Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - zdrada żony?

Anonymous - 2012-08-11, 23:56

Andy2 napisał/a:
Byłem po południu w takim klubie dyskusyjnym, żeby trochę zająć sobie czas. Usiadła koło mnie, na kanapce, bardzo ładna i zadbana kobieta, na oko jakieś 33-35 lat, inteligentna (pisze w prasie i jakąś książkę), zgrabna, szczupła, opalona i nieprawdopodobnie pachnąca. No i tak siedziałem 3 godziny w aurze jej perfum, widząc zarys tych wszystkich zgrabności i parę razy miałem fantazje co by było. Nawet jakąś muszkę chciałem jej z nogi strącić, ale się powstrzymałem, bo właściwie może bym ją po tej nodze przez pomyłkę pogłaskał. Nie miałem wcześniej takich myśli przez tyle lat i chociaż świadomie wiem że to by było coś złego, to poczułem że chciałbym sobie na to pozwolić.
Może przez jakąś niechęć do mojej żony, rośnie we mnie coś takiego. Ale w końcu jest moją żoną i mam ją kochać.

z jednej strony jako facet napisze ci że zdrowa reakcja :mrgreen:
z drugiej nie będe się zbyt wiele rozpisywał bo dostałes juz powyżej wyczerpujaca odpowiedz...

ja dodam tylko to a może ta muszka była sztuczna i specjalnie by ...
no własnie co?
by skusic ;-) ;-)
żartuje oczywiscie -ale trzeba uważac Andy na podszepty(bo zły czas)
Ja chce napisac ci tylko cos innego,a gdybys tak w domu spojrzał na atrakcyjnośc,na kształty,na zapach i byc może wnikliwie poszukał tej muszki :-P

iles postów wczesniej rozpisałes sie jak atrakcyjną kobieta jest twoja zona...
Andy by nie wyszło to jak zawsze z tym hasłem...

cudze chwalicie swego nie znacie

dobranoc

Anonymous - 2012-08-12, 01:43

Malwina75 napisał/a:
Nie szukałam kochanków, najpierw potrzebowałam przyjaźni, towarzystwa, a potem były okazje i tyle. Mówiłam w myślach do męża "masz za swoje", byłam wściekła na niego za to, że z porządnej dziewczyny, jaką byłam, zrobił takie coś, zmusił do szukania miłości gdzie indziej, że nie chciał mnie słuchać, coś robić, by było nam lepiej razem.

Bardzo ci za podzielnie sie tym dziekuję, tak to też na rozum widzę, ale jakoś boli bardzo mocno, a to co napisałaś pomaga poczuć, jak to jest z drugiej strony, jak źle musiało być kobiecie w takim związku. I cieszę się że tu jesteś, bo to znaczy że można z tego wyjść, mam nadzieję że poskładacie to u siebie.

Malwina75 napisał/a:
To dobrze, że przeżyłeś tę sytuację w klubie dyskusyjnym. Dowiedziałeś się o sobie czegoś ważnego i być może będziesz bardziej wyrozumiały w stosunku do żony, która po prostu okazała się słabsza od Ciebie, ale miała dokładnie to samo myślenie. Kwestia tego, że ona poczuła to jako pierwsza, wcześniej.

Myślę że ona nie była słabsza, ja bym z takiego związku na jej miejscu dawno uciekł. A dzisiaj poczułem, jak łatwo mógłbym ją zdradzić, jakie to proste. Jak dzisiaj rozmawiałem z przyjaciółmi-zdradzaczami, to jej romansowanie mogło trwać nawet parę lat, były symptomy które opisali jako typowe dla zdrady (np. chodzenie wszddzie z telefonem, kasowanie smsów etc), zdołowali mnie trochę. Mam nadzieję że nie tak długo i że był tylko jeden facet, chociaż w sumie to nie ma aż takiego znaczenia.

Co do naszego związku - tak, jesteśmy małżeństwem sakramentalnym.
Ja się wyspowiadałem chyba 3 dni temu i codziennie jestem na Mszy Św i u komunii.

