Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - zazdroszczę Wam

Anonymous - 2012-04-20, 14:54

krovalova napisał/a:
Strasznie jest patrzyć na swoją miłość, która stoi na przeciwko i patrząc w oczy zimnym głosem mówi "nie chcę z Tobą być i nigdy nie zmienię zdania; to już koniec i nic na to nie poradzisz".


Zapytaj: "A Jezus, Twój Jezus, Twój Nauczyciel i Mistrz, czy On nie mógłby pomóc nam obojgu?"
TWOJA ŻONA MA RACJĘ. Ty nic nie poradzisz.
Jezus jest dla katolikow Zwycięstwem!
On jest Uzdrowieniem, Drogą, Życiem, Zbawieniem, jest wszystkim.

Anonymous - 2012-04-20, 22:01

Norbert1 napisał/a:
...miej odwage popełniac błedy.
Rozczarowania ,porazki,zwątpienie to narzędzia ,którymi posługuje sie Bóg
by wskazać nam właściwa droge.....

(Paulo Coelho)


Tekst dla mnie sprzeczny z Pismem Świętym:
(5) Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma.
(6) Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym. Kto bowiem żywi wątpliwości, podobny jest do fali morskiej wzbudzonej wiatrem i miotanej to tu, to tam.
(7) Człowiek ten niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana,
(List Jakuba 1:5-7, Biblia Tysiąclecia)

Z tego ustępu jasno wynika, że porażki, zwątpienia nie są dziełem Boga. :-)

Norbi z tym co pisze Coelho trzeba uważać :
Niebezpieczny duch książek Paulo Coelho
http://www.tajemnicamilos...ulo-coelho.html
http://www.opoka.org.pl/b...ulo_coelho.html
http://www.dogmatyka.pl/T...009)319-337.pdf

Anonymous - 2012-04-21, 06:31

kinga2 napisał/a:
Norbi z tym co pisze Coelho trzeba uważać :
Niebezpieczny duch książek Paulo Coelho


Kingo znam twoje zdanie,
ale mam tez swoje .
I aby nie polemizowac dalej:
napisze tylko to

znam przykłady większego zła i zagrożenia dla samej wiary ,ze strony ludzi
posługujących wierze
a juz napewno złego wpływu dla słuchaczy tych ludzi....

niz ze strony zwykłego pisarza jakim jest P.Coelho

przykładów nie będę podawac by nie wzbudzac kontrowersji
ale conajmniej jest dwóch takich w kościele polskim. :-P :-P

natomiast.....
kinga2 napisał/a:
Niech zaś prosi z wiarą, a nie wątpi o niczym. Kto bowiem żywi wątpliwości
kinga2 napisał/a:
niech nie myśli, że otrzyma cokolwiek od Pana,


swietne fragmenty z bibli
szczególnie dla kogoś kto pisze otwarcie że jest ateista.....

niech nie mysli że otrzyma cokolwiek...
ufff
no to nie mysli i zazwyczaj sobie odpuszcza....

widzisz Kingo....
Ja troche prościej odczytuje Paulo...

jako człek bładze,mam zawirowania,gubie sie ,popełniam szereg błedów...

ale na tej drodze i wyniku tego mam szanse poznac prawde...droge do Boga ,a dzieki temu wkoncu drogę Boża...
a mam ku temu szanse jak trafie na kogos kto mi pokarze mądrośc wiary
a nie puste słowa ..czy cytaty

Kingo...a jeżeli chcesz juz ewangelizowac

to polecam ponizy link
http://religie.wiara.pl/d...zowac-w-dialogu

pozdrawiam

Anonymous - 2012-04-21, 13:40

po to człowiek ma rozum by się nim posługiwac i widzieć zagrożenia dla siebie.

