Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Poszukuję zdradzaczek

Anonymous - 2012-02-22, 11:01
Temat postu: Poszukuję zdradzaczek
Witam,

Jestem tutaj nowy, niedawno doswiadczylem zdrady malzonki. Sam jestem osoba okreslana jako "niewierzacy", bo de facto nie mam chrztu, a w kosciele bywalem tylko okazjonalnie na slubach, aczkolwiek zauwazylem, ze jednoczesnie bylem paradoksalnie chyba jedynym zainteresowanym szczerze, co ksiadz mowi z ambony ;-) Mysle jednak, ze wiele wartosci chrzescijanskich jest mi blizszych, niz niejednemu katolikowi chodzacemu do kosciola co tydzien. Niewazne.

Moja zona byla wierzaca i chyba byla taka osoba, o ktorej wlasnie mowie - "niedzielna wierzaca", bo rodzina kaze, bo slub w kosciele ma byc itd itp. W kazdym razie zona miala slub koscielny, a potem z pierwszym mezem sie rozwiodla, bo ja bil i pil. Anulowania przez kosciol byc nie moglo, bylo dziecko. Wiec wzielismy slub cywilny, co kosciol traktuje jako zycie w grzechu. Tylko dlaczego owoc tego grzechu mam konsumowac teraz ja ?

Tez niewazne, jakos daje rade - o zdradzie dowiedzialem sie na poczatku grudnia, od tej pory biore antydepresanty, postanowilem tez dac zonie szanse i jej wybaczyc, wrocilem do niej po tygodniu mieszkania katem u kolegi. Szukalem rad u psychoterapeutow, a takze na portalu zdradzeni.info, gdzie opisalem swoja historie. Kazdy moze ja sobie przeczytac, mam taki sam nick, jak tutaj. Byc moze zainteresuje Was to, ze otrzymalem dziwne znaki - nazywam to przeznaczeniem, choc dla wielu z Was bedzie jasne, ze to mogl byc znak tylko od Boga, czyli tego, ktory kresli nam plany na cale zycie. W najwiekszym momencie zalamania i strachu, tuz przed ostateczna rozmowa z zona nie wiedzialem, co ze soba poczac i zaczalem rozwiazywac krzyzowki - i tam otrzymalem odpowiedz, co mam robic. Drugi znak otrzymalem potem w formie nieznanej gratyfikacji pienieznej, jakby to mialo ukoic czesc mojego bolu i stanowic jakas dziwna forme zaplaty. Jak jestescie ciekawi, jak to bylo w calosci - przeczytajcie tam, prosze, bo tutaj opisywac calosc byloby troche za dlugo:

http://www.zdradzeni.info/news.php?readmore=2143

Pozwolcie mi jednak przejsc do sedna.
Otoz potrzebuje skontaktowac sie ze zdradzaczkami, ktore dokonywaly lub dokonuja swoich niecnych czynow, ale jednoczesnie ktore potrafia zastanowic sie nad mechanizmami, ktore je do tego pchaja. I takie, ktore moga o tym porozmawiac.

Chodzi mi o to, ze moja zona pragnie sie nawrocic, ja takze namawiam ja na powrot do kosciola i wiare w Boga, aby miala jakies wartosci w swoim zyciu. Ona sie zgadza. Jednak ona nie rozumie, co nia kierowalo podczas zdradzania i chcialaby o tym porozmawiac z kims, kto ja zrozumie i kto jednoczesnie pomoze przez taka rozmowe zrozumiec, co i jak sie stalo. My - zdradzeni - mamy swoje fora i rozumiemy sie swietnie i wspieramy, bo czujemy podobnie. Dlaczego zdradzajacy nie maja takiej szansy ? CHcialem taka wlasnie szanse odnalezc dla zony, dlatego poszukuje kobiet, ktore zdradzily i ktore chca porozmawiac o tym z moja zona. Zaden psychoterapeuta nie pomoze jej tak, jak druga zdradzajaca, choc z psychoterapeuty tez bedziemy korzystac, oczywiscie.
Bede z gory bardzo wdzieczny za kazda prywatna wiadomosc, tam tez podam namiary na moja zone.

