Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - co dalej robić?

Anonymous - 2012-12-17, 22:08

...
Anonymous - 2012-12-18, 00:01

Dziunia, a dlaczego Ty nie możesz iść do pracy? Może nawet na pół etatu? Nie wiem w jakim wieku są Twoje dzieci ale wiem, że wyjście do pracy pomaga - masz wtedy inne obowiązki i głowa jest czymś innym zajęta. Nawet jeżeli miałabyś sobie znaleźć pracę sezonową, na kilka miesięcy - z własnego doświadczenia wiem, że to pomaga.
Nie możesz pozwolić, by męża, czy kogokolwiek słowa, że sobie nie poradzisz, mogły cię powstrzymać. Może masz jakieś hobby, które pozwoli Ci zarobić parę groszy?

Ja bym posłuchała na Twoim miejscu rad o uregulowaniu kwestii finansowych. Ja wiem jak to jest, kiedy ma się kredyt, rachunki a mąz pod byle pretekstem kupuje kolejne piwo, bo mu się należy. Ja do dzisiaj wożę butelki po piwach do skupi :-D . W sumie to przynajmniej mam te parę groszy na bułkę.
Ja wniosłam sprawę o alimenty pomimo iż formalnie jesteśmy małżeństwem - i mąż jak na razie przesyła mi pieniążki, bo przyszedł moment, kiedy powiedziałam wprost, że jak nie zacznie płacić tyle ile się należy, to do komornika pójdę.

A co do tych kolegów... Może daj sobie spokój z dzwonieniem na policję w ich sprawie? Tak naprawdę to robisz ti bardziej ze złości, niż z troski, że np. spowodują wypadek. A złość piękności szkodzi :mrgreen: . I tu wcale nie o piękność fozyczną chodzi - bardziej o duchową ;-) . Ja sama zauwazyłam, że jak robię coś w złości, nawet gdy mam rację, to ta złość przeciwko mnie samej się zwraca i od losu/ludzi, i w mym sercu potem coraz bardziej się rozprzestrzenia.

Ja rozumiem, że nie masz ochoty się kochać, bo mąż jest pijany. Ale nie powtarzaj mu, że śmierdzi alkoholem czy fajkami - to tylko potęguje jego gniew. Gdy ma ochotę, może grzecznie powiedz, że Ty wolałabyś, by upojna noc była efektem płynącej w Was namiętności, a o namiętność trzeba zadbać za dnia. Grzecznie i z klasą.

Zadbaj o siebie - o swój spokój psychiczny, o wygląd zewnętrzny też. Kiedy byłaś ostatni raz u fryzjera?
Męża ignoruj - nie złośliwe wzdychania, chłodny wzrok - ale potraktuj go jak powinna potraktować kelnerka upierdliwego klienta: jak się pyta, odpowiada grzecznie, ale dyplomatycznie. Jak coś chce i możesz to zrobić, to zrób to z gracją. Pokaż mu, że Tobie jest dobrze ze sobą i on nie ma żadnego wpływu na Twoje samoppoczucie. To może spotegować jego gniew jeszcze bardziej, bo z Twych postów wynika, że Twój mąż nie zna znaczenia słowa "obietnica" (nawet ta najmniejsza, dotycząca o której wróci) i że lubi Cię poprostu denerwować swoją ignoracją.

Planuj każdy dzień tak, jakby go przy Tobie nie było. Nie licz na niego w żaden sposób, bo tylko się tym katujesz. Zacznij żyć swoim życiem i to przy tych najdrobniejszych sprawach.

Ugotuj obiad dla wszystkich, ale jak się mąż nie zjawi na czas - schowaj do lodówki, zostaw kartkę "obiad w lodówce - odgrzej sobie" i idź z dziećmi na spacer.

I nie bój się, że on ma znajomych policjantów. Ty masz swego Anioła Stróża i Ducha Św do pomocy. Jak się na tych dwóch swoich "policjantach" oprzesz, nie będzie Ci straszny żaden "niebieski bohater" Twego męża :-D . Ale to nie będzie ani proste, ani łatwe. Dlatego musisz przede wszystkim sobie powiedzieć: dość. I zacznij siebie traktować tak, jakbyś chciała, by traktowali Cię inni - poprostu uwierz w siebie, w swoją wartość i sama siebie zacznij szanować.

Zdejmij agresor ze swego serca - jak masz ochotę na męża krzyczeć, to albo zacznij na szybko modlitwę do Anioła Stróża odmawiać, albo weź zimny prysznic.