Kingo, zazdroszcze ci twojej wiedzy teologicznej, ja nie mam takiej...ale tak sobie dumam...
czy Pismo Święte nie jest też dla wielu powodem wypaczeń, innego interpretowania tego co w nim pisze.
Gdyby tak nie było, to nie było by tylu odłamów wyznaniowych, sekt wiary opierających się na Piśmie, którzy odłączyli się od Kościoła i stworzyli własną doktryne.
A ile nieszczęść z tego wynika, ile ludzi w wierze, w imie Boga w to jak ich góru interpretuje im to Pismo straciło nawet zycie...

Czy przypowieści Jezusa nie były by tym co według ciebie jest zaprzeczeniem i podanego cytatu z Pisma, a bliższe by były cytatowi Paulo Coelho ...czy jedno nie musi wykluczać drugiego?

Czy Jezus nauczając kogoś przymuszał do czegś, czy ludzie sami szli za nim, czy nie pozwalał nim popełniać błedów i na nich sie uczyć, samemu dokonywac właściwych wyborów...

..."Ewangelia według Św. Jana. Rozdział 8.
Przyprowadzono przed Jezusa kobietę przyłapaną na cudzołóstwie.
- Nauczycielu, tę kobietę przyłapano na jawnym cudzołóstwie. Mojżesz kazał nam takie kamienować. Ty zaś co powiesz?
Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi, a potem podniósł się i rzekł:
- Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem.
A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim.
Kiedy zostali sami, Jezus rzekł do owej kobiety:
- Idź i odtąd już nie grzesz.

Nie mamy tu przyzwolenia na grzech. Jezus poleca owej kobiecie, aby „odtąd już nie grzeszyła”. Nie ma jednak także przyzwolenia na linczowanie grzesznika przez innych grzeszników. Ten kto został przyłapany, miałby być ukamienowany przez tych, którzy przyłapać się nie dali?

W nauczaniu Mistrza z Nazaretu miejsca na taką hipokryzję nie ma.

Niech się nikomu nie wydaje, że jest bezgrzeszny i ma prawo potępiać innych. Św. Paweł nie pozostawia nam złudzeń pisząc: „Wszyscy zgrzeszyli, nie ma ani jednego, który by dobrze czynił”.

Bóg nie chce, aby grzesznik umarł, lecz aby się nawrócił i żył.

Nigdzie w nauczaniu Chrystusa i jego apostołów nie znajdziemy nakazu szantażowania grzesznika, współpracy szantażystów z mediami, ani tłumnego opluwania i poniżania. Mistrzowi z Nazaretu zależało na dyskretnym, pełnym miłości upominaniu...."



ja dodam jeszcze na dokonywaniu wyborów samemu,
czy po takiej postawie przemyśleniu swoich czynów nie jest łątwiej dokonać wyboru i przemienić swoje życie, ujrzeć rozczarowania, porażki i zwątpienia?...
czy nie widział Jezus zagrożenia cudzołóstwa, dlaczego puścił kobiete wolno?
dlaczego Żydom niektórym tak bardzo sie to nie podobało, czym się podpierali, przecież w Piśmie nakazywano taką kobiete ukamienować.. czy moze widział człowieka jako dobrego i z miłością i wiarą patrzył na niego pozwalając mu samemu dokonać wyboru i wskazać właściwą droge?

czy ja moge tak interpretować nauki Jezusa i Pismo Św. oraz słowa Paulo Coelho. czy może błądze, wypaczam słowa z Pisma Św. bo na swój sposób odbieram przypowieść z Pisma?

Anonymous - 2012-04-22, 00:24

Norbert1 napisał/a:
swietne fragmenty z bibli
szczególnie dla kogoś kto pisze otwarcie że jest ateista.....


Norbert ten fragment dotyczy tego, aby nie wątpić w treść pragnienia, a krovalova może mieć taka wiarę w możliwość uzdrowienia małżeństwa.
Te słowa nie muszą dotyczyć bezpośrednio wiary w Boga, Bóg jest za to gwarantem realizacji pragnienia, jeśli płynie z czystego serca i jest zgodna z drogą do Zbawienia. Czyli takie odniesienie do tego, że duch może władać materią - pragnienie czystego serca może zmienić rzeczywistość jeśli Bóg mu pobłogosławi, a serce nie zwątpi w swoje pragnienie.

