Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Szukam wsparcia lub wiadra zimnej wody

Anonymous - 2012-01-28, 11:04

Witaj Stanisławie. Dziękuję Ci za słowa które jak od każdego tutaj wnoszą coś nowego w moją głowę, psychikę i dają większe pole do działania.

Cytat:
Po pierwsze możesz pomóc Żonie dając jej przykład własnego życia. Piszesz, że picie było Waszym wspólnym zajęciem. Czy dostrzegasz u siebie symptomy choroby alkoholowej? Jeżeli tak, podejmij leczenie. DZIŚ. Nie czekaj ani dnia dłużej. Nie warto.
Jeżeli potrafisz żyć bez alkoholu podaruj Żonie własną ABSTYNENCJĘ.


Powiem tak: nie mam problemów z alkoholem, potrafię funkcjonować bez alkoholu. Wiele razy zastanawiałem się właśnie nad abstynencją zdeklarowaną, i nie boję się o sam fakt picia tylko bardziej o niewytrwałość w złożonej obietnicy. Bo tak: sam wiem że nie mogę pić, zajmuję się dziećmi do samego wieczora a i w nocy trzeba spać na trzeźwo, bo różnie z dziećmi jest. Całkowitym abstynentem nigdy nie byłem, od czasu do czasu lubię napić się piwa przy grillu np. lub przy meczu, wszystko w pewnych ramach myślę się mieści. Mam tę świadomość że w intencji żony, dla jej i naszego dobra mógłbym podjąć trud całkowitej abstynencji, obiecuję że mocno się nad tym zastanowię. Tak na marginesie, namawiałem kiedyś żonę na wspólne podpisanie abstynencji, na krótki chociaż okres. Powiedziała mi że mogę sobie podpisywać, ona nie ma zamiaru rezygnować z czegoś co daje jej przyjemność, nawet jak ograniczy picie to nie przestanie całkowicie pić, NIGDY.

Cytat:
Sprawa nr 2. Jesteś mężczyzną. Mężem. A piszesz jak bez przeproszenia pensjonarka.
"Chciałem się przytulić do Żony", "Chciałem usłyszeć dobre słowo".


Nie uważam by chęć przytulenia się do żony, szukanie czułości i ciepła (mężczyźni tego potrzebują) było oznaką słabości, a
Cytat:
Ja dodam jedynie cytując księdza Pawlukiewicza: " do kobiety trzeba iść z siłą, a nie po to, by tę siłę od niej uzyskać".

na siłę nie da się zmusić kogoś do miłości. Brak czułości i miłości w naszym związku nie wynika bezpośrednio z faktu picia lecz z tego iż żona jest zamknięta na przebaczenie po doznanej wg niej krzywdzie jaką było podanie jej na leczenie przymusowe. Jest wierząca ale w tej chwili daleko od Boga, od praktyk religijnych i zamknięta na działanie Bożej Łaski. Bez otwarcia się, przebaczenia, uwolnienia nie da się zrobić żadnego dalszego kroku w kierunku odbudowy małżeństwa.
Jeszcze raz dzięki za słowo i wsparcie.

Anonymous - 2012-01-28, 12:00

mario napisał/a:
Brak czułości i miłości w naszym związku nie wynika bezpośrednio z faktu picia lecz z tego iż żona jest zamknięta na przebaczenie po doznanej wg niej krzywdzie jaką było podanie jej na leczenie przymusowe.


Mario... zobacz: masz wybór na zasadzie albo-albo: albo zdrowie żony polegające na tym, by zaczęła walczyć z nałogiem albo Twoja chęć bliskości, przytulenia. Która z tych dwóch spraw wygra?

Piszesz, że "Brak czułości i miłości w naszym związku nie wynika bezpośrednio z faktu picia" - moim zdaniem wynika z faktu stawiania przez żonę na pierwszym miejscu w życiu doznań wynikających z nadużywania alkoholu. To jest dla niej najważniejsze. I moim zdaniem żona widzi, że czegoś od niej potrzebujesz - czułości, bliskości i zręcznie tym manipuluje, byś mieć "święty" spokój picia alkoholu.

Już właściwie dałeś się okłamać, bo piszesz: "żona jest zamknięta na przebaczenie po doznanej wg niej krzywdzie jaką było podanie jej na leczenie przymusowe". Trzeba jasno powiedzieć: podając żonę na leczenie przymusowe nie zrobiłeś nic złego, zatem żona nie ma Tobie co przebaczać!

Czy zatem nie dajesz się wkręcić w poczucie winy?

