|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
Kącik prawny - Witam w Kąciku Prawnym
Anonymous - 2006-07-28, 21:45
Zosiu zostaje Tobie tylko sąd. Ale popytaj w różnych bankach może uda się bez męża dostać kredyt.
Anonymous - 2006-07-29, 11:41
Zosiu, nie kupuj mieszkania , dopóki nie macie rozdzielności. Nawet, jesli będziesz miała zdolność kredytową i jakiś bank da ci kredyt, to i tak mieszkanie jako nabyte w małżeństwie będzie należało do Was obojga. I tak wtedy , jesli nie dogadacie się polubownie, tzeba będzie wytaczas powództwo o zwrot nakładów na majątek wspólny, albo rozliczać te nakłady w procesie o podział majątku. Doradzam więc pozew o zniesienie wspólności, a potem zakup mieszkania
Anonymous - 2006-07-29, 21:35
Dziekuje Agnieszko. Jak dlugo trwa zalatwianie sadowne takiej rozdzielnosci i jakie sa koszty? Slyszalam, ze jezeli teraz bym zlozyla to moze to nawet potrwac do listopada. Czy faktycznie tak jest???
Anonymous - 2006-07-30, 09:30
Do listopada to przy dobrych wiatrach . Zalezy też gdzie mieszkasz, jeśli w małym mieście i sąd tez jest w dość małym mieście, to szybciej. Duże miasto - dłużej. Warszawa - katastrofa. Koszt opłaty sądowej - 200 zł.
Anonymous - 2006-07-30, 15:48
Czy ktoś coś wie na temat mediatorów rodzinnych?
Czytałam w gazecie bardzo interesujący artykuł o mediatorach rodzinnych z Lublina. Z artykułu wynikało, że są to ludzie, którzy pomagają dogadać się małżonkom przy rozwodzie (niektórym ponoć nawet udało się pogodzić małżonków).
W Internecie dotarłam do Stowarzyszenia Mediatorów Rodzinnych działającego w Polsce od 2004 r. Napisałam do nich, ale otrzymałam tylko nazwiska i nr telefonów mediatorów w Warszawie, żadnych konkretów.
Pozdrawiam
Anonymous - 2006-07-31, 09:24
W przepisach od niedawna jest zapis, że jesli w czasie postępowania o rozwód lub separację sąd będzie widział, iż istnieje szansa na utrzymanie małżeństwa , może skierować strony na mediację. Na mediację można skierować również w celu polubownego załatwienia spraw odnośnie władzy rodzicielskiej, kontaktów z dzieckiem, alimentów itp. Nie wiem jak to działa w praktyce. nie spotkałam się jeszcze z taką mediacją. Słyszałam tylko, że jest za mało wykwalifikowanych mediatorów i dlatego nie może to ruszyć pełną parą.
Anonymous - 2006-08-01, 11:05
Agnieszko, czy mówienie w sądzie na rozprawie rozwodowej, że się kocha męża, może wpłynąć na to, iż sąd nie wrazi zgody na rozwód?
Ostatnio się dowiedziałam, że rodzice kochanki mojego męża nie widzą żadnego problemu w tym, że mój mąż jest z ich córką. Powiedzieli, że on weźmie rozwód, potem unieważnienie i weźmie ślub z ich córką, więc nie ma żadnego problemu.
Ja nie chcę rozwodu. Wg mnie mąż jest zagubiony, wierzę, że się odnajdzie i boję się, aby nie zrobił czegoś, czego będzie potem żałował.
Anonymous - 2006-08-01, 20:51
Z mojego doświadczenia wiem, że sąd przychyla się, gdy jedna ze stron nie wyraża zgody na rozwód.
Mój gad wystąpił o rozwód z jego winy, nie zgodziłam się, sędziana zaproponowała seprację i na tym stanęlo. A jestem w innej sytuacji, mam dziecko dorosłe, samodzielne.
Tylko, zastanów się czy chcesz zobaczyć w jego oczach to co ja widziałam : nienawiść, spotęgowaną tak mocno, że sama nie wiem czy dobrze zrobiłam.
Nigdy nie chciałabym zobaczyć i odczuć tego jeszcze raz.
Czy warto było?