Szukam takze i na tym "moim" portalu, tutaj jest podobna wiadomosc:

http://www.zdradzeni.info...&thread_id=1459

Dziekuje.

Anonymous - 2012-02-22, 12:11

ufff ...napisze jako pierwszy w zasadzie jak ja to poczułem:

zatem............
poczytałem to i owo - tu i tam...
i wiesz jakie wnioski??
na piorun ci eksperymenty?
..do czego motory i wiedza...
czemu to służy?
Zdrowy człek mierzy się z problemem...uznaje go..i stara się temu zaradzic..

chory grzebie...docieka...rozpamiętuje...otwiera zgnilizne wciąz na nowo..

Piszesz o antydepresantach???

leki to zbyt mało jak dla mnie, przyda sie napewno jakas kontrola lekarza na literę"P"(pomysl )
nie gniewaj sie.....
ale taki luzacki styl pisania (bagatelizujący fragmentami)-kiedy w duszy gra co innego to skrywanie emocji......
zreszta jak dokłądnie można poczytac- to samo pisali ci ludzie na tamtym forum
a dokładnie.....
inny w wypowiedziach...inny we własnym losie.....

tyle od siebie i oczywiście nie miej urazy za ostrosc mych słów...
one mają tylko jedno zadanie:

SPÓJRZ PRAWDZIWIE NA TO CO CZUJESZ I ROBISZ

p.s a nie uważasz przypadkiem że sama zainteresowana winna szukac odpowiedzi jak ich potrzebuje?

pozdrawiam

Anonymous - 2012-02-22, 12:36

henryjeweller napisał/a:
Jednak ona nie rozumie, co nia kierowalo podczas zdradzania i chcialaby o tym porozmawiac z kims, kto ja zrozumie i kto jednoczesnie pomoze przez taka rozmowe zrozumiec, co i jak sie stalo.


Ja jestem taką osobą, ale nie sądzę, by rozmowa z kimś tak samo zniszczonym moralnie miałaby cośkolwiek pomóc.

Czy Twoja żona tego chce? Zaproś ją tutaj na forum. Mnie przyjęto tu bardzo dobrze, ja bardziej potrzebowałam wsparcia osób czystych, nieskażonych, bardzo potrzebowałam tego, by ktoś dostrzegł we mnie coś dobrego. Wrzucanie kogoś do worka: zdradzaczki.... to rodzaj przemocy, ja tak to odczuwam. I co - mają sobie opowiadać szczegóły zdrad? Wspominać? Po co to? czemu ma to służyć? To na pewno od Boga nie pochodzi.................
Chcesz pomóc żonie - zaproś ją na na nasze forum. Niech sama zdecyduje, czy i z kim będzie chciała nawiązać kontakt. Najważniejsze, że chce, a ja na swoim przykładzie wiem, że nikt tutaj nikogo nie odrzuca, wręcz przeciwnie, jest wsparcie i modlitwa. Wsparcie także na priv....

Anonymous - 2012-02-22, 13:21

Witajcie,

Dziekuje za odpowiedzi na poczatek.
Teraz o szczegolach, bo z pewnoscia nie napisalem wszystkiego i sa pewne pytania, niescislosci - co wlasnie widze.

Norbert: po pierwsze chcialbym, zebys wiedzial, ze sa ludzie, ktorzy nie lubia, gdy ktos odzywa sie niepytany, na dodatek plecie bez sensu, nie posiadajac potrzebnej do dyskusji wiedzy. Ja naleze do tej grupy, miedzy innymi. Chcialbym, abys wpierw doedukowal sie na temat depresji co nieco, zanim palniesz kolejna glupote. Antydepresanty nie sa od tego, zebym ja zaczal myslec lepiej o zonie, czy zeby moj problem sie rozwiazal, ale zebym mogl spac, kiedy nie moge spac, zebym nie plakal, kiedy rycze, albo zebym mogl jesc, kiedy nie moge jesc przez tydzien nic. Czy taki styl, a nie "luzacki" Ci odpowiada ? To pytanie retoryczne, mam nadzieje, ze TEZ ZROZUMIESZ.. co mam na mysli, w koncu mi tez kazesz sie domyslac lekarza na literke P (ktorych znam kilku- psycholog, psychoterapeuta, psychiatra itp. ale zaloze sie, ze ni w zab nie lapiesz roznicy miedzy kazdym z nich, na dodatek bedac zle nastawionym do psychiatry, bo pewnie o niego Ci chodzi - ale to zapewne poprzez jakies obiegowe opowiastki, jak to bylo ze spekulantami za komuny, a nie wiedze zdobyta w ksiazkach, czy praktyce). Dziekuje z gory za zrozumienie tematu i mam nadzieje, ze polecone przeze mnie doedukowanie wplynie korzystnie na zrozumienie tematu i nie odezwanie sie, dopoki nie znajdziesz dla mnie osoby, ktorej szukam.

