Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - czy jest nadzieja?

Anonymous - 2012-11-28, 16:59
Temat postu: czy jest nadzieja?
Kochani,

Nie chce mi się wierzyc, że tu jestem będąc zaledwie rok i 4 miesiące po ślubie.
Jednak cóż, tak się zdarzyło.
Muszę napisać, bo mam nadzieję, że przelanie tego wszystkiego choć trochĘ ukoi mój ból i rozpacz.
Zacznę od tego, że pół rou po tym jak poznałam mojego męża przeniosłam się do niego (firma przeniosła wpierw jego), na drugi kraniec Polski, zostawiając moją rodzinę, wszystkich przyjaciół i bliskie mi miasto. O mojej decyzji o przeprowadzce zadecydował również fakt zdobycia tam pracy, podczas gdy w moim miejscu zamieszkania nie udawało mi się to. byłam bardzo zakochana w moim ówczesnym chłopaku, teraz mężu. Z tego co mówił wydawało mi się, że on również to samo czuł.
W sumie nie kłóciliśmy się, żyliśmy zgodnie. Po 8 miesiącach mąż oświadczył mi się. Fakt, że chyba za bardzo Go nacikałam, jednak spytałam się czy na pewno sam tego chce, odpowiedział, że tak.
Rok i 4 miesiące po tym jak sie poznaliśmy wziElismy ślub. Wydawało mi się, że dla nas obydwojga, pochodzących z bardzo wierzących rodzin przysięga ta jest brana na serio i że bierzemy na siebie ta odpowiedzialnośĆ z całą mocą.
Niestety był jeden fakt od samego początku, naszej znajomości, który był dla mojego męża dużą barIerą w naszych relacjach. Nie zdawałam sobie tylko sprawy, że aż taką!Był to mój zapach.Mam taka przypadłośĆ, że pocę się i zapach, mimo mojej higieny i tak jest bardzo intensywny, zwłaszcza w miejscach intymnych. Do tego mam słaby węch. Mój mąż ma zupełnie na odwrót-jest niebywale wyczulony na wszelki smród. Niestety mimo moich bardzo usilnych prób nie byłam w stanie zniwelowaĆ w pełni tego zapachu, co powodowało ze strony mojego męża odruch zniechęcenia do zbliżenia, a na Jego twarzy malowało się obrzydzenie mną. Sami rozumiecie jak ja się czułam. Na tym tle dochodziło do spięć, on zamykał sie w sobie, zresztą z natury jest introwertykiem, a ja tłumaczyłam sie jak idiotka, że przecież staram się jak mogę, że co jeszcze mam zrobić.
I tak się pogłebiał nasz kryzys. Musze dodać, że niestety współzyliśmy przed ślubem. Mąż mówi, że zawsze denerwował Go ten zapach, ale jakoś nie powiedział mi tego wprost w dosadny sposób. Do tego ja bardzo chciałam wrócić do rodzinnego miasta i strasznie trułam mu głowę o to, tym bardziej, że obiecał, że po roku 2 latach wrócimy. Potem jednak stwierdził, że nie ma zamairu wracać i jak chcę moge sobe sama jechać, a mnie t dobijało. Bardzo byłam niechetna nowemu miejscu, bez przyjaciół, rodziny. A On jakby "urósł" na nowej posadzie. Często miałam wrażenie i mówiłam mu to, że bardziej zachwyca się swoim autem i sobą samym niz swoja żoną. Jak Go poznałam był zakompleksiony, wydaje mi się, że ja mu naprawde pomogłam w wyleczeniu sie z tych kompleksów. Moja przyjaciółka twierdzi, że za bardzo mu nadskakiwałam, że powinnma go trzymac krótko. może tak jest, ale ja tak nie potrafię. Daję całą siebię i staje na rzęsach, żeby tylko było dobrze.