Szukaj siły u Jezusa, by podejmować zdrowe postanowienia, plany, decyzje. Jeżeli zdrowie żony oraz Twoje szczęście są dla Ciebie wartościami, to nie rezygnuj z nich dlatego, że nie dostajesz od żony bliskości, której potrzebujesz. Czy Twoje ewentualne poczucie winy, brak stawiania granic piciu żony, poczucie, że pozwalasz robić żonie coś co jest nie w porządku to nie jest zbyt wysoka cena za poczucie bliskości?

A wreszcie - czy czasem potrzeba bliskości, przytulenia nie jest dla Ciebie ważniejsza niż zdrowie żony, poczucie własnej wartości, otwarte relacje z żoną? Może za jakiś czas okazać się, że znajdzie się inna kobieta, która da Ci bliskość. Co wówczas powiesz? Że zostawiasz żonę, bo nie dawała Ci bliskości?

Żona koncentruje się na alkoholu, który reguluje jej emocje, a Ty - podobnie - koncentrujesz się na potrzebie bliskości z jej strony, której zaspokojenie ureguluje Twoje emocje. Działacie podobnie. Własną potrzebę bliskości stawiasz ponad zdrowie żony!

Oczywiście może się okazać, że stawiając żonie granice ona będzie "na siłę" brnęła w alkoholizm, niszcząc po drodze Waszą relację, rodzinę. Ale pozwalanie jej na alkoholizm jest zgadzaniem się na bylejakość życia, z uzasadnieniem: "potrzebuję bliskości i przytulenia".

Mario... siła i jeszcze raz siła - Twojego męskiego ducha w połączeniu z Duchem Jezusa! Piszesz, że chodzisz na modlitwy o uwolnienie. Poproś Jezusa, by uwolnił Twoją siłę!

Anonymous - 2012-01-28, 12:31

Cytat:
Czy zatem nie dajesz się wkręcić w poczucie winy?

Jarek, ja mam świadomość że nic złego nie zrobiłem, znam swoje intencje i jest tak jak mówisz, żona próbuje wmówić mi że popełniłem "przestępstwo" wobec niej, cały czas mnie obarcza winą mówiąc że jej oziębłość, brak przebaczenia i w ogóle wszystko czym mnie dotyka są konsekwencjami zła które jej wyrządziłem. A już na pewno jej rodzina (mama, siostry) i znajomi są przez nią przekonani o moich złych uczynkach względem niej.
Odpowiadając Ci dalej, już bez cytatu, wiem że powinienem się skupić na wyleczeniu żony ale mam opory, szantażuje mnie, że jak będę dalej coś robił na siłę, wbrew jej woli to wystawi moje rzeczy za drzwi. Wiem że jak sprawa oprze się o sąd, mogła by mieć kłopoty, bo jednak jest już notowana w gminie jako alkoholik, chodziła na terapię, ale nie wiem czy na pewno na tym wygram a już na pewno ucierpią dzieci.
Póki co nie potrafię się zdecydować co robić dalej z tą sprawą. Jak bym tego nie ruszył i cokolwiek zrobił, będzie tylko gorzej jak chodzi o nasze relacje i boję się o dzieci. Wiem że jeszcze wiele można zrobić w temacie picia, ale żebym nie przeholował na niekorzyść.
Naprawdę, nie jest łatwo coś zdecydować po tylu doświadczeniach.

Anonymous - 2012-01-28, 18:13

Mario,
posłuchaj.
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Na stronie głównej Sycharu.
Słuchaj i korzystaj:)

Anonymous - 2012-01-28, 22:29

Stanisław1 napisał/a:
Mario,
posłuchaj.
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Na stronie głównej Sycharu.
Słuchaj i korzystaj:)

Tak, przepraszam, zasugerowałem się tylko samym słowem siła, a nie zagłębiłem się, ba, nawet nie zajrzałem tam gdzie mnie odesłałeś. Uczynię to jak tylko znajdę chwilę.
Pozdrawiam.

Anonymous - 2012-02-01, 10:11

Zawsze warto tej chwili poszukać:)
Pozdrawiam serdecznie!

Anonymous - 2012-02-01, 12:18

Stanisław1 napisał/a:
Zawsze warto tej chwili poszukać:)
Pozdrawiam serdecznie!