A puste butelki... Moja droga, Ty nawet nie wiesz, że mąż Ci może przysługę wyświadczać :-P . Po pierwsze, takie butelki można tłuc, żeby wyładować złość (oczywiście bezpiecznie, z dala od dzieci) a po drugie, jest pełno kursów decoupagu, gdzie się uczy, jak takie butelki przyozdabiać :lol: .

Wiem, że nam, tu po drugiej stronie monitora wydaje się takie proste dawać rady, bo każdy z nas ma inną sytuację. Ale ja myślę, że każdy, kto chce Ci pomóc, nawet jeżeli inne rady nie będą trafne, to przyzna, że ta jedna ma szczególną rację bytu: ta, która mówi, że jesteś warta szacunku i że musisz uwierzyć w siebie. Jakkolwiek zalatuje to czasem tanią psychologia :mrgreen: , warto się tej radzie przyjrzeć w pierwszej kolejności ;-)

Anonymous - 2012-12-18, 06:41

Cytat:
Powiedzialam mu ze bedzie tego żałować ze od nowego roku biorę sie juz na poważnie ze złożeniem papierów o reparacje a jak mnie jeszcze bardziej zdenerwuje to i rozwodowe,
.....
Boje sie ze to wyjdzie na jaw...ale cóż moglam innego zrobic jak tak mnie zdenerwował

Aniołek napisał piękny wspierający post, jak to anioły w zwyczaju mają :-)
Ja muszę potrząsnąć.
Dziunia, Co Ty najlepszego robisz ze sobą? Co to za zachowanie? Masz guzik z napisem "zdenerwowanie"? I jak ktoś go naciśnie to działasz jak zaprogramowany robot??? Działacie z mężem na podobnych zasadach - on przy naciśniętym guziku pije, Ty przy naciśniętym guziku - mówisz bzdury. Wybacz. Decyzję o separacji lub rozwodzie podejmiesz w zależności od stopnia zdenerwowania.....? Tak nie wolno! Żadnych życiowych decyzji nie podejmuje się w zdenerwowaniu!
Chyba że mówisz tak żeby męża postraszyć? To przy każdym takim słowie wbijasz mu nóż w plecy, nie dziwię się że się broni (choć też w chory sposób).
Oboje powinniście iść na terapię, lub co najmniej zacząć chodzić na mitingi. Męża nie zmusisz, ale możesz zacząć od siebie.
Po co? - czytaj tu: http://www.psychologia.ed...ie-al-anon.html
http://www.opoka.org.pl/b...y200932-aa.html
Gdzie - poszukaj tu: http://www.al-anon.net.pl/index.php?slab=slabid-23 lub tu: http://www.al-anon.org.pl/
Pozdrawiam! :-)

Anonymous - 2012-12-18, 08:49

Dziunia ,wez sobie rady aniołka do serca sa naprawdę bardzo wartościowe. Chociaż czasem mąż zareaguje zupełnie inaczej niż nakazywał by zdrowy rozsadek , z czasem zobaczysz że te wszyskie metody działania zdają egzamin.
Ty bedziesz spokojniejsza jedynie mąż bedzie sie miotał nie bedąc już w centrum zainteresowania.
No i najważniejsze nie zaniedbuj modlitwy. Bo bez Boga jak bez ręki , bedziesz sprawna ale..nie do końca. ;-) tzn.zawsze pozostaniesz kaleką.