Norbert1 napisał/a:
znam przykłady większego zła i zagrożenia dla samej wiary ,ze strony ludzi
posługujących wierze
a juz napewno złego wpływu dla słuchaczy tych ludzi....
niz ze strony zwykłego pisarza jakim jest P.Coelho


Hiii, Norbi. Wyraźnie napisałam, że "twó"j cytat dla mnie jest sprzeczny z Pismem. Nie musi byc sprzeczny dla Ciebie. :-D

Ten artykuł dobry, ale tu nikt nie chce nikomu zmieniać wiary :lol: Najważniejsze dla mnie zdanie z niego to:
"Dialog zakłada konieczność zachowania wierności własnej tożsamości religijnej oraz szacunek dla tożsamości partnera."
W naszej wymianie zdań nie widzę zaburzenia tej treści i dlatego nie rozumiem całego wywodu bywalca jak i Twojej reakcji. :mrgreen:
Od kazdego człowieka można nauczyć się czegoś, nie jest ważne czy jest katolikiem, ateistą czy innowiercą, liczy się że jest człowiekiem. (Norbi, linki o Coelho przytoczyłam dla zobrazowania swojego myślenia, a nie żeby ci wyznaczać lektury, na to jesteś za dorosły :lol: )

Anonymous - 2012-04-22, 09:56

kinga2 napisał/a:
Norbert ten fragment dotyczy tego, aby nie wątpić w treść pragnienia, a krovalova może mieć taka wiarę w możliwość uzdrowienia małżeństwa.
Te słowa nie muszą dotyczyć bezpośrednio wiary w Boga, Bóg jest za to gwarantem realizacji pragnienia, jeśli płynie z czystego serca i jest zgodna z drogą do Zbawienia. Czyli takie odniesienie do tego, że duch może władać materią - pragnienie czystego serca może zmienić rzeczywistość jeśli Bóg mu pobłogosławi, a serce nie zwątpi w swoje pragnienie.

echh kingo teoretyzujesz .....
kinga2 napisał/a:
Norbi, linki o Coelho przytoczyłam dla zobrazowania swojego myślenia

I tak trzeba było zaczynać

Ja Kinga nie czytam -bo sie obawiam,bo czuje starch by cos mnie ..czy na mnie nie spadło

ale to co czuje kinga nie koniecznie musi byc odczuciem pozostałe iles procent społeczeństwa...

reasumując
kiedy mam świadomośc że cos ..gdzies moze mi zaszkodzić...
znam swoje słabości...
nie ulegam temu...

co nie znaczy że inni mają te same słabości

i tylko tyle w tej kwestji

Anonymous - 2012-04-23, 16:57

Kingo,
przekaz prosty,

Kingo, katolik nie powinien czytac ksiązek tego autora?

Krovalova, pozwoliłąm sobie dodać swoje przemyślenia... piszesz[
i]:"Żona mi mówi, że nie widzi dla nas przyszłości, bo
a) nigdy mi nie zaufa
b) nie ma w niej już miłości do mnie"..[/i]

nie zastanawiałeś się dlaczego tak żona mówi? relligia sprawia, że człowiek ma wpojone jakieś zasady moralne, one między innymi mówią mu czy coś jest naganne, złe i krzywdzące druga stronę czy nie tez nie. Jest pewnym drogowskazem jak życ i postepowac by nie zadawać krzywdy drugiemu.

Ateista wclae nie musi byc gorszym człowiekiem w sensie takim, który krzywdzi, zdradza i zadaje ból bo nie ma takiego kodeksu moralnego, który mówi nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij... ma wyuczone i oprzyjęte za własne normy i zasady współżycia z innymi, które mu mówią co należy, czego nie powinien, co jest krzywdzące...



