Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Jak uratowac takie małżeństwo?

Anonymous - 2012-08-05, 23:09

MonikaMaria3 napisał/a:
Co do wyboru... Ja byłam słusznie przekonana. Facet 21 lat. bardzo odpowiedzialny. Nie palił, nie pił, był nad wyraz uprzejmy i czuły... sam potrafił wyremontowac mieszkanie, podłączyc wode, prąd... Z wielkim szacunkiem odnosił się do matki. Z wielkim szacunkiem traktował mnie. Potrafił codziennie jechac autobusem godzine, bym wracając z popołudniówki nie musiała wracac sama. Nalegał na codzienne spotkania, spedzaliśmy po kilkanascie godzin dziennie. Troszczył się o moje samopoczucie, duzo rozmawialiśmy był wręcz idealny... nawet chciał pracowac jako wolontariusz. Moi znajomi go uwielbiali. I to trwało dwa lata, nie jeden tydzień.


chcesz powiedzieć, że coś go zmieniło bo raczej nie chcesz przyjąć że twoje wyobrażenie o nim było złe... kiedyś odnosił sie z szacunkiem do ciebie, matki dziś mówi obelgami, nawet w strone matki....ona przecież nic złego mu nie zrobiła, na ciebie może byc zły, bo zazdrosna jestes, nie odpowiadasz mu dlatego szuka romansów....ale zmiana nawet w kierunku zatracenia szacunku do matki....nie! to tak nie działa. Twój mąż był zawsze taki, tylko ty widziałaś go innym. A grać wspaniałego rycerza przed ślubem to większość potrafi, niestety w zetknięciu z prawdziwymi obowiązkami jakie niesie codzienność i proza życia w małżeństwie to już co innego. Niedojrzałość choćby we sposobie zakończenia pracy to nie wynik zmiany nagłej jaka nastapiła trakcie związku, brak moralnych zasad, wikłanie sie w romanse, próba oferowania trójkącika jak to piszesz to szczera prawda o twoim mężu jaką dowiadujesz sie dopiero jak poznajesz go coraz lepiej.... a nie że sie zmienia, ty go widzisz teraz takim jaki jest naprawde. Akcepacja może być rózna, bo cżłowiek różni sie w swoich potrzebach ale pewne rzeczy, pewne zachowani jednak wychodzą poza krąg akceptacji... choć zdarzają sie jednostki lubiące podobne style życia...

Anonymous - 2012-08-06, 00:08

Moniko, tak trzymaj - decyzje, zdecydowana miłość, zdecydowane kroki. Skoro mąż był taki przed ślubem, tzn. że Cię kochał - jest szansa, że jak poczuje, że coś traci, to się opamięta.
Ale, tak jak słusznie napisała bywalec - zrób to nie tyle dla niego, by odzyskać jego miłość. Sama musisz być o tym bardzo mocno przekonana, że robisz to dla siebie, dla dziecka. Jego reakcje mogą być różne, ale Ty musisz być tak przekonana do tego, co postanawiasz, że żadne z jego reakcji tak naprawdę nie są dla Ciebie ważne, lepsze czy gorsze - po prostu są, a Ty i tak robisz to, co dyktuje Ci miłość Boga, miłość siebie i małżonka. Modlę się dużo za Ciebie ;) dasz rade

