Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Opuszczony przez Boga

Anonymous - 2012-10-06, 10:48

No to ja przez najbliższe 50 lat życia mam być sam ? Patrzeć jak moi znajomi zakładają rodziny i są szczęśliwi ?
Przez to, że mojej żonie się coś w głowie poprzestawiało i rozbiła naszą rodzinę(sąd orzeknie jej winę za rozpad) to ja mam być samotny do końca życia ?

Na tym polega polityka Boga ?

Jeśli na sądzie ostatecznym zarzuci mi to, że związałem się z drugą kobietą, powiem mu:

"a gdzie byłeś gdy Cię prosiłem o pomoc w uratowaniu mojego małżeństwa" ?

Anonymous - 2012-10-06, 11:31

:-|
Anonymous - 2012-10-06, 12:09

yorky napisał/a:
No to ja przez najbliższe 50 lat życia mam być sam ? Patrzeć jak moi znajomi zakładają rodziny i są szczęśliwi ?
Przez to, że mojej żonie się coś w głowie poprzestawiało i rozbiła naszą rodzinę(sąd orzeknie jej winę za rozpad) to ja mam być samotny do końca życia ?


To czemu wziąłeś ślub kościelny? Przecież przysięga w kościele obowiązuje

A. do śmierci
B. bez względu na to, co zrobi małżonek

Nie ma słów w przysiędze: obiecuję wierność, miłość - no chyba, że żona/mąż przestanie mnie kochać.

Czy ślub kościelny to imprezka z weselem? Czy zobowiązanie, jakie się z własnej nieprzymuszonej woli podejmuje?

Czemu Boga obwiniasz za swoje nieprzemyślane decyzje, które nie zostały poprzedzone refleksją, jakąś postawą, wiarą? To teraz Bóg winien, że z życia chcesz tylko czerpać i dostawać, bez żadnego poczucia obowiązku (np. wobec Boga) i że ślub wziąłeś ot tak, bez przemyślenia CO przysięgasz, jakby dla zabawy i na próbę?

No jeśli tak się to traktuje i nie widzi się głębi tego sakramentu, jego mocy i obowiązków z tego tytułu płynących, to czemu się dziwić, że rodzina się rozpada?

Jeszcze rozwodu nie masz, ale inne kobiety już zajmują Twoje myśli. Umiejące dojrzale kochać osiemnastolatki, które będą z Tobą przez najbliższe 50 lat.

No cóż. Czym się różni Twoja postawa od postawy Twojej żony? Tym, że ona to zrobiła jako pierwsza? Sobie dajesz prawo do poszukiwań, może żona miała takie samo podejście wcześniej - czuła się opuszczona, więc szukała.

Czemu to ona jest zaburzona emocjonalnie, a Ty nie - skoro podejście do miłości, kobiet, życia, przyjemności macie w zasadzie takie samo?

yorky napisał/a:
Jeśli na sądzie ostatecznym zarzuci mi to, że związałem się z drugą kobietą, powiem mu:

"a gdzie byłeś gdy Cię prosiłem o pomoc w uratowaniu mojego małżeństwa" ?


Jak już tak fantazjujemy, to może Bóg odpowie: no jak to, Synu, wszak dałem Ci przykazania i obietnice w zamian za rzetelne i szczere przestrzeganie tych przykazań, nagrodę za wierność. Dałem Ci różaniec, modlitwy, Sychar (:D), a Ty i tak robiłeś swoje, niecierpliwie, wyznaczając mi terminy, jakbym był chłopcem na posyłki lub czarodziejem. Dałem Ci tyle wskazówek, prosiłem o cierpliwość i zaufanie.
A Ty co? Byłeś żonaty i chodziłeś na dyskoteki, a z różańca chciałeś ugotować zupę. Ty decydowałeś, Ty wybierałeś swoje drogi i znałeś konsekwencje.

Yorky - dla kogoś, kto nie wierzy w życie pozagrobowe, to życie tu na ziemi stanowi wielką wartość. Przyjemności, rozkosze, życie łatwe, lekkie, bo w końcu "zycie ma się jedno i jest krótkie", tak?

