Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - ŻYJĘ JAK BIBLIJNY HIOB

Anonymous - 2012-12-26, 16:49

Mgiełko napisz mnie więcej gdzie sie zapisać do tego różańca za dzieci przyznam szczerze że należałam kiedyś do różańca rózy ale tego po pewnym czasie zaniechałam miałam z części radosnej odmawiać tajemnice -ofiarowanie ,wrócilam teraz po latach do tego.o dmawiam też pompejański tylko za dzieci.dziekuję wszystkim za wsparcie i modlitwę za moje ukochane dzieci tylko nie wiem jak się zapisać ,proszę o wskazówki
Anonymous - 2012-12-26, 16:50

porzucona_33 napisał/a:
Czuję straszną pustkę, też to puste miejsce w łóżku... tragedia.


Porzucona, przecież nie masz ślubu kościelnego.....dopóki będziesz skupiać się na potrzebach cielesnych, życiowych, dopóty będziesz cierpiała.....nie można stać w rozkroku, pomiędzy szatanem, a Bogiem....musisz sobie uświadomić, że to stare było złe z punktu widzenia Boga, więc nawet nie powinnaś się modlić teraz o powrót starego życia....jeśli przeanalizować przykazania Boskie, to zarówno Twój związek z partnerem, jak i obecny związek partnera z jego nową partnerką, są tak samo grzeszne, tak samo niewłaściwe....wcale Twój nie był lepszy, czy uświęcony tym, że macie na przykład dzieci....smutne to i przykre, ale tak jest....
byłaś u spowiedzi świętej, czy wtedy nie obiecałaś Bogu, że nie wrócisz do tego, co było?czy Twoje pragnienia i myśli są zgodne z tą obietnicą? czy nie realizujesz tego, bo akurat ojciec Twoich dzieci nie jest już zainteresowany powrotem, a gdyby chciał, to wrócilibyście do tego, co było dawniej, związku cywilnego, ale nadal bez Boga między Wami?
może ta myśl pomoże Ci jakoś uspokoić nerwy, że to DOBRZE, że nie masz teraz możliwości dalszego grzeszenia i że masz szansę na cudowne życie takie, jakie się będzie Bogu podobało......Nasz Pan postawił przed Tobą tabliczkę z napisem STOP, zatrzymaj się więc, a nie, że niby czytasz, ale obchodzisz znak naokoło.....do przepaści....wyobraź sobie, że stawiasz swojemu dziecku zakaz przejścia, z miłości do niego, by nie brnął dalej po śmierć, a ono się uśmiecha i obchodzi zakaz i idzie w ciemność....teraz wiesz, jak boli Boga, Ojca Naszego, kiedy nie chcemy patrzeć na Jego tabliczki.....


Glorio, Nowenna Pompejańska jest modlitwą nie od odparcia, nie ma takiej możliwości, że kiedy zawierzysz Matce Naszej i przemodlisz wiernie całą Nowennę, nie znajdziesz dobrego rozwiązania dla swojej sprawy....Jestem po takiej jednej Nowennie i choć po ludzku w zasadzie nic się nie zmieniło (żona, która już według Sądu Biskupiego, nie jest moją żoną, nadal jest z kimś innym i układa sobie z nim życie, ale na chwilę obecną jestem z tym pogodzony, ból i tęsknota odeszły, a Matka Boska dała mi siłę i nadzieję na to, że jeszcze mnie spotka coś dobrego i postawiła na mojej drodze duchownego, który bardzo uspokoił moją duszę, wyjaśniając pewne aspekty prawa kanonicznego....), przed Nowenną byłem bliski załamania się, bliski depresji.....odmawiam kolejną,obecnie za swoją córkę.... wytrwaj w Nowennie, a zobaczysz sama efekty....modlę się za Ciebie i Twoją rodzinę, zaufaj Bogu, a wszystko się ułoży....pozdrawiam, s.

