Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak pozberać się po tym wszystkim?

Anonymous - 2012-10-17, 12:35

.....
Anonymous - 2012-10-17, 13:43

Z domu go nie wyrzucam,ale to zaserwował mi i dzieciom po raz kolejny to szok!!! Ból nieporównywalny z niczym. Nie dałam rady tego sresu po raz kolejny znieść i sięgnęłam po leki bo zioła nie dawały rady, jestem bliska obłędu przez to wszystko. Dzieci mówią głowa do góry to ty jesteś najważniejsza. tato jak nabroił to niech to sam dźwiga to on jest wszystkiemu winien. Ja to wiem przez chwilę i dalej cierpię. Szok ,że można kogoś z kim się jest 27 lat po ślubie a 31 lat razem tak psychicznie wykończyć!

[ Dodano: 2012-10-21, 09:50 ]
Piszę i piszę i znowu piszę... Powiem tak po tym co zaserwował mi mąż na ten moment wiem że musiałam dosięgnąć dna ażeby się odbić. Nie wiem co się stało ale nie czuję już bólu ,żalu, zero zazdrości, uczuć po prostu nie czuję już nic! Uświadomiłam sobie że to nie ja mam problem, problem to ma mój mąż!Ja mam po mojej stronie dzieci, rodzinę, przyjaciół i znajomych i całe niebo aniołów, a mój mąż został z tym bagnem sam! Mieszkamy razem, nie wyrzuciłam Go z domu ale powiedziałam że nie chcemy go żeby był z nami tylko ciałem , jak się zakochał to niech idzie do niej i niech będzie szczęśliwy! Usłyszałam że przemyślał to wszystko i że tak naprawdę zrozumiał swój błąd i chce mieć rodzinę. A ja cóż w tym momencie wiem ,że musi chyba stawać na głowie ażebym mu mogła zaufać. Czuję taki błogostan i mam to wszystko gdzieś. Zaufałam i powierzyłam wszystko Bogu i to zapewne Bóg odebrał mi ten ból, dziękuję Bogu za wszystko! I tak naprawdę po 31 latach spędzonych razem poznałam kim jest mój mąż! Widzę że on męczy się bardzo, dzieci w dalszym ciągu nie odzywają się do niego, a ja piorę gotuję, jemu już nie prasuję, odzywam się ot tak jak gdyby nic , wczoraj poszłam na koncert sama, zapytałam czy idzie z nami,powiedział że nie bo nie jest tam mile widziany(dzieci były razem ze mną) Córkę namówiłam żeby odzywała się do taty, chłopcy są tak zranieni że powiedzieli NIE! Ot i co? Sam sobie zgotował taki los!

Anonymous - 2012-10-24, 15:39

Wspieram modlitwą i podbijam wątek.
Anonymous - 2012-10-26, 13:29

Jesteśmy razem w jednym domu, nie wiem ale mam wrażenie że on jest zakochany w niej jak mały chłopczyk a nie jak mężczyzna dojrzały ojciec trójki dzieci z siwymi już niestety włosami. Do dzieci się nie odzywa a ja jak zadzwonie to krzyczy . W związku z czym postanowiłam wyciszyć się. Gotuję, piorę to co robiłam to robię . Postanowiłam przeczekać. Myślę że jest mu wstyd bo dzieci są dorosłe i wygarnęli tacie co o tym wszystkim myślą.Do mnie powiedział że najgorsze co mogłam zrobić to to że wplątałam w to dzieci! Ja wplątałam? A przecież ty nie kawaler -powiedziałam. A to co odpowiedzialny ojciec tak się zachowuje.? Jedno czego nie mogę pojąć to to że byliśmy nierozłączną parą wszędzie i zawsze razem, a teraz jestem obwiniana o wszystko, bzdura totalna. Ale Pan Bóg o wszystkim zadecyduje, już nie wykańczam się nerwowo, , itak będzie tak jak będzie miało być...
Anonymous - 2012-10-26, 14:13

Lonia napisał/a:
o mnie powiedział że najgorsze co mogłam zrobić to to że wplątałam w to dzieci! Ja wplątałam? A przecież ty nie kawaler -powiedziałam.