Anonymous - 2012-12-18, 13:55

Olgucha, Aniołek, Nirwana i Izko dzieki Wam za odzew.. Odpowiem ogólnie bo pisze z fon .. To nie pierwszy raz gdy mysle o separacji od dłuższego juz czasu, moze to i prawda ze wina jest po obu stronach tylko ze jak by mąż przestał pić to bylo by fajnie, taki człowiek ma dwa oblicza.. Tylko tak sie zastanawiam dlaczego ja musze przez to przechodzić, tyle poświęcam sie dla niego, dla dzieci..na nic nie moge sobie pozwolić a jak juz to zrobie to mam wyrzuty sumienia:(bo boje sie ze wtedy na chleb nie wystarczy do konca miesiąca. Jest tak ciężko opisać sytuację jak to u mnie w domu jest, np dzis sprzątam, gotuje, przebieram dziecko, podkładam do pieca, mieszkam na wsi i mam 4 kury:D..co dzien musze tez ich karmić po to by bylo jajeczko, mam jeszcze króliki zeby dzieci miały co jeść- moze co dla niektórych wydać sie to moze drastyczne ale cos musze mieć w razie gdy do garnka nie bede miala co włożyć, mąż uwierzcie mi przy tym mi nie pomaga a lubi zjesc miesko, jajeczko..uważam ze za bardzo sie poświęcam i za duzo mam na glowie ale co zrobic gdy nie mam wsparcia nie moge na niego liczyc a on mi tu mowi ze ja nic nie robie.. Do pracy nie mam jak wrocic bo nie mam z kim dziecka zostawic, sama tesciowa ktora mogla by być z nim wymiguje sie tym ze nie da rady z nim siedzieć, ona potrzebuje spokoju wiec woli mnie zostawic na pastwe losu bo to ja jestem jego zona i to ja powinnam przejąć władze nad domem nad nim, uzerac sie z nim kiedy wychodzi po prostu być w tym jego domu i pilnować zeby jakiegos burdelu z tego nie zrobil, mam wlasnie takie odczucie, ze po to tu tylko jestem zeby pilnować jego królestwa a ona ma tam spokój i ciszę- ma mieszkanie w bloku w miescie.. Ja juz różnych sposobów próbowałam i być złą dla niego to wtedy mial pretekst do swobodnego wyjścia, bylam dobra to powiedzial ze wychodzi po papierosy ale i tak nie wraca o tej o ktorej mowi:(, jestem obojętna to i on obojętny... Jest miły tylko wtedy gdy cos chce lub pieniadze mu sie skończyły.. A z wczorajszym telefonem to wiem ze dobrze zrobilam bo to nie bylo pod wpływem złości bo w sumie zaczyna mi on być obojętny pod każdym względem tylko wkurzam sie jedynie dlatego ze on moze wyjść w każdej chwili a ja nie, bo dzieci nie zostawię a po drugie one nie chca z nim zostawać ze ciągle w tych czterech ścianach i to są jego ściany bo tak naprawdę ja tu nic do tego nie mam, jestem tu zameldowana na stałe a ten dom to byl przed ślubem przepisany na niego,, teraz spi ale pewnie na wieczor znów wyjdzie i znowu zostanę sama...
Anonymous - 2012-12-18, 14:48

...
Anonymous - 2012-12-18, 16:07

Olga dzieki Ci za nr, odezwe sie po nowym roku do Ciebie bo teraz nie chce psuć sobie całkiem tych świat a musze pamietac ze są dzieci i nie moge Ich nastawiac na taka traume w święta dam na luz i zrobie tak zeby te święta nam sie udały mam tu na myśli dzieci i siebie a on jak bedzie chcial w nich uczestniczyć to tylko trzeźwy i nie zabronie mu tego a jak nie to trudno, postaram i w sumie chce szczerze przeżyć te rekolekcje i cieszyć sie z dziecmi tą choinka i Świętami:) pozdrawiam Was wszystkich i jeszcze raz dzieki, bede w kontakcie z Wami:) Wesołych Świat i Duzo prezentów pod choinka:)
Anonymous - 2012-12-19, 09:44

że to coś Ci rozjasni:
....List alkoholika
Jestem alkoholikiem. Potrzebuję Twojej pomocy.
Nie rób mi wymówek, nie obwiniaj mnie, nie złorzecz mi. Nie byłabyś zła na mnie, gdybym był chory na gruźlicę lub cukrzycę.
Alkoholizm to też choroba. Nie wylewaj mojego alkoholu, to po prostu strata, ponieważ ja zawsze znajdę sposób na zdobycie dalszej porcji alkoholu.
Nie pozwól mi wywołać u Ciebie złości. Jeśli zaatakujesz mnie słownie lub fizycznie, będziesz mnie tylko upewniała w złej opinii, jaką mam o sobie.
Ja już wystarczająco nienawidzę siebie. Niech Twoja miłość do mnie i lęk o mnie nie doprowadza Ciebie do robienia tego, co sam powinienem robić.
Jeśli weźmiesz na siebie odpowiedzialność za wszystko, oduczysz mnie podejmowania odpowiedzialności. Będę miał coraz większe poczucie winy, a Ty będziesz się czuła urażona.
Nie przyjmuj moich obietnic, obiecam cokolwiek, by wyjść z kłopotów. Ale charakter mojej choroby powstrzymuje mnie przed dotrzymywaniem obietnic nawet tych, o których mówię z początku serio.
Nie gróź mi, jeśli nie masz zamiaru spełnić groźby. Jeśli raz podjęłaś jakąś decyzję trzymaj się jej.
Nie wierz wszystkiemu, co mówię o Tobie, to może być kłamstwo. Zaprzeczenie oczywistym faktom jest symptomem mojej choroby. Co więcej najczęściej łatwo tracę szacunek dla tych, których zbyt łatwo można oszukać.
Nie pozwól mi mieć nad Tobą przewagę, nie daj się wykorzystywać przeze mnie. Miłość nie może długo istnieć bez wymiaru sprawiedliwości.
Nie ponoś za mnie lub nie próbuj oddzielić mnie od konsekwencji mojego picia.
Nie kłam za mnie, nie płać za mnie rachunków. Takie postępowanie zmniejsza lub zapobiega kryzysowi, który mógłby zmobilizować mnie do szukania pomocy.
Dopóki będziesz mnie ratowała z każdej opresji, będę mógł zaprzeczać temu, że mam problem alkoholowy.
Ponad wszystko, ucz się wszystkiego, co tylko możliwe o alkoholizmie i Twojej roli w stosunku do mnie.
Przychodź na otwarte zebrania AA.
Uczęszczaj na spotkania Al-Anon regularnie. Czytaj literaturę i utrzymuj osobisty kontakt z członkami Al-Anon.
To są ludzie, którzy mogą dopomóc zobaczyć jasno całą Twoją sytuację.
Kocham Cię
Twój alkoholik"....