Anonymous - 2012-08-07, 08:43

Chyba jeszcze za wcześnie o tym pisac, ale wydarzył się mały cud. Wczoraj mąż zaczął mówic o tamtej kobiecie.... Zaczął opowiadac o tym jak to było, jak się zaczęło... jak to przebiegało. Prosił bym zadawała mu pytania, on odpowiadał, ja słuchałam. To było dziwne uczucie, praktycznie bez pożywki, bo spotkali się tylko raz i wtedy doszło do pocałunku. Potem tylko ze sobą pisali, widywali się w pracy on jej się narzucał, ona coraz bardziej go unikała. Powiedział, że to nie była miłośc... To było zauroczenie. Z jego i jej strony... Oboje czuli się zaniedbani w swoich związkach, A jak to powiedział Tomek: "Wiesz, zawsze byłem nieśmiały co do kobiet. ( prawda, pamietam to), ale kiedy tamta pierwsza zwróciła uwagę na mnie, to poczułem, że mi wolno... Potem zaczęło się. Co rok jakaś koleżanka, głupie smski, flirty... I potem ta ostatnia, w której się zauroczył. I ja, coraz bardziej egoistyczny, chcący miec żonę i kochankę... Na szczęscie nie została kochanka. I się skończyło, tylko nie tak miało byc... Nikogo nie miało to skrzywdzic
Podziękowałam mu za to, co powiedział. Wiem, że było mu trudno i dziś o to się spytałam. On odparł słowami, w które tak bardzo chciałabym wierzyc.... Ale jeszcze się boję. Brzmiały tak:
JEST MI TRUDNIEJ O TYM MÓWIC, BO TERAZ WIDZĘ JAKIE TO BYŁO GŁUPIE I NIEPOTRZEBNE... A ZARAZEM ŁATWIEJ, BO JUŻ SIĘ WYLECZYŁEM

Anonymous - 2012-08-07, 14:06

Super.
Pamiętaj jednak, że jeszcze długa droga przed nim, on może jeszcze sobie z tego nawet nie zdaje sprawę. Wspieraj go, gdy dobrze robi - mężczyzna tego potrzebuje :) Ale dalej bądź stanowcza i nieustępliwa, gdy chodzi o grzechy przeciw małż. zwłaszcza.
Dalej mocno pamiętam w modlitwie.

Anonymous - 2012-08-09, 09:11

Już nie wytrzymam, nie mam sił.
Wczoraj mąż pojechał po siostrę do pracy, wrócił późno i jak zwykle stanął na klatce. Kiedy otworzyłam drzwi, zobaczyłam go blisko jednej z tych dziewietnastolatek. Owszem, przyszedł do domu, ale od razu był wsciekły... A jak on jest wściekły, to i mnie zaraz bierze. Zaczęłam znowu prowadzic monolog, że robi ze mnie wiedxme, bo wcale go do domu nie wołałam, tylko nie dał mi znaku, że już jest. Martwiłam sie. W końcu spóźnił się prawie godzine. I zaczęło się. Chciałm, mu tylko przekazac, że potrzebuję jego uwagi, a wtedy nie czepiałabym się tak mocno... Bo ciągle nie czuje, że jestem dla niego wazną osobą. Mąż zacząl się, bz słowa, ubierac. Próbowałam go powstrzymac, bo bałam się, że o 1 w nocy pójdzie na klatkę i zaś będzie pił z dzieciakami. Nie uwierzycie.... Zaczęliśmy się szarpac. On chciał wyjśc, ja go powstrzymywałam. Uderzył mnie w rękę i się nasłuchałam jaka to ja szmata pier....ta jestem. szarpalismy się tak z 15 minut. On używał siły i ja jej używałam... jak mógł tak robic swojej kobiecie? W końcu usiadł i jak zwykle zaczął milczec obrażony na mnie śmiertelnie. Powieział, że on tylko chciał po piwo jechac do nocnego... ja mu na to, czemu nie powiedziałeś. on mi A co ty, moja stara jesteś, że muszę ci się tłumaczyc?
Dzisiaj sprawdziłam jego telefon... Po długiej przerwie. Miał numer prawdopodobnie od jednej z tych lasek... Tak wynikało z rozmowy i smsów, jakie pisali. Nie było tam nic złego, ale sam ten fakt, że wziął ten numer... jeszcze muszę to sprawzic, ale jeżeli to numer od jednej z tych dziewczyn, ja nie widzę dla nas szans... Znowu będzie to samo. Mąż za wzystko wini mnie... Za to, że się zmieniłam.... Ale nie pomyslał, że zmieniły mnie jego zdrady i obojetnośc wobec mnie....
I dalej nie chodzi na pocztę. Prawdopodobnie już ma dyscyplinarkę.... Ale nie chce o tym rozmwaiac.
Nie mam sił i nerwów do niego. Poprosiłam o pomoc jego mamę. Mąż powiedział mi, że byłby najszczęśliwszy, gdybyśmy od niego z córeczką odeszły.... Już naprawdę nie mam sił. nawet jego mama, choc sercej jest za nami, to nie pomaga. A mąż nazadną terapię się nie godzi, bo twierdzi, że to ja mam coś z głową, nie on. Z nim jest ok.
Co mama robic? naprawdę nie mam sił....

