekt jego westchnień jawi mu się uroczo. Oprócz tych walorów zewnętrznych - dyskusyjnych, bo względnych jest jeszcze coś. Ja żadnemu dziecku nie odebrałam szansy na pełną rodzinę,a swoje błędy, o ile można je tak nazwać, chciałam naprawić. Ona weszła między męża i żonę, wiedząc o tym, że rozbija małżeństwo. Mogę się domyślać, że usłyszała klasykę - nie kocham żony, od dawna nam się nie układa, jest taka, owaka, nie rozumie mnie, nie docenia. I co z tego?

Ale w tej chwili nie ma to dla mnie znaczenia. Wiem, że poza naszą rzeczywistością jest coś większego i lepszego od nas. Hymn o miłości św. Pawła mówi o tej miłości, miłości Boskiej, którą czasem czujemy, ale ona znika. Nasza nie jest prawdziwa - Boska jest prawdziwa, bo trwa. Możemy starać się upodobnić do Boga poprzez miłość trwałą, ale nie każdy widocznie to potrafi. Bóg nas rozliczy ze starań, z tego, czy podnosiliśmy się z upadku, czy szliśmy dalej drogą Miłości.

Większe znaczenie teraz dla mnie posiada poznawczo ten fragment hymnu:

...Po części bowiem tylko poznajemy,
i po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz.
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

Jest we mnie spokój, bo wiem, że to, co się stanie w rzeczywistości ziemskiej nie jest aż tak ważne. Ważne jest, jaką ja w tym wszystkim zachowam postawę.

Szkoda tylko, że w tym co czuję zdaję się sobie taka odrealniona, oderwana od ziemi, a równocześnie jakbym jaśniej widziała.

Proszę nie wzywać lekarza :lol:

Anonymous - 2013-11-08, 22:46

Cytat:
Mare, trochę tu niejasności. Czy chodzi Ci o to, że moja autopercepcja jest również skrzywiona?

Ciągle o tym zapominam . :evil:
( o tym , że kobiety biorą wszystko do siebie )

Ależ nie . Ja pisałem tak "filozoficznie" , znaczy ogólnie .
Żyjemy niby z ludźmi , w rodzinach
ale bardzo często wcale się nie znamy .


No niestety , ale wg. mnie wspólny system wartości
to fundament małżeństwa .
I niby zawsze to wiedziałem , tylko jakoś
w praktyce nie potrafiłem mądrze wykorzystać .


To "kobiece" - to w tym dobrym sensie .
Generalnie faceci są zakręceni na punkcie kobiet .
W tym dobrym i złym sensie .

W kwestii wiary .
Aż boje sie pisać .
Nigdy nie miałem wątpliwosci , że istnieje inna rzeczywistość .
Po prostu świat byłby inaczej nielogiczny , bezsensownie urządzony .
Człowiek byłby zaprogramowany na zbyt krótki okres .
Poza tym uzywa dziwnych pojęć typu miłość , bezinteresowność .
Pojęć nie z tego swiata .
Ma też zbyt wygórowane marzenia , pragnienia .
itd. itd.

Anonymous - 2013-11-08, 23:27

Widzisz, Ty zawsze swoją częścią duchową wiedziałeś/wierzyłeś, ale ja swoją stłumiłam na rzecz racjonalności. Teraz się do niej dokopałam.

Ale można też kamyczek wrzucić - jest taka książka - Biologia dziesięciorga przykazań. Autor dowodzi, że moralność jest częścią natury. Skoro tak, to czy mamy monopol na uczucia wyższe? Może to nasza niewiedza nie pozwala nam ich dostrzec w zwierzętach. Są też teorie, że altruizm jest korzystny ewolucyjnie.

Szkiełko i oko zawsze potrafi wrzucić kamyczek - to pragmatyczno-utylitarne. Może trzeba szukać w filozofii...

Ale dostałam też radę, żeby dać sobie spokój z poznaniem tych spraw przez pryzmat nauki, a bardziej uwierzyć innemu rodzajowi poznania.

Anonymous - 2013-11-09, 10:11

Cytat:
Widzisz, Ty zawsze swoją częścią duchową wiedziałeś/wierzyłeś, ale ja swoją stłumiłam na rzecz racjonalności. Teraz się do niej dokopałam.