Malwina: dziekuje za zaproszenie. Zona tego wszystkiego chce, tylko jak dotad czuje awersje do Internetu, do forum szczegolnie. Moge ja spytac, czy chce sie tu zarejestrowac, niemniej na chwile obecna wiem, ze to ja odpycha, nawet gdy ja siedze na swoim forum i czytam "swoje" rzeczy, ktore mi pomagaja. Wiem, ze ona musi robic wszystko, zeby naprawic zwiazek, ale ja z drugiej strony rozumiem ograniczenia ludzkie, w koncu jestem sam czlowiekiem, a nie maszyna, czy pol-bogiem. I staram sie jej pomoc, w koncu ona pracuje, ja mam czas wolny i moge wynajdywac rozwiazania, ktore jej podsune pod nos... moze nie, jak na talerzu, ale tak, zeby nie czula sie z tym zle. Bo ja w koncu chce pomagac w naprawie zwiazku, a nie tylko stac z boku i czekac, az ona go naprawi, czy wrecz nawet swoja postawa przeszkadzac.
Wiem, ze czujesz sie dziwnie slyszac tak dziwna prosbe, jak moja. Niemniej sa rozni ludzie, z roznymi potrzebami. Tak nas pan Bog stworzyl, nie jak grono ziemniakow z fabryki, podobnych jota w jote. Ty potzrebowalas dobrego przykladu, widocznie nie mialas dobrego przykladu w zyciu. Moja zona go miala, ale obawia sie o swoja psychike,m ktorej nie rozumie. Do tego bedzie pomoc psychoterapeuty, ale niezaleznie od tego chce jej zapewnic 100% mozliwosci leczenia i skoro ona sama doszla do wniosku, ze ona potrzebuje rozmowy z pokrewna dusza, ktora ja zrozumie - bo sama przez to przeszla - to znaczy, ze chce porozmawiac o mechanizmach, jakie ja pchaly do zdrady. Tylko po to, by umiec je 1) zidentyfikowac i 2) umiec w przyszlosci z nimi walczyc. Bo samo zrozumienie, ze sie zle zrobilo jeszcze nie daje gwarancji, ze osoba nie zdradzi juz nigdy wiecej. I tak, jak ja potrzebowalem wszystkich szczegolow jej zdrady - do tego, aby uporzadkowac sobie je w glowie i moc jej TO WLASNIE wybaczyc (a nie jakas czarna dziure, ze gdzies, z kims, iles razy), tak ona widocznie potrzebuje poznac sama siebie. Byc moze sa to mechanizmy wspolne dla kobiet.. to chce sie dowiedziec. Kazda rozmowa bedzie bardzo cenna, a z pewnoscia zona podzieli sie z rozmowca wnioskami, co zrozumiala po niej. Bo temu ma wlasnie taka rozmowa sluzyc, nie zadnym szczegolom, czy innym wspominkom tego typu.