Może tu tkwi problem w braku zaufania a raczej utraty już u zony do ciebie, bo tak naprawde widzi więcej niż ty uważasz za zachowania dopuszczalne a dla niej są nie do przyjęcia to co ty uznajesz za normalne, wszyscy tak robia... dla niej zaś robiące innemu krzywde...
Zastanów się nad tym, oceń swoje wartości, zasady ile jesteś dla nich w stanie poświęcić, ile znaczą dla ciebie jakieś wartości a otrzymasz odpowiedź dlaczego żona przestała ufać...a zaczęła widzieć twoimi oczami ciebie,
potem skup się nad pracą nad tymi wartościami, jeśli uznasz że są warte przepracowania, a myślę, że żona zauważy zmiany....



Jedno tylko jest zasmucające, to nie droga szybka i łatwa.
Ale od twojej determinacji zależy czy nią podążysz... bo to nie od żony i jej powrotu, pokochania na nowo zalezy cokolwiek, tylko od ciebie na ile coś dla ciebie ma jakąs wartość dla któej warto ponosić jakies wyrzeczenia, mimo braku nadzieji każdego dnia. To co będziesz przerabiał tak naprawde nie będzie dla żony, tylko dla ciebie, tylko korzystają na tym dwie strony plus dzieci jakie przyglądajom sie zmianom, i czerpią z tego nieocenione korzyści z kolei na swoją przyszłość. To od nas dorosłych od naszych zasad, zależy kim będa i jak będą traktować innych, czy będą umieli być empatyczni, czy będą egoistami dla któych liczą się włąsne zasady.



Krovalova, nie zazdrość, pozwól sobie na tą samą wiarę co inni mają, religia nie ma tu aż takiego znaczenia, choć bardzo ułatwia wpojony i wyuczony przez rodziców katolików.

Twoja wiara to kwestia nastawienia i obrania postawy dojścia do obranego celu, tylko... jak sie ma zasady, moge z inną osoba się związac, to jak "mija" miłość z czasem do tej osoby, w sensie po czasie umiemy uporać sie z odrzuceniem, samotnością to pojawia sie właśnie sens trwania w takiej postawie. Może to też i takie myślenie żony, postawiłam granice, teraz zaznał tego samego uczucia co ja, ale jak tylko znów sie otworze, wybacze kolejny raz, znó mnie zawiedzie... bo jak wyżej zasady moralne wyznawane przez ciebie do tej pory nie przeszkadzały krzywdzić.

Nie jest to Krovalova a mojej strony postawa wpajania ci tym poczucia winy w tobie, oceniania czy potępienia

chciałam troche byś empatycznie poczuł konsekwencje swoich czynów, których powodem nie jest brak wiary a to co powodowało, że postępowałeś tak a nie inaczej nie widząc w tym niczego złego kiedys.
Zastanów sie dlaczego wtedy krzywdząc kogoś nie wywoływało to w tobie uczuć takich jak dziś o sobie odczuwasz? Jaką jestes też osoba w relacjach z innymi, umiesz tworzyć bliskie relacje, umiesz tworzyć bliskość, dzielić sie swoim życiem z inną osobą, czy raczej jestes osoba, która tego nie potrafi. Nie umie wspólnie z inna osoba rozwiązywac problemy, mówić o nich, korzystać z samej tej pomocy od innych. Inaczej mówiąc jesteś otwarty, potrafisz z łatwością rozmawiać, słuchac czy raczej jesteś skryty, problemy swoje starasz sie załątwiać sam, nie mówiąc innym o nich, czasami nawet do rozmiarów ukrywania, zatajania by inni nie widzieli, że ciebie też dotykają, że sobie z nimi nie radzisz

Myslę, że to problem twoich zasad, przekonań jest powodem utraty zaufania dzis do ciebie u żony. I od ciebie zależy jak mocno są one dla ciebie ważne, że dla dobra wspólnego i odzyskania uczucia zony pewne przekonania beda celem zmian ich. Jesli powodem będzie jednak tylko żona i jej powrót a nie zaś przekonanie tak jest moralnie właściwie to szybko wróciłbys do starych zasad nawet jakby rodzina znów była razem... bo własne przekonanie, wiara w zasadność tego co robie jest najwazniejsza rzeczą jaka człowiek sie kieruje w życiu.

pozdrawiam

Anonymous - 2012-04-23, 17:21

Ja a propos cytatu

Cytat:
...miej odwage popełniac błedy.
Rozczarowania ,porazki,zwątpienie to narzędzia ,którymi posługuje sie Bóg
by wskazać nam właściwa droge.....

