Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak przeczekać ból duszy ?

Anonymous - 2012-10-24, 22:19
Temat postu: Jak przeczekać ból duszy ?
Zacznę od tego , że jestem tu nowa jednak czytam to forum od kilku dobrych miesięcy. Jesteśmy po ślubie 3,5 roku. Kochamy się - dziś jestem tego pewna. Pobraliśmy się po niecałym roku znajomość pod presją mojego ojczyma , który nie jest osobą wierzącą. Mimo że w dniu ślubu nie byłam do tego przekonana bardzo kocham swojego męża i dziś nie żałuje ze jestem jego żoną. Dla niego zmieniłam całe swoje życie wyprowadziłam się z domu w wieku 20 lat do innego miasta , dojrzałam. Jestem młodą osobą w dniu ślubu miałam 21 lat , zawsze starałam się dbać o dom i męża. Problem tkwi w tym , że nie byliśmy nauczeni dialogu , dziś wiem że nigdy nie byliśmy dla siebie prawdziwymi małżonkami. Nie rozmawialiśmy o nas, nie modliliśmy się , nie uczęszczaliśmy na mszę. Moj mąż zawsze słuchał się swojej rodziny. Strasznie denerwowało mnie to , że gdy miał wolne a ja byłam w pracy nie potrafił usiedzieć w domu tylko uciekał do teściów.Nigdy nie obchodziliśmy rocznic, urodzi bo szkoda pieniędzy tak mówił. Nasz dramat zaczął się gdy mąż zmienił pracę. Wtedy nie było rozmów, tylko ciągłe krzyki, awantury , bałam się wychodzić z domu bo jak byłam u koleżanki na kawie i zadzwonił mąż to miał do mnie pretensje ze zamiast sprzątać latam po ludziach i wydzwaniał co godzinę, więc musiałam kłamać ze jestem w domu. Jego zdaniem powinnam pójść do teściowej na kawę ale nie potrafiłam się przemóc gdyż do dziś dnia jestem kimś gorszym niż druga synowa, teście nawet do nas nie przychodzą a u szwagierki są prawie codziennie. W każdej kłótni krzyczeliśmy ze żałujemy że jesteśmy małżeństwem , że chcemy rozwodu, ciągle słyszałam że moi rodzice są beznadziejni , że mąż ich nienawidzi.. Zaczęło dochodzić do tego , że jak mąż wracał z pracy do czystego domu i miał podany obiad potrafił wygarnąć ze sprzątam na odczep się bo tam nie przetarłam kurzu. i tak było przez rok. A czarę mojego żalu przelało to mąż kazał mi przenieść się na studia do miasta w którym mieszkamy ( wtedy nie miałabym możliwości widzieć się ze swoimi rodzicami bo tylko to że studiuję u nich w mieście pozwala mi się widywać z nimi )oraz jego zachowanie gdy obiecał mi ze się nie upije na rodzinnej i zawiezie mnie na pierwszy dzień studiów ( które następnego dnia rozpoczynałam) a on upił się specjalnie i zaczął wyzywać mnie i moją rodzinę przy wszystkich. Od tego dnia byłam między młotem a kowadłem. Rodzice chcieli bym była po ich stronie zakazali mojemu mężowi ze mną przyjeżdżać a on powiedział że nigdy do nich nie pojedzie. Każda strona chciała mnie a ja chciałam ich wszystkich. I tu zaczął się mój koszmar. Znienawidziłam męża. Zdradziłam go z kolego z którym wcześnie tylko rozmawiałam. Początkowo tego nie żałowałam. To co zrobiłam uświadomiłam mi nagła choroba męża i jego pobyt w szpitalu. Przyznałam się mu. To był ciężki okres dla nas. Ale chciałam dać mu wybór. Wybaczył mi. Pojechaliśmy na rekolekcje dla małżeństw i tam zrozumieliśmy jak daleko jesteśmy od Boga. Tam poczuliśmy miłość wśród prowadzących i uczestników. Poszłam do spowiedzi, przyjęłam Chrystusa i odnowiliśmy przysięgę małżeńską. Od tego wszystkiego minął rok. Od 9 miesięcy staramy się o dziecko ale niestety nic z tego. I tu nachodzą mnie okropne myśli, że to kara dla mnie. Złamałam przysięgę daną Bogu i mężowi i nie umiem z tym żyć. Codziennie zadaję sobie pytanie dlaczego jeszcze żyję ( tylu dobrych ludzi umiera a ja jestem złym człowiekiem) . Nie umiem z tym żyć . To była najważniejsza przysięga w życiu a ja nie dałam rady. Dziś jestem pewna kocham męża a moje życie nie miałoby bez niego sensu, codziennie się modlę do Boga za niego i dziękuję mu za to że mi go dał. Wiem , że to ja złamałam tą przysięgę i to wszystko jest moją winą.
Anonymous - 2012-10-24, 23:00