Nie mniej zaczeliśmy sie starać o dziecko, o którym ja bardzo marzyłam, on zresztą też chciał mieć rodzinę. Jednak po3 miesiącach nie wychodziło nam. Przez cały ten czas naszego mieszkania wiele razy próbowałam jakos do niego trafić, w końcu mamay tutaj tylko i wyłącznie siebie, jednak zbywał mnie półsłówkami. Gdy pytałam się czy mnie kocha, odpowiadał, że tak trochę, zatem ze strachu by powiedziec prawdę znalazł taka odpowiedź.Coraz bardziej oddalaliśmy się od siebie, zero czułości, złapania za rękę, przytulenia, na którym mi tak bardzo zależ. Powiedział mi, że miał nadzieję, że dziecko nas przybliży. Bardzo żałuję, że Go nie mamy.
W każdym razie po 3 miesiącach starań, gdy wrócił z wyjazdu powiedział mi, że uważa, że powinniśmy sie rozstać. Ja wpadłam w rozpacz, nie wiedziałąm co ze sobą zrobić. On twierdził, że seks jest mechaniczny, nie ma w nim czułości(co było prawdą i bardzo, ale to bardzo mi tego brakowało), a nie powinno tak być, nie wierzy, że będzie lepiej, więc musimy się rozstać. Mówił, że to jest Jego problem, że chyba jest jakiś zwichrowany, że nie wie co to jest miłość, nie wie czy coś do mnie czuje. Ja załamana, tym co słyszałam, poprosiłąm Go, żeby poszedł ze mną do psychologa. Z oporami zgodził się, ale z nastawieniem na nie. Byliśmy raz i Pani stwierdził, że mąż ma problem, ale że być może jest to głębszy problem, że tak na prawdę to nie jest kwestia tego przykrego zapachu. Powiedziała, że da nam namiary do jakiegoś porządnego seksuologa. Jednak po moim przypominaniu się, nic nie dostałam i znó zostaliśmy na lodzie. Mąż powiedział, że daje mi miesiąc na to, żeby pozbyć się zapachu, bo jak to stwierdził: bardzo mu się wizualnie podobam, jestem dobrym partnerem do życia i może nie znajdzie już lepszego, ale ten zapach zabija w nim wszystko, a bez seksu nie wyobraża sobie małżeństwa". Zatem będąc zaszantażowana pozapisywałąm się do różnorakich lekarzy. Wyszło mi, że mam niedoczynność tarczycy i być może dlatego mieliśmy problem z zajściemw ciąze, ale to się da uregulować po braniu leków. Wyszły mi również pewne kobiece problemy, być może one były przyczyną zapaszku. Zatem rozpoczęłam leczenie. Przez ten czas leczenia nie współżyliśmy, bo był zakaz. Mój mąż na te wszytskie dolegliwości stwierdził, że się sypię, co bardzo mnie zabolałao, bo ja zupełnie inaczej reagowałąm na jego dolegliwośći. Przedwczoraj powiedział, że musimy się rozstać, bo był w podrózy i nie tesknił za mną nie czuł radości na mój widok, nie ma ochoty mnie pocałować itp. Powiedział, żeby się rozstać na jakiś czas, żeby on stwierdził czy się nie mylił. Powiedział, że chce porozmawiać z jakimś księdzem, dowiedzieć się co zrobić, żeby uznać nieważność małżeństwa. Mnie to strasznie boli, bo mówię mu, że nie ma powodów do unieważniania, a poza tym ja tego nie chcę, kocham Go i znim chcę spędzić resztę życia, a nawet gdyby przecież zwichrowałby mi kompletnie psychę, bo jak ja miałąbym potem komuś zawierzyć?Tak bardzo się boję, mieliśmy jechać na Święta do niego do domu, chyba jednak będziemy jechać osobno. A ja muszę t być, w obcym mieście, sama, bez celu życia, ale z maluteńką nadzieją, że się jednak opamięta..Mojej mamie pęknie serce, jak się o tym dowie, nie wiem czy amm przed nią to ukrywać, czy na ten czas chwilowego rozstania udawać?tylko że ja nie potrafię, po nie wszystko widać. w pracy zapłąkana, a mąż -po nim wszystko spływa, jest taki oziębły, czuję jakby mi ktoś nóż wbijał w serce, nie wiedziałąm, że taka rozpacz i coś takiego mi się przytrafi..Błagam pomódlcie się za opamiętanie mojego męża

