Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Strony www, książki - Zanim powiesz kocham

Anonymous - 2012-11-29, 20:22
Temat postu: Zanim powiesz kocham
Zanim powiesz kocham - Mieczysław Maliński

Książka mająca swoje lata
(pierwszy raz czytałam wiele lat temu)
i choć kierowana głównie do młodych,
ma też mądrość, z której mogą skorzystać
żony i mężowie z mniejszym lub większym stażem

całość:
http://www.malinski.pl/?inc=biblioteka&id=9

fragmenty:

Trójkąt
http://www.malinski.pl/?inc=read&id=1817
(...) Piszę ci o tym, bo chciałbym, żebyś raz na zawsze ustawił sobie tę sprawę. Niezależnie od tego, ile będziesz miał lat, jak długo będziesz funkcjonował, kobieta zamężna niech będzie dla ciebie tabu: poza obszarem zainteresowań. Chociażby nie wiem jak była dla ciebie pociągająca, atrakcyjna. Chociażby nie wiem jak bardzo potrzebowała twojej męskiej pomocnej ręki i obrony przed tamtym okropnym człowiekiem, który nazywa siebie jej mężem i ojcem jej dzieci. Ona jest poza konkursem. Nie istnieje.
Niezależnie od tego, ile będziesz miała lat. Jak długo będziesz funkcjonowała, niech mężczyzna żonaty nie wchodzi w rachubę, niech będzie dla ciebie sprawą zamkniętą. Chociaż nie wiem jak bardzo byłby nieszczęśliwy i potrzebujący kobiecej czułości, ratunku, pociechy. Chociaż nie wiem jak bardzo by cię zapewniał, że uratować go możesz tylko ty, że ty jesteś tą jego wymarzoną, a tamta była nieporozumieniem, pomyłką.
Na koniec powiem jeszcze tylko tyle – może to z mojej strony przesada, może brak wyobraźni, ale trudno mi pojąć ludzi, którzy rozbijają cudze małżeństwa – ludzi, którzy kradną żony, które kradną mężów. To tak, jakby ktoś zalecał się do zakonnicy, chciał wyrwać ją z zakonu i ożenić się z nią. To tak, jakby któraś chciała zdobyć księdza i wyjść za niego za mąż. Człowiek związany węzłem małżeńskim to taka sama świętość, której się bezcześcić nie godzi.
Może przesadzam, ale dla mnie rozbijanie małżeństwa jest to jakieś świętokradztwo, czyn zasługujący na najwyższe potępienie. Bo jest to krzywda najwyższego wymiaru. Jeżeli zawsze rozbijanie małżeństwa jest zbrodnią, to w wypadku gdy są tam dzieci, wtedy zbrodnia jest już potworna.

Rozwód
http://www.malinski.pl/?inc=read&id=1825
Pamiętam, jak wstrząsnął mną wypadek, który miał miejsce w sąsiednim osiedlu. Dziewczyna wyskoczyła przez okno. Zabiła się na miejscu. Zostawiła kartkę: „Jeżeli się rozchodzą rodzice, nie mam po co dłużej żyć”.
Wolność to nie samowola. To liczenie się ze sobą, z tym, co oznacza się w skrócie słowem: godność człowieka, to liczenie się z tym, co nazywa się odpowiedzialnością za drugiego człowieka. A tym drugim człowiekiem jest w wypadku rodziny nie tylko mąż, żona, ale dziecko.
(...) Totalną katastrofą jest rozejście się rodziców. Tu nikt nic dziecku nie wytłumaczy ani wytłumaczyć nie może. Nie jest w stanie przekonać go „na żaden rozum” ani ojciec, ani matka, ani babcia, ani ciocia, bo tu kategorie rozumowe nie odgrywają prawie żadnej roli. Pozostaje tylko bezbrzeżne przerażenie. Jest to dosłownie tak, jakby ktoś dziecko żywcem na poły rozrywał. Najbardziej dotkliwa tragedia, daleko gorsza niż śmierć ojca czy matki.
To bardzo charakterystyczne, że przeważnie małżonkowie sprawy swojego rozejścia załatwiają i rozpatrują między sobą. Że rozchodzą się dlatego, iż chcą być szczęśliwi. W tym rozumowaniu, w tych rozmowach czy kłótniach, szczęście dziecka nie wchodzi w obszar myślowy, nie pojawia się w dyskusji.
Dzieci rodziców rozwiedzionych. Dzieci z rozdartym sercem już na początku swojej drogi życiowej. Dzieci uderzone w najczulsze pokłady swojej osobowości. Takie łatwe słowo „rozwód”. A tymczasem trzeba opowiedzieć najpierw o całej otoczce tej małżeńskiej tragedii, w której dziecko uczestniczy – o już wspomnianych sprzeczkach, kłótniach, znieważaniach, o złośliwościach, docinkach, ironii, drwinie, wyśmiewaniu się, poniżaniu, o tej całej pogardzie, nienawiści, w której dziecko jest coraz bardziej zanurzane. Trzeba opowiedzieć o sąsiadkach, znajomych, przyjaciołach domu, przed którymi na przemian to jedno, to drugie z rodziców wywleka sprawy najintymniejsze. Gdyby tylko na tym był koniec. Dziecko jeszcze usiłuje się za wszelką cenę utrzymać na powierzchni. Szuka odpowiedzi na pytanie: Kto jest wobec tego ten niedobry – mama czy tata. Kto jest wobec tego ten dobry – mama czy tata. Ale i to ratowanie się jest złudne. A gdy jeszcze dziecko zaczyna być włączane w spór, gdy każde z rodziców zaczyna przeciągać je na swoją stronę. Jeżeli zaczyna się wywlekać już przed samym dzieckiem rzeczy prawdziwe i nieprawdziwe na to, żeby zdyskredytować drugą stronę, na to, żeby ewentualnie przed sądem, przed ludźmi mogło naświetlić odpowiednio sprawę. A gdy zaczyna się cała akcja przekupywania – od łakoci poczynając, a kończąc na ulgach, ustępstwach, przymykaniach oczu na lenistwo, bałaganiarstwo, niepunktualność, na aroganckie zachowanie się. A gdy dziecko to wszystko rozszyfruje – a rozszyfruje wcześniej, niż się tego ktokolwiek spodziewa – a gdy samo zacznie grać i zgodzi się na to, że w jego łaski wkupywać się będzie raz matka, raz ojciec – to jest tylko drobny sygnał, jaka destrukcja dokonała się w duszy tego dziecka.

Anonymous - 2012-12-09, 20:38

Ciekawe fragmenty, dzięki Lea.
Anonymous - 2012-12-10, 16:55
Temat postu: Zanim powiesz kocham
Ksiądz Maliński to niesamowicie mądry człowiek. Scenariusz dotyczący sytuacji dzieci po rozstaniu rodziców napisany dokładnie tak, ja to jest w rzeczywistości.
Przeżywam to razem z moimi dziećmi. Myślę, że to, przez co przechodzę teraz to tylko przedsionek tego, co "wyjdzie" z nich za parę lat. Zyły w szczęśliwym domu przez 14 i 8 lat i z dnia na dzień tata przedstawił im nowa "rodzinę" w postaci ich dobrej cioci.
Trudno ogarnąć to, co dzieje się w ich głowach.
Zwlaszcza, że tata uważa, że nic się nie dzieje, że przyzwyczają się i będą szczęśliwe.
Trudno to wszystko ogarnąć.
J[/fade]


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group