|
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR :: Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?
|
|
STOP przemocy - ks Dziewiecki o przemocy.
Anonymous - 2011-12-11, 18:18 Temat postu: ks Dziewiecki o przemocy. Ks. Marek Dziewiecki
Jak pomagać osobom uwikłanym w przemoc domową?
Udzielenie skutecznej pomocy w sytuacji przemocy domowej wymaga najpierw empatycznego wczucia się w subiektywne przeżycia ludzi dotkniętych takim doświadczeniem. Poszczególne osoby przeżywają swoją sytuację w bardzo zróżnicowany sposób. Niektóre odczuwają bunt i nienawiść wobec osoby krzywdzącej. Inne z kolei doświadczają nieuzasadnionego poczucia winy lub ulegają rozpaczy. Są to przeżycia destrukcyjne, które utrudniają przezwyciężenie problemu. Empatia umożliwia dostosowanie rodzaju i sposobu interwencji do psychicznej sytuacji osoby krzywdzonej. Jest koniecznym punktem wyjścia, jeśli chcemy pomóc osobie krzywdzonej, by uwolniła się z destrukcyjnych przeżyć, a zwłaszcza z poczucia wstydu i bezradności, by odzyskała lub umocniła poczucie osobistej godności oraz odzyskała nadzieję na lepsze jutro. Ponadto empatia umożliwia pomagającemu budowanie przyjaznych więzi, które dla osoby krzywdzonej mogą stać się psychiczną „odtrutką” w obliczu drastycznie zaburzonych relacji domowych.
Zadaniem drugim jest jak najszybsze powstrzymanie przemocy. Aby to osiągnąć, konieczne jest wyprowadzenie ludzi krzywdzonych z pułapki osamotnienia poprzez wskazanie osób, środowisk i instytucji, które mogą udzielić konkretnej pomocy w obliczu przemocy domowej (policja, pomoc społeczna, gmina, parafia). W polskich warunkach przemoc domowa łączy się najczęściej z nadużywaniem alkoholu i z chorobą alkoholową. W tej sytuacji w wielu przypadkach skuteczne okazuje się skontaktowanie ludzi krzywdzonych z ruchami samopomocy (Kluby Abstynenta, grupy Al-Anon i Al-Ateen).
Zadaniem trzecim jest pomaganie osobom dotkniętym przemocą domową, by uwolniły się od fałszywych schematów myślenia oraz od błędnych przekonań na temat cierpienia i zaburzonych więzi rodzinnych. W polskich realiach ofiary przemocy domowej to najczęściej kobiety i jednocześnie osoby wierzące. Rozmawiając z nimi przekonuję się, że wiele z tych osób interpretuje swoje cierpienia jako krzyż w sensie religijnym, jako ból, który trzeba dźwigać i z którym trzeba się pogodzić, aby być wiernym miłości małżeńskiej i rodzinnej oraz aby być wiernym Bogu. Trzeba zatem cierpliwie i precyzyjnie wyjaśniać, że Bóg nigdy nie zsyła nam cierpień ani krzyży. Jedyne, co On nam zsyła, to miłość i prawdę, której uczy nas Jego Syn. Przemoc domowa pojawia się tam, gdzie ktoś (świadomie lub na skutek jakichś zaburzeń) sprzeciwia się Bożemu zamysłowi wobec małżeństwa i rodziny. Z tego właśnie względu Kościół uznaje, że istnieją tak drastyczne formy kryzysu małżeństwa i rodziny, w których jedynym rozwiązaniem jest fizyczny rozstanie się z osobą, która okazuje się niezdolna (przynajmniej czasowo) do miłości i która wyrządza krzywdę najbliższym. Stąd instytucja separacji małżeńskiej, która nie oznacza wycofania miłości, lecz powstrzymanie destrukcyjnego cierpienia i stworzenie warunków, by człowiek krzywdzący domowników mógł się zastanowić i zmienić. Otrzymanie tego typu wyjaśnień umożliwia osobie krzywdzonej podjęcie takich kroków, które powstrzymają przemoc, a jednocześnie będą proporcjonalne do postępowania osoby krzywdzącej.
Czwartym wreszcie zadaniem jest szukanie długofalowych rozwiązań, obejmujących także pomoc wobec osoby, która używa przemocy. Mimo przeżywanych dramatów domownicy są zwykle związani silną więzią emocjonalną z taką osobą i dlatego rozwiązaniem optymalnym nie jest stałe odizolowanie takiej osoby (np. zakład karny czy dożywotnia separacja), lecz udzielenie jej pomocy terapeutycznej i/lub resocjalizacyjnej, aby stworzyć szansę na odtworzenie pozytywnych więzi domowych. W każdym przypadku stosowania przemocy domowej chodzi bowiem o osobę w jakimś aspekcie zaburzoną i cierpiącą, gdyż żaden człowiek, który jest dojrzały i szczęśliwy, nie będzie agresywny, ani okrutny.
opr. mg/mg
Copyright © by Marek Dziewiecki
Anonymous - 2011-12-13, 00:26 Temat postu: slowa kilka o przemocy A wiec tak. Zaczne od tego, ze mam za soba dzisiejsza (w polskich warunkach juz wczorajsza) rozprawe w sadzie. Nie o rozwod, nie o separacje, a rozchodzi sie o kontakt z meza z dziecmi.