Anonymous - 2012-08-09, 12:08

Co tu napisać, skoro tyle już zostało Ci napisane (i na forum i prywatnie), a Ty zachowujesz się jakbyś tu nigdy nie była. Ale jesteś już długi czas.... I widocznie masz to forum i jego rady za nic. Znów zrobiłaś wszystkie możliwe błędy by nie uzdrowić chorej sytuacji i odsunąć męża od siebie. Nie radzisz sobie z najprostszymi rzeczami, jak złość męża. Potrzebujesz pomocy psychologa.
Wybacz, ale mam wrażenie że to jakiś troll internetowy podpuszcza innych, bo po tylu radach i rozmowach nie wyobrażam sobie, by ktoś nadal tak się zachowywał. Ale jeśli faktycznie tak jest, to pomoc zewnętrzna jest Tobie konieczna.

Anonymous - 2012-08-09, 13:16

AdrianQ7 napisał/a:

Co tu napisać, skoro tyle już zostało Ci napisane (i na forum i prywatnie), a Ty zachowujesz się jakbyś tu nigdy nie była. Ale jesteś już długi czas.... I widocznie masz to forum i jego rady za nic.


Wybacz, ale mam wrażenie że to jakiś troll internetowy podpuszcza innych, bo po tylu radach i rozmowach nie wyobrażam sobie, by ktoś nadal tak się zachowywał. Ale jeśli faktycznie tak jest, to pomoc zewnętrzna jest Tobie konieczna.


AdrianQ7 no chyba za ostro "pojechałeś " , myślisz że takim kopem wyciągniesz Monikę z dołka ...błędny trop
Przecież Monika na tym forum jest zaledwie od czerwca -w ciągu 2 miesięcy człowiek nie jest wstanie się aż tak zmienić...
Ona przechodzi kolejne etapy kryzysu -na miłość Boską nie wymagajmy od niej od razu postawy idealnej
Każdy upada i ona upadnie jeszcze nie raz , nie dwa...bo tak objawia się brak zaufania wobec męża ,być może i jej uzależnienie od niego
Ja dwa lata po całkowitym wyciszeniu potrafiłam dostać ataku histerii i rozpaczy , gdy zobaczyłam nowe smsy nowe flirty męża ....a byłam przekonana że jestem już poza tym , że się dźwignęłam , że pokonałam swoje lęki i słabości -że tworzymy szczęśliwą rodzinę...a jednak wróciła-na chwilę się zawahałam i upadłam -czy miałam prawo ??
Kobieta , szuka sprawdza bo się boi ..boi się być znowu skrzywdzona zraniona--przecież to ludzkie i czasami musi upłynąć sporo wody żeby można było odbić się od dna
Adrianie uwierz mi - kobieta strasznie cierpi jak czuje zagrożenie utraty swojej rodziny , jakie jest to dla niej upokarzające, gdy maż flirtuje z inną ( a w tym przypadku z małolatami plus piwo) Na wszystko potrzeba czasu

Dla Moniki mam jedną radę , o której jej już mówiłam :w takich trudnych sytuacjach ,gdy już nie masz sił, Monia zamknij oczy i módl się aż do łez "Jezu ufam Tobie!!! Ty się tym zajmij!!! "

Monia-przytulam, ochłoń w modlitwie a potem spokojnie po raz kolejny porozmawiaj z mężem --jeśli czujesz złość to nie zaczynaj rozmowy...nie ma po co..kusy Tobą owładnie i znów będziesz cierpieć