Mi zawsze wydawało się , że to niewiara jest nieracjonalna .
Zachód słońca nad morzem , góry o każdej porze roku , mgła na jeziorze , cisza
cokolwiek . Patrzę i myślę - dlaczego to takie fajne ?
Dlaczego niebo ( zawiesina cząsteczek wody ) jest tak umalowane ?
Po co to , nie jest niezbędne to piekno , nie pełni jakiejś koniecznej roli .
Tylko dlaczego "my" to w ogóle zauważamy ?
Do życia , przetrwania gatunku - niepotrzebne kompletnie .
Stopień komplikacji a jednocześnie niesamowitego ładu .
To tak jakby ktoś powiedział na widok zbudowanego nowego domu
- te pustaki , dachówki i okna same się tak
na drodze rozwoju natury poukładały . :mrgreen:
Jest dzieło - musi być i budowniczy .

Człowiek jest zaś jeszcze o wiele bardziej złożonym tworem .
Życie jest bardzo krótkie .
Bardzo nielogiczne byłoby programowanie matki natury
istoty tak skomplikowanej
na tak krótką żywotność .
Cała sfera emocji , uczuć - po co to komu ?
Na dodatek te potrzeby , pragnienia i tęsknoty
siedzą w nas , w każdym .
Nie wymysleliśmy ich siedząc i rozmyslając .

Gdyby nie istniało coś wiecej , Stwórca , i nasze zycie kończyło by się bezpowrotnie ,
to byłoby wszystko kompletnie bez sensu , nieracjonalne właśnie .
Jedyną "racjonalna" odpowiedzią byłby jakiś skrajny hedonizm , egoizm .

Cytat:
Autor dowodzi, że moralność jest częścią natury.

Tak to jest jak się na siłę próbuje coś przeforsować .
Nie sądzisz , ze to dość głupie ?
Stado wilków powiedzmy dopadło zwierzynę .
Te silniejsze cierpliwie czekają aż się stare i okaleczone osobniki najedzą .
W imię moralności .

Cytat:
Ale dostałam też radę, żeby dać sobie spokój z poznaniem tych spraw przez pryzmat nauki, a bardziej uwierzyć innemu rodzajowi poznania.


Myślę , że to bardzo dobra rada , choć nauka wg. mnie
wcale nie przeczy a wiecej , potwierdza
tą stwórczą wizję swiata .

Ciekawa z Ciebie kobieta , tak nawiasem .
Przestań tylko tyle czytać :mrgreen: .
Może wejdź w głąb siebie lepiej .
Bądź sobą znaczy kobietą , a nie naukowcem . :->
......... przypominasz Lamię


Ps.
Dość prawdopodobne , że jesteś hybrydą .
Znaczy masz taki nietypowy układ cech .
nick - Filomena
a pod spodem ładne jakieś kwiatki .

Sama pisałaś - dokładność , obowiązkowość .
To cechy dobre dla naukowca , w pracy
ale dla męża , mężczyzny już niekoniecznie .
Kwiatki na górę , te ze zdjęcia i te z "argumentów" ,
a pusta nie jesteś ( problemy filozoficzne )
to zawsze można z Tobą pogadać .
Zatem , zostałaś nieźle wyposażona przez Stwórcę .
Odwróć tylko te dwie cechy - zmień priorytety .

Mam nadzieję , że to pisanie , nieco z humorem ,
zrozumiesz .

Anonymous - 2013-11-09, 10:17

Mare z wielką przyjemnością czytam Twoje rozważania. Bardzo interesujce podejscie, ale kto wie, czy tak naprawde nie najwlasciwsze.
Anonymous - 2013-11-09, 11:30

Filomena - nie wiem, dlaczego używam tego nicka, bo nie jest to moje imię - to w tłumaczeniu z łaciny córka światła, a z greki umiłowana. Moja córka też nosi imię ze źródłosłowem od światła.

Kwiatki w avatarze to hyzop - zgodnie z podpisem. Trochę nie wprost dla niebotanika ;-)

Mam nadzieję, że miałeś na myśli Lamię z seksmisji, nie z mitologii greckiej :->

Jeżeli "robisz" w nauce, która stara się, chociaż nie może udowodnić, że liczby ją uwiarygodnią, to musisz wyprzeć z siebie przekonanie, że wrażenia i odczucia są realne. Teraz myślę, że to uilościowienie, chęć szukania materialnych dowodów i matematycznych potwierdzeń dla prawidłowości społecznych jest rozpaczliwą próbą uwiarygodnienia. Jeśli coś nie jest mierzalne, to tego nie ma :roll:

Prawdą jest według mnie, że o ile socjolog może wiarę utracić, o tyle fizyk ją odzyska. Nie chodzi mi o to, że stanie się katolikiem, ale że będzie wierzył/wiedział, że poza materią jest coś jeszcze.

