Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Tak bardzo chciałabym już zacząć odbudowę.......:-(

Anonymous - 2012-11-11, 22:55
Temat postu: Tak bardzo chciałabym już zacząć odbudowę.......:-(
Kochani.Od kilku tygodni jestem na tym forum.Kiedy pisałam pierwszy post miałam za sobą wizytę u wróżki,czytanie o rytuałach rzucania uroku z białej magii,czytanie wszelkiego rodzaju forów internetowych nt,zdrady i ratowania małżeństwa.Mimo,wszelkich "dobrych" rad osób,które wtajemniczyłam w to,co się stało a były to rady głównie w stylu: wykop dziada z domu-wiedziałam,że ja to małżeństwo muszę ratować.Tylko jak? I w końcu trafiłam tutaj.I Bogu niech będą dzięki! Rozpoczęłam modlitwy do naszych patronów,Aniołów Stróżów,do św.Józefa.....wreszcie do świętej Rity.Nie będę opisywać po raz kolejny szczegółów mojego związku a raczej jego rozpadu. Napiszę tylko,że mąż po ogromnym kryzysie i wypaleniu jak sam orzekł związał się z inną kobietą.Nie potrafił zostawić mnie i dziecka ale nie umiał zrezygnować z niej.Doszło do takiego upokarzającego dla mnie paradoksu,że na weekendy wyjeżdżał do niej....w tygodniu mieszkał z nami.Sprawa była poważna.Ciągnęła się od marca b.r.Byłam kłębkiem nerwów.Wybuchały między nami awantury,których świadkiem było niestety nasze dziecko....mąż coraz bardziej się ode mnie odsuwał.Podejmował próby odejścia od tamtej,ale po jakimś czasie znowu wracał...moje cierpienia potęgował jeszcze fakt,że nie ukrywał,że nasze małżeństwo dla niego przestało istnieć,że jest z nami tylko przez wzgląd na dziecko...i właśnie wtedy zaczęłam nowennę do św.Rity.Płakałam odmawiając ją.Niejednokrotnie w piątek wieczorem,kiedy mąż już pakował się na weekend....
Potem zakomunikował mi,że związek z tą kobietą nie ma przyszłości.Że on sam czuje się chory,nie potrafi tego wytłumaczyć.Ale niestety mimo ich kłótni po jakimś czasie znowu do siebie wrócili....wtedy rozpoczęłam nowennę pompejańską.Jestem w jej trakcie.Nie potrafię Wam tego wyjaśnić,ale od pierwszego dnia czuję jakby jakaś niewidzialna dłoń prowadziła mnie przez życie.Jakby Ktoś podpowiadał mi w myśli jak postępować,nawet co mówić i robić. Nigdy wcześniej w życiu tego nie doświadczyłam.Z moją Świętą Panią,bo przecież o Niej mowa nawet kolejne ciężkie dni płyną inaczej.Kiedy umęczona sytuacją wybuchnęłam,że chcę rozwodu i on na to przystał,Matka przez całą noc nie pozwoliła mi zmróżyć oka a nad ranem usłyszałam w sercu wskazówki,co mam zrobić.Pojechałam do pracy nie do końca rozumiejąc swoje uczucia a potem jakby to było naturalną koleją rzeczy wzięłam telefon i zadzwoniłam do męża.Powiedziałam mu spokojnym głosem: skończ to......i wróć do nas.Był w szoku.Powiedział,że wieczorem przecież chciałam się z nim rozwieść...ale mój ton głosu i spokój sprawił,że po chwili stwierdził:porozmawiamy w domu. I tak też się stało.To była nasza pierwsza normalna rozmowa od miesięcy.Nasze catharsis.Patrzyliśmy sobie w oczy.Rozmowa była też bolesna.Zwłaszcza dla mnie.Mówił o tym jak bardzo się zapętlił,jak nie umie z nią zerwać.Płakał.Mówił też o tym,że nie potrafi powiedzieć czy cokolwiek czuje jeszcze do mnie.Wbijał mi nóż w serce.Ale moja Pani była przy mnie.Całą sobą czułam,że to nie do końca jest tak,jak on mówi.Moja ludzka strona podsuwała co prawda myśli w stylu:dość już tego upokorzenia,ale Pani nie pozwoliła jej przejąć kontroli.
Sytuacja się jednak nie poprawiła. I znowu usłyszałam w sobie,że....trudno.W takim razie na spokojnie zabiorę dzieci i wyprowadzimy się z domu.Poinformowałam męża o tym,spokojnie się spakowałam i zabrałam dzieci do mojej mamy.Był przerażony.Powiedziałam mu,że już nie wrócimy.Prosił mnie tylko,żebym nie robiła pochopnych ruchów.Nie wiem,co miał na myśli. W internecie znalazłam mieszkanie.To był piątek.Od tygodnia mąż się z nami nie kontaktował.Cierpiałam bardzo,dzieci też.To był ciężki czas,ale mimo chwil zwątpienia modlitwa różańcowa napełniała mi serce uczuciem,że wszystko idzie w dobrą stronę.W piątek miałam zadzwonić do właściciela mieszkania umówić się na rozmowę.Coś mi jednak powiedziało: poczekaj,zrób to po weekendzie. W niedzielę zadzwonił mój mąż.Prosił o rozmowę.O spotkanie.Wreszcie wydusił z siebie,że jest zdecydowany to zakończyć.Że nie umie bez nas żyć.Że dzieci są najważniejsze.Że nie pojedzie już więcej do tej kobiety.Z oporami ( bo który to już raz ) ale jednak zgodziłam się wrócić.Znowu rozmowa i jego wyznanie,że to naprawdę koniec,że zrozumiał,ale że się nie odkochał.......:-(i że się z tym zmierzy,że da sobie radę....poprosiłam go,żeby poszedł na rozmowę duchową.Ale odmówił:-( twierdzi,że na razie nie czuje takiej potrzeby.....tak bardzo mnie to martwi.Wiem,że tylko Bóg może mu pomóc,że nadal jest w sidłach szatana.
Jest mi teraz bardzo ciężko.Mąż jest w strasznym stanie psychicznym.Nie kłócimy się,bo ja tego unikam,chociaż nie raz połykam gorzkie łzy.Jest nerwowy,wybuchowy,drażliwy. Nie śpi w nocy.Nie wiem jak mam się zachowywać,ale ufam,że Maryja przeprowadzi mnie przez to.Nadal odmawiam nowennę.Bardzo się boję,że on nie wytrzyma i znowu do niej wróci....
zamówiłam intencję mszalną.....motywem przewodnim mojej intencji jest prósba o jego nawrócenie i opamiętanie i o uzdrowienie naszego małżeństwa.
Kochani jak jeszcze mogłabym mu pomóc wyleczyć się z tego opętania....może mi doradzicie?