Anonymous - 2012-12-19, 13:22

Dziuniu przytulam.
Mam w domu bardzo podobnie jak ty.
Też myślę o separacji - jestem u kresu sił. Boje się świąt.
Ale masz rację - musimy zrobić fajne święta dla dzieci, chociaż to...

Anonymous - 2012-12-27, 22:24

Musze to napisac bo jest mi z tym zle.. Mąż przed samymi świętami przestał pić ale tylko dlatego bo pieniadze mu sie skończyły, święta byly udane choc z jego strony bardzo nerwowe ale godził sie na bycie kierowca wiec odwiedziliśmy najbliższych..wczoraj pożyczył pieniadze od swojej mamy, rzekomo na papierosy, kupił po drodze wino ale okazało sie w domu ze kupił dwa..mysle sobie ok, posiedzimy sobie przy choince lampkę wina wypijemy przeciez nic sie nie stanie, ale potem podejrzewałam jego ze po kryjomu musi cos jeszcze pić bo wypilismy jedno wino a jemu juz oczy pływają..nie mialam ochoty pić drugiego i w sumie i on powiedzial ze tez juz nie ma ochoty, długo nie musialam czekac zeby i to otworzył bo nie mogl wytrzymać z tą świadomością ze ma w lodówce to wino, rano dokończył pić.. Poszedl rozpalić w kotłowni i powiedzial ze musi wyjść kupic papierosy, juz mialam to przeczucie ze znowu sie zaczęło..:( wrocil na wieczor oczywiście pijany z siatą piw..cos w środku mówiło mi zobacz na palec...brak obrączki, juz nawet nie pamiętam ktory to juz raz oddał obrączkę do lombardu po to aby mieć pieniadze na picie...czuje sie okropnie z tym, staram sie go zrozumiec ze alkoholizm to choroba, tak często tracę do niego jakakoliwek zaufanie, szacunek.. Jesli on od tak potrafi dac pod zastaw obrączkę po to aby moc zaspokoić swoje pragnienie to co ja mam sobie myśleć o tym? Odmówiłam koronkę po to aby Bozia dala mi sily bo tak bardzo jej potrzebuje...juz nie mam sily na nic:(
Anonymous - 2012-12-28, 10:44

Dziuniu, kochana :-D

Jak twój mąż ma rozpocząć walkę z nałogiem, jak obydwoje nie uznajecie jego istnienia?
Twój mąż jest alkoholikiem, już nigdy nie będziesz z nim mogła wypić winka do obiadu. Pogódź się z tym. Im szybciej ty to zrobisz tym lepiej dla ciebie. Alkohol niszczy wasze życie... jak możecie go spokojnie pić i to na dodatek w święta?

Nie zrozum mnie źle, nie chodzi mi o to żebyś się stała abstynentką do końca życia, ale jeśli alkohol niszczy ci rodzinę to go do tej rodziny nie wpuszczaj. A mąż jak chce pić niech to robi sam.

