Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Zawzięty mąż

Anonymous - 2012-11-23, 21:47

Droga Sad Women, ja takich epizodów jak ty opisałaś miałam setki razy. Identycznie reagowałam płacz, żal, smutek aź człowieka ściska z tej niesprawiedliwości i upodlenía za niewinność. To nasi mężowie mają problem ze swoimi emocjami i kontrolowaniem ich. Kiedyś taki starszy pan psycholog powiedz mi źe on komunikuje się ze mną pozawerbalnie a ja werbalnie Próbowałam to rozgryźć o co chodzi na czym to polega taka komunikacja werbalna i niewerbalna. Wielokrotnie mój mąź mi mówił, źebym miała krótszy język to bylibyśmy udanym związkiem. A więc taka niema służąca do prania gotowania sprzątania i wypełniania wszystkich obowiązków. Mój mąż reaguje jak furiat, wariat, cham gdy powie się prawde o nim. Zero dystansu do siebie a przede wszystkim reprezentuje sobą b.słabego psych i bez źadnych głębszych wartości. Faceta i bez źadnej £kultury osobistej Przeraźające !!! Najlepiej by było aby ciągle mnie pod ręką ƒ i śpełniala wszystkiew jego źyczenia i kaprysy. Nie umiem juz być taka bezgranicznie oddana i pokorna gdy działa to tylko jednostronnie . Chyba mąż teź służy źonie przed Bogiem przeacież ślubował
Anonymous - 2012-11-25, 20:12

Nie raz rozmawiałam z nim o tym jak mnie traktuje ,że to jest złe i sobie nie życzę, zawsze mnie zbywał,tym że sobie zasłużyłam,nigdy nie przyznał się do błędu. Mąż przed ślubem był inny,tzn, miewał rożne ataki agresji ,ale dosyć rzadko w porównaniu do teraźniejszości.Jednak wtedy tego nie traktowałam poważnie,byłam bardzo zakochana, nic się nie liczyło,zawsze w jakiś sposób go tłumaczyłam,że zazdrosny,że zmęczony ,dosyć często swoje zachowanie tłumaczył,że to z mojej winy ,że głupio gadam,że się czepiam że jestem chora psychicznie z czasem nawet zaczęłam mu wierzyć,że te nieporozumienia są z mojej winy.Zastanawiam się czemu przed ślubem tego nie dostrzegłam,miałam jakieś klapki na oczach.Przypuszczam jakby mąż był praktykującym katolikiem, był by zupełnie inny,pokorniejszy, problemy rozwiązywał by w zupełnie inny sposób nie złością i agresją.Jak sobie wybieramy życiowych partnerów?czy jest to już "na górze zapisane", czy jesteśmy kowalem własnego losu?
Anonymous - 2012-11-25, 21:24

Ja tez byłam taka zakochana ale teraz nie wiem co i czy w ogóle coś jeszcze zostało na dzień dzisiejszy naprawdę nie wiem.
Co do tego że jak mąż by był praktykującym katolikiem to by był inny? Wiesz mi się wydaje że ludzie dzielą się na katolików i na katolików ;-) Jedni idą do kościoła pokazać się ludziom jacy to oni sa pobożni a w domu robią ...co chcą ,inni chodzą do kościoła bo to jest Dom Boży a oni maja Boga w sercu. Więc gdyby był tym pierwszym typem katolika sytuacja nie zmieniła by się niestety.
Wcale nie miałaś klapek na oczach tylko mąż był jednak troszkę inny te lata zmieniły go , może obowiązki go przytłoczyły, sama nie wiem :-(
Myślę że jesteśmy kowalami własnego losu w końcu mamy wolną wolę. Moje małżeństwo nie było budowane na Bogu , więc teraz jest jak jest niestety. Teraz ja wracam ale mąż nie sądzę aby też chciał przynajmniej zacząć chodzić w niedzielę do kościoła :cry:

Anonymous - 2012-11-25, 21:55

Witaj SadWomen, po przeczytaniu twojej wypowiedzi to tak jakbyśmy miały podobnych mężów . Ja też byłam młoda ufna i kochałam wierzyłam w miłość do czĺowieka chyba bardziej niź do Pana Boga. Nie rozmawíalam z nim o b.ważnych życiowych sprawach. Było mi z nim dobrze i to mi wystarczało ale były juź incydenty głupiego jego zachowania np ucieczki od tematu albo strzelaĺ focha to ja co robiłam ,,przepraszalam go źe go uraziłam. Krótko mówiąc nie byĺam konsekwentna i nie umiałam dostrzec problemu. A mąź oczywiscie że zazdrosny był i chyba jest dalej . Wtedy lubił teź wypić na imprezach. Lecz tez go usprawiedliwiłam w koncu to imprezy. Ja nigdy nie miałam do czynienia z nadużywaniem alkoholu w domu. Mój ojciec prawie nigdy nie pił. A teraz mam skutki swojej ślepoty i niewiedzy o alkoholizmie. I mam tego konsekwencje teraz. Poza tym mąź opiekuńczy i dość zaitnteresowany moją osobą ale to były pozory jak to samiec aby zdobyć samice. On nigdy nie miał pomysłów na spędzenie czasu wolnego. Zresztą zawsze się spóźniał jak do mnie przyjeżdźał, bo robota w polu była ważniejsza.
Anonymous - 2012-11-25, 22:12