Anonymous - 2012-12-26, 17:08

Dzięki Krasnobar,tak potrzeba mi teraz bratnich dusz. Wiem że moja historia wygląda tak że jestem zła podła a teraz udezam w lament. Jestem obecnie pod opieką psychologa katolickiego i on w swoim długoletnim stazu nie miał takiego przypadku jak mój aby w jaden miesiąc zawaliło się wszystko. On zna całą moją historię.Wiem że nie jestem idealna ale czy tacy są
'

[ Dodano: 2012-12-26, 17:33 ]
Dzisiejszej nocy pewnie wróci mój mąz od kochanki w świątecznym nastroju,już mnie to poraża.Niedługo się pewnie wyprowadzi bo zmienia pracę i przeprowadza się do Wrocławia.Dowiedziałam się o tym też niestety nie od niego .Bo i po co ma mi to mówić przecież według niego nie istnieję

Anonymous - 2012-12-26, 18:03

Nie zgadzam się do końca z Izą Bóg przemienia człowieka i jego chcenie nic ty nie ma do rzeczy przychodzi taki czas w którym Bóg człowieka przemienia a przykłady proszę:
przemienił Szawła, Zacheusza celnika w apostoła ....oni sami nigdy by nie pomyśleli że będą służyć Bogu a jednak.......dlatego mimo że mój mąż nie chce ja modlę się za niego i nie przestanę przecież w końcu Bóg mnie wysłucha sam powiedział kołczcie do drzwi a będą wam otwarte proście a będzie wam dane ....

Anonymous - 2012-12-26, 18:09

gloria1962 napisał/a:
Dzięki Krasnobar,tak potrzeba mi teraz bratnich dusz. Wiem że moja historia wygląda tak że jestem zła podła a teraz udezam w lament. Jestem obecnie pod opieką psychologa katolickiego i on w swoim długoletnim stazu nie miał takiego przypadku jak mój aby w jaden miesiąc zawaliło się wszystko. On zna całą moją historię.Wiem że nie jestem idealna ale czy tacy są
'

[ Dodano: 2012-12-26, 17:33 ]
Dzisiejszej nocy pewnie wróci mój mąz od kochanki w świątecznym nastroju,już mnie to poraża.Niedługo się pewnie wyprowadzi bo zmienia pracę i przeprowadza się do Wrocławia.Dowiedziałam się o tym też niestety nie od niego .Bo i po co ma mi to mówić przecież według niego nie istnieję


Gloria
Co jest dla Ciebie ważne? Podziw i to co myślą inni o Tobie? To jedno pytanie
Czy myślisz ,że porównywanie się z innymi "gorszymi od siebie" postawi Cię w lepszym świetle przed Bogiem? to drugie pytanie

Czego pragniesz? Tylko na to pytanie odpowiedz jeśli chcesz ( na te wyżej odpowiedz sobie sama)

Jeśli Twoja dusza spocznie w Bogu wtedy zazna spokoju...:)
O Twojej wyjątkowości przekona Cię sam Pan jeśli Mu na to pozwolisz... Nas nie musisz przekonywać o tym... ;-)

Anonymous - 2012-12-26, 18:59

Cytat:
Nie zgadzam się do końca z Izą Bóg przemienia człowieka i jego chcenie nic ty nie ma do rzeczy przychodzi taki czas w którym Bóg człowieka przemienia a przykłady proszę:
przemienił Szawła, Zacheusza celnika w apostoła ....oni sami nigdy by nie pomyśleli że będą służyć Bogu a jednak.......dlatego mimo że mój mąż nie chce ja modlę się za niego i nie przestanę przecież w końcu Bóg mnie wysłucha sam powiedział kołczcie do drzwi a będą wam otwarte proście a będzie wam dane


ale kazdemu człowiekowi Bóg dał równiez wolną wole i jeżeli człowiek sie zaprze to Bóg nie robi nic na siłę ,Bóg podaje rękę ale twoja wolą jest czy ja przyjmiesz czy tez odtrącisz. Podalaś tu jeden przykład a wyżej krasnobar napisał że owszem po odmówieniu nowenny znalazł rozwiązanie ale nie koniecznie takie jakiego sie spodziewał .

Bóg przemienia serce człowieka , dlatego jezeli poddamy się jego woli i przemianom to wtedy w naszym życiu zachodzi duzo pozytywnych wydarzeń, przedewszystkim w naszym wnetrzu a dzięki temu i wokół nas.