Norbert1 napisał/a:
iles postów wczesniej rozpisałes sie jak atrakcyjną kobieta jest twoja zona...

Jest to dla mnie najpiękniejsza kobieta na świecie, ma cudowne rzęsy, pachnące włosy które uwielbiam głaskać i dotykać i oczy w które mógłbym cały czas patrzeć i w ogóle tyle innych atrakcyjności w sobie, że na tym forum pisać nie będę.
Związek z nią i nasze dziecko to najlepsze rzeczy jakie mi się w życiu przydarzyły, niezależnie jak to się skończy.

Anonymous - 2012-08-12, 13:32

gogol napisał/a:
po prostu się gubię jak cię czytam- nawet nie chce mi się wierzyć ,że taki facet jeszcze może istniec ,któy traktuje swoją żonę jak włąsność- po prostu horror!!!!! a ty o tym piszesz tak po prostu z ogromnym przekonaniem ,ze robisz dobrze. Orsz czy ty myślałeś kiedyś tak na poważnie o terapii dla siebie??????


Jak to napisała Wiara47, wymiekam. Skoro jestem "horrorem". Tak pisze moderator na stronie katoickiej, wobec osoby potrzebującej pomocy, osoby zdradzonej poszukującej własnej drogi, próbującej coś zrobić z własnym małżeństwem... Nawet jeśli sie mylę, to ile miejsca zajmuję na Waszych stronach? Ilu Was jest, jak wnikacie w te dylematy, które są istotą tego forum? Nie macie innych soposbów wytłumaczenie komuś jego błędów? Tylko próba rzucenia na deski. Godol, w pewien sposób udało Ci się to. Czuję się przygnębiony, tracę wiarę w siebie, tracę wiarę w świat, w dobro. Wiem, że nie taka była Twoja intencja Gogol, ale tak jak doszukiwałaś się ciepła w moich wypowiedziach, postaraj się zrobić to w swoich. Nie będę ciągna tego dalej. Wiesz chyba o co chodzi i znasz cytaty na tę okoliczność.


wiara47 napisał/a:
Orsz jak Cie czytam to poprostu "wymiekam"....
Duzo rzeczy Ci sie poplatalo...jest cos niedobrego w Twoich radach, w tym jak
interpretujesz pismo swiete....gorsze moze byc jednak to , ze ktos moze
chciec skorzystac z Twych porad....az boje sie ....ile mogloby to przynies szkod...


Byłoby wspaniale, gdybym tylko mógł sięgnąć przyczyn takich Twoich odczuć, Wiaro.

Nie tylko Wy dajecie mi popalić. Norbet naprzykałd mnie ignoruje i trzyma się z dala jak od złego.
Malwinie radziłbym więcej pokory w wypowiadanu prawa do własnego ciała. Pewnym ludziom niektórych rzeczy nie wypada mówić, choćby odbyli największą pokutę i przeszli chwalebną drogę do stania się na nowo wiernym Dzieckiem Bożym. Ale znowu.... chyba tylko ja to zauważam?

Andy, poczekaj trochę na dalszą rozmowę ze mną. Ja musze ochłonąć. Zebrać się w sobie.

Anonymous - 2012-08-12, 13:53

Orsz pozwól, że wtrącę się do dyskusji.

Bardzo dziwnie pojmujesz Pismo Św. wybiórczo i w sposób jaki Tobie pasuje czujesz się urażony postawą niektórych osób na forum starających się wyjaśnić Twoje błędne myślenie o drugim człowieku. Żona nigdy nie była i nie będzie Twoją własnością jedność ciała polega na wzajemnym uzupełnieniu w akcie stwórczym w ten sposób Bóg podniósł człowieka prawie do swojej godności (zaznaczam prawie), i jak możesz traktować boską istotę jako swoją własność?
W jaki sposób chcesz aby Tobie tłumaczono błędy w myśleniu?
podpisuję się pod zdaniem Gogol pomyśl na poważnie o terapii. Zapiekłeś się w swoim bólu i promieniujesz na zewnątrz tym bólem.