Tola121 napisał/a:
Od tego wszystkiego minął rok. Od 9 miesięcy staramy się o dziecko ale niestety nic z tego. I tu nachodzą mnie okropne myśli, że to kara dla mnie. Złamałam przysięgę daną Bogu i mężowi i nie umiem z tym żyć.

Witaj na forum Tolu. :mrgreen:

Proszę nie pisz bzdur, że brak potomstwa to jakas kara za popełnione grzechy. Jesli nie jest konsekwencją ( np, z powodu nabytej choroby) to raczej pomyśl o tym jak o zadaniu. Byc może w ferworze wszystkich wydarzeń małżeńskich i rodzinnych umyka wam coś niezwykle istotnego na co Bóg chce wam zwrócic uwagę, wszak Jego miłośc jest tak ogromna, że dla was i waszego potomstwa pragnie pieknej rodziny. Dość już zawirowan za wami, nie potrzeba nowych. Przemyśl na spokojnie całą sprawę, może trzeba wam jeszcze pomocy, nastepnych rekolekcji, uzdrowienia wewnetrznego, wybaczenia sobie samym waszych zachowań, wydoroślenia poprzez odpępowienie. Tolu przyczyn szukaj nie tylko w sobie ale w waszej małzeńskiej wspólnocie, a kiedy usuniecie przyczyny wtedy sie odblokujesz psychicznie i z pewnością Bóg pobłogosławi dzieciatkiem. Wszystkie jednak działania duchowo-psychologiczne warto prowadzić równolegle z diagnostyką zdrowotną ( zestaw badań dla Ciebie i męża) oraz zdrowym trybem zycia. Skupienie się tylko na braku zamiast pomóc będzie wzmagało stres, który nie sprzyja poczęciu.
Zachęcam Cie do poczytania na forum bieżącym i archiwalnym o małzeństwie, macierzyństwie, NPR itd. Myslę że wiele dobrego sie dowiesz i pisz o swoich bolączkach, dziewczyny-Sycharenki z pewnościa utula Twoje zbolałe serducho.

Trzymając się Chrystusa i Maryi jesteście z mężem na najlepszej drodze jaka mogliście wybrać jako małzonkowie. Teraz tylko podążajcie nią nadal udoskonalając swój małzeński dialog, a zobaczysz zmiany na lepsze. :mrgreen:

Anonymous - 2012-10-24, 23:09

Tola121 napisał/a:
tylu dobrych ludzi umiera a ja jestem złym człowiekiem) .
Tola takie obwinianie się teraz co by było gdyby nie ma sensu-Bóg jest miłosierny i prosząc o ąłskę w sakramencie pokuty napewno ją już otrzymałaś.pisząc ,ze jesteś złym człowiekiem - nic nie zmienisz na lepsze bo ty nie jesteś złą tylko to co uczyniłas(czyny) nie są godne pochwały ,lecz każdy z nas jest grzeszny,lecz ma szansę na zmianę w swoim życiu - TY też.
Tola
Tola121 napisał/a:
to wszystko jest moją winą.
- dlaczego całą winę przyjmujesz na siebie,każdy z was ma swój udział w tym co się stało i kazdy odpowiada za swoje czyny,maz też.Z wyżej opisanej sytaucji wynika ,że mąż tez popełnił wiele błędów.Teraz pozostaje tylko abyscie wspólnie kroczyli w dalsze życie z Bogiem- inaczej po prostu się nie da. :lol:
Tola121 napisał/a:
Dziś jestem pewna kocham męża a moje życie nie miałoby bez niego sensu, codziennie się modlę do Boga za niego i dziękuję mu za to że mi go dał.
- a to jest najważniejsze. :lol:
Anonymous - 2012-10-24, 23:12