Anonymous - 2012-08-09, 15:14

Tylko, że mąż nie flirtował... co Monika sama stwierdziła.
A mi chodzi bardziej o reakcje, wszystko po kolei na odwrót, niż od 2 m-cy wypisujemy:
- sprawdzanie męża na klatce schod. (mówiłem, że to beznadziejne jak się on zachowuje, ale sprawdzaniem go i wołaniem do domu, jak dziecka - wywoła odwrotną reakcję!)
- maż wraca i co? suszenie głowy - kolejne nieporozumienie
- Chciałm, mu tylko przekazac, że potrzebuję jego uwagi, a wtedy nie czepiałabym się tak mocno - kolejne nieporozumienie
- powstrzymywanie meża przed wyjściem - bez komentarza
- szarpanie się! i co ciekawe, nawet po tym, jak maż ją uderzył... - bez komentarza
- bicie się i szarpanie przez 15 min (a więc nie pojedynczy czyn w afekcie) akcja trwa - jw.
- pytanie "jak mógł tak robic swojej kobiecie?" - bez komentarza
- potem sprawdzanie telefonu itp.
Efekt: mąż, chce, żeby ona sie wyprowadziła, gdy dzień wcześniej przyznał się i chciał rozmawiać i coś naprawić...
aha: "A mąż nazadną terapię się nie godzi" - namawianie meża na terapię w momencie, gdy on żonę uważa za wroga nr 1 - jakaś pomyłka...

Może ostro napisałem, ale się denerwuję, bo o wszystkich tych rzeczach już rozmawialiśmy... ile konkretnych rad padło... Wątek na wiele stron (plus prywatne maile). A tu wszystko na odwrót, wprost podręcznikowo. No i Monika na końcu pyta się co ma teraz robić? :) <załamka> :)

Anonymous - 2012-08-09, 22:02

AdrianQ7 napisał/a:
- sprawdzanie męża na klatce schod. (mówiłem, że to beznadziejne jak się on zachowuje, ale sprawdzaniem go i wołaniem do domu, jak dziecka - wywoła odwrotną reakcję!)

Bardzo, cenię sobie twoje rady Adrian... Ale ja go nie wołałam... Sam przyszedł. uja tylko otworzyłam drzwi i nic więcej.... Nie oczekiwałam, że przyjdzie.
AdrianQ7 napisał/a:
- pytanie "jak mógł tak robic swojej kobiecie?" - bez komentarza

Czy mężczyzna ma prawo uderzyc kobietę? Czy ma prawo ją szarpac? Czy to męskie i właściwe? ja go nie szarpałam, powstrzymywałam przed wyjściem.
AdrianQ7 napisał/a:
- maż wraca i co? suszenie głowy - kolejne nieporozumienie

Akurat z tym się gzadzam... I to w pełni.

[ Dodano: 2012-08-09, 23:30 ]
AdrianQ7 napisał/a:
Tylko, że mąż nie flirtował... co Monika sama stwierdziła.

I niestety flirtował... Wręcz oficjalniemówił jak mu się tamta podoba. Do niej.

Anonymous - 2012-08-10, 01:07

Witaj Moniko,
1. ja tylko otworzyłam drzwi i nic więcej... Samo wyjrzenie na klatkę za mężem - już jest sygnałem niewerbalnym: gdzie jesteś? wracaj do domu! Tak się postępuje w stos. do dzieci, i Ty utwierdzasz go w mniemaniu, że jesteś "tą złą matką", a on nie potraktuje Cię jak swoją miłość, ale jak żandarma, którego najlepiej żeby nie było... Nie oczekiwałam że przyjdzie - to po co wychodziłaś?? Ja bym powiedział mu stanowczo ale krótko, jak wszedłby do domu, albo udawał "obrażoną", wtedy sam by zapytał pewnie.

2. Czy mężczyzna ma prawo uderzyc kobietę? A Ty masz prawo uderzyć mężczyznę?? Masz prawo powstrzymać dorosłego człowieka od wyjścia z domu?? Nie masz! To jest agresja. Więc po co piszesz jak mógł tak robic swojej kobiecie? kiedy Ty sama robisz to samo! Używasz przemocy fizycznej; Jeszcze go prowokujesz. Dlatego napisałem bez komentarza.. Co więcej, jako kobieta tym bardziej szarpanie się Tobie nie uchodzi. Jak w ogóle wpadasz na takie rozwiązania? Masz kilkanaście lat? :) Moniko, szanuj siebie jako kobietę, wtedy inny (maż) też zacznie Cię szanować.