Anonymous - 2012-08-12, 14:28

Może niech każdy z nas określi co znaczy owa "własność". Zresztą nie ja pierwszy użyłem tego określenia. Użyła go Malwina i owszem, zgodzę się z Tobą. To miało mieć wydźwięk pejoratywny. Jednak to co stanowi komunia małżeńska nie wiele chyba odbiega od tegoż właśnie określenia "własność". Oddanie się drugiej osobie w Sakramencie Małżeństwa jest dobrowolne. Oboje małżonkowie mają być sobie bezgranicznie oddani.
Jeśli uważacie, że jest to coś zupełnie innego, niż owa "własność", to wyjaśnijcie to.
Czy np. my nie jesteśmy własnością Boga? Czy nam to ubliżą, zagraża, gnębi, odbiera wolność? Czy jest ubliżające to, że ja chciałbym być własnością swojej żony, z wzajemnością? Gdzie tu ów "horror"? Bycie własnością w związku gdzie głównym źródłem jedności ma być miłość, nie jest niczym złym!
A znacie fragment Pisma Świętego, gdzie król bodajże Dawid, odebrał biedakowi jego jedyną własność, jego żonę? Żona przyrównana jest do owieczki.
Czepiacie się. Przyczyn nie znam. Tolek, piszesz, że ja się "zapiekłem". Czy to jest właściwy język? Czy to nie ma oznaczać coś złego. Czy nie za łatwo mnie osądzasz?

Anonymous - 2012-08-12, 15:11

Czy np. my nie jesteśmy własnością Boga?

Orsz
"posiadać Boga znaczy być posiadanym przez Boga". Łaska nie jest naszą własnością; to my dzięki łasce jesteśmy własnością Boga.

Anonymous - 2012-08-12, 15:20

Orsz napisał/a:
Nie tylko Wy dajecie mi popalić. Norbet naprzykałd mnie ignoruje i trzyma się z dala jak od złego.
Malwinie radziłbym więcej pokory w wypowiadanu prawa do własnego ciała. Pewnym ludziom niektórych rzeczy nie wypada mówić, choćby odbyli największą pokutę i przeszli chwalebną drogę do stania się na nowo wiernym Dzieckiem Bożym. Ale znowu.... chyba tylko ja to zauważam?


Jeśli jedna osoba zwraca mi uwagę na coś, a ja jestem przekonana, że się myli - robię swoje. Jeśli dwie - czuję pewien niepokój, ale to nadal nic wielkiego. Ale jeśli uwagę zwraca mi każda niemal napotkana osoba, zatrzymuję się i szukam w sobie przyczyny do braku zrozumienia. Może warto się zatem zatrzymać, skoro każdy coś do Ciebie ma - przecież nie jesteśmy dziećmi w podstawówce i nie rzucamy się na najsłabszego, by go dobić.

I jedna uwaga - Malwina wyznała tu na forum to, co wyznała - ale to nie powód do tego, by teraz miała pełzać przed ludźmi. Z tego, co pisała, wyspowiadała się, Bóg jej wybaczył, więc kim jesteś, by ją oceniać i ustawiać w szeregu? Zarzuciłeś Malwinie brak pokory, czy nie wiesz, że w ludziach nie lubimy takich cech, których nie lubimy u siebie?

Jeśli będzie łamała regulamin, nie martw się, Moderatorzy na pewno to zauważą i zwrócą jej uwagę. Tymczasem nie wyciągaj w ramach argumentu jej historii z pouczeniem, by znała swoje miejsce.

A co do tematu, własności itd...