Zgadza się. Ale po śmierci czeka nas wieczność, wobec której to krótkie kilkudziesięcioletnie życie jest mgnieniem oka. Jestem przekonana, że czułabym wielki żal do siebie stojąc przed Nim i widząc, jak NIEWIELE musiałam, żyjąc tak, jak On chciał, by potem być już zawsze z Nim.

Czy to takie wielkie wyrzeczenie pozostając wiernym mężem?

Czy gdyby żona zapadła w śpiączkę, też byś szukał osiemnastek i wielkiej miłości?
Żona zapadła w śpiączkę duchową, różnica od prawdziwej komy jest taka, że z tej duchowej może się obudzić i to szybciej, niż Ci się wydaje.

Szukasz dojrzałej miłości - a czy Ty potrafisz tę dojrzałą miłość dać?
Czy właśnie tak okazujesz dojrzałą miłość - szukając uciechy na dyskotekach i pławiąc się w podziwie dziewcząt, które mogłyby od biedy być Twoimi córkami?

A co z Twoją córką?
Przekazujesz jej obraz mężczyzny, jaki zakoduje i wniesie w swoje życie, w swój przyszły związek. Co jej przekażesz? Będziesz szczęśliwy widząc, jak nie potrafi ułożyć sobie życia? Już matka wtłacza jej chore zasady, chore wzorce.
Nawet na ojcu nie będzie mogła oprzeć swojej osobowości, swojego światopoglądu?
Bardzo mi jej żal, nic nie zawiniła, a bagaż, jaki wniesie w życie dorosłe jest okropny. :(

Jeżeli myśl, że do końca życia możesz zostać sam (kto powiedział, że dożyjesz osiemdziesiątki? Bóg zna Twój termin jedynie) jest dla Ciebie straszna - to czy to nie znak dla Ciebie, byś zastanowił się, czemu siebie nie kochasz, nie cierpisz, nie masz poczucia własnej wartości - że musisz szukać "szczęścia" w towarzystwie innych?
Jeśli Tobie jest z soba samym źle, to jak komuś może być z Tobą dobrze?

Anonymous - 2012-10-06, 12:19

Katarzyna74 napisał/a:
Jeśli Tobie jest z soba samym źle, to jak komuś może być z Tobą dobrze?
- a to sobie głęboko przemyśl i przestan oskarżac Boga bo On nie jest odpowiedzialny za twoje niedojrzałę błędy w życiu :!: :!:
Anonymous - 2012-10-06, 13:06

Oj dziewczyny a może Yorki lubi wchodzić do domu bokiem może bardzo lubi markę adidas lub coś w tym stylu. Yorki idź tą drogą znacznie powiększy się rodzina i będziesz miał duuuuuuuuuużo szwagrów gratuluję!!!

[ Dodano: 2012-10-06, 13:12 ]
A tak na marginesie myślisz że Bóg to jest chłopiec na posyłki, rozpieszczony dzieciuch tupie nóżkami ja to chce i muszę mieć. To nie św Mikołaj spełniający marzenia. A gdzie jest Twoja praca nad wszystkim?

Anonymous - 2012-10-06, 13:24

Cytat:
Obiecałem kiedyś żonie, że wytrwam w wierności do orzeczenia rozwodu.

A wcześniej przysięgałeś wierność i że nie opuścisz jej aż do śmierci.

Logiki w tym za grosz.... I dojrzałości też :-?

Nawiasem mówiąc symptomatyczne jest, że kiedy piszesz, że będziesz "szukać dziewczyny z którą spędzę resztę życia". Dziewczyny, nie - kobiety. Bardzo to chłopięco brzmi. I niedojrzale.

Anonymous - 2012-10-06, 15:40

Katarzyna74 napisał/a:
yorky napisał/a:
No to ja przez najbliższe 50 lat życia mam być sam ? Patrzeć jak moi znajomi zakładają rodziny i są szczęśliwi ?
Przez to, że mojej żonie się coś w głowie poprzestawiało i rozbiła naszą rodzinę(sąd orzeknie jej winę za rozpad) to ja mam być samotny do końca życia ?


To czemu wziąłeś ślub kościelny? Przecież przysięga w kościele obowiązuje

A. do śmierci
B. bez względu na to, co zrobi małżonek

Nie ma słów w przysiędze: obiecuję wierność, miłość - no chyba, że żona/mąż przestanie mnie kochać.