Zachecam Cie też do biblijnej modlitwy małżeńskiej przed snem:

(4) Rodzice wyszli i zamknęli drzwi od sypialni. Tobiasz podniósł się z łóżka i powiedział do niej: Wstań, siostro, módlmy się i błagajmy Pana naszego, aby okazał nam miłosierdzie i ocalił nas. (5) Wstała i ona i zaczęli się modlić i błagać, aby dostąpić ocalenia. I zaczęli tak mówić: Bądź uwielbiony, Boże ojców naszych, i niech będzie uwielbione imię Twoje na wieki przez wszystkie pokolenia! Niech Cię uwielbiają niebiosa i wszystkie Twoje stworzenia po wszystkie wieki. (6) Tyś stworzył Adama, i stworzyłeś dla niego pomocną ostoję - Ewę, jego żonę, i z obojga powstał rodzaj ludzki. I Ty rzekłeś: Nie jest dobrze być człowiekowi samemu, uczyńmy mu pomocnicę podobną do niego. (7) A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości! (8) I powiedzieli kolejno: Amen, amen! (9) A potem spali całą noc.
(Ks. Tobiasza (w) 8:4-9, Biblia Tysiąclecia)

Anonymous - 2012-10-24, 23:55

Dziękuję za wsparcie.
kinga2 napisał/a:
Przemyśl na spokojnie całą sprawę, może trzeba wam jeszcze pomocy, nastepnych rekolekcji, uzdrowienia wewnetrznego, wybaczenia sobie samym waszych zachowań, wydoroślenia poprzez odpępowienie.
Próbowałam namówić męża na zwrócenie się do kogoś o pomoc jednak on uważa że jest wszystko dobrze , że mnie kocha i wybaczył mi całkowicie , więc nie chce na niego naciskać. On mówi , że teraz jesteśmy lepszymi ludźmi, że Bóg da nam dziecko bo wie , że teraz do tego dojrzeliśmy , że potrzebowaliśmy czasu i tej tragedii która nas spotkała aby dojrzeć to , że mamy siebie i Bóg chce byśmy byli razem. Nie byliśmy gotowi i w pełni przygotowani na małżeństwo jako sakrament. Dziś jesteśmy bliżej Boga , chodzimy do kościoła , do komunii i oboje uważamy , że gdyby nie sakrament nie bylibyśmy razem.
Mój problem polega na tym ze nigdy siebie nie zawiodłam. A teraz zwątpiłam w siebie jako w człowieka. Dziś staram się stanąć obok tego co nas spotkało i mam wrażenie , że to nie byłam ja , jakby ktoś mną sterował. I nie mogę uwierzyć , że złamałam coś co było kiedyś moją świętością. Ta przysięga nadawała sens mojemu życiu a teraz okazało się ze byłam za słaba by w niej wytrwać.

Anonymous - 2012-10-25, 00:23

Tola121 napisał/a:
Mój problem polega na tym ze nigdy siebie nie zawiodłam.