Ciekawi mnie, czemu tylko tak o ciało swojej żony "walczysz", a co z jej duszą?
Nie jest ważne, że może na wiele miesięcy przed zdradą cielesną oddalała się od Ciebie, a Ty tego nie zauważyłeś? Bo póki czułeś "własność" ciała, reszta Cię nie zajmowała... tak przypuszczam. Czemu to ciało jest dla Ciebie tak ważne, że przesłania ducha Twojej żony? Jak myślisz - jak ona się czuje z tą myślą, że jest tylko ciałem? Bo czuje na pewno, jak każda kobieta, która próbuje "obudzić" męża, by zechciał spojrzeć na nią jak na człowieka, a nie ciało pomocne w domu.

Pismo Święte....heh. Pisane było w innych czasach, w innej kulturze. Przecież to oczywiste, że nie można dosłownie traktować każdego zdania tam zawartego. W czym tkwiłaby wtedy moc i siła tego Pisma, skoro nie miałoby znamion uniwersalności. A uniwersalność pozwala na dostosowanie treści do otaczającej rzeczywistości, bez zakłamania głównych treści.

Na własność można mieć przedmioty. Są Twoje, pewnie i nawet o nie dbasz (czyścisz i odnawiasz), ale to tylko przedmioty, więc nie mają uczuć. Nigdy żaden człowiek nie jest niczyją własnością. Nawet Bóg daje nam taką wolność, o jakiej nam się nie śniło. Nie rozumiem więc, czemu małżonek ma być ponad Bogiem w wymaganiach.

Bycie jednym ciałem w Biblii to bycie jednością wobec Boga. Bycie jednym ciałem nie oznacza prawa do własności.

I jeszcze takie pytanie do Ciebie, Orsz, czemu wywyższasz wierność ponad miłość, uczciwość małżeńską i bycie z małżonkiem do śmierci? Bo o to jedno się rozchodzi, a przecież przysięga składa się z kilku elementów.
Kościół tego nigdzie nie wyróżnia. A jeśli wziąwszy pod uwagę kolejność słów i na tej podstawie oceniać hierarchię, to najpierw przysięgamy miłość. Czy dlatego, że miłość nie jest namacalna, to jest mniej ważna? Czy Ty sam możesz powiedzieć o sobie, że w pełni trzymasz się przysięganych niegdyś słów i kochasz, tak jak powinieneś? Jeśli zaś nie, i przyznajesz sam przed sobą, że nie zawsze tak było i popełniłeś kilka błędów, czemu zatem nie dasz prawa żonie do popełniania tych błędów? Czemu brak miłości ktoś ma znieść z zaciśniętymi zębami i wytrwać, wybaczyć, a zdrada już jest niewybaczalna?

Anonymous - 2012-08-12, 15:38

Orsz napisał/a:
Czy jest ubliżające to, że ja chciałbym być własnością swojej żony, z wzajemnością?

W tym jak ty o tym piszesz - trochę tak, bo to jakoś na zasadzie "musi być ze mną", a przecież ma wolną wolę, wolną i do tego żeby zyc w grzechu. Spróbuj jej wybaczyć.