Czy ślub kościelny to imprezka z weselem? Czy zobowiązanie, jakie się z własnej nieprzymuszonej woli podejmuje?

Czemu Boga obwiniasz za swoje nieprzemyślane decyzje, które nie zostały poprzedzone refleksją, jakąś postawą, wiarą? To teraz Bóg winien, że z życia chcesz tylko czerpać i dostawać, bez żadnego poczucia obowiązku (np. wobec Boga) i że ślub wziąłeś ot tak, bez przemyślenia CO przysięgasz, jakby dla zabawy i na próbę?

No jeśli tak się to traktuje i nie widzi się głębi tego sakramentu, jego mocy i obowiązków z tego tytułu płynących, to czemu się dziwić, że rodzina się rozpada?

Jeszcze rozwodu nie masz, ale inne kobiety już zajmują Twoje myśli. Umiejące dojrzale kochać osiemnastolatki, które będą z Tobą przez najbliższe 50 lat.

No cóż. Czym się różni Twoja postawa od postawy Twojej żony? Tym, że ona to zrobiła jako pierwsza? Sobie dajesz prawo do poszukiwań, może żona miała takie samo podejście wcześniej - czuła się opuszczona, więc szukała.

Czemu to ona jest zaburzona emocjonalnie, a Ty nie - skoro podejście do miłości, kobiet, życia, przyjemności macie w zasadzie takie samo?

yorky napisał/a:
Jeśli na sądzie ostatecznym zarzuci mi to, że związałem się z drugą kobietą, powiem mu:

"a gdzie byłeś gdy Cię prosiłem o pomoc w uratowaniu mojego małżeństwa" ?


Jak już tak fantazjujemy, to może Bóg odpowie: no jak to, Synu, wszak dałem Ci przykazania i obietnice w zamian za rzetelne i szczere przestrzeganie tych przykazań, nagrodę za wierność. Dałem Ci różaniec, modlitwy, Sychar (:D), a Ty i tak robiłeś swoje, niecierpliwie, wyznaczając mi terminy, jakbym był chłopcem na posyłki lub czarodziejem. Dałem Ci tyle wskazówek, prosiłem o cierpliwość i zaufanie.
A Ty co? Byłeś żonaty i chodziłeś na dyskoteki, a z różańca chciałeś ugotować zupę. Ty decydowałeś, Ty wybierałeś swoje drogi i znałeś konsekwencje.

Yorky - dla kogoś, kto nie wierzy w życie pozagrobowe, to życie tu na ziemi stanowi wielką wartość. Przyjemności, rozkosze, życie łatwe, lekkie, bo w końcu "zycie ma się jedno i jest krótkie", tak?

Zgadza się. Ale po śmierci czeka nas wieczność, wobec której to krótkie kilkudziesięcioletnie życie jest mgnieniem oka. Jestem przekonana, że czułabym wielki żal do siebie stojąc przed Nim i widząc, jak NIEWIELE musiałam, żyjąc tak, jak On chciał, by potem być już zawsze z Nim.

Czy to takie wielkie wyrzeczenie pozostając wiernym mężem?

Czy gdyby żona zapadła w śpiączkę, też byś szukał osiemnastek i wielkiej miłości?
Żona zapadła w śpiączkę duchową, różnica od prawdziwej komy jest taka, że z tej duchowej może się obudzić i to szybciej, niż Ci się wydaje.

Szukasz dojrzałej miłości - a czy Ty potrafisz tę dojrzałą miłość dać?
Czy właśnie tak okazujesz dojrzałą miłość - szukając uciechy na dyskotekach i pławiąc się w podziwie dziewcząt, które mogłyby od biedy być Twoimi córkami?