Trochę odchodzimy od problematyki forum :lol:

Co do obowiązkowości i racjonalności zachowania - trzeba żyć w tym świecie, gdzie płacą za racjonalne i przewidywalne zachowania. Trudno jest co chwila przestawiać się na inną rolę. Zwłaszcza, że w środowisku publicznym nie ceni się wartości kobiecych.

Miło mi, że uważasz, iż można ze mną pogadać. Tyle, że ja w swoim otoczeniu nie znajduję partnerów, poza terapeutą, do tego typu rozmów. Myślałam, że partnerem będzie mąż. Ale może sama przez to, że tak wyparłam tę część siebie zniechęciłam go to tego. Ale pewna jeszcze nie jestem.

Trudno odhaczając obowiązkowe punkty na drodze rozwoju naukowego, dorabiając do kredytów i zajmując się bardzo inteligentnym, a przez to wymagającym uwagi dzieckiem prowadzić rozważania filozoficzne.

Inna rzecz, że konkurencja w małżeństwie o to, kto co zrobi się mści. W dobrych małżeństwach śmieci wynoszą się same. Tutaj oboje, jak to się kolokwialnie mówi, daliśmy ciała. A może nie, bo skoro ja miałam takie okresy, że chciałam tylko usiąść i zniknąć, to trudno, żebym w tym wszystkim była Marthą Stewart.

On a top jest takie przesłanie, że on chciał się rozstać ze mną półtora roku po ślubie, a do ślubu go zawlokłam. Więc moje refleksje na temat tego, co mogłam zrobić inaczej trafiają w pustkę.

Anonymous - 2013-11-09, 14:00

Ok , podszkoliłem się
kim była św. Filomena
i ta Martha Steward .
( zachęcam innych do przejrzenia )
Zauważ , że obie były ładne , dopiero potem mądre .


Oczywiscie , że Lamię tą z Seksmisji .
Ten film jest genialny .
Mówi chyba wszystko o facetach .
No , może nie wszystko , ale
już taka wiedza wystarczy do szczęśliwego pożycia .


Ponoć facet potrzebuje koniecznie tylko 3 rzeczy :
seksu , jedzenia i szacunku .


Skupię się na szacunku .
Jest rzeczą dość typową , by nie rzec pewną ,
iż każdy facet uważa siebie za najmądrzejszego
we wszechświecie .
Oczywiście zna się na wszystkim ,
a jak się na czymś nie zna to celowo ,
bo on wie że akurat na tym nie warto się znać
i również ten fakt "potwierdza" jego geniusz .
Oczywiście , nikt nie podziela tej tezy , znaczy żaden inny facet .
( nawet na polu zawodowym )
Dla robotnika głupi bedzie majster , dla majstra kierownik , dla kierownika dyrektor .


I tutaj pozostaje ostatnia deska ratunku - kobieta .
Ktoś musi przecież dostrzec ten jego geniusz .
Dla faceta mądra kobieta to taka
która dostrzega , docenia i "wielbi" jego nieogarnietą madrość .
Czasem w swojej łaskawości taki gość
jest w stanie przyznać rację swojej mądrej przecież zonie
- to przyznanie potwierdza tylko jego wielkość .


Seks . Dobrze żeby była ładna ,
ale ładna bez chętna , nie na wiele się zda .
Gorzej - nie zda sie wcale .

Ostatnia większa potrzeba - jedzenie .
Zasadniczo większość zjada wszystko
byle nie trzeba było czekać .



Filomeno ,
jesteś KOBIETĄ :mrgreen:
w pierwszm rzędzie
i w tym jest Twoja wartość ,
to interesuje facetów , męża .
Naukowcem się tylko bywa .
Twoi koledzy "naukowcy" z pracy powiedzmy
też widzą w Tobie przede wszystkim KOBIETĘ .

Konkurencja w małżeństwie -........... brrr :-?
"Równość" wspólność ról , wymienność ............. brrr
to po kiedy brać sobie kobietę za żonę ?
Inny facet zrozumie nas lepiej , zna się na piłce , samochodach ,
jest silniejszy , nie musi się malować , nie grzebie w łazience ,
nie musi być czysto ,
itd.


Oczywiście , celowo BARDZO spłycam , ale sens
jest mniej więcej taki , zasadnicze sprawy .