Anonymous - 2012-08-12, 15:47

Orsz napisał/a:
Tolek, piszesz, że ja się "zapiekłem". Czy to jest właściwy język? Czy to nie ma oznaczać coś złego. Czy nie za łatwo mnie osądzasz?
- użycie zwrotu zapiekłes się nie jest niczym złym orsz ,zapieczenie to po prostu stan ,który nie pozwala ci na zadną zmianę.czasami używami zwrotu,ze jakś częśc w maszynie zapiekłą się( umnie w domu tak słyszałam)czyli sama nie da rady się naprawić potrzebuje np.naoliwienia.orsz twoim naoliwieniem może być terapia ,która pozwoli ci poznać przede wszystkim samego siebie.
w programie 12 kroków często ,kiedy kroczący oburzy się lub poczuje się dotknięty przez zwrot prowadzacego mówi sie ,że dotkneło się jego problemu ,że to co boli to ejst właśnie do przepracowania do uzdrowienia- więc orsz nie buntuj się ,masz prawo czuć się jak czujesz bo nikt ci tego prawa nie odbierze- ale czy z takim stanem czujesz się dobrze,czy nie lepiej jak radzi ci tu wiele osób zacząć od włąsnej pracy nad sobą a nie dawanai sobie prawa do oceny uczynków twojej żony.czytajac twój wątek widzę ,że otrzymałeś bardzo duzo informacji i tylko wystarczy chcieć aby zaczęło się dziać lepiej ,lepiej a potem dobrze.
Napewno moim zamiarem nie było to abyś poczuł się dotknięty ,o horrorze pisałam ,ze to dla mnie horror a pisząc o sobie mam prawo wyrazac to co czuję- ty tez to czynisz ,chcesz rad ale zapewne tylko takich ,które by cię głaskały z włosem ale pod włos??????????
Katarzyna74 napisał/a:
Na własność można mieć przedmioty. Są Twoje, pewnie i nawet o nie dbasz (czyścisz i odnawiasz), ale to tylko przedmioty, więc nie mają uczuć. Nigdy żaden człowiek nie jest niczyją własnością.
- a to kolejna wypowiedż ,któa swiadczy o tym ,że to ty masz problem a ja jak inni i większość własnośc rozumujemy prawidłowo.orsz zyczę ci łąski pokory abys przestał widzieć zbło w oku blizniego a zobaczył swoją belkę ,która nie pozwala ci na akt wybaczenia w imię miłości do żony.Pozdrawiam i zyczę spokoju bożego w analizie swojego postępowania. :!:
Anonymous - 2012-08-12, 16:18

Napszę, krótko Katarzyno. Kiepsko wczytujesz się w to co piszę.
Wiele z Twoch pytan wynika z nieporozumień.

Wybaczyć można komuś kto żyje na drugim końcu świata. Z kimś kto jest obok nas każdego dnia, trzeba tworzyć wpólnotę. Z małżonkiem wspólnotę ciała. Tej wspólnoty ciała nie ma. To jest fakt, a Wy ciagle swoje, wybacz. Wybaczenie nie ma nic do tego faktu, który się nie odstanie.
pporzez wspolegliwość promujecie nieczystość. To mnie przeraża.
To wy wymagacie by człowiek, ten zdradzony postepował wbrew Bogu. Bóg nikogo nie przyjmie jak człowiek się nie nawróci. I każdy człowiek ma tak samo. Musi żyć w zgodzie z tym Boskim Prawem. Nie ma pojednania, nie ma jedności bez żalu i skruchy.
O doświadczenie moje i innych zdradzonych owej skruchy się rozchodzi. Ja muszę po ludzku doświadczyć nawrócenia mojej żony. Nie mogę dopuścić życia w kłamstwie. Nie dlatego, że nie chcę, że nie ufam Mu. Mam dany od Boga umysł i duszę. To one się buntują.

I powiem Wam coś. Teraz, od niedawna zaczałem czuć skruchę mojej żony, ale nie dzięki Wam tylko mojej determinacji, w tym co jest wvbrew Wam. Żona moja przytula się do mnie, ja do niej i pociesza mnie, po tym co przeczytałem tutaj. Przyznaje mi rację w tym sporze. Zawsze mi przyznawała racje :), ale teraz już wie, że to jest droga donikąd, takie przytakiwanie. Wierzę jej, bo długi czas po odkryciu zdrady była zadra między nami. Ona jest teraz prawie aniołem.

Tak Katarzyno, brak miłości jest stanem odwracalnym, grzech cudzołóstwa nie. I to nie tylko w małżeństwie. Osoby majace kontakty płciowe z innymi przed małżeństwem też pozbawiają się możliwości prawdziwej wspólnoty małżeńskiej. Nie jest tak?
To po co Pan Bóg dał nam 6 przykazanie?
I na to pytanie chciałbym usłyszeć odpowiedź od księdza, teologa, nie od Was. Potrzebuję autorytetu!