Cytat:
na chwilę obecną jestem z tym pogodzony, ból i tęsknota odeszły, a Matka Boska dała mi siłę i nadzieję na to, że jeszcze mnie spotka coś dobrego i postawiła na mojej drodze duchownego, który bardzo uspokoił moją duszę, wyjaśniając pewne aspekty prawa kanonicznego....), przed Nowenną byłem bliski załamania się, bliski depresji.....odmawiam kolejną,obecnie za swoją córkę.... wytrwaj w Nowennie, a zobaczysz sama efekty....modlę się za Ciebie i Twoją rodzinę, zaufaj Bogu, a wszystko się ułoży...


Bóg przemienił serce krasnobara a nie jego żony ona pozostała niewzruszona na jego wołania.

Efekty modlitwy sa naprawde zaskakujace.

Anonymous - 2012-12-26, 19:17

no właśnie skoro dał wolną wolę to On nią rządzi jak bardzo się zapierał Piotr a wystarczyło jedno spojrzenie ...dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych tylko trzeba Go prosić...
Anonymous - 2012-12-26, 20:03

gloria1962 napisał/a:
Dzięki Krasnobar,tak potrzeba mi teraz bratnich dusz. Wiem że moja historia wygląda tak że jestem zła podła a teraz udezam w lament. Jestem obecnie pod opieką psychologa katolickiego i on w swoim długoletnim stazu nie miał takiego przypadku jak mój aby w jaden miesiąc zawaliło się wszystko. On zna całą moją historię.Wiem że nie jestem idealna ale czy tacy są
'

[ Dodano: 2012-12-26, 17:33 ]
Dzisiejszej nocy pewnie wróci mój mąz od kochanki w świątecznym nastroju,już mnie to poraża.Niedługo się pewnie wyprowadzi bo zmienia pracę i przeprowadza się do Wrocławia.Dowiedziałam się o tym też niestety nie od niego .Bo i po co ma mi to mówić przecież według niego nie istnieję


Wiem jak to boli...:(
Twoja historia wcale nie wygląda tak jak piszesz. Ja odbieram to tak że spotkało cię ogromne nieszczęście.. wiadomo że każdy popełnia błędy, ty, twój mąż... ale tak czy inaczej taka sytuacja jest strasznie bolesna, potworne doświadczenie dla ciebie. Myślę że każdy bardzo ci współczuje. Mi też jest strasznie ciężko, mam nadzieję że czas leczy rany i ból kiedyś minie :( nic innego nie pozostaje jak wierzyć w to że będzie kiedyś lepiej. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu.

Anonymous - 2012-12-26, 20:26

gloria- różaniec rodziców:
www.rozaniecrodzicow.pl, kliknij na "kontakt"

Anonymous - 2012-12-26, 23:11
Temat postu: Gloria znaczy Chwała
O.Salij rozwiewa wątpliwości w bardzo ważnej sprawie... jak najbardziej na miejscu właśnie tu i teraz.

„I NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE”

Nie mogę pojąć tej prośby z „Ojcze nasz”: „I nie wódź nas na pokuszenie”. Kiedy się modlę tymi słowami, staram się wkładać w nie następujący sens: „Boże, Ty znasz moją dobrą wolę i moją słabość! Racz chronić mnie przed pokusami ponad siłę! Racz chronić mnie również przed takimi pokusami, które wprawdzie nie są ponad moje siły, ale o których Ty, Boże, wiesz, że bym im uległ! A jeśli w czymś dla mojego własnego dobra muszę być kuszony, dodawaj mi sił, abym z tych pokus wychodził zwycięsko!”

Taka modlitwa jest dla mnie oczywista. Jednak nie wolno mi przecież prawdy o Bogu przykrawać do moich osobistych wyobrażeń. Słowa: „I nie wódź nas na pokuszenie” wyrażają chyba jednak coś więcej. Z kolei coś mi się w środku buntuje przeciw temu, że Bóg mógłby nas kusić do złego. Proszę mi pomóc zobaczyć w tej modlitwie to „coś więcej”, czego nie umiem sam w niej zauważyć.