(Paulo Coelho)

swojego czaswu zaczytywałam sie tym autorem, teraz zdecydowanie mi nie pasuje, juz wielokrotnie o tym pisałam na zasadzie unikania wszystkiego co ma chocby pozor zła.

Prawda dla mnie zawarta w tym cytacie jest taka, że Pan Bog dopuszcza nasze potkniecia i porazki, i szczegolnie w nich wyciaga do nas swoją kochającą dłoń, by nas podnosić.
Niedawno była niedziela Bozego Miłosierdzia i po raz kolejny uswiadomilam sobie, ze Pan Bog mni ekocha bezgranicznie....a nasze grzechy sprawiaja ze cierpimy, sa konsekwencją naszych czynów.

Cytat:
"Twoja niegodziwość cię karze -- wypomina Bóg swojemu grzesznemu ludowi -- twoje przestępstwo jest tym, co cię chłoszcze. Poznaj i zobacz, jak źle ci i gorzko, żeś opuściła Pana, Boga twego, i żadnej trwogi nie miałaś przede Mną" (Jr 2,19; por. 6,19).


ciekawy na ten temat artykul O Salija http://mateusz.pl/ksiazki/js-npp/js-npp_04.htm

Cytat:
Strasznie jest patrzyć na swoją miłość, która stoi na przeciwko i patrząc w oczy zimnym głosem mówi "nie chcę z Tobą być i nigdy nie zmienię zdania; to już koniec i nic na to nie poradzisz".


krovalowa masz racje, to straszne uczucie, tez je przezyłam. :-|
Byc odrzuconym przez osobę, ktorej sie zawierzyło swoje zycie, swoją przyszlosc, zaufało....jest rzeczywiscie przezyciem jednym ze straszniejszych dla mnie do tej pory w zyciu.

Przy calej milosci dla mojego męza....wiedziałam ze to jego odczucie i jego wolnosc wyboru...cóz wtedy odrzucil mnie, moze miał powody?
Oczywiscie ze je miał, nie byłąm i nie jestem ideałem, a jemu się przelało i jedynym wyjsciem z sytuacji było zakonczenie naszego małzenstwa.

Po dlugiem czasie szamotania sie z samą sobą i lękiem, odpuscilam, umialam powiedziec mezowi, o, to jest Twoja decyzja.....a moje jest inna.

Uznanie wolnosci drugiej osoby nie jest proste.

Dziś jestesmy razem, nie jest sielankowo, ale wiele sie uczymy o sobie, kazdy z nas pracuje nad soba jak umie najlepiej....dla samego siebie ale i dla malzenstwa, dla Pana Boga.

Powtarzam sie piszac o sobie, z myślą, ze moze to da Tobie nadzieję oraz zachęci do nawrócenia i terapii, warsztatow 12 krokow?

z modlitwą.

Anonymous - 2012-04-24, 00:04

bywalec napisał/a:
Ale od twojej determinacji zależy czy nią podążysz... bo to nie od żony i jej powrotu, pokochania na nowo zalezy cokolwiek, tylko od ciebie na ile coś dla ciebie ma jakąs wartość dla któej warto ponosić jakies wyrzeczenia, mimo braku nadzieji każdego dnia. To co będziesz przerabiał tak naprawde nie będzie dla żony, tylko dla ciebie, tylko korzystają na tym dwie strony plus dzieci jakie przyglądajom sie zmianom, i czerpią z tego nieocenione korzyści z kolei na swoją przyszłość. To od nas dorosłych od naszych zasad, zależy kim będa i jak będą traktować innych, czy będą umieli być empatyczni, czy będą egoistami dla któych liczą się włąsne zasady


:mrgreen: :mrgreen:
uff.....(znany) i .... cięzki kawałek chleba..........