Anonymous - 2012-11-28, 19:29

naprawde nie wiem co ci poradzić najlepiej będzie jak się pomodlę
pozdrawiam

Anonymous - 2012-11-28, 19:55

wielkie Bóg zapłać.
Anonymous - 2012-11-28, 20:41

jolaco,
witaj.
Czy podczas tych lekarskich wizyt byłaś też u dietetyka? Czasem za zapach odpowiadają nie tylko kobiece problemy, ale i dieta. Kiedy już skończysz leczenie może dobrzeby było udać się do takiego specjalisty i pogadać, bo zapach intymny mógł być potęgowany też innymi przyczynami nie tylko zdrowotnymi.
Na taka wizytę zabierz też zapisane nazwy środków higienicznych takich jak proszki, mydła itd. których uzywasz, trzeba też pilnowac ph miejsc intymnych i ważne są włókna z jakich nosisz bieliznę nie tylko desus ale i biustonosze, koszulki itd.Co też ważne to obuwie, jeśli jest sztuczne to wkładki powinny być skórkowe lub ziołowe czy wełaniane lub bawełniane, a na koniec jeszcze kąpielą też możesz korygować zapach osobisty, a sciślej przez dodatki do kąpieli-zioła, sole itd. Miałam kiedyś taki problem więc podpowiadam z własnych doświadczeń. :-D
Jeżeli w organiźmie jest jakiś stan zapalny to też może mieć wpływ na zapach- u mnie to były nerki

jolaco napisał/a:
Rok i 4 miesiące po tym jak sie poznaliśmy wziElismy ślub. Wydawało mi się, że dla nas obydwojga, pochodzących z bardzo wierzących rodzin przysięga ta jest brana na serio i że bierzemy na siebie ta odpowiedzialnośĆ z całą mocą


Skoro wiara była ważna to jak teraz dla was?Jak przeżyliście przygotowanie do ślubu, i leczenie duchowe z nieczystości przedślubnej?Jakieś rekolekcje, zadośćuczenienie Bogu i sobie na wzajem? Może nie poddaliście leczeniu ran zadanych sobie przed ślubem przez współżycie narzeczeńskie i dlatego macie teraz trudności w tej sferze? Jak teraz jest z relacją do Boga?

Czy znasz metodę NPR? Rekolekcje, konsultacja specjalistyczna od metod naturalnych poczęcia? Poczytaj materiały na forum-jest ich trochę, może pomogą cos wybrać.
A może Katolicka Poradnia Rodzinna?

Anonymous - 2012-11-28, 21:01

jeżeli chodzi o ten zapach, to nie byłąm, u dietetyka. byłąm u kilku inncy specjalistów, ale w takim razie muszę udac się do niego. bardzo dziękuję Ci za tą poradę. stosuję olejki eteryczne, które baaardzo mi pomogły, nawet moj mąż to mówi i prawie zniwelowały zapch z miejsc intymnych, ale co z tego skoro jak mówi nawet moje piersi dziwnie pachną/smakują?narzeka także na zapach z ust,mimo,ze myję 3 razy dziennie, nitkuje i płuczę.ale okazało się, że to zapach z krypt migdałkowych, odkrył to lEKARZ i jestem przerażona, bo to wyciskanie wcale nie pomaga, a smród jest potworny!dlatego mój luby nie chce się ze mną całować:(nie wiem zatem jak się tego dziadostwa pozbyć.
Co do spraw duchowych, to niestety obydwoje mieliśmy za sobą przeszłość z innymi partnerami. chciałąm, żeby z męzęm było inaczej, a jednak złamałam się. ja to przeżywałąm bardzo, spowiadałąm się (bez rozgrzeszenia), ale chyba ze strachu przed utratą tkwiłam w tym.mój mąż nie miał takiego podejścia, jak szedł do spowiedzi to nie móił całej prawdy i dostawał rozgrzeszenie i potem dziwił się, że po co ja powiedziałąm wszytsko księdzu. wiem, że mamy pokaleczone dusze, wiem, że te sprawy z przeszłości kłądą się cieniem na naszym małżeństwie, bo odnoszę wrażenie, a włąściwie jestem pewna , że mąż miałby do mnie inny, lepszy stosunek gdybym była dziewicą gdy go poznałam.poniekąd wydaje mi się, że zasłużyłąm sobie na to niegodnym życiem i nie zasługuję na posiadanie dzieci i rodziny, czegoś czego najbardziej na świecie pragnę.zastanawiam się teraz tylko jak to zaakceptować.