Żeby się przygotować do tego listu, wypisałem kilkadziesiąt wypowiedzi biblijnych, w których jest mowa o kuszeniu. Przyglądam się tym tekstom i uderza mnie to, jak wiele się tam mówi o pokusach, którym został poddany Pan Jezus. Najbardziej pamiętamy kuszenie na pustyni (Mt 4,1—11). Pustynia jest przeciwieństwem raju, symbolizuje nieszczęsny stan, w jakim znaleźliśmy się wskutek grzechu. Otóż Syn Boży, podobnie bezgrzeszny jak pierwsi rodzice, był kuszony w sytuacji bez porównania trudniejszej niż oni, przychodząc bowiem do nas, wszedł w sytuację wielorako ukształtowaną przez grzech. Adam był kuszony w raju, Syn Boży był kuszony na tej straszliwej pustyni, która realnie przybrała w końcu postać krzyża. I okazało się, że nawet w tak potwornych cierpieniach nie przestał cały należeć do swojego Przedwiecznego Ojca.

Patrząc na kuszenie Jezusa, najjaśniej widzimy istotę pokusy diabelskiej: diabłu chodzi o to, żeby to, co w człowieku Boże, Bogu odebrać; diabeł chciałby, żeby człowiek, na jego wzór, znalazł się poza Bogiem.

Nieraz człowiekowi chodzi o to samo. Ewangelie notują kilka sytuacji, kiedy Jezus był kuszony przez ludzi. Ilekroć we współczesnym przekładzie Ewangelii czytamy, że ktoś Jezusa „wystawiał na próbę”, w oryginale znajduje się to samo słowo peirazein, któremu odpowiada nasze słowo „kusić”. W ten sposób ktoś Go kusił do niepotrzebnych cudów (Mt 16,1) albo do taktycznych raczej niż moralnych odpowiedzi na zadawane Mu pytania (Mt 19,3; 22,18.35), a nawet do jakichś zakłamanych zachowań (J 8,6). Wielu ludziom bardzo przeszkadzało to, że Jezus nie jest takim samym grzesznikiem jak oni, i Tego, który stał się podobny do nas we wszystkim oprócz grzechu, koniecznie chcieli upodobnić do siebie również w grzechu. Na szczęście nie udało im się — bo właśnie w Jezusie ostatecznie zwyciężyła w naszym świecie miłość.

Jeden raz czytamy w Ewangelii, że Jezus „kusił” człowieka, ale zauważmy radykalnie odwrotny kierunek tego „kuszenia”: „Kiedy Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do Niego, rzekł do Filipa: «Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?» A mówił to, wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić” (J 6,5n). Jezus jest tu podobny do matki, która swego rocznego synka stawia dwa kroki przed sobą i „kusi” do tego, żeby do niej przyszedł. Chodzi Mu o to, żeby Filip przypatrzył się samemu sobie, poznał swoją małoduszność i szerzej otworzył swoje serce na moc Bożą. Filip ma się stawać coraz więcej człowiekiem Bożym i Jezus mu w tym pomaga.

Dwa obrazy starotestamentalne szczególnie przekonująco oddają charakter „pokus”, które przychodzą do nas od Boga. Żeby doprowadzić nas do dojrzałości, Bóg bywa wobec nas podobnie wymagający, ale zarazem opiekuńczy, jak orzeł, który chce swoje pisklęta nauczyć latania (Wj 19,3; Pwt 32,11). Dzisiaj powiedzielibyśmy, że Bóg bywa podobny do instruktora szkoły lotniczej, który na pewnym etapie nauki doprowadza uczniów do tego, żeby ze spadochronem na plecach wyskakiwali z samolotu.

Żeby natomiast oczyścić nas z niedoskonałości, Bóg dopuszcza na nas utrapienia, w których stopniowo spala się to wszystko, co w nas pozorne i egocentryczne, ujawnia się zaś to wszystko, co w nas warte życia wiecznego: „Obrócę rękę moją na ciebie, wypalę do czysta twą rudę i usunę cały twój ołów” (Iz 1,25). W ten sposób nawet ciężkie krzywdy, jakie spotykają Bożych przyjaciół, mogą wyjść im na dobre, jak tego dowodzi historia Józefa (Rdz 37n) czy Zuzanny (Dn 13).

