Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Opuszczony przez Boga

Anonymous - 2012-09-20, 07:16
Temat postu: Opuszczony przez Boga
...To była piękna miłość. Niestety nie trwała zbyt długo. Po pięciu latach małżeństwa wszystko się zepsuło. Żona zaczęła nawiązywać niejednoznaczne kontakty z facetami przez internet, zaczęły się z tego tytułu awantury, no i od półtora roku nie mieszkamy już razem.
Wynikiem naszego małżeństwa jest córka, która bardzo cierpi z powodu rozpadu rodziny. Kiedy się rozstaliśmy coś we mnie pękło...Z twardego, przebojowego faceta zamieniłem się w kłębek nerwów. Nie wiedziałem co robić...Straciłem żonę, dziecko, wszystko. Wtedy pewnej nocy miałem bardzo wyraźny sen. Usłyszałem w nim bardzo wyraźny ciepły męski głos "módl się do niej, tylko Ona ci pomoże" Zrozumiałem, że chodzi o matkę bożą. Wtedy poraz pierwszy w swej bezsilności złapałem za różaniec. Uczyłem się rozważać jego tajemnice, ta modlitwa dodawała mi skrzydeł...Uwierzyłem, że dzięki niej mogę góry przenosić. Po dwóch miesiącach założyłem żonie sprawę o rozdzielność majątkową gdyż bez tego nie mogłem prowadzić swojej działalności gospodarczej. Na rozprawie tak zostałem zmieszany z błotem przez kobietę którą wciąż kochałem, że wtedy przyszedł chyba pierwszy poważny kryzys mojej wiary. Z racji tego, że mam niedaleko do Lichenia, pojechałem do bazyliki i tam wyrzuciłem swój różaniec w rozumieniu tego, że jest dla mnie nieskuteczny. Już tej samej nocy przyszedł kolejny sen. Znowu usłyszałem ten sam ciepły męski głos "odzyskasz różaniec i swoją żonę" Znów nabrałem nadziei. Kupiłem sobie nowy różaniec i kontynuowałem modlitwę z nadzieją, że może uda mi się ocalić swoje małżeństwo...Po kilku miesiącach miałem kolejny sen. Tym razem we śnie przedzierałem się przez kościół pełen ludzi w stronę ołtarza, a przed ołtarzem na podłodze ujrzałem potężnych rozmiarów monstrancję. We wszystkich sennikach piszą, że sen ten oznacza to, że "zostanę wystawiony na próbę życia" Po tygodniu od tego snu dostałem pozew rozwodowy. Nie znam słów, aby opisać te przykrości, których doznałem podczas spraw rozwodowych...Dzisiaj miałem 5 sprawę. Dzisiaj właśnie zrozumiałem, że jestem sam na tym polu bitwy. Już wiem, że małżeństwa nie uratuję. Za 7 tygodni Sąd orzeknie wyrok rozwiązujący to małżeństwo. Mimo tego, że biegli z RODK uznali u żony cechy zaburzonej osobowości(stan po przebytym wypadku) to i tak Sąd przyznał jej opiekę nad córką. Podczas dzisiejszej rozprawy zrozumiałem, że straciłem wszystko, żonę, córkę i wiarę. Półtora roku intensywnych, szczerych i pięknych modlitw i nic z tego nie mam. Modlitwy okazały się bez skutku dla mnie. Tyle obietnic w związku z odmawianiem różańca, tyle obietnic za odmawianie koronki do Bożego miłosierdzia(koronką też się modliłem) i zostałem na lodzie z niczym. Obietnice okazały się bez pokrycia, bezsilne i nieprzekładalne w życiu.
Z różańca ugotuję sobie teraz chyba zupę, bo nie zamierzam się już dłużej na nim modlić. Dzisiaj odrzuciłem złudną nadzieję, którą żyłem półtora roku. I jest mi z tym lżej. Wierzę i będę wierzyć w Boga, ale już nie będę go nigdy prosić o żadną pomoc. Najgorsze jest to, że skończę tak samo jak ten rozwodnik, który podczas swojego rozwodu miał Boga gdzieś, miał go za nic. Ja natomiast szczerze i gorąco prosiłem go o ratowanie naszej rodziny i tak samo skończę jak ten niewierzący rozwodnik...
Kiedyś po swojej śmierci, gdy stanę przed obliczem Jezusa zadam mu tylko jedno pytanie "Dlaczego"