Witaj.
Teraz już rozumiem sens słowa siła. Poczytałem, posłuchałem i wiem o co chodzi i dziękuję za odesłanie mnie we właściwe miejsce.
I jeszcze jedno,dziękuję Wszystkim, za to że są, służą radą, dobrym słowem i modlitwą. Dzięki przeczytanym postom, czy to do mnie skierowanym czy do innych, staję się z każdym dniem mądrzejszy i silniejszy.
Niech Bóg błogosławi Wszystkim, którzy szczerze Go szukają, a którzy go odrzucają niech udzieli łaski nawrócenia, swoją cudowną mocą. Dzięki temu Forum przejrzałem, jak wiele jest cierpienia i krzywd wokół i jak małe są moje bolączki wobec innych tu piszących. Pewnie, nie wiem jeszcze co mnie czeka, może też być gorzej, ale żyję nadzieją że będzie lepiej.

Anonymous - 2012-02-02, 09:22

mario napisał/a:
Cytat:
Czy zatem nie dajesz się wkręcić w poczucie winy?

Jarek, ja mam świadomość że nic złego nie zrobiłem, znam swoje intencje i jest tak jak mówisz, żona próbuje wmówić mi że popełniłem "przestępstwo" wobec niej, cały czas mnie obarcza winą mówiąc że jej oziębłość, brak przebaczenia i w ogóle wszystko czym mnie dotyka są konsekwencjami zła które jej wyrządziłem. A już na pewno jej rodzina (mama, siostry) i znajomi są przez nią przekonani o moich złych uczynkach względem niej.
Odpowiadając Ci dalej, już bez cytatu, wiem że powinienem się skupić na wyleczeniu żony ale mam opory, szantażuje mnie, że jak będę dalej coś robił na siłę, wbrew jej woli to wystawi moje rzeczy za drzwi. Wiem że jak sprawa oprze się o sąd, mogła by mieć kłopoty, bo jednak jest już notowana w gminie jako alkoholik, chodziła na terapię, ale nie wiem czy na pewno na tym wygram a już na pewno ucierpią dzieci. Póki co nie potrafię się zdecydować co robić dalej z tą sprawą. Jak bym tego nie ruszył i cokolwiek zrobił, będzie tylko gorzej jak chodzi o nasze relacje i boję się o dzieci. Wiem że jeszcze wiele można zrobić w temacie picia, ale żebym nie przeholował na niekorzyść.
Naprawdę, nie jest łatwo coś zdecydować po tylu doświadczeniach.


Mario
W tytule masz cos z kubłem zimnej wody...wobec tego prosze...już przegrałeś...
Ale możesz wygrać....zdrowie i równowagę SWOJĄ !!!!! TWOJE LECZENIE JEST BARDZO WAZNE...nauczy Cię poznawac mechanizmy tej choroby ...wiele jest tak widocznych już które tutaj opisujesz...zreszta niet ylko mechanizmy alkoholika ale współuzależnionego. Nie pomożej jej mądra miłością skoro nie znasz mechanizmów..., masz skrupuły, i wątpliwości..też je mam...ale ....cudowne jest to ,że się ich wyzbywam ,tY TEŻ MOŻESZ.... pragnąć zgody wewnętrznej na kazde pozunięcie kroku napród...to oznacza ,że trzeba iść dwutorowo z Panem Bogiem , który pragnie mnie z całym zaangażowaniem stworzenia mojego bytu...czyli mnie całą z rozumem. Warto więc poznawać i, nazywac i uczyć się szukac oparcia w Panu kiedy tyle watpliwości i lęku ...Ks. Dziewiecki rozróżnia co mnie osobiście cieszy dwie sprawy NAIWNOŚĆ OD MIŁOŚCI .Poznawanie mechanizmów współuzaleznienia i uzaleznienia alkoholika pozwoli Ci z Sakramentaliami PRZEDE WSZYSTKIM ODNALEŹĆ RÓWNOWAGĘ I POKOCHAC SIEBIE , to jest pierwszy krok...nie inaczej...
Ważne jest to zebyś umiał przebaczyć sobie i jej, ale rozumnie...poznając równiez odpowiedzialność moralna swoja i alkoholika ( w tym wypadku żony) , bo ..hm...zdziwisz się...mnie przynajmniej bardzo zadziwiło kiedy poszukałam o dopowiedzIalności moralnej alkoholika...wiele zrozumiałam... i prosiłam Boga o wyrozumiałość w zyciu codziennym ,ale i o rozwagę w postępowaniu w podobnej sytuacji jaka masz Ty.

