Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - jeszcze większy kryzys

Anonymous - 2012-12-03, 10:33
Temat postu: jeszcze większy kryzys
Czy to normalne, że podczas terapii wszystko wali się jeszcze bardziej??

Od dwóch miesięcy ja terapia współuzależnienia i dda mąż terapia indywidualny z powodu seksoholizmu. Jest gorzej jak było, czy to tak zawsze jest, że podczas terapii wali się małżeństwo całkowicie a potem buduje od nowa?Myślałam, że raczej będzie lepiej a jest co raz gorzej. Ja nie daję się wykorzystywać i manipulować, dbam o siebie i dzieci, staram się pozbyć złości, a mąż jeszcze bardziej się denerwuje, złości, dochodzą takie zachowania, że po prostu się go boję, nie możemy się dogadać w najprostrzych sprawach. Usłyszał od swojego terapeuty, że ma mi odmawiać i zajmować się sobą i relaksować i to właśnie robi, odmawia mi pomocy, stara się podporządkować mnie, wraca z pracy i się relaksuje, proszę o pomoc słyszę nie. Robi się z niego jeszcze większy egoista, musi być na niego i koniec, jak mam swoje zdanie to pokazuje swoją siłę, krzyczy, klnie, wali drzwiami.

Zaczęłam się zastanawiać co z tego wyjdzie bo na razie to zmierza w kierunku tego że jesteśmy jak dwa przeciwstawne do siebie obozy, każde dba o siebie, zajmuje się swoimi sprawami, łączą nas dzieci którymi i tak ja się zajmuję i wychowuję bo on albo praca albo relaks i kredyt z budową domu.

Jeszcze jedna sprawa wyszła, którą też się martwię, to to że byłam od początku z nim tylko z powodu jego problemów, byłam uzależniona emocjonalnie, w ogóle wszyscy moi znajomi, to ludzie z problemami. Dopiero teraz na terapii to wychodzi i zaczynam czuć pustkę w kierunku męża, obojętność, nie chce już żyć jego problemami i matkować mu, to sprawia że jestem co raz dalej od niego i nie wiem czy znajdziemy coś wspólnego co nas znów połączy.

Anonymous - 2012-12-03, 11:11

Z jednej strony na pewno coś w tym jest, że każde z Was musi zbudowac siebie od nowa - swoje granice, swoje poczucie wartości. Dlatego każde uczy się odmawiać, słuchać swoich potrzeb itd.
Gdzieś wyczytałam, że jeśli wybierając partnera kierujemy się, czy raczej kieruje nami dysfunkcja i skłonnosc do współuzaleznienia, to często po wyzdrowieniu okazuje się, że nic nas z tym partnerem nie łączy.

Z drugiej strony macie dzieci - więc trochę tą potrzebę wolności i wolnej ekspresji uczuć trzeba powstrzymac dla ich dobra. Może przydałaby się Wam poza osobistymi terapiami jakas terapia wspólna. Spotkania, które pozwolą Wam obok tego wszystkiego jakoś się dogadać i żyć razem.

Anonymous - 2012-12-03, 11:16

..
Anonymous - 2012-12-03, 11:31

duzapanna napisał/a:

Gdzieś wyczytałam, że jeśli wybierając partnera kierujemy się, czy raczej kieruje nami dysfunkcja i skłonnosc do współuzaleznienia, to często po wyzdrowieniu okazuje się, że nic nas z tym partnerem nie łączy.