No cóż. Świadomośc tego, że jesteśmy jako ludzie grzeszni i słabi, że do końca siebie nie znamy i nie wiemy jakie będą nasze reakcje to wszystko zamyka się w w obrębie cnoty pokory. Poczytaj troche o tym, pomedytuj, to Ci pomoże uporać się z tą sytuacją i przebaczyć sobie. Wyznany grzech odpuszczany jest nam w konfesjonale, ale pozostaje rana duchowa i emocjonalna i nad nia trzeba popracować, pozwolić Jezusowi ja uleczyć.
Skoro mąz nie chce iśc po pomoc idź sama. Co w duchu weżmiesz to przyniesiesz obojgu. Możesz próbowac sam na sam z Bogiem, albo skorzystać z pomocy wspólnoty modlitewnej, może zaproś męża na Mszę z modlitwą o uzdrowienie, albo sama popros o modlitwę wstawienniczą. A najważniejsze spokojnie powiedz w modlitwie Jezusowi czego Ci brak, abyś spokojnie mogła przyjąć to co ma dla Waszego małzeństwa, macierzyństwo i ojcostwo naturalne, adopcję, a może sytuacja mieszana. Proś Jezusa o prowadzenie podczas Adoracji, a najlepszej Matce Maryi powierz swoje bolączki i obawy. Nikt nie miał tak nietypowej sytuacji macierzyńskiej jak Ona, więc nikt lepiej Cię nie zrozumie i nie poprowadzi. Zachęcam do codziennego odmawiania Rózańca św. i noszenia Cudownego Medalika. Na rozwiązywanie trudnych problemów najlepszym balsamem jest właśnie powierzenie ich Maryi. A swoją drogą zapoznaj się z programem NPR i może skorzystaj z porad doradcy rodzinnego-chrześcijańskiego. Warto zgłebić tę metodę bo niezwykle zbliża i spaja małzonków, gdy jest poprawnie stosowana, gdyz angażuje nie tylko żonę ale i męża w proces płodności miesięcznej kobiety. :mrgreen:

Anonymous - 2012-10-25, 00:40

Szukam cały czas doradcy rodzinnego - chrześcijańskiego ale nie jest tak łatwo a może to ja boję się wyznać komuś to co leży na moim sercu :-/ W każdym bądź razie wiem że Bóg jest ze mną bo gdyby go nie było pewnie nadal tkwiłabym w swoim grzechu i nie poszłabym do spowiedzi. Będąc na rekolekcjach nauczyłam się że małżeństwo jest darem chociaż czasem kłopotliwym ale zawsze darem więc wystarczy żeby go pielęgnować. Dziś wiem także , że małżeństwo sakramentalne musi opierać się na relacji z Bogiem gdyż tylko on daje nam siłę. Kiedyś będąc na mszy ksiądz powiedział , że Maryja jest matką i ona zawsze się za nami wstawi u Boga tylko trzeba ją prosić . Z perspektywy czasu wiem , że ona wysłuchała me błaganie gdyż w naszym małżeństwie jest tak dobrze jak nigdy wcześniej. Złożyłam drugą przysięgę przed Ołtarzem na rekolekcjach i w niej zamierzam wytrwać bo Jezus kazał upadającym powstawać. Bóg zapłać za Twoje dobre słowo dajesz mi nadzieję , że nawet tak błądzący człowiek jak ja ma jakąś szans na to by go od razu nie potępiano.
Anonymous - 2012-10-25, 00:49

Tola121 napisał/a:
Szukam cały czas doradcy rodzinnego - chrześcijańskiego ale nie jest tak łatwo

Tola doradca rodzinny jest jak spowiednik, co u niego jest powiedziane wpada jak w studnie, dlatego ważne jest aby to był chrześcijanin, a do tego wyznaje te same wartości i nie porani Cie bardziej niz juz to sie stało. Na naszym forum jest zestawienie poradni rodzinnych:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=1276
a jesli nic nie znajdziesz to podaj z jakiego rejonu jestes postaram sie jakoś pomóc cos znaleźć.