Anonymous - 2012-11-11, 23:23

Yoka zrobiłaś już bardzo bardzo dużo. Dałaś się prowadzić w tym trudnym czasie Bogu. Nie przyspieszaj na siłę, On wie kiedy będzie czas, by twój mąż przejrzał na oczy i uszy i kiedy zacząć przemieniać jego serce. Boża cierpliwość wypływa z wszechwiedzy. Więc odpocznij, oddaj Jemu ten ciężar, który dźwigasz. Może twój mąż musi się teraz porozpadać na kawałki, aby złożyć na nowo, nie jesteś odpowiedzialna za jego samopoczucie, ono jest konsekwencją jego wcześniejszych złych wyborów. Poopiekuj się trochę sobą.
Anonymous - 2012-11-12, 06:47

Witaj!
Jesteś niesamowita i silna, czytając Twoją historię jakbym widziała swojego mężą i siebie.
Tylko to mój mąż modlił się latami w zaciszu czekająć aż wrócę do niego.
Nic więcej nie rób, nie wspominaj o tej kobiecie, kochaj go i módl się.
On walczy z miłością do Ciebie, z miłością do dziecka z miłością do innej kobiety.
I uwierz mi że źle mu z tym, dlatego nie sypia i jest nerwowy.
Ta walka wypala od środka , robi wczłowieku pustkę, sprawia że przestaje nas cokolwiek cieszyć.
Uważaj na niego, ja po takiej szamotaninie wewnętrznej dostałam depresji, usiłowałam popełnić samobójstwo, bo już nie widziałam miejsca dla siebie nigdzie.
Mąż był przy mnie, czuły kochający, chociaz to sprawiało na początku że czułam się jeszcze gorzej.
Dla mnie ważne było usłyszeć że wciąż mnie kocha, że nie liczy się to że był ktoś inny, że chce być ze mną jeśli tylko mu na to pozwolę.....
Powodzenia i wytrwałości....