A to "suszenie głowy" - niedojrzały mężczyzna nie umie się przed tym bronić, a czuje się jak w potrzasku, jak ranione zwierzę - będzie chciał albo uciec, albo zareaguje agresją. Twój chciał uciec, nie pozwoliłaś mu, to skończyło się agresją - fizyczną i słowną. Nie rób takich błędów...

Kochana, proszę jeszcze raz - pracuj nad sobą, dużo modlitwy i skupienia na Bogu! Tylko na Bogu, nie na mężu. Naprawdę człowiek, który się modli, żyje modlitwą, inaczej podejdzie do każdej sytuacji - i wtedy jest szansa coś zmieniać w związku. Wykorzystaj to, że mąż ciągle jest z Tobą - wielu ludzi tutaj nie ma takiej możliwości! - chcesz płakać jak się to całkiem rozpadnie? I gdy już całkiem nie będziesz mieć wpływu na męża? Zamiast marnować i burzyć, zacznij wykorzystywać okazje - ale musisz być zanurzona w Bogu, Jemu oddana i spokojna. Zacznij modlić się o pokój serca. Proś Królową Pokoju :)
Pozdrawiam serdecznie i dużo modlę się za was. Trzymaj się.

Anonymous - 2012-08-10, 10:49

Wiesz AdrianQ7.... To wszystko jest bardzo trudne. Dla mnie. Szanuję mężą, choc jego ostatnie zachowania naprawdę są kompletnie nie na miejscu: Romans, flirty, codzienne picie, stanie jak żul pod klatką... Widze, jak on się pogrąża i chcę mu pomóc. Nie spisuję go na straty, ani siebie. Cieszę się, że jest ze mną pomimo moich głupich zachowań, ale też nie mogę się godzic na takie traktowanie. I też każdego dnia boję się, że odejdzie bo mu nie ufam, bo boję się, że pogrąży się jeszcze bardziej. Tak bardzo chciałabym byc dojrzała jako kobieta, ale choc staram się, nie potrafię. Codziennie modlę się o zmianę w sobie, ale to też nie wychodzi do końca, choc jest lepiej niż było. Częściej milczę. ;-) Ale naprawdę emocje kobiety sprawiają jej fizyczny ból. Jedni radzą mi: bądź stanowcza, nie daj sobą pomiatac, wyznacz granice.... Inni radzą: bądź dla niego aniołem, nie pilnuj go, nie kontroluj, ciesz się, że z Tobą jest, pozwól mu na wszytko... Która strona ma rację? Ile mam czekac, dopóki on się opamieta... Kiedy będzie kolejny romans, kolejna klaka i picie... To boli... Mnie i dziecko. Staram się ufac Bogu, ale w tym zaufaniu jestem sama... Mąż wogóle nie wierzy i smieje się z tego, że się modlę. Czy tak dużo oczekuję chcąc miec w mężu oparcie i zarazem jemu oparcie dawac. Ciężko, kiedy ktoś milczy, lub idzie na piwo. Kiedy mamy budowac rozinę? Dac ciepło dziecku, naszej córeczce, która czasami ciągnie mnie do Kościoła i prosi by się modlic o pogodzenie mamy i taty.... Ola ma dopiero 6 lat. Dlaczego świat tak broni mężczyzn, którzy są nieodpowiedzialni? czemu swiat, choc trochę, nie wesprze kobiety, która boryka się sama z problemami. Czy tak wiele chcę miec normalną rodzinę? dzisiaj mam wrażenie, że to za duzo. Nie można tworzyc rodziny, kiedy mężczyźni są tak nieodpowiedzialni. czasami jest mi przykro, że tak bronisz mojego mężą, ale z drugiej strony cieszę się, że pokazujesz mi inne spojrzenie. proszę, dalej dawaj mi rady. ja naprawdę staram się wcielic je w życie, tylko czasami jest ciężko.