W tym aspekcie „pokusy” — poucza Pismo Święte — próbujmy zauważać coś wręcz radosnego. „Za pełną radość poczytujcie to sobie, bracia moi — odważa się napisać Apostoł Jakub — ilekroć spadają na was różne doświadczenia” (1,2). Warto wiedzieć, że wyrazem „doświadczenie” oddano tu grecki termin peirasmós — ten sam termin, który w interesującej Pana prośbie z Ojcze nasz oddano jako „pokuszenie”. Dalej wyjaśnia Apostoł Jakub, dlaczego takie „pokusy” („próby”, „doświadczenia”) mogą mieć w sobie coś radosnego: „Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków” (1,3n).

W podobnym duchu przemawia Apostoł Piotr (w tekście greckim w obu zdaniach również mamy wyraz peirasmós): „Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu. (...) Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych” (1 P 1,6; 4,12). W Dziejach Apostolskich znajduje się świadectwo, że dla Apostołów nie była to tylko teoria, ale faktycznie starali się w ten sposób zachowywać. Czytamy tam, że kiedy po wymierzeniu im kary chłosty wracali do domu, „cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (5,41). Sama możliwość takiego stanu ducha dziś przekracza nawet wyobraźnię wielu chrześcijan.

I tak doszliśmy do kluczowego dla naszych rozważań pytania: Kto jest autorem na przykład tego kuszenia, jakim jest prześladowanie za wiarę — Bóg czy szatan? Otóż i Bóg, i szatan, ale zupełnie inaczej. „Oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do więzienia, abyście próbie zostali poddani” (Ap 2,10; por. Łk 22,31). Wszędzie tam, gdzie ktoś bez swojej winy jest poddawany naciskom, ażeby odstąpił od dobra i czynił zło, wolno nam domyślać się bezpośredniego lub pośredniego udziału szatana, pierwszego odstępcy od Boga.

Niestety, nieraz szatanowi udaje się osiągnąć swoje. Czasem nawet nie musi szukać człowieka, bo człowiek sam go szuka, na przykład poprzez niemądry stosunek do dóbr doczesnych (1 Tm 6,9). Nawet to, że ktoś przyjął słowo Boże i że ono zaczęło już w nim rosnąć, nie chroni automatycznie przed upadkiem w chwili pokusy: może się zdarzyć, że człowiek wierzący, który mało się troszczy o swoją wiarę, tak że jego duchowa gleba przemieniła się w skałę, „wierzy do czasu, a w chwili pokusy odstępuje” (Łk 8,13).

Otóż jeśli szatan ma do mnie aż tak wiele dostępu, że we mnie zwycięża, to niewątpliwie dzieje się to z mojej winy: „Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci” (Jk 1,13). Jednego możemy być pewni, że wiara musi wykluczyć wszelkie interpretacje słów: „I nie wódź nas na pokuszenie”, które stoją w sprzeczności z powyższym stwierdzeniem Apostoła Jakuba.

Bożego autorstwa pokus, które przed nami stają, wolno nam domyślać się w trzech następujących wymiarach. Po pierwsze, w wymiarze wezwania do dobrego. W ten sposób Bóg „kusił” Abrahama, kiedy wzywał go do zawierzenia swojej wszechmocy i prawdomówności. I Abraham rzeczywiście uwierzył Bogu, że ma On moc dać potomstwo bezpłodnemu małżeństwu starców, a kiedy Bóg zażądał ofiary z jego jedynego syna, Abraham nawet wtedy wierzył Mu, że jest On Bogiem życia, a nie śmierci. W ten sposób Bóg „kusi” każdego z nas, kiedy stawia przed nami zadania jakby ponad nasze siły: kiedy na przykład wielodzietnych rodziców obdarza następnym jeszcze dzieckiem albo kiedy człowieka ubogiego wzywa do okazania miłosierdzia komuś jeszcze uboższemu.