Anonymous - 2012-11-12, 08:33

Dziekuję....wczoraj mąż zadzwonił do mnie do pracy i powiedział,że jest mu straszliwie cięzko....że chciałby chodzić wieczorem na godzinę na basen,że mu to dobrze robi,lepiej się po tym czuje.Chyba się boi,że będę go podejrzewała,że znowu z kimś się spotyka.Powiedziałam,że nie mam nic przeciwko temu.Nie wiem skąd to wiem,ale wiem,że faktycznie to tylko basen....próbowałam mu zasugerować leczenie antydepresyjne.Zareagował bardzo nerwowo.Napisałam mu to sms,także to,że cokolwiek się stało nadal jestem jego żoną....i,że po prostu jestem.Żeby o tym pamiętał.A teraz faktycznie się wycofam i pozostawię Bogu resztę.Ja znalazłam swoje uspokojenie w modlitwie.Wiem,że dam radę.Chociaż oczywiście nie brak mi chwil zwątpienia w siłę mojego męża...
Anonymous - 2012-11-12, 09:39

Przepraszam, ale mnie to zaniepokoiło:


Yoka napisał/a:
miałam za sobą wizytę u wróżki,czytanie o rytuałach rzucania uroku z białej magii


przeprosiłaś Boga za to? wyspowiadałaś się z tego?

Anonymous - 2012-11-12, 11:05

Yoka kochana!
Teraz zajmij się sobą, kochaj męża ale spraw sobie przyjemność, módl się, uśmiechaj.
Do smutnych osób nikt nie chce wracać.....
Bądź szczęśliwa, wiem że to trudne wręcz niemożliwe, ale , bądz.
Twoje szczęście, miłość same go przyciągną.
Już go nie kontroluj , nie sprawdzaj, niech to będzie jego wybór.
Mnie najbardziej bolała świadomosć, że w domu czeka kochający mąż, bez w pretensji, z kwiatkami i uśmiechem.
To sprawiało że nie potrafiła się cieszyć z byciem z innym męszczyzną.
Jeśli będziesz zła, zgorzkniała, będziemial wytłumaczenie że ta druga kobieta daje mu radość , zadowolenie, ciepło, szczęśćie.
Kochaj go, bądź miła i ciepła, ale stanowcza.

Anonymous - 2012-11-12, 21:53

Yoka! Jestes fantastyczna i zarazem niesamowicie wierzaca w Boza Opatrznosc. Te wszystkie modlitwy zblizaja nas do Boga, ja sam jestem teraz w fazie "epizodu depresji" jak brzmi rozpoznanie, od marca jestem po rozwodzie cywilnym, nie chce tego przyjac do swego rozumu, nigdzie tego faktu nie zglosilem, nadal uwazam moja zone za faktycznie wedlug prawa i Boga za zone.
Niestety ten fakt rozwodu dobija mnie, teraz na dodatek od tygodnia moja zona milczy, w ogole nie odzywa sie, chce sprzedac jak najszybciej mieszkanie ( teraz gdy jest na dodatek mieszkaniowy dolek). Obawiam sie, ze gdy zabraknie juz wspolnego domu, trudno bedzie mi odszukac gdzies w swiecie moja zone.
Podziwiam Cie! Badz wierna Bogu!