Anonymous - 2012-10-25, 01:00

Dziękuję. Zalazłam coś dla siebie. Mam nadzieję , że zbiorę w sobie tyle odwagi ale na pewno muszę prosić kogoś o pomoc nie mogę i nie potrafię tak dalej żyć. Nic mnie nie cieszy a codzienny płacz to już norma w moim życiu. Staram się sama sobie tłumaczyć ze to już za mną, że jest nam cudownie, że złożyłam przysięgę i w niej wytrwam, niestety to bardzo ciężkie. Przykre jest to ze tał łatwo zranić bliskich i siebie samego a rany tak długo się goją.
Anonymous - 2012-10-25, 01:06

Cieszę się, że coś znalazłaś. A dzis zanim pójdziesz spać poproś Jezusa i Maryję, aby dali Ci spokojny sen i pokazali droge do uzdrowienia.
I jeszcze jedno, nie zawsze płacz jest złym objawem. Czasem tak właśnie przebiega żal za grzechy i uzdrowienie. Duch Święty dotykając zranień daje nam łzy oczyszczrenia. Jesli zranienie było naprawdę głebokie to miłośc Chrystusa jaka Cie ogarnia przyniesie radość po dłuższym czasie, ale to będzie pełnia radości i wewnętrznego spokoju. Najlepiej porozmawiaj o tym ze spowiednikiem, on najlepiej wyczuje te łzy, czy jest to element uzdrowienia czy jeszcze skruchy i pokuty.

Anonymous - 2012-10-25, 04:31

Tak sobie siedzę i myślę , że czas na spowiedź generalną. Być może jeśli się do końca oczyszczę będzie mi lżej (ostatnia spowiedź była dość chaotyczna ze względu na nerwy) Mam nadzieję ze uda mi się wpaść do O. Jezuitów ( mam bardzo dobre wspomnienia ze spowiedzi na rekolekcjach )jeszcze w ten weekend a do tego mają spotkania dla trudnych małżeństw.

[ Dodano: 2012-10-25, 19:13 ]
Chciałam podziękować za wczorajsze wsparcie. Dziś obudziłam się z lżejsza duszą. Zawierzam wszystko Panu modląc się za swoją rodzinę. Musi być dobrze. Skoro tylu ludzi na tym formu ma taką wiarę nie może być inaczej.

Chwała Panu

[ Dodano: 2012-11-15, 17:45 ]
I stał się cud. Kilka dni temu okazało się że jestem w ciąży. Pan wysłuchał moich modlitw mimo tego ze tak bardzo go zawiodłam. Nie wiem jak mam mu dziękować bo nie jestem w stanie opisać słowami tego co czuję.

Anonymous - 2012-11-21, 19:49

Tola121 napisał/a:
I stał się cud. Kilka dni temu okazało się że jestem w ciąży. Pan wysłuchał moich modlitw mimo tego ze tak bardzo go zawiodłam. Nie wiem jak mam mu dziękować bo nie jestem w stanie opisać słowami tego co czuję.

Chwała Panu. Raduje się z Tobą i Twoim mężem. :mrgreen:

HALO SYCHARKI
będzie następne wymodlone sycharkowe dzieciątko, cieszcie się razem z nami.
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:


(46) [..] Uwielbia dusza moja Pana (47) i duch mój rozradował się w Bogu, Zbawicielu moim, (48) bo wejrzał na małość sługi swojej. Oto teraz będą mnie nazywać błogosławioną wszystkie narody. (49) Bo wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny i święte jest imię Jego. (50) Jego miłosierdzie zaś z pokole–nia na pokolenie względem tych, którzy się Go boją. (51) Ramieniem swoim moc okazał, rozproszył tych, co się wynosili w swym sercu. (52) Możnych usunął z ich tronów,a pokornych wywyższył. (53) Głodnych napełnił dobrami,bogaczy zaś z niczym odprawił. (54) Wejrzał na Izraela, swego sługę, przypominając [dawne] miło–sierdzie swoje, (55) jak to powiedział ojcom naszym o Abrahamie i o potomstwie jego na wieki.
(Ew. Łukasza 1:46-54, Biblia Warszawsko-Praska)

Anonymous - 2012-11-21, 20:19

:)
Anonymous - 2012-11-21, 21:36

Chwała Panu

Tola zapraszamy do róży różańcowej za nasze dzieci , też te jeszcze nienarodzone i te, które urodzą się po pojednaniu małżonków.

http://www.kryzys.org/vie...r=asc&start=182


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group