_____________________________________________________

Po materią jest antymateria , jakieś tam antycząstki
i to już wiadomo od dawna
jest mierzalne
i każdy fizyk to wie .


Filomeno , myślę , że
bardziej w cenie bedzie miła , uśmiechnięta , przyjazna , otwarta na ludzi i swiat ,
ciekawa sama w sobie
młoda dziewczyna ( to o córce ) .
Inteligentna powinna być emocjonalnie ,
ten typ inteligencji ( emocjonalnej ) jest bardziej przydatny w życiu .
( również zawodowym )

Cytat:
a do ślubu go zawlokłam

...... :roll:
właśnie to wyobrażam sobie
cięgniesz go po chodniku
a ten biedak
łapie się świeżo posadzonych drzewek
a już w samym kościele
to ławek

Anonymous - 2013-11-09, 14:34

mare1966 napisał/a:

Skupię się na szacunku .
Jest rzeczą dość typową , by nie rzec pewną ,
iż każdy facet uważa siebie za najmądrzejszego
we wszechświecie .
Oczywiście zna się na wszystkim ,
a jak się na czymś nie zna to celowo ,
bo on wie że akurat na tym nie warto się znać
i również ten fakt "potwierdza" jego geniusz .
Oczywiście , nikt nie podziela tej tezy , znaczy żaden inny facet .
( nawet na polu zawodowym )
Dla robotnika głupi bedzie majster , dla majstra kierownik , dla kierownika dyrektor .


I tutaj pozostaje ostatnia deska ratunku - kobieta .
Ktoś musi przecież dostrzec ten jego geniusz .
Dla faceta mądra kobieta to taka
która dostrzega , docenia i "wielbi" jego nieogarnietą madrość .
Czasem w swojej łaskawości taki gość
jest w stanie przyznać rację swojej mądrej przecież zonie
- to przyznanie potwierdza tylko jego wielkość .


Seks . Dobrze żeby była ładna ,
ale ładna bez chętna , nie na wiele się zda .
Gorzej - nie zda sie wcale .

Ostatnia większa potrzeba - jedzenie .
Zasadniczo większość zjada wszystko
byle nie trzeba było czekać .



Cytat:
a do ślubu go zawlokłam

...... :roll:
właśnie to wyobrażam sobie
cięgniesz go po chodniku
a ten biedak
łapie się świeżo posadzonych drzewek
a już w samym kościele
to ławek




Mare, dziękuję za ten post. Rozweselił mnie po dawce świeżych dowodów na, jak to w innym wątku piszą, wiarołomstwo męża.

Co do potrzeb mężczyzn - szacunek - tak, mogłam mu go bardziej okazywać, chociaż to dość skomplikowane. Małżeństwo to jest układ dwóch osobowości - DWÓCH, a nie czterech. Widzę niestety jak dynamika relacji ja-on-teść zaburzyła nasze dobre stosunki. Nie byliśmy tego nawet świadomi. On chyba nadal nie jest.

Co do seksu - ma być chętna - może mogłabym być na początku małżeństwa stroną inicjującą, bo on mi to zarzucał, że ode mnie nie wychodziła inicjatywa. Z drugiej strony nie uważam, że poza jedną formą współżycia, której on chciał, a ja niezbyt ją lubię nasze pożycie było nieurozmaicone. Zresztą to on się z niego wycofywał, jakby karząc mnie np. za to, że byłam nie do życia, jak kończyłam pracę doktorską. Problem tym "głupszy", że on też z tej branży, więc wie, jak człowiek się czuje w takich momentach.

Jedzenie - były diamentralne zmiany - od obiadów z cykorią pod beszamelem i innymi szykanami po okres, kiedy jedliśmy co drugi dzień spaghetti bolońskie, przez niego często robione, bo ja tkwiłam po uszy w pracy.

Podsumowując, nie ma ludzi doskonałych, mogłam go wielbić, być zawsze chętna i innowacyjna w łóżku i gotować, jak wspomniana Martha Stewart. Ale życie jest życiem.

Zresztą to dość nieprecyzyjne rozumienie potrzeb męskich według mnie.

Prawdziwy mężczyzna szuka w kobiecie przyjaciółki i kochanki. Kucharkę i sprzątaczkę można sobie wynająć. Od przyjaciółki nie wymaga się, żeby wielbiła, ale żeby rozumiała i wspierała. To jest mi bliższe, jako wzór dojrzałych relacji międzypłciowych.