Anonymous - 2012-08-12, 16:53

Orsz, najlepiej ty sobie sam odpowiedz szczerze na pytanie, czy się zapiekłeś czy nie.
Nie chcesz być osądzany, a sam osądzasz innych.
Skarżysz się, że ktoś tu daje Ci popalić, że kieruje nieodpowiednie słowa w Twoim kierunku, mówisz o bezpodstawnych atakach, ale nie widzisz już swoich przykrych słów... Dziwisz się reakcjom, więc spróbuję Ci coś przybliżyć.
Przykro mi się zrobiło czytając Twoją wypowiedź, z której wynika, że kobiety są z natury jakieś... gorsze. Tym bardziej, że sama byłam zdradzana i nie przyszłoby mi do głowy pisać że "mężczyźni są tacy a tacy" bo gdzieś tak wyczytałam.Powiem Ci, jaki jest mój odbiór (jako kobiety) takich stwierdzeń typu "kobiety potrafia bardzo dobrze kłamać, być bardzo złe" albo" Myślę chyba przede wszystkim o kobiecie, bo mężczyzna nie powinien być tak głupi by wchodzić w romanse" Otóż czytając Twoje posty myślę sobie: Orsz mnie nie szanuje, z góry zakłada, że jestem jakimś podrzędnym rodzajem człowieka. W dodatku głupim i złosliwym.
Nie ja jedna to zauwazyłam, więc zamiast szukać dowodów na kolejny atak na Ciebie, wyciągnij z tego wnioski.
Skarżysz się na Gogola, że przez jej wypowiedzi tracisz wiarę w dobro, jesteś przygnebiony?
Więc z góry przepraszam, jeśli Cię to urazi, ale najpierw coś palniesz, a potem robisz z siebie ofiarę gdy ktoś zareaguje na Twoje słowa i wzbudzasz w rozmówcy poczucie winy.
Nie sądze, by ktoś pisał tu po to, by Cię pognębić. Od tego są inne fora, i gwarantuje Ci, że z nich wróciłbyś naprawdę zdruzgotany.
Dużo mówisz o ideałach. Świat idealny nigdy nie będzie, zona idealna nie będzie, Ty też nie, ani Twoje dzieci. Co zrobisz, jak Twój plan wychowawczy się nie powiedzie? Możesz sie na ten świat obrazić - tylko co dalej? Gorycz to straszna trucizna, od tego trzeba uciekać. (Co nie znaczy znieczulać).
Mnie się na początku wydawało, że całe moje życie to jedna wielka spektakularna porażka. A ja taka biedna skrzywdzona owieczka wśród wilków :-)
Na szczęście wyzbyłam się tego przekonania.

Pozdrawiam i życzę pogody ducha.

Anonymous - 2012-08-12, 16:53

Orsz napisał/a:
Ona jest teraz prawie aniołem.
- więc dlaczego u ciebie ciągle jakies dylematy? ja gdybym miała anioła w domu ,nie potrzebowałabym nawet
Orsz napisał/a:
To po co Pan Bóg dał nam 6 przykazanie?
I odpowiedz na to pytanie chciałbym usłyszeć odpowiedź od księdza, teologa, nie od Was. Potrzebuję autorytetu!
- w tym co napisałes jest dużo jak dla mnie sprzeczności. a tak naprawdę jako kobieta niewiele cie pojmuję ,moze dlatego ,ze jestes męzczyzną :lol: i patrzysz na wiele spraw inaczej !życzę ci większej wiary w twojego anioła i nie zmarnuj tgeo co juz masz.pogody ducha na dalsze dni. :lol:
Anonymous - 2012-08-12, 17:31

agni7 napisał/a:

Przykro mi się zrobiło czytając Twoją wypowiedź, z której wynika, że kobiety są z natury jakieś... gorsze. Tym bardziej, że sama byłam zdradzana i nie przyszłoby mi do głowy pisać że "mężczyźni są tacy a tacy" bo gdzieś tak wyczytałam.Powiem Ci, jaki jest mój odbiór (jako kobiety) takich stwierdzeń typu "kobiety potrafia bardzo dobrze kłamać, być bardzo złe" albo" Myślę chyba przede wszystkim o kobiecie, bo mężczyzna nie powinien być tak głupi by wchodzić w romanse" Otóż czytając Twoje posty myślę sobie: Orsz mnie nie szanuje, z góry zakłada, że jestem jakimś podrzędnym rodzajem człowieka. W dodatku głupim i złosliwym.