Anonymous - 2012-02-22, 13:50

Ano widzisz ...lekarz na litere P (jak sam trafnie wskazałes) to psychiatra,pozostali nie sa lekarzami(zatem jakas moja wiedza jest)
Antydepresanty nie sa po to bys spał,usmiechał sie ,jadł ,czy nie płakał -tylko po to bys funkconował zdrowo emocjonalnie.
Zagłuszaja lub prostują twój umysł (najprościej ując).
No i widzisz -po to jest między innymi psychiatra by to działo sie pod kontrola .
Co do depresji?-
no chyba najważniejsze ........
depresje sie leczy i skupia tylko na jej wyleczeniu.

a wiesz czemu?
bo wszelkie działania pod wpływem depresji sa irracjonalne
co do reszty twego zapisu na mój temat...przemilczę..
a zaczynając temat na forum winienes sie liczyc ,że każdy ma szanse sie do tego odnieśc
odebrałes mój wpis jako atak..a takowym nie był.
W zasadzie chodzi tylko o jedno w takim stanie nie robi sie nic..a juz napewno nie naprawia relacje ...
proste:
i to na tyle,a zarazem pasuję by nie pogłębiac twojej depresji

Anonymous - 2012-02-22, 14:22

Norbert1 napisał/a:
w takim stanie nie robi sie nic..a juz napewno nie naprawia relacje ...


Trochę inaczej bym rzekła - naprawia się relacje zaczynając od siebie, i tylko od siebie.

Henry, gdzieś na tamtym forum napisałeś że jesteś w gorącej wodzie kąpany. A przy naprawie relacji - to nie jest dobre. Potrzeba tu spokoju, oglądania każdego swojego kroku, niepopędzania nikogo, nienarzucania sposobów...
Na twoim miejscu odpuściłabym owo "szukanie zdradzaczek". Jeśli Twojej żonie naprawdę na tym zależy - da sobie radę. Jest osobą dorosłą, i awersja do internetu nie jest tu wielką przeszkodą. Daj jej zdrowieć we własnym tempie, i akceptowalnymi przez nią sposobami.

Anonymous - 2012-02-22, 14:26

henryjeweller napisał/a:
Tylko dlaczego owoc tego grzechu mam konsumowac teraz ja ?


Zdradę zony odczytujesz jako karę za to że jesteś jej niesakramentalnym partnerem?

Anonymous - 2012-02-22, 14:34

Nirwanna napisał/a:
Trochę inaczej bym rzekła - naprawia się relacje zaczynając od siebie, i tylko od siebie.

dzieki nirwano za poprawke...
bo tak to wygląda prawidłowo jak napisałas

Ja miałem co innego na mysli(chocby poprzez swoje zmaganie się z deprechą :mrgreen: )
Najpierw leczymy depreche( często nieuniknione sa "witaminki" )

czasami to trwa
ale dzięki nakładowi(wsiemu) wraca powoli do normy-normalnośc
i dopiero wówczas zabieramy sie za cos innego

pozdrawiam

Anonymous - 2012-02-22, 14:41

Ja też przeczytałam te wątki, do których odnośniki dałeś. Szczególnie zaciekawiło mnie to, że próbujesz z tego tematu zrobić przedmiot badania, czego wyniki ANONIMOWO opublikujesz na tamtym forum.

Jaki cel?
Jaki sens?
Jaka tego wartość? Jesteś psychiatrą? Seksuologiem? Etykiem? Po co to??

Przecież to żona miała rozmawiać z tymi zdradzaczkami, a nie Ty, więc jakim cudem miałbyś wgląd w treść tych rozmów?
Biłeś żonę pasem, pijesz alkohol i to w masakrycznie dużych ilościach, po alkoholu "nie jesteś sobą" oględnie mówiąc, ale widzisz w tym skutek działań żony. Oznaką dojrzałości jest prawidłowe reagowanie w sytuacjach stresowych.
Ech, nie chcę pouczać i moralizować, ostatnią osobą jestem.
Gdyby mój mąż szukał w ten sposób "pomocy" (komu???), to poczułabym się głęboko zraniona.
Myślę, że w coś grasz. W coś brzydkiego, co odbije się na Tobie, głównie na Tobie.
Odpisuję tutaj na Twój priv, ale jeszcze raz podkreślam, bo może tego nie zauważyłeś, nie mam zamiaru się w to bawić. Bo to zabawa - życiem, emocjami. I wątpię by ktokolwiek chciałby rozmawiać z OBCĄ osobą na tematy tak intymne.
Od tego jest przyjaciel, spowiednik, terapeuta.
Oba osoba z internetu może zrobić jeszcze więcej szkody, bez umiejętności komunikacji, bez wiedzy na temat ludzkiej psychiki itd.
Pomysł do bani, wybacz szczerość.
Żonę zapraszamy, na pewno uzyska tu wsparcie. I tyle, co ja mogę powiedzieć od siebie. Pozdrawiam.