Przytulam cię gorąco, bo mój mąż w święta też popłynął. Chociaż wigilia i pierwszy dzień do wieczora w miare trzeźwo spędził. Ale na tzw. dupościsku. Widzałam jak mu ciężko, ale podziękowałam za to że się powstrzymał i nawet dałam buziaka. Złożyłam też życzenia przy opłatku, chociaż planowałam tego nie robić. Niestety w pierwsze święto późnym wieczorem pił sam w domu, ja mu nie towarzyszę jak chce wypić, zostawiam go z tym samego. No i tak się rozkręcił, że do tej pory płynie. Wczoraj nie nocował w domu, nie wiem gdzie był, a jak pytałam o to, to powiedział, że to nie mój interes. Dzisiaj wrócił o 3 nad ranem...

Anonymous - 2012-12-28, 13:10

Czesc Róża:) dzieki ze mnie wspierasz tymi słowami, powiem tak wypiłam z nim trzy lampki wina, wiem ze to nie ma znaczenia ile ale fakt ze piłam to bylo zle, zrobilam to po to zeby on mial mniej do wypicia - wiem to glupie moze Wam sie wydawać ale i sama troche chcialam wyluzowac bo przez jego nerwy strasznie spieta bylam, alkohol wiem ze nie jest dla nas, na pewno nie picie w naszym domu, mowisz zeby go nie zapraszać alkoholu do domu, często wyrzucam w złości butelki i mu mówię ze jak chce pić to prosze bardzo ale nie w domu..to co mam zrobic jak i tak nie słucha i przychodzi pijany to z reklamówka i co mam sie z nim kłócić zeby Wyszedl z domu? Człowiek pijany nie wie co robi. Tak jak pisalam ja Postanowilam po nowym roku po naszej rocznicy bo zamówiłam msze święta jesli do tego czasu nic sie nie poprawi to składam papiery separacyjne, moze to go przestraszy i zacznie działać a jak nie to juz nie wiem... Zastawienie obrączki w lombardzie to dla mnie jak zdrada.. Nie potrafię tego zrozumiec. Postaram sie jeszcze porozmawiać ze swoim księdzem z parafi moze On cos doradzi... Tobie Róża zycze tak jak i sobie wytrwałości, pozdrawiam
Anonymous - 2012-12-28, 14:13

Dziunia...... ja jestem alkoholikiem...trzeżwym alkoholikiem.
Może zrobić Ci sie przytkro na początku podczas czytania tego co napiszę......

Alkoholizm jest choroba ciała,duszy i umysłu.
Alkoholizm to choroba zakłamania i obłudy....jest choroba śmiertelną i nie uleczalną.
Co to znaczy...że pijąc alkoholik musi umrzeć przedwcześnie i to wcale nie znaczy ż e umiera na tzw' zapicie się".Umiera na zawał,wylew,żylaki przełyku,marskość wątroby,niewydolność nerek,ginie w wypadku samochodowym lub zamarza.
I to mniej istotne na co....
Z alkoholizmu nie można się wyleczyć.To jest coś podobnego jak alergia ale można z nim żyć długo i szcześliwie.
Alkholicy to najcześciej ludzie nadwarażliwi i nie potrafiący poradzić sobie ze sobą samym....ze swoimi uczuciami i emocjami,uciekający od siebie w alkohol.
Co można zrobić aby pomóc alkoholikowi???
Pozwolić mu zaliczyć jego DNO,totalny upadek.
To DNO można mu podwyższać dość skutecznie,ale trzeba robić to umiejętnie.Jak?
najlepiej pójść na mityng Al-anon (www.alanon.pl ) w swoim mieście lub na terpaię dla osób współuzależnionych.
Po co?
By poznać mechanizmy alkoholizmu i narzędzia jak pomóc alkoholikowi.
dziunia napisał/a:
fakt ze piłam to bylo zle, zrobilam to po to zeby on mial mniej do wypicia

no tak....nie jesteś w tym odosobniona.Wylewanie alkoholu ...też.
dziunia napisał/a:
Zastawienie obrączki w lombardzie to dla mnie jak zdrada..

Niekoniecznie....bo to tylko albo aż :przymus picia.
Ja Ci sugeruję pójście na mityng Al-anon lub na pierwszy z brzegu otwarty mityng AA.Tam spotkasz ludzi z podobnym do Twojego problemem a na mityngu AA trzewiejących alkoholików.
Można być alkoholikiem i szczęśliwym człowiekiem.

POgody Ducha

Anonymous - 2013-01-02, 16:45

Hejka Dziuniu :-D
Są już zapisy na 12 kroków.
Może masz ochotę się zapisać?
Pozdrawiam :-D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group