Poczytaj, posłuchaj sobie o różnicach między kobietami, a mężczyznami. Obiektywnie jesteśmy bardzo różni.
"kobiety potrafią bardzo dobrze kłamać, być bardzo złe", a pamiętasz co napisałem dalej? Napisałem to, bo niektórym się zdaje, że kobiety nie potrafią kłamać, nie potrafią być skrajnie złe. Ja tego doświadczyłem od mojego anioła. Na dwa tygodnie przed jej zdradą przyłapałem ją w niewyłączonym telefonie jak rozmawiała o mnie ze znajomym sobie mężczyzną. Podsłuchiwałem, myślałem, że to kochanek. Byłem w szoku. Po kilku godzinach wróciła i ja się pytam, co robiła. A ona, że była na spacerze nad rzeką. I tak mnie przekonywała, że ja jej prawdzie uwierzyłem. zacząłem się zastanawiać, czy to co słyszałem, nie było złym snem. Bo blisko godzinnych naciskach przyznała się, że była na kawie z kolegą, którego przypadkiem spotkała. Po dalszej blisko godzinnej rozmowie, w między czasie ja jeszcze musiałem na spacer pójść, przekonała mnie, że to prawda, że to nie kochanek. Rozmawialiśmy o tym czym jest prawda w małżeństwie, przytulaliśmy się i ona zapewniała, że już nigdy okłamywać mnie nie będzie. Po kilku latach, gdy wyszła jej zdrada na jaw okazało się, że te wszystkiej jej ówczesna zapewnienia były tylko po to bym ja się nie dowiedział o jej planowanych spotkaniem z kochasiem, podczas którego mnie zdradziła.
Tak więc widzisz, jakie kobiety potrafią być. Sprytne, wyrachowane, przebiegłe, podstępne, złe. Potrafią, nie wszystkie są. I ty zapewnie Agni7 najlepiej to wiesz, skoro tak protestujesz i tak to Cię zabolało. Widzę, ze ewidentnie to zdanie dotyczyło tych innych kobiet, a nie Ciebie i innych dobrych, wiernych, cnotliwych, pobożnych.
Przepraszam za to nieporozumienie.

" Myślę chyba przede wszystkim o kobiecie, bo mężczyzna nie powinien być tak głupi by wchodzić w romanse"
To zdanie mówi tylko tyle, że o wiele więcej rozsądku, mądrości wymagam od mężczyzn. Kobieta, źle wychowywane, będąca pod złym wpływem otoczenia łatwiej ulega zepsuciu. Kobieta jest bardziej emocjonalna. Jej zachowanie w o wiele większym stopniu wynika z uczuć.
U mężczyzny jest inaczej. Mężczyzna wie po co dane rzeczy robi. Dlatego nie wierzę w tłumaczenia mężczyzn, że zostali uwiedzieni. To bujda. Oni tego chcieli. Mężczyźni w pełni są odpowiedzialni za swoje czyny, robią je z większym wyrachowaniem. Mężczyźni o wiele częściej są źli.

Adni, zamiast zastanawiać się by nasze plany wychowawcze legły w gruzach, róbmy wszystko by do tego nie doszło. I po to ja tu jestem. Ja chciałbym wam wykazać, że niektóre elementy postrzegania małżeństwa, kryzysu, pojednania, winy, zadośćuczynienia jakie tu prezentujecie uważam za złe. Uważam, ale poszukuję prawdy. Widzę nieporozumienia i chciałbym je wyjaśnić. O dużą stawkę chodzi. O Prawdę, o nasze dzieci...

Anonymous - 2012-08-12, 17:43

Orsz napisał/a:
Wybaczyć można komuś kto żyje na drugim końcu świata. Z kimś kto jest obok nas każdego dnia, trzeba tworzyć wpólnotę. Z małżonkiem wspólnotę ciała.