Właśnie tego doświadczam, to tak jakby mi klapki z oczu spadły, żyłam jego problemami, jego życiem, zapominając o sobie i teraz czuję się jak w klatce, z jednej strony chęć życia, cieszenia się, zadbania o siebie a z drugiej dzieci które mnie w sumie teraz trzymają przy tym by im nie fundować separacji. Ale tak naprawdę czuję potrzebę bycia samej by móc na nowo nauczyć się żyć, bo z nim nie potrafię, cięgnie mnie w dół. Chodzi na tą terapię dwa dni po spotkaniu jest dobrze a potem uderza z dwojoną siłą. Czuję się prześladowana przez niego. Wchodzę wczoraj do domu a tam gazety porno na widoku, zapytałam czy specjalnie tam są a on że tak. Już się nie kryje z tym eksponuje i każe mi to sprzątać i palić, bo mam być dla niego wsparciem, dokładnie tak jak Marta piszesz, a dla mnie to jak prześladowanie. Chce zaakceptować to co się stało, zapomnieć, poczuć wartościowa i piękna a to porno jakby mnie prześladowało.

Psycholog kazała nam przyjść razem na terapię małżeńską jak już skończymy terapie indywidualne. Majątek pójdzie na te terapie :(

[ Dodano: 2012-12-03, 11:40 ]
marta176 napisał/a:


Doszłam do etapu,że boje się go.
Łączą nas dzieci i kredyt
Jestem współuzależniona , mam depresje ale walcze z tym.
Nadal mną manipuluje a ja czasem by załagodzić atmosfere w domu ulegam.
I ta pustka w sercu.


No to jesteśmy obie na tym etapie :-( Tylko, że u mnie pustka jest zamieniona na niechęć bycia z nim uzależnionym czy nie, chce normalnie żyć. Teraz mam wrażenie, że się na mnie wyżywa i odreagowuje swój nałóg na mnie, chyba to się nazywa etap trzeźwienia, jest nerwowy i wpada w furię.

Anonymous - 2012-12-03, 11:41

Regina ale nie rozumiem po co on wyciągnął te gazety? Bo miał ochotę pooglądać? Czy po to żebyś znała prawdę? Czy po to żebyś Ty je wzięła i zniszczyła?

Z jednej strony może szczerość to jakiś objaw zdrowienia. Ale jeśli to ostatnia opcja - to powinien je niszczyć sam, a nie zrzucać na Ciebie ciężar oglądania tego i mierzenia się z tym.

To strasznie trudne. Mój mąż wczoraj przyznał że ciągle kontaktuje się z pewną kobietą, nawet teraz kiedy niby chce wszystko zmienić, Moze powinnam się cieszyć bo pierwszy raz w życiu byl w jakimś stopniu szczery. Ale oczywiście wściekłam się i wyrzuciłam go z pokoju, bo poczułam się dotknięta do żywego, oszukana po raz kolejny.
Pracuje nad sobą, badam swoje współuzaleznienie, ale nikt mi nie powie jak mam postępować z mężem, od którego najchętniej odeszłabym natychmiast.

Anonymous - 2012-12-03, 11:58

duzapanna napisał/a:
Regina ale nie rozumiem po co on wyciągnął te gazety? Bo miał ochotę pooglądać? Czy po to żebyś znała prawdę? Czy po to żebyś Ty je wzięła i zniszczyła?


Zadaje sobie takie same pytania. Myślę, że po to by obejrzeć, ale zapomniał schować i powiedział mi że po to bym sama posprzątała bo jemu ciężko. Takie złagodzenie swojej winy. Nie wiem dla mnie to było upokarzające i nie sprzątnęłam tego, jego uzależnienie jego problem to on ma walczyć a nie ja go wyręczać.
duzapanna napisał/a:
Pracuje nad sobą, badam swoje współuzaleznienie, ale nikt mi nie powie jak mam postępować z mężem, od którego najchętniej odeszłabym natychmiast.


Właśnie, u mnie uzniezależnianie się od niego powoduje to samo co i Ty czujesz czyli odejść natychmiast. Niby zdrowe zachowanie, odciąć się i przeczekać??!!

Anonymous - 2012-12-03, 12:05

..
Anonymous - 2012-12-03, 12:15

marta176 napisał/a:
Zresztą jego zachowanie ( patrząc na to jak deklaruje swoja poprawe) nie wskazuje na poprawę bo czyż słowa do żony - (szykuj się , wieczorem ci nie daruje ) są wynikiem zaspokojenia żądzy czy wynikają z milosci.