Anonymous - 2012-09-20, 08:02

yorky napisał/a:
"Dlaczego"
Yorky nie "dlaczego" ale "po co"
Anonymous - 2012-09-20, 10:06

dużo w tobie żalu, to naturalne, gdy nie otrzymujemy tego czego pragnęliśmy w chwili, gdy już tego chcemy.
Nie chcę się "wymądrzać", więc tylko tak delikatnie napomknę, że odnoszę wrażenie, że ty tak mocno postawiłeś sobie za cel - odzyskać żonę, że nie dostrzegasz świata wokół siebie. Nie jesteś w stanie ocenić co dokładnie przyniosły ci modlitwy, bo ty widzisz jedynie swoją żonę, taki rodzaj uzależnienia - będę szczęśliwy, ale tylko wtedy, gdy ... . To troszkę takie warunkowe podejście do wiary i Boga.
Życzę pogody Ducha i polecam obejrzeć film "Siła spokoju".
Zainwestuj teraz w swój rozwój, bo to jest twój czas, dany, tak jak to Tolek napisał - po coś.
Pozdrawiam

Anonymous - 2012-09-20, 12:24

jeśli macie ślub kościelny to twoja żona będzie twoją żoną zawsze...
a co do córki, twoja córka będzie również twoją córką, niczyją inną.
uwierz mi że modlitwy Twoje zostały wysłuchane tylko Ty nie wiesz jaką drogę wybrał dla Ciebie Bóg. nikt tego nie wie. najgorzej jest się poddać zbłądzić i zwalić całą winę na Boga.
To nie Bóg kieruje w tej chwili decyzjami Twojej żony.
i uwierz mi wiem co mówie...to nie są puste słowa bo piszę z własnych trudnych doświadczeń których mam trochę na swoich barkach..
ale wiem jedno bez Boga jestem niczym, bez modlitwy szybko bym upadła i choć nie znam przyszłości to ufam że prawda zwycięży.

[ Dodano: 2012-09-20, 12:29 ]
i jeszcze jedno pytanie.. o jakich ty obietnicach piszesz??kto ci cokolwiek obiecywał???sugerujesz się snami, które są projekcją naszego umysłu????
a modlitwa nigdy na marne nie idzie. i nie wiesz co by było gdybyś właśnie przez te półtora roku się nie modlił tak gorliwie jak to opisujesz... nie wiesz.. i się pewnie nigdy nie dowiesz.
a chwile zwątpienia ma każdy z nas, człowiek jest tylko człowiekiem.
lecz się nie poddawaj i Boga nie obarczaj za to wszystko bo to ludzie ludziom zgotowali ten los....

Anonymous - 2012-09-20, 12:44
Temat postu: Re: Opuszczony przez Boga
yorky napisał/a:
"módl się do niej, tylko Ona ci pomoże"


Pomoże CI... Czyż Ty sam nie potrzebujesz pomocy?
Nie wyobrażam sobie dnia bez różańca. Tak wiele łask wyprosiłam za pośrednictwem Matki Bożej. Różaniec pomaga mi, a pomagając mi pomaga nam.
Tobie także polecam - mimo utraty nadziei...
Życzę Ci odzyskania pokoju serca.

P.S. Napisany post zniknął, ale ponawiam.

http://www.youtube.com/wa...re=results_main

Anonymous - 2012-09-20, 13:25

:-|
Anonymous - 2012-09-20, 13:39

Może to opuszczenie przez boga? A Bóg Prawdziwy chce przyjść właśnie teraz? Aby podać Ci rękę, przeprowadzić przez ten trudny czas... Czasem to Bóg milczący... Współcierpiący z człowiekiem... Takiego Boga szukaj - Boga ludzi dorosłych.
To doprawdy nierzadkie, że kiedy wszystko zdaje się nam walić na głowę, On wydaje się być nieobecny. Także mam za sobą takie doświadczenie.

Anonymous - 2012-09-20, 14:37

[ Dodano: 2012-09-20, 12:29 ]
i jeszcze jedno pytanie.. o jakich ty obietnicach piszesz??kto ci cokolwiek obiecywał???sugerujesz się snami, które są projekcją naszego umysłu????
a modlitwa nigdy na marne nie idzie. i nie wiesz co by było gdybyś właśnie przez te półtora roku się nie modlił tak gorliwie jak to opisujesz... nie wiesz.. i się pewnie nigdy nie dowiesz.
a chwile zwątpienia ma każdy z nas, człowiek jest tylko człowiekiem.
lecz się nie poddawaj i Boga nie obarczaj za to wszystko bo to ludzie ludziom zgotowali ten los....[/quote]



O te obietnice mi chodziło:


http://www.youtube.com/watch?v=adkPCNiicjE


http://www.youtube.com/watch?v=Rayzk3yZNn0




Pozdrawiam

Anonymous - 2012-09-20, 15:10

posłuchałam i już na wstępie masz słowo "odmawiaj nieustannie" a nie przez półtora roku...
jak widać przetłumaczyłeś to po swojemu...
i nie widzisz jak ty się sam w tym wszystkim pogubiłeś?
miłosierdzie Boże to nie spełnianie żądań życzeń według swojego widzi mi się.
przynajmniej ja to tak rozumiem.
a Ty jak to sobie przerobiłeś???
zachowujesz się jak dziecko rozkapryszone co nie dostało zabawki w pore...
przepraszam za to ostre porównanie, ale tak mi to wygląda.