Anonymous - 2012-02-22, 14:53

henryjeweller napisał/a:
umiec w przyszlosci z nimi walczyc. Bo samo zrozumienie, ze sie zle zrobilo jeszcze nie daje gwarancji, ze osoba nie zdradzi juz nigdy wiecej. I tak, jak ja potrzebowalem wszystkich szczegolow jej zdrady - do tego, aby uporzadkowac sobie je w glowie i moc jej TO WLASNIE wybaczyc (a nie jakas czarna dziure, ze gdzies, z kims, iles razy), tak ona widocznie potrzebuje poznac sama siebie. Byc moze sa to mechanizmy wspolne dla kobiet.. to chce sie dowiedziec. Kazda rozmowa bedzie bardzo cenna, a z pewnoscia zona podzieli sie z rozmowca wnioskami, co zrozumiala po niej. Bo temu ma wlasnie taka rozmowa sluzyc, nie zadnym szczegolom, czy innym wspominkom tego typu.



piszesz:
.... umiec w przyszlosci z nimi walczyc. Bo samo zrozumienie, ze sie zle zrobilo jeszcze nie daje gwarancji, ze osoba nie zdradzi juz nigdy wiecej.....

nie ma nigdy, i to w odniesieniu do każdego... równie dobrze może w przyszłości ciebie spotkać to doświadczenie, by je zrozumieć dlaczego to zrobiłeś najpierw będziesz musiał sam chcieć to przerobić, a nie za pomoca osób trzecich, którzy ci będą podpowiadać co myslisz i sugerować dopowiedzi....

bo myslisz, że jeśli tobie cośpomogło, to żoeni też, ona sama musi poszukać swoich dróg dojścia do siebie

I tak, jak ja potrzebowalem wszystkich szczegolow jej zdrady - do tego, aby uporzadkowac sobie je w glowie i moc jej TO WLASNIE wybaczyc (a nie jakas czarna dziure, ze gdzies, z kims, iles razy), tak ona widocznie potrzebuje poznac sama siebie. Byc moze sa to mechanizmy wspolne dla kobiet.. to chce sie dowiedziec

plus jeszcze... ty myślisz, że forum to jest miejsce do poznania siebie?
to miejśce wsparcia, moze zainspirowania do próby podjęcia samorozwoju ale do poznania siebie tym bardziej przez kogoś nawet jak to jest mąż? To może być twoje miejsce żony jak wybierze swój nick i będzie pisac pod swoim nickiem...

gdy sie ma tak wielkie problemy i nie wie się dlaczego coś sie robi, i pragnie by inna osoba była moim ratownikiem to tylko teraupeta mógłby pomóć twojej żonie.

Raz nie TY!! ty jesteś osobą emocjonalnie związaną z nią, nie możesz być kimś w rodzaju terapuety.
Dwa by dowiedzieć sie dlaczego coś sie zrobiło potrzeba samemu chcieć, nie zrzucac tego na inną osoba, dlaczego żona zgadza sie byś za nią był na forum, to rodzaj pokuty czy forma zamykania ci buzi bo już ma dosyc ciągłęgo wałkowania o tym...

Chcesz wiedzieć dlaczego to ktoś robi, wiesz już zapewne, że powodów jest tysiące, głównym to wspólny jakiś udział w oddaleniu się na wzajem, braku relacji, jakiś potrzeb których sie szuka poza związkiem.

Lepiej zamiast wałkować dlaczego to zrobiła, zastanówcie sie bo z tego co piszesz żona chce być z toba, ty jej wybaczyłeś...bo tak przynajmniej sugerujesz...
- jakie wasze potrzeby wspólne były nie zaspakajane,
- co ją w kimś innym fascynowało, czego nie było w waszym związku a co mogłoby dziś wasz związek wzbogacić i zbliżyć do siebie
A wszystko po to, by to "nigdy" nie wróciło ponownie do was. Bo nawet najlepsze przerobienie wybaczenia nie sprawi odbudowy związku gdzie nie ma wspólnych potrzeb i relacji otwartych.