A co z Twoją córką?
Przekazujesz jej obraz mężczyzny, jaki zakoduje i wniesie w swoje życie, w swój przyszły związek. Co jej przekażesz? Będziesz szczęśliwy widząc, jak nie potrafi ułożyć sobie życia? Już matka wtłacza jej chore zasady, chore wzorce.
Nawet na ojcu nie będzie mogła oprzeć swojej osobowości, swojego światopoglądu?
Bardzo mi jej żal, nic nie zawiniła, a bagaż, jaki wniesie w życie dorosłe jest okropny. :(

Jeżeli myśl, że do końca życia możesz zostać sam (kto powiedział, że dożyjesz osiemdziesiątki? Bóg zna Twój termin jedynie) jest dla Ciebie straszna - to czy to nie znak dla Ciebie, byś zastanowił się, czemu siebie nie kochasz, nie cierpisz, nie masz poczucia własnej wartości - że musisz szukać "szczęścia" w towarzystwie innych?
Jeśli Tobie jest z soba samym źle, to jak komuś może być z Tobą dobrze?






Ale mi dałaś...ale to dobrze. Cenię te wypowiedzi bardziej niż te pozytywne.

Anonymous - 2012-10-06, 17:31

Yorky a moze te kobiety, osiemnastolatki co Cie podrywaja to sponsora szukaja? Bo napewno nie meza na ktorego beda patrzec jak sie bedzie szybciej starzal od nich.
Anonymous - 2012-10-06, 17:34

yorky napisał/a:
Ale mi dałaś...ale to dobrze. Cenię te wypowiedzi bardziej niż te pozytywne.
- a czy wogóle miałes jakies pozytywne odpowiedzi :?: :shock:
Anonymous - 2012-10-06, 18:40

Ife napisał/a:
Yorky a moze te kobiety, osiemnastolatki co Cie podrywaja to sponsora szukaja? Bo napewno nie meza na ktorego beda patrzec jak sie bedzie szybciej starzal od nich.



Ha, ha, ha. Naprawdę myślisz, że 18-tka myśli o mężu ? W tym wieku liczy się raczej dobry sex :mrgreen:

Myślę, że tych 20-sto letnich chłopców mógłbym wiele jeszcze nauczyć :mrgreen:


Sponsora to szukała, ale moja żona. Znalazłem pamiętnik żony(jest teraz dowodem w sądzie), w którym jest napisane(napisane przed ślubem) min:


"Jestem z nim tylko dlatego,że ma dom i firmę, bo gdyby nie miał to nie byłabym z nim"


" Dzisiaj jest pierwszy dzień nowego roku. Jest u mnie Marek. Sylwestra spędziliśmy razem. Spać poszliśmy tak około 2.00. Noc była upojna, aż trzy razy, hurra.
W pamięci mam egzamin i Maćka, którego poznałam tydzień temu"..........itd
Z pamiętnika dowiedziałem się o ...[ciach]... żony w czasie naszego narzeczeństwa...


Myślę, że nie miałbym problemów z uzyskaniem stwierdzenia nieważności tego małżeństwa w Kurii Biskupiej. Może tak zrobie...Bo chyba w moim przypadku nie ma się już o co modlić...

Anonymous - 2012-10-06, 18:50

Yorki, wycięłam wulgaryzm. Proszę Cię, powstrzymaj tego typu słownictwo, przeciętnie domyślny człowiek wie o co chodzi, nawet jeśli ze środka słowa usuniesz literkę lub dwie.

yorky napisał/a:
Myślę, że nie miałbym problemów z uzyskaniem stwierdzenia nieważności tego małżeństwa w Kurii Biskupiej. Może tak zrobie...


Póki co jesteście sakramentalnym małżeństwem, dopóki nie zostanie dowiedzione inaczej.

Cytat:
Bo chyba w moim przypadku nie ma się już o co modlić...

A może.... o to aby otworzyć uszy, umysł i serce, aby usłyszeć co Bóg ma do powiedzenia w sprawie Twojego życia? :-D

Anonymous - 2012-10-06, 20:11

Yorki co Ty za szopki tutaj uprawiasz najpierw piszesz mam sen miękki ciepły głos mówi odzyskasz żonę i małżeństwo teraz piszesz to
yorky napisał/a:
Sponsora to szukała, ale moja żona. Znalazłem pamiętnik żony(jest teraz dowodem w sądzie), w którym jest napisane(napisane przed ślubem) min:
przecież wyraźnie dążysz Ty do rozbicia związku co za podpuchy nam tutaj dajesz? Co za zabawy tutaj uprawiasz? Dlaczego posługujesz się kłamstwami i półprawdami? ile spraw sądowych odbyło sie pomiędzy 20.09. a dzisiejszym dniem? I jak mogłeś przedstawić odnaleziony pamiętnik żony skoro nie mieszkasz z nią? Dlaczego o tym nie napisałeś w pierwszym poście? Nie uważasz, że za dużo w tym przypadku tych dlaczego?
Anonymous - 2012-10-06, 20:50