http://www.opoka.org.pl/b.../md_ocenam.html
"Po drugie, choroba alkoholowa może w określonych aspektach znosić lub ograniczać odpowiedzialność moralną za dane czyny, ale nie eliminuje przez to wyrządzonej krzywdy. Nie zwalnia też od odpowiedzialności moralnej (a nawet prawnej!) oraz od obowiązku zadośćuczynienia. Należy więc odróżniać krzywdę od winy moralnej i grzechu. Trzeba też odróżniać ponoszenie konsekwencji za własne zachowania od odpowiedzialności moralnej. Choroba alkoholowa jest w każdym przypadku związana z wielką sumą krzywd, które uzależniony wyrządza sobie samemu oraz osobom z najbliższego otoczenia. Dzieje się tak niezależnie od stopnia winy i odpowiedzialności moralnej danego alkoholika. ' Ks. Marek Dziewiecki

Pozdrawiam Cię serdecznie
Wspomagam modlitwą
Wszytko MOŻESZ w Tym , który cię umacnia
ZADBAJ O TERAPIE DLA SIEBIE DLA WSPÓŁUZALEZNIONEGO

Anonymous - 2012-02-18, 23:26

Chwilkę nie pisałem ale to z powodu tego iż nie działo się nic ciekawego, względny spokój. Względny, bo się trochę żona wyciszyła, ograniczyła picie, jak twierdzi ona, tak się nie da żyć. Niestety ja, choć cieszę się i z tego, nie mam zaufania do jej intencji, bo wygląda mi to na brak pieniędzy, a przez to ograniczenie picia. Ważniejszy dla niej jest nałóg nikotynowy.
Niestety dzisiaj wzięło ją na chwilę szczerości i powiedziała mi co nią kieruje, jest mną znudzona, szuka zmian. Stwierdziła, że najlepsza dla niej będzie separacja, aby się mogła ode mnie uwolnić i robić co jej pasuje, żebym się nie miał prawa wtrącać. Ja zapytałem o Sakrament Małżeństwa, czy tu też się postara o separację i ewentualnie jaki poda powód, bo chyba ten podany wyżej jest nie do przyjęcia przez Kościół. Stwierdziła że nie potrzebuje Kościoła, sakramentów tylko prawnego nakazu:"odczep się ode mnie, daj mi spokój, daj mi robić co mi pasuje". Przy tej okazji wyszło coś, o czym w ogóle nie myślałem do tej pory. Chodzi o fakt zgłoszenia jej przeze mnie do gminy jako alkoholika i odbycie przez nią terapii. Moim celem było to by jej pomóc uwolnić się od nałogu natomiast ona dostrzegła w tym fakt, że ma "spaprane" papiery i gdziekolwiek się ruszy i cokolwiek będzie chciała załatwić na swoją korzyść (np. alimenty, opieka nad dziećmi) stoi na straconej pozycji jako notowany alkoholik. Pytam tych co wiedzą, czy tak jest faktycznie, czy ona może to jakoś ominąć? Dodam że wśród swojej rodziny i znajomych stwarza pozory osoby poszkodowanej w małżeństwie, że niby ja się nad nią znęcam psychicznie ciągle się czegoś czepiając. Pytam ją co zamierza zrobić, nie powie. "Zobaczysz", mi mówi.
I tu po raz kolejny doświadczam ogromnej Mocy Boga. Potrafiłem spokojnie to przyjąć i Jemu powierzyć, a chociaż wciąż o tym myślę, odczuwam Pokój, prawdziwy Pokój.
Powiedzcie mi, proszę, jak daleko mogę się posunąć w próbie przyciągnięcia mojej żony bliżej Boga. Czy mogę ją upominać i wytykać złe postępowanie czy tylko życiem dawać przykład i czekać aż to dostrzeże? Mam świadomość swoich ułomności i daleko mi do ideału. A dla mojej żony tym bardziej trudno będzie zauważyć moje życie i postępowanie jak jest mną znudzona i jej nie interesuję. Ilekroć w rozmowie sprowadzam nasze problemy na poziom nauczania KK i wiary w Boga, ona kończy rozmowę lub mnie atakuje przyziemnymi sprawami, np. moje marne zarobki, zadłużenia, że jestem niezaradny itd.itp.
Ciekaw jestem Waszego zdania i polecam się Waszym modlitwom (kto może i zechce).
Z góry dziękuję.
Bywajcie z Bogiem.

Anonymous - 2012-02-19, 11:08

Piszesz o żonie, a co u Ciebie, co zrobiłeś dla siebie w tym czasie, odkąd dostałeś tak wiele wskazówek.
Anonymous - 2012-02-20, 10:43

tereska napisał/a:
Piszesz o żonie, a co u Ciebie, co zrobiłeś dla siebie w tym czasie, odkąd dostałeś tak wiele wskazówek.