Pytanie tylko jak ty jesteś otwarty na słuchanie czego było brak w waszym małżeństwie, jak mocno pozwolisz jej to wypowiedzieć, ile twoich potrzeb tłumisz nie mówiąc żonie, i czy ona te potrzeby jest w stanie realizowac by obojgu wam było dobrze ze soba.


Nie grzeb w przeszłości, nie doszukuj sie w tym żadnych miechanizmó, nie oceniaj zony zachowań, po prostu przejdź do stanu na dziś, i zacznijcie naprawiać wasze małżeństwo, inaczej na bank ZNOW moze powróci zdrada, żona będzie zmęczona tym ciągłym usprawiedliwianiem sie, poczuciem winy, ucieknie od ciebie...choć dziś jest na etapie chęci budowania związku od nowa, to jest ten czas dla was, któy warto wykorzystac nie rozdrapywaniem tego co było, ale tego co chcecie by było w waszym związku...

Anonymous - 2012-02-22, 15:09

Jeżeli "żona" pragnie się nawrócić , tak jak napisałeś, Ty również chcesz , by wróciła do kościoła, to powinna opuścić Ciebie i żyć w wierności swojemu sakramentalnemu mężowi ( choć niekoniecznie z nim). Wtedy ma możliwość spowiedzi z uzyskaniem rozgrzeszenia i przystępowania do komunii świętej. I to właśnie jest nawróceniem. Przykładne życie w związku niesakramentalnym takim nawróceniem nigdy nie będzie, chyba, że zostanie podjęta decyzja o rezygnacji ze współżycia (życie jak brat z siostrą), lub zostanie przez sąd biskupi stwierdzona nieważność sakramentu małżeństwa i zawarty sakrament jednostronny z Tobą, jako, że nie jesteś katolikiem. W chwili obecnej sytuacja Twojej żony jest taka, że zdradza swojego męża z Tobą i jeszcze inną osobą. Tyle, żeby sprostować.
Anonymous - 2012-02-22, 16:00

Kari napisał/a:
Jeżeli "żona" pragnie się nawrócić , tak jak napisałeś, Ty również chcesz , by wróciła do kościoła, to powinna opuścić Ciebie i żyć w wierności swojemu sakramentalnemu mężowi ( choć niekoniecznie z nim). Wtedy ma możliwość spowiedzi z uzyskaniem rozgrzeszenia i przystępowania do komunii świętej. I to właśnie jest nawróceniem. Przykładne życie w związku niesakramentalnym takim nawróceniem nigdy nie będzie, chyba, że zostanie podjęta decyzja o rezygnacji ze współżycia (życie jak brat z siostrą), lub zostanie przez sąd biskupi stwierdzona nieważność sakramentu małżeństwa i zawarty sakrament jednostronny z Tobą, jako, że nie jesteś katolikiem. W chwili obecnej sytuacja Twojej żony jest taka, że zdradza swojego męża z Tobą i jeszcze inną osobą. Tyle, żeby sprostować.


Odniose sie tylko do wytłuszczonego tekstu
Serdecznie witam!
Pożycie jak brat z siostrą nie wystarczy ( jako zadośćuczynienie za wyrządzoną krzywdę) , jeśli gdzieś pozostaje małżonek porzucony nawet bez dzieci, wystarczy ,ze czeka na pojednanie. Nikt nie ma prawa odebrac temu małżonkowi wiary w miłość , który wiernie czeka , przez akceptowanie krzywdy, grzechu jakie mają miesce trwając w zwiazku niesakramentalnym i utwierdzania niewiernego małżonka w tym ,że sprawa zadośćuczynienia jest załatwiona, a tym samym w trwaniu w chorobie. Zadośćuczynienie jest jednym z warunków DOBERJ SPOWIEDZI. A jakie to zadośćuczynienie pozostawiac porzuconego małżonka??? Czy to jest nawrócenie??? Juz nie podaje przykładu porzuconych dzieci i zobowiązań przeciez nie tylko finansowych...