Anonymous - 2012-04-24, 08:45

Witaj "niewierzący" :-) . Twoje wypowiedzi wyznanie poruszyło coś głęboko w moim sercu. I wzruszyło, co objawiło się płynięciem łez. Jest w Twoim wnętrzu (bo z niego wyszło to co napisałeś) prawda. A ona jest moim zdaniem umiłowaną Boga. Dobrze że jesteś.Powodzenia w życiu Ci życzę i obiecuję pamięć o Twojej rodzinie na Mszy Św.
P.s. Do mojego serca przemawia także postawa Kingi.

Anonymous - 2012-05-09, 09:16

Witaj...pisałeś,że próbowaliście dwa lata i żona chce teraz chce odejść.Może nie poradziła sobie z ciosem który jej zadałeś,może nie odbudowałeś w niej wiary w Ciebie, nie oddałeś tego co zabrałeś...i zrezygnowała.Może poznała kogoś...Nie poddawaj się, bądź z nią nie zapadaj się w siebie....bo ją stracisz.Weź się w garśc i zawalcz o nią z całych sił które masz.

Pisałeś,że psycholog pomógł Ci wytłumaczyć sobie dlaczego zdradziłeś i wiesz na co uważać..napisz o tym proszę.
Życzę Ci powodzenia..i uwierz mi Bóg ma wielkie serce.....

Anonymous - 2012-08-20, 10:25

Hej. Dawno mnie u Was nie było. Przez ten czas cały czas z żoną jesteśmy tam, gdzie byliśmy. Ona mówi o rozwodzie, ja wszystkimi siłami staram się wykrzesać tą małą iskierkę, od której znowu zrobi się między nami ciepło. Mam wrażenie, że czasem na chwile mi się udaje...

Wiem na pewno, również dzięki temu co na tym forum znalazłem, że warto trwać w swoim postanowieniu, być wiernym i czekać, nawet jeśli moja żona to odrzuca.

Tak sobie myślę, że jeśli uda nam się i będe mógł znowu dbać o moją rodzinę, to z perspektywy czasu stwierdzę, że to całe zło, które stało się moim udziałem i pokiereszowało moją rodzinę, spowodowało jednak coś pozytywnego. Czasami trzeba walnąć twarzą w ziemię żeby się opamiętać i zrozumieć, co tak naprawdę jest w życiu ważne. Zrozumieć, na czym polega prawdziwa miłość. I że nie jest za coś, tylko mimo wszystko.

Pozdrawiam Was wszystkich ciepło,

Anonymous - 2012-08-20, 10:36

Pozdrawiam i Pogody Ducha
Anonymous - 2012-08-20, 22:44

krovalova napisał/a:
Tak sobie myślę, że jeśli uda nam się i będe mógł znowu dbać o moją rodzinę, to z perspektywy czasu stwierdzę, że to całe zło, które stało się moim udziałem i pokiereszowało moją rodzinę, spowodowało jednak coś pozytywnego.

Ja nie zdradziłam, ja zostałam zdradzona.... Ale kiedy to wszystko się tak pokiełbasiło i byłam strasznie załamana, na nowo odkryłam Boga. Kiedy bardzo w Niego wierzyłam ale moja wiara prawie zanikła. I teraz wiem jedno; " Panie, dziekuję Ci za mój kryzys, bo on doprowadził mnie do Cibie" I wiem też drugie:" Z Bogiem jest łatwiej. "
Dlatego pozdrawiam Cię. Nic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Pan upomniał się o Ciebie jak o wszystkich na tym forum. I z Nim dasz radę. A między mną i mężem z każdym dniem jest lepiej, choc nie brakuje braku zaufania i czasami ostrych kłótni. Ale muszę zaufac Bogu, bo z Nim mozna wszystko, ale bez Niego nic się nie udaje.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group