Jak juz wspominalam wczesniej, do naszych separacji dochodzilo z powodu przemocy.
Ale, mimo znaczacej liczby dowodow tj. telefonow na policje, mojego pobytu w domu dla kobiet uciekajacych przed przemoca (takie istnieja zagranica), korespondencja z zaangazowanej w sprawe opieki spolecznej i innych fachowcow, maz dzisiaj po raz kolejny wszystkiego sie wyparl. Powiedzial krotko: zona odeszla, bo znudzilo jej sie malzenstwo. Zona tak ma, znika co jakis czas z domu z dziecmi, no a pozniej wraca, i pozniej znika, zabiera dzieci itd.
Jakby bylo malo, maz dodal przed pracownikami sadu, ze to on byl ofiara, a ja katem. Ale on mi schodzil z drogi, dlatego po dowodach na jego korzysc ani sladu.
Do sprawy zw. z kontaktem z dziecmi przemoc odnosi sie tak, ze jezeli wystapila, to kontakt z dziecmi z rodzicem-przemocowcem moze ostatecznie byc nadzorowany i odbywac sie w specjalnie do takich celow zaaranzowanym centrum kontaktu. To tyle na temat nie-polskich warunkow.
Co do samej przemocy.
Przemocowiec czesto wypiera sie tego, ze stosuje przemoc, ze uderzyl,kopnal, znecal sie. Jezeli jednak jest zdolny do potwierdzenia ze cos takiego mialo miejsca to zawsze ucieka sie do wymowek typu: bo nie sprzatnelas mieszkania, a ja ciezko pracuje, bo nie ugotowalas mego obiadu jak nalezalo.
Sama przemoc fizyczna jest scisle powiazana z mechanizmem manipulacji.
Przemocowiec tkwi w tym swoim swiecie, jako Pan Cudowny, i on ma prawo sam ustalac reguly badz tez ich brak natomiast ofiara ma obowiazek je przyjmowac. Przemocowiec podejmie wysilek, tak to jest wysilek, choc nieswiadomy, aby powtarzac osobie ranionej ze on ma prawo do takich zachowan bo ta druga strona dala mu powod taki czy inny. Czego niestety nie bedzie w zachowaniu kata? Odpowiedzialnosci za wlasne czyny. Przemocowiec ucieka od konsekwencji wlasnego zachowania. W wiekszosci przypadkow zyje w zaklamaniu.Myslenie przemocowca moze charakteryzowac nastepujacy przyklad:
'Nie uderzylem cie. Chcialem cie powstrzymac abys nie zrobila sobie krzywdy.'' zamiast:
''Uderzylem cie bo nie umiem sobie radzic z wlasnym gniewem''
Manipulacja ofiara moze miec bardzo dlugotrwale niszczace efekty, ktore pozostaje leczyc terapia, czasem wieloletnia. Ofiary przemocy sa to czesto osoby majace bardzo niskie poczucie wartosci, wierzace w to, ze to agresja partnera badz innej osoby jest spowodowana ich wadami, nieudolnosciami etc. A takze nie potrafiace podejmowac samodzielnych decyzji o sobie, nie umiejace zawiazac bliskich relacji ze wzgledu na przezyta traume w relacji z przemocowcem.
To tyle na dzisiaj.
Spokojnej nocy wszystkim.
Anonymous - 2011-12-13, 16:49
Agnieshko, dziękuję za Twoją wypowiedź w temacie.
Widac wyraznie w Twojej historii jak osoba stosująca przemoc ma silne mechanizmy obronne by nie zobaczyc swojej dysfunkcji..bardzo silne, uznanie prawdy oznaczałoby utrate wizerunku, przed sobą, przed innymi.
Tak wlasnie przebiega ta choroba...rowniez osoby wobec ktorych przemoc jest stosowana długo nie chca sie przyznac przed soba i innymi do tego co je spotyka...
Na pewno trudne i budzące zlosc jest dla Ciebie to zachowanie męza, trauma, emocje to wszystko jest b trudne...dosc dobrze jednak zorganizowana jest pomoc w tych "nie polskich warunkach", dobrze czytac, ze zadbałas o siebie, o dzieci.
Masz regularną pomoc terapeuty? grupy wsparcia?