Myślę że najważniejsze to iż wciąż a może i jeszcze mocniej przylgnąłem do Boga, do mojego Mistrza. Zawierzam Mu wszystko i w każdej chwili. Wiem że powinienem zrobić coś więcej dla siebie, ale wierzcie mi, nie mam kiedy. Praca-dzieci-modlitwa-wypoczynek. Niewiele ale czasowo nie wyrabiam. Dzieci mam w wieku takim że nie da się im powiedzieć zajmijcie się sobą bo tatuś ma inne sprawy. Nawet nie potrafię tak, cały jestem dla nich. Nie mam nawet kiedy uczyć się swojej roli do przedstawienia, gram w teatrze parafialnym, amatorsko oczywiście. Poza tym daję radę, oddanie się Panu umacnia, dodaje sił i pozwala pokonywać przeciwności. Pewnie kiedyś takie życie się negatywnie odbije na moim zdrowiu, ale taki jestem, myślę o Wszystkich, potem o sobie. Gdyby żona chciała ze mną rozmawiać i dobrowolnie uczestniczyć w życiu rodzinnym to byłoby inaczej, a tak jak wracam z pracy ona zamyka się w swoim świecie (alkohol, telefony) i nic ją nie obchodzi. Jak gdzieś chcę wyjść wieczorem (kościół, teatr) to z wielkimi pretensjami opiekuje się dziećmi, o 20-ej godzinie już leżą w łóżeczkach (przy mnie 21-22). To tylko jeden mały przykład, wiele by pisać. Może się narażę na czyjąś krytykę ale póki co "BÓG SAM WYSTARCZY"

Anonymous - 2012-02-20, 11:21

Mario nie nawracaj żony na siłę, bo wywołuje to przeciwny skutek. Zawsze za to możesz się modlić za nią i swoją postawą pokazywać, że dobrze jest być blisko Boga. Pan sam znajdzie drogę do Twojej żony, bylebyś Mu za bardzo nie przeszkadzał! Sama zrobiłam ten błąd i dziś z perspektywy czasu i doświadczenia myślę, że najskuteczniej pomożesz żonie powierzając ja Matce Bożej. Ona najlepiej zna duszę kobiety! :-)

[ Dodano: 2012-02-20, 11:23 ]
A jeszcze jedno, to że Twoja żona kładzie małe dzieci spać o 20.00 to raczej świadczy o niej dobrze! 22.00 to na pewno zbyt póżno.

Anonymous - 2012-02-20, 13:32

Cytat:
[ Dodano: 2012-02-20, 11:23 ]
A jeszcze jedno, to że Twoja żona kładzie małe dzieci spać o 20.00 to raczej świadczy o niej dobrze! 22.00 to na pewno zbyt póżno.

Małe doprecyzowanie, chociaż to nie najważniejsze, przeważnie ok.21-ej mycie, a potem tak schodzi do 22-ej, czasem zabawa, czytanki, rozmowy. Jak się umyją to dostają jeszcze wigoru. A takie małe znów nie są (4 i 5,5)
Tak przy okazji, obie dziewczynki, starsza chodzi do przedszkola. Zrodził się pewien problem, starsza córka powiedziała mi kilka dni temu że jak ją tatuś myje to czuje taką przyjemność, chodzi o okolice odbytu. Trochę się przestraszyłem, bo w dzisiejszych czasach do wszystkiego da się dorobić jakiś paragraf, chociaż człowiek nie ma wcale złych intencji. Rozmawiałem z żoną na ten temat, żeby to ona przejęła obowiązek higieny córek ale bez oddźwięku, przecież mamusia nieraz wcześniej idzie spać od dzieci.

Anonymous - 2012-02-20, 14:22

Mario! wiem, że alkoholizm współmałżonka to trudne doświadczenie(z autopsji), ale w Twoich postach jest dużo gniewu na żonę. Jeśli nie godzisz się z takim stanem rzeczy, stawiaj granice jej krzywdzącym Cię zachowaniom, ale utyskiwanie, że żona zrobiła coś, albo nie zrobiła, bo właśnie spała, to trochę nie tak. W końcu sam przyjąłeś taki układ, że zajmujesz się dziećmi po pracy. Swoją drogą stwarzasz żonie konfort picia, zwalniając ją ze wszystkich obowiązków popołudniami. Rozumiem, że czasem czara goryczy się przelewa, ale tkwienie w poczuciu krzywdy bardzo osłabia (niestety wiem coś o tym!). Mario nie widzę nic złego w tym, że pomagasz się myć dziewczynkom, ale ta pomoc już powoli powinna ograniczać się tylko do kontroli i mycia włosów. Nie daj sie zwariować mediom, bo przecież nie każdy kochający ojciec jest zboczonym zwyrodnialcem.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group