Cytat:
"W nauce Chrystusa o nierozerwalności małżeństwa znajduje się również wezwanie do wiary w niezniszczalność miłości małżeńskiej. My, księża, niestety często popełniamy tu błąd, bo mówimy o tym dopiero ludziom, których małżeństwo się rozpada. Tymczasem trzeba mówić o tym wszystkim małżonkom. Również tym, których miłość jest świeża i gorąca i którzy mają subiektywne poczucie jej wiecznotrwałości. Bo wszystko, co ludzkie, podlega niestety dewaluacji i śmierci, i nawet taka miłość, której niezniszczalności ludzie są pewni, może umrzeć, a wówczas jady, wynikające z jej rozkładu, będą zatruwać wzajemne współżycie. Chrześcijańska wiara w niezniszczalność miłości małżeńskiej opiera się na Bogu: tylko Bóg może nas uzdolnić do tego, żeby nasza miłość była wiecznie żywa. Ludzie pytają jednak: Co mamy robić, jeśli miłość już umarła? Byliśmy zapewne niewierni Bogu — powiadają — ale w tej chwili tego nie da się już odwrócić: Co mamy robić teraz? Odpowiedź Kościoła jest tutaj jasna, choć trudna: Jeśli niewierność Bogu spowodowała zło, trzeba ją naprawić wiernością. Nie można do dawnej niewierności dodawać niewierności nowej — w ten sposób człowiek tylko zejdzie na jeszcze dalsze manowce. Otóż jeśli ludzie zdecydują się na drogę wierności Bożym przykazaniom, częstokroć okazuje się, że ich miłość jeszcze nie umarła, ona jest tylko ciężko chora. A jak wiadomo, nie każda choroba kończy się śmiercią, zwłaszcza jeśli chory bardzo pragnie wrócić do zdrowia." O.Salij



Pozdrawiam serdecznie

Anonymous - 2012-02-22, 16:13

Dziekuje za kolejne odpowiedzi.

Przez znaczna wiekszosc tematow, o ktorych piszecie, przebrnalem juz wczesniej w zyciu. Lacznie z przelknieciem tego, o czym pisze Kari - co do wypowiedzi ktorej moze naprostuje, ze chcielibysmy (oboje), by zona naturalnie zwrocila sie ku wierze, a moze niekoniecznie ku kosciolowi jako instytucji, ktora ma swoje wyznaczniki w klasyfikacji bozych owieczek jako te, ktora moga wiecej i te, ktore moga mniej. Pisze to oczywiscie z pozycji tego, ktory nie moze akurat nic, ale wszystko jeszcze przede mna, nikt mi nie zabroni w koncu chodzic do kosciola, czy modlic sie, gdy mam na to ochote - nawet nie bedac oficjalnie wierzacym.

Norbert - nie chce sprzeczac sie z Toba o depresji, ale kiedys mialem tez wyblakly poglad o niej, podczas gdy teraz juz wiem, ze depresja to choroba i nie ma za wiele wspolnego z epizodami depresyjnymi, jakie moze cierpiec wiele ludzi: smutek, niewiara w siebie itp. Ja pisze o depresji tzw. duzej, jesli byles u lekarza, ktory przepisal Ci takie leki, to wiesz, ze trzeba wypelnic ankiete i spelnic ilestam kryteriow - a to jest to, o czym pisze, czyli zaburzenia psychosomatyczne: w wyniku silnego stresu masz zaburzenia snu, jedzenia, tracisz wage itp. Nie chodzi o smetne patrzenie w kat. I problem z tego typu lekami jest taki, ze jako dzialania uboczne masz... problemy bezsennosci oraz utrate apetytu. Kolko sie zamyka.
Do zagluszania lub prostowania swojego umyslu to jestem ja sam - w zaleznosci od tego, co sobie wmowie. I albo bedzie przy tym psychoterapeuta, ktory powie, co mam sobie wmawiac i kontrolowac, czy robie to dobrze, albo nie. Poniewaz moj plan walki o to wszystko - czyli poradzenia sobie z problemem zdrady, jak tez naprawy relacji w zwiazku - jest zbiezny z tym, co czytam z dostepnych w necie materialow, jak tez i co slysze od psychoterapeuty, wiec robie to teraz sam. Oczywiscie chodzi mi o naprawe zwiazku, bo od naprawy zony to jest rzeczywiscie psychoterapeuta, ktorego szukamy i gdzie zgadzamy sie oboje na jej terapie, bo ja na razie niezbyt czuje sie na silach. A kiedys jej pomoglem pozbyc sie chocby leku do ojca, ale to nawiasem mowiac.