Anonymous - 2012-11-13, 08:00

"Jeśli masz rany i zdecydujesz się pójść w drogę z Bogiem, On ich nie zamknie. On je oczyści, doprowadzi do tego, że nie będą cię boleć, ale zostawi je otwarte. Po to, żeby z nich rozlała się miłość na innych "
o. Adam Szustak OP

Anonymous - 2012-11-14, 22:00

Tez w marcu tego roku miałam podobną historie... Och, jak bardzo Cię rozumiem... I też, tak jak Ty zapęlałam sie w tarota i wróżby, coraz bardziej siebie niszcząc, a potem, przez stronę Adonai trafiłam tutaj. Jak wiele wspaniałego wydarzyło się przez ten czas... I wiele smutku, bo i ja też planowałm przeprowadzke, na jeden dzień zniknęłam z domu, miałam mysli samobójcze, patrzyłam jak mój mąż cierpiał będąc zakochany w innej... I ja i córeczka znosiłysmy te awantury, te upokorzenia... och, jak dobrze to pamietam.
Zaczęłam od modlitw w kryzysie małżeńskim, potem były modlitwy do Anioła Stróża męża, wiele płaczu podczas Różańca i zaczęłam inaczej patrzec na swojego męża... Postawiłam jasne granice, nie sprawdzałam, nie szukałam, nie atakowałam.... A nade wzystko się modliłam. I patrzyłam jak on z dnia na dzień się zmienia na lepsze, jak powoli odbudowujemy nasze relacje, jak zaczynamy rozmawiac... tamta kobieta zniknęła z naszego życia...I choc boję się, że kiedyś znowu cos podobnego się może wydarzyc, to jednak ufam Bogu.
Przed Tobą i przed mężem wiele pracy, wiele wahań... nawet teraz nieźle potrafimy się pokłócic :-P i czasami tez i teraz pojawia się zazdrosc, lek... Ale jest lepiej. Wiem, że czasami błądzę, czasami za mało siebie daję Bogu... Ale kiedy widze taki temat jak Twój, mogę dac Ci nadzieję, że będzie lepiej. Pamietam, jak sama jej potrzebowałam...
Nie wiem, co przyniesie przyszłosc. Boję się jej, bo choc rana się zabliźnia, to dalej nie umiem jej do końca wyleczyc. Ale wiem, ze tam na górze jest cała armia Świetych, Aniołów i Archaniołów pod dowództwem Boga... Cała armia dana nam ku pomocy. Wiec jak to ktoś mądrze powiedział: "Skoro Bóg jest ze mna, to któż przeciwko mnie?" i ktoś dodał jeszce " Boże, ufam Tobie" Powodzenia. ;-)

Anonymous - 2012-11-15, 09:06

MonikaMaria3 napisał/a:
Ale wiem, ze tam na górze jest cała armia Świetych, Aniołów i Archaniołów pod dowództwem Boga... Cała armia dana nam ku pomocy.


Kiedyś znalazłam na yuo tube Spiewaną Koronkę Uwielbienia Boga ze Świętym Michałem Archaniołem, często ją śpiewam lub też włąćzam i słucham.
Serdecznie polecam .Piękna Koronka.

Anonymous - 2012-11-15, 09:11

Koronka Uwielbienia Boga ze Świętym Michałem Archaniołem

http://www.youtube.com/watch?v=3t5G6F4LHGc

Anonymous - 2012-12-04, 13:59

Kochani......nie uratuję mojego małżeństwa....mój mąż znowu spotyka się z kochanką.....nie pomogła nowenna pompejańska....ani żadna inna modlitwa....nie wiem,co robić...muszę odejść od niego.Nie mogę pozwolić tak się poniżać,tak traktować.Obiecał nasemu dziecku,że to już koniec i znowu do tego wrócił.Wytrzymał miesiąc,sypiając ze mną i będąc ojcem takim jakim być powinien a teraz znowu od nowa tao samo...nie mam już siły....błagam módlcie się za mnie.....Eli,Eli lama sabahtani......
Anonymous - 2012-12-04, 14:18

O krwi i wodo, któraś wypłynęła z Najświętszego serca Jezusowego, jako zdrój Miłosierdzia dla nas,ufamy Tobie.
Anonymous - 2012-12-04, 19:34

Yoka, wspieram modlitwą!

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group