Ania19771 napisał/a:
Kobieta , szuka sprawdza bo się boi ..boi się być znowu skrzywdzona zraniona--przecież to ludzkie i czasami musi upłynąć sporo wody żeby można było odbić się od dna
Adrianie uwierz mi - kobieta strasznie cierpi jak czuje zagrożenie utraty swojej rodziny , jakie jest to dla niej upokarzające, gdy maż flirtuje z inną ( a w tym przypadku z małolatami plus piwo) Na wszystko potrzeba czasu


dziekuję Aniu 19771, rozumiesz co czuję. W końcu jesteś kobietą. bardzo tych słow potrzebowałam.

Anonymous - 2012-08-10, 13:53

Moniko :)
1. nie mogę się godzic na takie traktowanie - i bardzo słusznie!!! Tylko, ze źlę tą niezgodę wyrażasz... Masz podjąć kroki, które wpłyną na poprawę, a nie pogorszą. Pisałem o radykalnych krokach, gdy mąż nie podejmie drogi zmiany.
Ty wolisz załatwiać sprawy biciem się... :) Jaki przykład dajesz córce??

2. Chcesz mu pomóc (bo rzeczywiście się stacza i go nie bronię - piszę co chwilę, jaki jest podły i niedojrzały)? To pomóż uniezależniając się od niego, musisz go zostawić swoim decyzjom (jak Ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym) - siłą i pouczaniem nic nie osiągniesz.... a raczej osiągniesz rozpad...

3. Postanów sobie nie pouczać go, on sam musi zacząć pracować umysłem i sumieniem. Ty go nie zmusisz.. nic to nie da.

4. Jedni radzą mi: bądź stanowcza, nie daj sobą pomiatać, wyznacz granice.... Inni radzą: bądź dla niego aniołem, nie pilnuj go, nie kontroluj, ciesz się, że z Tobą jest, pozwól mu na wszytko... Która strona ma rację? - ani jedno ani drugie, wciąż nie rozumiesz... ;) Nie masz wyznaczać granic krzyczeniem i narzekaniem i kontrolowaniem - ale też nie masz "cieszyć się że z Tobą jest i być aniołkiem". Módl się, Bóg Ci ukaże jaka masz być - odpowiedzialną, zakorzenioną w Bogu Kobietą, kochającą i stanowczą, delikatną, wrażliwą i mocną wewnętrznie, mocną Bożą mocą. Wtedy decyzje przyjadą same, naturalnie. Bezboleśnie.

5. Staram się ufac Bogu, ale w tym zaufaniu jestem sama... Mąż w ogóle nie wierzy i smieje się z tego, że się modlę. Nie licz na wsparcie męża, licz na Boga i Jego obecność w Twym sercu i wsparcie.



Mówiąc wprost: na Twoim miejscu ja bym spokojnie poprosił o rozmowę, powiedział mężowi (lub napisał list) o tym wszystkim, co Cie rani i czego nie akceptujesz; postawił pewne ultimatum, dotyczące zmian; a jeśli mąż to oleje lub nie weźmie na serio tylko powierzchownie - wyprowadziłbym się z córką. Proste :)

Trzymaj się ;) Pan Jezus czuwa nad Tobą, pamiętaj :)