Anonymous - 2012-11-29, 00:16

jolaco napisał/a:
Co do spraw duchowych, to niestety obydwoje mieliśmy za sobą przeszłość z innymi partnerami

Bóg jest miłosierny i nie tylko odpuszcza dzieciom grzechy, ale leczy zranienia. Wyspowiadane grzechy trzeba poddać Jezusowi do leczenia, wypowiedziana z serca prośba o uzdrowienie skutkuje w różnoraki sposób, a to wskazaniem gdzie jeszcze jest nie tak i co trzeba naprawić przed uzdrowieniem, albo uzdrowieniem bez przeszkód. Jest na forum RCSM czyli ruch czystych serc dla małzonków i kkorzystając z porad tam zawartych można odzyskać czystość dzieki bożej łasce.
Z pewnościa wszystkie świętokradcze spowiedzi trzeba jeszcze raz zanieśc do konfesjonału, a potem zrobić to co nakaże spowiednik i ponownie prosić Jezusa o uzdrowienie tej sfery ducha.
A co do dzieci to poczytaj wątek Toli121, nie zawsze jest tak jak myślisz i nie mów że to jakaś kara, raczej wskazówka, że trzeba coś poprawić w małzeństwie.
Dziecko nie może byc lekiem na kryzys małzonków, dziecko jest darem, które przychodzi z woli Boga i jest Jego radością i ma tą radością być dla was, anie pigułką na rzranienia. Zatem najpierw wyleczcie się sami lub choć podejmijcie taką decyzję ufając Jezusowi, że was poprowadzi ku uzdrowieniu. Sprawę poczęcia oddaj Maryi, Ona będzie wiedziała co Wam trzeba, aby Bóg wysłuchał pragnienia serca potencjalnej mamy i taty. :-D

Anonymous - 2012-11-29, 08:27

Kingo bardzo dziękuję Ci za te informację i przede wszystkim otuchę!nie wiedziałam, że mogę ja sama,ale najlepiej z mężem odnowić swoją czystość, na pewno bardzo tego potrzebujemy obydwoje. ja się wezmę za to jak tylko wróce z wyjazdu do domu. Mój mąż pewnie sie wyprowadzi do tego czasu, jednak podeślę mu te informacje. Wiem, że cierpi wczoraj długo rozmawialiśmy, bardzo Go ta sytuacja dręczy, tylko wcześniej nie potrafił o tym mówić tak otwarcie.
Co do dzidzi, to tez absolutna racja. Egoistycznie myslałam sobie, że przynajmniej miałabym dla kogo żyć, ale przecież dziecko zasługuje sobie na miłość obydwojga rodziców. Nie mniej póki co nie ten temat w sensie praktycznym odchodzi, może na zawsze, a może kiedys powróci. Natomiast w moim seru zawsze będzie to pragnienie, więc chcę przygotować sie duchowo do przyjęcia daru dziecka.
Wczoraj wypłakałam wiele łez, jednak potem ogarnął mnie jakis spokój i byłam w stanie sensownie i w miarę bez niepotrzebnych emocji porozmawiać z Wojtkiem i mimo tego, że on cały czas twierdzi, że chciałby unieważnic małażeństwo i że przecież nie dam rady nic zrobić z tym zapachem, to poczułam jakąś nadzieję.
Powiedziałąm mu, że ja sie nie wyprowadzę, on to zrobi. Ja chcę iść na terapię, może nawet sama, bo on twierdzi, że to nic nie da. Modlitwa, dobra lektura i mam nadzieję, że moi wspaniali przyjaciele choć są hen hen nie zostawią mnie samej ze swoimi myślami.
Chciałam jeszcze nadmienić, że stosowałam NPR, duzo wiem na jej temat. Zreszta mojemu męzowi tez podoba się takie podejście do naturalnego planowania.na razie jednak wszystko to idzie w odstawę.
Bóg zapłać Ci Kochana Kingo, nawet nie wiesz jak takie zainteresowanie i pomoc trzeciej osoby wiele dla mnie znaczą.

Anonymous - 2012-11-29, 10:25

Jolaco, a mnie przeraża ton wyższościowy i w ogóle styl w jakim komunikuje się z Tobą Twój mąż. To o czymś świadczy... Jest problem - zdecydowanie i to wcale nie w zapachu (z tym dasz sobie radę, choć pewnie z racji rzekomych kłopotów, jakie on spowodował - przewrażliwienie pozostanie), ale w Twoim mężu.