skądś to znam. kiedy mój mąż zakochał się w koleżance z pracy i ja oficjalnie powiedziałam córeczce, że mama i, tata raczej nie będą razem, bo tata spotyka się z inną pania, to on też się na mnie wściekł, że córke nastawiam przeciw niemu... Śmieszni ci faceci, wiedzą, że robią źle, ale i tak zwalą wine na innych, nie na siebie. Oni chcą byc czysci.
Co do wyznaczania granic mi pomogło. Mój mąż wie, że odkryje kontakt z tamtą kobietą, to leci z domu, a ja wylatuje do Anglii. I z tego co wiem, to na pewno już od kilku miesięcy się z nią nie kontaktował... Zresztą zmienił pracę i się z nią nie widzi, a i ona miała go dośc, bo zachowywał się jak psychol. Wrecz ją nachodził... I wierze, że Bóg mi pokazuje drogę, którą mam dążyc. Nie sprawdzam, nie kontroluję... tak jak ty jestem spokojniejsza i widze, że mój mąż się stara... bardzo. Twój do tego też dojrzeje., chociaż jest starszy od mojego to wiem, jak to wygląda... facet zakochany w innej zawsze będzie dziwnie się zachowywał. jak dzieciak.
Zyczę powodzenia. Wspieram was :-D

Anonymous - 2012-10-26, 15:26

Bardzo przykre jest to ,że faceci zaczynają dopiero myśleć w chwili kiedy dokonają tylu zranień i w momencie kiedy sytuacja wydaje się już nie do wyjścia. Coraz częściej czuję że dla mnie mój mąż już staje się obojętny,ileż można znęcać psychicznie się nad żoną i rodziną? Ile razy można wybaczać? skoro on nie robi nic w kierunku zerwania tej znajomości. Fajnie było spotykać sie po kryjomu a teraz co? wstyd? Ja spaliła bym się ze wstydu gdybym najbliższym taki los zgotowała. A on obrażony na cały świat bo mu kochanicę słownie sponiewierali. Nie broni nas tylko jej, a to boli. Ja walczę o moich najbliższych jak lwica- całą sobą. No ale tak chcą ,tak mają...

[ Dodano: 2012-11-16, 15:17 ]
Nic nie można zrobić na siłę. to co będzie zależy tylko i wyłącznie od tego który ciągle jest w amoku. Kilka dni temu mąż jechał w delegację, chciałam jechać z nim , był bardzo z tego pomysłu niezadowolony, ale ja pojechałam , byłam spokojniejsza i nie domyślałam się cudów. Myślałam że będzie fajnie, razem we dwoje i co ?
Znalazłam u męża paragon że zakupił kartę na doładowanie. Znowu rozmowa i znowu pytania. Nie pomaga stawianie warunków. On z nią skończył ale jeszcze chce z nią porozmawiać. Jak tu ufać i zaufać takiemu ? Brakuje mi sił , tyle tylko że znalazłam ukojenie w modlitwie i tylko modlitwa pomaga mi to wszystko przetrwać. Prosiłam żeby wyrzucił tą kartę ale on nie bo ja mu niczego nie zabronię, jak zechce to itak zadzwoni ze zwykłego telefonu. Rozmowy na nic się zdają , No i jak postępować z takim?

[ Dodano: 2012-12-05, 16:12 ]
U mnie sytuacja wygląda jak wygląda. Mam wrażenie ,że do mojego męża powoli dociera co narobił nam i sobie. Zachowuje się inaczej, takie jest moje odczucie. Ja staram się do tych traumatycznych wydarzeń nie wracać i nie wypominam, zachowuję się jak gdyby nic się nie wydarzyło . Pomimo, że serce nieraz krzyczy z rozpaczy, pokazuję że jestem silna. Nie płaczę, nie pokazuję cierpienia, a w chwilach najtrudniejszych modlę się i to daje mi ukojenie. Kilka dni temu spotkałam się twarzą w twarz z " tą pięknością" a że nerwy dały znać o sobie podeszłam do niej i zapytałam: Masz mi coś do powiedzenia?!, a ona wystraszona odpowiedziała Nie. A ja do niej : a ja chciałam Ci powiedzieć że zniszczyłaś życie mi i moim dzieciom, masz tego świadomość?!Nie wiedziałaś że to jest mężczyzna który ma żonę i dzieci?! Usłyszałam od niej że mam wybujałą wyobraźnię i że to ja zniszczyłam dzieciom życie bo dowiedziały się o "tym draństwie" Zakończyłam z nią rozmowę , bo stwierdziłam że nie mam o czym z nią rozmawiać. Ale strach jaki w oczach miała to widok bezcenny. Ta kobieta do stracenia nie ma nic bo z mężem całe życie żyje byle jak, wierząca nie jest tak więc o czym mowa?Najbardziej dziwi mnie fakt iż mój mąż aż tak zwariował na stare lata . Na pewno było by mi lżej gdyby w naszym życiu coś układało się źle, ale tak nie było. Byliśmy nierozłączną parą , aż tu nagle "trach" i to jest to czego nie pojmuję, a na myśl o tym wszystkim robi mi się niedobrze. Czytam to forum ciągle i wiem że tylko dzięki tym wszystkim wpisom i opisom daję radę, nie jestem sama- wiem.Pozdrawiam


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group