Pozdrawiam
Andrzej - 2006-08-02, 03:27 Temat postu: Tzw. "Rozwód koscielny"
wanboma napisał/a: | Ostatnio się dowiedziałam, że rodzice kochanki mojego męża nie widzą żadnego problemu w tym, że mój mąż jest z ich córką. Powiedzieli, że on weźmie rozwód, potem unieważnienie i weźmie ślub z ich córką, więc nie ma żadnego problemu. |
Niestety, takie mentalne zjawisko w skali masowej juz dziś występuje. Chodzi o fałszywe widzenie instytucji stwierdzania nieważności małżeństwa jako sposobu na "rozwiązywanie" trudnego małżeństwa. Taka fałszywa wizja małżeństwa ma negatywny wpływ na podejmowane próby ratowania sakramentalnego małżeństwa. Niewierni małżonkowie, a także akceptujące ich niewierność otoczenie zachowują się jak sędziowie we własnej sprawie i stosują te pseudoargumenty. Możliwość oddania sprawy do sądu biskupiego, to dla nich świetna okazja do oszukiwania sumienia, do uchylania się od zobowiązań wynikających z przysięgi małżeńskiej. Smutne jest to, że instytucję sądu biskupiego wykorzystuje się jako usprawiedliwienie zdrady - trwania w grzechu.
Andrzej - 2006-08-02, 03:34 Temat postu: 1KOR13
Elu, sorry, ale to jest Twój ukochany mąż, a nie...
Kochani, jeśli nie pokochamy trudnych współmałżonków prawdziwą miłością, to nie mamy szans na uzdrowienie małżeństwa... i na ich powrót. A jaka ma być ta prawdziwa miłość, to chyba wszyscy wiemy.
Anonymous - 2006-08-02, 08:32
Elzd, ja już taką nienawiść widziałam w oczach męża, że już chyba większej nie zobaczę. Chciałbym tylko, by on i kochanka również, przekonali się, że małżeństwo to nie jest zabawa, że nie można tak "pstryknąć palcami" i przestanie ono istnieć. Rozwód, unieważnienie i mam czystą kartę.
Anonymous - 2006-08-02, 09:50 Temat postu: Re: Tzw. "Rozwód koscielny" Andrzej napisał:
"Niestety, takie mentalne zjawisko w skali masowej juz dziś występuje. Chodzi o fałszywe widzenie instytucji stwierdzania nieważności małżeństwa jako sposobu na "rozwiązywanie" trudnego małżeństwa. Taka fałszywa wizja małżeństwa ma negatywny wpływ na podejmowane próby ratowania sakramentalnego małżeństwa. Niewierni małżonkowie, a także akceptujące ich niewierność otoczenie zachowują się jak sędziowie we własnej sprawie i stosują te pseudoargumenty. Możliwość oddania sprawy do sądu biskupiego, to dla nich świetna okazja do oszukiwania sumienia, do uchylania się od zobowiązań wynikających z przysięgi małżeńskiej. Smutne jest to, że instytucję sądu biskupiego wykorzystuje się jako usprawiedliwienie zdrady - trwania w grzechu."
Niestety, muszę podzielić zdanie Andrzeja. Ze smutkiem zauważam, że wiele ludzi traktuje furtkę unieważnienia małżeństwa jako sposób "oczyszczenia sobie papierów" (taki format dysku), ale często już myśli o tym przezd ślubem! Jak "się nie uda", to zawsze jest jakieś wyjście...
Anonymous - 2006-08-02, 12:26
Macie całkowitą rację - pierwszą rzeczą, jaką zrobił mój mąż, kiedy nas opuścił, była wizyta w kurii biskupiej w sprawie unieważnienia małżeństwa. Przedstawił nasze małżeństwo jednostronnie, posługując się kłamstwem. Oczywiście ksiądz powiedział, że istnieją podstawy do unieważnienia. Tak się stało, że był to dobry znajomy mojej rodziny, stąd wiem, co mąż mówił. Potem tę informację /mąż/ przekazał kochance, ona rodzicom - i w sumie wszystko jest w porządku - w ich oczach.
Anonymous - 2006-10-09, 13:51 Temat postu: Re: Witam w Kąciku Prawnym Witam
mam jedno pytanko moja znajoma nie mieszka już z mężem od kilku miesięcy mieszka u swoich rodziców mąż nie płaci za mieszkanie więc rośnie zadłużenie mieszkania które raz już spłaciła co w tej sytuacji ma zrobic? najpierw sądowy podział majątku z ustanowieniem rozdzielności prawa najmu z eksmisją jego?, a potem rozwód? Jak powinna załatwic tą sprawę.
Pozdrawiam
|
|