Cytat:
Mąż powiedział, że daję mi miesiąc na to, żeby pozbyć się zapachu

Co to znaczy"daję ci m-c"? :shock: Jest Twoim kierownikiem, a Ty jego podwładną? A jeśli nie wyrobisz się w m-c to co? Masz napisać podanie z prośbą o wydłużenie tego czasu? A może rozpatrzy je negatywnie i zwyczajnie zwolni Cię z posady?
Hmm, kierownicze stanowisko w pracy uderzyło do głowy???

Cytat:
Mój mąż na te wszytskie dolegliwości stwierdził, że się sypię

W zdrowym małżeństwie, jeśli jedno "sypie się", to drugie go wspiera.

Cytat:
bardziej zachwyca się swoim autem i sobą samym niz swoja żoną.

Gdzie tu dojrzałość do małżeństwa?

Trąci mi tutaj i to wcale nie potem, ale ...przemocą. To charakterystyczne dla niej wpędzanie ofiary w poczucie winy. Byle tylko nie mierzyć się z rzeczywistymi problemami - własnymi. Jolaco, nie obwiniaj siebie, szukaj wsparcia, może to psycholog, wyjazd w rodzinne strony? Problem jest dużo głębszy niż to widać na pierwszy rzut oka i zapewne wymagał będzie mnóstwa pracy męża nad sobą, ale najpierw jego zgody na to.
Dłuuga droga.


Pozdrawiam.

Anonymous - 2012-11-29, 10:48

Różo, zgadzam się, ten ton jest nie do przyjęcia. Powiedział, że mam miesiąc , a jak nie to wracam do domu i roztsajemy się!Gdzie tu wsparcie?Wczoraj mu to powiedziałąm, że tak nie można, przecież trzeba czasu, żeby chocby od strony medycznej poskładać się, wyleczyć. Rok temu mąż bardzo ciepriał na bóle pleców, ja byłam mu w tym czasie oparciem, kupowałam leki, robiłam masaże, zawiązywałam buty-to on jeszcze potrafił powiedzieć, że źle mu buty zawiązuje. Odpowiedział mi na to, że widać ja Go kocham a on mnie.Coś w tym jest.
Wydaje mi się, że zauwazył i wykorzystał mój charakter, niestety uległy i to, że on nie musi sie w ogóle starać, bo i tak ja wszystko zrobię. To przekłada sie na sprzatanie, seks, wszystko. Mam bardzo niskie poczucie wartości i on to wykorzystuje. Nie potrafię tupnąć nogą, byc chamska, choc on sam powiedział, że może to by Go ustawiło do pionu Za poprzednia dziewczyną (która była typem księżniczki, ja z całym moimi wadami jestem kompletnym przeciwieństwem) latał na jej zawołanie, a ona wodziła Go za nos. Zatem problem i to ogromny jest we mnie, żeby jakos wypracowac swoją wartość. Taki paradoks, że w pracy, przyjaciele mówią mi jaka to nie jestem dzielna, ładna i fajna babka, a mój mąż sprowadza mnie na takie dno.
Jade teraz do domu. Ciesze się bardzo na myśl o spotkaniu z moimi przyjaciółmi, to naprawdę bardzo wartościowi ludzie, kocham ich jak rodzeństwo, wielokrotnie mnie wspierali i czynia to niestrudzenie nadal. A ja jestem pesymistką, wszystko widze w czarnych barwach, więc maja czego słuchać. Martwi nie natomiast spotkanie a mamą. Ona tak bardzo wyczekuje na wnuki. Mam 2 starszych braci, ale na nich nie ma co liczyć, w sumie cała jej nadzieją była we mnie:) Serce Jej pęknie, więc na razie nie chce nic mówić, ale ostatnio, mimo, że jesteśmy w takich sobie relacjach, jednak widziała, że jestem jakaś smutna. Dla niej rozwód, tak jak i dla mnie, to jest dramat, wiem jak przeżywała taką sytuacje u mojej kuzynki. Mam nadzieję, że długa podróż pociągiem i czas na modlitwe i rozmyślanie natchnie mnie.Nie chcę kłamać, ale nie chcę tez może niepotrzebnie tej juz staszej kobiety zamartwiać.
Co do zapachu, to obawiam się, że jednak się go niepozbędę, że taka moja natura...I co mam z tym fantem począć?