Skąd ty takie teksty bierzesz :?: Trzeba najpierw wybaczyć, a potem tworzyć wspólnotę, najlepiej ducha a potem ciała. A ty piszesz bardzo wprost że chcesz ją mieć w łóżku - i właściwie tylko to.

Orsz napisał/a:
Wybaczenie nie ma nic do tego faktu, który się nie odstanie.

Do samego faktu nie, ale ma dużo do tego co z tym faktem z robimy:
"Jeśli nie uda się nam wybaczyć ani zaleczyć życiowych ran, nasz związek z Bogiem, z innymi ludźmi i z samym soba ulega osłabieniu" [O. Tobin, Jak przebaczyc sobie i innym]

Orsz napisał/a:
Ja muszę po ludzku doświadczyć nawrócenia mojej żony. Nie mogę dopuścić życia w kłamstwie. Nie dlatego, że nie chcę, że nie ufam Mu. Mam dany od Boga umysł i duszę. To one się buntują.

Usiądź za jakiś czas spokojnie i przeczytaj to co napisałeś. Od Boga mamy dużo więcej, także wolną wolę, do czynienia dobrych i również złych rzeczy, jeśli tak wybierzemy. Ty chcesz te wolę swojej żonie zabrać - i tu działasz wbrew Bogu i jego prawom, tak ja to widzę.

Pod tym wszystkim co piszesz wydaje mi się że masz jakieś kolosalne problemy emocjonalne. Może ktoś cię kiedyś kaleczył, a ty przestałeś czuć, żeby to przeżyć? I chwytasz się jakichś prawd bo inaczej nie potrafisz widzieć i rozumieć świata, bo ci się wszystko rozsypie? Nie piszesz o tym - czy wypłakałeś tę krzywdę od żony, czy to jakoś przeżywałeś poza tym, że ona ma się nawrócić, zrozumieć i być twoja?

Orsz napisał/a:
I powiem Wam coś. Teraz, od niedawna zaczałem czuć skruchę mojej żony, ale nie dzięki Wam tylko mojej determinacji, w tym co jest wvbrew Wam. Żona moja przytula się do mnie, ja do niej i pociesza mnie, po tym co przeczytałem tutaj. Przyznaje mi rację w tym sporze. Zawsze mi przyznawała racje :), ale teraz już wie, że to jest droga donikąd, takie przytakiwanie. Wierzę jej, bo długi czas po odkryciu zdrady była zadra między nami. Ona jest teraz prawie aniołem.

A ja widziałem, jak świstak zawija w sreberka... poważnie, w tv dawali.
Skąd wiesz z czego się bierze takie jej zachowanie?
Był tu kiedyś taki przypadek parę lat temu, że się czyjaś żona taka miła zrobiła, potem okazało się że z kochankiem jej się akurat nie układało.

Orsz, przeczytaj sobie to co piszesz, słowo po słowie:
- przyznaje mi rację w tym sporze
- zawsze mi przyznawała rację
- teraz już wie, że to droga donikąd, takie przytakiwanie
Ja z tego rozumiem, że przyznając ci teraz rację jest na drodze donikąd, zgadza się?
Czyli w zasadzie mówi ci to, co całe forum.

Co do Zasad - ty masz 100% racji i tu nikt z tobą w tym względzie nie polemizuje.
Tylko nie w taki sposób, nie na siłę, nie przymusem, bo sam Bóg pozwala nam błądzić.

[ Dodano: 2012-08-12, 17:48 ]
Orsz napisał/a:
Sprytne, wyrachowane, przebiegłe, podstępne, złe

"Bo to zła kobieta była" - teraz już jasne.
A co ty robiłeś że tak ci kłamała? Czego jej nie dałeś, czego szukała w tamtym związku, czego jej aż tak brakowało że zdecydowała się zdradzić?
No Orsz, wal tak szczerze, po męsku, chyba że nawet tego nie wiesz?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group