Dlaczego oni nas tak traktują:(Bola a ile jesteś po ślubie?Ja już 4 lata i się wypaliłam.A próbowałaś kiedyś postawiać sprawę na ostrzu noża?Kiedyś mąż w kłótni brzydko mi powiedział, ja odwdzięczyłam mu się dokładnie tym samym, zaczął się pakować i odjechał samochodem( bo przecież jak ja mogłam), wrócił po godzinie, ale jak widać nic go to nie nauczyło,dalej zachowuje się niedojrzale, oni chyba nie dorośli do założenia rodziny :(
Anonymous - 2012-11-25, 23:07

Kochane dziewczyny!
Mam podobne problemy w małżeństwie. Wytrwałam już ponad 20 lat . Kiedyś uświadomiłam sobie bardzo wyraźnie, że jestem odpowiedzialna za swoją przysięgę małżeńską i na tym muszę się skupić. Mam jak najlepiej potrafię zrealizować to co przysięgałam, bo żadne zachowanie mojego męża mnie z tego nie zwalnia, choć po ludzku często mam dość. Pomogły mi w tym różne książki, konferencje i nade wszystko modlitwa, bliska relacja z Bogiem. Polecam Wam to co tu często jest polecane na forum, a więc "Miłość wymaga stanowczości" Dobsona ", Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus" Graya, - to obowiązkowe lektury, konferencje ks.Pawlukiewicza, zwłaszcza te o kryzysach, a także " Wredni ludzie" Jay Cartera- to dokładnie o waszych problemach w małżeństwie. Warto też porozmawiać z psychologiem, aby wiedzieć jak zastopować przemoc psychiczną ( bo takiej doświadczacie)w małżeństwie. Natomiast, jeśli macie wrażenie "wypalenia" to trzeba wszystko zrobić, aby ogień podtrzymać, nie pielęgnować urazy, nie przypominać sobie złych chwil, zmienić oczekiwania w stosunku do męża. Zastanowić się co same możecie poprawić w swoim zachowaniu i zło dobrem zwyciężać, stawiając jednocześnie wyraźne granice i wyraźne wymagania mężom. Odbudujcie poczucie własnej wartości ( może " Urzekająca" Eldreadga), nabierzcie dystansu do zachowań męża. To obrażalstwo, furia, wściekłość to jakby choroba, z której trudno jest się wyleczyć. Leczenie trwa w czasie. Na swoim przykładzie widzę, że zmiany we mnie poprawiają zachowanie męża, on widzi, że niektóre zachowania nie działają, często też staram się podejść do różnych sytuacji z poczuciem humoru i to pomaga. Na pewno trzeba chronić dzieci przed złym zachowaniem taty i tłumaczyć na bieżąco to co się dzieje. Zacznijcie od zdobywania wiedzy i gorącej modlitwy. To działa!

Anonymous - 2012-12-02, 19:00

SadWomen masz wyłączone wiadomości pw to mój numer gg36694799 jak chcesz to napisz do mnie
Anonymous - 2012-12-06, 19:31

[quote="SadWomen"]Mąż każe mnie milczeniem niezależnie czy jest powód czy nie ,bardzo to przeżywam wie że to jest mój slaby punkt,quote]

i będzie go wykorzystywał tak długo, jak długo będziesz na to pozwalać. Karanie gniewem to jakaś wspólna cecha ludzi władczych lubiących też przerzucać całkowitą winę na tę słabszą stronę. Jeśli będziesz odwlekać to w czasie to możesz nabawić się depresji i utwierdzić jeszcze mocniej swojego męża w przekonaniu, że jestes słaba i miał z tobą ciężki los.
Moja rada - zdejmij męża z piedestału, skup się teraz na modlitwie, na sobie i swojej relacji z Bogiem. Nie naqstawiaj się na łatwe i szybkie rozwiązania, bo możesz narazić siebie na zwątpienie. Ten czas trzeba po prostu przeżyć.
Pogody Ducha


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group