Anonymous - 2012-11-29, 11:03

Cytat:
Powiedział, że mam miesiąc , a jak nie to wracam do domu i roztsajemy się!Gdzie tu wsparcie?Wczoraj mu to powiedziałąm, że tak nie można, przecież trzeba czasu, żeby chocby od strony medycznej poskładać się, wyleczyć.


Jolaco, mnie także zadziwia, dlaczego akceptujesz ten ton? Łagodna odpowiedź, jakiej na ten rozkaz udzieliłaś raczej nie sprawi, że mąż zastanowi się nad sobą. Hmm, taki charakter to woda na młyn dla przemocowca. Granice, granice...
Świetnie, że jedziesz do mamy, spróbuj spojrzeć z dystansem na Was...

Zestresowany człowiek zwyczajnie poci się, to tylko skutek :-) Przyczyny trzeba leczyć...

Anonymous - 2012-11-29, 11:14

Niestety zawsze sie pociłam tak sama z siebie i to bardzo. nawet spytałam moejj przyjaciólki, z która siedziałam w ławie i znamy sie od zerówki i powiedziała mi, że zawsze było czuc mój specyficzny zapach. Stres dodatkowo to zwiększa, ale i tak od roku jest o wiele lepiej niż było, bo zastosowałam etiaxil i pomógł mi. Widac jednak i tak ciało wydala zapach całym sobą..
Jest dokładnie tak jak mówisz, moja postawa to woda na młyn. Ale jak ją zmienić? Jestem bardzo emocjonalna, ogromnie przeżywam to co sie dzieje w związku, w relacjach z przyjaciółmi i z rodziną. Chyba napatrzyłam sie na przykład mojej mamy nad która ojciec psychicznie się znęcał,a ona to wsystko znosiła..Widzę postawę innych przyjaciółek i widzę jak nie daja sobie wejśc swoim na głowę. Jak zwiększyć, czy zyskać poczucie wartości?

Anonymous - 2012-11-29, 11:21

Otóż to! Miałam zapytać o relacje rodziców... Jolaco, a więc Ty tak nie pozwól. Jesteś wspaniałą młodą kobietą, masz prawo do szacunku i miłości ze strony męża. NIE zachowaniom, które godzą w Twoją godność, NIE poniżaniu.
Mama, choć bardzo kochana i kochająca, jeśli wtajemniczysz ją w swoje problemy, niestety - może Ci udzielić szkodliwych rad. Miej to na uwadze.
Zwiększyć poczucie wartości? Jest taka książka (polecam) "Odkryj swoją wartość i idź" :-D Odkryj, nie zwiększ...

Anonymous - 2012-11-29, 11:39

mas zrację odnośnie mamy, tak może z nią być. W każdym razie przypomniało mi się jak bezczelnie mój mąż kłamał mówiąc, że ja w ogóle nie sprzątam, że jestem fleją, że to on wszystko robie i nie wierzyłam własnym uszom, bo to wszystko dotyczyło Jego!więc porozmawiałam zprzyjaciółką i ona mnie troche podbuntowała i ja mus ię wtedy postawiłam i wygarnęłam mu jaki to z niego książe, to on sie zdziwił, że jets bunt z mojej strony:)
nie chce skończyc tak jak mama, bo z ręku na sercu powiem, że to był dramat. Brak mi też ojca, mimo, że kochał mnie na swój sposób, to przez ciągłe kłótnie i upokarzanie mamy znienawidziłam Go.

Anonymous - 2012-11-29, 11:43

Aaa, zdziwił się :-D

Starzec przyglądał się niezapominajce. Zawstydzony kwiat zapytał: „Dlaczego tak na mnie patrzysz? Jestem przecież malutka i nic nie znaczę w porównaniu z innymi kwiatami!”. Starzec na to: „Znam się na urodzie. W tobie widzę prostotę, delikatność, naturalność, świeżość”. Niezapominajka uradowała się: „Dopiero ty zwróciłeś mi na to uwagę. Od tej chwili przestaję uważać się za nijaką. Czuję się piękna i podziwiana, ponieważ taką jestem w twoich oczach”.

http://mateusz.pl/mt/fragmenty/list/osw/


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group