Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Intencje modlitewne - nie mam siły już żyć

Anonymous - 2012-11-15, 09:30
Temat postu: nie mam siły już żyć
Proszę bardzo o modlitwę za mnie i mojego męża, za rodzinę. Mój mąż mnie nie kocha, twierdzi, że wogóle do siebie nie pasujemy, już od dawna się ode mnie odcina, mówi, że żałuje ślubu. Chce narazie mieszkać razem ze względu na dzieci. To odrzucenie jest dla mnie strasznie bolesne i nie potrafię sobie z tym poradzić. Proszę o modlitwę. Kasia
Anonymous - 2012-11-19, 08:32

Pod Twoją obronę.....
Anonymous - 2012-11-19, 09:03

uciekamy się św Boża Rodzicielko........
Anonymous - 2012-11-19, 22:22

Będę pamiętał o Twojej rodzinie w czasie modlitwy.Wierzę,że Bóg może wszystko...
Anonymous - 2012-11-25, 17:15

Naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych,
ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać...

Dla Boga jesteś zawsze ważna, nieskończenie wiele warta, niezależnie od tego co ktokolwiek myśli, mówi i czuje (czy two mąż, czy też inni ludzie)
Głowa do góry
:)

Anonymous - 2012-11-26, 09:25

a ja czuję jakby Bóg wogóle o mnie zapomniał ... wpadam w straszne doły i nie potrafię się z nich wydostać
Anonymous - 2012-11-26, 10:22

Pewnie bardzo cierpisz. Oczekiwanie uczuć od męża, czy dopominanie się o nie może pogłębiać jego postawę. Kiedy kogoś gonisz -bywa, że ucieka. Obudowanie swojego poczucia wartości, regularna i stała relacja z Bogiem, wzmocnienie siebie, spędzanie czasu (nawet tego razem) bez zawieszenia psychicznego na mężu. Odrobina dystansu i tzw. zołzowatości rozumianej pozytywnie (o ile pozostajemy przy Bogu i działamy w zdrowej miłości do siebie i męża) - może Ci ulżyć trochę. Jeśli wyszłabyś 'poza sytuację' wyjechała na rekolekcje zaczerpnęła siły od Boga - będzie łatwiej się oderwać od stanu, w którym jesteś. Nawet jeśli on się nie zmieni - Ty możesz być szczęśliwa! Odbijaj swój obraz w Bożej miłości, może przyjdzie dzień ze jego reakcja po Tobie spłynie.
Nie znam szczegółowo Twojej sytuacji. Pomodlę się teraz za Ciebie, za Was.

Anonymous - 2012-11-26, 13:39

O MIŁOŚCI JEZUSA....

Bóg postrzega ciebie jako odrębną jednostkę, kimkolwiek jesteś. On „wzywa cię po imieniu." On widzi ciebie i rozumie cię, gdyż cię stworzył, On wie, co jest w tobie. Zna wszystkie twoje oso­bliwe odczucia i myśli, twoje usposobienie i upodobania, twoją siłę i słabości. On przygląda się tobie w dniu twojej radości i w dniu twego smutku. On podziela twoje nadzieje i zna twoje pokusy. On interesuje się wszystkimi twymi nie­pokojami i wspomnieniami, wszystkimi wzlotami i upadkami twego ducha. On policzył wszystkie włosy na twojej głowie i centymetry twojej postu­ry. On obejmuje ciebie całego i nosi cię w swoich ramionach; podnosi cię i pozwala ci usiąść. On dostrzega twoje oblicze, czy to uśmiechnięte, czy też zapłakane, czy tryskające zdrowiem, czy też schorowane. On spogląda czule na twoje ręce i twoje stopy. On słyszy twój głos, bicie twego serca i każdy twój oddech. Ty sam nie kochasz siebie bardziej niż On ciebie. Ty nie możesz wzdrygać się przed bólem bardziej niż On sam cierpi, gdy ten ból niesiesz; i jeśli On nakłada go na cie­bie, to czyni to delikatniej, niż ty sam byłbyś w stanie to zrobić, gdybyś był na tyle mądry, by dla swego większego dobra to uczynić. Jesteś nie tyl­ko Jego stworzeniem (chociaż On się troszczy o każdego wróbla i lituje się nad „rogatym by­dłem" Niniwy), jesteś człowiekiem odkupionym i uświęconym, Jego adoptowanym synem, mają­cym udział w chwale i błogosławieństwie, które spływa z Niego nieskończenie na Jednorodzonego... Jesteś wybranym po to, by być Jego własno­ścią, nawet przed twoimi towarzyszami, czy to ze wschodu, czy z południa. Ty byłeś jednym z tych, za których Chrystus ofiarował swoją ostatnią modlitwę i przypieczętował ją swoją najdroższą krwią. Cóż to za myśl, myśl prawie zbyt wielka dla naszej wiary!
(bł. Jan Henryk Newman (+1890) )