Nie czytałam wczesniej Twoich postow stąd pytania. mam nadzieje ze wracasz do siebie, do życia. Z Panem Bogiem jest to możliwe.
Anonymous - 2011-12-13, 20:42
W Wielkiej Brytanii, w ktorej mieszkam od dluzszego czasu, reakcja na przemoc jest w wielu przypadkach bardzo skuteczna i co z tym zwiazane ma za zadanie chronic dziecko.
I nic w tym dziwnego, bo co to za srodowisko dla rozwijajacej sie dopiero psychiki, jezeli kilka razy w tygodniu interweniuje policja.
Interwencja policji dopiero zaczyna caly mechanizm. Wkracza po niej opieka spoleczna, tzw. Victim Support ktora wspiera ofiary psychicznie i czesto ofiara z dziecmi jest zabierana przez policje i oferowana jest jej tymczasowe zakwaterowanie.
CO do terapeuty-czekam.
Modlitwa zas dziala cuda.
Pozdrawiam.
Anonymous - 2011-12-15, 17:40
uznanie prawdy oznaczałoby utrate wizerunku, przed sobą, przed innymi.
No właśnie PRAWDA , lepiej bić, wyzywać, poniżać niz zacząć pracowac nad soba ... żeby był ktoś ze mna szczęśliwy !!!!!!!!!!!!!!! po co lepiej udawać !!!!!!!!!!!! i ranić druga osobę ... bo ona taka wierząca w Boga ...., to i tak nie weźmie rozwodu ze mną . Poza tym gdzie pójdzie to jest dom na mojej ojcowiźnie .... ona przyszła z niczym !!!!!! a to 3 dzieci wychowała to się nie liczy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1 Takim to powinno się jaja ucinać .... a nie za nich modlić !!!!!! to poczułby o to jest cierpienie !!!!!!!!!!!!!!! a nie przez tyle lat wyżywać się na żonie psych i fiz.
Anonymous - 2011-12-15, 19:16
[quote]CO do terapeuty-czekam.
Modlitwa zas dziala cuda.
[/quote
Agnieszko, wspieram modlitwą, oj działa cuda, masz rację itez na forum są tego dowody
Bola, czytam i widze duzo zlosci w Tobie, prawda? Fajnie, bo to potezna energia i jakby ją konstruktywnie w cos zaangazowac, to ho ho..by się działo, moze juz sie dzieje?
Moze chcesz cos wiecej o sobie napisac? Jak sobie radzisz z trudną sytuacją z mężem?
Z Panem Bogiem
Anonymous - 2011-12-17, 17:15
Dzięki za odpowiedź. Tak jestem zła .....bo to jest NIESPRAWIEDLIWE takie pasożytowanie na kimś !! Ja od lat pracuje nad związkiem, by panował jakiś ład i porzadek w domu, MIEDZY NAMI. a MÓJ MĄZ świetnie to wYKORZYSTUJE I CZUJE SIĘ panem i WŁADCĄ na swoich włościach. Ja też mam ręce do pracy , rozum itd i wkładam wiele pracy w dom
Anonymous - 2011-12-18, 11:20
Bola, od Ciebie zalezy jak bedziesz zyc...czy z Panem Bogiem i mądrą miloscia kochac bedziesz męza...czy nie...
Szacunek do siebie zalezy tez od Ciebie!
Osoby pozostające w przemocy mają zazwyczaj przeswiadczenie o swojej bezradnośći ...ale to iluzja...mozesz b wiele.
Polecam profesjonalną terapię...wizytę u psychologa.
Odwagi , z panem Bogiem mozesz b wiele!
Anonymous - 2011-12-18, 15:02
Tak , wiem że to zalezy ode mnie ja znam swoją wartość jakoczłowiek i jako kobieta. Ogólnie to wszyscy wokół mnie szanuja ..... ale mój mąż NIE, wręcz moje sukcesy są dla niego porażką. Dobija mnie to życie z kims kto życzy mi źle. Sam powiedzaił mi kiedys ze brał sobie zonę po średnim ...a teraz ma studia. To jest przepaśc intelektualna. Ja wychodziłam za mąz z milości prawdziwej, szczerej i naiwnej chyba. A teraz ja to ja chyba cierpię z a kompleksy własnego męża. korzystam z pomocy psychologa ...ale to dla mnie mało , bo wracam do domu i od nowa Polska Ludowa. ON swoje ja swoje .... powoli oddalamy się od siebi coraz bardziej !!!!
Anonymous - 2011-12-18, 15:58
Bola, jesli moge zapytac, jak dluga trwa juz Twoja terapia, czy poruszasz temat relacji z mezem?
I czy psycholog zna temat przemocy...niewielu terapeutów jest w tym wyszkolonych niestety.