A on wie, powiedziałaś mu że te słowa Cię zniechęcają i ranią? Ja uczę się teraz mówić co mi leży na sercu i nie robić nic wbrew sobie by on był zadowolony.

Powiem Ci że ja bym chyba się ucieszyła jakby mąż tak do mnie powiedział ;-) Ale to chyba dlatego , że on woli żyć swoimi fantazjami niż realizować je ze mną. Nie inicjuje ze mną seksu. On się oddala ode mnie ja od niego i taki efekt dwóch miesięcy terapii ale to dobrze, widzę że potrzebne to było by wreszcie przejrzeć na oczy.

Anonymous - 2012-12-03, 12:24

...
Anonymous - 2012-12-03, 12:32

Nam psycholog powiedziała, że do póki nie ukończymy terapii to powinniśmy zaniechać współżycie bo nic dobrego z niego nie wyjdzie. Więc może jak znów tak powie to powiedz że cię to zniechęca daj mu propozycję jak ma się zwracać, a jak się wraz obrazi to trudno współżycia nie będzie. Myślę, że ma co się zmuszać, bo to jeszcze bardziej będzie Cię obrzydzać :-|
Anonymous - 2012-12-03, 12:36

Marta a nie myślałaś, żeby zrezygnować ze współżycia? W żadnym wypadku nie namawiam Cie na to i nie wiem czy to jest dobre rozwiązanie, tylko pytam. Ja sobie nie wyobrażam intymności z mężem, któremu nie wierzę w ani jedno słowo, który mówi co i nnego a robi co innego, który niby o mnie zabiega a jednocześnia spędza miłe chwile z panią na gg. Po prostu nie i koniec. Kiedyś nie potrafiłam odmówić, bo się bałam, że tym bardziej popycham go do złego. Teraz wiem, że to co on robi to jego wybór, ja muszę chronić siebie.
Tęsknie bardzo za bliskością, ale zbliżenie z mojej strony teraz też wcale nie byłoby okazaniem miłości, a jakimś szukaniem fałszywego pocieszeniai objawen strachu.

Anonymous - 2012-12-03, 13:27

...
Anonymous - 2012-12-03, 13:52

Też miałam takie myślenie jak Ty, że jak będę się z nim kochać to on mniej będzie korzystał :oops: Głupie.

Wiesz co jak się obraża jak dziecko to jego problem mój też tak robi, obraża się o byle co, twierdzi, że moja wina, a jak mu odmówię to przez najbliższe dni czy przy byle kłótni będzie mi wypominał ze ja tego nie zrobiłam, że odmówiłam. Ostatnio często słyszę "poczuj się teraz jak ja"

Anonymous - 2012-12-03, 16:40

Mój też się obrażał. Do teraz twierdzi że tak naprawdę to wszystko jest moja wina. Nie pójdzie na mityng bo mu popsułam humor i odebrałam motywację. Wczoraj powiedział że rozmawia z tą babą (w sensie rozmawia i uprawia wirtualny seks) bo przecież ja z nim nie rozmawiam, więc czuje się samotny. Nie rozumie że odsunęłam się w konsekwencji JEGO czynów. Taka pokrętna logika.
Musimy pamiętać, że co byśmy nie robiły, choćbyśmy były najlepszymi kochankami, najczulszymi żonami, oni i tak będa to robić. Nie mam sensu się poświęcać, bo to nie uleczy naszych mężów. Wiem, że to trudne, ja też musze sobie to w kółko powtarzać.

Najdziwniejsze jest to, że mój mąż i pewnie i Twój Regino jest autentycznie głęboko nieszczęśliwy. Tyle że za swoje nieszczęście obwinia swoją żonę i wszystkich wokół.

Ehh a ja ani nie wyciągnę go z tego nieszczęścia. Nie wolno mi odejść, nie widzę sensu bycia z nim, beznadziejna sytuacja...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group