Anonymous - 2012-08-10, 15:16

Monia...kroczysz tą samą drogą co ja kroczyłam dwa lata temu , popełniasz te same błędy-ja myślałam że sprawdzaniem , pilnowaniem osiągnę sukces i spokój..błąd !!! Do niczego dobrego to nie doprowadziło-jedynie do mojego załamania nerwowego i upokorzenia ...ale Ty do tego musisz sama dojść ..nie przeskoczysz ,nie pominiesz żadnego kroku-nie da się To trzeba przeżyć i samemu dojść do tego co i KTO jest najważniejszy
Monia ,tak jak ja wówczas tak i Ty jesteś uzależniona od męża dlatego tak reagujesz...jeju jak ja Cię dobrze rozumiem
Nie chciałabym Cię zranić czy dokopać Ci -bo wiem jak czułam się w tamtym momencie życia ale posłuchaj rad Adriana-mądrze prawi :-)
Teraz walczysz ,chcesz postawić na swoim ..żeby było tak jak powinno ale wytoczone działa celują Skarbie w ciebie....Ty cierpisz ,ty się miotasz ty obrywasz rykoszetem na każdym kroku
Spróbuj tak...choć jeden dzień:nie zaglądaj na klatkę, nie sprawdzaj ,nie kontroluj (wiem że będzie ciężko)zapytaj jak tam w pracy , spróbuj być spokojna ,przygotuj mu kolację i połóż się spać Wytrzymasz jeden dzień...spróbuj kolejny -jeśli upadniesz ,bo to normalne to wstawaj na nogi i od nowa W ten sposób walcz ...
Bo tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o Ciebie i córkę...Wy musicie odzyskać spokój i poczucie bezpieczeństwa

Mówiąc wprost: na Twoim miejscu ja bym spokojnie poprosił o rozmowę, powiedział mężowi (lub napisał list) o tym wszystkim, co Cie rani i czego nie akceptujesz; postawił pewne ultimatum, dotyczące zmian; a jeśli mąż to oleje lub nie weźmie na serio tylko powierzchownie - wyprowadziłbym się z córką. Proste :)

[/quote]
No i ja zrobiłam podobnie napisałam list z głębi serca-z pomocą Boga -nie oskarżając męża tylko przedstawiając mu moje uczucia ,mój strach ,mój ból siebie-nie jego

Dlaczego list? W moim przypadku mąż słuchał ale niestety nie słyszał tego co mówiłam więc wybrałam taką formę rozmowy
Modlitwą spokojem wyciszeniem osiągam jakąś stabilizację
Boje się zranienia boję się , bo wciąż jestem uzależniona od tego co mój mąż zrobi lub nie ale odkąd się wyciszyłam(to dzięki modlitwie) maż chętniej rozmawia wraca do domu zaraz po pracy ,zabiera na spacery ...ale żeby to osiągnąć przeszłam długą kręta i wyboistą drogę

Monia-pisz ...żal się tutaj ...zostawiaj złe emocje żeby móc wieczorem być spokojną kobieta
Trzymaj się dzielnie

Anonymous - 2012-08-10, 22:21

Ania19771 napisał/a:
No i ja zrobiłam podobnie napisałam list z głębi serca-z pomocą Boga -nie oskarżając męża tylko przedstawiając mu moje uczucia ,mój strach ,mój ból siebie-nie jego

Wiele razy myslałam o liście, ale to raczej nie wypali... Mąż nie lubi czytac i marnie mu to idzie. Słuchanie też kiepsko... nawet nie słucha, a co dopiero mówic o tym, że słyszy... Choc są takie chwile, kiedy widzę w nim poprawę... Ale często upada. Wiem, że w sprawie tamtej kobiety trzyma się dzielnie i staram się mu wierzyc, choc sama wiesz, jak jest trudno. naprawdę nie wiem, jak do niego trafic, by pokazac mu moje uczucia. On nie jest złym człowiekiem, ale przez sprawę z tamtą kobietą zaczął zachowywac się jakby go coś opetało. Widzę dobre przebłyski, ale częsciej te złe. Nie czuję, że mnie kocha. Nie czuję do końca, że chce z nami byc. To trudne, ale da się przeżyc. Wiem, że moje emocje mnie wykańczają. I bardzo chcę to zmienic. Chcę, by się udało. Tylko nie za każdą cenę.

[ Dodano: 2012-08-10, 23:25 ]
Bardzo pomaga mi modlitwa, modlitwa do Anioła Stróża męża... Oj biedny Anioł, nieraz się nasłucha jak mu nawrzucam, jaki to jego podopieczny tępy. :-P czasami też nawet żalę się Bogu, ale po tych żalach zawsze dziekuję Bogu i Aniołowi za opiekę, opiekę nad moim mężem. Czuję, że nie jestem sama, że mnie wspierają... Z Bogiem, wiarą jest łatwiej. Ale czesto upadam.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group