Anonymous - 2011-12-18, 19:49
od 10 lat chodzę do psychologa , ale niesystematycznie chodze co jakiś czas w zalezności w jakim jestem stanie psychicznym. a psycholog mi mówi ze STOP przemocy wyznaczać granice i że to ja jestem szyją a on głową. a A ty MOŻE MASZ jakiegoś sprawdzonego psychologa w tych sprawach.
Anonymous - 2011-12-19, 12:39
Bola, rzadko piszę teraz na forum, ale chciałabym Ci coś napisać. Nie na temat przemocy, bo tu inni na ten trudny temat wiedzą więcej i poradzą Ci lepiej.
Rozumiem Twoje rozżalenie na męża, że masz poczucie, że sama dajesz tyle z siebie i nie dostajesz tego samego w zamian. Rozumiem, bo nieraz czuję podobnie. Ale dopiero kiedy przestałam narzekać na męża, krytykować go i zaczęłam go próbowac naprawdę kochać, zrozumieć, chociaż byłam na niego zła, chociaz to było niesprawiedliwe, dopiero wtedy on zaczął się starać. Kiedy ja się wyciszyłam, oddałam swoje pretensje Panu, w moim mężu naprawdę drgnęło. Teraz wiem jedno, przemocy stop, oczywiście, ale jednocześnie jest potrzebna bezinteresowna miłość i szacunek. To moje doświadczenie. U nas było też naprawdę źle i ja cały czas myślałam, dlaczego ja mam coś robić, przecież ja robię wszystko dobrze, to on, on on. Aż kiedyś przyszła refleksja, no dobrze, ale on nic nie zmieni, to co, będziemy się "szarpać" całe życie? I podjęłam decyzję, że zacznę od siebie. I nie wiem, co się stało, nie jest idealnie, ale mąż chce też się zmieniać. Jeszcze wiele pracy przed nami, ale jakieś światełko w tunelu się zaświeciło. Życzę Ci, Wam, wszystkiego dobrego.
Anonymous - 2011-12-19, 19:34
Dzięki za pomoc ANAIS, wezmę to pod uwagę, co mi mówisz . Wydaje mi sie że piszesz to szczerze i z własnego doświadczenia. Chyba tak, to ja muszę odpuśić i ZMIENIĆ sie sama ...moze wtedy będzie lepiej ....wszystko w rękach Pana Boga, dla niego nie ma rzeczy niemozliwych. Muszę tylko zawierzyć Jezusowi Chrystusowi i modlić się. A napisz proszę jakie Ty miałas lub masz problemy ze swoim mężem.Pozdrawiam
Anonymous - 2011-12-20, 13:55
Tak, Bola, szczerze i niestety z własnego doświadczenia. A u mnie...coż, 19 lat małżeństwa, od 12 lat choroba męża, zmiana przez niego pracy, tnz założenia własnej firmy, która spowodowała, że nie miałam w domu męża, ani pieniędzy, bo wszystko szło w rozwój firmy. Tak więc przez 8 lat stawałam na głowie, żeby dom jakoś funkcjonował, ale różne braki i zmęczenie, rozgoryczenie sytuacją spowodowały moje wieczne pretensje. Trułam strasznie mojemu mężowi, a nawet jeśli nie, on mówił, że i tak fatalnie się przy mnie czuł. Bo mnie wszystko wychodziło, praca, sukcesy, świetny kontakr\t z dziećmi...oprócz małżenstwa. Bo niby wspierałam męża, ale tak naprawdę przez swoje żale i pretensje, sprawiłam, że on się coraz mniej starał. Oddaliliśmy się od siebie, kryzys, jego agresja. I dopiero kiedy zajęłam się sobą, postarałam się zobaczyć, co ja takiego zrobiłam, że z takiego fajnego człowieka, z kochającego męża, on stał się kimś, kogo nie poznawałam. I wtedy świadomie postanowiłam kochac mojego męża, oczywiście w ważnych sprawach typu agresja, stanowcze nie, ale uczę się panowac nad sobą, bo ja też mu dawałam w kosć i też nie potrafiłam się zatrzymać w moim "wyjaśnijmy sobie tto TERAZ". Nadal często uważam, że to wszystko wina mojego męża, a ja jestem przeciez taka idealna, ale wiem, że to nie jest nigdy wina tylko jednej osoby. Wiesz, kiedy ja zmieniłam podejście, po jakimś czasie mój mąż zaczął się bardzo starać. Mamy dołki, to dopiero początek, ale jest lepiej i z optymizmem patrze w przyszłość. Czego i Tobie życzę.
[ Dodano: 2011-12-20, 14:00 ]
Uczestniczę w programie 12 kroków i bardzo wiele tam się uczę :) Polecam, to coś, co naprawdę warto dla siebie zrobić!
|
|