Kasia...gdy "odnalazłam" swoją wartość w Bogu...odetchnęłam z ulgą....czuję się szczęśliwa...Jezus Cię kocha tak jak nikt inny....Jego miłość nadaje sens w życiu....

Panie Jezu proszę Cię, napełnij serce Kasi Twoją cudowna miłością, ulecz jej serce swoja miłością i miłosierdziem, przytul ją mocno do siebie....przekonaj ją o Twojej miłości....

Anonymous - 2012-11-27, 11:12

2 tygodnie temu w złości ściągnęłam obrączkę, po tym jak usłyszałam że nasze małżeństwo to pomyłka itp Oczywiście, że bardzo bym chciała żeby mąż mnie poprosił abym nosiła obrączkę ale to mało realne. No i nie wiem czy to ma jakieś znaczenie teraz , czy zostawić tę obrączkę na półce czy założyć?
Anonymous - 2012-11-27, 17:27

Zdecydowanie założyć

To widzialny znak niewidzialnej łaski

Nie pozbawiaj się tej ochrony

Anonymous - 2012-12-02, 21:14

Kasiu, jestem z Tobą - przeżywam uwierz to samo, tyle że moja żona znalazła sobie "partnera" też czasem mam dosyć wszystkiego, ale cóż jedynie modlitwa nam została, dziś w intencji Twojej rodziny odmówię koronkę do Miłosierdzia Bożego. Krzysiek.
Anonymous - 2012-12-05, 09:43

dzięki... tracę już nadzieję ... teraz jak widzę mojego męża to widzę zawiść, egoizm i nie wiem czy go jeszcze kocham, czy rozpaczam tylko z powodu odrzucenia, okropnych słów, zmarnowanego małżeństwa ... jesteśmy już dla siebie jak najwięksi wrogowie, mnóstwo żalu, gniewu... i wciąż się zastanawiam co ja takiego zrobiłam. Najgorsze jest to że mój mąż mnie strasznie lekceważy, nie chce rozmawiać bo uważa że nie ma o czym, że on nie ma problemu tylko ja, jemu jest tak dobrze izolując się. Jak żyć? Jak obcy ludzie?
Anonymous - 2012-12-05, 10:45

nie wpedzaj sie na sile w poczucie winy - to slepy zaulek, przerabialam to i do niczego dobrego to nie prowadzi, zostaw meza "w spokoju", zajmij sie soba, zaopiekuj, niech mowi co mu tylko sie podoba - dzis to on jest w tym ukladzie bardziej "chory", bo nic nie zauwaza i nie szuka nigdzie pomocy
ciesz sie tym, ze codziennie mozesz otworzyc oczy, ze pada deszcz, ze ktos sie usmiechnie, inny podzieli sie dobrym slowem...... czy cos wiecej potrzeba by zyc ?? lepiej byc samemu nic tkwic w "ukladzie", ktory pograza coraz bardziej obie strony i wciaga w to postronne osoby, zycie masz jedno i je szanuj nie patrzac co maz na to.....
lepek do gory !!!! :mrgreen:

Anonymous - 2012-12-05, 17:17

Kasiu, jestem z Tobą, tak samo to przeżywam my ich kochamy, oni nas nienawidzą - za co? w moim przypadku że byłem za dobry, szkoda naszych nerwów, choć sam wiem że to niemożliwe by się nie denerwować - 2 miesiące i 16 kg schudłem - dziś też modle się za Ciebie - jesteś dla mnie wspaniałą, wartościową, kochaną istotą równie skrzywdzoną jak ja cóż musimy ten krzyż nieść, jedyne pocieszenie że obok mnie swój krzyż niesie tak wspaniała kobieta jak Ty - musi być dobrze Kasiu, nie daj się złamać. Krzysiek

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group