Moje narwanie to moze niekoniecznie znaczy bycie cholerykiem (bo jestem akurat domatorem i osoba spokojna), tylko raczej wymyslanie wielu sposobow na osiagniecie celu, aby jak najskuteczniej mozna bylo go osiagnac. Nie poprzestaje na jednym rozwiazaniu, ogolnikowo mowiac.

To, ze jestem grzesznikiem wcale nie oznacza, ze nie moge robic dobrych rzeczy, bo staram sie byc dobrym czlowiekiem. Ale mam tez i swoj krzyz, czyli swiadomosc tego, ze jestem wlasnie tylko czlowiekiem. I bede robil bledy i ich potem zalowal, ucze sie tylko je omijac, bym nie musial nic zalowac. I ze "zona" dostala po pupie tez mnie boli, nie mam wcale zamiaru uciekac nawet od zadnej kary za to w piekle, czy w czysccu, czy gdzie tam pozniej trafie.

I wybaczcie, ale zostawianie zony samej sobie - niech sobie sama radzi i dochodzi, w moim wypadku uwazam za co najmniej niewlasciwe, wynika to z mojej oceny sytuacji, jak tez kompletnym braku zaufania - po zdradzie to normalne. Zobaczymy, moze zona akurat da sie namowic na rejestracje tutaj i rozmowe. Pewnie, ze chcialbym, zeby korzystala z pomocy w takim stopniu, w jakim ja to widze, ze moglaby, czy jak ja korzystam. Poki jej nie zmuszam, tylko chce pomagac - bo to jest chec pomocy, a nie pomoc, jeszcze nikogo nie znalazlem do takiej rozmowy - co do ktorej ona sama wyszla z propozycja - to wszystko jest OK, jak mi sie wydaje.

Do przebaczenia daze, ale jeszcze tego nie zrobilem. Nie wiem, kiedy ta chwila nadejdzie. Wydaje mi sie, ze bardziej pomagam, niz przeszkadzam w budowaniu wszystkiego na nowo. I wiem, ze to przebaczenie bedzie pierwszym krokiem, ktory pokonam w tym kierunku, to taki chyba warunek konieczny. DLatego daze jak najmocniej do wszystkiego, co mi w tym pomoze, a jesli zona zrozumie sama siebie, to chyba bylaby najwieksza pomoc, jaka moglbym od niej dostac.

Malwina75: po co ? Bo na tamtym forum uzyskalem pomoc, ktorej tak potrzebowalem w tym ciezkim dla mnie okresie czasu. To tam mialem wsparcie i rady, a takze informacje o calym procesie, o wybaczaniu, o relacjach. I tak, jak stamtad otrzymalem pomoc, tak chce ja zwrocic. W postaci, jakiej umiem - beda rozmowy z kobietami, to ja je zanalizuje i wyciagne jakies wnioski. Wnioskiem moze byc nawet kompletny brak podobienstw. Niewazne, wazne jest to, ze to bedzie informacja, ktora kazdy potrzebujacy bedzie mogl sobie wykorzystac. Za otrzymana pomoc chce takze komus pomoc, bezinteresownie. I nawet jesli moje rady na tym etapie maja zerowa wartosc, to przynajmniej niech bedzie to analiza rozmow.

Anonymous - 2012-02-22, 17:06

Ojjj manipulacją mi to pachnie kolego i to dużą. Mi się wydaje że to Ty chcesz poznać motywy i mechanizmy które działały w twojej żonie a ni8e ona sama.Jeżeli twoja żona już Cię nie zdradza i żałuje to napewno chciałaby o tym zapomieć ,nie myśleć a Ty tym swoim dążeniem rozdrapujesz tylko i przywracasz wspomienia,.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group