[ Dodano: 2012-09-20, 15:18 ]
ps. to samo z różańcem. utknął Ci chyba tylko w pamięci punkt 11sty. i jak to nie zostało spełnione to już różaniec do garnka i zupa....
ech...
a może ten czas dany jest ci po coś?
po to by się zastanowić po co dlaczego i co dalej...
a nie
nie spełniło się więc adios amigos;-) i do wora wszelkie postanowienia.

i dobrze zostało tu napisane.. ty wiesz co będzie za 7 tygodni???
a skąd to możesz wiedzieć???
jesli miałbyś taką wiedzę to i wcześniej przewidzieć co cię czeka i temu zapobiec a jednak nie przewidziałeś..
więc trochę spokoju życzę i zwolnij tempo.. bo możesz pewne rzeczy po prostu przegapić

Anonymous - 2012-09-20, 17:48

Bóg nie opuszcza człowieka, to człowiek swoim zachowaniu sprawia,że Bóg niejako nie może się zbliżyć, inaczej mówiąc człowiek zamyka się, skupia się tylko na swoim bólu i nie dostrzega niczego.

Bóg zawsze wybawia, pomaga, ale często czyni to stopniowo, byśmy nauczyli się ufności, pokładania w Nim nadziei a więc i wiary w to,że on nas nie opuszcza.

Tylko Bóg jest w stanie Cię pocieszyć:
"Ja i tylko ja jestem twym pocieszycielem" (Izajasz 51,12)

Z "Naśladowania Chrystusa" Tomasz a Kempis:

"Moja obietnica nie okłamie nikogo.Kto mnie zaufał, nie odejdzie z próżnymi rękami.Co obiecałem, dotrzymam, co powiedziałem wypełnię, jeżeli tylko zostaniesz wierny do końca mojej miłości
Dwojako przychodzę nawiedzać moich wybranych:przez próbę i przez ukojenie"

"NIE MYŚL ,ŻE JESTEŚ OPUSZCZONY ZUPEŁNIE, CHOĆBYM CZASEM ZESŁAŁ CI CIERPIENIE ALBO ODMÓWIŁ UPRAGNIONEJ POCIECHY, BO TAK IDZIE SIĘ DO KRÓLESTWA NIEBIESKIEGO"


Bóg dał Ci życie, prowadzi Cie przez życie, On jest miłością, On robi wszystko byś się zbawił.

Augustyn Pelanowski w książce "Umieranie ożywiające" napisał:

"Bóg bowiem wykorzystuje każdą sytuację, aby tylko dotrzeć do naszego ducha i nie ma takiego wydarzenia, które byłaby dla Niego przeszkodą w obdarowywaniu nas miłością, a nawet nawracaniu tych, którzy nas skrzywdzili.Zdrada to najtrudniejsze miejsce w twojej historii zbawienia. W chwilach cierpienia, kiedy jesteśmy na samym dnie, nie dostrzegamy przyszłych radości.
Najistotniejsze jest ufać, że każdy rodzaj odtrącenia może stać się początkiem fantastycznego wybrania, o ile przezywamy je w Bogu".

Wszystko ma swój, określony przez Boga czas:
"Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham Cię" (Izajasz 49,8)

On Ci pomoże:
"Ja nie zapomnę o tobie" (Izajasz 49,15)

Miłość Boga nigdy nie zawodzi, nigdy!
"Kto we mnie pokłada nadzieje, wstydu nie dozna" (Izajasz 49, 23)

Czy dla życia wiecznego nie warto znieść wszystkich tych trudów?

Zwróć Bogu należne Mu pierwsze miejsce w swoim życiu.
Nabieraj sił w Jego miłości.
ZAUFAJ MU....

Bóg Cię kocha i chce żebyś był szczęśliwy, uwierz w Jego miłość.