Tolek52 napisał/a:
Yorki co Ty za szopki tutaj uprawiasz najpierw piszesz mam sen miękki ciepły głos mówi odzyskasz żonę i małżeństwo teraz piszesz to
yorky napisał/a:
Sponsora to szukała, ale moja żona. Znalazłem pamiętnik żony(jest teraz dowodem w sądzie), w którym jest napisane(napisane przed ślubem) min:
przecież wyraźnie dążysz Ty do rozbicia związku co za podpuchy nam tutaj dajesz? Co za zabawy tutaj uprawiasz? Dlaczego posługujesz się kłamstwami i półprawdami? ile spraw sądowych odbyło sie pomiędzy 20.09. a dzisiejszym dniem? I jak mogłeś przedstawić odnaleziony pamiętnik żony skoro nie mieszkasz z nią? Dlaczego o tym nie napisałeś w pierwszym poście? Nie uważasz, że za dużo w tym przypadku tych dlaczego?



Nie oskarżaj mnie o kłamstwa, bo nie masz o moim życiu pojęcia !!!

Co myślałeś, że Ci będę przedstawiał dowody sądowe ?

Jeszcze Ci wszystkiego nie powiedziałem...Oprócz tego co tu pisałem żona szukała sobie faceta w serwisie randkowym badoo.com i Sąd z tego powodu już na pierwszej rozprawie dał jej do zrozumienia, że jest spalona.

Pamiętnik znalazłem jeszcze w czasie wspólnego zamieszkiwania. Nawet gdybym Ci tutaj wkleił skan tego pamiętnika to i tak byś powiedział, że to ja sam napisałem.

Kiedy zarządałem wyjaśnienia spotykania się w czasie naszego narzeczeństwa z innym facetem powiedziała mi w oczy, że dziecko nie jest moje !!!

Zabiła mnie tymi słowami, ale dziecko jest do mnie podobne(nawet stwierdzili to biegli z RODK) i jakoś z tym żyję.

Mimo tego, że się o tym wszystkim dowiedziałem wciąż ją kochałem i nadal kocham !!! A najgorsze jest to,że ja z tej chorej miłości nie potrafię się uwolnić...

Co miałem zrobić ? Złożyć wniosek o rozwód ? Czy wybaczyć ? No powiedz ?!!!
Wspólne dziecko, rodzina, miałem to rozbić ?

W pierwszym poscie pisałem,że się modlę o ocalenie małżeństwa bo kocham ją i dziecko. Ja naprawdę ją kocham. A w Sądzie się oczywiście bronię tymi dowodami. Ona na mnie nie ma nic oprócz swoich kłamst i świadków z jej rodziny...

Nie chcę się tutaj na tym forum wybielać,bo nikt nie jest doskonały, ale to nie ja jestem winny rozpadu tego małżeństwa.

Anonymous - 2012-10-06, 22:28

Cytat:
Mam już, albo dopiero 35 lat. Przede mną być może jeszcze z 50 lat życia. Chciałbym te życie spędzić przy kobiecie, która mnie naprawdę kocha. Z którą będę mógł porozmawiać, pojechać na wakacje, mieć plany na przyszłość. Chciałbym mieć jeszcze dzieci.
Yorky to abo kochasz żonę i chcesz odbudowy związku albo oglądasz sie za nastepną "dziewczyną" nie kobietą!!! Zastanów się co chcesz?

[ Dodano: 2012-10-06, 22:30 ]
yorky napisał/a:
Co miałem zrobić ? Złożyć wniosek o rozwód ? Czy wybaczyć ? No powiedz ?!!!
Wspólne dziecko, rodzina, miałem to rozbić ?
Jak dla mnie istnieje tylko jedna odpowiedź. A jaką drogę ty wybrałeś?

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group