Teraz za to mój mężczyzna zarzuca mi, że byłam nie dość zorganizowaną kucharką i sprzątaczką, a cheerliderkę znalazł sobie gdzie indziej.

Natomiast kobieta szuka w mężczyźnie opiekuna. Niestety nie doświadczyłam tego zbyt wiele.

Jeżeli chodzi o wleczenie - tym bardziej perfidna byłam, że półtora roku po zaręczynach go tak zawlokłam. Zupełnie nie miał czasu na zastanowienie.

Szkoda mi patrzeć na to, co on robi, jak czuje, jak myśli. Chyba wrócę do modlitwy za niego.

[ Dodano: 2013-11-09, 15:31 ]
To jeszcze dodam, że po prawdzie - emocjonalnie oboje daliśmy ciała. Ale we mnie zwyciężyła chęć ratowania, w nim zaś ucieczki. To żeby się tak samemu nie pogrążać ;-)

A po drugie - kocham w nim tę iskrę Boga, zdolność do wyboru dobra, chociaż ją teraz zatracił.

W ogóle kocham cały świat :mrgreen:

Chyba zwariowałam.

Anonymous - 2013-11-09, 16:38

Filomena napisał/a:
W ogóle kocham cały świat :mrgreen:

Chyba zwariowałam.


Ja też chcę tak zwariowac. ;-)

Anonymous - 2013-11-20, 15:51

To czytaj Kazanie na Górze i medytuj po chrześcijańsku ;-)

Ale czytaj też między wierszami i wielokrotnie.

[ Dodano: 2013-11-20, 15:38 ]
Jak długo będzie bolało to, że on o tej drugiej mówi "księżniczka', "jego miłość", "jego serce" ???

W innym wątku piszecie, że boli Was rozpad rodziny ze względu na dziecko. Mnie również i kiedy dowiaduję się o jego stosunku do tamtej, niestety nadal mnie to dotyka i nie widzę nadziei.

Dla zdrowia oczywiście najlepiej pozbyć się nadziei i zamknąć ten rozdział.

Dla porządku - moje generalnie pozytywne nastawienie do świata nadal gdzieś tam jest. Natomiast po ludzku tęsknię za domem, który tam stworzyłam, tęsknię za okresem, kiedy córeczka miała 1,5 roku, a ja myślałam i czułam, że nasza rodzina jest szczęśliwa i boli mnie, że musiałam się poddać. Czuję też, że ostatnie dwa lata były bezsensowne, bo można było z góry przewidzieć, że mi się nie uda, skoro on nie chce. Jedyna korzyść dla mnie to pogłębienie świadomej wiary, rozwój duchowy i emocjonalny, poszerzenie świadomości i zdobycie duuuuużej wiedzy o psychologii w relacjach. Tylko dlaczego takim kosztem???

Anonymous - 2013-11-21, 15:34

no tak sobie czytam i po filozofuje po ludzku............czy zawsze musi cos byc,wydaje mi sie ze chyba ciezko jest utrzymac sakramentalny zwiazek malozenski,jak widze otoczenie to po paru zwiazkach ludziom sie udaje dobrac,czyzby dobrac A moze to my mezczyzni kobiety sie zmieniamy,stajemy sie bardziej wyrozumnieli i mniej oczekujacy hm,moj malozonek pil jak go poznalam,lecz bez naklejek prosze tato tez pil okresowo ,ojczym tez ACHA ???????????? stad moja sleposc niewiedza i widzenie to za normalnosc.
TAk jestem zona nie zdradzajacego,lecz alkocholika przemocowca,i nie nie jestem bita co rok lecz zadziej,tak dla marginesu kiedys myslalam ze to minie,moze minie w Aal-anonie ktos mi powiedzial JEDNO JEST PEWNE NIC NIE JEST PEWNE,no coz mamy tylko dzisiaj i wybory ktorych dokonujemy.

Anonymous - 2013-12-04, 11:18

Dostałam pozew.

Od kilku dni prawie nie jem, od tygodnia zasypiam o 4 nad ranem.

Po ludzku zostałam obdarta z resztek nadziei.

Tracąc nadzieję, zyskałam poczucie winy, że dołączyłam do 90%, którym się nie udało, bo widocznie postawiłam w umyśle i sercu granicę Bożemu Miłosierdziu...

Nie wiem, czy o to chodzi na tej drodze.

Wiem, że moje dziecko nie ma ojca i matki, którzy się kochają i szans na braciszka, o którym marzy, którego rysuje, o którym mówi każdego dnia.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group