Anonymous - 2012-09-20, 19:13

Witaj na forum
Cóż , moja historia powrotu do Boga i do sakramentu małżeństwa , biegła przez rozwód , o który ja wnosiłam.
prawie 6 lat po rozwodzie , 3 lata od mojego nawrócenia mąż wróciła do Polski i do domu po ponad 6 latach. Z Bogiem budujemy od nowa, tym razem na skale

http://www.kryzys.org/vie...der=asc&start=0

Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych

Pogody Ducha

i zapraszam do działu świadectw :lol:
a z innych działań
- jak daleko masz do najbliższego ogniska naszej wspólnoty ?
- przez Newsletter SYCHAR na konkretnej stronie ogniska, napisz wiadomość, ktoś się z Tobą skontaktuje
- już dzisiaj możesz nas znaleźć na skypie , i pogadać, dostać wsparcie
http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=84

"....Bóg przychodzi 15 minut za późno i zawsze zdąży.."

Anonymous - 2012-09-20, 19:19

yorky,
witaj na forum.

Chyba wiem o czym piszesz. Twoje problemy z uzyskaniem łaski o jaką się modlisz wynikaja z tego, że Bóg nie daje erzatzy tylko absolutnie dobry i kompletny produkt. :-D
A konkretnie. Najpierw to Ty bedziesz zmieniony przez Boga, a dopiero Twoje małzeństwo będzie uzdrawiane.
Zapewne modliłęś się o naprawę swojego związku według własnych wyobrażeń, ale Bóg moze inaczej je widzieć.WIekszość ludzi ma niezbyt kompletne lub zupełnie nieodpowiednie wyobrazenie o małzeństwie i dlatego sa kryzysy, do tego jeszcze kazdy z nas ma jakies niedoskonałości, które nie pozwalają nam budować małzeństwa które prowadzi do Boga. Zamiast porzucać rózaniec zastanów sie czemu tu trafiłeś? Maryja zawsze jest skuteczna.
Przyjmij przez chwilę takie założenie, że byc może masz luki w wiedzy o małzeństwie , męskości i kobiecości, że masz problemy, które tu sobie uswiadomisz i bedziesz mógł zlikwidować.Poczytaj forum. Zapewne coś Ci zaswita czemu tu jesteś.

Na początek odpowiedź czym jest małzeństwo chrześcijańskie:
http://www.youtube.com/watch?v=tOPPeFfj20E

A tu z jakiego powodu powinno sie wchodzić w związek małzeński:
(7) A teraz nie dla rozpusty biorę tę siostrę moją za żonę, ale dla związku prawego. Okaż mnie i jej miłosierdzie i pozwól razem dożyć starości!
(Ks. Tobiasza (w) 8:7, Biblia Tysiąclecia)
a tu masz rozwinięcie tematu i wyjaśnienie:
http://www.adoracja.bielsko.opoka.org.pl/sara.html

Naprawdę z serca zachęcam do trwania przy Maryi i wizyty w najbliższym Ognisku Sychar. :-D a wogóle zostań z nami na forum. :-D

Anonymous - 2012-09-20, 20:33

Z zewnątrz moja sytuacja podobna jest do twojej. Też się tyyyle modliłam i niby nic. Ale jakie nic ??? - przecież mam pokój w sercu, umiem cieszyć się z rzeczy niewielkich i z mojego związku z Jezusem...

Ja rozumiem, że Bóg nie daje mi tego czego chcę tylko to, co potrzebuję.
Nie zawsze to jest równoznaczne.

Anonymous - 2012-09-20, 21:18

Święte słowa Siostro. Ja zacząłem się żarliwie modlić, kiedy dowiedziałem się o zdradzie Żony.
Koronka do Miłosierdzia Bożego, to było moje odkrycie i trwa do dziś. Jezus zaczął mnie zmieniać. Na początek, uspokoił moje męskie "ego", dalej, zbił ciśnienie z 200/120 do 135, 85, potem pozwolił z modlitwą na ustach przespać pierwszą od 10 dni noc, zabrał mi pornografię, alkohol (zero), i dał zieloną herbatę, bez cukru. Bracie, schudłem 10 kilo w trzy tygodnie, i mam wreszcie prawidłową wagę. Czy dalej kocham moją Żonę? Życie bym za nią oddał, ale łatwiej jest umrzeć, niż żyć miłością ofiarną. Ta jednak nie ma definicji......tę poznasz przez osobisty kontakt z Jezusem. I jeszcze jedno, kiedy przychodzi zwątpienie....przypominam sobie jedną chwilę z naszego małżeństwa.....kiedy to oboje staliśmy w kościele w dniu naszego ślubu, czuliśmy głęboką wdzięczność do Boga za to że dał nam siebie....


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group