Po wtóre, autorem pokus do złego jest Bóg w tym sensie, że je do nas dopuszcza. Wszystko, co się dzieje na świecie, również całe zło, dzieje się w przestrzeni Bożej Opatrzności. Nawet szatan nie potrafi do tego stopnia zbuntować się przeciw Bogu, żeby uniezależnić się od Bożej Opatrzności. Jego bunt prowadzi tylko do tego, że nie chcąc rządom Bożym poddać się w miłości, musi wypełniać wolę Bożą wbrew sobie. Jak dowiadujemy się z Księgi Hioba, szatan nie miałby mocy nas kusić, gdyby Bóg mu na to nie zezwolił — i tylko w takim stopniu i w takim zakresie może nas kusić, w jakim Bóg do tego dopuści. Otóż Bóg nie dopuściłby na nas żadnej pokusy, gdyby nie zamierzał obrócić jej na nasze dobro. Spróbujmy to zobaczyć na podanym wyżej przykładzie: Apostołowie kazali nam cieszyć się w prześladowaniach nie dlatego przecież, żeby było coś radosnego w samym fakcie prześladowań za wiarę (wręcz przeciwnie, jest to fakt ze wszech miar smutny i niepożądany!); mamy cieszyć się z tego, że mogliśmy dzięki tym prześladowaniom dać Chrystusowi dodatkowy dowód, że Go kochamy.

Po trzecie, Bóg jest autorem zarówno wezwań do dobrego, jak pokus do złego jeszcze w tym sensie, że chce nam pomagać, abyśmy mogli przejść przez te próby z jak największym dla siebie pożytkiem: „Wierny jest Bóg i nie pozwoli kusić was ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13).

Zarazem nigdy dość przypominania, że stosunki człowieka z Bogiem podlegają dynamice miłości, a nie jakimś prawom zdeterminowanym na wzór tych praw, jakimi rządzi się materia. Z tego, że Bóg chce wszystko obrócić na nasze dobro i że nie chce na nas dopuścić próby ponad nasze siły, w żadnym razie nie wynika, że mamy to zapewnione automatycznie. Sam Pan Jezus z największym naciskiem nam o tym przypomniał: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26,41) — a warto sobie uprzytomnić, że słowa te wypowiedział podczas swego krwawego czuwania w Ogrodzie Oliwnym.

Toteż warto zauważać w Piśmie Świętym te żarliwe modlitwy, które zanosili do Boga w chwilach próby ludzie prawdziwie Mu oddani: na przykład modlitwy upokorzonego buntem własnego syna króla Dawida (Ps 7), niewinnie skazanej na śmierć Zuzanny (Dn 13,42n), Judyty przed pójściem przeciwko Holofernesowi (Jdt 9,2—14) czy królowej Estery w momencie śmiertelnego zagrożenia narodu (Est 4,17). Przypomnijmy sobie, z jaką żarliwością modlił się Kościół apostolski w momencie prześladowań (Dz 4,24—30; 12,5). Właśnie dlatego Apostołowie potrafili radować się z tego, że prześladowania jeszcze mocniej wiążą ich z Chrystusem, bo przedtem umieli modlić się o to, żeby Bóg do tych prześladowań nie dopuścił, a przynajmniej żeby ich ochronił przed upadkiem.

Nie będę stawiał kropki nad „i”. W odpowiedzi na Pańskie pytanie powiem tylko tyle: Słowa „I nie wódź nas na pokuszenie” odnoszą się do wszystkich trzech wymiarów, w których możemy mówić o Bożym autorstwie przychodzących na nas pokus i doświadczeń. Słowa te jakby streszczają w sobie wszystkie te niewyobrażalnie różnorodne modlitwy, jakie mamy prawo i powinniśmy zanosić do Boga we wszystkich trudnych dla nas momentach.

Koniecznie tylko trzeba dodać, że modlitwy te zanosimy do Tego i przez Tego, który sam był kuszony: „W czym sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, kórzy są poddani próbom. (...) Nie takiego bowiem mamy Arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 2,18; 4,15). Trzy słowa w tym fragmencie, które są wyróżnione, pochodzą od czasownika peirazein. To dodatkowy argument za tym, żeby jednoczyć się z tym naszym Arcykapłanem, kiedy zanosimy do Przedwiecznego Ojca i pragniemy zrozumieć tę prośbę „I nie wódź nas na pokuszenie”.

http://www.opoka.org.pl/b...pokuszenie.html

Dziś w czytaniach usłyszeliśmy takie Słowa "kto wytrwa do końca , ten będzie zbawiony",można być przerażonym znając swoja niemoc i zapominając o wierności Bożej „Wierny jest Bóg i nie pozwoli kusić was ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać” (1 Kor 10,13).

Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group